Napisano 12.06.2014 - 21:43
Popularny
Napisano 12.06.2014 - 23:11
Czytałem o tym przypadku, ale to nie jedyny taki w historii. Przynajmniej kilka razy byliśmy na skraju wojny nuklearnej, a dzieliło Nas dosłownie kilka minut, przykład:
Na USA leciało 2,2 tys. jądrowych rakiet. Tylko w komputerze
Taki telefon o 3:00 nad ranem z informacją o "końcu świata jaki znamy" otrzymał 9 listopada 1979 r. Zbigniew Brzeziński, doradca prezydenta Cartera do spraw bezpieczeństwa narodowego. Brzeziński, obudzony przed świtem, otrzymał informację od NORAD, centrum obrony powietrznej USA i Kanady, że Związek Radziecki rozpoczął atak rakietowy na Stany Zjednoczone.
Informacja, którą otrzymał Brzeziński brzmiała: ZSRR wystrzelił w stronę Ameryki Północnej 250 rakiet z ładunkami jądrowymi. Doradca prezydenta wiedział, że Carter ma zaledwie 3 do 5 minut na podjęcie decyzji o ataku odwetowym. Ale Brzeziński poprosił o potwierdzenie tej informacji. Otrzymał drugi telefon z informacją, że na USA i Kanadę wystrzelono 2,2 tys. rakiet jądrowych.
Minutę przed decyzją o obudzeniu prezydenta USA, który najpewniej wydałby rozkaz kontruderzenia, Brzeziński otrzymał trzeci telefon: tym razem okazało się, że doniesienia o zbliżających się rakietach radzieckich były pomyłką. Winę ponosił komputer i wadliwy program wprowadzony do niego. Brzeziński w ciągu kilku minut rozmyślał o końcu świata, ale nawet nie obudził żony będąc pewny, że za chwilę wszyscy zginą.
Tu jeszcze inny przypadek:
We wrześniu 1983 r. Stanislaw Pietrow pełniąc dyżur w jednostce wczesnego ostrzegania przed atakiem jądrowym na ZSRR, zauważył, że USA wystrzeliły kilka rakiet w kierunku terytorium radzieckiego. Na zimno ocenił, że Amerykanie na pewno nie rozpoczęliby wojny nuklearnej używając kilku rakiet. Miał rację, okazało się, że informacja o ataku była błędem systemu satelitarnego. Dopiero po latach Pietrow doczekał się uznania.
Użytkownik Daniel. edytował ten post 12.06.2014 - 23:15
0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych