Skocz do zawartości


Zdjęcie

Niemiecki pojazd - pułapka w Powstaniu Warszawskim


  • Please log in to reply
21 replies to this topic

#1

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6639
  • Tematów: 768
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

*
Wartościowy Post

"Tajemnicza rana" - czy tragedii na Starówce można było uniknąć?

Tragicznego wybuchu pojazdu bojowego na Starówce z 13 sierpnia 1944 roku można było uniknąć, gdyby powstańcy zastosowali się do pierwotnego rozkazu dowódcy - uważa Łukasz Mieszkowski autor książki "Tajemnicza rana. Mit czołgu-pułapki w powstaniu warszawskim".

 

rtix5d.jpg

fot/PAP/Tomasz Gzell

 

"Polacy współodpowiedzialni za tragedię"

 

"W samo południe zwabił mnie do okna dobiegający z ulicy odgłos jadącego opancerzonego wozu amunicyjnego, któremu towarzyszyła głośna wrzawa. Był to niemiecki wóz z zatkniętą na przedzie flagą. Jego załogę stanowiło kilku żołnierzy polskich. Kierowca przejechał sprawnie przez barykadę wśród okrzyków tłumu kobiet i dzieci, zawrócił i stanął w poprzek jezdni u skraju chodnika. W tej samej chwili oślepił mnie błysk i słup ognia, spowity zwałami dymu i kurzu. Jednocześnie nastąpił huk potężnego wybuchu. Dym i kurz opadały z wolna, odsłaniając straszliwe skutki wybuchu. Po żołnierzach, którzy stanowili załogę wozu, nie pozostał żaden ślad. (...) 

Trupy ludzkie wyrzuciło na dachy pobliskich domów
Gen. Bór-Komorowski .

 

Głowy, ręce, nogi - poodrywane, leżały w kałużach krwi wśród rumowisk powstałych ze zwalonych ścian dwu narożnych kamienic" - pisał gen. Bór-Komorowski w książce "Armia Podziemna".

Już następnego dnia powstańcze gazety pisały o "czołgu - pułapce" i "barbarzyńskich metodach walki Niemców", co ustaliło sposób opowiadania o tych wydarzeniach na następne pół wieku. Łukasz Mieszkowski w swojej książce "Tajemnicza rana. Mit czołgu-pułapki w powstaniu warszawskim" wyjaśnia, że pojazd nie był ani czołgiem, ani specjalnie zastawioną pułapką, a tragedii można było uniknąć, gdyby powstańcy zachowali zdrowy rozsądek i nie dali się ponieść fali entuzjazmu z powodu zdobycia nowej broni, a także zrezygnowali z triumfalnego oprowadzania swej zdobyczy po ulicach. Współodpowiedzialność za tragedię, do której doszło, leżała również po stronie polskiej - pisze Mieszkowski.

Pojazd, którego detonacja doprowadziła do tragedii, to nosiciel ładunków wybuchowych Borgward B IV. Niewielki gąsienicowy pojazd w skrzyni z przodu pancerza zamontowany miał półtonowy ładunek wybuchowy. Jego kierowca podjeżdżał pod wybrany cel np. barykadę, zrzucał ładunek i wycofywał się. Między godziną 9 a 11, 14 sierpnia 1944 roku taki właśnie pojazd wyjechał z Nowego Zjazdu na pl. Zamkowy i utknął na barykadzie przegradzającej Podwale. Kierowca uciekł, gdy powstańcy obrzucili pojazd butelkami z benzyną.

Oficerowie obecni na barykadzie nieufnie odnieśli się do zatrzymanego pojazdu. Kapitan Ludwik Gawrych "Gustaw" zadecydował, żeby ze względów bezpieczeństwa nie wprowadzać go na Stare Miasto do czasu, gdy zostanie zbadany przez pirotechników. Planowano, że zajmą się tym oni o zmroku. Mieszkowski w swojej książce próbuje ustalić, dlaczego nie zrealizowano tego rozkazu, co zapobiegłoby tragedii na ul. Kilińskiego.

 

dc7ouo.jpg

fot/domena publiczna/

 

Przez następne kilka godzin Borgward stał na barykadzie, a meldunki o nim krążyły między dowódcami - kapitan Ludwik Gawrych "Gustaw" poinformował o pojeździe szefa zgrupowania majora Stanisława Błaszczaka "Roga", a on z kolei szefa Grupy Północ - pułkownika Jana Karola Ziemskiego "Wachnowskiego".

 

Ci, którzy zajęli pojazd "mieli nieco w czubie"

 

Nie wiadomo, kto wydał rozkaz o wprowadzeniu pojazdu za barykadę i czy w ogóle taki rozkaz został wydany. Łączniczka kompanii "Harcerskiej" Batalionu "Gustaw", która tamtego dnia pilnowała barykady, powiedziała Mieszkowskiemu, że bez rozkazu nie wydaliby nikomu pojazdu. W jej relacji grupa powstańców, powołując się na ustny rozkaz wysoko postawionego przełożonego rozebrała fragment barykady i wjechała pojazdem na Starówkę. Łączniczka pamięta też, że ci, którzy zajęli pojazd "mieli nieco w czubie". Borgwardem na Stare Miasto wjechali najprawdopodobniej strzelcy z Kompanii Motorowej "Orlęta" batalionu "Gozdawa".

Nie sposób obecnie ustalić, czy wprowadzenie Borgwarda na Starówkę było samowolną decyzją szeregowych powstańców, łamiącą wcześniejszy rozkaz o pozostawieniu go na barykadzie, czy też realizacją rozkazu wydanego przez któregoś z rywalizujących o zasługi oficerów. Mogli go wydać m.in. major "Róg" lub jego przełożony - pułkownik "Wachnowski". Mieszkowski wykazuje, że w późniejszych opowieściach o tragedii z 13 sierpnia, oficerowie często zmyślali, przeinaczali fakty, zmieniali chronologię wydarzeń i wzajemnie się oskarżali.

Pojazd przejechał przy Barbakanie, skręcił w Podwale i dojechał do ul. Kilińskiego, gdzie zebrał się spory tłum. Borgward zatrzymał się na niskim nasypie przedzielającym ulicę, a kierowca zaczął manipulować dźwigniami, żeby wrzucić niższy bieg. Niechcący spowodował, że od przodu pojazdu oderwała się skrzynia z ładunkiem wybuchowym i zsunęła między zaskoczonych gapiów. Ludzie usiłowali z powrotem zainstalować ją na przedzie pancerza. W tym momencie nastąpił wybuch.

 

24eao0w.jpg

fot/domena publiczna/Wrak pojazdu zniszczonego 13 sierpnia 1944 roku w Warszawie na ul. Kilińskiego

 

xpdbg8.jpg

fot/domena publiczna/Inne zdjęcie tego samego wraku

 

Zdaniem Mieszkowskiego na Kilińskiego na pewno nie zginęło około 500 osób, jak można przeczytać na stojącym w miejscu wybuchu pomniku wzniesionym w 1975 r. Na podstawie list ofiar liczbę tę można określić na co najmniej 220 osób. Zdziesiątkowana została jedna z kompanii "Gustawa" - "Gertruda" - którą potem rozwiązano. Na listach ofiar są nazwiska polskie, żydowskie, niemieckie i jedno tatarskie.

 

2ciits8.jpg

fot/domena publiczna/Gąsienica pojazdu opatrzona błędnym co do modelu podpisem na ścianie Katedry Św. Jana w Warszawie

 

Powstańcze gazety: to był "koń trojański"

 

Następnego dnia o masakrze na ul. Kilińskiego poinformowały dwie powstańcze gazety przedstawiając tragedię jako podstęp Niemców, którzy, nie mogąc złamać powstańców w otwartej walce, podrzucają "trojańskiego konia" i po raz kolejny "wykluczają się z kręgu narodów cywilizowanych". Mieszkowski podkreśla, że postawienie pytania o odpowiedzialność za wprowadzenie pojazdu na Stare Miasto wbrew pierwotnemu rozkazowi, obciążanie winą za to, co stało się na ul. Kilińskiego "Roga", "Gustawa" czy zwykłych żołnierzy nie mieściło się w konwencji powstańczych gazet. Żeby mówić o tym wydarzeniu - uważa Mieszkowski - trzeba było przedstawić powstańców jako bohaterów i ofiary, Niemców - jako społeczne uosobienia zła.

W takiej postaci mit czołgu-pułapki dotrwał do naszych czasów. "Mit ten ignoruje racjonalne wnioski wynikające z analizy danych, mówiące o ewidentnym współudziale powstańców w spowodowaniu 13 sierpnia 1944 roku wybuchu na ulicy Kilińskiego i doprowadzeniu do śmierci co najmniej 220 osób" - konkluduje Mieszkowski.

 

348pvrb.jpg

fot/domena publiczna/Pamiątkowa tablica w miejscu wybuchu w Warszawie

 

Książka "Tajemnicza rana. Mit czołgu-pułapki w powstaniu warszawskim" ukazała się nakładem wydawnictwa W.A.B.

 

25g6iqs.jpg

fot/domena publiczna/Dane techniczne

 

Źródło: wp.pl

link: http://historia.wp.p...,wiadomosc.html

Dodatkowe zdjęcia niepublikowane w oryginalnym artykule - wikipedia.





#2

Bohun.
  • Postów: 229
  • Tematów: 1
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Jako ciekawostkę mogę dodać że jeden z powstańców którzy kierowali tym wozem chwilę przed wybuchem poszedł na kawę cudem unikając śmierci.


  • 0

#3

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@Staniq

Chyba się pogniewamy - wydarłeś mi bezlitośnie ten temat (a miałem go już kilka dni temu przygotowany do wrzucenia) :D

 

Swoją drogą, ciekawa dla mnie jest jedna sprawa.

Fakt, że powstańcy nie wiedzieli z jakim pojazdem mają do czynienia. W końcu nie był to chyba jedyny nosiciel ładunków wybuchowych używany przez Niemców w trakcie walk w Warszawie (z tego, co zrozumiałem, to używali ich dość często do wysadzania barykad). Stąd wydaje się zupełnie niezrozumiałe, że powstańcy nie skojarzyli, że jest on wyposażony w potężny ładunek materiałów wybuchowych (500 kg), który detonuje po spuszczeniu go z mocowań.

Świadczyć to może o bardzo słabym wyszkoleniu i podobnie kiepskim wywiadzie powstańców.

Faktu "nieautoryzowanego" przejęcia pojazdu i wprowadzeniu go poza barykadę (wbrew rozkazom) już nawet nie komentuję, bo jedynym usprawiedliwieniem takiego działania może być tylko fakt pozostawania "pod wpływem". Ale jakie to usprawiedliwienie, to chyba nie muszę dodawać.


  • 0



#4

Magda72.
  • Postów: 758
  • Tematów: 36
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Pishor to witaj w klubie wyprzedzonych z tym tematem :)
Ale będzie plusik-chwilowo mam wykorzystane
Znam tą tragedię z opowieści naocznych świadków-moich pradziadków i dziadka.
Cudem udało im się zatrzymać mojego dziadka w domu gdy na chwilę do nich przyszedł na odpoczynek.To był jeden z niewielu w miarę spokojnych powstańczych dni na starówce.
Tragedię potęguje fakt śmierci dzieci które po wprowadzeniu tego mini czołgu za barykadę z miejsca go obsiadły....
Dziadek po usłyszeniu gwaru radości i strzałów na wiwat też-choć dorosły chciał biec.Prababcia zatrzymała go w progu.Zawsze potem twierdziła że czuła że coś się stanie...
Zginęła tam większość jego kolegów...w pobliżu była jego barykada...

Użytkownik Magda72 edytował ten post 23.08.2014 - 16:06

  • 0



#5

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6639
  • Tematów: 768
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

No... bo za długo czekaliście  :szczerb:.

O tym wydarzeniu słyszałem kilkanaście lat temu, przy okazji jakiejś tam dyskusji. Na początku tygodnia grzebiąc w necie natrafiłem na wzmiankę o tym i odgrzebałem z pamięci i czeluści internetu nazwę tego pojazdu. Z opowieści pamiętałem, że to był czołg, dopiero później wyłonił się inny obraz zdarzeń tak bardzo zniekształcony przez opowiadających. 





#6

Magda72.
  • Postów: 758
  • Tematów: 36
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Co do tej fotki:
2ciits8.jpg
To albo jest zły podpis że ten pojazd uszkodził Katedrę albo był to inny czołg.
Niemożliwe by wybuch na Podwalu uszkodził mury Katedry która jest oddalona od tego miejsca o kilka ulic i dziesiątki budynków...Podwale jest na granicy Starego i Nowego Miasta-ciągnie się za murami obronnymi.Katedra jest w centrum Starego Miasta.
Aczkolwiek przez całe dzieciństwo pokazywano mi fragment tej gąsiennicy jako fragment tego mini czołgu z Podwala...

Użytkownik Magda72 edytował ten post 23.08.2014 - 20:24

  • 0



#7

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To albo jest zły podpis że ten pojazd uszkodził Katedrę albo był to inny czołg.
Niemożliwe by wybuch na Podwalu uszkodził mury Katedry która jest oddalona od tego miejsca o kilka ulic i dziesiątki budynków...Podwale jest na granicy Starego i Nowego Miasta-ciągnie się za murami obronnymi.Katedra jest w centrum Starego Miasta.
Aczkolwiek przez całe dzieciństwo pokazywano mi fragment tej gąsiennicy jako fragment tego mini czołgu z Podwala...

 cyt. Jedynym zachowanym śladem tamtych wydarzeń jest natomiast fragment gąsienicy, pochodzący być może z tego samego pojazdu, którego wybuch spowodował masakrę na ulicy Kilińskiego. Wspomniany fragment jest umieszczony na ścianie katedry św. Jana Chrzciciela od strony ulicy Dziekania i opatrzony błędnym podpisem: „Gąsienica niemieckiego czołgu-miny »Goliat«, który podczas Powstania Warszawskiego w 1944 r. zburzył część murów Katedry”[3].

źródło

 

cyt. W południową ścianę katedry jest wmurowana pamiątka z powstania warszawskiego: fragment gąsienicy wraz z tabliczką pamiątkową z błędnym napisem "Gąsienica niemieckiego czołgu - miny "Goliat", który podczas powstania warszawskiego w 1944 r. zburzył część murów Katedry". Tak naprawdę znajdujący się tam fragment gąsienicy na pewno nie należał do miny Goliath, ale prawdopodobnie do cięższego pojazdu typu Borgward IV[5]. Eksplozja jednego z takich pojazdów na pobliskiej ulicy Kilińskiego doprowadziła 13 sierpnia 1944 do śmierci kilkuset powstańców i cywilów.

źródło


  • 0



#8

Magda72.
  • Postów: 758
  • Tematów: 36
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

To że podpis z nazwą pojazdu jest błędny to wiem.
Bardziej zastanawiałam się nad tym czy wmurowana gąsiennica należała do pojazdu -pułapki z Kilińskiego/Podwala czy nie.
To były dwa różne pojazdy.
Jeden został wprowadzony przez niemców do Katedry.Drugi wybuchł na Podwalu.
Znalazłam takie info:
Jedne z najcięższych walk w trakcie Powstania toczyły się na Starym Mieście. Wnętrze Archikatedry stanowiło ważny punkt oporu. Niemcy wprowadzili do Katedry niewielki czołg zwany „Goliatem”. Był to pojazd bezzałogowy, sterowany długim elektrycznym kablem, w całości wypełniony materiałem wybuchowym. Podprowadzony pod ścianę kościoła eksplodował. W wyniku wybuchu powstała w ścianie kościoła wyrwa. Przez powstałą dziurę do wnętrza świątyni Niemcy wprowadzili czołg, który ostrzeliwał wnętrze gdzie bronili się Polacy. Po kilku dniach walk kościół przeszedł w ręce niemieckie. Na pamiątkę tego wydarzenia w ścianie kościoła możemy zobaczyć fragment gąsienicy czołgu, który eksplodował.
  • 0



#9

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wygląda na to, że połączono te dwa wydarzenia - tak to przynajmniej zrozumiałem - a gąsienica jest jednak fragmentem "czołgu pułapki" (co wynikałoby z kilku artykułów, które czytałem). Ale jak jest naprawdę - tego nie wiem.


  • 0



#10

Magda72.
  • Postów: 758
  • Tematów: 36
  • Płeć:Kobieta
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Ja myślę że jednak gąsiennica w murach Katedry to fragment tego pojazdu który ją uszkodził a nie tego który wybuchł na Podwalu.
Bardzo ciekawa dyskusja jaka to maszyna uszkodziła Katedrę toczyła się tutaj:http://odkrywca.pl/p...k.php?id=160197
  • 0



#11

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6639
  • Tematów: 768
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Fragment gąsienicy nie pochodzi od ''Goliath'a''. ''Bogward'' był również pojazdem zdalnie sterowanym i to bezprzewodowo ( radio ). Pod tym względem przewyższał inne konstrukcje wymagające kabla, który łatwo było przeciąć, bądź przerwać choćby granatem. Można go było również obsługiwać z kokpitu kierowcy, czyli bezpośrednio. Może obydwa zdarzenia łączy tylko maszyna, a w zakrętach historii połączono je w całość. W dyskusjach przytoczonych przez Magdę, wskazano na istotną różnicę: gąsienice ''Goliath'a'' były z tłoczonej dość cienkiej blachy, a taką a nie inną konstrukcję determinowała jednorazowość użycia pojazdu. Miało być duże buuum i to tanio.

9hs9p1.jpg

Sd.Kfz. 303a Goliath Muzeum Wojska Polskiego w WarszawieCC-BY-SA-3.0-pl

 

24oso7n.jpg

Mina podczas transportu (powstanie warszawskie, sierpień 1944)

 

wszystkie fotografie/domena publiczna 


Użytkownik Staniq edytował ten post 23.08.2014 - 21:22




#12

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Fragment gąsienicy nie pochodzi od ''Goliath'a''. ''Bogward'' był również pojazdem zdalnie sterowanym i to bezprzewodowo ( radio ).

 

hmm... nie jestem specjalistą w dziedzinie uzbrojenia i niemieckich pojazdów wojskowych ale...

 

 

Sd.Kfz.301 (Sonderkraftfahrzeug 301), nazywany również Schwerer Ladungsträger Borgward B IV („ciężki nosiciel ładunków...”) – niemiecki ciężki nosiciel ładunków wybuchowych, które mogły być detonowane zdalnie[1]. Używany w czasie II wojny światowej.

(...)

W wersji C zmieniono także silnik na mocniejszy (o mocy 78 KM), a siedzenie kierowcy przesunięto z lewej strony na prawą.

źródło

 

 

Zdobycie „czołgu”

(...)

Celnie trafiony pojazd stanął w płomieniach i utknął na barykadzie. Kierowca pojazdu uciekł, nim zaskoczeni obrotem sytuacji powstańcy zdołali chwycić za broń. AK-owcy szybko ugasili płomienie piaskiem[2].

źródło

 

W którymś z artykułów czytałem nawet, że tam były dwie osoby załogi - tak, że nie wiem...


  • 0



#13

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6639
  • Tematów: 768
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 ''Bogward'' był również pojazdem zdalnie sterowanym i to bezprzewodowo ( radio ).

No dobra, skoro masz wątpliwości, nagłówek tego PDF'a, jak i jego treść powinien wyjaśnić wszystko:  http://upload.wikime...orgwarth_IV.pdf

 

Wiem, że było kilka wersji tego pojazdu, ale nie znam się na tym, więc swoją wiedzę opieram na tym, co przeczytam.





#14

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

...nie znam się na tym, więc swoją wiedzę opieram na tym, co przeczytam.

 

Cóż - ja podobnie :D

Kwestia kilku wersji zamyka temat, co nie zmienia faktu, że w przypadku omawianego "czołgu pułapki" mieliśmy raczej do czynienia z wersją załogową (wskazywałyby na to relacje świadków, opisujące załogę uciekająca z pojazdu).


  • 0



#15

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6639
  • Tematów: 768
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wszystko wskazuje na to, że był to pojazd posiadający obydwie możliwości, tzn. kierowanie bezpośrednio z kabiny, bądź za pomocą radia. Prawdopodobnie posiadał wyjmowany panel/nadajnik, który zabierał ze sobą kierowca kiedy opuszczał pojazd w celu dalszego kierowania z ukrycia.






 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych