Skocz do zawartości


Zdjęcie

Amerykańskie latające łodzie podwodne


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
Brak odpowiedzi do tego tematu

#1

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6633
  • Tematów: 766
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie tylko Sowieci marzyli o stworzeniu latającej łodzi podwodnej. Nad surrealistycznymi projektami długie lata pracowali również Amerykanie. W przeciwieństwie do konstruktorów z Kraju Rad udało im się pójść o kilka kroków dalej, a ich latające łodzie podwodne istniały nie tylko na papierze, lecz udało im się i wzbić w powietrze, i zanurzyć pod wodę.

 

4ptqiw.jpg

fot/PD

 

 

Pierwsze projekty

 

Idea stworzenia oryginalnej konstrukcji zaczęła kiełkować w umysłach amerykańskich konstruktorów już pod koniec II wojny światowej. W 1945 roku wynalazca Houston Harrington zgłosił patent projektu, który miał być połączeniem "samolotu i łodzi podwodnej". Jedenaście lat później opatentowano projekt latającej miniłodzi podwodnej. Tak jak w przypadku sowieckiej konstrukcji ruch pod wodą miał odbywać się z pomocą elektrycznego silnika, a latanie umożliwiały dwa silniki odrzutowe przy zanurzeniu szczelnie zamykane hermetycznymi osłonami. Konstrukcja była przystosowana do startów i lądowań na wodzie oraz miała przenosić jedną torpedę.

 

Sukces: łódź w powietrzu

 

Dużo poważniejszym przedsięwzięciem, które w dodatku doczekało się realizacji, był projekt stworzony przez Donalda V. Reida na początku lat 60. RFS-1. Pracami zajęła się firma Consolidated Vultee Aircraft Corporation oraz jeden z oddziałów General Dynamics. Latającą łódź podwodną Reida uznano za projekt wykonalny. Na początek stworzono model o nazwie Commander-1, a następnie funkcjonujący prototyp Commander-2, który poddano wszelkiego rodzaju testom. Pierwszy lot Commander-2 odbył 9 lipca 1964 roku. Po zanurzeniu konstrukcja przebyła pewną odległość (dwa metry) pod wodą z prędkością 4 węzłów (a zatem prawie dwukrotnie szybciej niż zakładano w przypadku sowieckiego projektu), następnie wzbiła się w powietrze i odbyła krótki lot na wysokości 10 metrów.

 

Parametry i plany

 

Oczywiście osiągi docelowej konstrukcji przedstawiały się znacznie bardziej imponująco: planowano, że Commander będzie latał z prędkością 500-800 kilometrów na godzinę na pułapie do 750 metrów, a pływał z prędkością 10-20 węzłów. Głębokość maksymalnego zanurzenia określano jako 25 metrów. W przeciwieństwie do sowieckiej konstrukcji podczas zanurzenia maszyny pilot nie przechodził do innej kabiny sterowania, ale pozostawał w kokpicie, gdzie mógł oddychać dzięki specjalnym urządzeniom (kabina wypełniała się wodą). Maszyna miała charakterystyczny kształt (skrzydło delta) i bardziej przypominała samolot niż łódź podwodną. Długość kadłuba wynosiła 7 metrów.

 

Nieodwracalna metamorfoza: przymusowy "nielot"

 

Istotną wadą prototypu była jego "jednorazowość": maszyna mogła przechodzić z reżymu podwodnego w powietrzny tylko raz i po kolejnym zanurzeniu musiała operować w trybie łodzi podwodnej aż do powrotu do bazy. Przyczyną takiego stanu rzeczy były zbiorniki paliwa, które jednocześnie pełniły funkcję zbiorników balastowych, z których przy zanurzeniu wypuszczano pozostałe paliwo i wypełniano wodą. Łódź podwodna nie mogła z powrotem "zmienić się" w samolot.

 

"Kormoran" przyszłości

 

Mimo że projektowi Reida nie udało się przejść na kolejny etap prac konstrukcyjnych, pomysł stworzenia "latającej łodzi podwodnej" co jakiś czas powraca. W 2008 roku DARPA ogłosiła konkurs na projekt samolotu, który osiągałby cel z powietrza, a następnie chował się pod wodą, niszczył target i odlatywał do bazy - stąd bardziej pasuje określenie "podwodny samolot" niż "latająca łódź podwodna" (można spotkać się z nazwą "Cormorant"). Możliwe, że będzie wyglądał tak:

 

ojo9jq.jpg

fot/PD

 

Latający okręt podwodny

 

Sam pomysł, by jednostka stworzona do penetracji głębin, jaką jest okręt podwodny, mogła wznieść się w powietrze, a nawet prowadzić lotnicze operacje bojowe, brzmi zupełnie nieprawdopodobnie. Idea stworzenia takiej konstrukcji nie zrodziła się jednak w głowie pacjenta szpitala psychiatrycznego, a młodego sowieckiego konstruktora. Oto niezwykły projekt Borisa Uszakowa - latająca łódź podwodna.

 

2yynscj.jpg

fot/precis3dmodeling.com

 

Historia projektu

 

Prace nad nietypową konstrukcją rozpoczęły się w roku 1934. Wówczas student Wyższego Instytutu Marynarki Wojennej w Leningradzie Boris Uszakow stworzył projekt maszyny, która łączyłaby w sobie potencjał samolotu z łodzią podwodną. Latający okręt podwodny wzbudził zainteresowanie władz i zajęły się nim stosowne komisje. Dwa lata później w 1936 roku zdecydowano, że można przystąpić do etapu konstruowania pierwszego prototypu. W toku kolejnych obliczeń i sprawdzania parametrów projektu na światło dzienne wyszły jednak liczne nieścisłości i wady konstrukcji. I choć prace nad prototypem wstrzymano, Boris Uszakow kontynuował opracowywanie coraz to nowych udoskonalonych wariantów maszyny. W 1938 roku projekt znowu trafił przed komisję.

 

Konstrukcja

 

W ostatecznej wersji latający okręt podwodny Uszakowa to trzysilnikowy hydroplan wyposażony w podwójne pływaki (zastępujące standardowy rodzaj podwozia lotniczego) oraz peryskop. Duraluminiowy kadłub miał średnicę 1,4 metra, a grubość jego ścian wynosiła 6 milimetrów. Kluczowym elementem konstrukcji było sześć hermetycznych bloków - umieszczono w nich części, które nie powinny mieć kontaktu z wodą. Trzy z nich mieściły silniki Mikulina Am-34 o mocy 1000 koni mechanicznych i zamykały się przed zanurzeniem łodzi z pomocą szczelnych metalowych zasłon. W pozostałych umieszczono baterię akumulatorową, silnik elektryczny (odpowiadający m. in. za napęd pod wodą), a także specjalne cysterny odpowiadające za głębokość zanurzenia maszyny. Z użyciem odpowiednio skonstruowanych zaworów skrzydła oraz klapy łodzi zapełniały się wodą, by ciśnienie wody nie uszkodziło powierzchni nośnych konstrukcji. Co ciekawe, podczas zanurzenia kabina pilota całkowicie wypełniała się wodą - do tego czasu załoga powinna przejść do kabiny sterowania maszyną w reżymie podwodnym. Całość kadłuba miała być pokryta specjalnymi farbami i lakierami antykorozyjnymi.

 

Zastosowanie

 

Latającą łódź podwodną planowano uzbroić w dwie osiemnastocalowe torpedy (do walki podwodnej) i dwa działka (do walki w powietrzu). Konstrukcja miała być przede wszystkim wykorzystywana do pokonywania wodnych pól minowych położonych dookoła baz i okrętów przeciwnika - miała po prostu nad nimi przelatywać, a następnie, już po zanurzeniu, prowadzić działania rozpoznawcze i czekać na wsparcie kolejnych latających okrętów podwodnych, które miały do niej dołączyć w ten sam sposób.

 

Kluczowa wada

 

Ostatecznie zdecydowano, że prace nad projektem powinny zostać wstrzymane - powodem była niedostateczna prędkość oraz zwrotność maszyny pod wodą (o ile w powietrzu latająca łódź podwodna była w stanie rozwijać prędkości rzędu 100 węzłów, jej podwodna prędkość wynosiła zaledwie 2-3 węzły). Niezależnie od niepowodzenia, jakim zakończył się cały projekt, trzeba przyznać, że był niezwykle śmiały i oryginalny. Do marzeń o stworzeniu latającej łodzi podwodnej powrócono w latach 40., 50. i 60. po drugiej stronie Atlantyku - tym razem konstrukcję łączącą w sobie właściwości samolotu i jednostki podwodnej próbowali stworzyć Amerykanie. 

 

Niektóre parametry sowieckiej latającej łodzi podwodnej:

Masa startowa: 15 000 kg
Zasięg: 800 km
Pułap operacyjny: 2 500 m
Maksymalny kąt natarcia przy starcie, lądowaniu i zanurzeniu: 4-5 stopni
Głębokość zanurzenia: 45 m
Autonomiczność (pod wodą): 48 h
Załoga: 3 osoby

Źródło: wp.pl  r1g32a.jpg

 

link: http://facet.wp.pl/k...,wiadomosc.html

link: http://facet.wp.pl/k...,wiadomosc.html







Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych