Zatrzymano 7 żołnierzy I zmiany w AfganistanieZatrzymano 7 żołnierzy I zmiany kontyngentu wojskowego w Afganistanie - poinformowało Ministerstwo Obrony Narodowej. Zatrzymanie ma związek z akcją, w której zginęli Afgańczycy.
"Zatrzymanie żołnierzy nastąpiło z uwagi na stwierdzone naruszenie przez nich norm prawa międzynarodowego, w szczególności Konwencji Haskiej i Genewskiej ratyfikowanych przez Rzeczypospolitą Polską" - informuje MON.
Jak informuje MON na stronie internetowej, żandarmi zatrzymali ich na polecenie Naczelnej Prokuratury Wojskowej w śledztwie prowadzonym początkowo przez Prokuratora PKW w Afganistanie, a następnie kontynuowanym przez wydział ds. przestępczości zorganizowanej Naczelnej Prokuratury Wojskowej z siedzibą w Poznaniu. Jak podkreśla MON, z uwagi na zawarte w aktach sprawy dane, sprawa objęta jest w całości klauzulą "ściśle tajne".
Żadnych szczegółów tej sprawy nie chciał ujawnić w rozmowie z PAP prok. Karol Frankowski z Naczelnej Prokuratury Wojskowej z Poznania. Informacje o treści zarzutów zapowiedział na środę, po przesłuchaniu zatrzymanych.
Do zajścia doszło dwa dni po śmierci pierwszego polskiego żołnierza w Afganistanie, 16 sierpnia ok. godziny 8.15 czasu polskiego, 28 km na północ od Wazi Khwa.
Transporter Rosomak najechał na ładunek wybuchowy domowej roboty; w wyniku eksplozji uszkodzona została skrzynia biegów. Polscy żołnierze zostali ostrzelani; ścigając zamachowców otworzyli do nich ogień. Doszło do ofiar wśród ludności cywilnej, nieoficjalnie mówiono o kilku osobach zabitych, i kilku rannych.
W wyniku akcji zatrzymano dwóch talibów. Jednym ze schwytanych, jak informowało MON, był "Puma" - nr cztery na liście najbardziej poszukiwanych terrorystów w Afganistanie.
Okoliczności zajścia badała na miejscu w Afganistanie specjalna komisja, w skład której wchodził m.in. prokurator wojskowy, przedstawiciele gubernatora oraz starszyzna wioski, z której pochodzą poszkodowani.
Zgodnie z miejscową tradycją wojsko "zrekompensowało" straty rodzinom poszkodowanych. W ramach zadośćuczynienia, bliskim zabitych i rannych wypłacono odszkodowanie, otrzymali także owce, barany i mąkę.
Trzy afgańskie kobiety, które zostały ranne podczas sierpniowej akcji, trafiły do Polski na leczenie.
Dowódca I zmiany gen. Marek Tomaszycki mówił we wrześniu, że zadośćuczynienie przyniosło spodziewany efekt i sytuacja w rejonie, gdzie doszło do zdarzenia, "została załagodzona".
Służby prasowe PKW poinformowały o zajściu na stronie internetowej ISAF. Zgodnie z procedurami, w trosce o bezpieczeństwo żołnierzy nie podano ich narodowości.
Sprawa pojawiła się w polskich mediach po kilku dniach. MON oficjalnie potwierdziło wówczas krążące wśród dziennikarzy nieoficjalne informacje.
Politycy opozycji wysuwali wówczas pod adresem kierownictwa resortu obrony zarzuty o ukrywanie incydentu. Minister Aleksander Szczygło określał je wówczas jako "szczególnie cyniczne" i apelował, by nie wykorzystywać tematu misji w kampanii wyborczej.
źródło:
<a href="http://wiadomosci.onet.pl/1640212,12,zatrz...tanie,item.html" target="_blank">http://wiadomosci.onet.pl/1640212,12,zatrz...tanie,item.html</a>
Szczygło o zatrzymaniu polskich żołnierzy: nie pozwolimy na patologie- Zatrzymanie ma związek z postępowaniem karnym prowadzonym przeciwko siedmiu żołnierzom. Prokuratura poinformuje opinię publiczną o treści zarzutów, nastąpi to 14 listopada - powiedział na konferencji prasowej minister obrony narodowej Aleksander Szczygło.
- Jako szef MON nie mogę wpływać na działanie wojskowego wymiaru sprawiedliwości. O winie lub niewinności żołnierzy zadecyduje niezawisły sąd - mówił Szczygło. - Zatrzymanie siedmiu żołnierzy nie może wpływać na negatywną ocenę służby jaką pełnią w Afganistanie nasi żołnierze - dodał. Minister podkreślił, że pełnia oni misję w warunkach każdego dnia zagrażających ich życiu. – Nie możemy jednak pozwalać, by dochodziło do patologii – podkreślił.
- Proszę o cierpliwość. Jak przy każdym negatywnym zdarzeniu toczy się postępowanie. Jeden dzień, który nas czeka do postawienia ewentualnych zarzutów nie jest aż tak długim okresem, by nie można było wykazać się cierpliwością - powiedział minister. Karol Frankowski z Prokuratury Wojskowej w Poznaniu potwierdził zatrzymanie siedmiu żołnierzy. - Zatrzymanie ma związek z postępowaniem karnym. Doszło do naruszenia Konwencji Haskiej i Genewskiej – stwierdził Frankowski. Nie powiedział jednak, jakie konkretnie normy obu konwencji zostały naruszone.
***
"Zatrzymanie żołnierzy nastąpiło z uwagi na stwierdzone naruszenie przez nich norm prawa międzynarodowego, w szczególności Konwencji Haskiej i Genewskiej ratyfikowanych przez Rzeczypospolitą Polską" - poinformowało wcześniej MON.
Jak informuje MON na stronie internetowej, żandarmi zatrzymali ich na polecenie Naczelnej Prokuratury Wojskowej w śledztwie prowadzonym początkowo przez Prokuratora PKW w Afganistanie, a następnie kontynuowanym przez wydział ds. przestępczości zorganizowanej Naczelnej Prokuratury Wojskowej z siedzibą w Poznaniu.
Jak podkreśla MON, z uwagi na zawarte w aktach sprawy dane, sprawa objęta jest w całości klauzulą "ściśle tajne".
Żadnych szczegółów tej sprawy nie chciał ujawnić prok. Karol Frankowski z Naczelnej Prokuratury Wojskowej z Poznania. Informacje o treści zarzutów zapowiedział na środę, po przesłuchaniu zatrzymanych.
Do zajścia doszło dwa dni po śmierci pierwszego polskiego żołnierza w Afganistanie, 16 sierpnia ok. godziny 8.15 czasu polskiego, 28 km na północ od Wazi Khwa.
Transporter Rosomak najechał na ładunek wybuchowy domowej roboty; w wyniku eksplozji uszkodzona została skrzynia biegów. Polscy żołnierze zostali ostrzelani; ścigając zamachowców otworzyli do nich ogień. Doszło do ofiar wśród ludności cywilnej, nieoficjalnie mówiono o kilku osobach zabitych, i kilku rannych.
W wyniku akcji zatrzymano dwóch talibów. Jednym ze schwytanych, jak informowało MON, był "Puma" - nr cztery na liście najbardziej poszukiwanych terrorystów w Afganistanie.
Okoliczności zajścia badała na miejscu w Afganistanie specjalna komisja, w skład której wchodził m.in. prokurator wojskowy, przedstawiciele gubernatora oraz starszyzna wioski, z której pochodzą poszkodowani.
Zgodnie z miejscową tradycją wojsko "zrekompensowało" straty rodzinom poszkodowanych. W ramach zadośćuczynienia, bliskim zabitych i rannych wypłacono odszkodowanie, otrzymali także owce, barany i mąkę.
Trzy afgańskie kobiety, które zostały ranne podczas sierpniowej akcji, trafiły do Polski na leczenie.
Dowódca I zmiany gen. Marek Tomaszycki mówił we wrześniu, że zadośćuczynienie przyniosło spodziewany efekt i sytuacja w rejonie, gdzie doszło do zdarzenia, "została załagodzona".
Służby prasowe PKW poinformowały o zajściu na stronie internetowej ISAF. Zgodnie z procedurami, w trosce o bezpieczeństwo żołnierzy nie podano ich narodowości.
Sprawa pojawiła się w polskich mediach po kilku dniach. MON oficjalnie potwierdziło wówczas krążące wśród dziennikarzy nieoficjalne informacje.
Politycy opozycji wysuwali wówczas pod adresem kierownictwa resortu obrony zarzuty o ukrywanie incydentu. Minister Aleksander Szczygło określał je wówczas jako "szczególnie cyniczne" i apelował, by nie wykorzystywać tematu misji w kampanii wyborczej.
***
Pierwszych trzech z siedmiu żołnierzy przesłuchała prokuratura - poinformował szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej z Poznania Karol Frankowski.
- Przesłuchanych zostało trzech zatrzymanych; wobec pozostałych czynności procesowe zostaną przeprowadzone jutro - powiedział Karol Frankowski.
O zarzutach, które prokuratura stawia zatrzymanym, dziennikarze mają zostać poinformowani podczas specjalnej konferencji prasowej w środę.
źródło:
<a href="http://wiadomosci.onet.pl/1640280,11,szczy...logie,item.html" target="_blank">http://wiadomosci.onet.pl/1640280,11,szczy...logie,item.html</a>
Polskim żołnierzom z Afganistanu grozi dożywocieNawet dożywocie grozi sześciu żołnierzom, którym wojskowa prokuratura postawiła w środę zarzuty zabójstwa ludności cywilnej w Afganistanie. Chodzi o sierpniową akcję po ataku na polski konwój, w której zginęli afgańscy cywile.
O zarzutach postawionych zatrzymanym we wtorek żołnierzom poinformował prokurator Karol Frankowski z oddziału Okręgowej Prokuratury Wojskowej w Poznaniu.
Siódmy z zatrzymanych żołnierzy usłyszał zarzut ataku na niebroniony obiekt cywilny. Wnioski o ich aresztowanie są już w sądzie. Wszyscy zatrzymani byli żołnierzami jednostki wojskowej z Bielska Białej. W Afganistanie stanowili 1.pluton szturmowy Zespołu Bojowego "C" Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Polscy żołnierze zatrzymani w Aganistanie
Do tragicznego zdarzenia doszło 16 sierpnia 2007 roku. Wyjazd patrolu, w skład którego wchodzili zatrzymani żołnierze nastąpił po upływie kilku godzin od ataku na inny polski patrol, w wyniku którego uszkodzono dwa pojazdy.
Według prokuratury, żołnierze po dotarciu na miejsce nie stwierdzili obecności żadnych bojowników talibańskich i mimo tego, na rozkaz oficera, ostrzelali wioskę Nangar Khel z wielkokalibrowego karabinu maszynowego, a następnie granatami moździerzowymi kalibru 60 mm.
W wyniku ostrzału śmierć poniosło sześciu Afgańczyków, a wśród rannych były też dzieci i kobiety - trzy z nich zostały trwale okaleczone.
- Ostrzelanie afgańskiej wioski nie było związane z "jakimkolwiek równoczesnym, bezpośrednim, realnym aktem agresji ze strony ludności miejscowej, czy też zachowaniem zagrażającym życiu, zdrowiu i bezpieczeństwu tak żołnierzy polskich, jak i żołnierzy innych państw pełniących służbę w ISAF" - powiedział prokurator Frankowski.
Prokuratura uznała to działanie za naruszenie przepisów prawa międzynarodowego, w szczególności Konwencji Haskiej i Konwencji Genewskich. Postawiła więc szóstce żołnierzy zarzut z artykułu 123 par. 4. kodeksu karnego. Głosi on, że "kto, naruszając prawo międzynarodowe, dopuszcza się zabójstwa wobec (...) ludności cywilnej obszaru okupowanego, zajętego lub na którym toczą się działania zbrojne, albo innych osób korzystających w czasie działań zbrojnych z ochrony międzynarodowej, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności".
Żołnierzowi oskarżonemu o atak na niebroniony obiekt cywilny grozi 25 lat pozbawienia wolności.
Według prawnika specjalizującego się w tych zagadnieniach, Witolda Kuleszy, żołnierz polskiego wojska nigdy nie odpowiadał sądownie za zbrodnię wojenną polegającą na złamaniu konwencji haskiej i zabójstwach cywilów nie biorących udziału w działaniach wojennych.
Prokuratorzy materiał dowodowy oparli na zeznaniach świadków oraz ekspertyzach medycznych przeprowadzonych przez Uniwersytet Medyczny w Poznaniu.
Śledczy nie chcieli nic powiedzieć o ewentualnych motywach działania zatrzymanych żołnierzy. - Te motywy wykaże prowadzone śledztwo - dodał Frankowski.
Prokuratura poinformowała też, że podejrzani potwierdzili fakt ostrzelania afgańskiej wioski i jednocześnie zaprzeczyli, by do ostrzału doszło w następstwie wymiany ognia z bojownikami. Wyjaśnili, że podawana po zdarzeniu wersja o wymianie ognia "była przygotowaną przez nich, oficjalną, nie polegającą na prawdzie wersją, uzgodnioną dla potrzeb prowadzonego postępowania służbowego i karnego" - podkreślił prok. Frankowski.
Koziej: nie mówmy jeszcze o winie
- Zarzuty są zaskakujące. Dotychczas mieliśmy informacje, że ostrzał był skutkiem ataku na patrol, jednak według prokuratury, akcja miała miejsce kilka godzin później. To trochę zmienia dotychczasową wiedzę i ocenę tego zdarzenia, chociaż wciąż nie daje wystarczających dowodów bezpośredniej winy żołnierzy, nie można założyć, że podjechali pod wioskę i ni stąd ni zowąd ją ostrzelali - powiedział Koziej.
Strateg jest przekonany, że "wcześniej na pewno było rozpoznanie, wskazujące, że w konkretnym miejscu są zamachowcy", atak był wymierzony w talibów, a śmierć cywilów była nieszczęśliwym skutkiem błędu. - Byłbym skłonny interpretować wydarzenie na korzyść żołnierzy - dodał emerytowany generał.
"W zagrożeniu ludzie różnie reagują"
W sytuacji zagrożenia ludzie różnie reagują, trzeba wysłuchać argumentów zatrzymanych żołnierzy - powiedział wydawca miesięcznika o tematyce militarnej "Raport" Wojciech Łuczak
- Tego, co się tam dzieje, nie można oceniać z punktu widzenia polityka lub prokuratora siedzącego tutaj. Różne rzeczy mogą dziać się z ludźmi, którzy znajdą się w skrajnym zagrożeniu - powiedział Łuczak.
"Dlaczego w Polsce nie ma dziś żałoby narodowej?"
"Jak my, Polacy mamy godnie żyć i szanować swoją historię, skoro w tym samym czasie, tysiące kilometrów od Warszawy z polskiej ręki giną niewinni ludzie?" - pyta na swoim blogu Sławomir Jeneralski.
"Dlaczego w Polsce nie obowiązuje dziś żałoba narodowa dla uczczenia ofiar tego zabójstwa" – zastanawia się.
Jeneralski przedstawia też swe hipotezy na temat tragicznego zdarzenia. Twierdzi, że możliwe iż Polacy ulegli panice, lub działali w oparciu o błędne informacje. "Możliwa jest jeszcze jednak trzecia wersja: Polacy zaatakowali wioskę, bo chcieli się zemścić" - pisze. "W takim przypadku po prostu opadają ręce" - dodaje.
"Politycy opowiadają o misji stabilizacyjnej i innych dyrdymałach a potem wysyłają naszych żołnierzy na regularną wojnę. A na wojnie giną ludzie. Czy powinniśmy godzić się z tym, że polscy żołnierze biorą udział w tym koszmarze? Ja chyba nie potrafię" – konkluduje Jeneralski.
źródło:
<a href="http://wiadomosci.onet.pl/1641162,11,polsk...wocie,item.html" target="_blank">http://wiadomosci.onet.pl/1641162,11,polsk...wocie,item.html</a>
Zabójstwem cywilów w Afganistanie zajmie się NATOSprawę zabójstwa ludności cywilnej w Afganistanie przez polskich żołnierzy przeanalizuje Sojusz Północnoatlantycki - poinformował ambasador przy NATO Bogusław Winid.
Wprawdzie to do krajów członkowskich, uczestniczących w misjach, należy wyjaśnienie okoliczności zabójstwa, ale Sojusz rutynowo omawia wszystkie przypadki dotyczące ofiar cywilnych.
- Ten przegląd służy temu, żeby wyciągnąć wnioski i żeby nie dochodziło do ofiar cywilnych. Myślę, że to będzie bardzo dokładnie sprawdzone. Pod uwagę będzie wzięty też fakt, że żołnierze są w warunkach bojowych. Czasami jest bardzo trudno dokładnie ustawić celownik i można się pomylić o jeden centymetr, czy milimetr i wtedy jest nieszczęście - mówił ambasador. Bogusław Winid zastrzegł, że nie zna wydarzeń z połowy sierpnia, kiedy doszło do ostrzelania przez polskich żołnierzy ludności cywilnej. Na temat tej sprawy bardzo ostrożnie wypowiadał się też szef sztabu generalnego, generał Franciszek Gągor. - Nie chcę komentować tej sprawy, nie znając jeszcze wszystkich faktów. Natomiast na pewno żołnierze działali w dużym stresie i napięciu i sądzę, że to też będzie wzięte pod uwagę - dodał.
Dziś prokuratura wojskowa postawiła sześciu żołnierzom służącym w Afganistanie zarzuty zabójstwa ludności cywilnej. Grozi im za to co najmniej 12 lat więzienia, a nawet dożywocie. Chodzi o Polaków, którzy 16 sierpnia ostrzelali z moździerzy wioskę Nangar Khel i zabili sześciu cywilów. Według prokuratury, zachowanie polskich żołnierzy nie wiązało się z realnym zagrożeniem.
źródło:
<a href="http://wiadomosci.onet.pl/1641439,12,zaboj..._nato,item.html" target="_blank">http://wiadomosci.onet.pl/1641439,12,zaboj..._nato,item.html</a>
Mój komentarz:No to nieźle się porobiło, przeczuwałem, że do tego kiedyś dojdzie. Powtarza się u nas ta sama patologia co w armii amerykańskiej - zabójstwa, tortury i gwałty na cywilach. Zabójstwa już mamy, o tortury oskarżają nas napastnicy (partyzantka szyicka) w Iraku. Pewnie niedługo będziemy słyszeć o gwałtach i mordach takich jakich dopuścili się amerykanie w Iraku.
I po co to wszystko ? Po co kontynuować bezsensowną wojnę, której nie będziemy w stanie wygrać ? Przecież wiadomo, że to się przerodzi w konflikt podobny do izraelsko-palestyńskiego. Utkniemy w Iraku i Afganistanie na wiele lat, a liczba ataków terrorystycznych i mordów nie spadnie, bo są w to prawdopodobnie zaangażowane państwa regionu. Wystarczy poczytać choćby o brygadach badr działających w Iraku (dałem ostatnio info na ten temat w temacie o Iraku).
Po co wtykać kij w mrowisko ?