Czasami jak my byliśmy w miejscach gdzie niby "straszy" nic nie widzeliśmy tylko słyszeliśmy.A raczej nic nie słyszeliśmy absolutna cisza.To takie dziwne zjawisko...W jednej chwili ptaki przestają ćwierkać, trawa i drzewa szumieć...kiedyś miałem taki hmm przypadek:byłem z jednym kumplem w parku.Były wakacje a my nie mieliśmy co robić więc postanowiliśmy przejść się na takie wzgórze za miastem.Było dosyć wysokie i świetny widok z niego był dlatego często (prawie zawsze) ktoś na nim siedział i podziwiał widoki.Nigdy nic tam ni straszyło bynajmniej ja o tym nie slyszałem.Więc razem poszliśmy drogą która prowadzi na górę.Stało tam chyba z pięć aut z "zakochanymi parami" to nie chcieliśmy im przeszkadzać
i postanowiliśmy znaleść inną drogę.ruszyliśmy przez pola i obeszliśmy wzgórze tak że staliśmy po drugiej stronie.Trochę się wspieliśmy na górę i patrzyliśmy na jadące drogą auta.W końcu ja pomyślałem że lepszy widok będzie z samego szczytu.Ruszyłem pod górę a mój kumpel został niżej.zatrzymałem się po jakichś 30 krokach.Wszędzie było cicho jak nigdy.Patrzyłem na jadące samochody i nie słyszałłem ich.Patrzyłem na trawę i zboża którymi rusza wiatr i nie słyszałem ich.Ptaki nagle przestały śpiewać.Ruszyłem jeszcze z 5 kroków do przodu i coś usłyszałem.Jakieś szmery czy coś.To położylem się w trawie i czekałem.To coś jakby się zbliżało.Myślałem pies, królik czy jakiś ptak.Jak już było prawie koło mnie szybko wstałem i mnie zamurowało.Przede mną widać było jak gdyby coś się poruszało tylko tego nie bylo widać.Trawa rozgarniała się na boki jakby pod czyimiś stopami.jak mnie to coś "zobaczyło" ślady skręciły w kieruknu przeciwnym do mnie.Ja nie czekalem na resztę zaczołem spier%$$#^ ile siły w nogach.Razem z kumplem odbiegliśmy spory kawałek od tego miejsca.I tam mu wszystko opowiedziałem.Od tego czasu byliśy tam setki razy czy to w dzień czy w nocy i nic podobnego nam się nie zdarzyło.Mogę Wam przysiąc na co chcecie że nie kłamię mineło już od tego kilka lat a ja wciąż to pamiętam dokładnie