Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kaplica Rosslyn


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
23 odpowiedzi w tym temacie

#1

reaper.
  • Postów: 532
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Kaplica Rosslyn od dekad rozbudza wyobraźnię badaczy tajemnic. Ta szkocka świątynia, wypełniona zagadkowymi płaskorzeźbami, kryć ma w sobie sekrety templariuszy i masonów. Według niektórych to tam znajduje się klucz do odnalezienia Arki Przymierza lub Świętego Graala (ten wątek podjął m.in. Dan Brown). Tymczasem szkocki badacz Brian Allan wysunął nową, frapującą hipotezę. Jego zdaniem w szyfrach z Rosslyn kryją się zapisane dźwięki oraz częstotliwości, które od średniowiecza były zakazane przez Kościół i nazywano je diabelskimi akordami. Do tego dorzuca jeszcze tzw. wzory Chladniego (ojca współczesnej akustyki) oraz gematrię, czyli numerologię opartą na języku i alfabecie hebrajskim.

Źródło: www.magia.gildia.pl
  • 0

#2

Di.Joke.
  • Postów: 132
  • Tematów: 4
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Bardzo ciekawy wątek iż można znaleść tam wskazówke do znalezienia Arkę Przymierza czy Świętego Grala.....
  • 0

#3

Żbik.
  • Postów: 769
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

ten wątek podjął m.in. Dan Brown

No szkoda, bo zawsze co Brown wymysli nie przypada mi do gustu, ale fakt faktem wiele osob mowi o tajemniczosci tej kaplicy wiec cos w tym wszystkim musi byc.
  • 0

#4

Di.Joke.
  • Postów: 132
  • Tematów: 4
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dan Brown opracowuje w swoich książkach jedynie jego teorie na dane temat....
  • 0

#5

reaper.
  • Postów: 532
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

No szkoda, bo zawsze co Brown wymysli nie przypada mi do gustu

Brown tego nie wymyślił,on po prostu poszperał i napisał książkę. Nie każę wierzyć w to co jest tam napisane, bo sam nie wierzę, to tylko książka :P . A przesłanki, że ukryty jest tam sekret templariuszy znany był już wcześniej.
  • 0

#6

Di.Joke.
  • Postów: 132
  • Tematów: 4
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Bo gdyby znaleźli się np. jego fanatycy wielcy to Luwr byłby już rozkopany :mrgreen: :rotfl:
  • 0

#7

vcore.
  • Postów: 833
  • Tematów: 26
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

szkoda ze to nie w polsce :) ciekawe czy znajdą tam cokolwiek :) bo o tych kluczach , arce i grallu to mówia przy kazdym klasztorze czy Kaplicy
  • 0

#8

Mystiqe.
  • Postów: 140
  • Tematów: 7
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Noo wlasnie... Ale i tak z tego gralla pewnie juz nic nie zostalo, a arka to jeszcze lepsze ; O... To brzmi jak slaba bajeczka dla dzieci, przynajmniej dla mnie ; ]
  • 0

#9

Żbik.
  • Postów: 769
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

To brzmi jak slaba bajeczka dla dzieci,

No to jest niezła bajeczka ale wierza w nia nie tylko dzieci ale takze dorośli, którzy tropami ksiązki kod da vinci ruszyli tropami bohaterow w celu odkrycia sekretu arki :lol : To brzmi jak fantastyka i tylko fantastyka.
  • 0

#10

reaper.
  • Postów: 532
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

No to jest niezła bajeczka ale wierza w nia nie tylko dzieci ale takze dorośli, którzy tropami ksiązki kod da vinci ruszyli tropami bohaterow w celu odkrycia sekretu arki :lol : To brzmi jak fantastyka i tylko fantastyka.

Nie wiadomo czy templariusze odkryli w ogóle arkę przymierza, ale coś musieli odkryć na tej ziemi świętej. Jak inaczej wytłumaczysz ich wielką władzę i pieniądze, którymi dysponowali po powrocie z Jerozolimy? Jak wytłumaczysz wielką pomoc papieża po spotkaniu z nimi? Nie twierdzę, nawet, że zostało to ukryte w Rosslyn, albo, że w ogóle zostało ukryte, ale posiadali oni na pewno jakąś tajemnicę i to badacze próbują ustalić.
  • 0

#11

Żbik.
  • Postów: 769
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

badacze próbują ustalić.

Co do badaczy i sekretu Templariuszy to nic nie mam bo w tym jest jakas prawda.
Smieje sie tylko z ludzi którzy po przeczytaniu ksiazki takiej jak kod da vinci rzucili sie na miejsca opisane w ksiazce w poszukiwaniu zaginionej arki.
  • 0

#12

reaper.
  • Postów: 532
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Z nich tez się śmieje :lol : :lol : :lol :
  • 0

#13

bettysb.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Brown jest bardzo inteligentny. Ma swoją wiedzę na dany temat!
  • 0

#14

rsn.arush.
  • Postów: 81
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Bez obrazy dla dona browna ale paczka dropsow jest inteligentniejsza od niego... na ten temat oczywiscie...
poza tym fajna ksiazka ogolnie ale bez sensu wywody za prosto na to patrzy. pozdrawiam
  • 0

#15

mojo.
  • Postów: 355
  • Tematów: 22
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

kROTKA HISTORIA OPOWIADANA PRZEZ...... Zresza wiecej mozecie sie dowiedziec z http://www.puzdro.pl...eton-saluga.htm


Przeżycia tamtej nocy kołaczą w mej pamieci - i nie wiem już, co prawdą, a co złudzeniem. Owe wspomnienia powracają w strzępach obrazów... Wybrałem się w podróż do Szkocji z pełną świadomością celu - było to jeszcze przez szaleństwem związanym z bestsellerem Browna. To tu dzieją się finalne sceny powieści - tu ma znajdować się Graal. Cóż - autor słynnego "Kodu" wybrał to dziwne sanktuarium na miejsce akcji swojej książki wcale nieprzypadkowo.
Kaplica Rosslyn, położona w miejscowości o nazwie Roslin, kilkanaście kilometrów na południowy-wschód od Edynburga, jest kolebką Tajemnicy. Wiedziałem o tym, gdy owego październikowego popołudnia stanąłem na tym pustkowiu, przed fasadą budynku (wówczas budowla nie była jeszcze przykryta tym szpetnym żelaznym dachem). Było późne popołudnie. Wiał silny wiatr, który wiódł ze sobą brunatne chmury; pod nogi rzucał brudne, pokancerowane, jesienne liście.
Wówczas na moment rozstąpiły się chmury. I zobaczyłem gród z dwunastoma bramami, oświetlony blaskami zachodzącego słońca - "miasto święte, nowe Jeruzalem, zstępujące z nieba od Boga, przygotowywane jak przyozdobiona oblubienica dla męża swego"; "...blask jego podobny był do blasku drogiego kamienia, lśniącego jak kryształ... A mur jego zbudowany był z jaspisu, samo miasto zaś ze szczerego złota, podobnego do czystego szkła". Królestwo niebieskie na ziemi - Niebiańskie Jeruzalem.
Serce biło w piersiach. Doznałem zachwycenia. - Templum Hierosolyma ... - szepnąłem.
Templariusze... Zakon Ubogich Rycerzy Chrystusa i Świątyni Jerozolimskiej... W czasie gdy kładziono kamień węgielny pod tę budowę, zakon już nie istniał od ponad 130 lat! To niewiarygodne, ale nawet topografia miejsca jest analogiczna do Świętego Miasta... Podobieństwo rzutu poziomego kaplicy i planów fundamentów Świątyni żydowskiej jest uderzające. Ale o tym wiedzą tylko Wtajemniczeni. Tu żaden szczegół nie jest dziełem przypadku. Wysoka zachodnia ściana wygląda na jakby nieukończoną - powszechnie uważa się, że miała być częścią przyszłej katedry. To pozór. Czy w istocie intencją budowniczych było wzniesienie tak wielkiego gmachu na pustkowiu? Ów mur, kryjący za sobą nawy, sprawia wrażenie raczej ruiny - zamierzonej ruiny! Nigdy nie planowano kontynuacji budowy - ściana zachodnia Rosslyn miała przypominać resztki zrujnowanej Świątyni Salomona (de facto Heroda), którą widzieli krzyżowcy (templariusze zamieszkali tam w roku 1118). Ciekawe, kogo wyobrażały posągi, zdobiące kiedyś występy tego muru? - podobno zakopane są w pobliżu.
Taaak... Stałem u wrót kopii Świątyni Heroda. Tak to sobie wymyślił earl Wilhelm (William) Sinclair - budowniczy tego przybytku. "Natchnęła go myśl, aby wznieść dom ku chwale bożej, najosobliwiej stworzony, (...) zamiarem była budowla wielkiej rzadkości"... Czy w istocie?
Dlaczego akurat pragnął tak dokładnie odtworzyć Świątynię Jahwe?
Stałem i patrzyłem, jakby zaklęty, dopóki chmury na powrót nie przysłoniły nieba. Promienie zgasły - obraz umknął, jak te wszystkie najszczęśliwsze chwile naszego żywota. Stało się ciemno i mroczno.
Wszedłem do środka przez niewielkie, okute dębowe drzwi z napisem "Roslin". Kaplicę opuszczali ostatni turyści.
Wilhelm Sinclair... Uważa się, że zapragnął on wznieść dziękczynną świątynię grobową (chowano ich ponoć bez trumien, w rycerskim rynsztunku). Czy na pewno? Zaiste dziwny to kościół - intrygował od dawna: nie zobaczysz żadnych zdobień, charakterystycznych dla chrześcijańskiej sztuki sakralnej - ba - nie znajdziesz w środku ołtarza! Kiedy po wielu zawieruchach i zniszczeniach XVI i XVII wieku, w połowie XIX stulecia kaplicę udostępniono wiernym, niedzielne nabożeństwa przywrócono dopiero po konsekracji, gdyż istniało podejrzenie, że miejsce to nigdy nie zostało poświęcone! Jeśli budynku nie wykorzystywano w funkcji sakralnej (w pobliżu znajduje się kaplica rodzinna Sinclairów) czemuż więc służyć miała ta świetna budowla? A jeśli uprawianiu jakichś rytualnych praktyk?
- Templum Salomonis... O ile z zewnątrz kaplica stanowi alegorię Jerozolimy Niebiańskiej proroka Ezechiela, o tyle wnętrze jest odpowiednikiem Świątyni Heroda: "dwie kolumny, Jachin i Boaz, wykonane z blachy z brązu, wysokie na 35 czy 40 łokci, stały po obu stronach wejścia" (2 Krn 3, 15-17). I widzę oto czternaście wolno stojących filarów - dwanaście identycznych i owe dwie specjalne, wspaniałe w formie: kolumnę Murarza (kapłańską - Jachin) - lekką, elegancką w proporcjach, oraz kolumnę Czeladnika (królewską - Boaz) - bogato zdobioną czterema kwietnymi ornamentami schodzącymi spiralnie w dół, wijącymi się wokół rowkowanego środka.
Poszukiwacz symboli zauważy, iż w rzucie poziomym układają się one w potrójne "tau", znak, który na czołach nosili biblijni Kenici. Wrysuje też w plan dwa trójkąty idealnej Pieczęci Salomona - gwiazdy Dawida... Tu, pod posadzką, ma się znajdować Tajemnica.
Rozglądałem się dookoła, podziwiając doskonałe proporcje - geometria sakralna: królestwo harmonii liczby i kształtu... Nade mną wysklepiony, wykuty z litego kamienia gwiaździsty firmament (we mnie - prawo moralne :-). - "Królewskie sklepienie" - pomyślałem. Fantastyczne ostrołukowe żebra - każde zdobione w inny sposób: dzielą one kolebkę nawy głównej na pięć pól, kraszonych kolejno kwiatonami stokrotki, lilii, róży, anemonu i kamiennymi gwiazdami pięcioramiennymi. W tym ostatnim, niebiańskim segmencie, znajdziesz wizerunki Chrystusa Błogosławiącego, słońca, księżyca, rogów obfitości, czterech aniołów i gołębicy. Zwornik łuku pomiędzy segmentami lilii i róży wyobraża dłonie, które ujmują tarczę herbową z ząbkowanym krzyżem Sinclairów. Podwójne łuki przyporowe zakrawają na żart architektów, gdyż z konstrukcyjnego punktu widzenia są one niepotrzebne.
Podziwiałem płaskorzeźby, wykute na ścianach - fantastyczną ornamentykę roślinną, przeplataną symboliką egipską, żydowską, ezoteryczną, pogańską: w obfitości wizerunki postaci Zielonego Człowieka, celtyckiego symbolu płodności, który był pierwowzorem Robin Hooda... Misteria na jego temat odgrywane były przez trupy cygańskie w Rosslyn w wiekach XV i XVI. W tym wszystkim wreszcie galeria gmerków, czyli znaków murarskich: piramid, trójkątów, cyrkli, węgielnic... Nieprzebrane bogactwo symboli, do których przyznaje się masoneria (oficjalnie podaje się, iż masoneria powstała w 1717 roku w londyńskiej gospodzie Pod Gęsią i Rusztem!)... - Panowie Roslin byli wielkimi architektami i patronami "murowania" przez wiele pokoleń.
A jeśli w istocie byli oni potomkami templariuszy i znali ich tajemnice, to może tutaj narodziło się wolnomularstwo?
Ja, pielgrzym ze wschodu, stałem jak zaczarowany.
Spojrzałem na okno w południowej ścianie i dalej, na nadproże: ornamenty ze słynnymi kolbami kukurydzy i liśćmi aloesu. Fundamenty pod kolegiatę położono w 1446 roku, prace ukończono w 1486 (za Oliviera Sinclaira) - amerykańskie rośliny, wyrzeźbione w szkockim sanktuarium w czasie, gdy jeszcze nikt nie wiedział o Ameryce - jak to możliwe? - To może być dowód - tak - to jest dowód - pomyślałem.
A cóż, jeśli te wszystkie wymysły są prawdą?
I widziałem rycerzy w białych płaszczach, uciekających na statkach z portu La Rochelle, w ów feralny piątek, trzynastego... A jeśli prawdą jest, że znaleźli to coś w podziemiach Domu Macierzystego w Jerozolimie i unieśli teraz ze sobą, wymykając się z chciwych łap Filipa? Co, jeśli część flotylli już wtedy skierowała się na południe, a okręty te natrafiły na prądy atlantyckie, które później uniosły Kolumba? Rycerze Templum byli doskonałymi żeglarzami, ich statki były skądinąd bardzo solidnymi jednostkami... Floty pływającej pod znakami czaszki i piszczeli przecież nigdy nie znaleziono. Są wreszcie te wszystkie zagadkowe artefakty w Nowym Świecie: wieża w Newport (Rhode Island), rycerz z Westford (Massachusetts), Wyspa Dębów i tajemnicze groby w Nowej Szkocji, mapa Winlandii w Uniwersytecie Yale - co, jeśli zaiste, dotarli do Nowego Świata przed Admirałem Oceanów? Może to o nich mówiły legendy Azteków, wieszczące powrót białego boga Quetzalcoatla (który przebywał wśród Indian 52 lata, miał brodę a na głowie nakrycie głowy, przypominające fez). A nawet jeśli nie byli to templariusze, lecz ich spadkobiercy, z dziadkiem Wilhelma, Henrykiem Sinclair, księciem Orkadów na czele, który wraz z Wenecjaninem z Antonim Zeno wojażował ponoć po morzach Północy - czyż to wszystko i tak nie jest fascynujące? Zrobiło mi się gorąco. Uświadomiłem sobie, że jest późno i że jestem sam.
Nagle pomieszczenie rozświetliła biel błyskawicy - rozbrzmiał dźwięk grzmotu i w tej chwili zgasły wszystkie światła. Stawszy się ślepym, poruszałem się po omacku.
- Is anybody here? Hallo! The lights've gone out! - krzyknąłem.
Wówczas usłyszałem za sobą dziwny, syczący dźwięk - jakby oddech. Obróciłem się i w tej chwili rozległy się gwałtowne odgłosy, wśród których dało się rozróżnić stukot kopyt, szum wiatru, płacz dziecka i wycie wilka. Usiłowałem biec w stronę wyjścia, kiedy nagle potknąłem się o coś i upadłem, uderzając głową o posadzkę. Wszystko z tym ucichło.
Ocknąłem się zdjęty strachem. Byłem przywieszony do galerii organów Hamiltona. Uświadomiłem sobie, iż jestem nagi. Próbowałem się szamotać, lecz każdy najmniejszy ruch sprawiał mi ból. Ręce skrępowane przy balustradzie, usta zatkane kłączami jakichś roślin. Knebel utrudniał mi oddychanie i uniemożliwiał mówienie. Do dziś czuję jego "zielony" smak. I tę dziwną woń kadzideł i wosku.
Spojrzałem w dół - kaplicę rozświetlał blask świec. Pomiędzy kolumnami ciągnął się korowód zamaskowanych postaci w kapturach. Odbywał się jakiś obrzęd. Usłyszałem dźwięki pieśni: Jabal, son of Lamech found out Geometry and divided herds of sheep; he was the first who built a house of stone and wood... - majaczą mi w pamięci.
Nagle śpiew ucichł - postacie rozstąpiły się, spoglądając do góry, w stronę Bramy Sprawiedliwości, po czym pochyliły się w pokłonie. Usłyszałem łopot skrzydeł i jęki zachwytu: - Hamal Macheb Temohbap Asmodeus! Temohbap! Temohbap!
Dźwięk zbliżał się. Wszystkie głowy odwróciły się w moją stronę. Ogarnął mnie niewysłowiony strach. Wiedziałem, że To jest tuż tuż - na wyciągnięcie ręki. Zbliżało się do mnie. Ostatkiem sił usiłowałem wyrwać się z pęt, ale ból paraliżował mi członki. Po kilkudziesięciu sekundach opadłem z sił, rzężąc konwulsyjnie. I wówczas... zamarłem z przerażenia: ujrzałem Go. Był niewiarygodne potworny, niesamowity, odrażający... Te oczy, włupione w ofiarę. Dzikie, chciwe, głodne krwi. Hamal Macheb! Habele! Habele! - rozległo się. Przybliżył się i wyciągnął w moim kierunku swój czarny, włochaty kikut, zakończony żółtoczerwonymi pazurami. Po chwili odczułem przeszywający ból w okolicy krocza i jego triumfującą dłoń z trofeum w dłoni. Poczułem odpływ krwi. Zemdlałem.
Obudził mnie świt. Leżałem na ławce w pobliżu dworca autobusowego w Edynburgu na placu św. Andrzeja. Obok ławki leżały cztery puszki po piwie McEvan's. Natychmiast sięgnąłem ręką w kierunku przyrodzenia: byłem cały i zdrów. - Ten sen - taki niesamowity, taki niesamowity... - Muszę pojechać do Roslin... Muszę... Muszę to sprawdzić...
Podniosłem się z ławki i usiadłem. Zastanawiałem się, co robić dalej, kiedy z przestrachem zorientowałem się, iż bluzę ubraną mam na lewą stronę. Na skórze wewnętrznej części przedramienia spostrzegłem wykonany ostrym narzędziem napis:

"a d m o n i t i o n".

Nie wróciłem więc już do Roslin. Nie chciałem już niczego sprawdzać i niczego wiedzieć. Pragnąłem o wszystkim zapomnieć. Zająłem się pracą naukową, spychając te wszystkie przeżycia w cień. Piłem wino i oddawałem się hulankom.
Cóż, kiedy upiory tamtych przeżyć zaczęły powracać w snach i majakach, z każdym dniem stając się coraz bardziej wyrazistszymi. To wszystko, choć niedorzeczne, dręczy uporczywie mój umysł. Lękam się coraz bardziej, zwłaszcza, iż od pewnego czasu mam wrażenie, jakbym był obserwowany. Gdy poruszam się po mieście, chyłkiem przemykam się pod ścianami domów. Tak - wydaje mi się, że ktoś śledzi mój każdy krok. Nie czuję się bezpiecznie.
Piszę te słowa w jednak nadziei, że to jednak był sen.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych