Skocz do zawartości


Zdjęcie

Zwiastuny smierci


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
128 odpowiedzi w tym temacie

#106

Taga.
  • Postów: 31
  • Tematów: 8
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

Ciekawe czy w najbliższym czasie umrze moja prababcia. Wszystko na to wskazuje.

- W piątek - jak wynika z relacji mojej mamy która odwiedzała dziadków - coś zastukało trzykrotnie w ścianę działową w domu babci (prababcia, lat 93 obecnie tam mieszka, babcia się nią opiekuje). Za ścianą jest łazienka w której w owym czasie nikogo nie było. Podobno stukanie było niezwykle wyraźne, jakby ktoś stał za ścianą i stukał.

- Wczoraj u cioci (relacja cioci - córka babci, mieszka w tym samym domu tylko na piętrze) przełączniki światła zachowywały się dziwacznie - chciała oświecić światło w jednym z pomieszczeń a oświeciło się zupełnie w innej części domu. Po kilku próbach sytuacja sama się naprawiła.

- Dzisiejszej nocy (relacja babci) prababcia doznała czegoś co uznałabym za paraliż przysenny - "obudziła się ale nie mogła się obudzić i bała się, że już się nie obudzi". Przeraziło ją to do tego stopnia, że gdy wreszcie doszła do siebie natychmiast wyciągła schowane pieniądze (pilnowała ich jak oka w głowie, nikt z rodziny nie wiedział wcześniej gdzie je trzyma a ona nie chciała powiedzieć) przyniosła je babci i podziękowała jej za opiekę i przeprosiła za wszelkie problemy z jakimi wiąże się jej pobyt u babci. Prababcia nie należy do osób które mają zwyczaj dziękować i przepraszać. Zwykle zachowuje się jakby uważała, ze wszystko jej się należy bo jest najstarszą osobą w rodzinie toteż musiała się rzeczywiście przerazić.

- Również dzisiejszej nocy nikt z mojej rodziny nie mógł spać. Każdy (ja, moja mama, ciocia, babcia, kuzyn no i oczywiście prababacia jak opisałam wyżej) obudził się nad ranem, między 3 a 5 i miał trudności z dalszym zaśnięciem.

- Dziś około godziny 15:30 coś zastukało dwukrotnie w któreś z okien w domu babci, brzmiało to zupełnie jakby ktoś się dobijał. Byłam wówczas w ogrodzie badając czy jest coś jadalnego (znalazłam słonecznik) toteż miałam dobry widok na wszystkie okna. Obadałam uważnie wzrokiem każde z nich ale nie zauważyłam niczego niezwykłego (ruchu firanki czy czegoś w tym stylu), w końcu uznałam (choć wytłumaczenie to nie do końca mnie satysfakcjonowało), że dziadek krzątający się po kuchni czymś uderzył o szybę więc wróciłam do szabrowania.

- Pół minuty później coś zastukało ponownie, 3 wyraźne stuknięcia. I tym razem w żadnym z okien nie zauważyłam nikogo ale uznałam, że ktoś z domowników upomina mnie, że depczę grządki więc na wszelki wypadek przerwałam zajęcie i zajęłam się podpalaniem suchych liści przy użyciu lupy (eksperyment naukowy :)), o dziwo udało mi się podpalić chabręzie), stukanie już się nie powtórzyło. Gdy później wróciłam do domu rodzina zajęta była dyskusją "Tu straszy, coś stuka po szybach, światła gasną, pewnie dziadek przyszedł i czeka na babcię, za życia zawsze lubił tak stukać po szybach". Wygląda wiec na to, że nie ja jedna nie wiedziałam co mogło wywołać te dźwięki. Jestem jednak przekonana, że nie żartowali sobie ze mnie, uchodzę za najbardziej racjonalnie myślącą osobę w rodzinie i żart w stylu "Puk puk tu straszy" mijałby się z celem. W każdym razie słysząc ich reakcję stwierdziłam, że skoro nikt z nich nie stukał to pewnie jakaś ćma albo inny owad obijał się o szybę.

- O godzinie 18:47 (bez 15 sekund) stanął zegar w kuchni babci. Szmelc pamięta czasy wczesnego PRLu ale z relacji babci wynika, że nigdy wcześniej tak nie robił - gdy kończyła się bateria zwyczajnie zwalniał tak, że wyraźnie późnił ale nigdy wskazówka sekundowa nie zatrzymywała się zupełnie. Jako, że zegar znajduje się na ścianie naprzeciw miejsca gdzie siedziałam co chwile spoglądałam na wynalazek. O godzinie 19:37 (wg. godziny na moim telefonie) zegar ruszył ponownie i dalej działał już normalnie. O ile zatrzymanie się zegara jestem w stanie zrozumieć (zegary zwykle stają po godzinie 6 lub 18 gdy mają słabą baterię bo nie są w stanie wyżej uciągnąć wskazówek) o tyle to, że po 40 minutach sam z siebie ruszył wydaje mi się dziwne. No, ale może to specyfika tego PRLowskego wynalazku.

Od paru dni śnią nam się również wypadające zęby, białe konie i zmarli z rodziny.

Rodzina jest przekonana, że w domu babci zaczęło straszyć bo zlecieli się zmarli bliscy prababci i że umrze ona w ciągu tygodnia. Ja jestem sceptycznie nastawiona (wszystkie sygnały potrafię racjonalnie wytłumaczyć) ale ciekawi mnie co się stanie. Potraktuję to jak eksperyment. Jeżeli prababcia umrze uznam, że zwiastuny śmierci istnieją.


Dzieje się i to bardzo dużo. Masz ducha w domu, który sobie robi z Was żarty. Jeśli go nie odprowadzi egzorcysta, może Wam w domu robić od czasu do czasu hałasy, które już poznałaś. Dobrze będzie jak duch rozrabiaka pozostanie tylko w pomieszczeniu i nie zapuści się dalej czyli do ciała, któregoś z domowników. Nie bagatelizujcie tego, bo Ci co to olali wyprowadzali się w szybkim tęmpie z domu. Chyba nie warto oddać domu w posiadanie ducha ? Nie wstydźcie się poprosić egzorcystę o pomoc.

Co do śmierci i czasu umierania. Bardzo słusznie zauważył Przemo, że znamy swoją datę śmierci niedługo przed nią. Poczytajcie sobie książkę "Życie po drugiej stronie" Sylvii Browne. Autorka opisuje co dzieje się z nami po śmierci, gdzie trafiamy i dowiadujemy się, że to my sami zanim zejdziemy na ziemię piszemy sobie całe swoje życie i dopiero z gotowym planem na życie schodzimy na Ziemię. Fascynująca lektura gorąco polecam.
Podpisuję pod tym wszystkimi czterema kończynami.

Ciekawe czy w najbliższym czasie umrze moja prababcia. Wszystko na to wskazuje.

- W piątek - jak wynika z relacji mojej mamy która odwiedzała dziadków - coś zastukało trzykrotnie w ścianę działową w domu babci (prababcia, lat 93 obecnie tam mieszka, babcia się nią opiekuje). Za ścianą jest łazienka w której w owym czasie nikogo nie było. Podobno stukanie było niezwykle wyraźne, jakby ktoś stał za ścianą i stukał.

- Wczoraj u cioci (relacja cioci - córka babci, mieszka w tym samym domu tylko na piętrze) przełączniki światła zachowywały się dziwacznie - chciała oświecić światło w jednym z pomieszczeń a oświeciło się zupełnie w innej części domu. Po kilku próbach sytuacja sama się naprawiła.

- Dzisiejszej nocy (relacja babci) prababcia doznała czegoś co uznałabym za paraliż przysenny - "obudziła się ale nie mogła się obudzić i bała się, że już się nie obudzi". Przeraziło ją to do tego stopnia, że gdy wreszcie doszła do siebie natychmiast wyciągła schowane pieniądze (pilnowała ich jak oka w głowie, nikt z rodziny nie wiedział wcześniej gdzie je trzyma a ona nie chciała powiedzieć) przyniosła je babci i podziękowała jej za opiekę i przeprosiła za wszelkie problemy z jakimi wiąże się jej pobyt u babci. Prababcia nie należy do osób które mają zwyczaj dziękować i przepraszać. Zwykle zachowuje się jakby uważała, ze wszystko jej się należy bo jest najstarszą osobą w rodzinie toteż musiała się rzeczywiście przerazić.

- Również dzisiejszej nocy nikt z mojej rodziny nie mógł spać. Każdy (ja, moja mama, ciocia, babcia, kuzyn no i oczywiście prababacia jak opisałam wyżej) obudził się nad ranem, między 3 a 5 i miał trudności z dalszym zaśnięciem.

- Dziś około godziny 15:30 coś zastukało dwukrotnie w któreś z okien w domu babci, brzmiało to zupełnie jakby ktoś się dobijał. Byłam wówczas w ogrodzie badając czy jest coś jadalnego (znalazłam słonecznik) toteż miałam dobry widok na wszystkie okna. Obadałam uważnie wzrokiem każde z nich ale nie zauważyłam niczego niezwykłego (ruchu firanki czy czegoś w tym stylu), w końcu uznałam (choć wytłumaczenie to nie do końca mnie satysfakcjonowało), że dziadek krzątający się po kuchni czymś uderzył o szybę więc wróciłam do szabrowania.

- Pół minuty później coś zastukało ponownie, 3 wyraźne stuknięcia. I tym razem w żadnym z okien nie zauważyłam nikogo ale uznałam, że ktoś z domowników upomina mnie, że depczę grządki więc na wszelki wypadek przerwałam zajęcie i zajęłam się podpalaniem suchych liści przy użyciu lupy (eksperyment naukowy :)), o dziwo udało mi się podpalić chabręzie), stukanie już się nie powtórzyło. Gdy później wróciłam do domu rodzina zajęta była dyskusją "Tu straszy, coś stuka po szybach, światła gasną, pewnie dziadek przyszedł i czeka na babcię, za życia zawsze lubił tak stukać po szybach". Wygląda wiec na to, że nie ja jedna nie wiedziałam co mogło wywołać te dźwięki. Jestem jednak przekonana, że nie żartowali sobie ze mnie, uchodzę za najbardziej racjonalnie myślącą osobę w rodzinie i żart w stylu "Puk puk tu straszy" mijałby się z celem. W każdym razie słysząc ich reakcję stwierdziłam, że skoro nikt z nich nie stukał to pewnie jakaś ćma albo inny owad obijał się o szybę.

- O godzinie 18:47 (bez 15 sekund) stanął zegar w kuchni babci. Szmelc pamięta czasy wczesnego PRLu ale z relacji babci wynika, że nigdy wcześniej tak nie robił - gdy kończyła się bateria zwyczajnie zwalniał tak, że wyraźnie późnił ale nigdy wskazówka sekundowa nie zatrzymywała się zupełnie. Jako, że zegar znajduje się na ścianie naprzeciw miejsca gdzie siedziałam co chwile spoglądałam na wynalazek. O godzinie 19:37 (wg. godziny na moim telefonie) zegar ruszył ponownie i dalej działał już normalnie. O ile zatrzymanie się zegara jestem w stanie zrozumieć (zegary zwykle stają po godzinie 6 lub 18 gdy mają słabą baterię bo nie są w stanie wyżej uciągnąć wskazówek) o tyle to, że po 40 minutach sam z siebie ruszył wydaje mi się dziwne. No, ale może to specyfika tego PRLowskego wynalazku.

Od paru dni śnią nam się również wypadające zęby, białe konie i zmarli z rodziny.

Rodzina jest przekonana, że w domu babci zaczęło straszyć bo zlecieli się zmarli bliscy prababci i że umrze ona w ciągu tygodnia. Ja jestem sceptycznie nastawiona (wszystkie sygnały potrafię racjonalnie wytłumaczyć) ale ciekawi mnie co się stanie. Potraktuję to jak eksperyment. Jeżeli prababcia umrze uznam, że zwiastuny śmierci istnieją.


Dzieje się i to bardzo dużo. Masz ducha w domu, który sobie robi z Was żarty. Jeśli go nie odprowadzi egzorcysta, może Wam w domu robić od czasu do czasu hałasy, które już poznałaś. Dobrze będzie jak duch rozrabiaka pozostanie tylko w pomieszczeniu i nie zapuści się dalej czyli do ciała, któregoś z domowników. Nie bagatelizujcie tego, bo Ci co to olali wyprowadzali się w szybkim tempie z domu. Chyba nie warto oddać domu w posiadanie ducha ? Nie wstydźcie się poprosić egzorcystę o pomoc.

Co do śmierci i czasu umierania. Bardzo słusznie zauważył Przemo, że znamy swoją datę śmierci niedługo przed nią. Poczytajcie sobie książkę "Życie po drugiej stronie" Sylvii Browne. Autorka opisuje co dzieje się z nami po śmierci, gdzie trafiamy i dowiadujemy się, że to my sami zanim zejdziemy na ziemię piszemy sobie całe swoje życie i dopiero z gotowym planem na życie schodzimy na Ziemię. Fascynująca lektura gorąco polecam.
Podpisuję pod tym wszystkimi czterema kończynami.
  • 0

#107

Biedronka.
  • Postów: 234
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

O, nasi znajomi powrócili :D
  • 0

#108

Szymon034.
  • Postów: 21
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano


Ciekawe czy w najbliższym czasie umrze moja prababcia. Wszystko na to wskazuje.

- W piątek - jak wynika z relacji mojej mamy która odwiedzała dziadków - coś zastukało trzykrotnie w ścianę działową w domu babci (prababcia, lat 93 obecnie tam mieszka, babcia się nią opiekuje). Za ścianą jest łazienka w której w owym czasie nikogo nie było. Podobno stukanie było niezwykle wyraźne, jakby ktoś stał za ścianą i stukał.

- Wczoraj u cioci (relacja cioci - córka babci, mieszka w tym samym domu tylko na piętrze) przełączniki światła zachowywały się dziwacznie - chciała oświecić światło w jednym z pomieszczeń a oświeciło się zupełnie w innej części domu. Po kilku próbach sytuacja sama się naprawiła.

- Dzisiejszej nocy (relacja babci) prababcia doznała czegoś co uznałabym za paraliż przysenny - "obudziła się ale nie mogła się obudzić i bała się, że już się nie obudzi". Przeraziło ją to do tego stopnia, że gdy wreszcie doszła do siebie natychmiast wyciągła schowane pieniądze (pilnowała ich jak oka w głowie, nikt z rodziny nie wiedział wcześniej gdzie je trzyma a ona nie chciała powiedzieć) przyniosła je babci i podziękowała jej za opiekę i przeprosiła za wszelkie problemy z jakimi wiąże się jej pobyt u babci. Prababcia nie należy do osób które mają zwyczaj dziękować i przepraszać. Zwykle zachowuje się jakby uważała, ze wszystko jej się należy bo jest najstarszą osobą w rodzinie toteż musiała się rzeczywiście przerazić.

- Również dzisiejszej nocy nikt z mojej rodziny nie mógł spać. Każdy (ja, moja mama, ciocia, babcia, kuzyn no i oczywiście prababacia jak opisałam wyżej) obudził się nad ranem, między 3 a 5 i miał trudności z dalszym zaśnięciem.

- Dziś około godziny 15:30 coś zastukało dwukrotnie w któreś z okien w domu babci, brzmiało to zupełnie jakby ktoś się dobijał. Byłam wówczas w ogrodzie badając czy jest coś jadalnego (znalazłam słonecznik) toteż miałam dobry widok na wszystkie okna. Obadałam uważnie wzrokiem każde z nich ale nie zauważyłam niczego niezwykłego (ruchu firanki czy czegoś w tym stylu), w końcu uznałam (choć wytłumaczenie to nie do końca mnie satysfakcjonowało), że dziadek krzątający się po kuchni czymś uderzył o szybę więc wróciłam do szabrowania.

- Pół minuty później coś zastukało ponownie, 3 wyraźne stuknięcia. I tym razem w żadnym z okien nie zauważyłam nikogo ale uznałam, że ktoś z domowników upomina mnie, że depczę grządki więc na wszelki wypadek przerwałam zajęcie i zajęłam się podpalaniem suchych liści przy użyciu lupy (eksperyment naukowy :)), o dziwo udało mi się podpalić chabręzie), stukanie już się nie powtórzyło. Gdy później wróciłam do domu rodzina zajęta była dyskusją "Tu straszy, coś stuka po szybach, światła gasną, pewnie dziadek przyszedł i czeka na babcię, za życia zawsze lubił tak stukać po szybach". Wygląda wiec na to, że nie ja jedna nie wiedziałam co mogło wywołać te dźwięki. Jestem jednak przekonana, że nie żartowali sobie ze mnie, uchodzę za najbardziej racjonalnie myślącą osobę w rodzinie i żart w stylu "Puk puk tu straszy" mijałby się z celem. W każdym razie słysząc ich reakcję stwierdziłam, że skoro nikt z nich nie stukał to pewnie jakaś ćma albo inny owad obijał się o szybę.

- O godzinie 18:47 (bez 15 sekund) stanął zegar w kuchni babci. Szmelc pamięta czasy wczesnego PRLu ale z relacji babci wynika, że nigdy wcześniej tak nie robił - gdy kończyła się bateria zwyczajnie zwalniał tak, że wyraźnie późnił ale nigdy wskazówka sekundowa nie zatrzymywała się zupełnie. Jako, że zegar znajduje się na ścianie naprzeciw miejsca gdzie siedziałam co chwile spoglądałam na wynalazek. O godzinie 19:37 (wg. godziny na moim telefonie) zegar ruszył ponownie i dalej działał już normalnie. O ile zatrzymanie się zegara jestem w stanie zrozumieć (zegary zwykle stają po godzinie 6 lub 18 gdy mają słabą baterię bo nie są w stanie wyżej uciągnąć wskazówek) o tyle to, że po 40 minutach sam z siebie ruszył wydaje mi się dziwne. No, ale może to specyfika tego PRLowskego wynalazku.

Od paru dni śnią nam się również wypadające zęby, białe konie i zmarli z rodziny.

Rodzina jest przekonana, że w domu babci zaczęło straszyć bo zlecieli się zmarli bliscy prababci i że umrze ona w ciągu tygodnia. Ja jestem sceptycznie nastawiona (wszystkie sygnały potrafię racjonalnie wytłumaczyć) ale ciekawi mnie co się stanie. Potraktuję to jak eksperyment. Jeżeli prababcia umrze uznam, że zwiastuny śmierci istnieją.


Dzieje się i to bardzo dużo. Masz ducha w domu, który sobie robi z Was żarty. Jeśli go nie odprowadzi egzorcysta, może Wam w domu robić od czasu do czasu hałasy, które już poznałaś. Dobrze będzie jak duch rozrabiaka pozostanie tylko w pomieszczeniu i nie zapuści się dalej czyli do ciała, któregoś z domowników. Nie bagatelizujcie tego, bo Ci co to olali wyprowadzali się w szybkim tęmpie z domu. Chyba nie warto oddać domu w posiadanie ducha ? Nie wstydźcie się poprosić egzorcystę o pomoc.

Co do śmierci i czasu umierania. Bardzo słusznie zauważył Przemo, że znamy swoją datę śmierci niedługo przed nią. Poczytajcie sobie książkę "Życie po drugiej stronie" Sylvii Browne. Autorka opisuje co dzieje się z nami po śmierci, gdzie trafiamy i dowiadujemy się, że to my sami zanim zejdziemy na ziemię piszemy sobie całe swoje życie i dopiero z gotowym planem na życie schodzimy na Ziemię. Fascynująca lektura gorąco polecam.
Podpisuję pod tym wszystkimi czterema kończynami.

Ciekawe czy w najbliższym czasie umrze moja prababcia. Wszystko na to wskazuje.

- W piątek - jak wynika z relacji mojej mamy która odwiedzała dziadków - coś zastukało trzykrotnie w ścianę działową w domu babci (prababcia, lat 93 obecnie tam mieszka, babcia się nią opiekuje). Za ścianą jest łazienka w której w owym czasie nikogo nie było. Podobno stukanie było niezwykle wyraźne, jakby ktoś stał za ścianą i stukał.

- Wczoraj u cioci (relacja cioci - córka babci, mieszka w tym samym domu tylko na piętrze) przełączniki światła zachowywały się dziwacznie - chciała oświecić światło w jednym z pomieszczeń a oświeciło się zupełnie w innej części domu. Po kilku próbach sytuacja sama się naprawiła.

- Dzisiejszej nocy (relacja babci) prababcia doznała czegoś co uznałabym za paraliż przysenny - "obudziła się ale nie mogła się obudzić i bała się, że już się nie obudzi". Przeraziło ją to do tego stopnia, że gdy wreszcie doszła do siebie natychmiast wyciągła schowane pieniądze (pilnowała ich jak oka w głowie, nikt z rodziny nie wiedział wcześniej gdzie je trzyma a ona nie chciała powiedzieć) przyniosła je babci i podziękowała jej za opiekę i przeprosiła za wszelkie problemy z jakimi wiąże się jej pobyt u babci. Prababcia nie należy do osób które mają zwyczaj dziękować i przepraszać. Zwykle zachowuje się jakby uważała, ze wszystko jej się należy bo jest najstarszą osobą w rodzinie toteż musiała się rzeczywiście przerazić.

- Również dzisiejszej nocy nikt z mojej rodziny nie mógł spać. Każdy (ja, moja mama, ciocia, babcia, kuzyn no i oczywiście prababacia jak opisałam wyżej) obudził się nad ranem, między 3 a 5 i miał trudności z dalszym zaśnięciem.

- Dziś około godziny 15:30 coś zastukało dwukrotnie w któreś z okien w domu babci, brzmiało to zupełnie jakby ktoś się dobijał. Byłam wówczas w ogrodzie badając czy jest coś jadalnego (znalazłam słonecznik) toteż miałam dobry widok na wszystkie okna. Obadałam uważnie wzrokiem każde z nich ale nie zauważyłam niczego niezwykłego (ruchu firanki czy czegoś w tym stylu), w końcu uznałam (choć wytłumaczenie to nie do końca mnie satysfakcjonowało), że dziadek krzątający się po kuchni czymś uderzył o szybę więc wróciłam do szabrowania.

- Pół minuty później coś zastukało ponownie, 3 wyraźne stuknięcia. I tym razem w żadnym z okien nie zauważyłam nikogo ale uznałam, że ktoś z domowników upomina mnie, że depczę grządki więc na wszelki wypadek przerwałam zajęcie i zajęłam się podpalaniem suchych liści przy użyciu lupy (eksperyment naukowy :)), o dziwo udało mi się podpalić chabręzie), stukanie już się nie powtórzyło. Gdy później wróciłam do domu rodzina zajęta była dyskusją "Tu straszy, coś stuka po szybach, światła gasną, pewnie dziadek przyszedł i czeka na babcię, za życia zawsze lubił tak stukać po szybach". Wygląda wiec na to, że nie ja jedna nie wiedziałam co mogło wywołać te dźwięki. Jestem jednak przekonana, że nie żartowali sobie ze mnie, uchodzę za najbardziej racjonalnie myślącą osobę w rodzinie i żart w stylu "Puk puk tu straszy" mijałby się z celem. W każdym razie słysząc ich reakcję stwierdziłam, że skoro nikt z nich nie stukał to pewnie jakaś ćma albo inny owad obijał się o szybę.

- O godzinie 18:47 (bez 15 sekund) stanął zegar w kuchni babci. Szmelc pamięta czasy wczesnego PRLu ale z relacji babci wynika, że nigdy wcześniej tak nie robił - gdy kończyła się bateria zwyczajnie zwalniał tak, że wyraźnie późnił ale nigdy wskazówka sekundowa nie zatrzymywała się zupełnie. Jako, że zegar znajduje się na ścianie naprzeciw miejsca gdzie siedziałam co chwile spoglądałam na wynalazek. O godzinie 19:37 (wg. godziny na moim telefonie) zegar ruszył ponownie i dalej działał już normalnie. O ile zatrzymanie się zegara jestem w stanie zrozumieć (zegary zwykle stają po godzinie 6 lub 18 gdy mają słabą baterię bo nie są w stanie wyżej uciągnąć wskazówek) o tyle to, że po 40 minutach sam z siebie ruszył wydaje mi się dziwne. No, ale może to specyfika tego PRLowskego wynalazku.

Od paru dni śnią nam się również wypadające zęby, białe konie i zmarli z rodziny.

Rodzina jest przekonana, że w domu babci zaczęło straszyć bo zlecieli się zmarli bliscy prababci i że umrze ona w ciągu tygodnia. Ja jestem sceptycznie nastawiona (wszystkie sygnały potrafię racjonalnie wytłumaczyć) ale ciekawi mnie co się stanie. Potraktuję to jak eksperyment. Jeżeli prababcia umrze uznam, że zwiastuny śmierci istnieją.


Dzieje się i to bardzo dużo. Masz ducha w domu, który sobie robi z Was żarty. Jeśli go nie odprowadzi egzorcysta, może Wam w domu robić od czasu do czasu hałasy, które już poznałaś. Dobrze będzie jak duch rozrabiaka pozostanie tylko w pomieszczeniu i nie zapuści się dalej czyli do ciała, któregoś z domowników. Nie bagatelizujcie tego, bo Ci co to olali wyprowadzali się w szybkim tempie z domu. Chyba nie warto oddać domu w posiadanie ducha ? Nie wstydźcie się poprosić egzorcystę o pomoc.

Co do śmierci i czasu umierania. Bardzo słusznie zauważył Przemo, że znamy swoją datę śmierci niedługo przed nią. Poczytajcie sobie książkę "Życie po drugiej stronie" Sylvii Browne. Autorka opisuje co dzieje się z nami po śmierci, gdzie trafiamy i dowiadujemy się, że to my sami zanim zejdziemy na ziemię piszemy sobie całe swoje życie i dopiero z gotowym planem na życie schodzimy na Ziemię. Fascynująca lektura gorąco polecam.
Podpisuję pod tym wszystkimi czterema kończynami.


Moim zdaniem z tego co tu napisales o tej ksiazce ( sam jej nie czytalem, ale to zrobie bo wyglada na ciekawa) , to mysle ze dobra ksiazka ale tylko jesli bedziemy ja oceniac jako ksiazke fantastyczna. Poprostu niemozliwe jest to , ze sami sobie piszemy jak bedzie wygladac nasze zycie(O ile chodzi tu o doslowne znaczenie, a nie jakas metafora), poniewaz mysle , ze nikt niechcialby sobie napisac, ze zginie w jakims obozie koncentracyjnym w ogromnych meczarniach, czy cos w tym stylu..
  • 2

#109

Dexter.
  • Postów: 306
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Szymon034, mi też ciężko to przyjąć, że ktoś za nas z góry ułożył sobie nasz los. Czy nie wydaje wam się to smutne? że całe wasze życie, wasze przygody, miłosci, dezycje, szczęscia, upadki, wzloty, emocje, myśli, doświaczenia, nie są wasza decyzją? to jest ogromnie smutne, ze to nie ja decyduje o tym. Ja wierzę w swoją wersje, że przychodzimy tutaj i bierzemy to życie, ale nie wiemy co nas czeka, jesteśmy kowalami własnego losu. Chociaż patrząc na to z tej perspektywy, że po drugiej stronie nie ma czasu, nie ma przyszlosci, przeszłosci ani nawet teraz to wydaje się sensowne, że możemy spoglądać na fizyczny świat w takim czasie jaki byśmy chcieli. Nie pojmę tego jako człowiek. Ciekawi mnie jaki sens ma to dla duszy, że wziełaby ciało które ogromnie bedzie cierpieć.

Użytkownik Dexter edytował ten post 13.11.2011 - 19:12

  • 0



#110

Connor.

    Kings Never Die

  • Postów: 1674
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeżeli Bóg istnieje, człowiek A zabije człowieka B, to czy przed Sądem Ostatecznym człowiek A może usprawiedliwić się przed Bogiem tym argumentem, że to nie jego decyzja? Skoro było zaplanowane to dlaczego Bóg chce go ukarać?
  • 0



#111

Dexter.
  • Postów: 306
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeżeli Bóg istnieje, człowiek A zabije człowieka B, to czy przed Sądem Ostatecznym człowiek A może usprawiedliwić się przed Bogiem tym argumentem, że to nie jego decyzja? Skoro było zaplanowane to dlaczego Bóg chce go ukarać?


Według Chrześcjian Bóg może osądzać i karać, a chrześcjianie nie wierzą w zaplanowane zycie. Więc taka sytuacja raczej nie miałaby miejsca. Myślę, że Bóg nie karze, ani nie wynagradza.
  • 0



#112

Connor.

    Kings Never Die

  • Postów: 1674
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dlaczego nie wierzą? Nie raz słyszałem, że "wszystko jest już zapisane". Na przykład na kazaniu. Bóg nie karze? Jesteś chrześcijaninem?
  • 0



#113

Dexter.
  • Postów: 306
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wszystko jest zapisane w Boskich księgach, też nieraz to słyszałem, ale jednak szukajmy w Biblii, tam chyba nie ma nic o zaplanowanym życiu, to wymysł wiejskiego, katolickiego folkoru. Nie, nie jestem chrześcjianiem, szukam Boga na włąsna rekę.
  • 0



#114

Connor.

    Kings Never Die

  • Postów: 1674
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No o ile wiem to tam nie ma nic. Czyli jak się nazywa ta wiara co wyznajesz, że szukasz na własną rękę? Czy Twój Bóg to ten sam Bóg co chrześcijan?
  • 0



#115

Dexter.
  • Postów: 306
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Chyba zrobił się lekki offtop.
Nazywam siebie własnowiercą. I może nie tyle co jest to wiara, a mój własny pogląd na temat Boga, a o tym już nie będe mówił, bo to temat rzeka. Nie wiem czy na forum można wklejać takie linki, zapewniam, ze to nie reklama, chcę tylko pokazać na czym to polega.
http://wlasnowierca....snowierstwo.htm
Nie stosuje się do wszystkiego co tam jest zapisane, bardziej staram się być swiatłem dla samego siebie.

Użytkownik Dexter edytował ten post 13.11.2011 - 19:43

  • 0



#116

weblady.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witajcie. Jestem tu nowa :) . Mam już swoje lata. Generalnie dosyć sceptycznie podchodzę do wszelkich duchów itp. Ale chciałabym się z Wami podzielić swoimi odczuciami z dnia kiedy zmarła moja mama a było to 17 lat temu. Byłam wtedy młodą mężatką z dwójką dzieci. Na spółkę z rodzicami prowadziłam sklep, mój mąż pracował wtedy w innym mieście. Jakiś rok czy dwa przed śmiercią mama zachorowała na grypę a ponieważ ją zbagatelizowała wywiązały się komplikacje czego wynikiem było zapalenie mięśnia sercowego. I tak sobie chorowała na to serce czując się jednego dnia lepiej innego gorzej. Na naszej ulicy był wówczas pasaż handlowy (były to wczesne lata 90 - doskonały czas na założenie własnej działalności, niektórzy mieli wtedy stragany na łóżkach polowych). Ponieważ nie lubiłam siedzieć w tym sklepie, który prowadziliśmy, najczęściej handlował mój tata, czasem mama jak lepiej się czuła też mu pomagała. Ja zajmowałam się dziećmi. Miałam w zwyczaju codziennie z nimi wyjść na pasaż handlowy i zobaczyć czy pojawiły się jakieś nowe stragany, zrobić zakupy itd. Tamtego dnia a był to koniec czerwca pamiętam był upalny dzień. Idealny na wyjście z dziećmi. Mama rano wstała jak zwykle, zrobiła sobie jeść i usiadła na podłodze w pokoju rodziców na kocyku opierając się o fotel. Było skwarno, duszno, mama była trochę spuchnięta (tak się dzieje przy niewydolności krążeniowej) ale nic nie wskazywało, że za 3 godziny umrze. Ja nie potrafię tego wytłumaczyć do dziś.... nie wiem dlaczego.... ale zamiast wyjść z dziećmi na codzienny obchód pasażu wzięłam się za mycie okien choć wcale nie były brudne. Nawet wręcz nic mnie nie ciągnęło tam. Umyłam okna, posprzątałam i zabrałam dzieci do łazienki, żeby je wykąpać. Wykąpałam starszą córkę a potem czteroletniego synka, który bał się panicznie płukania głowy. I jak zwykle darł się wniebogłosy gdy zaczęłam wykonywać tą czynność. W pewnym momencie synek wyciągnął rączki krzycząc: babciu, babciu. Spojrzałam ale mamy nie było w łazience więc pomyślałam, że może przechodziła ze swojego pokoju do kuchni i mały ją widział. Wytarłam dzieci, ubrałam, poszłam do kuchni i jeszcze z przedpokoju krzyknęłam do mamy, że może w końcu zrobię sobie śniadanie bo już po 12..... Gdy robiłam sobie herbatę moje dzieciaki przybiegły do kuchni. Sześcioletnia córka powiedziała do mnie: mamo chodź do pokoju bo babcia leży na podłodze. Nie zdziwiło mnie to bo mama często tak robiła. Powiedziałam więc żeby dali babci spokój bo pewnie zasnęła.... Jednak za chwilę znowu przybiegli: mamo chodź babcia jest jakaś dziwna.... Gdy weszłam do pokoju, okazało się, że nie żyje..... Lekarz, który przybył stwierdził, że zgon nastąpił jakieś pół godziny wcześniej.
Niby normalna zwykła historia ale wiem, że wtedy z domu nawet końmi by mnie nie wyciągnął, choć nie słyszałam żadnego głosu, który mówiłby zostań w domu, to wiedziałam, że muszę w nim zostać. I co widział wtedy mój mały synek? Czy widział babcię w momencie gdy ona umierała?
Często to zdarzenie wspominamy, syn już jest dorosły ale nie pamięta nic, nie potrafi powiedzieć czy widział czy nie.
  • 1

#117

krzlew.
  • Postów: 72
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Małe dzieci podobno widzą więcej ;)

Co do zwiastunów to jakieś 2 tygodnie przed śmiercią mojej ukochanej babci śniły mi się zęby - mianowicie do dziś pamiętam jak mi cała szczęka wypada sen był bardzo wyrazisty. Wyczytałem też w tym temacie, że niektórzy widzą blask, światło będąc przy umierającym. Na kilka godzin przed śmiercią mej babci (spałem z nią w jednym pokoju) i była to noc obudził mnie w nocy właśnie taki blask, jasna poświata ale byłem na tyle zmęczony, że ani nie wstałem ani nic, po prostu coś na granicy snu i jawy.

Po śmierci babci a mianowicie przez 2 tygodnie po smierci w domu zaczęły dziać się dziwne rzeczy, które nigdy wcześniej nie miały miejsca i same ustały. Żarówka w łazience strzeliła przepalając się 2 lub 3 razy, światło dotykowe samo się zapalało i zmieniało nagle natężenie świecenia, korki strzeliły ze 2 razy, nie działał sprzęt elektryczny pomimo, że był prąd (wina korków - gdy je wykręciłem i wkręciłem to działało). Trwało to około 2 tygodnie i samo ustało. Nie wiem co o tym myśleć nigdy wcześniej jakoś nie wierzyłem w duchy itp, ale z babcią byłem bardzo, ale to bardzo związany. Była dla mnie kimś więcej niż matką.

A teraz druga sprawa niemal rok po tych wydarzeniach. Zmarła babcia mojej dziewczyny. 2 dni przed jej śmiercią mojej dziewczynie śniły się zęby, a dzień przed śmiercią mi śniła się moja zmarła babcia, która ożyła - w senniku sprawdziłem, że oznacza to śmierć osoby o imieniu takim jak zmarły lub spokrewnione imie. Moja babcia miała na imię Maria natomiast babcia mojej dziewczyny...Monika Maria...

Dodatkowo dziewczyna miała problemy ze swoim zegarkiem, który zatrzymywał się po godzinie 6...chwilę przed śmiercią jej babci zatrzymał się o 6:20 i taką godzine lekarz wpisał jako godzinę zgonu...
  • 0

#118

Badgirlgooddreams.
  • Postów: 6
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

To że małe dzieci widzą więcej jest raczej prawdą, ponieważ w tamtym roku w marcu na kilka dni przed śmiercią prababci, dzieci mojej siostry nie chciały wogóle spać, a miały wtedy nieco ponad rok.
  • 0

#119

Michcio_wawa.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

a pro po przewidywania śmierci to też uważam że to możliwe. nawet widziałem artykuł na ten temat. o ten
skoro naprawdę z dużą trafnością przewidują to może i to prawda. a wy co uważacie o tej historii?

Użytkownik Michcio_wawa edytował ten post 21.02.2012 - 16:27

  • 0

#120

dopamina.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Zgadzam się z kolegą. W ogóle przypomniało mi się że ostatnio też znalazłam taką stronę, na której można przepowiedzieć sobie datę śmierci. Sporo tu ciekawych artykułów, warto poczytać: http://***/news/index.php

Użytkownik dopamina edytował ten post 26.04.2012 - 22:49

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych