Skocz do zawartości


Zdjęcie

10 tys. ludzi krzyczało: zabić nauczycielkę!


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
90 odpowiedzi w tym temacie

#76

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Mortyr-->

[tytułem dygresji - dziś ponad 40% przypadków agresji domowej to sprawka kobiet!].


Skąd te dane ?

W Polsce to jest ok. 4 % sprawców , czyli 10 razy mniej niż podałeś.

(...)

Jestem ciekawy jak skomentujecie te dane o ilości ofiar po stronie kobiet, a
szczególnie manipulowanie przez niektórych statystyką i twierdzenie, że 40% oprawców to kobiety.


Po pierwsze bardzo zastanawiająco wygląda Twoje oburzenie podkreślane czerwonym kolorem na moją rzekomą manipulacje po tych dwóch nazwijmy to życzliwie "wtopach" jakie wypunktowałem w moich poprzednich postach. Powiem szczerze, że gdybym był na Twoim miejscu w zaistniałych okolicznościach to zachowałbym pewną wstrzemięźliwość w szafowaniu słowem "manipulacja". Ale to jest kwestia drugorzędna. przejdźmy do konkretów.

Benjamin Disrael powiedział swego czasu, że są na świecie "kłamstwa, ohydne kłamstwa i statystyka". Jak zauważyłem lubujesz się w danych statystycznych, przytaczasz je namiętnie, pozwól zatem, że zrobię to samo:
W Wielkiej Brytanii mężczyźni są ofiarami domowej przemocy o 30 proc. częściej niż kobiety, zaś w Nowej Zelandii - aż o 50 proc. częściej. Według amerykańskiej Domestic Violence Against Men na 100 wypadków domowej przemocy w USA w 40 ofiarami są mężczyźni.
Źródło: <a href="http://reklamaspoleczna.blox.pl/html" target="_blank">http://reklamaspoleczna.blox.pl/html</a>
Jak widzisz są statystyki i statystyki.

Kolejna kwestia, to fakt, że przytaczasz statystykę policyjną. To dane o tyle niewiarygodne, że dotyczą zgłaszanych przestępstw, a cechą charakterystyczną przemocy wobec mężczyzn jest to, że nie jest najczęściej zgłaszana i ofiara cierpi w milczeniu ze strachu przed wstydem (o czym zresztą sam piszesz). Jak ma zostać przemoc wobec mężczyzn ujęta w statystyce, skoro się jej nie zgłasza??

W ogóle w badaniach kryminologicznych statystyka policyjna jest mało wiarygodna, zwłaszcza w odniesieniu do takich przestępstw (podobnie jak do np. przestępstw pospolitych). Wie o tym każdy, kto miał styczność choćby z elementami kryminologii, jak sądzę także i Ty skoro pracujesz (czy też masz taki zamiar) w policji. Także trudno mi uwierzyć, że nie zdajesz sobie sprawy z nieadekwatności statystyk policyjnych do rzeczywistości.

Który z nas zatem manipuluje?

Źródło: j.w.:
Kobiety - sprawcy przemocy - są też traktowane łagodniej niż mężczyźni. Analiza wypadków zabójstw małżonków przeprowadzona przez Dawsona i Langana (1994) pokazuje, że wśród skazanych mężczyźni byli częściej posyłani do więzień (94 proc., kobiety - 81), a wśród ukaranych więzieniem mężczyźni byli częściej skazywani na dożywocie (16 proc., kobiety - 5). Kobietom częściej dawano wyroki w zawieszeniu (16 proc., mężczyźni - 5). Bici mężczyźni nie walczą o swoje prawa tak skutecznie jak kobiety.

Działacze Stowarzyszenia Obrony Praw Ojca zwracają uwagę, że mężczyźni wstydzą się zgłaszać policji, iż zostali pobici przez żonę. Idą na komendę tylko w wyjątkowo drastycznych wypadkach.


Zdecydowanie natomiast przodują kobiety na polu przemocy psychicznej, zasadniczo niby niewinnej, ale konsekwentnej i niszczącej:
<a href="http://acn.waw.pl/pietja/psych/przemocF.htm" target="_blank">http://acn.waw.pl/pietja/psych/przemocF.htm</a>

Użytkownik Trajan edytował ten post 04.12.2007 - 23:40

  • 0

#77

mortyr.
  • Postów: 1171
  • Tematów: 46
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

W ogóle w badaniach kryminologicznych statystyka policyjna jest mało wiarygodna, zwłaszcza w odniesieniu do takich przestępstw (podobnie jak do np. przestępstw pospolitych). Wie o tym każdy, kto miał styczność choćby z elementami kryminologii, jak sądzę także i Ty skoro pracujesz (czy też masz taki zamiar) w policji. Także trudno mi uwierzyć, że nie zdajesz sobie sprawy z nieadekwatności statystyk policyjnych do rzeczywistości.


Oczywiście, wiem o tym doskonale, ale nie przesadzajmy, że jest aż tak nieadekwatna. Przejdżmy wiec do kolejnego zdania, żeby pokazać dlaczego...

Kobiety - sprawcy przemocy - są też traktowane łagodniej niż mężczyźni. Analiza wypadków zabójstw małżonków przeprowadzona przez Dawsona i Langana (1994) pokazuje


Są traktowane łagodniej, jak najbardziej! A dlaczego ? Z powodu okoliczności łagodzących!

A jakież to okoliczności łagodzą zabójstwo ? - zaraz spytasz
- a no takie, że ofiara, którą był mąż to potwór w ludzkiej skórze - molestował dzieci, bił żonę itd.
Wreszcie po wielu latach katorgi i niemożności ucieczki od oprawcy doszło do tragedii.

Są one traktowane w statystykach niesłusznie jako sprawcy przemocy! A to dlatego, że po wielu latach cierpień i upokorzeń, o których większość z nas nie zdaje sobie nawet sprawy, zabiły tyrana.
To je kwalifikuje w statystykach jako sprawcę, a nie ofiarę !


„Zabiły aby żyć”


Dlaczego kobieta zabija swojego oprawcę zamiast wcześniej od niego odejść, i czy powinna trafić za to na lata do więzienia? Odpowiedź na to pytanie pozostawiam państwa indywidualnej ocenie.

# Szacuje się, że co trzecia kobieta w Polsce doświadczyła przemocy domowej: była bita, zmuszana do seksu lub psychicznie maltretowana.
# Co dziesiąta mężatka otwarcie przyznaje, że przynajmniej raz uderzył ją mąż.
# Niemal 40 proc. Polaków przyznaje, że zna przynajmniej jedną kobietę, którą bił jej partner.
# Jednak aż połowa z nas jest przeciwna wtrącaniu się w cudze sprawy rodzinne.
# Jedynie ok. 20 procent przypadków fizycznej i seksualnej przemocy wobec kobiet jest zgłaszanych na policję.
# Tylko co dziesiąta taka sprawa trafia do sądu, a 90 procent procesów kończy się umorzeniem sprawy albo wydaniem wyroku w zawieszeniu.”

Dlaczego przez te wszystkie lata tortur, którym często towarzyszył rozdzierający krzyk, wycie maltretowanych kobiet, nie reagowali sąsiedzi, krewni, rodzice? Dlaczego głusi i ślepi byli ojcowie, bracia? – na tak zadane pytanie psycholog więzienny, Marek Siwy odpowiada – „Bo małżeństwo to nie nasza sprawa: dziś się kłócą, jutro się pogodzą, a my wyjdziemy na durniów.” W walce z domową przemocą to stereotyp najtrudniejszy do przełamania. Tak myślą w Polsce miliony ludzi. Być może ich ojcowie także lali ich matki, a dziadowie babki i nikt nie śmiał im przeszkadzać.

W lublinieckim więzieniu siedzi około 50 kobiet skazanych za morderstwo na tle przemocy. Zanim zabiły, wytrzymały dręczenie od czterech do 32 lat. Prawie wszystkie próbowały uciekać. Do znajomych, do sąsiadów, w skrajnych przypadkach na dworzec czy do schroniska dla bezdomnych. Zawsze wracały. Bo jak długo można spać na dworcu?

Większość oprócz trwałych uszkodzeń ciała cierpi na lęki, bezsenność, nerwice. Niektóre mają padaczkę na tle nerwicowym, inne psychiczne blokady w komunikacji - nie są w stanie porozumieć się z innymi w najprostszych nawet sprawach, nie potrafią się wysłowić. Ponad połowa skazanych przed zabiciem męża próbowała popełnić samobójstwo.


Rocznie do więzienia trafia co najmniej kilkadziesiąt sprawczyń "morderstw na tle przemocy". Polskie sądy znane są z surowości dla kobiet, które zabiły swoich mężów. - Wielu sędziów uważa, że rodzinne lanie nie jest żadnym bezpośrednim zamachem na jakieś dobro chronione prawem - mówi Alicja Kępka, prawniczka, a także ochotniczka w Centrum Praw Kobiet.- Uznają, że skoro katowanie kobiety trwało latami, nie zaistniał nagły zamach, tylko codzienne "normalne lanie". Dodatkowo, żeby sądu nie kusiło łagodniejsze potraktowanie oskarżonej, rodzice nieżyjących mężów bardzo często stają przeciwko synowej w roli oskarżycieli posiłkowych.

Tymczasem paragraf 25. kodeksu karnego jednoznacznie mówi, że "nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem". Nawet gdy ktoś przekroczy działanie w obronie koniecznej, "sąd odstępuje od wymierzenia kary, jeżeli przekroczenie granic obrony koniecznej było wynikiem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionych okolicznościami zamachu".

Przykładem bezsilności może być przypadek pani Iwony Jabłońskiej. W 1998 roku Sąd Rejonowy w Częstochowie uznał jej męża za winnego znęcania się nad rodziną. I wypuścił do domu, dając mężczyźnie jeszcze jedną szansę. Wykorzystał ją aby bić mocniej i z większym okrucieństwem ją i jej synów. Iwona szukała pomocy u kuratora, policji, ale nikt jej nie pomógł. Czuła się osamotniona i bezradna. W końcu zabiła – trafiając nożem prosto w serce.
Psychologowie, na których dopiero w więzieniu trafiły katowane kobiety, tłumaczą zachowania bitych kobiet syndromem ofiary. - Po kilku czy kilkudziesięciu latach ciężkiego bicia te kobiety nie mają instynktu, żeby się bronić - mówi lubliniecki psycholog Marek Siwy. - Sąd jest dla nich kolejnym etapem przyjmowania ciosów od życia. Są przekonane, że skoro zabiły, muszą zostać ukarane. I chociaż mają na swoją obronę mocne argumenty - zeznania świadków, protokoły policyjne, obdukcje lekarskie - często nawet nie potrafią tego użyć. Fakt, że zabiły swojego męża, jest dla nich gigantycznym szokiem, spotęgowanym dodatkowo przez nieznane wcześniej warunki kobiecego więzienia.

Dlaczego zatem nie odeszły? Mówi się, że związek pomiędzy oprawcą a jego ofiarą to najsilniejsza relacja, która istnieje pomiędzy dwojgiem ludzi. I tworzy się stopniowo. Zaczyna się od pierwszego fizycznego aktu przemocy: wymierzonego policzka, szarpnięcia albo od poniżenia. Regułą jest, że potem następuje tzw. faza miesiąca miodowego: czułości, przeprosiny, kwiaty, zapewnienia o miłości. Ta faza wiąże emocjonalnie ofiarę z oprawcą. Ona wierzy, że on się zmieni. Ale z czasem pojawia się coraz więcej gróźb i kolejne, coraz bardziej brutalne akty przemocy, a fazy miesiąca miodowego są coraz krótsze. W końcu nie ma ich w ogóle. Jest sama agresja. Zaczyna cierpieć na tzw. zespół wyuczonej bezradności. Uczy się, że każda reakcja obronna i wszelka inicjatywa podlega karze. Oprawca izoluje ofiarę od rodziny, znajomych, czasem odmawia jej prawa do pracy. Krok po kroku odcina od rzeczywistości. Pozbawia ją wsparcia z zewnątrz. W kobiecie narasta poczucie winy, bo partner wmawia jej, że to jej złe zachowanie skłania go do przemocy. Wreszcie ofiara bywa uzależniona od kata ekonomicznie, nie ma dokąd pójść. Obawia się, że sama nie utrzyma dzieci. Nie chce też pozbawiać ich ojca. I poddaje się stereotypowi, że to ona jest odpowiedzialna za trwanie związku. W końcu popada w depresję i apatię.

źródło:
<a href="http://64.233.183.104/search?q=cache:DH5_F...;cd=1&gl=pl" target="_blank">http://64.233.183.104/search?q=cache:DH5_F...;cd=1&gl=pl</a>

Mężczyźni ze wszystkich grup akceptowali agresję wobec partnera częściej niż kobiety.

Badania robione przez innych badaczy skłaniają do podobnych wniosków. Sugarman i Cohn (1986) stwierdzili, że mężczyźni są bardziej skłonni do obwiniania ofiar aktu agresji niż kobiety - wniosek ten potwierdził się w badaniach dotyczących gwałtu (Macrae & Shepherd, 1998), molestowania dzieci (Waterman & Foss-Goodman, 1984) i przemocy fizycznej stosowanej przez rodziców wobec dzieci (Muller, Caldwell & Hunter, 1993). Molestowani seksualnie chłopcy są uznawani za odpowiedzialnych za to, co z nimi robi sprawca częściej niż dziewczynki (Waterman & Foss-Goodman, 1984). Sprawcy przemocy seksualnej na chłopcach są uznawani za mniej odpowiedzialnych (za te czyny) niż sprawcy przemocy seksualnej na dziewczynkach (Broussard & Wagner, 1998). Podobnie mężczyźni będący ofiarami przemocy fizycznej, są uznawani za odpowiedzialnych za te akty bardziej niż kobiety (Muller, Caldwell & Hunter, 1993).
Nawet jeśli przemoc kobiet wobec mężczyzn i dzieci jest potwierdzona, może być przypisana różnym motywom w taki sposób, żeby usprawiedliwić ten akt. Proszę rozważyć następujący cytat: "Jeśli przemoc ze strony mężczyzn może być instrumentalna - służy osiągnięciu jakiegoś celu - lub ekspresyjna (ekspresja emocji), to przemoc ze strony kobiet jest często wynikiem bezradności i poczucia zagubienia. Rodzaje przestępstw z użyciem przemocy popełniane przez kobiety są tak samo lub bardziej prawdopodobne jak w przypadku mężczyzn." (Kimmel, 2000, str. 249)
Podsumowując, wiele badań potwierdza, że laicy nie postrzegają aktu przemocy obiektywnie. Widzą go przez pryzmat płci, oceniają mężczyzn jako mniej poszkodowanych niż kobiety, a sprawców przemocy za mniej represyjnych, jeśli ofiarą jest mężczyzna/chłopiec a sprawcą kobieta.

źródło:
<a href="http://64.233.183.104/search?q=cache:R62CH...;cd=3&gl=pl" target="_blank">http://64.233.183.104/search?q=cache:R62CH...;cd=3&gl=pl</a>

W Wielkiej Brytanii mężczyźni są ofiarami domowej przemocy o 30 proc. częściej niż kobiety, zaś w Nowej Zelandii - aż o 50 proc. częściej. Według amerykańskiej Domestic Violence Against Men na 100 wypadków domowej przemocy w USA w 40 ofiarami są mężczyźni.


Oczywiście. Nie wzięto pod uwagę, że są tacy mężczyźni, którzy uważają siebie za ofiary - np. dla każdego alkoholika zła jest żona, dzieci itd. On uważa sam siebie za ofiarę, a jest przecież odwrotnie. Sam znam takie przypadki z doświadczenia, niestety. Mężczyzna pije, wszczyna awantury i oczywiście prowokuje kobietę, która go wyzywa od sk... i pijaków - nerwy puszczają , a komu by nie puściły ?.
Potem taki typek pisze, że go żona poniża i znieważa.

Jak widzisz są statystyki i statystyki.


Właśnie widzę.

Zdecydowanie natomiast przodują kobiety na polu przemocy psychicznej, zasadniczo niby niewinnej, ale konsekwentnej i niszczącej:


np. Płacz- pojękiwanie i szlochanie;
- no rzeczywiście, jakie te kobiety potrafią być okrutne - dostała po buzi i jeszcze śmie szlochać ! :fist:

np. Jęczenie - płaczliwe, niewyraźne wypowiedzi podniesionym głosem, o nieadekwatnej treści; - to też straszliwa forma przemocy psychicznej.

Panowie , jak czytam takie historie, to jest mi po prostu żal tych kobiet i dzieci.

Ciekawy fragment:

Głównym czynnikiem wywołującym agresje jest frustracja, można więc przypuszczać, że kobiety stosujące przemoc to kobiety sfrustrowane, niepewne siebie, niezadowolone, odrzucane, nie czujące się bezpiecznie, a nawet z zaburzeniami psychicznymi takimi jak: lęk i depresja.

http://acn.waw.pl/pi...ch/przemocP.htm

Mam przynajmniej z 10 poważnych przykładów przemocy wobec kobiet wśród sąsiadów i znajomych.
Jak dotąd te "formy przemocy kobiet wobec mężczyzn" wypadają bardzo blado przy wyczynach panów.

Użytkownik mortyr edytował ten post 05.12.2007 - 00:25

  • 0

#78

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Są traktowane łagodniej, jak najbardziej! A dlaczego ? Z powodu okoliczności łagodzących!

A jakież to okoliczności łagodzą zabójstwo ? zaraz spytasz - a no takie, że ofiara, którą był mąż to potwór w ludzkiej skórze. Molestował dzieci, bił żonę itd. Wreszcie po wielu latach katorgi i niemożności ucieczki od oprawcy doszło do tragedii.


Zaraz zaraz, dlaczego robisz przeskok z przemocy w rodzinie od razu do zabójstwa? Należy starannie oddzielić znęcanie się od innych przestępstw. Przemoc w rodzinie podlega innej kwalifikacji prawnej, niż zabójstwo. Piszesz natomiast o sytuacjach będących okolicznościami łagodzącymi dla zabójstwa. Po pierwsze dane statystyczne nic nam nie mówią o przyczynach łagodniejszego traktowania kobiet w poszczególnych przypadkach gdy chodzi o zabójstwo, nieumyślne spowodowanie śmierci, czy też ciężkie uszkodzenia ciała (ze skutkiem śmiertelnym, ale bez tego prawdopodobnie też). PRAWDOPODOBNE wydaje się to, że w wielu państwach sądy biorą pod uwagę okoliczności łagodzące, ale tak samo prawdopodobne jest, że częstokroć kobiety traktowane są łagodniej bo... są kobietami. Nie jest tajemnica łagodniejsze traktowanie kobiet niż mężczyzn w wielu przypadkach, co zresztą można unaocznić przykładem tego, że w przypadku kobiety w odbiorze społecznym domniemywa się, że działała "nie bez przyczyny", a w przypadku mężczyzny nie jest to zdecydowanie pierwsza myśl jaka ludziom do głowy przychodzi. Zresztą łagodniejsze podejście widzimy na wielu przykładach odbioru społecznego przestępstw popełnianych przez kobiety.

Ale mówimy tu o przypadkach przemocy w rodzinie, czyli znęcania sie. Przypadki znęcania się nad mężczyznami nie podpadają pod okoliczności łagodzące. Gdyby mężczyzna maltretował kobietę, to siłą rzeczy ona już go maltretować nie może. Gdyby mogła, to nie padła by ofiarą. Znęcania sie jest relacją zdecydowanie niesymetryczną.
Także w przypadkach maltretowania mężczyzny mamy do czynienia z agresją ze strony kobiety, na to nie ma i nie może być żadnego usprawiedliwienia, podobnie jak w przypadku agresji ze strony mężczyzny.

W statystykach dotyczących kar jakie znalazłem nie ma mowy o kwalifikacji prawnej czynu za jaki została wymierzona sankcja, są tam tylko procentowe zależności między karą a płcią sprawcy. Nie możemy zatem przypuszczać, że chodzi tam jedynie o zabójstwa i inne przestępstwa ze skutkiem śmiertelnym, czy uszczerbkiem na zdrowiu! Chodzi także o znęcanie się (jeżeli nie głównie o to), a tu raczej nie ma mowy o okolicznościach łagodzących o czym pisałem w poprzednim akapicie.

Jest w moim przekonaniu więcej niż prawdopodobne, że za znęcanie się nad mężczyzna kobiety są często łagodniej traktowane, niż mężczyźni za znęcanie się nad kobietą. Wynika to z wielu przyczyn, w tym i stereotypu wyśmiewanego mężczyzny - ofiary (pewnie fajtłapa, pantoflarz itp.) Co można spotkać np. w scenach komediowych o czym pisali autorzy treści jakie przytoczyłem w poprzednim poście. Ciekawe, że maltretowania kobiet jakoś nikt nie uważa za zabawne...

Reasumując należy starannie oddzielić od siebie przypadki maltretowania, znęcania się nad partnerem, od innych przestępstw, a w szczególności zabójstwa. Nie można zatem usprawiedliwiać reguły łagodniejszego traktowania kobiet za przestępstwa wymierzone w partnera, przypadkami znajdowania okoliczności łagodzących w przypadkach samoobrony kończącej się np. zabójstwem! Nie można wrzucać tych odmiennych od siebie kwestii do jednego worka!

W Wielkiej Brytanii mężczyźni są ofiarami domowej przemocy o 30 proc. częściej niż kobiety, zaś w Nowej Zelandii - aż o 50 proc. częściej. Według amerykańskiej Domestic Violence Against Men na 100 wypadków domowej przemocy w USA w 40 ofiarami są mężczyźni.


Oczywiście. Nie wzięto pod uwagę, że są tacy mężczyźni, którzy uważają siebie za ofiary - np. dla każdego alkoholika zła jest żona, dzieci itd. On uważa sam siebie za ofiarę, a jest przecież odwrotnie. Sam znam takie przypadki z doświadczenia, niestety. Mężczyzna pije, wszczyna awantury i oczywiście prowokuje kobietę, która go wyzywa od sk... i pijaków - nerwy puszczają , a komu by nie puściły ?.
Potem taki typek pisze, że go żona poniża i znieważa.

Nie rozumiem na jakiej podstawie uważasz, że w przytoczonych danych ujmuje się osoby, które jedynie uważają się za ofiary. Myślisz, że te statystyki przeprowadza się chodząc od pijaczka do pijaczka i pytając go czy aby nie jest ofiarą? Nie masz, żadnego powodu aby przypuszczać, że te statystyki są w ten sposób nieobiektywne i że ujmowano mężczyzn przedstawiających siebie bezpodstawnie jako ofiary.

Zdecydowanie natomiast przodują kobiety na polu przemocy psychicznej, zasadniczo niby niewinnej, ale konsekwentnej i niszczącej:


np. Płacz- pojękiwanie i szlochanie;
- no rzeczywiście, jakie te kobiety potrafią być okrutne - dostała po buzi i jeszcze śmie szlochać ! :fist:

np. Jęczenie - płaczliwe, niewyraźne wypowiedzi podniesionym głosem, o nieadekwatnej treści; - to też straszliwa forma przemocy psychicznej.

Ty to piszesz na poważnie, czy może wydaje Ci się, że jesteś dowcipny? A może chwytasz się ironii, żeby uwiarygadniać jakieś karkołomne tezy. W linku pod zacytowanym przez Ciebie zdaniem znajdziesz informacje na ten temat, dla ułatwienia przytoczę fragment:
* Dezaprobata - wyrażona werbalnie lub gestem krytyka zachowania lub cech męża;
* Negatywny rozkaz - rozkaz, który ma być natychmiast wykonany, groźba negatywnych konsekwencji, sarkazm, poniżanie odbiorcy przekazu;
* Ignorowanie - zamierzony brak reakcji na inicjatywę drugiej osoby;
* Negatywizm - neutralna wypowiedź wypowiedziana tonem, który sugeruje postawę "nie zawracaj mi głowy", wypowiedzi defetystyczne;
* Poniżanie - wprowadzanie w zakłopotanie, zawstydzanie, wyśmiewanie;
* Zależność - żądanie pomocy wówczas, gdy dana osoba potrafi poradzić sobie sama;
* Wysoka aktywność - intensywna, powtarzająca się aktywność fizyczna, która może irytować innych;
* Płacz- pojękiwanie i szlochanie;
* Dokuczanie - irytowanie, niepokojenie, wyśmiewanie, przedrzeźnianie;
* Jęczenie - płaczliwe, niewyraźne wypowiedzi podniesionym głosem, o nieadekwatnej treści;
* Krzyk - krzyk, wrzask, głośne wypowiedzi;
* Destrukcja - zniszczenie, poplamienie lub połamanie czegoś (Browne i Herbert 1999).

Wyobraź sobie, że ktoś traktuje Cię w ten sposób cały czas, przez całe lata. Kiedyś widziałem coś takiego na własne oczy i życzę Ci, żebyś nie musiał czegoś takiego przeżywać na własnej skórze, bo może Ci ironiczny uśmieszek zejść z twarzy.

Jak łatwo Ci bagatelizować czyjeś nieszczęście dla partykularnych celów dyskusji na forum.

Głównym czynnikiem wywołującym agresje jest frustracja, można więc przypuszczać, że kobiety stosujące przemoc to kobiety sfrustrowane, niepewne siebie, niezadowolone, odrzucane, nie czujące się bezpiecznie, a nawet z zaburzeniami psychicznymi takimi jak: lęk i depresja.

Frustracja kobiet według Ciebie jest winą mężczyzn? A nie przyszło Ci do głowy, że taka królewna ma po prostu pretensje do swojego lubego, że nie jest księciem z bajki, że nie kupił jej nowego futra, że nie przynosi tyle forsy ile jaśniepani by sobie życzyła. Chyba, że według Ciebie są to wystarczające powody, żeby komuś psuć życie psychicznym znęcaniem się.
Kobiety, które byłyby nękane przez męża nie znęcałyby się nad nim w żaden sposób, bo po prostu on na coś takiego by nie pozwolił stosując agresję, czy własną formę znęcania się psychicznego. Znęcania się nie jest relacją symetryczną!

W takich przypadkach masz do czynienia najczęściej z mężczyznami, którzy niczym nie zawinili. Żyją sobie spokojnie pracując i starając się żyć normalnie. Ale kobiecie coś nie pasuje albo dla przyjemności truje mężowi życie. Jedną z najbardziej wrednych i popularnych metod psychicznego znęcania się o jakiej słyszałem, jest uporczywe poniżanie męża w towarzystwie, wystawianie go na pośmiewisko itp.
  • 0

#79

golibroda.
  • Postów: 430
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Smieszy mnie metoda mortyra pt zakrzyczec, zasypac slowotokiem, najlepiej nie na temat i calkowicie odejsc od istoty problemu.
Mojego tekstu skomentowac nie potrafil wiec pocisnal tysiac slow o czyms innym.
Kompromitacja panie kolego. Jesli masz byc przedstawicielem prawa i jeszcze z duma sie obnosisz, ze "ono cie nie dotyczy bo sam bedziesz je tworzyl" to zwyczajnie mozna tylko zalamac rece...
  • 0

#80

mortyr.
  • Postów: 1171
  • Tematów: 46
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Zaraz zaraz, dlaczego robisz przeskok z przemocy w rodzinie od razu do zabójstwa?


Dlatego - CYTAT:
Kobiety - sprawcy przemocy - są też traktowane łagodniej niż mężczyźni. Analiza wypadków zabójstw małżonków przeprowadzona przez Dawsona i Langana (1994) pokazuje...

Czy czytałeś w ogóle ten tekst ? Wcale nie zrobiłem żadnego przeskoku.
To fragment z tekstu do którego dałeś link:

Kobiety - sprawcy przemocy - są też traktowane łagodniej niż mężczyźni. Analiza wypadków zabójstw małżonków przeprowadzona przez Dawsona i Langana (1994) pokazuje, że wśród skazanych mężczyźni byli częściej posyłani do więzień (94 proc., kobiety - 81), a wśród ukaranych więzieniem mężczyźni byli częściej skazywani na dożywocie (16 proc., kobiety - 5). Kobietom częściej dawano wyroki w zawieszeniu (16 proc., mężczyźni - 5). Bici mężczyźni nie walczą o swoje prawa tak skutecznie jak kobiety.

<a href="http://reklamaspoleczna.blox.pl/2007/04/W-...ii-Zdrowia.html" target="_blank">http://reklamaspoleczna.blox.pl/2007/04/W-...ii-Zdrowia.html</a>

Z tego tekstu, który podałeś wyciągnąłem jak najbardziej prawidłowe wnioski. Na dożywocie skazuje się za zabójstwo, a nie za "płacz" będący formą przemocy wobec mężczyzny ;)

Myślisz, że te statystyki przeprowadza się chodząc od pijaczka do pijaczka i pytając go czy aby nie jest ofiarą? Nie masz, żadnego powodu aby przypuszczać, że te statystyki są w ten sposób nieobiektywne i że ujmowano mężczyzn przedstawiających siebie bezpodstawnie jako ofiary.


Niekoniecznie.

Możemy zrobić sondaż na forum z pytaniami typu : Czy spotkałeś/spotkałaś się z formami psychicznego lub fizycznego znęcania się dorosłej (pełnoletniej tj. 18 lat wzwyż) kobiety nad pełnoletnim mężczyzną ?

Jestem pewny, że minimum 95% respondentów odpowie zaprzeczając.

Ty to piszesz na poważnie, czy może wydaje Ci się, że jesteś dowcipny? A może chwytasz się ironii, żeby uwiarygadniać jakieś karkołomne tezy.


Piszę poważnie, jestem dowcipny i nie chwytam się niczego.
Nie ma żadnej karkołomnej tezy. Problem przemocy kobiet wobec mężczyzn jest problemem marginalnym (w porównaniu do problemu przemocy mężczyzn wobec dzieci i kobiet) jak przemoc niepełnoletnich dzieci wobec dorosłych.

Inny przykład, że mężczyźni są statystycznie bardziej agresywni niż kobiety - jakieś 2 miesiące temu oglądałem film dokumentalny na temat kobiet-więźniarek. Ze 100% więźniów na całym świecie, kobiety to zaledwie kilka %.
Ponad 90% skazanych to mężczyźni. To daje do myślenia.

CYTAT
Głównym czynnikiem wywołującym agresje jest frustracja, można więc przypuszczać, że kobiety stosujące przemoc to kobiety sfrustrowane, niepewne siebie, niezadowolone, odrzucane, nie czujące się bezpiecznie, a nawet z zaburzeniami psychicznymi takimi jak: lęk i depresja.

Frustracja kobiet według Ciebie jest winą mężczyzn? A nie przyszło Ci do głowy, że taka królewna ma po prostu pretensje do swojego lubego, że nie jest księciem z bajki, że nie kupił jej nowego futra, że nie przynosi tyle forsy ile jaśniepani by sobie życzyła.


<a href="http://acn.waw.pl/pietja/psych/przemocP.htm" target="_blank">http://acn.waw.pl/pietja/psych/przemocP.htm</a>

Kolego, znowu nie zrozumiałeś - ten cytat, który podważasz, to cytat z artykułu, do którego link wcześniej podałeś. :lol3:


Kompromitacja panie kolego. Jesli masz byc przedstawicielem prawa i jeszcze z duma sie obnosisz, ze "ono cie nie dotyczy bo sam bedziesz je tworzyl" to zwyczajnie mozna tylko zalamac rece...


A teraz cytat z mojej wypowiedzi:
"Nie będę musiał dochodzić praw. Ja będę jego przedstawicielem."

Nie kompromituj się.
Gdzie tu napisałem, że prawo mnie nie dotyczy ?
Chodziło o to, że nie będę musiał dochodzić swoich praw przed sądami, bo będę funkcjonariuszem publicznym, a jego nietykalność osobista jest prawnie chroniona odpowiednim przepisem. Jeszcze nie było w Polsce przypadku, żeby ktoś np. napadł policjanta i nie został ukarany.

Podstawa prawna:

Każdy kto dopuszcza się czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego z użyciem broni palnej, noża lub innego podobnie niebezpiecznego przedmiotu albo środka obezwładniającego, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. (Podstawa prawna: Art. 223 Kodeksu Karnego).

http://www.strazmiej...h...0&Itemid=65

A tu znajdziesz małe kompendium wiedzy i przepisów z tym związanych:
http://64.233.183.10...y...;cd=8&gl=pl

Smieszy mnie metoda mortyra pt zakrzyczec, zasypac slowotokiem, najlepiej nie na temat i calkowicie odejsc od istoty problemu.
Mojego tekstu skomentowac nie potrafil wiec pocisnal tysiac slow o czyms innym.


Śmieszy mnie, gdy nieliczna grupka osób podważa fakt, że kobiety są źle traktowane na całym świecie (oczywiście w ich cywilizacji kobietom jest dobrze, bo to cywilizacja islamu zawyża statystyki ;p ). Śmieszy mnie także to, że probują zrobić z mężczyzn ofiary losu.

PRAWDOPODOBNE wydaje się to, że w wielu państwach sądy biorą pod uwagę okoliczności łagodzące, ale tak samo prawdopodobne jest, że częstokroć kobiety traktowane są łagodniej bo... są kobietami.


To nie jest "PRAWDOPODOBNE" , lecz PRAWDZIWE. Podważasz właśnie autorytet sądownictwa, twierdząc, że traktuje kobiety łagodniej tylko ze względu na ich płeć. Przecież za wyrok nie odpowiada jedna osoba. Poza tym są zeznania świadków, materiały zebrane w toku śledztwa, opinie ekspertów, psychologów, orzeczenia lekarskie itd. To na podstawie tych materiałów wydaje się wyrok, a nie na podstawie "widzimisię" wysokiego sądu.

Użytkownik mortyr edytował ten post 05.12.2007 - 20:38

  • 0

#81

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Zaraz zaraz, dlaczego robisz przeskok z przemocy w rodzinie od razu do zabójstwa?


Dlatego - CYTAT:
Kobiety - sprawcy przemocy - są też traktowane łagodniej niż mężczyźni. Analiza wypadków zabójstw małżonków przeprowadzona przez Dawsona i Langana (1994) pokazuje...

Czy czytałeś w ogóle ten tekst ? Wcale nie zrobiłem żadnego przeskoku.
To fragment z tekstu do którego dałeś link:

Kobiety - sprawcy przemocy - są też traktowane łagodniej niż mężczyźni. Analiza wypadków zabójstw małżonków przeprowadzona przez Dawsona i Langana (1994) pokazuje, że wśród skazanych mężczyźni byli częściej posyłani do więzień (94 proc., kobiety - 81), a wśród ukaranych więzieniem mężczyźni byli częściej skazywani na dożywocie (16 proc., kobiety - 5). Kobietom częściej dawano wyroki w zawieszeniu (16 proc., mężczyźni - 5). Bici mężczyźni nie walczą o swoje prawa tak skutecznie jak kobiety.

<a href="http://reklamaspoleczna.blox.pl/2007/04/W-...ii-Zdrowia.html" target="_blank">http://reklamaspoleczna.blox.pl/2007/04/W-...ii-Zdrowia.html</a>

Z tego tekstu, który podałeś wyciągnąłem jak najbardziej prawidłowe wnioski. Na dożywocie skazuje się za zabójstwo, a nie za "płacz" będący formą przemocy wobec mężczyzny ;)

Powiedz mi, czy ja piszę zbyt długo, czy może zbyt niejasno, zawile, czy też niezrozumiale w inny sposób? Jeżeli tak jest, to daj znać, poprawię się! Tymczasem spróbuje łopatologicznie:
1. W statystyce policyjnej od której ten wątek dyskusji się zaczął przestępstwa są ujmowane oddzielnie. To znaczy zabójstwa są ujmowane oddzielnie od przypadków znęcania się.
Dlaczego?
Ponieważ zabójstwa to inne przestępstwa niż znęcanie się!

Przytoczyłem statystykę dotyczącą tego, że w 40% ofiarami przemocy domowej są mężczyźni. OBOK tych danych były dane mówiące o tym, że mężczyźni gorzej są traktowani przez sądy. Ale temat znęcania się i temat traktowania przez sądy są tematami różnymi. Tak samo jak siedzenie przed komputerem i czytanie książki są różnymi czynnościami, a wojna w Iraku i UFO nad Nikaraguą są różnymi tematami. Ja naprawdę nie wiem jak tłumaczyć coś tak oczywistego...
2. Co więcej Ty przytoczyłeś przypadki kobiet skazanych za zabójstwa jako rzekomy dowód na to, że statystyka policyjna (której nieadekwatność polega na tym, że przestępstwa przemocy wobec mężczyzn nie są zgłaszane, czyli nie są ujmowane w statystyce) jednak niby jest adekwatna. To totalna bzdura, nie występuje ŻADEN związek przyczynowy pomiędzy zgłaszaniem przestępstw przemocy wobec mężczyzn, a przypadkami kobiet sądzonych za zabójstwo. Wklejanie długiego artykułu o tych kobietach nic w tej kwestii nie zmieni.

Ktoś wcześniej napisał, że jak nie masz argumentu, próbujesz przeciwnika zatopić mnogością cytowanych danych. To może zdawałoby jakoś egzamin gdyby te dane chociaż trochę dotyczyły tematu.

3. Zabójstwa małżonków o jakich mowa w statystyce mają różne podłoże. Nawet jeśli Twoje osobiste obserwacje poczynione w pracy rysują obraz mężczyzny pijaka katującego kobietę, to nie musi to wyobraź sobie być cała prawda. W statystyce jaką przytaczasz w kolorze czerwonym nic nie ma o przyczynach zabójstwa. Dosłownie nic!

Robienie przeskoku pomiędzy znęcaniem się i zabójstwem jest w moim przekonaniu wybiegiem mającym na celu ucieczkę przed przyznaniem się do manipulacji statystykami policyjnymi, które pozostają nieadekwatne do rzeczywistości z omówionych przyczyn. O czym jak sam się przyznałeś "doskonale wiesz"!

Skoro doskonale o tym wiesz, przytaczania tych statystyk nie można odczytywać inaczej niż tylko próbą wprowadzenia w błąd dyskutantów poprzez posługiwanie się nieuczciwymi "argumentami"!

CYTAT
Głównym czynnikiem wywołującym agresje jest frustracja, można więc przypuszczać, że kobiety stosujące przemoc to kobiety sfrustrowane, niepewne siebie, niezadowolone, odrzucane, nie czujące się bezpiecznie, a nawet z zaburzeniami psychicznymi takimi jak: lęk i depresja.

Frustracja kobiet według Ciebie jest winą mężczyzn? A nie przyszło Ci do głowy, że taka królewna ma po prostu pretensje do swojego lubego, że nie jest księciem z bajki, że nie kupił jej nowego futra, że nie przynosi tyle forsy ile jaśniepani by sobie życzyła.


<a href="http://acn.waw.pl/pietja/psych/przemocP.htm" target="_blank">http://acn.waw.pl/pietja/psych/przemocP.htm</a>

Kolego, znowu nie zrozumiałeś - ten cytat, który podważasz, to cytat z artykułu, do którego link wcześniej podałeś. :lol3:


Tym razem nie mam wątpliwości, nawet nie przeczytałeś zacytowanego przez siebie fragmentu mojego postu. Czy ja gdzieś tam neguje, że frustracja jest przyczyną przemocy ze strony kobiet? Piszę, że przyczyny frustracji mogą być czynnikami całkowicie nieuprawniającymi do stosowania przemocy.
Przyszło mi teraz do głowy, że może identyfikujesz frustrację ze stanem kobiet maltretowanych, i w efekcie zabijających oprawców - tak dla Twojej informacji, to się nazywa afekt, czasem mówi się też o afekcie w sensie negatywnych emocji narastających na skutek długotrwałych działań drugiej strony.

Przy okazji uporczywe wyśmiewanie przez Ciebie zjawiska przemocy fizycznej i psychicznej wobec mężczyzn, uważam za niezwykłą podłość. Przytoczyłem przykłady i formy stosowania tejże przemocy, które może nie są tak efektowne dla policjanta jak obita plącząca kobieta przy pijanym mężu w czasie interwencji, ale to nie znaczy, że jej nie ma, czy że można je bagatelizować. A już na pewno nie można ich wyśmiewać tak, jak Ty to robisz!

Śmieszy mnie, gdy nieliczna grupka osób podważa fakt, że kobiety są źle traktowane na całym świecie (oczywiście w ich cywilizacji kobietom jest dobrze, bo to cywilizacja islamu zawyża statystyki ;p ). Śmieszy mnie także to, że probują zrobić z mężczyzn ofiary losu.


Powiedz mi Mortyr, ale tak szczerze, czy nie czytasz tego, co piszemy, czy nie rozumiesz? Czy też może, jeżeli fakty przeczą Twoim poglądom, to tym gorzej dla faktów?
KTO, GDZIE I KIEDY próbował podważyć to, że kobiety BYWAJĄ (nie SĄ a BYWAJĄ - czy Ty np. bijesz wszystkie napotkane kobiety, czy co, że uskuteczniasz taką generalizację?) źle traktowane w wielu państwach świata????

Próbowałem unaocznić Ci, że rzeczywistość nie jest tak biało - czarna jakbyś sobie tego życzył. Przytoczyłem dane mówiące o tym, że mężczyźni wcale często padają ofiarą przemocy ze strony kobiet. Nawet nie usiłujesz polemizować z tymi faktami, piszesz jedynie, że ich nie ma.

MORTYR!!!! To, że tysiąc i jeden razy napiszesz coś, cokolwiek, to jeszcze nie oznacza to, że jest to prawda, nie oznacza, że masz rację, a już na pewno nie jest to żaden argument w dyskusji.
Smuci mnie, że są ludzie tak odporni na rzeczywistość, że w imię swoich prywatnych dogmatów wyszydzają nieszczęścia innych ludzi.

Wyobraźcie sobie szanowni forumowicze, że jakiś maltretowany mężczyzna chce zgłosić policji, że żona go np. bije. I trafia akurat na Mortyra, który go wyśmiewa, bo ON wie, że tamten to "ofiara losu". Dziwicie się teraz, że mężczyźni nie chcą zgłaszać przypadków znęcania się nad nimi?

PRAWDOPODOBNE wydaje się to, że w wielu państwach sądy biorą pod uwagę okoliczności łagodzące, ale tak samo prawdopodobne jest, że częstokroć kobiety traktowane są łagodniej bo... są kobietami.

To nie jest "PRAWDOPODOBNE" , lecz PRAWDZIWE. Podważasz właśnie autorytet sądownictwa, twierdząc, że traktuje kobiety łagodniej tylko ze względu na ich płeć. Przecież za wyrok nie odpowiada jedna osoba. Poza tym są zeznania świadków, materiały zebrane w toku śledztwa, opinie ekspertów, psychologów, orzeczenia lekarskie itd. To na podstawie tych materiałów wydaje się wyrok, a nie na podstawie "widzimisię" wysokiego sądu.


Żartujesz prawda? Chyba bardzo mało wiesz o praktyce działalności sądów na całym świecie, nie tylko w Polsce. Ale doskonałym przykładem absurdów Polskiego sądownictwa jest sytuacja w sądach rodzinnych, gdzie dyskryminacja mężczyzn przy powierzaniu dzieci w przypadku rozwodów jest OCZYWISTA i nikt jej nie neguje, a czynnikiem warunkującym przyznanie dziecka matce, nawet w przypadkach skrajnych, kiedy to kobieta ewidentnie nie nadaje się na matkę. Decyzja sądu motywowana jest jedynie widzi mi się szanownych pań sędziów! Tego NIKT nie neguje!
Masz również wiele absurdów w przypadkach spraw karnych, kiedy to sędziowie z nie wiadomo jakich przyczyn odstępują od wymierzenia kary, wymierzają najniższe z możliwych, decydują o zastosowaniu dziwacznej kwalifikacji czynu itp.

Na wysokość wyroku ma wpływ osoba sprawcy i wiele czynników ocennych. Tu wiele zależy od organu stosującego prawo, od którego osobistych zapatrywań zależy np. właśnie wysokość wyroku. Nie jest tajemnicą, że kobieta może wywołać swoją osobą "korzystne" dla siebie wrażenie, na skutek panujących w społeczeństwie stereotypów jak np. mit o tym, że kobiety nie są sprawcami przemocy. A to sąd decyduje o wymiarze kary, o jej ewentualnym zwyczajnym, czy nadzwyczajnym złagodzeniu.

Chodziło o to, że nie będę musiał dochodzić swoich praw przed sądami, bo będę funkcjonariuszem publicznym, a jego nietykalność osobista jest prawnie chroniona odpowiednim przepisem. Jeszcze nie było w Polsce przypadku, żeby ktoś np. napadł policjanta i nie został ukarany.

Podstawa prawna:

Każdy kto dopuszcza się czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego z użyciem broni palnej, noża lub innego podobnie niebezpiecznego przedmiotu albo środka obezwładniającego, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. (Podstawa prawna: Art. 223 Kodeksu Karnego).

:o

Przepraszam bardzo jakich praw nie będziesz musiał dochodzić przed sądem z tytułu tego, że jesteś funkcjonariuszem publicznym? Jaki w ogóle związek z artykułem 223 KK ma dochodzenie praw? Jeżeli ktoś zaatakuje Ciebie w czasie służby, to zostanie być skazany jak mu się to udowodni, chyba, że się wyłga. Ale gdzie tu dochodzenie praw? Chyba, że pod hasłem "dochodzenie praw" rozumiesz pociągnięcie do odpowiedzialności kogoś, kto Cię zaatakował, ale to nie Ty "dochodzisz praw" a prokurator, nie mówimy tu nawet o przestępstwie z oskarżenia prywatnego. Ewentualnie można by powiedzieć, że sędzia "dochodzi praw" pokrzywdzonych, ale to już raczej umowne stwierdzenie, gdyż "sędzia dochodzi" praw obu stron.
Po drugie dlaczego zacytowałeś jedynie artykuł odnoszący się do postaci kwalifikowanej napaści na funkcjonariusza? O wiele bardziej prawdopodobne jest chyba to, że ktoś zaatakuje Policjanta bez któregoś ze środków stanowiących jedno ze znamion przedmiotowych, zwłaszcza jeżeli bierzemy pod uwagę hołotę z osiedli.

Użytkownik Trajan edytował ten post 05.12.2007 - 22:03

  • 0

#82

mortyr.
  • Postów: 1171
  • Tematów: 46
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Przytoczyłem statystykę dotyczącą tego, że w 40% ofiarami przemocy domowej są mężczyźni. OBOK tych danych były dane mówiące o tym, że mężczyźni gorzej są traktowani przez sądy.


Kolego, ok.
W takim razie skoro ja mam uznać te statystyki, to ty uznaj np. takie dane :

http://pl.indymedia..../02/12013.shtml

Albo dane mówiące o stratach na poziomie 35 tyś. żołnierzy.

35923 - tu z lewej strony w czerwonym kwadracie http://www.almokhtsar.com/html/

Skoro dane, które podałeś są wiarygodne, to te również powinieneś uznać za wiarygodne.

W statystyce jaką przytaczasz w kolorze czerwonym nic nie ma o przyczynach zabójstwa. Dosłownie nic!


Jest to opisane w artykule pt. "Zabiły aby żyć".

ucieczkę przed przyznaniem się do manipulacji statystykami policyjnymi, które pozostają nieadekwatne do rzeczywistości z omówionych przyczyn. O czym jak sam się przyznałeś "doskonale wiesz"!


Doskonale wiem, że statystyki policyjne pokazują skalę wykrytych przypadków. Skala niewykrytych nie jest wcale tak ogromna, żeby zmieniać o 180 stopni całą sprawę. To może być kilku procentowy błąd, ale nie aż taki.

Przy okazji uporczywe wyśmiewanie przez Ciebie zjawiska przemocy fizycznej i psychicznej wobec mężczyzn, uważam za niezwykłą podłość


Nie neguję tego zjawiska, lecz nadal uważam je za marginalne w porównaniu do skali zjawiska przemocy ze strony mężczyzn.

Powiedz mi Mortyr, ale tak szczerze, czy nie czytasz tego, co piszemy, czy nie rozumiesz? Czy też może, jeżeli fakty przeczą Twoim poglądom, to tym gorzej dla faktów?


Fakty które obserwuję i relacje kolegów z policji i więziennictwa przeczą twoim statystykom.
Przynajmniej jeśli chodzi o zjawisko przemocy na terenie Polski.

Poza tym podam inny argument - czy ty myślisz, że facet żyjący w UE, zarabiający nawet 10 razy tyle, co ty, będzie siedział w domu z kobietą, która go pierze po gębie za nic ? Może to sadomasochiści ? Taki koleś w UE, zakłada sprawę o rozwód i "Sajonara". Płaci ewentualnie alimenty , jeśli miał z tą kobietą dzieci i jeszcze sporo mu zostaje.

Smuci mnie, że są ludzie tak odporni na rzeczywistość, że w imię swoich prywatnych dogmatów wyszydzają nieszczęścia innych ludzi.


Tak jak mówię, w opinii policjantów, pracowników resocjalizacji itp. w Polsce jest to zjawisko marginalne.
Nikogo nie wyszydzam, rzeczywistość jest inna niż sądzisz.

Jeżeli ktoś zaatakuje Ciebie w czasie służby, to zostanie być skazany jak mu się to udowodni, chyba, że się wyłga.


Praktyka (nieoficjalnie), a pogląd, że "jak mu sie to udowodni" to dwie różne sprawy. ;)

Chyba, że pod hasłem "dochodzenie praw" rozumiesz pociągnięcie do odpowiedzialności kogoś, kto Cię zaatakował, ale to nie Ty "dochodzisz praw" a prokurator, nie mówimy tu nawet o przestępstwie z oskarżenia prywatnego.


Dokładnie o to mi chodziło.

O wiele bardziej prawdopodobne jest chyba to, że ktoś zaatakuje Policjanta bez któregoś ze środków stanowiących jedno ze znamion przedmiotowych, zwłaszcza jeżeli bierzemy pod uwagę hołotę z osiedli.


Art. 222. § 1. Kto dopuszcza się czynnej napaści na funkcjonariusza publicznego lub osobę do pomocy mu przybraną podczas lub w związku
z pełnieniem obowiązków służbowych,

podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

§ 2. Kto dopuszcza się czynnej napaści określonej w § 1, używając broni palnej, noża lub innego przedmiotu lub substancji szczególnie niebezpiecznych ze względu na ich właściwości albo działając wspólnie z osobą, która używa takiej broni, noża, przedmiotu lub substancji,

podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.

§ 3. Karze przewidzianej w § 2 podlega ten, kto dopuszcza się czynu określonego w § l, działając wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami.

http://64.233.183.10...N...;cd=5&gl=pl

Już zaspokojony, czy jeszcze nie ? 8)



Wyobraźcie sobie szanowni forumowicze, że jakiś maltretowany mężczyzna chce zgłosić policji, że żona go np. bije. I trafia akurat na Mortyra, który go wyśmiewa, bo ON wie, że tamten to "ofiara losu". Dziwicie się teraz, że mężczyźni nie chcą zgłaszać przypadków znęcania się nad nimi?


Wyobraźcie sobie drodzy forumowicze, że taki mężczyzna przychodzi i zgłasza przestępstwo. Trafia na mnie i nikt go nie wyśmiewa. Ja wiem, że jego przypadek jest zjawiskiem marginalnym. Zostaje potraktowany zgodnie z przepisami prawa. Taka jest kolejność rzeczy.

Uważajcie na szowinistów. Oni twierdzą, że to Ewa jest wszystkiemu winna. :mrgreen:
  • 0

#83

mortyr.
  • Postów: 1171
  • Tematów: 46
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Przytoczyłem statystykę dotyczącą tego, że w 40% ofiarami przemocy domowej są mężczyźni.


Kolego, powiem wreszcie wprost, dlaczego te twoje statystyki są dla mnie mało wiarygodne.
Kto je przeprowadził ?, na jakiej grupie ? w jakim przedziale wiekowym ?

Równie dobrze mogę napisać artykuł pt. "95% mężczyzn w Polsce to geje, 4% to transwestyci , 1 % to hetero".
Idziesz do kilku klubów dla wyżej wymienionych mniejszości i robisz sondaż z pytaniem o orientację seksualną.
Wyniki na 1000 badanych takie jak przedstawiłem powyżej. I na tej podstawie formułujesz wniosek, że mężczyźni heteroseksualni to w Polsce 1% mniejszość. :mrgreen:

Patrz tylko na fragment artykułu:

Ankieta przeprowadzona w 2002 roku przez Denisa Laroche dla Państwowego Urzędu Statystycznego w Quebeku pokazuje, że 62 700 kobiet i 39 500 mężczyzn uważa się za ofiary przemocy w rodzinie.

http://www.cafebabel...asp?T=T&Id=8956

Tak, tylko dlaczego się uważają za ofiary ? Za mało danych, żeby coś stwierdzić i obalić możliwość, że osoby uważające sie za ofiary przemocy, są tymi ofiarami przemocy w rzeczywistości.
Być może część z mężczyzn uważa się za ofiary, bo np. mają awantury w domu z powodu swoich zdrad małżeńskich, albo korzystania z usług w agencji towarzyskich itp.
Czy np. fakt, że żona robi "złą opinię" i ośmiesza (w towarzystwie) męża, bo ten ją zdradza z kochanką na delegacjach i nie docenia jej wkładu w małżeństwo nie jest ważny ?
Kto tu jest bardziej winny ? Kto jest prawdziwą ofiarą ? - żona i dzieci, czy mąż i kochanka ?


Jeszcze jeden artykuł z tej samej strony:

A co z biciem?

25 października ubiegłego roku Hiszpania obchodziła międzynarodowy dzień walki z przemocą domową. Statystyki, mimo że co roku liczby spadają, mówią o prawie 7.000 przypadkach przemocy zgłoszonych od początku roku, a według Instytutu Kobiet w 2004 roku średnio sześć kobiet miesięcznie ginęło z rąk swojego partnera. Paradoksalnie liczby te mieszczą się w średniej unijnej i są niższe od średniej w krajach nordyckich. W Unii jedna kobieta na pięć była lub jest ofiarą przemocy ze strony swojego partnera. Według Amnesty International przemoc domowa jest w Europie główną przyczyną śmierci kobiet w wieku od szesnastu do czterdziestu czterech lat, wyprzedzając tym samym raka oraz wypadki na drogach.

http://www.cafebabel...sp?T=T&Id=11340
  • 0

#84

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Przytoczyłem statystykę dotyczącą tego, że w 40% ofiarami przemocy domowej są mężczyźni. OBOK tych danych były dane mówiące o tym, że mężczyźni gorzej są traktowani przez sądy.


Kolego, ok.
W takim razie skoro ja mam uznać te statystyki, to ty uznaj np. takie dane :

http://pl.indymedia..../02/12013.shtml

Albo dane mówiące o stratach na poziomie 35 tyś. żołnierzy.

35923 - tu z lewej strony w czerwonym kwadracie http://www.almokhtsar.com/html/

Skoro dane, które podałeś są wiarygodne, to te również powinieneś uznać za wiarygodne.

Dane oczywiście bardzo a propos tematu, ale pomijając to, to nie widzę przeszkód aby uznać za możliwe dane statystyczne dotyczące tych 40% mężczyzn, jak i nie widzę przeszkód za uznanie, że w Iraku Amerykanie ponoszą spore straty. Być może oba te tematy nie są wygodne dla mediów i się o nich nie mówi.

Przytoczyłem statystykę dotyczącą tego, że w 40% ofiarami przemocy domowej są mężczyźni.


Kolego, powiem wreszcie wprost, dlaczego te twoje statystyki są dla mnie mało wiarygodne.
Kto je przeprowadził ?, na jakiej grupie ? w jakim przedziale wiekowym ?

Równie dobrze mogę napisać artykuł pt. "95% mężczyzn w Polsce to geje, 4% to transwestyci , 1 % to hetero".
Idziesz do kilku klubów dla wyżej wymienionych mniejszości i robisz sondaż z pytaniem o orientację seksualną.
Wyniki na 1000 badanych takie jak przedstawiłem powyżej. I na tej podstawie formułujesz wniosek, że mężczyźni heteroseksualni to w Polsce 1% mniejszość. :mrgreen:

Patrz tylko na fragment artykułu:

Ankieta przeprowadzona w 2002 roku przez Denisa Laroche dla Państwowego Urzędu Statystycznego w Quebeku pokazuje, że 62 700 kobiet i 39 500 mężczyzn uważa się za ofiary przemocy w rodzinie.


Tak, tylko dlaczego się uważają za ofiary ? Za mało danych, żeby coś stwierdzić i obalić możliwość, że osoby (...)
Kto tu jest bardziej winny ? Kto jest prawdziwą ofiarą ? - żona i dzieci, czy mąż i kochanka ?

Po pierwsze dziw bierze, że osoba tak zafascynowana i to w sposób bezkrytyczny danymi statystycznymi czy danymi z np. propagandowych arabskich stron, nagle zaczyna dostrzegać "luki" w statystyce i jej mankamenty. Ale jest to jakiś w miarę racjonalny zarzut, już myślałem, że się nie doczekam...

ALE

Rozumując w ten sposób podważasz większość danych statystycznych na jakie sam się powołujesz, mam nadzieje, że zdajesz sobie z tego sprawę. Miecz obosieczny, kij ma dwa końce i tak dalej... W zasadzie większość udostępnianych danych statystycznych można w ten sposób deprecjonować.
Jestem ciekaw, czy będziesz konsekwentny w ocenie własnych danych statystycznych, o których metodologii z reguły niewiele można się z nich dowiedzieć.
Dajesz forumowiczom miecz do ręki - teraz każdy może pod Twoimi statystykami cytować Twój post :)

Zabawne jest zresztą to, że zaraz po postawieniu takich zarzutów wklejasz fragment artykułu zawierających dane statystyczne o których metodologii nic nam nie wiadomo! I nie widzisz tu sprzeczności!


Przejdźmy zatem do meritum.
W prezentowanych danych nie ma informacji o metodologii, to fakt. Nie masz jednak żadnych przesłanek aby zarzucać im niewiarygodność z przyczyn przykładowo przytoczonych przez Ciebie.
Nie możesz a priori zakładać, że owe dane statystyczne są niewiarygodne. Co więcej nie możesz a priori zakładać, że MOJE dane statystyczne są wadliwe, a TWOJE są w porządku, a to robisz.

ALE

Istotą sprawy nie jest to, czy mamy do czynienia z 40% przypadków, czy 30% przypadków. Problemem jest, że fakt maltretowania mężczyzn jest powszechnie ignorowany i podnosi się tylko i wyłącznie ten problem w odniesieniu do kobiet. Co więcej wiele wskazuje na to, że nawet jeżeli nie jest to 40% (nie wiem czy jest, czy nie jest, TY również nie wiesz czy jest, czy nie jest, ale z góry zakładasz, że nie jest i że Ty "wiesz lepiej"), to mamy do czynienia z poważnym i powszechnie bagatelizowanym problemem i ze znacznie większą liczbą przypadków, niż się społeczeństwu wydaje. A Ty właśnie bagatelizujesz problem i konsekwentnie w każdym poście brniesz w wyśmiewanie ofiar takiej przemocy, to dość żenujące, ale o tym za chwilę.

W statystyce jaką przytaczasz w kolorze czerwonym nic nie ma o przyczynach zabójstwa. Dosłownie nic!


Jest to opisane w artykule pt. "Zabiły aby żyć".

Szanowny Mortyrze, nie wierzę, że Ty wierzysz, że wszystkie przypadki zabójstw małżonków są wynikiem obrony przez znęcaniem się. Zatem, nie wykręcaj się sianem, bo zaczynasz być śmieszny.
Odesłanie do artykułu "zabiły, aby żyć" w kontekście tamtych danych statystycznych, jest mniej więcej tak samo racjonalne jak wklejenie przemowy prezydenta Busha pod Twoimi postami o Iraku, aby wykazać, że w Bagdadzie i okolicach wszystko jest cacy.

Wśród WIELU motywów takich zabójstw możemy wyróżnić np. zdradę partnera, chęć wzbogacenia się, pozbycia się partnera itp. Przyczyn jest MULTUM.

W tekście nie było nic o tym, że mowa o zabójstwach w nazwijmy to "samoobronie", także twierdzenie, że wszystkie te kobiety są traktowane łagodniej przez sądy z powodu tego, że działają w samoobronie, jest delikatnie mówiąc dość zabawne. Może kiedyś zobaczysz jak wygląda praktyka spraw karnych i racjonalizm i obiektywizm co niektórych sędziów, możesz się srogo zdziwić.

Doskonale wiem, że statystyki policyjne pokazują skalę wykrytych przypadków. Skala niewykrytych nie jest wcale tak ogromna, żeby zmieniać o 180 stopni całą sprawę. To może być kilku procentowy błąd, ale nie aż taki.

Powiem szczerze, że wierzę Ci, że w tym momencie nie kłamiesz. W takim razie jednak, niewiele wiesz na ten temat. Zatem zatrzymamy się tu na dłużej.

Niektóre przestępstwa nie są zgłaszane policji jak np. drobne rozboje, wśród przyczyn takiego stanu rzeczy można wyróżnić między innymi:
a. ofiary nie wierzą w to, że organy ścigania cokolwiek zdziałają (i słusznie, policja często schodzi z drogi dresom i innym karkom co widziałem na własne oczy nieraz)
b. nawet jeśli sprawca zostanie zatrzymany, to najprawdopodobniej sąd go i tak zaraz wypuści miast skazać na karę bezwzględnego pozbawienia wolności

Takie przestępstwa MASOWO nie są zgłaszane. O czym policja otwarcie mówi twierdząc, że skoro nikt przestępstw nie zgłasza, to oni tym bardziej nie mogą nic zdziałać. Mamy zatem do czynienia z problemem na wielką skalę.
Mówienie w tym kontekście, że błąd w statystykach jest "kilkuprocentowy" jest po prostu śmieszne! Kilkuprocentowy błąd to można odnotować ewentualnie w przypadku najcięższych przestępstw, jak np. zabójstwo (chociaż liczba około 1000 zabójstw rocznie też jest zaniżona, ale to z innych przyczyn).

Bardzo podobnie jest w przypadku maltretowania kobiet, tu dochodzi jeszcze strach przed niepewnym losem w przyszłości, słowem "co się stanie, jeżeli zostanę sama?", mamy zatem punkt trzeci oznaczmy go literką "c".
Ewentualnie można się zastanawiać, czy a. tu również w większości przypadków występuje, ale nawet jeżeli nie, to dochodzi przekonanie ofiary, że zgłaszanie przestępstwa nic nie zmieni, a będzie tylko gorzej przyszłości (d)

Natomiast w przypadku maltretowania mężczyzn poza wymienionymi wcześniej punktami a, b, c i d, dochodzi nam jeszcze punkt e, który polega na wstydzie przed przyznaniem się przed KIMKOLWIEK, że jest się maltretowanym przez kobietę, a co dopiero przed policją. Taki mężczyzna będzie powszechnie identyfikowany jako niedojda, nie jest dość męski, ażeby przeciwstawić się kobiecie.

Mamy zatem aż pięć (w najlepszych przypadkach cztery po odjęciu a) poważne przesłanki warunkujące to, że tak mało tego typu przestępstw jest zgłaszanych, twierdzenie w tym kontekście, że nieadekwatność statystyk policyjnych jest rzędu "kilku procent" byłoby śmieszne, gdyby nie było tragiczne.

Jeszcze gorzej jest w przypadku maltretowania psychicznego, gdyż takie czyny nawet uporczywe i nie wiadomo jak wredne mogą nawet nie wypełniać ustawowych znamion czynu zabronionego. Mąż pójdzie na policję i powie, że od 20 lat żona dzień w dzień krytykuje wszystko co on robi i permanentnie go ośmiesza?
A fragment Twojego postu o ośmieszaniu i kochankach jest doskonałym przykładem, że w ogóle nie rozumiesz o co w tym wszystkim chodzi (do czego przejdę za chwilę) i życzę Ci, żebyś się nigdy nie przekonał na własnej skórze czy to jest takie zabawne jak Ci się wydaje.

Tak jak mówię, w opinii policjantów, pracowników resocjalizacji itp. w Polsce jest to zjawisko marginalne.
Nikogo nie wyszydzam, rzeczywistość jest inna niż sądzisz.

Mortyr, a skąd ci policjanci i pracownicy resocjalizacji mają wiedzieć o przypadkach maltretowania, skoro ich się o tym nie informuje????

Fakty które obserwuję i relacje kolegów z policji i więziennictwa przeczą twoim statystykom.
Przynajmniej jeśli chodzi o zjawisko przemocy na terenie Polski.

Uczestniczyłeś w interwencji u mężczyzny, który był maltretowany przez kobietę ale tego nie zgłosił? O_o
To oczywiste, że nie możecie znać skali problemu, bo niby skąd? Ale to, że Wy czegoś nie dostrzegacie, to nie znaczy, że nie jest to problem! Uświadom sobie wreszcie, że oficjalne dane i doświadczenia policji nie mogą być inne, skoro przestępstw takich się nie wyciąga poza 4 ściany domu. Ale to, nie oznacza jeszcze, że tego nie ma!


To w jaki sposób i co piszesz o maltretowaniu fizycznym i psychicznym mężczyzn pozwala przypuszczać, że nie rozumiesz na czym problem polega, brak CI wyobraźni i empatii, żeby zrozumieć sytuację kogoś takiego.

Poza tym podam inny argument - czy ty myślisz, że facet żyjący w UE, zarabiający nawet 10 razy tyle, co ty, będzie siedział w domu z kobietą, która go pierze po gębie za nic ? Może to sadomasochiści ? Taki koleś w UE, zakłada sprawę o rozwód i "Sajonara". Płaci ewentualnie alimenty , jeśli miał z tą kobietą dzieci i jeszcze sporo mu zostaje.

A dlaczego nie podałeś przykładu faceta zarabiającego 100 razy tyle co ja, albo 1000 razy tyle co ja? Co to w ogóle ma do rzeczy, myślisz, że problem maltretowania dotyka zamożnych i niezależnych?
Czemu posługujesz się przykładem osoby, która JEST W STANIE płacić alimenty na żonę i dzieci i jeszcze "dużo jej zostaje". Myślisz, że to takich dotyka problem maltretowania?
No i zapomniałeś, o jednym malutkim szczególiku, o tym, że w przypadku rozwodu następuje podział majątku...


O maltretowaniu fizycznym pisałem już wcześniej. Teraz przejdźmy do zagadnienia maltretowania psychicznego, którego ewidentnie nie rozumiesz, o czym świadczy np. ten fragment:

Czy np. fakt, że żona robi "złą opinię" i ośmiesza (w towarzystwie) męża, bo ten ją zdradza z kochanką na delegacjach i nie docenia jej wkładu w małżeństwo nie jest ważny ?
Kto tu jest bardziej winny ? Kto jest prawdziwą ofiarą ? - żona i dzieci, czy mąż i kochanka ?

Odnoszę wrażenie, że specjalnie wymyślasz sobie takie przykłady, ażeby koniecznie obciążać mężczyzn i wybielać kobiety. No tak, jak Mortyr udowodni sobie w główce, że każde psychiczne maltretowanie mężczyzny znajduje swoje usprawiedliwienie w jego najlepiej możliwie bardzo podłym zachowaniu, i kobieta z natury rzeczy jest "niewinna", no to jest cacy. Mortyr już problem rozwiązał, wszystko jest dobrze, maltretowania psychicznego nie ma, kobieta jest niewinna, facet zawsze winny i basta!
Tworzysz sobie jakieś własne projekcje rzeczywistości i wydaje Ci się, że to rozwiązuje problemy świata?

Tytułem dygresji: a dlaczego te kobiety z artykułu jaki zacytowałeś, które po wielu latach małżeństwa i cierpień musiały zabić męża nie mogły się z nim rozstać, rozwieść, skoro to takie proste? Same plusy, połowa majątku i nie poszłyby siedzieć!

Maltretowanie psychiczne mężczyzn na sposoby które już wcześniej opisywałem i nie chcę się powtarzać, ma uporczywy, ciągły charakter. Wyobraź sobie, że jesteś ciągle obrażany, poniżany, krytykowany, wyśmiewany przez osobę która kochasz i na której względach Ci zależy. Jesteś poniżany i ośmieszany przy dzieciach, czy obcych osobach. Tracisz poczucie własnej wartości, zapadasz na depresje, w domu, w którym powinieneś odnaleźć spokój i miłość znajdujesz cierpienie. W ramionach osoby, którą kochasz czekają na Cienie zamiast pocieszenia i miłości szyderstwa i obelgi.
Co więcej nie masz komu nawet się zwierzyć, nie mówiąc o policji czy sądach, bo zostaniesz wyśmiany jako pantoflarz, który sobie z "babą poradzić nie potrafi". Nikt Ci nie chce pomóc, boisz się przyznać do tego co Cię spotyka, udręka nie ma końca. I to wszystko trwa LATAMI!

Takie problemy nie dotyczą głownie ludzi ze sfer "niższych", jak to często jest w przypadku maltretowania fizycznego, ale w każdych, nawet takich, które o jakiekolwiek patologie byś nawet nie podejrzewał. Ty mówisz rozwód - jak już pisałem, to nie jest proste, a po drugie ci mężczyźni często nie chcą rozstania a miłości swojej żony i zmiany jej postępowania.

Kiedyś coś takiego widziałem, na szczęście mnie coś takiego nie spotyka, ale mam wystarczająco dożo wyobraźni, żeby sobie uświadomić, że tak by mogło być i że są ludzie, którzy w ten sposób w milczeniu cierpią.


Praktyka (nieoficjalnie), a pogląd, że "jak mu sie to udowodni" to dwie różne sprawy. wink2.gif

Zdaje sobie sprawę, że policja i prokuratorzy miewają w nosie prawo i często je łamią żeby kogoś "udupić", ale nie uważam, żeby było to jakieś szczególnie pozytywne zjawisko :/
  • 0

#85

mortyr.
  • Postów: 1171
  • Tematów: 46
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Po pierwsze dziw bierze, że osoba tak zafascynowana i to w sposób bezkrytyczny danymi statystycznymi czy danymi z np. propagandowych arabskich stron, nagle zaczyna dostrzegać "luki" w statystyce i jej mankamenty.


Po pierwsze nie jestem "zafascynowany" (nie możesz w sposób obiektywny tego stwierdzić, gdyż nie znasz mojej osoby bezpośrednio). "I to w sposób bezkrytyczny" - chcesz krytyki ? Oto krytyka - tak, zgadza się te dane powstały na skutek różnych doniesień z nieoficjalnych źródeł. Są one bardzo niedokładne i błąd statystyczny wyniesie w tym przypadku co najmniej kilka - kilkanaście tysięcy. Nie jest przynajmniej tak śmieszny jak okrojone z premedytacją statystyki oficjalne. Oczywiście w tym przypadku rząd i armia mają swoje powody, by tymi statystykami manipulować. Możemy je podważać na podstawie doniesień z popularnych gazet i dzienników, które mają pewną renomę i nie zamieszczają informacji wyssanych często z palca tak jak np. robi to "Fakt".

Rozumując w ten sposób podważasz większość danych statystycznych na jakie sam się powołujesz, mam nadzieje, że zdajesz sobie z tego sprawę. Miecz obosieczny, kij ma dwa końce i tak dalej... W zasadzie większość udostępnianych danych statystycznych można w ten sposób deprecjonować.


Nie większość, ale te z niejasnych źródeł. Dane, które są podawane np. przez Policję, czy urzędy statystyczne, czy takie, które możesz znaleźć np. w pozycji zatytułowanej "Świat w liczbach" możemy bez problemu uznać za wiarygodne. Nie mamy powodu w tym przypadku przypuszczać, że ktoś celowo nimi manipuluje.

Jestem ciekaw, czy będziesz konsekwentny w ocenie własnych danych statystycznych, o których metodologii z reguły niewiele można się z nich dowiedzieć.
Dajesz forumowiczom miecz do ręki - teraz każdy może pod Twoimi statystykami cytować Twój post
smile2.gif


Tylko, że ten miecz jest wbity w skałę. Wielu próbowało go wyciągnąć , jak dotąd bez rezultatu. ;)

Z reguły nie można zbyt wiele sie dowiedzieć. Jednak jak już wcześniej pisałem, są to dane obarczone zazwyczaj niewielkimi błędem. Są powszechnie uznawane przez wiele instytucji publicznych. I jak mówiłem, nie ma powodów, żeby np. GUS fałszował z premedytacją dane o przyroście naturalnym w Polsce. Jeśli są jakieś błędy statystyczne, to zaraz jest grono ekspertów, które zgodnie stwierdza na jakim poziomie może być ten błąd.

Istotą sprawy nie jest to, czy mamy do czynienia z 40% przypadków, czy 30% przypadków.


W tym wypadku jest to dla mnie jedyna kwestia sporna. Jak już mówiłem raczej jest to w najczarniejszych przypuszczeniach max. do 7 -8 % , zdecydowanie nie 40%.

to mamy do czynienia z poważnym i powszechnie bagatelizowanym problemem


Problem na poziomie kilku procent, to nie to samo co 92 -95 %.

i konsekwentnie w każdym poście brniesz w wyśmiewanie ofiar takiej przemocy, to dość żenujące,


Konsekwentnie tłumaczę jakie są przyczyny takich, a nie innych oficjalnych statystyk i przypadków.
Nigdy nie wyśmiewam rzeczywistych ofiar.

Szanowny Mortyrze, nie wierzę, że Ty wierzysz, że wszystkie przypadki zabójstw małżonków są wynikiem obrony przez znęcaniem się. Zatem, nie wykręcaj się sianem, bo zaczynasz być śmieszny.


Oczywiście że nie wszystkie, ale zdecydowana większość.

Wśród WIELU motywów takich zabójstw możemy wyróżnić np. zdradę partnera, chęć wzbogacenia się, pozbycia się partnera itp. Przyczyn jest MULTUM.


Oczywiście. Przyczyn jest dużo. Nie neguję tego.

Mortyr, a skąd ci policjanci i pracownicy resocjalizacji mają wiedzieć o przypadkach maltretowania, skoro ich się o tym nie informuje????


W społeczeństwie takim jak nasze nie da się niczego aż tak ukryć. Zapomniałeś o interwencjach policji podczas awantur domowych ? Zapomniałeś o tym, że są zbierane informacje środowiskowe na temat rodziny w której coś złego sie dzieje? Zapomniałeś o pracy jaka wykonuje Dzielnicowy ?

Do zadań kierownika rewiru oraz kierownika posterunku Policji należy w szczególności:
- rozpoznawanie zagrożeń i przeciwdziałanie przyczynom ich powstawania,
- inicjowanie i organizowanie działań społeczności lokalnych mających na celu zapobieganie popełnianiu przestępstw i wykroczeń oraz innym zjawiskom kryminogennym,
- wykonywanie czynności administracyjno-porządkowych oraz innych niecierpiących zwłoki czynności związanych z zawiadomieniem o przestępstwie i zabezpieczeniem miejsca zdarzenia.

http://64.233.183.10...o...;cd=1&gl=pl

Ale to, nie oznacza jeszcze, że tego nie ma!


Oczywiście, że nie oznacza. Nie oznacza to także, że jest takich przypadków 40% i więcej.

To w jaki sposób i co piszesz o maltretowaniu fizycznym i psychicznym mężczyzn pozwala przypuszczać, że nie rozumiesz na czym problem polega, brak CI wyobraźni i empatii, żeby zrozumieć sytuację kogoś takiego.


Jak najbardziej ją rozumiem.

A dlaczego nie podałeś przykładu faceta zarabiającego 100 razy tyle co ja, albo 1000 razy tyle co ja? Co to w ogóle ma do rzeczy, myślisz, że problem maltretowania dotyka zamożnych i niezależnych?
Czemu posługujesz się przykładem osoby, która JEST W STANIE płacić alimenty na żonę i dzieci i jeszcze "dużo jej zostaje". Myślisz, że to takich dotyka problem maltretowania?


Nie. Ten problem dotyka różnych ludzi , o różnym statusie majątkowym. Ja w tym przypadku biorę pod uwagę przede wszystkim stare państwa UE, których obywatele w przeważającej ilości mają duże zarobki lub też korzystają z socjalu, który jest tam na bardzo wysokim poziomie.

No i zapomniałeś, o jednym malutkim szczególiku, o tym, że w przypadku rozwodu następuje podział majątku...


Kolego, w takim przypadku jest np. separacja. Jeśli dojdzie do rozwodu to większość normalnych "maltretowanych" mężczyzn powie: - Mam te pieniądze tam, gdzie światło nie dochodzi. Ważny jest spokój. Gra nie warta świeczki. Ułożę sobie przyszłość bez tej kobiety.

Znam taki przypadek osobiście. Mężczyzna ten nie uważa się za ofiarę. Uważa, za że rozpad rodziny odpowiedzialna jest jego była małżonka. Po prostu były awantury z różnych powodów i się rozeszli.
I w tym momencie chce potwierdzić, że znowu mój tok myślenia jest jak najbardziej zasadny.

Niektórzy uważają się za ofiary , a inni nie i tu jest pies pogrzebany :

Postrzeganie przemocy przez ofiary

Zastanówmy się, jak ofiary postrzegają ich własne maltretowanie. Knutson i Selner (1994) prowadzili przez 10 lat badania wśród 11 tys. studentów na temat ich doświadczeń z dzieciństwa związanych z karami fizycznymi. Uczestnicy badań byli pytani m.in. o to, czy byli bici kijami, rózgami czy rzucano w nich przedmiotami i czy w rezultacie tego odnieśli obrażenia oraz, czy takie traktowanie określiliby jako przemoc. Mężczyźni byli częściej karani fizycznie w dzieciństwie niż kobiety. 24% procent mężczyzn i 19% kobiet odniosło w wyniku tych kar obrażenia. Ale tylko 26% z nich określiło te sytuacje jako przemoc. Ocena sytuacji zależna była od płci oceniającego. 25% procent kobiet i 21% mężczyzn określiło siebie samych jako ofiary przemocy. Wśród osób, które zostały uderzone sześcioma (lub więcej) przedmiotami, 54% kobiet i 48% mężczyzn określiło siebie samych jako ofiary przemocy.
Podobne dane zawierają badania opublikowane przez U.S. Department of Justice (Tjaden & Thoennes, 2000). Dwa razy mniej mężczyzn (13,5%) niż kobiet (26,7%) będących ofiarami przemocy fizycznej ze strony partnera, postrzega siebie jako ofiary. Wśród kobiet i mężczyzn występują rozbieżności w interpretacji zdarzenia jako aktu przemocy.

Nastawienia związane z płcią

Dlaczego kobiety częściej dostrzegają przypadki przemocy domowej niż mężczyźni? Agresja ze strony mężczyzn może być postrzegana jako mająca znaczenie funkcjonalne, związane z posiadaniem kontroli nad ludźmi (Buss & Malamuth, 1996). Mężczyźni i chłopcy mają więcej doświadczeń z przemocą. Wraz z doświadczeniem może przyjść spostrzeżenie, że w pewnych sytuacjach agresja jest normą lub jest powszechna i dlatego jest bardziej akceptowana. Doświadczeni w tej materii ludzie widzą też, że ofiary jakoś radzą sobie z agresją, czasami wręcz bez żadnych konsekwencji (Herzberger, Potts & Dillon, 1981). W rezultacie zarówno ofiary, jak i sprawcy umiarkowanie agresywnych zachowań mogą pomniejszać ich znaczenie. Chłopcy i mężczyźni mając więcej doświadczeń (i to bardziej pozytywnych) z agresją mogą być mniej wyczuleni na przemoc obserwowaną w rodzinie.
Dlaczego agresja przeciwko chłopcom i mężczyznom postrzegana jest jako mniej krzywdząca? Agresja, której sprawcami i ofiarami są chłopcy ma przygotowywać ich do walki (Goldstein, 2000) i do obrony honoru (Nisbett & Cohen, 1996). Przeciwnie, "hartowanie" dziewcząt przez narażanie ich na agresję jest bezproduktywne, wspiera mężczyzn w roli agresorów i jest bardziej niebezpieczne, dając wrażenie dużej wytrzymałości fizycznej i emocjonalnej dziewcząt (Herzberger & Tennen, 1985).
Jeśli mężczyźni i kobiety biorą udział w tym samym działaniu z identycznymi konsekwencjami, jak możemy zobaczyć różnicę? Niestety, wtedy pojawia się oparty na stereotypach proces oceniania. Oceniający, którzy konfrontowani są z informacjami na temat danego przypadku, dopełniają luki tak, aby powstała pełna historia lub pomijają informacje, które nie pasują do stereotypów. Dlatego pojawiają się nieporozumienia w ocenach.

http://64.233.183.10...H...;cd=1&gl=pl

Odnoszę wrażenie, że specjalnie wymyślasz sobie takie przykłady, ażeby koniecznie obciążać mężczyzn i wybielać kobiety.


Nie wymyślam przykładów, tylko je znam z mediów i codziennego życia.

No tak, jak Mortyr udowodni sobie w główce, że każde psychiczne maltretowanie mężczyzny znajduje swoje usprawiedliwienie w jego najlepiej możliwie bardzo podłym zachowaniu, i kobieta z natury rzeczy jest "niewinna", no to jest cacy.


No tak, Trajan udowodni sobie, że Mortyr musi myśleć tylko i wyłącznie stereotypami, ale nie wie,że Mortyr zna przypadki, gdy winna jest kobieta, a sprawa została natychmiast rozwiązana rozwodem, separacją itd. Trajan nie wie także, że ci mężczyźni zapytani czy są "Ofiarami przemocy fizycznej lub psychicznej ze strony kobiety" odpowiedzą przecząco. Oni uważają sprawę za rozwiązaną,czują żal, że mają zmarnowane życie osobiste, ale nie uważają się za żadne ofiary. I ja w ich sytuacji za ofiarę bym sie nie uważał. Uznałbym tak samo jak oni, że trafiłem na niewłaściwą osobę. Tak jesteśmy wychowani kulturowo.


Mortyr już problem rozwiązał, wszystko jest dobrze, maltretowania psychicznego nie ma, kobieta jest niewinna, facet zawsze winny i basta!
Tworzysz sobie jakieś własne projekcje rzeczywistości i wydaje Ci się, że to rozwiązuje problemy świata?


To samo mogę powiedzieć o tobie i o każdym człowieku. Poza tym każdy pojedynczy człowiek postrzega rzeczywistość w inny sposób.

Nic mi się nie wydaję.

Tytułem dygresji: a dlaczego te kobiety z artykułu jaki zacytowałeś, które po wielu latach małżeństwa i cierpień musiały zabić męża nie mogły się z nim rozstać, rozwieść, skoro to takie proste? Same plusy, połowa majątku i nie poszłyby siedzieć!


Dlatego,że niestety tu jest Polska. Kraj zacofania ekonomicznego w porównaniu z sąsiadami z UE.
Te same kobiety w normalnych okolicznościach wybrałyby opcję rozwodu. Kolejnym czynnikiem, którego nie wziąłeś pod uwagę są dzieci. Kobieta jest związana z dzieckiem szczególną więzią. To dlatego dzieciobójczynie są postrzegane jako potwory, gdyż więź dziecka i matki jest szczególnie mocna: Ciało z ciała, krew z krwi.
Nawet zwierzęta w przeważającej większości przypadków chronią swoje potomstwo nawet za cenę własnego życia.
Matka chce zapewnić dzieciom pełną rodzinę i bezpieczeństwo także pod względem finansowym.

Ty mówisz rozwód - jak już pisałem, to nie jest proste, a po drugie ci mężczyźni często nie chcą rozstania a miłości swojej żony i zmiany jej postępowania.


Niestety po raz kolejny mam argument z rzeczywistych przypadków jakie znam.

Mężczyźni, którzy się rozstali często mówią: "Ta baba zmarnowała mi życie". W ich przypadku już nie ma żadnej miłości, tylko żal i rozgoryczenie.

Istotą sprawy nie jest to, czy mamy do czynienia z 40% przypadków, czy 30% przypadków.


Ostatnio często mówi się o przemocy w rodzinie i o ofiarach tej przemocy, tj. głównie o kobietach i dzieciach. I bardzo dobrze, ponieważ czas najwyższy postawić tamę okrucieństwu i bezmyślnej brutalności. Sama kilka razy pisałam na ten temat. Zaczęłam jednak zastanawiać się nad tym, czy w ogóle nie ma mężczyzn - ofiar przemocy w rodzinie?

Skoro bywają kobiety stosujące przemoc - a bywają - to przecież muszą także istnieć mężczyźni - ich ofiary. I chociaż niewątpliwie 95 proc. ofiar to kobiety, to jednak żyje gdzieś te 5 proc. maltretowanych przez kobiety mężczyzn.

http://64.233.183.10...5...;cd=6&gl=pl
  • 0

#86

Trajan.
  • Postów: 358
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Mortyr-->
Już mi się nie chce po raz kolejny rozwijać tych samych treści, więc krótko:
Nie masz podstaw, aby twierdzić, że przemoc wobec mężczyzn to margines. Opierasz się na swoich osobistych obserwacjach i przedstawiasz je jako dowód... skoro uważasz, że jest to argument, to Twoja sprawa, woje stanowisko. Dane są inne, a Twoja wojna z rzeczywistością nie jest tematem naszej dyskusji.

Konsekwentnie tłumaczę jakie są przyczyny takich, a nie innych oficjalnych statystyk i przypadków.
Nigdy nie wyśmiewam rzeczywistych ofiar.

Konsekwentnie tłumaczę dlaczego dane jakie przytaczasz są obarczone potwornym błędem i wyłuszczam przyczyny takiego stanu rzeczy. Nie zwracasz uwagi na rzeczywistość? Być może kiedyś liźniesz trochę analizy kryminologicznej i przekonasz się jak to wygląda na prawdę.

W społeczeństwie takim jak nasze nie da się niczego aż tak ukryć. Zapomniałeś o interwencjach policji podczas awantur domowych ? Zapomniałeś o tym, że są zbierane informacje środowiskowe na temat rodziny w której coś złego sie dzieje? Zapomniałeś o pracy jaka wykonuje Dzielnicowy ?

Interwencje policji w szczególności ale także i wywiad środowiskowy są efektem zawiadamiania policji i jakichś negatywnych sygnałów. Pisałem już dlaczego w tym przypadku jest ich niewiele, lub jak w przypadku znęcania się psychicznego nie ma ich wcale. O relacji pomiędzy przemocą wobec mężczyzn i zawiadamianiem służb pisałem już kilkukrotnie także odsyłam.
A co do pracy dzielnicowego to raczysz żartować. Dzielnicowy nie jest szpionem wbijającym nos w czyjeś życie rodzinne. Nie ma faktycznych możliwości przeprowadzania wywiadu w kwestii takich przestępstw, chyba, że informacja o nich jakimś cudem wycieknie z 4 ścian domu. Wklejanie listy funkcji dzielnicowego nic w tej kwestii nie zmieni.

Nie. Ten problem dotyka różnych ludzi , o różnym statusie majątkowym. Ja w tym przypadku biorę pod uwagę przede wszystkim stare państwa UE, których obywatele w przeważającej ilości mają duże zarobki lub też korzystają z socjalu, który jest tam na bardzo wysokim poziomie.

O_o

Wiesz, badając ubóstwo na świecie można przeprowadzać wywiad na próbie mieszkańców Manhattanu, wyniki będą rewelacyjne, ubóstwa po prostu nie ma. Ale czy o to chodzi?

Tylko, że ten miecz jest wbity w skałę. Wielu próbowało go wyciągnąć , jak dotąd bez rezultatu. wink2.gif

Z całym szacunkiem, ale ten miecz nie jest wbity w skałę, a w beton...
Zwłaszcza że jak widzę zaczynasz już opracowywać własne statystyki na temat liczby ofiar wśród mężczyzn, i to różne w przypadku jednego postu...

Kolego, w takim przypadku jest np. separacja. Jeśli dojdzie do rozwodu to większość normalnych "maltretowanych" mężczyzn powie: - Mam te pieniądze tam, gdzie światło nie dochodzi. Ważny jest spokój. Gra nie warta świeczki. Ułożę sobie przyszłość bez tej kobiety.

No lol, to dlaczego np. kobiety tak masowo maltretowane nie rozwodzą się, tylko znoszą bicie przez 30 lat, żeby potem zabić męża i trafić do pudła? Rozwód to nie jest prosta sprawa, zwłaszcza w przypadku osób niezamożnych.

Niektórzy uważają się za ofiary , a inni nie...

Na tym polega Twój problem, Ty WIESZ, że oni uważają się za ofiary. Zakładasz a priori, że większość z nich przejawia takie podejście, bo gdzieś tam kiedyś coś takiego zobaczyłeś.

No tak, Trajan udowodni sobie, że Mortyr musi myśleć tylko i wyłącznie stereotypami, ale nie wie,że Mortyr zna przypadki, gdy winna jest kobieta, a sprawa została natychmiast rozwiązana rozwodem, separacją itd. Trajan nie wie także, że ci mężczyźni zapytani czy są "Ofiarami przemocy fizycznej lub psychicznej ze strony kobiety" odpowiedzą przecząco. Oni uważają sprawę za rozwiązaną,czują żal, że mają zmarnowane życie osobiste, ale nie uważają się za żadne ofiary. I ja w ich sytuacji za ofiarę bym sie nie uważał. Uznałbym tak samo jak oni, że trafiłem na niewłaściwą osobę. Tak jesteśmy wychowani kulturowo.
(...)
Niestety po raz kolejny mam argument z rzeczywistych przypadków jakie znam.

Sześć miliardów ludzi. Rozumiesz?
Sześć miliardów ludzi żyje na tym świecie, wyciąganie wniosków uogólniających na podstawie casusu Twojego znajomego jest nazwijmy to delikatnie "nieuprawnione". Zwłaszcza, że badania jakie komentujemy cały czas przeczą twierdzeniu, że takie podejścia jakie przedstawiasz jest regułą.

Dlatego,że niestety tu jest Polska. Kraj zacofania ekonomicznego w porównaniu z sąsiadami z UE.
Te same kobiety w normalnych okolicznościach wybrałyby opcję rozwodu. Kolejnym czynnikiem, którego nie wziąłeś pod uwagę są dzieci. Kobieta jest związana z dzieckiem szczególną więzią.

Po pierwsze podobnie jest na całym świecie, wszędzie bywa tak, że kobiety pozwalają się maltretować przez pół życia wracając z dziećmi do brutalnego pijaczyny. To nie problem Polski, a światowy.
Są to zresztą malownicze ofiary, tragicznie wyglądają w programie "Interwencja", czy inny "temat dla reportera". Nie dziwię się, że wielu identyfikuje je jako zdecydowaną większość ofiar zapominając o mężczyznach.
Po drugie co do dziecka - gdyby matka naprawdę widziała przede wszystkim dobro dziecka, to uciekłaby do odpowiednich ośrodków razem z nim. Są odpowiednie procedury ochrony matki i dziecka przed agresywnym mężczyzną, sąd może nawet pozbawić go prawa mieszkania z nią. Także przyjacielu, więcej kontaktu z realiami!



Widzę, że kręcimy się w miejscu, dalsza dyskusja raczej nie ma większego sensu, zatem dziękuje :)

Użytkownik Trajan edytował ten post 07.12.2007 - 15:59

  • 0

#87

mortyr.
  • Postów: 1171
  • Tematów: 46
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Być może kiedyś liźniesz trochę analizy kryminologicznej i przekonasz się jak to wygląda na prawdę.


Być może.

Wiesz, badając ubóstwo na świecie można przeprowadzać wywiad na próbie mieszkańców Manhattanu, wyniki będą rewelacyjne, ubóstwa po prostu nie ma. Ale czy o to chodzi?


Braliśmy w tym momencie pod uwagę Kanadę i Wielką Brytanie oraz UE i USA. Przecież dane, które przytaczałeś dotyczyły tego typu krajów rozwiniętych, a nie Sudanu, czy Timoru.

Zwłaszcza że jak widzę zaczynasz już opracowywać własne statystyki na temat liczby ofiar wśród mężczyzn, i to różne w przypadku jednego postu...


Nie opracowuje "własnych" statystyk, tylko zgadzam się z oficjalnymi, dopuszczając błędy statystyczne.

No lol, to dlaczego np. kobiety tak masowo maltretowane nie rozwodzą się, tylko znoszą bicie przez 30 lat, żeby potem zabić męża i trafić do pudła? Rozwód to nie jest prosta sprawa, zwłaszcza w przypadku osób
niezamożnych.


Już napisałem lol, dlaczego, więc czytaj uważniej.

Na tym polega Twój problem, Ty WIESZ, że oni uważają się za ofiary. Zakładasz a priori, że większość z nich przejawia takie podejście, bo gdzieś tam kiedyś coś takiego zobaczyłeś.


Twój problem polega na tym, że nie przeczytałeś dokładnie tekstu o podejściu samych "ofiar" ze względu na płeć na swoją sytuację. Są osoby, które uważają się niesłusznie za ofiary, są osoby, które nie uważają sie za ofiary, a nimi są , są też osoby, które rzeczywiście w zasadzie nie są ofiarami , gdyż przemoc spotkała ich np. jednorazowo przez 20 lat małżeństwa i już ze współmałżonką to sobie wyjaśnili. Jest tu za dużo własnych odczuć badanych.

Tak samo można spytać ludzi, czy są bogaci. W Polsce spory odsetek odpowie, że są biedni. To samo pytanie postawione w Sudanie da odpowiedź zależną od stanu świadomości ludności i ich kultury. Np. ktoś tam potwierdzi, że jest bogaty, bo ma dwie kozy i chatę z krowiego łajna oraz piękną 150kg małżonkę (bo w wielu krajach Afryki ideałem piękna jest kobieta o dużej tuszy - gruba, znaczy zamożna i zdrowa), a jego sąsiad śpi pod stertą chrustu i poluje na bociany , więc jest kloszardem :mrgreen:

Oczywiście moja żartobliwa wypowiedź o statystyce nie jest naśmiewaniem się z ofiar przemocy. Staram się w śmieszny sposób przedstawić paradoksy wynikające z różnic kulturowych i ich wpływu na wyniki badań.

Jedno pytanie nie wystarczy, żeby otrzymać pożądane rezultaty.

Sześć miliardów ludzi. Rozumiesz?
Sześć miliardów ludzi żyje na tym świecie, wyciąganie wniosków uogólniających na podstawie casusu Twojego znajomego jest nazwijmy to delikatnie "nieuprawnione". Zwłaszcza, że badania jakie komentujemy cały czas przeczą twierdzeniu, że takie podejścia jakie przedstawiasz jest regułą.


Nie twierdzę, że to jest regułą. Zawsze jest wiele rozwiązań. Sześć Miliardów Ludzi - zgadza się, choć według różnych danych jest ich już nieco więcej. Regułą nie jest także to, że w każdym kraju i cywilizacji jest taka sama skala tego samego zagadnienia. Jest to zależne od bardzo wielu czynników. Dlatego różne kultury i cywilizacje tak bardzo się od siebie różnią.

Po drugie co do dziecka - gdyby matka naprawdę widziała przede wszystkim dobro dziecka, to uciekłaby do odpowiednich ośrodków razem z nim. Są odpowiednie procedury ochrony matki i dziecka przed agresywnym mężczyzną, sąd może nawet pozbawić go prawa mieszkania z nią. Także przyjacielu, więcej kontaktu z realiami!


Zapomniałeś oczywiście o wpływie dalszej rodziny i środowiska. Jest w Polsce np. pewien nacisk społeczny na tzw. wartości rodzinne. Wielu znajomych mówi często w takich przypadkach: - Porozmawiajcie, to minie. Każde małżeństwo przeżywa trudne okresy. Zróbcie to dla dzieci, żeby miały "pełną rodzinę".

Widzę, że kręcimy się w miejscu, dalsza dyskusja raczej nie ma większego sensu, zatem dziękuje smile2.gif


Ja również dziękuję za wymianę poglądów i informacji. Ważne, aby również inni ludzie na forum mogli mieć dostęp do różnych treści, poglądów, danych, interpretacji tych danych itd. :)

Użytkownik mortyr edytował ten post 07.12.2007 - 19:15

  • 0

#88

NoMeansNo.
  • Postów: 1580
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

A jednak w krajach islamu nie jest aż tak źle. Np.:

RIYADH (AFP) — King Abdullah of Saudi Arabia pardoned a teenage girl sentenced to six months in jail and 200 lashes after being gang raped

czyli: kara została odpuszczona dziewczynie zgwałconej przez 7 facetów, o batach nawet nie ma sensu wspominać.
Ludzki ten islam :D
  • 0

#89

Double_G.
  • Postów: 59
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A ja myślałem, że średniowiecze dawno za nami :hmm: ci ludzie spalili by tą kobietę gdyby mieli sposobność...
  • 0

#90

shar0nie.
  • Postów: 384
  • Tematów: 4
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

nauczycielka zabiegana, w odpowiedzialności za 30 dzieci (jak nie więcej) kiedy jakies dziecko z końca sali krzyknęło "proszęęę pani....a mooogęę nazwaaać misia Mahomeeet?'' a ona na to ''tak tak oczywiście, a co mówiłeś?"

i nie róbcie z tego od razu (bo tak zeszło w tym temacie... :offtop: ) propagandy anty-PiSowskiej i anty-radio maryja...
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych