Napisano
06.07.2010 - 08:12
Dowództwo polskiej armii nie przewiduje zmniejszania naszych sił w Afganistanie w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy. Ale nasza misja systematycznie będzie przybierała charakter coraz bardziej szkoleniowy.
Sztab generalny ma już plan działania dwóch kolejnych zmian polskiego kontyngentu w Afganistanie. Pierwsza z nich pojedzie do prowincji Ghazni jesienią, kolejna wiosną 2011 r. - obie na pół roku.
- Na razie nie przewidujemy żadnych zmian w liczebności kontyngentu. Na te dwie zmiany szykujemy po 2,6 tys. żołnierzy plus po 400 żołnierzy odwodu strategicznego - mówi nam oficer z polskiego dowództwa. - To wynika z postanowienia prezydenta. Choć oczywiście nie jest to plan "na sztywno". Jesteśmy elastyczni, mamy kilka wariantów zmian w strukturze i zadaniach kontyngentu.
Sztab generalny czeka na jesienny szczyt NATO w Lizbonie, gdzie mogą zapaść strategiczne decyzje polityczne dotyczące przyszłości operacji w Afganistanie. - Scenariuszem, który najpoważniej bierzemy pod uwagę, jest stopniowe przechodzenie w prowincji Ghazni na misję coraz bardziej szkoleniową - mówi nam inny rozmówca z dowództwa. - Zresztą to już powoli się dzieje i nasza operacja z typowo stabilizacyjnej będzie przekształcała się jeszcze w tym roku w stabilizacyjno-szkoleniową.
W tej chwili w składzie polskiego kontyngentu jest sześć zespołów, które zajmują się szkoleniem afgańskiej armii. Kolejne cztery szkolą policjantów.
- Tak naprawdę tych 600 żołnierzy, o których został wzmocniony nasz kontyngent w Afganistanie, to nie oddziały bojowe, ale ci, którzy zajmują się szkoleniami. To ma sens, jeśli chcemy jak najszybciej przekazać sprawy bezpieczeństwa w prowincji Ghazni afgańskiej armii i policji - mówi nasz rozmówca. Dodaje, że do końca roku zespołów szkoleniowych ma być o połowę więcej.
- Prawdopodobny scenariusz, jaki zakładamy, jest taki, że po szczycie w Lizbonie NATO będzie dążyło do jak najszybszego wycofania wojsk. Wtedy nasza misja będzie zmniejszana o kilkuset żołnierzy. Większość tych, którzy zostaną w Ghazni w połowie przyszłego roku, byliby właśnie specjalistami od szkolenia sił bezpieczeństwa - usłyszeliśmy w MON.
Jak mówią nasi rozmówcy, na usprawnienie szkolenia sił afgańskich naciska nowy dowódca sił zachodniej koalicji amerykański generał David Petraeus. Zależy mu szczególnie na stworzeniu skutecznej policji, która nadal jest skorumpowana, niedozbrojona i niedoszkolona.
Problemem afgańskiej armii jest zaś to, że jej dowódcy nie bardzo wiedzą, z kim walczyć, bo liczą się z tym, iż rząd prezydenta Hamida Karzaja w końcu dojdzie do porozumienia z niektórymi frakcjami talibów. Armia afgańska bije się tylko wtedy, gdy talibowie bezpośrednio jej zagrażają. Dzięki temu rebelianci kierują swoje ataki przede wszystkim na wojska koalicji.
- Tych "złych" trzeba zlikwidować, i w tym ma nam pomóc afgańska armia. Z tymi "nie tak złymi" trwają rozmowy - tłumaczy nam jeden z niemieckich generałów.
Zgodnie z zapowiedzią Bronisława Komorowskiego Polska miałaby wycofać się z operacji NATO w Afganistanie do 2012 r. A to oznacza, że po dwóch przygotowywanych właśnie do wyjazdu kontyngentach, wysłalibyśmy do Afganistanu jeszcze najwyżej jedną-dwie półroczne zmiany.
Źródło: Gazeta Wyborcza