nie prosisz o nic ? to nie modlisz sie wcale...
modlitwa to prośba o blogoslawienstwo i pomoc w codziennym zyciu.
reasumujac : nie rozumiesz co to modlitwa...
przy okazji mozna modlic sie wlasnymi slowami wcale nie trzeba mowic tego co ci kaza...
to jest wiara... zrozumienie przekazu a nie bezmyslne odklepywanie ojcze nasz czy zdrowas mario.
pozdrawiam widze ze juz slawny rSn.arush
Widzisz, już Kochanowski powiedział "Jak trwoga, to do Boga" Podkreślając fakt, iż ludzie Boga... chwytają się z zasady gdy nie mają już siły bądź nadziei - potrzebują pomocy.
Osobiście zaneguje cała twoją wypowiedź, ponieważ myślę, iż w swej formie jest strasznie prymitywna.
Po pierwsze, śmiesz twierdzić, iż ktoś nie wie czymże jest modlitwa... Wychyl horyzonty swej wyobraźni, poza 10cm3 które masz za oczami... różni ludzie różnie pojmują modlitwę, a podejrzewam, że ciężko będzie znaleźć idealną receptę.
Twierdzisz, iż jeżeli o nic nie prosisz, to nie modle się wcale... ?
Osobiście często zwracam się do Boga. ( nazwij jak chcesz )
Przeważnie nie przychodzę z prośbami... częściej rozmyślam nad minionym czasem, własnymi błędami, jak i dziękuję mu za to co mam. Dziękuję mu... bo wiem, że jestem teraz wdzięczny za to co mam, i nie potrzebuje go o nic prosić... Wystarczy mi skrucha jaką wyrażam, sam ten fakt dodaje mi siły.
Jeżeli nie potrzebuje go prosić, a lubię z nim rozmawiać, to modlitwa jest nieważna (nie następuje ?) ?
Wiem, że przyjdzie czas, kiedy będę na prawdę potrzebować pomocy... dlatego wolę z prośbą o pomoc zwrócić się wtedy, gdy będę tego na prawdę potrzebować.
to jest wiara... zrozumienie przekazu a nie bezmyslne odklepywanie ojcze nasz czy zdrowas mario.
Przypomniał mi się post Kowala, na temat kwestii wiary... zostawiam, bez komentarza.