Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dzikie i bezdomne zwierzęta - pomagać czy nie pomagać?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
27 odpowiedzi w tym temacie

#16

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Okej - to może inaczej.

Nadal podtrzymuję pogląd, że podstawową zasadą "fotografów zwierzęcych" jest brak ingerowania w życie fotografowanych zwierzaków - nie raz o tym słyszałem i czytałem.

Nie bardzo też rozumiem dlaczego mieliby oni wartościować zwierzaki, pod względem możliwości i chęci ich ratowania. Argument, że w jednym przypadku może być bardziej, czy mniej niebezpiecznie, jakoś można by uwzględnić ale dla mnie to argument zbyt słaby, bo wprowadza pewnego rodzaju nierówność traktowania i wybiórczość pod względem oceny, jakie zwierzę "zasłużyło" na ratunek, a jakie nie.

Co dla jednego niebezpieczne, to dla innego niebezpiecznym już może nie być.Jeden woli ptaszki inny gazele itd. itp.

Stąd bardziej przemawia do mnie zasada, że albo ratujemy wszystkie albo żadnych.

To chyba najbardziej "sprawiedliwe" podejście (zakładając, że nie da się uratować wszystkich).

 

Ale o to jakby mniejsza.

 

Chodzi mi o to, co sama napisałaś a propos tej sudańskiej dziewczynki.

cyt.

" Dziecko było tak wygłodzone, że jedyną pomocą dla niego mogłoby być nawadnianie i podawanie substancji odżywczych poprzez kroplówkę. W skrócie: nie mógł dać mu jeść (o ile miałby coś przy sobie), bo strawienie posiłku zużyłoby resztki sił i dziecko umarłoby, o ile nie zwymiotowałoby pożywienia. Nie wiem, czy w pobliżu był jakiś szpital, ale zgaduję, że nie - wszyscy wiemy, jaka sytuacja panuje w najbiedniejszych rejonach Afryki..."

 

Teraz zastanów się.

Ty założyłaś, że fotograf nie ratował sikorek, bo nie chciał. Ale może on po prostu uratować ich nie mógł? Z podobnego powodu co Carter tej dziewczynki?

Nie wiem - strzelam tylko ale wiem, ze żeby uratować pisklaka, nie wystarczą tylko dobre chęci.

Może ten akurat gość, ocenił sytuację i uznał, że nie potrafi tego dokonać?

 

 

 

Edit: Carter popełnił samobójstwo, bo wstrząsnęła nim śmierć jego bliskiego przyjaciela. To był główny czynnik, chociaż wspominał o tym, że mimowolnie wracają do niego sceny, które widział i fotografował.

 

Nie będę się spierał - nie znam aż tak dobrze sprawy. Uznałem po prostu, że fala krytyki, która wylała się na niego po upowszechnieniu tego zdjęcia miała istotny wpływ na decyzje o samobójstwie.

Niezbyt zręcznie to ująłem w swojej wypowiedzi.


  • 2



#17

DeMoNika.
  • Postów: 14
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Może dla najlepszego ujęcia? Kiedyś czytałam artykuł o fotoreporterze, który zrobił zdjęcie wychudzonego, bezbronnego dziecka do którego zbliżały się sępy. Nic nie zrobił oprócz właśnie tego zdjęcia... Co on miał w głowie? Potworność.

Dla twojej świadomości nie mógł mu pomóc był pilnowany po zrobieniu tego zdjęcia i wrócenia do kraju popełnił samobójstwo bo psychika nie wytrzymała


  • 0

#18

Tenhan.
  • Postów: 758
  • Tematów: 52
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Najbardziej karygodne jest dokarmianie gołębi. Niestety ja mam taki problem z 90-letnią sąsiadką z klatki obok która dokarmia gołębie kilka metrów od mojego balkonu. Na szczęście jeszcze nie zdarzyło się abym miał narobione na balkon i tym bardziej na wiszące ubrania ale denerwuje mnie taka ewentualność jak i to turkotanie za oknem oraz chyba ptactwo może roznosić też choroby. Nie tylko mnie to drażni bo widzę i słyszę jak sąsiedzi z wyższych pięter rzucają petardy aby je przegonić. Ja nawet nosiłem się z zamiarem kupna pistoletu na kulki ale strzelać z parteru to za duży przypał bo podobno gołębie są pod ochroną. Dzisiaj nawet wynikła z tego awantura, sąsiad stwierdził że będzie strzelał do nich z procy a oczywiście dokarmiająca nie ma nic sobie do zarzucenia i narzeka tylko na "łobuzerię" która atakuje biedne ptaszki. Powinna być kara za dokarmianie gołębi gdziekolwiek a nie tylko w wyznaczonych miejscach gdzie nie wolno.


  • 0

#19

Urgon.
  • Postów: 1297
  • Tematów: 9
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

AVE...

Złap kilka bezdomnych kotów, i jak sąsiadka zacznie gołąbkom żarcie sypać, to je wypuść na nie. I oglądaj dobór naturalny w praktyce.
Gołębie przenoszą choroby, a ich guano to doskonała pożywka dla różnych pleśni. W tym takich, które w osłabionym organizmie mogą sobie wesoło rosnąć...
  • 0



#20

OnlyDreams.
  • Postów: 158
  • Tematów: 8
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

ja dokarmiam wszystko co sie da ;) a tak na powaznie, mam kilka bezdomnych kociakow przy pracy, wiec zawsze im cos sypne, psom ktore chodza po dworze i widze ze sa zaniedbane rowniez cos dam. Ptakow nie dokarmiam, jedynie zima

Wiecej czasu spedzam jednak na zaglaskiwaniu bezdomnych zwierzat, na rozmowie z nimi - wiem glupio to brzmi, ale ja lubie do nich mowic :D

Pisklaki rowniez zbieram, staram sie je odratowac i wypuszczam na wolnosc gdy juz sa zdolne do zycia na wolnosci. Czyszcze kociakom oczy, gdy widze ze chodza zaplakane przez koci katar, poturbowane zwierzeta po wypadku tez do mnie trafiaja, choc znieczulica panuje taka wsrod ludzi, wterynarzy i innych ze ciezko takie zwierzeta odratowac.. ja nie mam warunkow, narzedzi.. a oni nie chca przyjmowac za darmo. Jestem zdania ze lepiej jest im umrzec doznajac troche czulosci, niz lezec na ulicy i czekac az nastepny samochow ich potraci.

Mam w domu goldena ktorego znalezlismy na ulicy, mam labradora, 2 kociaki - jeden trafil do mnie jak mial moze ze 2 tygodnie, zimny, maciupenki, z minimalna szansa na przetrwanie - dzis ma ponad 2 lata, druga adoptowalismy niedawno. Mam tez 2 ptaki, ktore zostaly ze mna bo nie nadaja sie na zycie na wolnosci - jeden nie lata, drugi jeszcze jest troche chory


  • 0

#21

Strega.
  • Postów: 31
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

OnlyDreams,nie tylko Ty rozmawiasz ze zwierzętami.
Mam dwa kotki,nie są rozmowne,ale może i lepiej. Nie narzucają mi swojego zdania:).
Staram się dokarmiać zwierzęta,ale w miarę rozsądku.
  • 0

#22

OnlyDreams.
  • Postów: 158
  • Tematów: 8
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

W zycie dzikich zwierzat sie nie ingeruje - takie jest prawo natury

Osobiscie lamie te prawa i czasem zle sie z tym czuje. Nie potrafie zostawic na pastwe losu ptaka, ktory np spadl z gniazda, takiego ktory ma zlamane skrzydlo itp.

Pamietam, jak kiedys zauwazylam przy pracy wrobelka, zlapalam go, wlozylam do pudelka i mysle co zrobic. Klienci mowili mi, ze wrobelek i tak nie przezyje, ze pewnie jest chory ( nie mial zlamania, ale nie latal - byl juz dorosly ) 

Powrzucalam mu kilka ziarenek, troche chleba - ladnie jadl

Po jakims czasie postanowilam, ze go jednak wypuszcze - no wiec wypuscilam i nagle z nikad pojawil sie kociak, chams go do paszczy i po ptaszku.

Staram sie ingerowac tylko w krytycznych sytuacjach, reszte zostawiam naturze.

 

W miescinie gdzie mieszkam, roi sie od bezdomnych zwierzat - jest wielu ludzi, ktorzy dokarmiaja te zwierzeta - ale jest tez wielu, ktorzy nawet nie spojza w te ich piekne oczyska. Pamietam sytuacje - jedzie samochod i nagle ktos z zewnatrz otwiera okno i buch psa na ulice. Masakra!


  • 1

#23

Robakatorianin.
  • Postów: 1732
  • Tematów: 41
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dzikim zwierzętom należy pomagać pod warunkiem że, człowiek ograniczył ich tereny na których mogą żerować, mieszkać lub zwyczajnie odciągnąć ich od upraw rolników bądź zniechęcić od bytowania w mieście. 

Bezdomne i bezpańskie zwierzęta-kategoryczny zakaz dokarmiania gdyż to powoduje niezamierzone konsekwencje odbijające się na ludziach. 

Pamietam, jak kiedys zauwazylam przy pracy wrobelka, zlapalam go, wlozylam do pudelka i mysle co zrobic...

No, ja bym w najlepszym wypadku nic nie zrobił. Dla mnie to szkodnik. Podobnie jak szpak czy mysz. Dziwi mnie czemu obecnie szpaki i wróble są chronione-przecież to szkodniki masowo wyżerające plony rolnikom/sadownikom. To tak jakby w Afryce objęto ochroną szarańcze. 


  • 0

#24

Blitz Wölf.
  • Postów: 495
  • Tematów: 7
  • Płeć:Nieokreślona
  • Artykułów: 1
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

No, ja bym w najlepszym wypadku nic nie zrobił. Dla mnie to szkodnik. Podobnie jak szpak czy mysz. Dziwi mnie czemu obecnie szpaki i wróble są chronione-przecież to szkodniki masowo wyżerające plony rolnikom/sadownikom. To tak jakby w Afryce objęto ochroną szarańcze.

Mao też tak kiedyś myślał i kazał je tępić, co doprowadziło do kilkuletniego głodu. Nie można od tak wytępić jakiegoś gatunku, bo zaburza to łańcuch pokarmowy. Zwłaszcza, jeśli chodzi o zwierzęta, które w rzeczywistości zjadają owadzie szkodniki.


  • 0



#25

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Aż się boję odpisać, bo tematy "zwierzęce" są ostatnio, jak widzę, obarczone wyższym poziomem ryzyka, niż dyskusja o Ukrainie.

No, nic - zaryzykuję.

 

Mao też tak kiedyś myślał i kazał je tępić, co doprowadziło do kilkuletniego głodu.

Ale dostrzegasz różnicę pomiędzy rozmyślnym tępieniem (patrz Rewolucja Kulturalna w Chinach), a "nieangażowaniem się"?

Wiem, że dostrzegasz. 8)

 

Tu nie zgadzam się z Robakatorianinem piszącym "w najlepszym wypadku nic nie zrobił. Dla mnie to szkodnik.", bo szkodnik, nie szkodnik - żal byłoby takiego ptaszka zostawić (przy myszy to już bym się poważnie zastanowił :szczerb: ).

 

Z drugiej strony wiem (i bazuję tu na własnych doświadczeniach), że dobre chęci w takich przypadkach zwykle nie wystarczają (podobnie jak w przypadku chęci udzielania pierwszej pomocy człowiekowi) - jeżeli się nie potrafi, to można więcej szkody zwierzakowi wyrządzić, bo zaopiekować takim stworzeniem, też, wbrew pozorom, trzeba.umieć.


  • 0



#26

Daniel..
  • Postów: 4137
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Kiedyś jak byłem dzieckiem to mi zawsze powtarzali, żebym nie ruszał pisklaków, czy troszkę bardziej "podrośniętych" wróbli, bo matka jak wyczuje człowieka to odrzuca dziecko. Prawda to? Bo coś mi się nie wydaję.

Jak zwierzak potrzebuje pomocy to nie ważne czy ptak czy nie, wypadałoby pomóc, jak się domyślam niektórzy chyba wiedzą ile to było przypadków jak niby to głupsze i niepotrzebne zwierzę pomogło człowiekowi, a przecież to My je w większości przypadków zabijamy. Skoro jesteśmy tym lepiej rozwiniętym gatunkiem to wręcz obowiązkiem powinno być udzielenie pomocy.
 


Użytkownik Daniel. edytował ten post 06.10.2014 - 06:56

  • 0



#27

Blitz Wölf.
  • Postów: 495
  • Tematów: 7
  • Płeć:Nieokreślona
  • Artykułów: 1
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Kiedyś jak byłem dzieckiem to mi zawsze powtarzali, żebym nie ruszał pisklaków, czy troszkę bardziej "podrośniętych" wróbli, bo matka jak wyczuje człowieka to odrzuca dziecko. Prawda to? Bo coś mi się nie wydaję.

Ptaki mają bardzo słaby węch i nie zwracają uwagi na ludzki zapach. Nic się nie stanie, jeśli na przykład włożysz pisklę z powrotem do gniazda. Z kolei nie wolno ruszać młodych ssaków (koźlęcia sarny chociażby).


  • 0



#28

OnlyDreams.
  • Postów: 158
  • Tematów: 8
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

nie szufladkuje zwierzat na te dobre i na ktore tymi szkodnikami sa, w sytuacji w ktorej widze, ze piskle czy inne zwierze potrzebuje pomocy, zabieram i robie wszystko by utrzymac zwierzaka przy zyciu.

Swojego kociaka w chwili gdy go znalazlam rowniez musialabym zostawic - lezal pod tylkiem swojej matki, nie ruszal sie, byl maciupenki, kotka nie chciala go karmic, byl zimny i w zasadzie gdybym go tego dnia nie zabrala pewnie by umarl - tak samo jak jego brat, ktory niestety lezal juz martwy

kotka urodzila 4 kaciatka - 2 mialy umaszczenie syjamskie i kolejne 2 zwyklego dachowca ( 2 syjamskie odrzucila - reszte karmila i sie nimi opiekowala ) 

kociak ( ten ktorego znalazlam ) mial moze ze 2 tygodnie - nie dawalam mu szans w sumie, zabralam do domu, kupilam butelke, w pierwszy dzien karmilam go strzykawka, bo nie mial sily jesc, wkladalam gleboko w gardelko i karmilam na chamca.

Na drugi dzien juz bylo troche lepiej, jadl z butelki co 2 godziny - w nocy rowniez i tak przez kolejne 3 tygodnie - dzis to duzy ponad 2 letni kociak.

Mowili mi ze mam go zostawic, ze kotka nie bez powodu odrzuca slabsze osobniki, ze widocznie byl chory czy cos w ten desen

Czasem warto zaryzykowac


  • 3


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych