Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kilka słów o powstaniu warszawskim w 72 rocznicę wybuchu

powstanie warszawskie 1944 AK Bór-Komorowski Wojsko Polskie

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
12 odpowiedzi w tym temacie

#1

Alis.

    "Zielony" uspokaja ;)

  • Postów: 690
  • Tematów: 171
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

72 lata temu wybuchło powstanie warszawskie

 

1 sierpnia 1944 r. na rozkaz Komendanta Głównego AK gen. Tadeusza  Komorowskiego „Bora” w Warszawie wybuchło powstanie. Przez 63 dni powstańcy prowadzili z wojskami niemieckimi heroiczną i osamotnioną walkę, której celem była niepodległa Polska, wolna od niemieckiej okupacji i  dominacji sowieckiej. Ogromne straty poniesione przez stronę polską w wyniku powstania powodują, iż decyzja o jego rozpoczęciu do dziś wywołuje kontrowersje.

 

1.jpg

Pierwszy dzień powstania warszawskiego. Nz. patrol porucznika Stanisława Jankowskiego ps. Agaton. Fot. PAP/Reprodukcja

 

 

 

Akcja "Burza"

Rozważania dotyczące różnych koncepcji powstania prowadzone były przez polskie władze od początku okupacji. Analizowano celowość i zakres przewidywanych działań zbrojnych, z  powstaniem powszechnym włącznie. Wszystko uzależnione miało być od aktualnej sytuacji militarnej i politycznej w Europie.

 

Sukcesy Armii Czerwonej na froncie wschodnim w 1943 r. i jej zbliżanie się do granic II Rzeczypospolitej spowodowały zasadnicze zmiany dla sprawy polskiej. Sytuację komplikowało zerwanie przez Moskwę w kwietniu 1943 r. stosunków dyplomatycznych z rządem polskim w Londynie, po ujawnieniu zbrodni katyńskiej.

W tym przełomowym dla przyszłości Polski okresie doszło do zasadniczych zmian w Polskim Państwie Podziemnym i władzach emigracyjnych, które wywołane zostały aresztowaniem  w Warszawie dowódcy AK gen. Stefana Roweckiego „Grota” (30 czerwca 1943 r.) oraz  śmiercią Naczelnego Wodza i premiera  gen. Władysława Sikorskiego (4 lipca 1943 r.).

 

"Z militarnego punktu widzenia „Burza” była próbą współpracy polsko-sowieckiej w walce z Niemcami, natomiast w wymiarze politycznym celem jej było skłonienie Sowietów do uznania polskich praw na ziemiach II Rzeczypospolitej, na które wkraczała Armia Czerwona."

 

 

Następca gen. Roweckiego gen. Tadeusz Komorowski „Bór” 20 listopada 1943 r. wydał rozkaz o rozpoczęciu Akcji „Burza”. Stwierdzał on m.in.: „Wobec wkraczającej na ziemie nasze regularnej armii rosyjskiej wystąpić w roli gospodarza. Należy dążyć do tego, aby naprzeciw wkraczającym oddziałom sowieckim wyszedł polski dowódca mający za sobą bój z Niemcami i wskutek tego najlepsze prawo gospodarza. (...) Miejscowy dowódca polski winien się zgłosić wraz z mającym się ujawnić przedstawicielem cywilnej władzy administracyjnej u dowódcy oddziałów sowieckich i stosować się do jego życzeń”.

Z militarnego punktu widzenia „Burza” była próbą współpracy polsko-sowieckiej w walce z Niemcami, natomiast w wymiarze politycznym celem jej było skłonienie Sowietów do uznania polskich praw na ziemiach II Rzeczypospolitej, na które wkraczała Armia Czerwona.

 

3.jpeg

 

Doświadczenia z walk na Wileńszczyźnie, a także w województwach lwowskim i tarnopolskim, pokazywały, że strona sowiecka nie zamierza uznawać polskiej niezależności.

Nawet wspólna walka z wojskami niemieckimi nie przeszkadzała później Sowietom w aresztowaniach przedstawicieli cywilnych władz państwa polskiego oraz dowódców  AK i ich żołnierzy, ewentualnie wcielaniu ich do armii gen. Zygmunta Berlinga.

Pierwotny plan „Burza” nie przewidywał walk w stolicy. Jednak na początku lipca 1944 r. premier Stanisław Mikołajczyk w depeszy skierowanej do Delegata Rządu postawił następujące pytanie: „Czyście rozpatrywali kwestię powstania na wypadek rozsypki Niemców, ewentualnie częściowego powstania, gdzie by władzę przed przyjściem Sowietów objął Delegat Rządu i Komendant Armii Krajowej?”. W kraju depeszę tę uznano za swego rodzaju pełnomocnictwo do podjęcia decyzji o wybuchu powstania w Warszawie w chwili uznanej za najwłaściwszą.

 

 

 

Decyzja o podjęciu walki w stolicy

O podjęciu walk w stolicy zadecydowano 21 lipca 1944 r. na spotkaniu generałów Tadeusza Komorowskiego, Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka” i Tadeusza Pełczyńskiego „Grzegorza”.
Dr Jan M. Ciechanowski analizując okoliczności podjęcia decyzji o wybuchu powstania stwierdzał: „(...) pomysł zajęcia Warszawy przez AK nie zrodził się w umyśle jej dowódcy, który po prostu zatwierdził wniosek gen. Okulickiego po omówieniu go z gen. Pełczyńskim. Gen. Bór-Komorowski zawsze uważał gen. Okulickiego za głównego projektodawcę i zwolennika walki o Warszawę”.

Przez kilka następnych dni trwały konsultacje wewnątrz KG AK, której stanowisko przedstawiono następnie Janowi S. Jankowskiemu Delegatowi Rządu na Kraj w celu uzyskania jego akceptacji. Odbyło się także w tym czasie posiedzenie Rady Jedności Narodowej, na którym opowiedziano się za opanowaniem Warszawy przed wkroczeniem do niej Armii Czerwonej.

 

25 lipca 1944 r. gen. Komorowski wysłał do Londynu depeszę skierowaną do Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego, w której stwierdzał: „Jesteśmy gotowi w każdej chwili do walki o Warszawę. Przybycie do tej walki Brygady Spadochronowej będzie miało olbrzymie znaczenie polityczne i taktyczne. Przygotujcie możliwość bombardowania na nasze żądanie lotnisk pod Warszawą. Moment rozpoczęcia walki zamelduję”.

 

Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski w depeszy do gen. Komorowskiego z 25 lipca 1944 r.: „W obliczu szybkich postępów okupacji sowieckiej na terytorium kraju trzeba dążyć do zaoszczędzenia substancji biologicznej narodu w obliczu podwójnej groźby eksterminacji.”

 

Tego samego dnia Rada Ministrów wydała uchwałę, w której upełnomocniła Delegata Rządu „do powzięcia wszystkich decyzji wymaganych tempem ofensywy radzieckiej, w razie konieczności bez uprzedniego porozumienia się z Rządem”. Dzień później premier Mikołajczyk polecił ministrowi spraw wewnętrznych przesłać do kraju informację o tym, iż: „Na posiedzeniu Rządu RP zgodnie zapadła uchwała upoważniająca Was do ogłoszenia powstania w momencie przez was wybranym”.

 

Premier Stanisław Mikołajczyk, udający się pod koniec lipca na rozmowy ze Stalinem, liczył, iż ewentualny wybuch powstania w stolicy wzmocni jego pozycję negocjacyjną wobec Sowietów.

Opinii premiera nie podzielał Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski, który uważał, iż w zaistniałej sytuacji, zbrojne powstanie pozbawione jest politycznego sensu i w najlepszym przypadku zmieni jedną okupację na drugą. W depeszy do gen. Komorowskiego z 25 lipca 1944 r. stwierdzał m.in. „W obliczu szybkich postępów okupacji sowieckiej na terytorium kraju trzeba dążyć do zaoszczędzenia substancji biologicznej narodu w obliczu podwójnej groźby eksterminacji.” Zaznaczyć należy jednak, że gen. Sosnkowski, jako Naczelny Wódz, nie podjął jednoznacznej decyzji zabraniającej rozpoczęcia powstania.

 

 

1 sierpnia 1944 - wybuch Powstania Warszawskiego

Rozkaz o wybuchu walk w Warszawie wydał 31 lipca 1944 r. Dowódca  AK gen. Tadeusz  Komorowski, uzyskał on akceptację Delegata Rządu Jana S. Jankowskiego. Bezpośrednim powodem podjęcia tej decyzji był meldunek informujący o tym, iż sowieckie czołgi są już na przedmieściach Pragi.

 

 

1 sierpnia do walki w Warszawie przystąpiło ok.40-50 tys. powstańców. Jednak zaledwie co czwarty z nich liczyć mógł na to, że rozpocznie ją z bronią w ręku.

 

Na wieść o wybuchu powstania w Warszawie Reichsführer SS Heinrich Himmler wydał rozkaz: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.

 

 

Na wieść o wybuchu powstania w Warszawie Reichsführer SS Heinrich Himmler wydał rozkaz, który stwierdzał : „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.

 

 

Okoliczności podjęcia decyzji o wybuchu Powstania Warszawskiego

Decyzja o rozpoczęciu walk w Warszawie 1 sierpnia 1944 r. do dziś wywołuje gorące spory. Pamiętać należy jednak o tym, iż podjęta ona została w skrajnie trudnych okolicznościach.

Militarnym celem walk rozpoczętych w Warszawie było wyzwolenie stolicy spod trwającej blisko pięć lat brutalnej niemieckiej okupacji. Przewidywano, iż walki trwać będą trzy, cztery dni i zakończone zostaną przed wejściem do miasta sił sowieckich. Dowództwo AK zakładało, że Armii Czerwonej zależeć będzie ze względów strategicznych na szybkim zajęciu Warszawy. Liczono również na pomoc aliantów.

 

Powstanie z punktu widzenia celów politycznych miało być natomiast wielką manifestacją prawa Polski do suwerenności. Opanowanie stolicy przez żołnierzy AK przed nadejściem Armii Czerwonej  i wystąpienie w roli gospodarza przez władze Polskiego Państwa Podziemnego  w imieniu rządu polskiego na uchodźstwie widziano jako atut w walce o niezależność wobec Związku Sowieckiego. Liczono również na to, iż ujawnienie się w stolicy władz cywilnych związanych z Delegaturą Rządu na Kraj będzie szczególnie istotne z punktu widzenia powołania przez komunistów PKWN, jako „tymczasowej władzy wykonawczej dla kierowania walką wyzwoleńczą narodu, zdobycia niepodległości i odbudowy państwowości polskiej”.

 

2.jpg

 

 

Przy podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu walki nie bez znaczenia były również destrukcyjne działania propagandy sowieckiej. Od 25 lipca na ulicach Warszawy zaczęły pojawiać się odezwy informujące o ucieczce KG AK i o przejęciu dowództwa nad siłami zbrojnymi podziemia przez dowództwo Polskiej Armii Ludowej. Od końca lipca oddana przez Sowietów Związkowi Patriotów Polskich radiostacja Kościuszko, wzywała warszawiaków do natychmiastowego podjęcia walki.  W KG AK obawiano się, że komunistyczna dywersja może doprowadzić do niekontrolowanych i spontanicznych wystąpień zbrojnych przeciwko Niemcom, na czele których mogą stawać komuniści.

 

Przy podejmowaniu decyzji o rozpoczęciu walki nie bez znaczenia były destrukcyjne działania propagandy sowieckiej. Od 25 lipca na ulicach Warszawy zaczęły pojawiać się odezwy informujące o ucieczce KG AK i o przejęciu dowództwa nad siłami zbrojnymi podziemia przez dowództwo Polskiej Armii Ludowej.

 

 

Za rozpoczęciem walk w stolicy przemawiała również ewakuacja Niemców, która w drugiej połowie lipca 1944 r. objęła swoim zasięgiem niemiecką ludność cywilną i wojskową oraz widoczne przejawy zaniku morale niemieckiej administracji i wojska, które związane były z zamachem na Hitlera (20 lipca 1944 r.), a także sytuacją panującą na froncie.

 

Z drugiej strony istniały poważne obawy co do konsekwencji bojkotu zarządzenia gubernatora  Fischera wzywającego mężczyzn z Warszawy w wieku 17-65 lat, do zgłoszenia się 28 lipca 1944 r. w wyznaczonych punktach stolicy, w celu budowy umocnień. Istniało realne niebezpieczeństwo, że zarządzenia niemieckie, mogą doprowadzić do rozbicia  struktur wojskowych podziemia i w efekcie uniemożliwić wybuch powstania. Dodać do tego należy, iż w ostatnich dniach lipca Niemcy wznowili gwałty i represje wobec ludności oraz rozstrzeliwanie więźniów. Część warszawiaków obawiała się, że podzielić może tragiczny los mieszkańców getta.

 

Ogromne znaczenie przy podejmowaniu decyzji o wybuchu powstania miały nastroje  panujące w Warszawie w lipcu 1944 r. Władysław Bartoszewski wspominając tamte dni w jednym z wywiadów mówił: „Dla nas Powstanie było oczywiste – my albo oni. Wóz albo przewóz. Czy Pan sobie wyobraża, że Niemcy mogliby ścierpieć na bezpośrednim zapleczu frontu Warszawę najeżoną ukrytą bronią i dyszącą chęcią odwetu? Takie bajki można opowiadać dzieciom”.

 

 

Prof. Norman Davis komentując opinie wyrażane na temat odpowiedzialności za tragedię powstania warszawskiego pisał: „Dziwne jest jednak to, że prawie wszyscy polscy krytycy Powstania opierają swoje oskarżenia niemal wyłącznie na błędach Polaków.  Pozostali główni uczestnicy gry rzadko stają się przedmiotem szczegółowych dociekań, nie mówiąc juz o obarczaniu ich odpowiedzialnością. (...) Aż nazbyt często zapomina się, że powstańcy z 1944 r. nie byli w takiej samej sytuacji jak ich poprzednicy z lat 1794, 1830-1831 czy 1863, prowadzący samotną walkę z wrogiem narodu. Bojownicy z Armii Krajowej byli częścią międzynarodowej koalicji, która podjęła zobowiązanie wspólnej walki z wrogiem, i wobec tego działania owej koalicji należy poddać najbardziej szczegółowej analizie”.

 

Zdaniem prof. Davisa Stany Zjednoczone i Wielka Brytania nie miały w czasie powstania  żadnej koncepcji porozumienia ze Stalinem i wsparcia w relacjach z nim polskiego sojusznika. Podkreślając bezwzględną i nieustępliwą postawę Stalina wobec Polski, stwierdzał on, iż nie wiadomo, jak zachowałby się sowiecki przywódca, gdyby spotkał się z bardziej zdecydowanym i ostrym stanowiskiem Zachodu wobec sprawy polskiej.

 

 

Zdaniem prof. Davisa Stany Zjednoczone i Wielka Brytania nie miały w czasie powstania  żadnej koncepcji porozumienia ze Stalinem i wsparcia w relacjach z nim polskiego sojusznika. Podkreślając bezwzględną i nieustępliwą postawę Stalina wobec Polski, stwierdzał on, iż nie wiadomo, jak zachowałby się sowiecki przywódca, gdyby spotkał się z bardziej zdecydowanym i ostrym stanowiskiem Zachodu wobec sprawy polskiej. Nie szczędząc krytycznych uwag pod adresem brytyjskich polityków, szczególnie negatywnie prof. Davis ocenia jednak politykę prezydenta Roosevelta wobec powstania. Uważa on, iż bezczynność Stanów Zjednoczonych w tej sprawie, podyktowana obawą zepsucia dobrych stosunków z Sowietami, była dla losów Warszawy równie zgubna co bezczynność Stalina.

 

Sir John Slessor, były dowódca alianckich sił lotniczych w rejonie Morza Śródziemnego, tak oceniał po latach postępowanie Sowietów wobec walk w Warszawie: „[Powstanie] to opowieść o największym męstwie i poświęceniu naszych załóg (...), nieśmiertelnym bohaterstwie armii polskiego podziemia (...) i o najczarniejszej zdradzie ze strony Rosjan. Z natury nie jestem człowiekiem mściwym; mam jednak nadzieję, że może jest jakieś bardzo szczególne piekło przeznaczone dla bestii z Kremla, które zdradziły ludzi „Bora” i doprowadziły do bezowocnej ofiary [naszych lotników]”.

 

 

Spory o Powstanie Warszawskie

Ocena podjętej decyzji o wybuchu powstania w Warszawie z pewnością długo jeszcze będzie tematem sporów i dyskusji.

Jej zwolennicy podkreślać będą, iż było ono być może ostatnią szansą na walkę o zachowanie wolności i niepodległości Polski. Inni podkreślać będą znaczenie tradycji powstania dla przyszłych pokoleń.

Jerzy Turowicz w sześćdziesiątą rocznicę powstania pisał; „W gruzach Warszawy zginął kwiat najlepszej młodzieży całego pokolenia. Najważniejsze jest jednak to, że w sierpniu 1944 r. (...), tysiące polskich dziewcząt i chłopców, słabo uzbrojonych, z niebywałą odwagą i niebywałą ofiarnością, wbrew ogromnej przewadze wroga, porwały się na próbę wyzwolenia stolicy spod niemieckiej okupacji, dając świadectwo prawdzie, że wolność jest cenniejsza niż życie. Ponieśli klęskę, wielu z nich zginęło, inni poszli na poniewierkę, do niemieckich obozów czy na emigrację, a ci, którzy zostali w kraju lub wrócili do niego po wojnie, zaznali więzień nie tej Polski, o którą walczyli (...) Ale przecież to z ich ofiary wyrosła siła, która pozwoliła naszemu narodowi przetrwać następne ponure półwiecze, a głęboko w sercach i umysłach zakorzenione pragnienie wolności mogło przemienić się w rzeczywistość”.

 

Gen. Władysław Anders: „Żołnierz nie rozumie celowości powstania w Warszawie. Nikt nie miał u nas złudzeń, żeby bolszewicy pomimo ciągłych zapowiedzi pomogli stolicy. W tych warunkach stolica pomimo bezprzykładnego w historii bohaterstwa skazana jest na zagładę. Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy, kto ponosi za to odpowiedzialność”.

 

 

Przeciwnicy podjęcia walki w Warszawie w sierpniu 1944 r. argumentować będą, że powstanie warszawskie , przynosząc ogromne straty, nie osiągnęło żadnego z zakładanych celów. W sensie militarnym zakończyło się klęską, nie udało sie pokonać Niemców i wyzwolić stolicy spod ich okupacji. W sensie  politycznym jego cele również nie zostały osiągnięte – Polska stała się państwem zależnym od Związku Sowieckiego, a władzę w niej przejęli na wiele lat komuniści. Część historyków zwracać będzie także uwagę na to, iż ze zniszczenia polskiej elity w Warszawie bardzo duże korzyści odniósł Stalin, któremu powstanie ułatwiło sowietyzację Polski.

Krytyczny wobec decyzji o wybuchu powstania w stolicy gen. Władysław Anders w kilkanaście dni po jego wybuchu pisał w depeszy do gen. Mariana Kukiela: „Żołnierz nie rozumie celowości powstania w Warszawie. Nikt nie miał u nas złudzeń, żeby bolszewicy pomimo ciągłych zapowiedzi pomogli stolicy. W tych warunkach stolica pomimo bezprzykładnego w historii bohaterstwa skazana jest na zagładę. Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy, kto ponosi za to odpowiedzialność”.

 

Powstanie planowane początkowo na kilka dni zakończyło się 2 października 1944 r. Poległo w nim ok. 18 tys. powstańców, 25 tys. zostało rannych. Poległo lub zaginęło również około 2,3 tys. żołnierzy 1 Armii Wojska Polskiego gen. Zygmunta Berlinga, którzy usiłowali pomóc walczącej stolicy. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych.

Po kapitulacji pozostałych  mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie zniszczone. (PAP)

 

 

INFOGRAFIKA

 

 

hmzktkpTURBXy81NWRlMzZjMzYwYjQ5Mjc4NTFiMTZhOTFiYjJlZGE5OS5wbmeRlQLNAxQAwsM.png

 

 

images.jpg

Fotografia z Powstania Warszawskiego. Janina Marisówna-Tomiak z ojcem, Adamem Tomiakiem, przed plakatem "Do broni!" przy ulicy Muranowskiej, Stare Miasto.

 

 

59cf9a7c0225623b3788ee1f266ffac2.jpg

Fotografia z Powstania Warszawskiego. Stare Miasto. Kościół i klasztor ss. sakramentek przy Rynku Nowego Miasta.

 

 

58eaa46a429159b2d23aaed005d931b0.jpg

Stare Miasto. Kościół garnizonowy przy Długiej.

 

 

366e4146790b3dea4874267ceeaf7124.jpg

Widok na plac Zamkowy z dachu budynku w rejonie ulic Piwna - Świętojańska w kierunku południowym. Na dalszym planie kolumna Zygmunta, kamienica Johna przy Krakowskim Przedmieściu 89 róg Senatorskiej 1, za nią szczyt domu przy Miodowej 3 róg Koziej 50. Po prawej zwieńczenie kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu 93/95.

 

 

7491b43c3a51e6978f0a20bd69b5f4c3.jpg

Barykada przegradzająca Senatorską u wylotu na plac Teatralny. Po lewej narożnik domu przy Senatorskiej 19 róg Focha 12 (podczas okupacji Theaterstrasse). W głębi gmach Teatru Wielkiego.

 

 

źródła: 

http://dzieje.pl/akt...nie-warszawskie

http://wiadomosci.on...ografika/s7n9s1

http://www.1944.pl/f...9,109.html#5539

 


  • 0



#2

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Cześć ich pamięci.

 

 

ps

Jest błąd w przedstawionej mapce a właściwie kilka błędów. Tam, gdzie zaznaczono Powiśle jest Czerniaków - walczyły tam zgrupowania Radosław i Krybar , były one także miejscem lądowania tzw berlingowców na lewym brzegu Wisły. Powiśle znajduje się powyżej, za AL. Jerozolimskimi. Brakuje także zaznaczenia walk na Starówce, na której przez 3 tyg. trwały najcięższe walki. 


  • 1



#3

Alis.

    "Zielony" uspokaja ;)

  • Postów: 690
  • Tematów: 171
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Poprawione mapy:

 

 

01_800-790x395.jpg

 

 

04.jpg

 

 


  • 0



#4

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

Bezpośrednim powodem podjęcia tej decyzji był meldunek informujący o tym, iż sowieckie czołgi są już na przedmieściach Pragi.

Co nie było prawdą. I chyba nie wiadomo skąd ta wiadomość się wzięła - zameldował o tym "Monter" na podstawie jakichś swoich źródeł.


  • 0



#5

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Polecam arcyciekawy artykuł z GW zatytułowany Milion zakładników powstania warszawskiego. Rozmowa prof. Andrzejem Leonem Sową, w którym można poczytać nieco więcej o kulisach wybuchu powstania.

 

W zasadzie, warto byłoby go skopiować tutaj w całości ale wrzucę tylko krótki fragment odnoszący się bezpośrednio do kwestii podniesionej przez Zaciekawionego.

 

Ale czy gen. Tadeusz Komorowski "Bór" i inni oficerowie z Komendy Głównej AK mogli przewidzieć skutki?

 

- Ich plan teoretycznie był precyzyjny i logiczny: wzniecić powstanie w momencie zajmowania miasta przez Armię Czerwoną i bezładnej ucieczki rozbitych Niemców, by Sowietów w stolicy powitała polska administracja. Żeby taki plan zrealizować, KG musiałaby mieć precyzyjną wiedzę o tym, co się dzieje na froncie. Przede wszystkim jakie działania podejmuje Armia Czerwona, a także jakimi siłami dysponują Niemcy na przedpolu Warszawy i w niej samej.

 

A nie wiedziała?

 

- Nie miała o tym pojęcia, na co dowody umieściłem w książce. KG czerpała wiedzę i podejmowała decyzję niemal wyłącznie na podstawie komunikatów radiowych z oficjalnych szczekaczek Oberkommando der Wehrmacht oraz tzw. stawki, czyli dowództwa Armii Czerwonej. Zbyt wieloma innymi informacjami nie dysponowała, bo wywiad AK nie był w stanie ich dostarczyć.

 

Diagnoza sytuacji frontowej to było przysłowiowe wróżenie z fusów, nic więcej. Gen. "Bór", szef sztabu gen. Tadeusz Pełczyński "Grzegorz" czy szef wywiadu płk Kazimierz Iranek-Osmecki "Heller" wiedzieli, że coś się dzieje na przedpolu Warszawy, bo informowało o tym Radio Moskwa i niemieckie komunikaty, a przez stolicę w stronę frontu zmierzały różne oddziały nieprzyjaciela. Ale skoordynowanie działań z sowieckimi na takiej podstawie nie było możliwe.

 

Poza tym nawet gdyby Sowieci przełamali niemiecką obronę i zajęli Pragę, to w ich rękach wcale nie znalazłaby się cała Warszawa. Miasto dzieliła rzeka. W krytycznym momencie Niemcy wysadziliby mosty na Wiśle, bo uchwycenie ich przez AK, jak pokazały pierwsze dni powstania, było iluzją, i ofensywa na drugi brzeg tak łatwo by nie przeszła.

 

Dowództwo AK jednak z pewnością w ten sposób sytuacji nie analizowało, bo decydując się na ogłoszenie Godziny W, nie kierowało się racjonalnymi przesłankami wojskowymi, tylko politycznymi. Powstanie miało wybuchnąć na tyle wcześnie, żeby poinformować o nim Zachód, który miał naciskać na Stalina, by pomógł.

 

(...)

 

Decyzja o wybuchu powstania zapadła w Warszawie, ale wpływ na nią miało też to, co działo się w Londynie. Gdy rekonstruował pan w książce te wydarzenia, włos jeżył mi się na głowie. Miałem wrażenie, że naczelny wódz gen. Kazimierz Sosnkowski i premier Stanisław Mikołajczyk zacieklej walczyli ze sobą niż z Niemcami...

 

- Cóż, panowie po prostu się nienawidzili. Rywalizowali osobiście, a jednocześnie toczyli spór, jaką wybrać koncepcję polityczną. Sosnkowski uważał, że AK nie jest w stanie przeprowadzić powstania, dlatego należy czekać na wybuch trzeciej wojny światowej. Zakładał, że jeśli Sowieci zajmą za dużo terenów na wschodzie Europy, to wkrótce dojdzie do konfliktu z Zachodem, a wtedy zwiększą się możliwości realizacji polskich interesów. Dlatego należy wzmacniać regularne siły zbrojne na Zachodzie i czekać na zmianę koniunktury.

 

Natomiast Mikołajczyk, w dużej mierze pod wpływem rozmów z premierem Wielkiej Brytanii Winstonem Churchillem, w konflikt Sowietów z Zachodem nie wierzył. Dlatego zamierzał dogadać się ze Stalinem nawet za cenę ustępstw terytorialnych. Przed rozmowami w Moskwie potrzebował jednak silnego argumentu i uznał, że będzie nim powstanie w Polsce i ewentualny sukces AK. Pojedzie i powie Sowietom: "Patrzcie, Polacy mogą wam pomóc na froncie, są silni i chcą współpracować".

(...)

 

Naprawdę - warto przeczytać całość.


  • 2



#6

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bardzo ciekawy tekst Pishor - :)

 

Ja proponuję obejrzeć film i posłuchać słów i wspomnień 94-letniego żołnierza Powstania Warszawskiego. Świetna pamięć Pana Antoniego Huczyńskiego i wspaniała opowieść z pierwszej ręki. Widać momentami duże przejęcie i chyba nawet wzruszenie.

Prawdziwy bohater - jest ich z roku na rok coraz mniej. Niestety. 

 

Polecam.

 


  • 0



#7

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Racjonalizacja klęsk doszła tak daleko, że teraz niektórzy twierdzą, że powstanie uratowało całą Europę:

 

W tej chwili wszelkie insynuację dotyczące sensu powstania warszawskiego wynikają po prostu z nieznajomości historii. Gdyby Józef Stalin nie zatrzymał się przed Warszawą, to Armia Czerwona doszłaby do granicy Zachodniej. Powstanie było absolutną koniecznością. Szkalowanie nas dziś, że się zdecydowaliśmy na walkę jest czystym nonsensem. My po raz czwarty uratowaliśmy Europę - mówi Onetowi profesor Witold Kieżun, uczestnik powstania warszawskiego.

http://wiadomosci.on...owalismy/1pzd6g

 

 

Powstanie musiało wybuchnąć, ponieważ przede wszystkim był taki rozkaz, a jego niewykonanie kończyło się ukaraniem.

A rozkaz spadł z kosmosu i był święty

 

Ponad sto tysięcy ludzi miało zostać skazanych na śmierć?

Chm... pomyślmy. Partyzanci wszczynają powstanie w nieewakuowanym mieście w którym zostało jeszcze wielu cywilów. W trakcie walk zginęło 100 tysięcy cywilów a pól miliona wypędzono. Wychodzi na to, że właśnie oni skazali na śmierć te sto tysięcy.

 

 

Gdyby Józef Stalin nie zatrzymał się przed Warszawą, to Armia Czerwona doszłaby do granicy Zachodniej

A tak dotarła w 1945 jedynie do połowy Niemiec.


  • 3



#8

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Znamy plany jednego z agresorów czyli Niemiec wobec Warszawy, mieli ją zniszczyć ale żeby dowiedzieć się jakie miał plany Stalin musimy jeszcze poczekać.
Ich archiwa nadal są dla nas zamknięte. Wiemy że powstanie warszawskie było także przeciw wagą dla rządu lubelskiego czyli tworzonego i uznanego przez ZSRR. Wojska rosyjskie gwałciły, rabowały, mordowały. Można sobie wyobrazić że po ich wkroczeniu wielu z warszawiaków zginęło by na miejscu lub w drodze na Syberię. Stalibyśmy się kolejna republiką.
 


  • 0



#9

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Znamy plany jednego z agresorów czyli Niemiec wobec Warszawy, mieli ją zniszczyć

Piszesz o Planie Pabsta, który nie miał szansy wejść w życie ze względu na niekorzystną dla Niemców sytuacje na wszystkich frontach IIWŚ, czy decyzji Hitlera z początku 1944 r., dla której doskonałym pretekstem był właśnie wybuch Powstania Warszawskiego?

 

 

Można sobie wyobrazić że po ich wkroczeniu wielu z warszawiaków zginęło by na miejscu lub w drodze na Syberię.

 

Tego akurat nie musimy sobie wyobrażać, bo tak się składa, że Rosjanie faktycznie wkroczyli do Warszawy, po zdobyciu jej (przy dużym udziale 1 Armii WP), czy też raczej zajęciu (jak chcą współcześni historycy),  w styczniu 1945 roku.

 

 

Stalibyśmy się kolejna republiką.

 

Przez 44 lata PRL-u Rosjanom nie udało się z Polski zrobić swojej republiki - dlaczego uważasz, że udałoby się im to, gdyby Powstanie Warszawskie nie wybuchło?


 

 

Gdyby Józef Stalin nie zatrzymał się przed Warszawą, to Armia Czerwona doszłaby do granicy Zachodniej

A tak dotarła w 1945 jedynie do połowy Niemiec.

Co, zdaje się, Wielka Trójka ustaliła już w 1943 r na konferencji w Teheranie?

 

edit:

Nawiązując do tytułu tematu - zamiast kilku słów...

 


Użytkownik pishor edytował ten post 02.08.2016 - 14:33

  • 0



#10

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3013
  • Tematów: 2585
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Z jednej strony niewątpliwie powstańcom należy się dozgonny szacunek i pamięć. Bo niezależnie od sensu wybuchu powstania, czy posunięć dowództwa, to jednak walki toczyli właśnie oni.

 

Z drugiej jednak strony (i tu zapewne się wielu osobom narażę, czego jestem w pełni świadoma) mam jednak wrażenie, że o estymie, z jaką traktuje się powstanie warszawskie nie przesądza ani jego wielkość, ani ważność dla dziejów naszego kraju, ani efekt końcowy, a jedynie miejsce, w którym wybuchło. Inaczej rzecz biorąc, gdyby odbyło się dajmy na to we Wrocławiu, Opolu, Katowicach itp., to dziś jego rola ograniczałaby się do kilku stron opisu w podręcznikach do historii.

 

Swoją tezę opieram na tym, że co najmniej dwa powstania o równorzędnym, a być może nawet istotniejszym znaczeniu dla Polski są dziś praktycznie zapomniane. Mam tutaj na myśli powstanie wielkopolskie oraz trzy śląskie (myślę, że można potraktować je jako jedno w mocnym uproszczeniu).


  • 3



#11

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6632
  • Tematów: 766
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wszystko zależy od regionu, bo Poznaniacy i Bydgoszczanie o Powstaniu wielkopolskim pamiętają, podobnie, jak Ślązacy o śląskim. Powstanie warszawskie, ze względu na czas, miejsce i sytuację jest dla Polaków szczególne.

I takim (mam nadzieję) pozostanie.





#12

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Podobnie jak Staniq, stawiałbym na czas, miejsce i sytuację. Raczej jednak z naciskiem na czas i sytuację.

 

Myślę też, że kolosalne znaczenie ma tu fakt KTO brał udział w tym powstaniu.

Mit młodych akowców (sama już AK otoczona jest w naszym kraju niezwykłą estymą), nastolatków właściwie, musiał działać na wyobraźnię - podobnie jak fakt, że do walki przystąpili praktycznie z gołymi rękami, a naprzeciw siebie mieli uzbrojone po zęby, doskonale zorganizowane i przygotowane do walki jednostki regularnego wojska.

 

Takie tematy zawsze są bardzo nośne - już od czasów bitwy pod Termopilami. A patrząc bliżej - Westerplatte, czy obrony Poczty Gdańskiej.

 

W każdym z tych przypadków, garstka heroicznych obrońców z góry przegranej sprawy, mężnie stawała naprzeciw przeważającym siłom wroga i choć ponosiła przewidywaną klęskę, to jednak pieśni o jej bohaterstwie i niezłomności niosły się jak kraj szeroki.


  • 1



#13

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Czytałem kiedyś wywiad z człowiekiem który brał udział w powstaniu (potem wyjechał do Europy i został znanym genetykiem). W jego relacji wyglądało to tak, że decyzję o rozpoczęciu działań wydano za wcześnie i ze zbyt małą ilością broni. Gdy walki się zaczęły i zobaczył, że jego oddział któremu wyznaczono zadanie zdobycia posterunku miał jeden pistolet na cztery osoby i kilka granatów, od razu zorientował się, że powstanie przegra i tylko poginie dużo ludzi rzuconych na akcje których nie da się przeprowadzić. Ale walczył mimo to, na zasadzie, że skoro już się zaczęło to nie da się już przestać i poddać, bo to śmierć pewna.


  • 0






Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: powstanie warszawskie, 1944, AK, Bór-Komorowski, Wojsko Polskie

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych