Skocz do zawartości


Zdjęcie

Łoś - polski bombowiec legenda

polski bombowiec legenda historia Polska Wojsko Polskie II RP

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1

Legendarny..

    King of Nothing, Slave to No One

  • Postów: 964
  • Tematów: 187
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Miały zrewolucjonizować polskie lotnictwo wojskowe, zachwyciły zagranicznych ekspertów, jednak nie były w stanie odwrócić losów wojny. Tym bardziej że zostały użyte niezgodnie z przeznaczeniem. 80 lat temu miał miejsce oblot pierwszego prototypu bombowca PZL.37 Łoś.


C__Data_Users_DefApps_AppData_INTERNETEXPLORER_Temp_Saved Images_43677.jpg


13 grudnia 1936 roku za sterami Łosia zasiadł pilot doświadczalny Jerzy Widawski. Po uruchomieniu silników samolot wzbił się ponad lotnisko na warszawskim Okęciu. Tak właśnie rozpoczęła się krótka, lecz niezwykle barwna historia jednej z największych legend polskiego lotnictwa.

W latach 30. XX wieku polskie lotnictwo rozpaczliwie potrzebowało nowych maszyn bojowych. Ówczesny dowódca gen. Ludomił Rayski postawił na bombowce. Siły powietrzne miały co prawda samoloty Fokker, produkowane na holenderskiej licencji, ale rozwiązania w nich zastosowane powoli stawały się melodią przeszłości. Począwszy od 1934 roku w Państwowych Zakładach Lotniczych trwało intensywne projektowanie. – Za nowy samolot odpowiedzialny był tandem inżynierów. Zespołem kierował Jerzy Dąbrowski, a jego prawą ręką był Piotr Kubicki. Dziś rola tego drugiego została trochę zapomniana. Niesłusznie, bo to właśnie on przekładał idee Dąbrowskiego na papier – opowiada Jan Hoffmann z Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.

To przede wszystkim w efekcie ich pracy powstał samolot PZL.37 Łoś – średni, dwusilnikowy bombowiec, którego załogę tworzyło czterech lotników: dowódca-obserwator, pilot oraz dwóch strzelców pokładowych. – Łoś był maszyną niezwykłą – podkreśla Hoffmann. – Jego główny atut stanowiła konstrukcja zapewniająca optymalną aerodynamikę. A to przekładało się na prędkość, zwrotność, udźwig, możliwości manewrowania – wylicza.


C__Data_Users_DefApps_AppData_INTERNETEXPLORER_Temp_Saved Images_43679.jpg


Łoś rozwijał szybkość 412, w locie nurkowym zaś nawet 520 kilometrów na godzinę. Na pokład mógł zabrać bomby o łącznej masie około 2,5 tony. Jego zasięg z pełnym ładunkiem wynosił 1500 kilometrów, bez obciążenia zaś ponad dwa i pół tysiąca kilometrów. – Bez bomb potrafił wykonywać figury akrobacyjne. W pewnym momencie nawet zrodził się plan, by przerobić Łosie na ciężkie myśliwce. Pomysł trochę z pogranicza fantastyki, ale dający pogląd na to, jak bardzo zwrotny był to samolot – zaznacza Hoffmann.

Początki nowego bombowca okazały się trudne. – Podczas lotów testowych doszło do kilku katastrof. Raz oderwało się skrzydło, a samolot runął na ziemię. Zginęła cała załoga. Potem okazało się, że o katastrofie zdecydował błąd w montażu – wyjaśnia Hoffmann. – Bywało też, że w powietrzu blokowały się stery. Ten mankament również doprowadził do kilku tragedii, ale ostatecznie w prosty sposób udało się go usunąć – dodaje.

Tymczasem nowy bombowiec został zaprezentowany na targach lotniczych w Belgradzie i Paryżu. Spotkał się z dużym uznaniem ekspertów. Do Polski zaczęły spływać kolejne zamówienia. Łosia chcieli mieć u siebie Turcy, Bułgarzy, Hiszpanie… Realizacji większości kontraktów na przeszkodzie stanęła II wojna światowa.

W chwili jej wybuchu polska armia miała 70 nowych bombowców. Kilkadziesiąt kolejnych stało w fabrycznych halach. Łosie wchodziły w skład X i XV Dywizjonu Bombowego oraz III Dywizjonu Szkolnego. Stacjonowały w Brześciu i okolicach Dęblina. Były wykorzystywane do bombardowania mostów na Sanie, strategicznego węzła kolejowego pod Opolem, ale też ataków na posuwające się w kierunku Warszawy niemieckie kolumny pancerne. W sumie wykonały 135 zadań, zrzucając 119 ton bomb. Blisko 30 z nich nie wróciło na macierzyste lotniska. Podczas operacji zginęło dziewięciu lotników, 42 uznano za zaginionych. – We wrześniu 1939 roku Łosie zostały niestety wykorzystane w niewłaściwy sposób. Często musiały pełnić rolę samolotów szturmowych. Tymczasem do atakowania kolumn pancernych bardziej nadawały się maszyny takie jak Karaś – przyznaje Hoffmann.


C__Data_Users_DefApps_AppData_INTERNETEXPLORER_Temp_Saved Images_43678.jpg
Fot: Polskie samoloty PZL-37 Łoś zdobyte przez Niemców i rozkładane na części.


Niemcy zniszczyli sporą część Łosi podczas nalotów na bazy, w których stacjonowały. Kiedy klęska Polski stała się faktem, maszyny pozostające w fabrykach zniszczyli sami robotnicy. Blisko 30 bombowców zdołało uciec do Rumunii, gdzie zostały zarekwirowane przez tamtejsze wojsko. Brały potem udział w bombardowaniu węgierskich Koszyc oraz Odessy. Trzy egzemplarze zagarnęli Sowieci.

Do dziś nie przetrwał żaden. Hoffmann przyznaje, że krakowskie muzeum próbowało szukać Łosi w Rosji i Rumunii. Zabiegi okazały się bezskuteczne, także za sprawą biernej postawy tamtejszych władz. – Jestem realistą, więc nie bardzo wierzę, że gdzieś jeszcze zachował się jakiś samolot. Z drugiej strony nie można tego ostatecznie wykluczyć. Jeziora i bagna skrywają przecież niejedną wojenną tajemnicę – mówi Hoffmann.

W krakowskim muzeum stoi dziś silnik, który mógł stanowić element polskiego bombowca. – Mógł, bo takie silniki miały być też montowane w samolotach Sum – zaznacza Hoffmann. Trzy lata temu replikę Łosia zaprezentowali pracownicy zakładów lotniczych w Mielcu. Niewielkie fragmenty legendarnych bombowców przechowywane są też w 32 Bazie Lotnictwa Taktycznego w Łasku. – Pochodzą one z dwóch maszyn, które podczas wojny rozbiły się w okolicach naszej miejscowości. Szczątki przekazali nam członkowie rodzin lotników, którzy byli w ich załogach. Prezentujemy je w specjalnej gablocie. Współpracujemy też ze szkołą, która kultywuje pamięć o walczących i poległych wówczas żołnierzach – informuje kpt. Marek Kwiatek, rzecznik 32 Bazy.


Źródło (artykuł i zdjęcia): Polska Zbrojna
http://www.polska-zb...mbowiec-legenda
  • 4



#2

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dzieciństwo mi się przypomniało :).

 Było kiedyś czasopismo "Mały Modelarz" https://pl.wikipedia.../Mały_Modelarz

 Kupowało się to pisemko w kiosku Ruchu. W małych miejscowościach był z tym problem, gdyż nakład nie był zbyt duży.

PZL Łoś był jednym z pierwszych trudnych modeli, które sklejałem.

 Niektórym może się to wydać: dziwne bądź śmieszne, ale nad tym modelem pracowałem pięć miesięcy, po trzy cztery godziny dziennie.  Skala trudności? średnia (był trudny gdy go kleiłem :) potem były trudniejsze modele)


Użytkownik Panjuzek edytował ten post 12.01.2016 - 00:53

  • 0



#3

Simson.
  • Postów: 172
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Mialem to samo napisać - tez sklejałem PZL Łoś. Trudno określić skalę trudności,bo jako dzieciak inaczej rozumie się  "TRUDNY" a inaczej "Łatwy"


Użytkownik Simson edytował ten post 12.01.2016 - 03:47

  • 0

#4

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3015
  • Tematów: 2587
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Z Łosiem niestety nie jest tak różowo, jak się powszechnie uważa. 

Z jednej strony w momencie jego prezentacji rzeczywiście była to bardzo nowoczesna konstrukcja, samolot szybki (najszybszy ówczesny bombowiec średni) i zwrotny, o największym w klasie udźwigu bomb. 

Z drugiej strony jego wady były niestety bardzo istotne -- przede wszystkim bardzo słabe uzbrojenie. 3 karabiny maszynowe o małym kalibrze to stanowczo za mało, w efekcie Łoś nie miał się w powietrzu czym obronić. Po drugie kuriozalne nieco braki w wyposażeniu: brak aparatury radiowej, brak komunikacji pokładowej, brak opancerzenia, brak samouszczelniania zbiorników paliwa, brak zaawansowanego systemu celowania, brak wielu innych urządzeń... no niestety, to są w samolocie bojowym elementy podstawowe.

 

Tak samo problemy wiązały się z paradoksalnie nowoczesną konstrukcją. Wysokie obciążenie jednostkowe płatowca (170 kg/m2 - to bardzo wysoki wskaźnik jak na bombowiec z połowy lat 30-tych, Wellington zbliżył się do tej wartości dopiero w ostatnich swoich odmianach) zapewniające mu wysoką prędkość maksymalną i zwrotność oznaczały wprawdzie doskonałe (jak można wnioskować z dostępnych opisów i relacji) właściwości podczas lotu bez obciążenia, natomiast samolot z pełnym ładunkiem bomb i paliw był bardzo wymagający w pilotażu, a sam start z lotniska był mocno ryzykowny. Obciążony Łoś był bardzo podatny na przeciągnięcie, a awaria jednego z silników podczas startu z pełnym ładunkiem była równoznaczna z rozbiciem samolotu. Krótko mówiąc, do pilotowania Łosia potrzeby był pilot o nieprzeciętnych umiejętnościach, nie był to tak łatwy do opanowania samolot jak np. Wellington. Zapewne z tego też powodu Rumuni rozbijali się nimi nagminnie.

 

Ale chyba największą wadą, jeśli można w ogóle to za wadę uznać, Łosia było to, że tak naprawdę nie był nam potrzebny. Bombowiec to broń ofensywna -- trudno było jednak uznać, że Polska w połowie lat 30-tych nastawiałaby się na wojnę zaczepną z kimkolwiek, zamiast obronnej. Z racji tego, że był bombowcem średnim i braku zaawansowanych urządzeń celowniczych, nie nadawał się do precyzyjnego bombardowania celów pojedynczych (pojazdy, czołgi), ani do zadań szturmowych. No i na koniec, polskie lotnictwo bombowe nie opracowało od 1936 roku skutecznej taktyki operowania bombowcami średnimi, w związku z czym we wrześniu 1939 samoloty te były po prostu praktycznie bezużyteczne (raz im się udało zaatakować duże zgrupowanie czołgów wroga, 4 września, ale bez większych efektów). Poza tym bombowce potrzebują osłony myśliwców, a najlepszymi samolotami tego typu w naszym lotnictwie były PZL P-11, które były od Łosi znacznie wolniejsze, stworzenie więc formacji bombowców pod ochroną myśliwców, czyli widoku powszechnie spotykanego np. podczas Bitwy o Anglię nie wchodziło w grę.

 

Krótko mówiąc - Łoś miał potencjał ku temu, by stać się znakomitym bombowcem (niewykorzystany), ale w realiach Polski przed II wojną światową był po prostu pomysłem zupełnie chybionym. Zamiast Łosia lepiej było przeznaczyć siły i środki na zaprojektowanie nowoczesnego myśliwca, choćby takiego jak Jastrząb, ale o kilka lat wcześniej.


  • 2






Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: polski, bombowiec, legenda, historia, Polska, Wojsko Polskie, II RP

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych