Witam! Czytałem parę tematów na forum i zauważyłem, że większość z was bardzo sceptycznie podchodzi do rzeczy, których nie można racjonalnie wyjaśnić. Uznałem, więc że zrobię wam ogromną radość opisując swój przypadek. To, co tutaj napisze jest prawdą, a niestety jedynym argumentem, jakim mogę to potwierdzić jest tylko to, że nie miałbym żadnego celu męczyć się i wypisywać tutaj wam steku kłamstw i bajek tym bardziej, że nie mam zamiaru być,, stałym i częstym’’ użytkownikiem tego forum. Po pierwsze chce się wstawić za ludźmi, którzy twierdzą, że mają nadprzyrodzone zdolności jak na przykład osoba w temacie
http://www.paranorma...showtopic=10186 o kontroli pogody. Sam jak byłem dzieckiem siedziałem często przy oknie bloku i obserwowałem niebo. Wtedy moja niania wpadła na pomysł że pobawimy się w ,,czarowanie pogody’’. Wielkie było moje zdziwienie kiedy jak dłużej pragnąłem zgodnie z sugestią niani aby padał deszcz, ten chwile później spadł. Oczywiście wtedy pogoda była naprawdę brzydka i deszczu można było spodziewać się w każdej chwili. Ja jednak tą zabawę zapamiętałem i jako na małemu dziecku wywarła na mnie ogromne wrażenie. Próbowałem, więc to powtórzyć jak była ładna pogoda i po paru chwilach zrywał się wiatr, który przynosił ze sobą chmury deszczowe. Później przez dłuższy czas bawiłem się wiatrem, który na moje zawołanie dmuchał, kiedy chciałem. Później poszedłem do szkoły i wiecie jak to jest, nowe, rówieśnicy, przyjaźnie, nauka. Tego typu zabawa poszła jak z pogodą poszła w odstawkę. Zdarzyła się jednak inna rzecz, która zupełnie odmieniła moje życie. Jak byłem w piątej klasie podstawówki był ogólny szał na magie. Moja siostra wraz z koleżankami w lato założyła klub czarodziejek i dobrze się bawiła. Ja jak na przekór byłem zupełnie sam, bo wszyscy moi koledzy wyjechali. Uznałem, więc że się przyłącze do klubu mojej siostry, ale jedna jej koleżanka nie zgodziła się na to. Byłem więc wściekły i uznałem że sam mogę bawić się w ,,czarowanie’’. Wziąłem czerwoną kredkę i namalowałem pentagram do góry nogami i nazwałem go darkstar. Nie wiem, kiedy i czy w ogóle miałem kiedyś wcześniej styczność z samym białym pentagramem, więc wielkie było moje zdziwienie, kiedy parę lat później dowiedziałem się dopiero, co oznaczał ten symbol. Wróćmy jednak to treści właściwej. Odwróciłem kartkę, na której narysowałem ten symbol i nie myśląc wiele zacząłem pisać jakieś słowa, które ułożyły się w wiersz, powiedzmy, że o niezbyt przyjaznej treści. Uznałem, że zadedykuje go tej koleżance, o której wspominałem wyżej. Spaliłem kartkę używając do tego świeczki, a kartka zapłonęła tak szybko i tak wysokim ( chyba na 1 metr) ogniem, że wypuściłem ją patrząc jak szybko zamienia się w popiół. Później wraz z siostrą i tą koleżanką wyszliśmy na rolki. Powiedziałem jej wtedy, że zanim zajdzie słońce przytrafi się jej krzywda. Oczywiście zostałem wyśmiany. Jeździliśmy parę godzin aż słońce zaczęło chylić się ku zachodowi. Wtedy koleżanka odwróciła się do mnie i z wyższością śmiejąc mi się w twarz i powiedziała:,, widzisz słońce już zaszło, a mi nic nie jes....’’ nie zdążyła dokończy, kiedy jedna jej rolka zatrzymała się powodując to że wyrżnęła z całej siły nosem w beton, oblewając się krwią. No i wtedy się dopiero zaczęło. Powtarzałem czarną ceremonię kilka razy dodając do niej nowe rzeczy sprawdzając czy naprawdę mam dar ranienia ludzi na odległość. Każdą osobę, którą przekląłem w przeciągu jednego dnia, spotykało jakieś nieszczęście. A to kolega złamał nogę, a to nie lubiany nauczyciel po wystawieniu złej oceny trafiał do szpitala na 2 tygodnie. Na tym się jednak nie skończyło. Uzyskałem jeszcze jeden dar a mianowicie widzenie przyszłości. Nie raz śnił mi się cały dzień a innym razem po prostu chwile przed zdarzeniem wiedziałem, że to się wydarzy. Między innymi przepowiedziałem mojemu koledze jak gdzieś byliśmy, że jego ojca zabiera pogotowie i jest w ciężkim stanie. O dziwo mój kolega się do mnie już więcej nie odezwał. Dwa lata później zrozumiałem ( może nie sam a raczej przyłapali mnie rodzice), że to, co robię jest złe i że tak naprawdę przeklinając jakąś osobę to tak jakbym sam jej robił tą krzywdę, więc przestałem. Moje zdolności wyciszyły się, ale nadal zachowałem dar widzenia przyszłości, co prawda mocno słabszy. Sprawa przycichła aż do 2giej gimnazjum. Wtedy w towarzystwie moich przyjaciół jakoś wypłynął mój temat moich zdolności. Chyba po prostu mam za długi języki. Ich reakcje możecie sobie wyobrazić sami. Pewnie będzie bardzo podobna do wielu z was. Po totalnym wyśmianiu chciałem im udowodnić, że widzę przyszłość i udowodniłem, między innymi podając im z dokładnością, co do minuty godzinę nie mając przy sobie zegarka, ale to oczywiście nie wystarczyło im. Wtedy dałem im kilka przepowiedni, które sprawdziły się bardzo szybko, więc z początku się mnie bali, ale parę miesięcy później wydawali się jakby o tym zapomnieli. Wtedy właśnie uznałem, że przywołamy duchy i zrobiliśmy to w domu mojego przyjaciela. Nie musze chyba dodawać, że kolega po sesji przeprowadził się do drugiego pokoju, co i tak mu wiele nie dało, bo w nocy nachodziło go cienie i zewsząd dochodziło pukanie, ( które ma do teraz a minęły 4 lata). Wyjaśniłem mu jednak, że ten duch nie ma złych zamiarów i jakoś się przyzwyczaił
. Dobra ładny poemat tu napisałem a nie umieściłem nawet połowy tego, co mnie spotkało dodam, więc parę rzeczy:
- Udało mi się za pomocą kręgów rozniecić ogień w lesie, ale nie taki normalny, tylko niewidoczny, znaczy się było sam dym a raczej dużo dymu bez ognia. Nie ma dymu bez ognia, ale może to jednak był sam dym... nie wiem, nie miałem odwagi podejść i sprawdzić.
- W środku lata jak byłem zły( bardzo bardzo zły), żarówki mi się wyłączyły ( był wieczór) i jedynym źródłem światłą była latarnia ( mam okna w dachu, ustawione na ukos). Wielki było moje zdziwienie, kiedy zauważyłem, że wszystkie okna pokrywał lód. Po włączeniu się światłą ( samoistnie po paru minutach) po lodzie została tylko para wodna osadzona na szkle.
- Wielokrotnie wyczuwałem istoty nie należące do naszego świata, ale nigdy ich nie widziałem. Czasami tylko jak szybko kryłem się w swoim pokoju widziałem cienie pod drzwiami, ale nigdy to coś nie weszło do mojego pokoju. Najbliższym kontaktem było usłyszenie głosu, który mnie wołał ( dodajmy, że to nie mógł być nikt, zewnątrz bo mam dźwiękoszczelne drzwi)
- Parę dni temu rozkazałem pogodzie, aby była ładana ( a była straszna burza) i o dziwo odrazu przestało padać a chmury dosłowni zacżęły rozpadać się i znikać i w mniej niż minute było bezchmurne niebo. Kilku moich znajmomych zaobserwowało to zjawisko.
Podsumowując można by pomyśleć, że jestem obłąkany, ale więcej osób wiedziało o moich przepowiedniach oraz o ich trafności. Pomimo tego czuje się bardzo ograniczony. Często sam próbowałem coś przewidzieć, ale niestety ten dar nie jest na zawołanie. Nie potrafię również przesuwać przedmiotów pomimo tego, że wiele razy próbowałem a z pewnością byłby to bardziej namacalny dowód. Napisałem to, aby dać wam do myślenia oraz zapewnić was, że jest coś więcej na tej ziemi niż rzeczy, które są namacalne i do udowodnienia. Przestrzegam jednak przed podobną zabawę, bo ja za to zapłaciłem wysoką cenę. Nie jestem tą osobą, co dawniej, uwielbiam tylko czarny kolor i ogólnie bardzo się zmieniłem. Z pociesznego dzieciaka przeistoczyłem się w lubiącego mrok osobnika ( wspominałem, że jestem gothem?), którego bardziej od komedii bawią horrory oraz problemy ludzkie. Przez długi czas przestałem w ogóle mieć jakieś uczucia, byłem praktycznie martwy, gnijący od środka, ale to się zmieniło odkąd nosze na szyi biały pentagram i crucifix. Ostatnio nawet zacząłem odczuwać nie znane mi przedtem uczucie strachu.