Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kaplica Rosslyn


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
23 odpowiedzi w tym temacie

#16

reaper.
  • Postów: 532
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Rzut poziomy Kaplicy w Rosslyn:

Dołączona grafika

Rzut poziomy Świątyni Salomona:

Dołączona grafika
  • 0

#17

vcore.
  • Postów: 833
  • Tematów: 26
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

jelsi chopdzi o to ze sa podobne na tych obrazkach to jetsem zdecydowanie na NIE ... jedyne co podobne to sposob narysowania nic poza_tym :)
  • 0

#18

h.m.m.m.
  • Postów: 23
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

szkoda ze to nie w polsce :) ciekawe czy znajdą tam cokolwiek :) bo o tych kluczach , arce i grallu to mówia przy kazdym klasztorze czy Kaplicy

A moze pamietasz książkę "Pan samochodzik i Templariusze" Zbigniewa Nienackiego :D moze w Polsce tez cos mamy a nawet o tym nie wiemy :D
  • 0

#19

jachu.
  • Postów: 32
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A moze pamietasz książkę "Pan samochodzik i Templariusze" Zbigniewa Nienackiego moze w Polsce tez cos mamy a nawet o tym nie wiemy


Poszukiwanie zaginionych skarbów ludzkości po śladach książek lub filmów (Indiana Jones znalazł przecież i Arkę i Graala) może być ciekawe, ale rezultatów raczej nie przyniesie. Mimo to jakiś element tajemnicy i przygody w tym jest, ale skarby te istnieją w tych miejscach tylko w wyobraźni autorów. Czasami wręcz zbyt sugestywnie przedstawiona fikcja literacka bywa przeszkodą dla prawdziwych poszukiwań. Możliwe, że na te i inne skarby cywilizacji (o ile oczywiście istnieją), nikt się jeszcze nie natknął, lub znajdują się w prywatnej kolekcji jakiegoś bogacza. Sam chciałbym trzymać w piwnicy Arkę Przymierza, jednak nie byłbym skłonny do opowiadania o tym ludziom, z racji zwiększonego ryzyka kradzieży. Utrzymywane od tysiącleci tajemnicy miejsca spoczynku danego przedmiotu nie należy do zadań najłatwiejszych (ludzie lubią mówić dużo, zwłaszcza gdy się napiją, więc prędzej czy później ktoś by prawdę "wyklepał") i nawet Zakon Syjonu, czyli (jak to opisuje Brown) czterech ludzi którzy przekazują sobie ściśle tajne informacje od stuleci, nie mógłby ustrzec się jakiegoś przecieku. Instytucje te, jeśli nadal funkcjonują to raczej w formie ekskluzywnych klubów dla prominentów, nic więcej. Taka jest moja opinia.

PS. Czekam niecierpliwie na odkrycie Atlantydy, ją nie tak łatwo gdziekolwiek ukryć.
  • 0

#20

rsn.arush.
  • Postów: 81
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

atlantyda ujawni sie niedlugo po trzesieniu ziemi jakims morskim :]
a temat tej kaplicy... fajnie sie czyta ale czy prawdziwie ze dostal "upomnienie" ostrym narzedziem na rece to juz troche fikcja literacka
;]
material na jakas normalna ksiazke a nie "kod da vinci" :]
  • 0

#21

Roseb.
  • Postów: 650
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Miejsc takich jak kaplica Rosslyn jest więcej. Poszukiwacze usilnie starają się znaleźć jakieś artefakty - co ciekawe najczęściej chrześcijańskie. ciekawe czemu inne religie nie mają tak silnej potrzeby udowodnienia sobie początków i prawdziwości tego, w co wierzą ich wyznawcy, jak chrześcijanie?? Może to jakiś kompleks? :hmm: Niech już sobie te wszystkie graale i arki przymierza leżą tam, gdzie są teraz, bo nic dobrego z ich odkrycia nie wyniknie. Podobnie jest z relikwiami. Koniecznie chcemy obcować z czymś świętym, byle by to była część kogoś ważnego dla wiary. Ciekawe skąd w ludziach taka potrzeba??

P.S. W każdym kościele musi być jakaś relikwia. Co powiecie na to, że w 6 kościołach jest głowa Jana Chrzciciela?? :D

P.S.2 Inny kościół twierdzi, że ma napletek Jezusa :wall:
  • 0

#22

mishi.
  • Postów: 27
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Napletek?!
Eeee.... to chyba lekka przesada?

Aaaaa:
Najwspanialsze i najbardziej oryginalne rzeźbienia znajdują się na Apprentice Pillar [kolumna czeladnika]. według miejscowej legendy kolumna została wykonana przez ucznia pod nieobecność mistrza, który na widok ukończonej pracy zabił czeladnika w porywie zazdrości. Mała głowa mężczyzny z rozciętym czołem, widoczna w najwyższym punkcie sklepienia w odległym północno-zachodnim narożniku, uchodzi za podobizne autora - po przeciwnej stronie znajduje się głowa jego mordercy.

To tak do tej kaplicy ;)
  • 0

#23

Chorus777.
  • Postów: 70
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Oglądałem program na National Geographic o ,, Kodzie Leonarda Da Vinci " . Poruszono w tym programie temat tej kaplicy.
Została zbadana różnymi przyrządami , ale nic w niej nie znaleziono . :mlotek:
  • 0

#24

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Choć przez dziesięciolecia była ruiną, Kaplica Rosslyn może kryć przekaz ważny dla całego świata zachodniego. Budowniczy zakodowali w niej informacje, o których przez wieki nie wolno było mówić. Świątynia zawiera liczne odniesienia do tradycji templariuszy i masonów, stanowiąc zdaniem wielu klucz do sekretnej wiedzy o losach Jezusa i Graala. Co jeszcze chce przekazać nam szkocka "świątynia kodów"?

 

Gotycką Kaplicę Rosslyn podniesiono z ruiny dopiero w drugiej połowie XIX w., by zachować jej walory artystyczne dla przyszłych pokoleń. Dziś jednak mówi się o niej z zupełnie innego powodu. Średniowieczna świątynia i nekropolia klanu Sinclairów leżąca we wsi Roslin niedaleko Edynburga, wypełniona jest przedziwną symboliką sugerującą, że jej budowniczy mógł być dysponentem wiedzy, która była dostępna jedynie wąskim kręgom. Wachlarz hipotez rozciąga się od tych, które uznają Rosslyn za pomnik templariuszy i masonów, po bardziej wymyślne koncepcje wskazujące, że kaplica może być drogowskazem do miejsca ukrycia Graala, relikwii Jezusa albo legendarnego skarbu zakonu.

 

Niedokończone arcydzieło

 

Kaplicę, która pierwotnie miała być Kolegiatą św. Mateusza ufundował William Sinclair (także Saint Clair, 1410-84) pochodzący z klanu o normańskim rodowodzie przybyłego do Anglii wraz z Wilhelmem Zdobywcą, którego członkowie w zamian za zasługi w końcu XI w. otrzymali baronię Roslin. Budowę kolegiaty na planie krzyża rozpoczęto w 1446 lub 1456 r. prawdopodobnie na miejscu dawnego zamku, ale nigdy jej nie ukończono. Po śmierci fundatora dalsze prace wstrzymano, nie dokończając transeptu (nawy krzyżowej) i nawy głównej, przez co budowla ma nieco dziwaczny kształt zbliżony do litery "T". Zgodnie z przekazami fragmenty niedokończonych postrzępionych murów były widoczne jeszcze w XIX w.

 

Sinclair wzniósł kaplicę nie tylko jako miejsce kultu, ale też grobowiec. Krypta, gdzie spoczął on i jego potomkowie pozostaje jednak niedostępna od ok. 1630 r., a wejścia do niej nie udało się znaleźć nawet kiedy zmarły w 1837 r. członek rodu zażyczył sobie, by go tam pochowano. Zapoczątkowało to szereg legend o tym, co się tam mieści i dlaczego nikt nie ma do krypty dostępu. Niektóre z hipotez są doprawdy niesamowite.

 

Choć kaplica Sinclairów uznawana jest za jeden z najciekawszych zabytków architektonicznych Szkocji, nie uszanowano jej i mało brakowało, a nie zachowałaby się do dzisiejszych czasów. Kres jej funkcjonowania jako świątyni katolickiej przyniosła szkocka reformacja rozpoczęta w 1560 r. Na fali zmian religijnych w 1571 r. Oliver Sinclair został zmuszony do wypędzenia duchownych oraz zdemontowania ołtarzy uznawanych za "centrum bałwochwalstwa". W następnych latach kaplica była plądrowana, a kolejny cios spadł na nią w 1650 r. podczas wojny domowej, kiedy Oliver Cromwell oblegał Zamek Roslin i z domu bożego uczynił stajnię.

W stanie ruiny zabytek przetrwał do roku 1736, kiedy Sir James Sinclair wstawił do kaplicy okna i połatał dach. Już wtedy stanowiła ona lokalną atrakcję i inspirację dla różnej maści artystów, jednak dopiero w 1842 r., kiedy Rosslyn odwiedziła królowa Wiktoria i zachwyciła się tamtejszą architekturą, dołożono starań, by budowlę "zachować dla kraju" - jak postulowała monarchini. 20 lat później, po renowacji, kaplica stała się ponownie ośrodkiem kultu, ale nikt nie spodziewał się, że w XXI w., za sprawą ożywionego zainteresowania tajnymi bractwami, zostanie ona uznana za jeden z najbardziej zagadkowych budynków na Starym Kontynencie.

 

Ślady templariuszy i masonów

 

Philip Coppens - pisarz i badacz dziejów nazwał Rosslyn "zagadką wykutą w kamieniu" - punktem, gdzie mają krzyżować się wielkie tajemnice historii. W skrócie chodzi o to, że fundator kaplicy miał być templariuszem i masonem, a symbole obu ruchów kazał uwiecznić na ścianach świątyni, dając potomnym znak, że dysponował on wiedzą, którą starano się wymazać z kronik.

"Szczegółowej analizy tego problemu podjął się Andrew Sinclair w opublikowanej w 1991 r. książce ‘Miecz i Graal’, gdzie zaprezentował przekonujące dowody, że Sir William Sinclair, który zaczął budowę spektakularnej gotyckiej kaplicy został w tajemnicy zaprzysiężony na templariusza jakieś 130 lat po rozwiązaniu zakonu" - pisali Robert Bauval i Graham Hancock - znani autorzy podejmujący tematykę historii niejawnej i alternatywnej.

 

Problem templariuszy, którzy jako zakon zostali decyzją papieską zawieszeni po oskarżeniu o herezję, do dziś budzi spory w środowiskach akademickich. Niewykluczone, że po tym, jak ostatni wielki mistrz, de Molay, spłonął w 1314 r. na stosie w Paryżu, a majątek zakonu uległ kasacie, część braci spoza Francji - szafarzy sekretów zgromadzenia, zdołała stworzyć "zakon podziemny", który potem został wchłonięty przez masonerię. Ten drugi ruch rzeczywiście z czasem (w niektórych rytach) zaczął odwoływać się do tradycji templariuszy. Rosslyn, łącząc symbole obu grup, ma być "kamienną pieczęcią" świadczącą o tym fakcie.

Co ciekawe, William Sinclair, 3. earl Roslin, został mianowany wielkim mistrzem masonów szkockich w 1630 r. Od tego czasu wielu członków jego rodu sprawowało wysokie stopnie w ramach powstałej w 1736 r. Wielkiej Loży Szkocji. W wystroju kaplicy nawiązania do tego ruchu zawierają się m.in. w układach rąk wyrzeźbionych tam postaci oddających sekretne masońskie gesty. Symbolika wolnomularska występuje też w innych przedstawieniach, m.in. spętanego Lucyfera czy człowieka z zawiązanymi oczyma, który ma symbolizować osobę wtajemniczaną do loży.

 

Nawiązanie do masonerii kryje też tzw. Filar Ucznia - najciekawszy element wystroju Rosslyn. Wiąże się z nim legenda wzorowana na alegorycznej opowieści o centralnej postaci wolnomularstwa, Hiramie Abiffie. Zgodnie z nią, mistrz zabił ucznia ciosem młotka w głowę, widząc z jak wielkim kunsztem dokończył on rozpoczęty przez niego filar. W taki sam sposób zginął rzeczony Hiram Abiff - główny architekt Świątyni Jerozolimskiej, który wedle masońskich podań miał znać imię Boga. Nie chcąc wyjawić go robotnikom, został przez jednego z nich zamordowany młotkiem.

 

Robert L. D. Cooper - kustosz Muzeum Szkockiej Loży, zaprzecza jednak, by ta opowieść, jak i Rosslyn w ogóle miały jakikolwiek związek z masonami. Inna hipoteza mówi, że symbole masońskie pojawiły się tam dopiero podczas renowacji w czasach wiktoriańskich.

Odniesień do templariuszy w kaplicy również jest sporo. Zalicza się do nich m.in. przedstawienie fundatora i drugiego jeźdźca na jednym koniu, co nawiązuje do symbolu z pieczęci zakonu. "Encyklopedia templariuszy" wymienia takich przykładów więcej, pisząc m.in. o charakterystycznym dla pieczęci angielskich mistrzów zakonnych wizerunku Baranka Bożego, obecnym także w kaplicy Sinclairów, jednak mającym przecież znaczenie uniwersalne w chrystianizmie.

Następne nawiązanie do Zakonu Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Salomona to dwa charakterystyczne filary wyeksponowane w kaplicy - wspomniana Kolumna Ucznia i druga zwana Kolumną Murarza, które mają symbolizować legendarne filary Jachin i Boaz ze Świątyni Salomona, jakiej Rosslyn ma być podobizną. Inni uznają jednak, że kaplica nawiązuje do Świątyni Heroda, zaś jeszcze inni, że kryje odniesienia do Drugiej Świątyni Jerozolimskiej wzniesionej przez Zorobabela - informuje wspomniane opracowanie.

 

Zieloni ludzie, nuty i kukurydza

 

Jeśli Rosslyn to rzeczywisty dowód na scedowanie spuścizny templariuszy na loże masońskie, co sądzić o innych tajemniczych reliefach, jakie się tam znajdują? Trzy najciekawsze przykłady to "zieloni ludzie", rośliny z Nowego Świata oraz równie dziwaczne "kostki".

 

Kaplica Sinclairów mieści ok. 110 wizerunków twarzy owiniętych wiciami roślinnymi wychodzącymi z ich ust albo listowiem. Nazywani w architekturze zielonymi ludźmi często pojawiają się w średniowiecznym zdobnictwie, stanowiąc motyw zaczerpnięty ze sztuki pogańskiej symbolizujący płodność i żywotność.

Dlaczego jest ich jednak tak dużo? W książce "Kaplica Rosslyn odkodowana" autorzy zasugerowali, że było to celowe nawiązanie do czasów przedchrześcijańskich: "Od strony północnej - zimnej, twarze grymasami wyrażają śmierć. Z kolei te od południa, skąd wieją ciepłe bryzy i skąd nadchodzi lato, są żywiołowe i pełne energii" - piszą. Podobnego zdania byli Ian Robertson i Mark Oxbrow, którzy w dziele "Rosslyn i Graal" uznali, że zamysłem twórców było ukazanie cyklu życia w miniaturze.

Bardziej zaskakująca jest teoria, wedle której płaskorzeźby z Rosslyn zawierają wizerunki roślin pochodzących z obu Ameryk, co sugeruje, że jej fundator mógł posiadać wiedzę o podróżach transoceanicznych przed Kolumbem. Niektórzy dopatrują się w nich podobieństw do kaktusów, aloesu i kukurydzy (w ostatnim przypadku motyw jest wydatny, umieszczony na suficie). Wspomniany już Andrew Sinclair łączył to z przypuszczeniem, iż dziadek budowniczego Rosslyn, także wtajemniczony templariusz, wiedział, że na zachodzie kryją się nieznane kontynenty: "Nie ulega wątpliwości, że templariusze chcieli stworzyć nowy raj i Świątynię Salomona w innym świecie, wolnym od zwierzchnictwa papiestwa" - spekulował autor.

 

Kolejny ciekawy aspekt stanowią rzeźbione "kostki" występujące w kaplicy w ilości ponad dwustu. Niektóre zawierają na sobie tajemnicze wzory. Wielu badaczy uznało je za ostateczny klucz do zakodowanego w Rosslyn przesłania. Choć wiele z tych elementów to XIX-wieczne repliki zastępujące zniszczone elementy, muzycy Thomas i Stuart Mitchellowie podjęli próbę rozszyfrowania oryginałów. Ojciec i syn uznali, że układy widoczne na tych prostopadłościanach przypominają tzw. figury Chladniego, które powstają, kiedy na wibrującej płycie metalu umieszczany jest proszek. Odpowiednie dźwięki tworzą wówczas charakterystyczne wzory.

Mitchellowie twierdzą, że złamali muzyczny kod kaplicy, a nawet odtworzyli utwór - przesłanie od jej twórcy. Zwany "Motetem Rosslyn" jest "mieszanką celtyckich melodii ludowych z chrześcijańską muzyką kultową" - mówią, dodając, że tajemnice zakodowane w tej budowli jawnie demonstrują, że jako ludzkość "zdążyliśmy zapomnieć więcej wiedzy niż obecnie posiadamy".

 

Skarb w Rosslyn

 

Jeśli za zagadką Rosslyn rzeczywiście kryją się wpływy templariuszowskie, co skłoniło fundatora kaplicy do użycia tak niejasnego języka symboli? Historycy uważają, że templariusze zostali zlikwidowani z przyczyn "czysto praktycznych", m.in. po to, by król francuski Filip IV Piękny (zm. 1314) mógł uwolnić się od ogromnego długu, jaki u nich zaciągnął. Czy William Sinclair mógł jednak wejść w posiadanie tajemnicy zakonu związanej z historią chrześcijaństwa, która mogła podkopać pozycję Kościoła?

Podczas procesu wobec templariuszy wysunięto szereg oskarżeń, z których główne dotyczyły rozpusty, herezji i oddawania czci tajemniczemu bożkowi Bafometowi. Czy było to nawiązanie do Mahometa mające zohydzić zakon europejskiemu społeczeństwu? Może, ale niektórzy idą o krok dalej, uznając, że Bafomet - opisywany rzekomo przez niektórych przesłuchiwanych braci jako "głowa" (zakonserwowana lub namalowana na desce) mógł być naprawdę głową Jana Chrzciciela - najświętszą relikwią templariuszy, którą ukryli oni właśnie w Rosslyn. Keith Laider w książce "Głowa boga" twierdził z kolei, że była to głowa samego Jezusa, którą schowano gdzieś w kaplicy (jednak autor ten wyraźnie stracił kontrolę nad wodzami fantazji).

 

Jeśli w Rosslyn, pełnym dwuznacznej i dziwacznej symboliki, rzeczywiście ukryto jakiś skarb, mógł to być - zdaniem części autorów - legendarny Graal - relikwia utożsamiana dziś z kielichem, z którego Jezus pił podczas Ostatniej Wieczerzy (choć w dawnych czasach nie było to takie oczywiste, a w tradycji średniowiecznej uznawano, że Graal mógł być także księgą sporządzoną własnoręcznie przez Chrystusa). A może chodzi nie o relikwię, tylko legendarny skarb templariuszy, zaś odniesienia do Ameryki sugerują, że zdeponowano go właśnie tam, być może na tajemniczej Wyspie Dębów, gdzie szuka się go od lat?

W rzeczywistości w Rosslyn może nie być nic prócz rozpalającej wyobraźnię aury tajemnicy. Choć niektóre z przedstawionych tu hipotez są chwytliwe i wydają się prawdopodobne, zawsze brakuje ostatecznego elementu spinającego wątki. A może właśnie taki był zamysł Williama Sinclaira, jego osobista fanaberia - stworzyć coś, nad czym będą łamać sobie głowy kolejne pokolenia. Niezależnie od tego, jak było naprawdę, imponująca jest liczba tajemnic przypadających na każdy metr kwadratowy Kaplicy Rosslyn…

__________________

Cytaty pochodzą m.in. z:

Bauval R., Hancock G., The Master Game, Unmasking the Secret Rulers of the World, Nowy Jork 2011.

Butler A., Ritchie J., Rosslyn Chapel Decoded. New Interpretations of Gothic Enigma, Londyn 2013.

 

http://strefatajemni...ej-wiedzy/lgybf


  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych