Dzień dobry, jakie jest Wasze zdanie na temat emigracji? Od jakiegoś czasu spotykam się z opiniami w internecie, że osoby wyjeżdżające za przysłowiowym chlebem do UK, Niemiec, Norwegii czy innych bogatszych państw nie zasługują na miano Polaków, nie powinni mieć prawa do uczestniczenia w polskich wyborach i ogólnie są ludźmi gorszej kategorii.
Dzień dobry 
Zanim wyłożę swoje zdanie, przedstawię następujące założenia (swoje):
-aktualne pokolenie ma najmniej powodów do emigracji z kraju, jeżeli chodzi o "bezpieczeństwo osobiste" (tj. fizycznie, za przebywanie w Polsce nic nikomu nie grozi, nie to co w latach 1939-1989 czy za zaborów),
-aktualne pokolenie ma średnio poważne powodu natury finansowej i socjalnej, by emigrować (powiedzmy sobie szczerze: jeżeli ktoś w Polsce nie jest ani wysokopłatnym specjalistą, ani nie ma widoku na otrzymanie spadku, to nie ma co marzyć o własnym mieszkaniu, a wynająć to też niezbyt, nie przy obecnej relacji kosztów wynajmu do płac, do tego dochodzą takie "duperelki" jak problem z dziećmi: od spłodzenia, przez urodzenie po wychowanie i edukację środowisko w kraju jest wybitnie niesprzyjające). Są to kwestie mocno "zachęcające" do wyjazdu za granicę, jednak IMHO nie zmuszające (prawie) nikogo do wyjazdu teraz-zaraz (bo "polska bieda" nie grozi śmiercią głodową, tylko życiem na niskiej stopie materialnej),
-człowiek ma powinności wobec tego kraju, gdzie dobrowolnie przebywa: czyli dobrowolny imigrant (zarobkowy, edukacyjny :nieważne, grunt że dobrowolny) musi być przede wszystkim lojalny wobec swojej "przybranej" ojczyzny. Działa to także w drugą stronę: jeżeli jakiś obywatel wyjeżdża ze swojego kraju dobrowolnie, nie jest wyganiany przez wojnę, głód czy kwestie polityczne, to nie powinien już nic więcej od tego kraju oczekiwać.
A teraz, przechodzimy do mojej opinii:
1) Prawo do głosowania: w mojej opinii obywatele polscy powinni glosować w Polsce, o ile w niej przebywają. Skasowałbym możliwość głosowania za granicą (zasadniczo, bo należałoby ją zostawić personelowi placówek dyplomatycznych i naukowych, wojsku na misjach zagranicznych etc.). Wynika to z założenia trzeciego: skoro obywatel wyjechał na stałe poza granice, to najwyraźniej nie wiąże z Polską swojej przyszłości. Jeżeli przebywa ileś lat za granicą to siłą rzeczy traci też kontakt z sytuacją w kraju, nie zna jego "codziennych" problemów (bo skąd? z Internetu?). Skoro nie jest on związany z krajem, ani nie zna na bieżąco sytuacji w nim, to po co mu prawo głosu?
2) Nie uważam emigrujących za ludzi gorszej kategorii: każdy ma prawo wybrać sobie takie miejsce od życie i pracy, jakie uzna za stosowne. Ja nie emigrowałem, nie emigruję i emigrować nie zamierzam, a wszyscy moi emigrujący/wyjeżdżający za granicę przodkowie albo wracali na ziemie polskie, albo nie mieli zamiaru wyjeżdżać na stałe (rodzice [niezależnie od siebie, jeszcze zanim się poznali] spędzili po jakimś czasie na Zachodzie, jeszcze za głębokiej komuny [lata 70 i wcześniej], ale żadne z nich nie traktowało tego jako emigracji: ot, wyjazd "by odwiedzić rodzinę i zwiedzić kawałek świata", choć oboje mieli możliwość zostać w RFN i nawet przyjąć tamtejsze obywatelstwo; dziadkowie z obu stron podobnie, przez jakiś czas byli na Zachodzie; pradziadkowie takoż (migracja Polaków do Nadrenii), choć to miało miejsce jeszcze za Cesarza i to była wyprowadzka w ramach jednego państwa
). W sumie nie wiem czemu, chyba trochę taki ośli upór: wszak Polska to MÓJ kraj ("mój", jak "mój" jest stół, nie jak "moja" rodzina). Przeciwnie, migracja wskazuje na wyższa niż przeciętna odwagę i na gotowość do zmian (w tym na gorsze, bo praca jakiej podejmują się emigranci często jest, delikatnie rzecz ujmując, niezbyt prestiżowa).
3) Kwestie patriotyzmu: patriotyzm jest formą miłości, i właściwie da się o nim myśleć tak, jak o miłości wobec kogoś: jeden kocha zwierzęta, drugi ma je gdzieś, i żaden nie jest ani lepszy, ani gorszy jeżeli oboje traktują zwierzęta należycie. Tak samo jest z patriotyzmem: jeden kocha swoją ojczyznę, drugi ma stosunek ambiwalentny wobec niej, i o ile są wobec swojego państwa lojalni to jest OK. Stosunek obywatelstwa w pewnym zakresie traktuję tak, jak związek małżeński: wcale nie musi mieć związku z miłością (wobec ojczyzny/wobec partnera), i tak jak można kochać kogoś nie będąc z nim w związku formalnym, tak też można kochać ojczyznę nie mając jej obywatelstwa; i w drugą stronę, można być w związku i szczerze (nawet słusznie) nienawidzić małżonka jak też można posiadać obywatelstwo jakiegoś kraju i szczerze ten kraj nienawidzić (niekiedy też słusznie).
Jednocześnie, jeżeli ktoś twierdzi że kocha kogoś, a od tej osoby odchodzi, to najwyraźniej tego kogoś nie kocha. Bez urazy, ale gdyby emigranci faktycznie kochali leżeć pod sosną polską nad brzegiem Wisły i słychać krzyku polskich mew to by raczej nie wyjechali dobrowolnie z Polski (bo jak się kogoś kocha, to jest się z tym kimś bez względu na wszystko... no, w teorii, ale takie podejście w praktyce pozwala na spokojny sen), bo jednak patrioci potrafi poświęcić dla kraju znacznie więcej, niż dobrobyt. A emigrant jakby z automatu wymiguje się z płacenia w Polsce podatków czy z obowiązku powszechnej obrony kraju (to są kolejne dwa argumenty za odebraniem im praw wyborczych: ani nie płaca podatków na państwo, ani w razie czego nie będą się za nie bić). W każdym bądź razie, jakby ja emigrował, to na pewno bym stracił zainteresowanie sprawami polskimi i starał się przede wszystkim zaadaptować w środowisku do którego przybyłem (czyli uzyskać lokalne obywatelstwo, nauczyć się języka, może podjąć jakąś bardziej prestiżową pracę,wyedukować dzieci... i raczej bym je wychowywał na lojalnych obywateli nowej ojczyzny. Polskiego może bym je nauczył, ale to głównie dlatego, że jak się dziecko od małego uczy dwóch języków, to potem łatwiej mu się uczyć następnych, a i zawsze dodatkowa kompetencja w CV będzie). Polski w berlińskiej doniczce bym nie hodował.
Tak więc, reasumując: samo emigrowanie nie wskazuje na to, ze emigrujący jest "gorszy" (bo nie jest: często są to ludzie ponadprzeciętni), jednak patriota polski będący "bojowym patriotą" z wysokości Paryża jest co najmniej zabawny.
Użytkownik NTM edytował ten post 15.08.2015 - 17:36