Kościół kat. w domyśle chrześcijaństwo, tak jak i inne religie faktycznie stworzone przez ludzi - dla ludzi dla mnie osobiście są wylęgarnią strachu, zabobonu i doskonałym sposobem manipulacji całymi społeczeństwami. Już słyszę głosy krytyczne tych którzy mają inne zdanie - nie uważam was za gorszych, nie twierdzę, że jesteście niemądrzy, czy mniej wartościowi. Uważam, że jeszcze nie zdobyliście wiedzy nt. prawdziwej historii kościoła i pochodzenia chreścijaństwa. Ale do rzeczy.
Uważam, że Polska jest jednym z nielicznych krajów, gdzie religia ma niesamowicie wielki wplyw na funkcjonowanie kraju, dokonywane wybory polityczne, kształtowanie opinii społecznej na katolicka modłę. Widać to przecież na przykladzie wyborów prezydenckich, parlamentarnych, gdzie poszczególni księża, biskupi włączają się aktywnie w kampanię wyborczą optując za poszczególnym kandydatem lub partią polityczną. Pokazały to ostatnie wybory, gdzie ,,moherowy aktyw" skutecznie mobilizowany przez mnicha z Torunia wyniósł PiS do władzy. To, co na świecie wywołałoby oburzenie u nas staje się normą. Weżcie ostatnie przykłady - pomysły całkowitego zakazu aborcji, zmian w Konstytucji, zakazów pornografii i zobaczcie którzy politycy próbują je forsować. Grupa fanatycznych chrześcijan pod wodzą o. Rydzyka i kilku biskupów w zasadzie próbuje realizować pomysły jednego tylko kościoła. Wielu posłów próbuje wkraść się w łaski hierarchów kościoła, realizując nawet najbardzie idiotyczne kaprysy zblazowanych biskupów. Udzielanie otwarcie poparcia danemu czlowiekowi lub partii przez wysokich funkcjonariuszy kościoła jest tragikomicznym przykładem, że tak naprawdę duchowieństwu zależy wyłącznie na dobrach doczesnych i realizacji ich często chorych idei. Osobiście uważam religię katolicką za szkodnika umysłu, zatruwającego swoimi chorymi ideami piekła, nieba, czyśćca, Boga(tak jak jest przedstawiany), grzechu i miliona innych bzdur - umysły całych społeczeństw. Oczywiście wypowiadając się mam na myśli religie katolicką, gdyż najlepiej znam idee i historię.
Od kilku już lat nie uczestniczę w praktykach religijnych, choć formalnie nie wypisałem się z kościoła. Papierek nie jest mi do niczego potrzebny. W swoim życiu pragnąłem poznać prawdę o instytucji kościoła, jej osobach funkcyjnych czyli księżach, bisupach, papieżach i od momentu, gdy zacząłem poznawać prawdziwą historię kościoła- instytucji przejrzałem na oczy. Z każdym dniem utwierdzam się w swoim przekonaniu, że ta fałszywa wiedza nie jest mi do niczego potrzebna.
Dlaczego mam iść bezwiednie drogą swoich rodziców, którzy bez pytania mnie o zgodę pewnego lipcowego popołudnia 1974 roku postanowili, że będę ochrzczony i stanę się katolikiem. Dziś pomimo, że jestem już ,,starym koniem", mam własna rodzinę moja mama nie może przeżyć, że nie chodzę do kościólka w niedzielę. Choć mieszkamy w jednym domu, ale na innych piętrach grozi mi co jakiś czas eksmisją, gdyz nie robię tego, co katolik powinien w niedzielę. Nie piszę po to, aby się żalić, bo osobiście uważam to za żałosne, ale przykład ten pozwoli mi opisać wnioski, do jakich doszedłem po analizie przypadku moich rodziców. Wnioski wyciągnąłem na podstawie rozmów i monologów, do wysłuchania których byłem nieraz zmuszony.
Otóż mama moja najbardziej obawia się, że zostanę potępiony na wieki, że nie dostąpię zbawienia, ale chyba największy jej problem to ,,co powiedzą ludzie". Nie zdaje sobie bidulka sprawy, że nikt nie śledzi w niedzielę poza nią mojej osoby i nikt poza nia nie żyje tym ,,problemem". Uważam, że jej umysł został ukształtowny tak, by żyła w poczuciu strachu przed ,,wiecznym potępieniem", ,,grzechem" i znajduje to potwierdzenie w jej rozumowaniu i postepowaniu. Dodam, że z drugiej strony, że moja mama w życiu jest realistką, osobą wykształconą i mądrą, ale tak jak wielu moim rodakom - katolikom nie przeszkadza jej w tym samym czasie nie odzywać sie do mnie, dąsać, obmawiać za plecami moją żonę, a w ,,cztery oczy" prawic jej piękne słówka. To, co mnie przeszkadza w katolicyżmie to obłuda, hipokryzja, zakłamanie i skrajna nietolerancja na poglądy inne niż oni wyznają. Nie oznacza to wcale, że wszystkim zdeklarowanym katolikom przypisuję cechy, które wymieniłem wyżej. Tak na pewno nie jest, bo na pewno mozna znależć wśród wyznawców każdej religii wiele osób szlachetnych, mądrch, otwartych na drugiego czlowieka.
Można się zastanowić dlaczego tak niewielki odsetek Czechów, Skandynawów, ludzi Europy Zachodniej utożsamia się z konkretna religią, czyż oni chcą byc potępieni na wieki i żyć w grzechu, jak od wieków wmawiają nam hierarchowie kościelni? Byc może oni doszli do pewnych wniosków szybciej niż inne narody i stwierdzili, że religie w takim wydaniu w jakim funkcjonują - to fasada, puste deklaracje, a czasami zwykłe oszustwa?
Dlaczego w naszym polskim społeczeństwie tak mocno deklarującym przywiązanie do religii jest tyle korupcji, złodziejstwa, nienawiści do drugiego czlowieka? Czyżby katolicy nie znali niektórych - skądinnąd mądrych uniwersalych prawd swojej religii: wzajemnej miłości, szacunku dla bliźniego? Religia dla wielu rodaków stała się fasadą, a uczestnictwo w pielgrzymkach, modłach, mszach, pokropkach - narodowym sportem. Nie interesują ich zasady religii, których są wyznawcami - zawsze przeciez mogę sie wyspowiadać i robić to samo od nowa. Nie rozumiem intencji Boga, który pragnie by wznoszono mu ogromne świątynie, poświęcano wytwory ludziej myśli np lotniska, drogi, budowle, bo tak w naszym kraju dzieje się od lat.
Chyba każda religia ma na sumieniu swoje ofiary (może oprócz hinduizmu?) i kościół katolicki nie wyprze się wypraw krzyżowch, gdzie zginęło wielu niewinnych ludzi, którzy tylko dlatego zginęli bo byli innego wyznania, tysięcy niewinnych kobiet które palono na stosach, inkwizycji i tzw. nawracania na chrześcijaństwo. Było to wieki temu, ale czy dzisiaj, gdy poseł Wierzejski, Giertych rozpętują piekło przeciwko homoseksualistom, podpierając się słowami papieża nie zasługuje na potępienie? Niczyja winą nie jest, że jest inny i mnie osobiście ,,lotto" kto z kim tańczy, kto z kim śpi. Dlaczego ci ,,zawodowi" katolicy uważaja, że maja prawo ingerować w prywatne życie innych osób? Wielu porządnym i uczciwym osobom nie przeszkadza, że w konfesjonale opowiadają swoje najskrytsze tajemnice, czasami błahostki w wielu przypadkom ludziom, którzy byli donosicielami i brali za to pieniądze. Dlaczego ci często umęczeni, zatroskani o los swoich najbliższych ludzie wierzą, że człowiek po tamtej stronie kratki pomoże im w czymkolwiek, a przecież wystarczy sięgnąć do literatury, aby przekonać się, że w śreniowieczu jakiś papież wymyslił spowiedź i odpust za tzw grzechy, aby nabic sobie kabzę.
Te i wiele innych rzeczy skłaniaja mnie do tego, że nie chce mieć nic wspólnego z taką religią. Przykłady wypowiedzi wielu światłych ludzi na przestrzeni 20-tu wieków krytykowały religię jako taką także skłonily i zainspirowały mnie do własnych poszukiwań i odkryć. Marszałek Józef Piłsudski, tak chętnie dziś cytowany powiedział wprost: ,,Religia jest dla ludzi bez rozumu".
http://www.paranorma...?showtopic=4096W sumie, to nie wiem dlaczego tak się produkuję, bo przecież każdy człowiek ma rozum i ma prawo dochodzić do własnych wniosków.