Napisano
07.11.2006 - 13:53
WSTĘP
"Jeśli legenda Necronomiconu nadal będzie się tak rozrastać, ludzie w końcu uwierzą w niego i zaczną mnie oskarżaćo to, że kłamię, podając jego prawdziwe pochodzenie!" - Howard Phillips Lovecraft
Dawno, dawno temu, pewien obłąkany arabski poeta i podróżnik miał w jakiś przeklęty sposób wejść w posiadanie tajemnic, których żaden człowiek nie powinien nigdy poznać. Dowiedział się o kosmicznych rasach istot, które przed eonami przybyły na naszą planetę. W swoich szalonych wizjach ujrzał toczone przez nie wojny oraz ich upadek. Jego duch przemierzył najdalsze zakątki kosmosu. Dane mu było spojrzeć w samo jądro wszechświata, gdzie od początku czasu wije się ślepy, zidiociały bóg Chaosu...
Ale drogo przyszło mu zapłacić za swą zuchwałość. Ułomny ludzki umysł załamał się w końcu pod naporem nadludzkiej wiedzy, a prastare demony spoza wymiarów upomniały się o jego ciało i duszę. Jednakże jeszcze przed swoją śmiercią zdołał część tego, co poznał, spisać na kartach księgi. Miała się ona stać najbardziej przeklętym, ale i najbardziej poszukiwanym tomem w dziejach ludzkości. Samo jej posiadanie przyciągało do właściciela złe siły, a złowroga moc zaklęta w jej stronach jest tak potężna, że tylko najwięksi szaleńcy i desperaci zdobywali się na odwagę, by stawić jej czoła. Tak narodził się Necronomicon i jego legenda.
Zarówno wymyślony przez Howarda Phillipsa Lovecrafta panteon bogów, jak i stworzony przez niego Necronomicon już dawno wymknęły się spod kontroli. Wielcy Przedwieczni zaczęli żyć własnym życiem. Z pewnością niejeden, gdyby tylko mógł, popłynąłby w miejsce, które wskazał sam autor, by szukać zatopione R'lyeh, albo wyruszyłby do Azji w poszukiwaniu złowrogiego Leng. Na całym świecie powstają kościoły czczące Cthulhu, Dagona i Shub-Niggurath, a setki domorosłych badaczy szpera po zakurzonych antykwariatach, w nadziei na znalezienie kopii "De Vermis Mysteriis", czy "Cultes des Goules".
Podobnie jest z Necronomiconem. Pomimo tego, że sam Lovecraft przyznaje, że jest to od początku do końca jego wymysł, nikt z zapaleńców nie daje wiary jego słowom. Wierzą oni w spisek mający na celu ukrycie przed oczami świata złowrogiej prawdy: Wielcy Przedwieczni istnieją. Według nich, pisarz sam miał czcić mrocznych bogów, chociaż jak wspominają jego przyjaciele, była to osoba trzeźwo myślącą i wyrażającą się krytycznie na temat zjawisk paranormalnych i okultyzmu. Naturalne jest dla nich, że w swoich opowiadaniach Samotnik z Providence przekazywał zawoalowaną wiedzę, o której nie mógł pisać wprost. W świat ruszyły tabuny poszukiwaczy Necronomiconu.
Zamieszanie potęgowali przeróżni żartownisie. A to jakiś bibliotekarz z poczuciem humoru podłożył kartę księgi do indeksu zbiorów biblioteki Uniwersytetu Yale, a to nowojorski antykwariusz nie mógł sobie odmówić wymienienia łacińskiego wydania w swoim katalogu... Ktoś rozpuszcza plotkę o kradzieży woluminu z British Museum. Istnieje złowroga legenda o kopii w języku niemieckim, spisanej na skórach ludzi pomordowanych w obozach koncentracyjnych. Oczywiste dla tropicieli Necronomiconu jest to, że kilka kopii znajduje się w Archiwum Watykanu...
"Czuję się winny za każdym razem, kiedy słyszę że ktoś tracił wiele swego cennego czasu na poszukiwania Necronomiconu w publicznych bibliotekach." - Howard Philips Lovecraft
Z Necronomiconem sprawa ma się podobnie jak z "Księgą Dzyan". O księdze tej pisała wielokrotnie założycielka Towarzystwa Teozoficznego, Helena Pietrowna Bławatska. Miała być to skarbnica wiedzy, spisana na liściach palmowych w starożytnym języku senzar, który pochodzić miał jeszcze od mieszkańców Atlantydy. Nikt poza Bławatską nigdy nie widział tej księgi (obszerne jej fragmenty przytacza w swojej "Tajemnej Doktrynie"), a pomimo tego nikt z teozofów nie wątpi w istnienie tego dzieła. Podejrzewać można, że gdyby sam Lovecraft zmartwychwstał i publicznie oświadczył, że Necronomicon jest tylko czystą fikcją literacką i tak jego fani nie daliby mu wiary.
Jaka by nie była prawda, każdy miłośnik uniwersum stworzonego przez H.P.Lovecrafta z przyjemnością zagłębia się w lekturze dostępnych, "prawdziwych" Necronomiconów - bawi się w rozszyfrowywanie dostępnych cytatów, głowi się nad znaczeniem i pochodzeniem tytułu, czy nazwiska szalonego Araba. Ten artykuł jest próbą skrótowego podsumowania wiedzy dostępnej na temat przeklętej księgi. ŻRÓDŁO-Nowa gilda tajemnic.