Jak byłem mały i byłem na kolonii i rozpętała się wielka burza to piorun uderzył tuż przede mną(naprawdę tuż). Ale jakoś się nie przestraszyłem i nic mi nie było. W następną noc chyba nie mogłem zasnąć i (mając otwarte oczy) "zobaczyłem Jezusa",a przynajmniej postać podobną do jego opisów z katechizmów dla dzieci . Postać ta uśmiechała się do mnie i trzymała na mnie ręce. Niedługo potem usnąłem. Dzisiaj oczywiście wiem, że to najprawdopodobniej była hipnagogia. Ale to z tym piorunem... on to naprawdę uderzył tuż przede mną, a mi(poza tym że jestem inny i psychiczny ) to NIC mi się nie stało.