Układ z Schengen, dotyczący swobodnego przepływu osób w ramach Unii Europejskiej jest przedstawiany jako podstawa zdobyczy Unii Europejskiej. Teraz w obliczu kryzysu migracyjnego wywołanego między innymi lekkomyślnym zaproszeniem wszystkich chętnych nielegalnych imigrantów, wystosowanym przez kanclerz Angelę Merkel, kraje bogatego zachodu zamierzają zamknąć swoje granice i przy okazji ukarać niepokornych, w tym Polskę, która miałaby zostać karnie usunięta z Schengen
foto / 123rf.com
Strefa Schengen, przedstawiana jest jako zdobycz, podczas gdy jest to tylko powrót do normalności znanej jeszcze z XIX wieku. Granice w naszym rozumieniu pojawiły się dopiero po I wojnie światowej, ale wystarczyło kilkadziesiąt lat, aby przywrócenie normalności urosło do rangi zdobyczy. Większość polaków sądzi, że przynależność do strefy Schengen jest przywilejem państw członkowskich Unii Europejskiej, podczas gdy są kraje takie jak Norwegia, które należą do Shengen nie należąc do UE oraz takie jak Wielka Brytania, czy Rumunia, które należą do UE, ale nie należą do Schengen.
Już jutro ma się odbyć specjalny szczyt w UE, którego celem będzie przedstawienie koncepcji Mini-Shengen. Inicjatywa pięciu pierwszych członków strefy, czyli Belgii, Niemiec, Luxemburga, Francji i Holandii ma za zadanie wyłączenie z ruchu bezwizowego Grecji, Hiszpanii, Włoch, Polski, Słowacji i Węgier. Według zainteresowanych ma to uchronić te kraje przed niekontrolowanym napływem uchodźców.
Ten radykalny krok ma spowodować utrzymanie ruchu bezpaszportowego w ramach krajów bogatej Europy Zachodniej z Czechami, Austrią i Słowenią włącznie. Jakkolwiek w stosunku do krajów takich jak Włochy i Grecja, zmagających się z wielkim napływem imigrantów, ruch ten wydaje się uzasadniony, tak w przypadku Polski czy radzących sobie z napływem uchodźców Węgier trudno nie odbierać tej zapowiedzi jako retorsji ze względu na postawę w kwestii przymusowego eksportu problemu zarządzonego w Berlinie.
Shengen rozpada się na naszych oczach i to bynajmniej nie z powodu fali imigrantów, ale dlatego, że UE nie była w stanie utrzymać granic pod kontrolą. Problemu nie mają z tym jednak Polacy. Imigranci już od wielu lat przybywają do Grecji i do Włoch, a żadne kroki podjęte dotychczas, aby zablokować tą migrację skończyły się niepowodzeniem.
Teraz okazał się, że islamski terroryzm wykorzystuje w swoich działaniach przeciwko Europejczykom właśnie uchodźców, co bardziej przeraziło opiniotwórcze kręgi lewackie od samej groźby powszechnego terroru. Bądźmy szczerzy, islamiści byliby ostatnimi głupkami, gdyby nie zdecydowali się skorzystać z tego przepływu osób, a kto wie czy go nie generują celowo stosując uchodźców jako broń w nowoczesnej wojnie hybrydowej.
Nie oszukujmy się, UE nie jest w stanie odzyskać kontroli na granicach zewnętrznych. Niemądre wypowiedzi Angeli Merkel wcale się nie kończą i im więcej terroryzmu w Europie tym większe zafiksowanie lewicowych elit w zapełnieniu kontynentu milionami młodych islamistów gotowych do dżihadu. Można powiedzieć, że europejska lewica popierając inwazję islamistów popełnia spektakularne samobójstwo, bo oni zostaną wyrżnięci jako dziwolągi i na pewno znajdzie się werset w Koranie, który pozwoli ich wszystkich skrócić o głowę na przykład za wspieranie homoseksualizmu i innych zboczeń seksualnych. To właśnie ta głupia lewica pierwsza oberwie gdy nastąpi w końcu nieuchronna europejska intifada.
Ale nie wszyscy dadzą sobie pokojowo poderżnąć gardła, albo pozwolić się rozstrzelać jak w klubie Bataclan w Paryżu. Niewątpliwie wchodzimy w etap otwartej konfrontacji z Islamem, tu i teraz, w Europie. Rok 2015 zapewne zostanie zapamiętany jako rok eksplozji terroryzmu, który swym zasięgiem dotyka już całego świata.
Jeszcze niedawno wydawało nam się, że zagrożeniem dla Europy jest agresywna Rosja prowokowana przez USA na Ukrainie. Teraz okazuje się, że możemy doświadczyć rozpadu Unii Europejskiej i to z powodu ciągłej groźby ataku niewidzialnego wroga, który wniknął głęboko w społeczeństwa zachodnie i zaczyna atakować. Wszystko wskazuje na to, że niedługo będziemy świadkami upadku Unii Europejskiej. Mimo, że obecnie wydaje się to niemożliwe taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny, a wszystkim, którzy twierdzą, że tak się na pewno nie stanie można przypomnieć losy Związku Radzieckiego.
źródło