Napisano
13.11.2006 - 16:58
Wiecie co mi sie kiedys wydarzylo?Opowiem wam moja historie,ktora dala mi naprawde duzo do myslenia.
Wydarzylo sie to dwa lata temu.Wowczas mialam 19 lat.Przezywalam wtedy jeden z najgorszych okresow w moim zyciu(matura,klopoty z rodzicami,klopoty z przyjaciołmi).Po prostu bylo wrecz tragicznie.Moja mama na dodatek przeczytala potajemnie moj pamietnik,w ktorym pisalam przerozne osobiste rzeczy.Mama strasznie sie na mnie obrazila za to,zenie mowilam jej tylu rzeczy,ze dopiero podowiadywala sie tego wszystkiego z mojego pamietnika.Wtedy miarka sie juz przebrala.Po poludniu po przyjsciu ze szkoly zamknelam sie w swoim pokoju i nie wychodzilam z niego juz do rana.Poszlam spac ze strasznymi myslami.Jedyne czego wtedy pragnelam to śmierci.Przez cal noc obmyslalam jak sie zabic.Do mojej glowy przychodzily przerozne straszliwe pomysly.Rankiem juz wiedzialam jak to zrobie.Gdy mama poszla do pracy,zakradlam sie do jej szafki nocnej i wzielam stamtad mnostwo lekow nasennych i pieniadze na bilety.
Wybieglam z domu i udalam sie na przystanek.Obejrzalam sie na swoj dom i tak mi zal sie zrobilo,ze to juz koniec.
Czekalam na pierwszy lepszy autobus,ktorym postanowilam udac sie w jakies zaciszne miejsce i tam polknac te tabletki.Pragnelam smierci,czulam,zenic mnie tu juzn nie trzyma.
Kiedy tak czekalam na autobus,zaczelam sobie przypominac wszystkie chwile z mojego zycia,przepiekne dziecinstwo,wiek szkolny,dorastanie,przypominalam sobie wsyzstkie wspaniale,radosne chwile z mojego zycia.Ale bylam juz mocno zdesperowana.Chcialam to zrobic.Autobus mial za chwile nadjechac.Jeszcze pare minut-myslalam.
Spogladalam na ludzi,ktorzy przewijali sie na przystanku,nikt z nich nie wiezial co chce zrobic.To bylo takie dziwne uczucie.Bylam taka szczesliwa,ze mam te tabletki i,ze w kazdej chwili moze mnie tu nie byc.
Wtem moja uwage przykuł męzczyzna znajdujacy sie po drugiej stronie ulicy.Byl w moim wieku,mlody.Opieral sie o drzewo i dziwnie na mnie spogladal.Odwrocilam wzrok od niego,spojrzalam sie na niego znowu,a on ciagle sie na mnie patrzył.Byl taki inny od wszystkich.Nie umiem tego wytlumaczyc.Ale nie moglam oderwac od niego wzroku.Przyciagal mnie.Wtedy jak grom z nieba,uderzyla we mnie mysl,ze ja przeciez nie moge ot tak po prostu odebrac sobie zycia.Przeciez jestem mloda,tyle jeszcze przede mna.Zycie niesie tyle niespodzianek,jest takie interesujace,tyle mam jeszcze do zrobienia.Ni emoge stad odejsc.Ta mysl byla taka silna.Nie moglam sie od niej uwolnic.Postanowilam nie wsiadac do tego autobusu.Postanowilam życ.Bo musze żyć.Pomyslalam sobie co by moja rodzina zrobila,gdyby sie dowiedziala,ze popelnilam samobojstwo.Oni by tego nie przezyli.Zwlaszcza moja mama.Ona zawsze mnie tak kochala.
Kiedy juz postanowilam,ze tego nie zrobie,jeszcze raz spojrzalam w strone tego mezczyzny.Ale jego juz tam nie było.Po prostu zniknal tak nagle,jak nagle sie pojawił.
Do dzisiaj z calego serca mu dziekuje,ze go spotkalam,i zastanawiam sie kim tak naprawde mogł być.Czyzby ukazal mi sie moj Anioł Stróż?
To przezycie bylo takie silne,na zawsze pozostanie w mojej pamieci.