Pojechałeś po bandzie z tymi nowotworami. To jedno z porzekadeł moich dziadków: "Kiedyś było lepiej, bo teraz to ludzie cały czas na raka umierają. Kiedyś tego nie było" a za argument podają to, że 3 osoby na wsi zmarły na nowotwór w ostatnim czasie.
Myślę, że to było już wałkowane kilkaset razy, jak nie na tym forum to w internecie, ale może przypomnę co ważniejsze.
-Wielu ludzie twierdzi, że nowotwory to wynik zanieczyszczenia powietrza i żywności.
O ile gorzej musiało więc być za czasów rewolucji przemysłowej. Wody powierzchniowe i powietrze były zanieczyszczone odpadami, także chemicznymi. Ludzie to pili i się w tym kąpali. Wiem, że tylko w miastach, ale i tak nikt nie wspomina, że w Warszawie ludzie na nowotwory padali jak muchy.
Prawdopodobne jest, że zanieczyszczenia zwiększają ryzyko zachorowania, ale rakotwórcze jest także jedzenie samo w sobie. Czy to mięso, czy to cukier, czy to jedzenie i oddychanie w ogóle. O ile możliwe jest, że jest kilka przypadków zachorowań procentowo więcej w ciągu ostatnich 100lat niż 500lat temu o tyle ma na to wpływ wiele innych czynników. Przede wszystkim dieta była inna, ludzie częściej pościli, ale też...krócej żyli (ale to potem).
-"Pradziadek umarł, ale nikt nie wie na co. Ze starości chyba."
Kiedyś diagnostyka była dużo gorsza. Tak samo i dostęp do lekarzy. Wiele osób się nie było zdiagnozowanych, wiele osób było zdiagnozowanych źle, przy czym chorzy byli prawdopodobnie na nowotwór.
-Statystyka i dopływ informacji
Mamy teraz lepszy przepływ informacji niż 200lat temu. To pewne. Dlatego też z łatwością dowiadujemy się o tych wszystkich złych rzeczach, które spotkały celebrytów. Zwłaszcza złych rzeczach, w tym o ich nowotworach. A prawda jest taka, że tych kilka znanych przypadków czy to z gazet czy z sąsiedztwa to kropla w morzu całej populacji. Ileż to 90-latków żyje i raka nigdy nie miało. Ale łatwiej jest zwracać uwagę na to, co jest złe. To trochę jak z katastrofami lotniczymi.
-Najważniejsze- wiek
Dawniej słabe osobniki umierały zanim jeszcze nauczyły się chodzić. Tak samo jak i to, że wcześniej zdążyły umrzeć na zapalenie płuc. Prawdopodobieństwo zachorowania mogło być podobne do obecnego, ale wizualnie zachorowalność była mniejsza. przez to, że było mniej dzieci i ludzi w ogóle. Jednak u dzieci i młodych osób prawdopodobieństw zachorowania jest dużo mniejsze niż u osób starszych. Po 30stce prawdopodobieństwo wzrasta gwałtownie. Z tym że kiedyś, zanim te trzy sąsiadki po 50tce dostały nowotwór, dwie z nich umarły na zapalenie płuc, gruźlicę, powikłania po odrze czy inne rzeczy, z którymi problemów teraz większych nie mamy (dzięki szczepieniom, odżywieniu, higienie etc.). Albo też dostały mieczem przez ucho w trakcie ataku na wioskę. W ten sposób na nowotwór zmarła tylko jedna z nich co w oczach obserwatora może prowadzić do wniosku, że "Kiedyś nie było tylu zachorowań na nowotwory".
A w prehistorii to pewnie w ogóle, bo wtedy powietrze było czyste, nie było chemtrails a jagody nie był pryskane.
A jednak chorowali:
http://epoznan.pl/news-news-56230 Mężczyzna w chwili śmierci miał 45lat.
A nawet zwierzęta:
http://www.naukaonli...d-2-tysiecy-lat
Użytkownik dziewięć edytował ten post 18.07.2016 - 11:20