
Ja tylko dodam, że skoro mielibyśmy być równi zwierzętom, to czemu akurat my wymyśliliśmy "ze strachu" wspaniałą kulturę i cywilizację, a nie tygrysy szablozębne? Przypadek, nie? Dlaczego u nas ewolucja poszła w mózg, a nie w mięśnie? Bo człowiek (a raczej jego dusza

Gdzieś wcześniej pojawiło się stwierdzenie: "Znasz jakiegoś wierzącego noworodka? Bo ja, nie."
Ależ pewnie - noworodek wierzy w matkę chociażby

Fakt, że jest jeszcze za niepojętny, aby mówić cokolwiek o Bogu, ale to nie ma żadnego znaczenia w tej dyskusji, bo nawet zakładając, że rodzimy się ateistami - co w tym dziwnego? Oczekujecie, że przed narodzeniem Bóg nam powie: "Ja jestem, wierz we mnie"?

No a że człowiek pomaga "na siłę" wierzyć, uczy pacierza od małego itd, to już sprawa ludzka, nie boska. I w sumie bardzo dobrze robimy, uświadamiając nasze dzieci o istnieniu wyższych sfer, bo doskonałość to jest misja całej ludzkości. Nie pojedynczego człowieka, właśnie po to tworzymy kulturę i się rozwijamy, aby móc przekazywać to, co już osiągnęliśmy, następnym pokoleniom (i sobie samemu w kolejnych wcieleniach). Jakbyś miał od zera, od niczego, na nowo odkryć Boga, sens życia, to pewnie dużo wcieleń by Ci to zajęło... Jedziemy wszyscy na tym samym wózku i mamy się dzielić doświadczeniami, wspólnie dążyć do ideału, a nie kłócić i spierać o pierdoły czy Kościół uznaje piekło jako miejsce, czy nie

I nie wiem po co mieszacie do tego KK, Wiara w Boga to sprawa między Bogiem, a człowiekiem i nie trzeba do tego "religijnych pomocników". Pomocnik przydaje się, jak chcemy tą wiarę pogłębiać.
Popieram tu słowa TacitY: "Nie trzeba wyznawać religii, by wierzyć w Boga - ileż jeszcze razy będę musiała to napisać?"
[zaznaczam, że to moje skromne zdanie]