Od czasu zgonu (kot został potrącony, zdechł w połowie drogi do weterynarza) raz po raz da się usłyszeć jakieś dreptanie, pomiaukiwanie czy nawet gryzienie karmy przez kota.
Na samym początku, słysząc miauczenie, myślałam, że jakiś pod oknem ujada. Okno było zamknięte, a głos wydawał się zbyt wyraźny.
Tak samo z tym dreptaniem. Myślałam, że to nasz drugi kot łazi z pokoju do pokoju, ale kiedy sprawdzałam - nie było go. Co z karmą? Z początku myślałam, że myszy zagnieździły się w ścianie (ta, nasze kochane myszki), ale głos "obgryzania" wydobywał się z... miski. Ostatniej nocy i dzisiejszego dnia, albo to miauczenie, albo gryzienie karmy.
Niby nic. Niektórzy z pewnością mieliby z tego ubaw ale na dłuższą metę robi się to nieznośne. W szczególności w nocy.
Nie wiem za bardzo co mam zrobić, jak temu zaradzić. Jak skutecznie pogonić go na tę drugą stronę?
Już widzę ten bulwers sceptyków film albo won!"
PS. Od razu dodam, że drugi kot NIE ODPOWIADA za żadne z tych wybryków. Zazwyczaj kiedy to się dzieje, to jego nie ma w domu.
Użytkownik Wersalka edytował ten post 07.06.2015 - 21:34