Jeeezu, ale zamuliłeś...a pro po po kawy.
Kawosz jestem i też swoją kawę lubię... W sklepie ulubioną kawkę kupiłem, do domciu szybciutko leciałem jak na skrzydłach (narkoman jeden uzależniony). Kawusię do ekspresu wsypałem (ciśnieniowy z młynkiem; nie żebym się chwalił, ale świeżo mielona najlepsza). Ustawiłem moc jaką lubię i zaparzyłem ją. Kiedy wziąłem łyka, myślałem, że odpadną mi uszy. Jak się pozbierałem po wstrząsie, popatrzyłem na opakowanie i dopiero zauważyłem nr. 5 oznaczający moc. Normalnie pijam trójeczkę.