Skocz do zawartości


Zdjęcie

Co byście zmienili w polskim prawie?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
52 odpowiedzi w tym temacie

#31

klaq.
  • Postów: 98
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Oskarżasz mnie o niewiedzę o systemie. Ja ten system znam i rozumiem. Twierdzę nawet, że jest potrzebny. ALE ja chcę mieć możliwość z niego się wypisać. Umrę czy nie umrę na tej ulicy z głodu to by był tylko efekt mojej decyzji. Dlaczego zawsze sprowadza się to wszystko do tak marginalnych porównań typu, że jeżeli się wypiszę to podpisuje na siebie wyrok śmierci? A może robię to świadomie mam majątek 1 mln zł. I co wtedy? Co wtedy ciekawego mi na to powiesz. Oczywiście podasz mi argument typu, że zbyt wiele ludzi by wypisywało się nagminnie i potem na ulicach by powstała masowa mogiła - przepraszam bardzo, ale ja nie jestem wszyscy, nie odpowiadam za wszystkich. Jak mówią za głupotę się płaci. Jeżeli ktoś jest rozsądny to by został w systemie ZUS. Bo nie jest pewny swojej przyszłości, chcę mieć gwarancje spokojnej starości itd. a głupota niech zdycha bo mnie to nie interesuje. Co więcej gdyby taki delikwent wszczynał jakiś bunt i żądał od państwa pieniędzy powinien być zamykany w klatce z dzienną dawką ryżu. Bo ludzie tak dzisiaj łatwo podejmują decyzje nie myśląc o konsekwencjach - tak łatwo wziąć kredyt a jak trudno go spłacić. 


Użytkownik klaq edytował ten post 31.05.2014 - 16:52


#32

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Rozwiążesz problem wypłaty emerytur obecnym emerytom i tym którzy już do systemu wpłacali swoje środki - możesz postulować dobrowolność ZUS. W innym wypadku Twoje rozważania nie mają oparcia w rzeczywistości.



#33

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zacznijmy od tego, że ani w OFE ani w ZUSie pieniędzy po prostu nie ma - są "zobowiązania" i chciałbym aby każdy kto będzie chciał przeczytać ten przydługawy wywód ciągle miał to w pamięci - rozmawiając o aktualnym systemie emerytalnym nie mówimy o kapitale ale o "zobowiązaniach" rządu.
 

Powiesz dzisiejszym 20 latkom "sorry, ale będziecie płacili 2 razy więcej, bo mamy inny pomysł na emerytury".


Dokładnie tak im powiem (zresztą sam się do nich zaliczam) - "nie liczcie na państwo tylko na siebie"; ale nie powiem tak dlatego, że "mam inny pomysł na emerytury" - powiem tak ponieważ żaden inny realny nie istnieje. Składki ZUS-owskie i nadmierna ingerencja państwa w życie obywatela doprowadziły nas do sytuacji gdzie zaczyna dotykać nas problem demograficzny - przy którym dalsze działanie ZUS-u w obecnej formie jest niemożliwe - dopłaty z budżetu do składek będą wynosić co najmniej 30 mln zł rocznie, naprawdę chcemy się w to pchać?
 

Wyjaśnij mi mechanizm który pozwoli na przejście z emerytury pokoleniowej, na emeryturę obywatelską bez nałożenia na jedno z pokoleń podwójnych obciążeń.


Po pierwsze, warto zauważyć, iż pojawiło się słowo klucz - "mechanizm"; jak już kiedyś pisałem - ja nie patrzę na dane zjawisko w charakterze "mechanizmu" a procesu i jest to bardzo ważne, ponieważ (odnosząc się na chwilę do dalszej część tekstu) to co proponuję to właśnie ewolucja a nie rewolucja. Nie ma "mechanizmu" więc przy niczym nie musisz/musimy kombinować - jedyne działanie jakiego oczekuję od państwa to "pozwolenie na działanie" - co trzeba zrobić aby nastąpiło? Czytaj dalej, mój drogi:

  • Coś od czego warto zacząć - poziom emerytury jaką otrzymamy jest tak na prawdę zależna tylko od nas samych i od rozwoju gospodarczego, którego państwo nie jest żadnym gwarantem - wszelakie prognozy ekonomiczne w tym zakresie nie mają (delikatnie mówiąc) żadnego sensu (warto przypomnieć, iż na podobnych prognozach opierają się specjaliści od OFE) nie wiesz co stanie się za pięć lat czy dekadę - pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przewidzieć więc opieranie się na takowych danych przeczy logice. Tutaj z tego co zrozumiałem (bądź, nie - wtedy musisz mnie poprawić) się zgadzamy.
  • Reforma emerytalna z 1999 r., całkowicie pogrążyła system. Wprowadzenie OFE było błędem, personalizacja kont ZUS-owskich również takim błędem była - stworzyła sytuację gdzie zaoszczędzony kapitał istnieje tylko wirtualnie ponieważ pieniądze pobierane z "podatku emerytalnego" (bo cóż to niby za składka?) trafiają prosto do beneficjentów. Także jest to tylko czysta księgowość - i od razu jeżeli jesteśmy przy księgowości przechodzimy do punktu 3.
  • Marnowanie energii administracji publicznej: zdublowane koszty obsługi urzędniczej poprzez istnienie dwóch instytucji skarbowych - ZUS oraz US. Na co to się przekłada to chyba nie muszę tłumaczyć.

A teraz kilka słów o tym jak przejść na system obywatelski i co jest nam w stanie zagwarantować:

  •  Każdy obywatel ma prawo do gwarantowanych świadczeń emerytalnych - emerytura w jeden wysokości, wynikająca z samego faktu bycia obywatelem danego państwa.
  •  System jest całkowicie bezskładkowy - rozumiemy przez to brak poboru danego podatku/składki przez odpowiednie urzędy co niweluje koszta administracji i księgowości - ZUS (czy też Urząd Emerytalny) jest tylko dyspozytorem - nie zajmuje się niczym innym.
  • Oczywiście nie można zapomnieć o systemie podatkowym (nie chcę za bardzo się nad tym rozwlekać ponieważ nie jest to meritum naszej dyskusji) - jeden podatek nałożony na pracę (odejście od podatku dochodowego) z którego budżet będzie spokojnie w stanie sfinansować nie tylko emerytury ale również inne świadczenia socjalne.
  • Zakładając w/w postulaty nie ma sensu utrzymywać kolejnej instytucji - czyt. KRUS idzie do likwidacji.

Hipotetycznie teraz założymy, iż rząd się na wszystko zgodził i od 1 stycznia 2015 roku przechodzimy na emerytury obywatelskie - jak będzie wyglądała transformacja? Czy poleje się krew niewinnych staruszków, którzy będą umierać na ulicach? Kobiety będą ciężko pracować po 16h dziennie w szarych fabrykach prowadzonych przez bezwzględnych kapitalistów? Co z wnuczętami, które nie dostaną od babci czy dziadka lizaka?

Niestety ta piękna mizantropiczna wizja się nie sprawdzi.

Osoba, która z dniem 1 stycznia 2015 roku wejdzie w wiek emerytalny otrzymuje emeryturę na podstawie aktualnego systemu - wpłacone pieniądze nie mogą przecież przepaść bez echa. Osoba, która będzie przechodzić na emeryturę rok później (bądź w latach późniejszych) otrzyma od państwa ilość pieniędzy zaoszczędzonych (w sumie śmiesznie to brzmi pisząc o ZUS-ie ale cóż...) przez okres poboru składek tj. do grudnia 2014 + emeryturę obywatelską. Osoby które ukończyły 18-lat w roku 2015 nie będą już objęte "starym" obowiązkiem emerytalnym. Co z nimi?

Emerytura będzie opierać się na III filarach:

I Filar to świadczenie o którym cały czas piszę - należne tylko z faktu bycia obywatelem danego państwa.

II Filar  jest całkowicie dobrowolny - opiera się na swoistej symbiozie Towarzystw Emerytalnych połączonych wzajemną siecią umów, które to będą chronić konsumentów przed np. utratą płynności finansowej przez w/w Towarzystwa z powodu bankructwa.

III Filar całkowicie dobrowolny - prywatne inwestycje obywateli; to powinno też popchnąć w jakiś sposób ludzi do inwestycji, chociaż to tylko założenie ponieważ wszystko zależy od nas samych.

Co nam to wszystko daje? Otrzymujemy bardzo prosty i przystępny dla każdego obywatela system emerytalny, co więcej jest on niesamowicie tani w poborze i obsłudze co jest jego wyjątkową zaletą.

O czym jeszcze mogę wspomnieć. Dyskryminacja kobiet - w obecnym systemie emerytalnym posiadanie dziecka i obowiązki wynikające z tego faktu są "zbrodnią" za którą Wielki Brat karze niższą emeryturą. Co więcej niektóre osoby muszą wybierać między pracą a emeryturą co jest sytuacją zbliżoną do absurdu.

Dlatego powtarzam pytanie - zmiana systemu, czy reanimacja trupa?

PS. Jeszcze mała notka ponieważ wiem i rozumiem, że to wszytko brzmi mało "po austriacku" - jestem zwolennikiem ewolucji dlatego najpierw Hayek, później Mises - funkcje państwa w przyszłości zostaną zastąpione mechanizmami rynkowymi; w to nie wątpię i jestem tego pewien - jednak do tego czasu... korzystajmy z tego co posiadamy.





#34

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zacznijmy od tego, że ani w OFE ani w ZUSie pieniędzy po prostu nie ma - są "zobowiązania" i chciałbym aby każdy kto będzie chciał przeczytać ten przydługawy wywód ciągle miał to w pamięci - rozmawiając o aktualnym systemie emerytalnym nie mówimy o kapitale ale o "zobowiązaniach" rządu.

Ta sama zasada działania występuje we wszystkich bankach świata i wielu instytucjach finansowych, czy to jakaś tajemnica i zaskoczenie że nie trzymają pieniędzy w sejfie?
Każda inwestycja ma w sobie element ryzyka. Inwestycja zabezpieczona przez państwo jest obłożona jednym z najniższych możliwych ryzyk, zwłaszcza długoterminowo. Państwa zazwyczaj spłacają swoje zobowiązania, bo znikają bardzo rzadko a nawet jeśli znikają to zobowiązania mogą być przejęte przez zdobywce dla uspokojenia społeczeństwa (patrz Krym).

Dokładnie tak im powiem (zresztą sam się do nich zaliczam)

Nie chce być niemiły, ale to totalne mrzonki. Jak wyobrażasz sobie udźwignięcie takiego zdublowanego obciążenia.

Składki ZUS-owskie i nadmierna ingerencja państwa w życie obywatela doprowadziły nas do sytuacji gdzie zaczyna dotykać nas problem demograficzny - przy którym dalsze działanie ZUS-u w obecnej formie jest niemożliwe - dopłaty z budżetu do składek będą wynosić co najmniej 30 mln zł rocznie, naprawdę chcemy się w to pchać?

Uważasz że prywatne inwestycje są odporne na problemy demograficzne? Demografia rozwali każdy system emerytalny. Bo zasada jest prosta, ludzie akumulują dobytek by na starość ktoś (młodzi) za nich pracował. Jeśli rąk do pracy będzie mało, to koszt tejże pracy wzrośnie a majątek emerytów straci na wartości bo ludzi chętnych na jego przejęcie również będzie mniej, w dodatku mniejsza ilość pracujących to osłabienie gospodarki i dalsze pogłębianie problemów strukturalnych.
Można powiedzieć oczywiście, że przyjadą imigranci skuszeni popytem na pracę i uratują sytuację, jednak równie dobrze można tak mówić w przypadku dzisiejszego systemu. Więc tutaj różnica między systemem pokoleniowym, a obywatelskim jest iluzoryczna. Demografia bije w oba.

Po pierwsze, warto zauważyć, iż pojawiło się słowo klucz - "mechanizm"; jak już kiedyś pisałem - ja nie patrzę na dane zjawisko w charakterze "mechanizmu" a procesu i jest to bardzo ważne

Mechanizm i proces można używać wymiennie. Znaczenie jest to samo. Przykładowo mechanizm krasowienia a proces krasowienia - to to samo.

nie wiesz co stanie się za pięć lat czy dekadę - pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przewidzieć więc opieranie się na takowych danych przeczy logice. Tutaj z tego co zrozumiałem (bądź, nie - wtedy musisz mnie poprawić) się zgadzamy.

Dokładnie, nie wiesz. Jednak to że państwo Polska będzie istniało i respektowało zobowiązania emerytalne jest bardziej prawdopodobne niż powodzenie niemal każdej inwestycji. Dlatego obligacje państwowe mają najniższe stopy zwrotu - państwa są stosunkowo bezpiecznymi gwarantami.

Wprowadzenie OFE było błędem, personalizacja kont ZUS-owskich również takim błędem była - stworzyła sytuację gdzie zaoszczędzony kapitał istnieje tylko wirtualnie ponieważ pieniądze pobierane z "podatku emerytalnego" (bo cóż to niby za składka?) trafiają prosto do beneficjentów.

OFE było wielkim błędem - tak. Personalizacja kont ZUS wprowadza automatyczny system bilansowania się systemu przy kiepskiej demografii.
Shi, mówisz o tym wirtualnym kapitale jakby to było coś niesamowitego. Na tym polega inwestowanie i dlatego zarabia się na inwestycjach, bo to zawsze ryzyko. Kupując akcje firmy nie liczysz chyba że dana firma trzyma Twoje pieniądze w żelaznym sejfie, ona tylko zobowiązuje Ci się oddać środki z przyszłych zysków, bo je inwestuje. Tak samo dzieje się w przypadku depozytu w banku, obligacji, funduszy inwestycyjnych. Zaplanowanie spłaty przyszłych zobowiązań z przyszłych zysków to nic nadzwyczajnego. Nie masz żadnego kredytu którym rozłożyłeś sobie koszt poprawy jakości życia na dłuższy okres?

Marnowanie energii administracji publicznej: zdublowane koszty obsługi urzędniczej poprzez istnienie dwóch instytucji skarbowych - ZUS oraz US. Na co to się przekłada to chyba nie muszę tłumaczyć.

Na razie to jedyna sensowna propozycja. :D Jednak ZUS nie zajmuje się tylko emeryturami. Co z rentami, zwolnieniami zdrowotnymi itp?

A teraz kilka słów o tym jak przejść na system obywatelski i co jest nam w stanie zagwarantować:
[...]

Przecież jako wolnorynkowiec dobrze wiesz że nic nie bierze się z próżni. Podatek emerytalny musiałby być pobierany, czyli po prostu zastąpiłby ZUS, może w niższej kwocie - i niższą emeryturę by zapewniał.
Do tego zapominasz o najważniejszym, o czym żaden fan systemu obywatelskiego mówić nie chce - trzeba nałożyć dodatkowy podatek który będzie przeznaczony na wypłaty dzisiejszych i przyszłych emerytur w dzisiejszym systemie (przyszłym starym) i starym systemie (który będzie wtedy starym-starym systemem :D ).
W zasadzie system obywatelski różni się tylko tym, że ma nieco mniejsze składki (podatek emerytalny) i niższe emerytury państwowe niż dzisiejszy system pokoleniowy. Do tego konwersja na system obywatelski pociąga za sobą potrzebę trzymania dwóch systemów, płacenia dodatkowo za stary system i oszczędzania w nowym systemie.
Oczywiście będą się one stopniowo bilansowały, bo będzie przybywać ludzi w systemie obywatelskim, a maleć ilość ludzi w systemie pokoleniowym ale zapominasz że:

- emeryci będą wtedy już podzieleni między trzy systemy emerytalne, nasz stary, dzisiejszy i obywatelski. To nie zmniejszy biurokacji do czego dążysz, oj nie. Chcesz dodatkowo skomplikować system dodając roboty urzędnikom.

- chcesz zastąpić obecny system, systemem tak bardzo do niego podobnym - że koszta społeczne na które chcesz skazać mieszkańców Polski są irracjonalne.
Dlaczego? Bo wprowadzasz dodatkowe zamieszanie nową reformą. Bo młodzi ludzie będą musieli łożyć na dzisiejsze i przyszłe emerytury i dodatkowo oszczędzać na swoje - to jest w zasadzie nie do udźwignięcia i sądzę że wielu z nich zrezygnuje z oszczędzania, bo młodość, bo łaknienie większego komfortu przy stosunkowo niskich, młodocianych zarobkach. Osobiście nie godzę się na coś takiego.

Identyczny efekt można osiągnąć obniżając składki dzisiejszego ZUS, zapewniając mniejsze emerytury w przyszłości i wprowadzając dodatkowy podatek dla obecnych emerytów. Tylko że to ma niewielki sens. Przyszłe emerytury i tak nie będą wielkie, więc oszczędzać wypada samemu. Twój system jest tak podobny do dzisiejszego, że zmiana jest irracjonalna.

Dlatego powtarzam pytanie - zmiana systemu, czy reanimacja trupa?

Chcesz wejść z deszczu pod rynnę. ;)
Do tego ZUS nie jest trupem.

funkcje państwa w przyszłości zostaną zastąpione mechanizmami rynkowymi; w to nie wątpię i jestem tego pewien

A ja jestem pewien że nie zostanie. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat mieliśmy orgię liberalizmu, ale powoli czuć w kręgach akademickich i wśród polityków odwrót w stronę bardziej społecznej wizji państwa.



#35

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Ta sama zasada działania występuje we wszystkich bankach świata i wielu instytucjach finansowych, czy to jakaś tajemnica i zaskoczenie że nie trzymają pieniędzy w sejfie?


Oczywiście - ale czy jest to racjonalne? Takie zachowanie wynika w prostej linii ze złej teorii ekonomicznej, która mówi o tym, że wyprodukować można wszystko pod warunkiem, że ktoś ten nasz produkt kupi! W prostej linii sprowadza się to do sterowania zagregowanym popytem przy użyciu instytucji finansowych. Przy takim rozdaniu kart, sektor finansowy dominuje nad gospodarką realną - operujemy pieniądzem "bankowym" (kredytowym) który opiera się tylko na wierze swoich wyznawców w Boga z Wall Street. To jest zresztą jeden z powodów dla którego OFE nie mogą normalnie prosperować.

Dość modny temat ostatnio -swoją drogą- oczywiście nie dostrzegający sedna problemu i obarczający winą za kryzys mityczny "kapitalizm".
 

Inwestycja zabezpieczona przez państwo jest obłożona jednym z najniższych możliwych ryzyk, zwłaszcza długoterminowo. Państwa zazwyczaj spłacają swoje zobowiązania, bo znikają bardzo rzadko a nawet jeśli znikają to zobowiązania mogą być przejęte przez zdobywce dla uspokojenia społeczeństwa (patrz Krym).


O tak, zabezpieczenia państwowe w warunkach pieniądza "bankowego" stoją faktycznie bardzo wysoko. Długi rządowe to właśnie podstawa do emisji pieniądza kredytowego na którym najlepiej zarabiają właśnie bankierzy. Odsetki od rządu, odsetki od kredytobiorców pobierane z pieniędzy, które wcześniej w/w banki same wyemitowały! Genialny interes - ciekawe tylko dla kogo.

Nie dziwię się, że wielcy tego świata (w pejoratywnym tego słowa znaczeniu) mają się za bogów, skoro są w stanie wmówić nawet ich przeciwnikom, iż "przecież pozwalamy wam się rozwijać" - przekręt intelektualny stulecia.
 

Nie chce być niemiły, ale to totalne mrzonki. Jak wyobrażasz sobie udźwignięcie takiego zdublowanego obciążenia.


Poprzez uwolnienie gospodarki - ale nie chcę się w tym punkcie nad tym rozwodzić, pozwól, że zrobię to później kiedy będę mógł się odnieść do konkretnych przykładów.
 

Uważasz że prywatne inwestycje są odporne na problemy demograficzne? Demografia rozwali każdy system emerytalny.

 
Nie. Prywatne inwestycje likwidują twór znany nam pod nazwą "problemów demograficznych".
 
Widzisz tutaj dochodzimy do sedna a mianowicie do tego co każdy zdaje się pomijać - do czynnika ludzkiego, który de facto jest najważniejszy w całym rachunku.

Możemy stawiać sobie dziesiątki pytań. Dlaczego właściwie coś takiego jak "problem demograficzny" istnieje? Co popycha ludzi do takiego działania. Co można zrobić aby ułatwić posiadanie potomstwa (co politycy eufemistycznie uwielbiają nazywać "polityką prorodzinną"). Dużo pytań a odpowiedź jest tylko jedna i wynika z prakseologi - przedstawionej przez Ludwiga von Misesa jako podstawowa metoda nauki ekonomii.

Pozwólmy działać...
 
Mrzonka? Weźmy za przykład Opolszczyznę, gdzie proces wyludniania się przebiega najszybciej - co roku ubywa tam około 5 tysięcy mieszkańców, dodatkowo region ten "słynie" z jednego z najniższych wskaźników dzietności . Samorząd Województwa Opolskiego w połączeniu z ekspertami Centrum im. Adama Smitha opracował plan działania nazwany Specjalnym planem demograficznym. Opiera się na czterech pakietach:

  • "Praca to bezpieczna rodzina"
  • "Edukacja a rynek pracy"
  • "Opieka żłobkowo-przedszkolna"
  • "Złota jesień"

Jak widać, całość opiera się na pracy i dzieciach - tylko praca, inwestycje prywatne oraz dzieci mogą uratować nas przed demograficzną pułapką, w którą Europa sukcesywnie popadała - poprzez ciągłe obniżanie wieku emerytalnego przy jednocześnie coraz lepszej opiece zdrowotnej.

 

Można powiedzieć oczywiście, że przyjadą imigranci skuszeni popytem na pracę i uratują sytuację, jednak równie dobrze można tak mówić w przypadku dzisiejszego systemu. Więc tutaj różnica między systemem pokoleniowym, a obywatelskim jest iluzoryczna. Demografia bije w oba.


Nie można, ponieważ dzisiejszy system (co już wcześniej zaznaczałem) opiera się na popycie u którego podstaw nie leży podaż a imperatyw - tworząc zamknięte koło cykli koniunkturalnych.
 

Jednak ZUS nie zajmuje się tylko emeryturami. Co z rentami, zwolnieniami zdrowotnymi itp?


Będą prowadzone przez sektor pomocy zdrowotnej - zresztą tak jak dotychczas, zmieniamy zarząd i osoby rozporządzające kapitałem, usuwamy przy tym niepotrzebny dubel administracyjny. Reformy emerytalnej - szczególnie na obywatelską - nie można rozpatrywać bez połączenia tego problemu z resztą wydatków państwowych, myślałem, że jest to jasne od samego początku.
 

Przecież jako wolnorynkowiec dobrze wiesz że nic nie bierze się z próżni. Podatek emerytalny musiałby być pobierany, czyli po prostu zastąpiłby ZUS, może w niższej kwocie - i niższą emeryturę by zapewniał.


Przecież od początku mówię, że podatek musi być pobierany, nawet zamieniłem pojęcie "składki" na "podatku emerytalnego" - rozprawiam jedynie nad tym przez kogo i w jakiej formie ma być pobierany aby zrobić to w jak najbardziej efektywny sposób.

Niższa kwota? Możliwe, ponieważ świadczenia emerytalne to pochodna podziału PKB wytworzonego przez pokolenie aktywne zawodowo. Wysokość pojedynczego świadczenia (bo o takim sobie tutaj rozmawiamy) będzie funkcją ilości osób partycypujących w podziale oraz granicznej wielkości PKB, która będzie mogła być przeznaczona na w/w cel. Tego prawa nie oszukasz. Dlatego stała kwota emerytalna ma więcej sensu niż obecna. Pieniądz jest jedynie wirtualny, więc nie ma praktycznie żadnego wkładu własnego - dlaczego więc różne wysokości świadczeń emerytalnych?

Można tutaj podać za przykład służbę zdrowia - składki są różne a opieka tak czy siak jest taka sama, nikt nie ma różnych praw w tej kwestii.
 

Do tego zapominasz o najważniejszym, o czym żaden fan systemu obywatelskiego mówić nie chce - trzeba nałożyć dodatkowy podatek który będzie przeznaczony na wypłaty dzisiejszych i przyszłych emerytur w dzisiejszym systemie (przyszłym starym) i starym systemie (który będzie wtedy starym-starym systemem :D ).


Słucham?

Abecadło ekonomii, mój drogi, tutaj się kłania.

Wysokość emerytury jest zależna od dochodu narodowego. Dochód narodowy jest oczywiście zależny od kilku czynników: czynnika demograficznego, technologicznego, ekonomicznego oraz prawno-instytucjonalnego. Usuwając prerogatywy państwa jesteśmy w stanie "pokonać" każdy z w/w czynników. Żaden dodatkowy podatek nie będzie potrzebny - ściągalność podatku przychodowego w odpowiedniej formie zupełnie wystarczy. To Ty nie chcesz pamiętać o tym, że nie wszyscy mają podobną wizję przyszłości ;).

Nie jestem fanem systemu obywatelskiego - jako libertarianin zgadzam się na niego z ciężkim sercem :P
 

Przez ostatnie kilkadziesiąt lat mieliśmy orgię liberalizmu, ale powoli czuć w kręgach akademickich i wśród polityków odwrót w stronę bardziej społecznej wizji państwa.

Oczywiście ani słowa o przedsiębiorcach :D. Polityka i kręgi akademickie - mam nadzieję, że dalej ten pomysł nie wyjdzie.

Chyba na wszystkie kluczowe zagadnienia odpowiedziałem... Jeżeli jednak coś ważnego pominąłem to proszę o zwrócenie uwagi chętnie się do tego ustosunkuje.

Swoją drogą ciekawie się rozmawia - bez nieprzyjemnych "argumentów" ad personam.





#36

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Przy takim rozdaniu kart, sektor finansowy dominuje nad gospodarką realną - operujemy pieniądzem "bankowym" (kredytowym) który opiera się tylko na "wierze" swoich wyznawców w "Boga z Wall Street". To jest zresztą jeden z powodów dla którego OFE nie mogą normalnie prosperować.

Niestety, rezerwa cząstkowa - co by o niej nie mówić - odpowiada za ogromną dostępność kapitału i niewielki jego koszt.
Duży wzrost gospodarczy wymaga dostępności kapitału, innowacyjne i świeże pomysły również. Gdyby rezerwy cząstkowej nie było, koszt pieniądza musiałby być znacznie wyższy niż dziś. Teraz jak rozwiązać to zagadnienie? Zrezygnować z taniego kapitału?

Nie dziwię się, że "wielcy tego świata" (w pejoratywnym tego słowa znaczeniu) mają się za Bogów, skoro są w stanie wmówić nawet ich przeciwnikom, iż "przecież pozwalamy wam się rozwijać" - przekręt intelektualny stulecia.

Pomagają się rozwijać. Tego nie da się zaprzeczyć. Dostarczają kapitału który jest konieczny dla gospodarki. Jednak instytucje finansowe stały się za duże i zlikwidowano zbyt wiele regulacji trzymających ich w ryzach. Idąc w spekulacje finansowe destabilizują rynki światowe i budują przewagę rynku finansowego nad realną gospodarką.
Rynek finansowy to potrzebna rzecz, ale trzeba ją trzymać w ryzach bo łatwo wymyka się spod kontroli.

Mrzonka? Weźmy za przykład opolszczyznę, gdzie proces wyludniania się przebiega najszybciej - co roku ubywa tam około 5 tysięcy mieszkańców, dodatkowo region ten "słynie" z jednego z najniższych wskaźników dzietności . Samorząd Województwa Opolskiego w połączeniu z ekspertami Centrum im. Adama Smitha opracował plan działania nazwany "Specjalnym planem demograficznym". Opiera się na czterech pakietach:

Tutaj rozbijemy się o podstawową sprawę. To nie jest tak że ludzie masowo chcą mieć dzieci, ale nie mogą. Większość z nich chce mieć jedno, albo nie chce ich wcale. Dotyczy to zwłaszcza zmiany postrzegania obowiązków życiowych przez kobiety. Wiele dzieci mieć nie chce, inne chcą ale "kiedyś". Z dziewczyn które znam z mojego okresu, a nie są najmłodsze bo już 23-27 lat dzieci ma bo ja wiem - może 10%. Nie widać żeby im się do czegoś spieszyło. Może dziecko mieć będą, ale zapewne jedno, max dwójkę i to w okolicach 35 roku życia.
To jest podstawowa przyczyna problemów demograficznych. Ludzie po prostu dzieci mieć nie chcą. Dla mnie też nie są żadną wartością dla której miałbym poświęcać swoje plany zarobkowe i wygodne życie. Po nas choćby potop.
Wszelkie programy niewiele tu zmienią. Dzisiejszy świat jest na tyle emocjonujący, różnorodny i dostępny, że można czerpać z niego pełną piersią bez posiadania dzieci i nie czuć pustki.

Nie można, ponieważ dzisiejszy system (co już wcześniej zaznaczałem) opiera się na popycie u którego podstaw nie leży podaż a imperatyw - tworząc zamknięte koło cykli koniukturalnych.

Na początku zawsze występuje wzrost podaży, potem lawinowy jego postęp buduje bańkę. Jeśli uda się ją w porę schłodzić można uniknąć wielkich problemów. Tego w kapitalizmie uniknąć się nie da. Chciwość ludzka zawsze popycha w kierunku maksymalizacji zysków i bez regulacji to zjawisko wymyka się spod kontroli. Bez rezerwy cząstkowej bańki inwestycyjne także występowały. Rzadziej, ale to dlatego że dzisiejsza globalna gospodarka natychmiastowo potrafi przelać gigantyczne środki w dany rynek. Przed tym trzeba umieć się bronić.

Będą prowadzone przez sektor pomocy zdrowotnej - zresztą tak jak dotychczas, zmieniamy zarząd i osoby rozporządzające kapitałem, usuwamy przy tym niepotrzebny dubel administracyjny. Reformy emerytalnej - szczególnie na obywatelską - nie można rozpatrywać bez połączenia tego problemu z resztą wydatków państwowych, myślałem, że jest to jasne od samego początku.

To można rozważać nawet bez likwidacji dzisiejszego systemu.

Przecież od początku mówię, że podatek musi być pobierany, nawet zamieniłem pojęcie "składki" na "podatku emerytalnego" - rozprawiam jedynie nad tym przez kogo i w jakiej formie ma być pobierany aby zrobić to w jak najbardziej efektywny sposób.

Ty zastanawiasz się kto miałby go pobierać, ja zastanawiam się bardziej nad tym kto miałby go płacić i dlaczego karać tak jedno pokolenia. To nie będzie niski podatek, będzie bił po kieszeni najsłabiej zarabiających. Zwłaszcza że z tego co widzę postulujesz tutaj stałe kwoty, bez progresji.

Pieniądz jest jedynie "wirtualny" więc nie ma praktycznie żadnego wkładu własnego - dlaczego więc reóżne wysokości świadczeń emerytalnych?

Pewnie z dwóch powodów.
- Zapewnić stałą kwotę zstąpienia. Ludzie zamożniejsi mają zwykle wyższe koszty utrzymania, więc i emerytura musi być wyższa.
- Do tego w obecnej sytuacji żeby zrzucić większy koszt utrzymania dzisiejszych emerytów na bardziej dostatnich. Gdyby była to stała składka mniej zarabiający byliby obciążeni ponad miarę. Utrzymanie popytu wśród mniej zamożnych poprzez mniejsze obciążenia jest korzystne dla gospodarki, bo to oni wydają niemal wszystko na utrzymanie bieżące. Podniesienie ich dochodów daje największego kopa gospodarce.

Można tutaj podać za przykład służbę zdrowia - składki są różne a opieka tak czy siak jest taka sama, nikt nie ma "różnych" praw w tej kwestii.

Tutaj już wchodzimy w kwestię sprawiedliwości społecznej. Dla mnie jest to istotna kwestia, nie zaakceptuje podatków na zasadzie pogłównego. Bo wtedy spałyby obciążenia tych którzy już mają, a wzrosły tych którzy nie mają. W jaki sposób biedni mają się dorobić w takim wypadku czegokolwiek. To tylko nakręci spiralę nierówności. Natomiast nierówności to niepokoje społeczne i w efekcie spadek jakości życia całego społeczeństwa. W interesie bogatych jest płacić więcej by żyć w spokojnym społeczeństwie, bo mogą stracić więcej.

Abecadło ekonomii mój drogi tutaj się kłania.

Od razu powiem że nie uznaję poglądu o jedynej prawdziwej ekonomii austryjaków. Uważam to za bullszit. Ekonomia to płynna nauka, która musi dopasowywać się do zaistniałej sytuacji i otoczenia. Teorie austryjaków są fajne na papierze. Oczywiście pewne elementy są wartościowe, ale osobiście jestem za łączeniem ekonomii z naukami społecznymi, socjologią i psychologią behawioralną. Bo leseferyzm jest... prymitywny i łopatologiczny, nie odpowiada zawiłej rzeczywistości.

Wysokość emerytury jest zależna od dochodu narodowego. Dochód narodowy jest oczywiście zależny od kilku czynników: czynnika demograficznego, technologicznego, ekonomicznego oraz prawno-instytucjonalnego. Usuwając prerogatywy państwa jesteśmy w stanie "pokonać" każdy z w/w czynników. Żaden dodatkowy podatek nie będzie potrzebny - ściąglność podatku przychodowego w odpowiedniej formie zupełnie wystarczy. To Ty nie chcesz pamiętać o tym, że nie wszyscy mają podobną wizję przyszłości ;).

Muszę z przykrością stwierdzić że to są jedynie pobożne życzenia oparte o teorię austryjaków. Przykładów na sukces czysto libertariańskiego kraju nie ma (Chile jako sztandarowy przykład... nie była to nigdy gospodarka uwolniona w takim stopniu w jakim byś chciał - a raczej brakowało do tego stanu parę lat świetlnych, siedzi na miedzi, a wzrost wcale nie był tak oszałamiający jak protekcjonistycznych gospodarek azjatyckich), za to jest przykład Boliwii której liberalne uwolnienie rynków wiązało się z upadkiem gospodarki i wzrostem skrajnej biedy. Liberalizm działa na papierze, w rzeczywistości nie. I nie przeciwstawiam tutaj liberalizmowi czystego socjalizmu. Po prostu skrajności nie działają, a jeśli dojdą do głosu sprawiają same problemy.

Oczywiście ani słowa o przedsiębiorcach :D. Polityka i kręgi akademickie - mam nadzieję, że dalej ten pomysł nie wyjdzie.

Bo od akademików zawsze się zaczyna. Od tego są. Przedsiębiorcy nie są obiektywni i nie powinni sami decydować o przyszłości gospodarki. Musi ona być budowana przy współpracy wszystkich grup zainteresowanych. Przedsiębiorcy to tylko element układanki, nie złoty cielec gospodarki. Prawda, wzbudzają machinę w ruch, ale potrzebują do tego energii którą dają ludzie. Energii w postaci pracy i popytu. Skupiając się jedynie na przedsiębiorcach (a taka tendencja niestety występuje u leseferystów) ignorujemy zadbanie o odpowiedni poziom energii. Trzeba zapewnić równowagę.



#37

Bloody Wolf.
  • Postów: 51
  • Tematów: 9
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

www.facebook.com/futrolux - ja bym napewno nie pozwoliła na takie coś!!! Wypychać małe kotki i pieski :'(
Do tego doszło w tym prawie!
Zmieniłabym jeszcze ustrój, tolerancję oraz poglądy ;)

#38

Kuruša.
  • Postów: 632
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Ile lat żyje i wielu moich znajomych nigdy nie była mi potrzebna broń. W USA są pozwolenia dla każdego i co chwila słyszy się o mordach w szkołach i innych miejscach publicznych. Po co Ci ta broń? Mało mamy kozaczków w kraju? Wyobrażasz sobie to eldorado? Jeżeli jakaś grupka kiboli nie ma to zawsze znajdą łebka-czystego co im to udostępni. Dajmy spokój z tą legalizacją broni...

 

 

W Szwajcarii prawie pół miliona osób posiada karabin maszynowy (nie pistolet!) i o wielkich strzelaninach tam się nie słyszy. Kwestia przygotowania ludzi- tego nie da się zrobić ot tak, ale jest to konieczne.

 

 

Już widzę jak idziesz na policję na znajomego. Wtedy na osiedlu jesteś konfident i tyle tracisz domówki i znajomych. Lepiej żeby to było niezależne od Ciebie wtedy jesteś czysty.

 

Ale przy okazji wspomnę nie rozumiem dlaczego nielegalne jest gdy gdzieś w lesie, daleko za cywilizacją ustawi się 30 osób i będą sobie obijać mordy 15vs15 i przyjeżdża taka policja i ich wyłapuje. Tego naprawdę nie mogę pojąć. Ktoś świadomie organizuje i bierze udział w takim wydarzeniu jest karany.

 

 

To taki przykład tylko był ;)

 

No osobiście też tego nie rozumiem- na arenie, uprawiając tzw. boks, zupełnie można i oglądają to dzieci, a jak się umówisz z kimś to nie można?

 

 

 

Tutaj rozbijemy się o podstawową sprawę. To nie jest tak że ludzie masowo chcą mieć dzieci, ale nie mogą. Większość z nich chce mieć jedno, albo nie chce ich wcale. Dotyczy to zwłaszcza zmiany postrzegania obowiązków życiowych przez kobiety. Wiele dzieci mieć nie chce, inne chcą ale "kiedyś". Z dziewczyn które znam z mojego okresu, a nie są najmłodsze bo już 23-27 lat dzieci ma bo ja wiem - może 10%. Nie widać żeby im się do czegoś spieszyło. Może dziecko mieć będą, ale zapewne jedno, max dwójkę i to w okolicach 35 roku życia.
To jest podstawowa przyczyna problemów demograficznych. Ludzie po prostu dzieci mieć nie chcą. Dla mnie też nie są żadną wartością dla której miałbym poświęcać swoje plany zarobkowe i wygodne życie. Po nas choćby potop.
Wszelkie programy niewiele tu zmienią. Dzisiejszy świat jest na tyle emocjonujący, różnorodny i dostępny, że można czerpać z niego pełną piersią bez posiadania dzieci i nie czuć pustki.

 

 

Całego wywodu nie czytałem, wybacz, ale- ja dzieci bym bardzo chciał mieć, nawet kosztem tego, że musiałbym łączyć dziecko+praca+studia, ale mnie na to najzwyczajniej w świecie nie stać. Jak ktoś nie będzie mi kradł moich pieniędzy, to będzie mi dużo łatwiej podjąć decyzję o dziecku.



#39

ultimate.

    Animam debeo !

  • Postów: 500
  • Tematów: 46
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Temat traktuje o prawie, nie o polityce. Proszę o powrót do wątku. 





#40

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Mój adwersarz niedługo wraca do świata żywych, wypadałoby wiec odpowiedzieć.

Zacznę od tych nieszczęsnych banków bo przewijają się one przez całą naszą rozmowę i sprawiają, że meritum sprawy gdzieś ucieka.
 

Duży wzrost gospodarczy wymaga dostępności kapitału, innowacyjne i świeże pomysły również. Gdyby rezerwy cząstkowej nie było, koszt pieniądza musiałby być znacznie wyższy niż dziś.


Mógłbym napisać bardzo prosto - odejść od pieniądza fiducjarnego (co ograniczy chciejstwo banków emisyjnych), powrócić do standardu złota i gospodarki realnej - jednak zdaje sobie sprawę, ze takie postawienie sprawy niczego nie wytłumaczy ani Tobie mój drogi ani naszym czytelnikom.

Zacznijmy od początku - tzw. "kwit magazynowy" (coś co potocznie nazywamy pieniądzem) de facto nim nie jest. Jest tylko poświadczeniem tego, ze istnieje pewien realny kapitał, który go pokrywa. Czyli, system częściowej rezerwy bankowej to wypuszczanie "kwitów magazynowych" ponad stan, poświadczenie nieprawdy i fałszerstwo na ogromna skale. Pamiętasz możne krach na rynkach azjatyckich? Pomijając to co tam się działo i jak sprawę zatuszowano - do opinii publicznej wyszedł fakt, iż na giełdach światowych obraca się "pieniądzem", który (na tamta chwile) przekraczał bogactwa naszej planety ponad dwukrotnie!

Bawicie się w Boga/ów?

Do czego to prowadzi? Skoro pieniądza przybywa w tak zastraszającym tempie to wracając do prawa podaży i popytu maleje jego wartość odnośnie innych towarów. Przepis na inflacje mamy gotowy. Czy eee "szeroka dostępność do kapitału" nadal wygląda tak kolorowo? To oczywiście jeszcze nie koniec a dopiero czubek góry lodowej - idźmy dalej.

Załóżmy, ze inflacja wynosi takie książkowe 10% rocznie. Co to oznacza? Ze banknot warty 100 zł na początku roku, pod koniec będzie wart już tylko 90. Cały cyrk polega na tym, ze jesteśmy zmuszeni do używania tego "pieniądza" pod przymusem banków, które zajmują się jego emisja  :szczerb: . Niewolnictwo. Nieważne, czy są to banki narodowe czy prywatne - zwykle złodziejstwo.

Teraz pomyślmy przez chwile o naszych ulubionych pożyczkach. Bank pożycza cudze pieniądze, oddać musimy już swoje - ciężko zarobione dzięki pracy. Rząd jest szczęśliwy bo obywatel ma "łatwy dostęp do pieniądza", bank jest szczęśliwy bo pozbył się nadpłynności finansowej a obywatel jest szczęśliwy bo jego innowacyjny pomysł na stworzenie ekspresu do kawy napędzanego mini reaktorem atomowym (w skrócie EdKNMRA) wreszcie doczeka się spełnienia.

Można powiedzieć przecież, ze wszyscy są zadowoleni i tylko tym wrednym Austriakom ciągle coś nie pasuje. Przykładów na kruchość tego systemu jest wiele ale nie chcę się na ten temat rozpisywać i podam tylko jeden. Co z ludźmi, którzy wezmą pożyczkę na swoje EdKNMRA'y i nie będą chcieli ich oddać?
 
Czy na oddziale są jeszcze zdrowe osoby? Proszę wstać :szczerb:
 
Tym smutnym dość akcentem niestety, można odpowiedzieć również na kolejny Twój akapit - największy rynek spekulacyjny to banki narodowe, więc nie wiem kto i przez co ma trzymać cokolwiek w ryzach - oni grają do jednej bramki. Trochę jak dolewanie oliwy do ognia. Nikt nie twierdzi, że banki inwestycyjne to zły pomysł - ale mówmy o bankach 100% rezerwy monetarnej gdzie pożyczka oparta jest o rzeczywisty kruszec za który bank sam odpowiada. Ja za chciwość bankierów (możliwą oczywiście TYLKO dzięki państwu) płacić nie mam zamiaru.
 

To jest podstawowa przyczyna problemów demograficznych. Ludzie po prostu dzieci mieć nie chcą.


Proszę Cię Mylo.

Tak rozsądnie pisałeś o tym, że doświadczenia z "własnego podwórka" mają się nijak do rzeczywistości więc po co uciekasz teraz w takie rozważania? Podejście do życia i naleciałości kulturowe są oczywiście cennym kryterium podczas rozważań na temat demografii - jednak nie mają większego wpływu na problem o którym piszemy. Co więc ma wpływ? Ekonomia.

Według danych Eurostatu, Polki, które pracują mają dwukrotnie wyższą dzietność niż kobiety niepracujące pozbawione bezpieczeństwa ekonomicznego. Ekonomią również tłumaczy się boom lat 90' czy epoki Gierkowskiej. Podobnie sytuacja ma się w WB. Nie będę pisał bzdur na temat dwukrotnie większej dzietności Polek w WB (bo jak wiadomo z danymi można zrobić wszystko byle udowodnić własną tezę) ale nie zmienia to faktu, iż na Wyspach rodzi się zdecydowanie więcej ludzi niż w naszym kraju. Jeżeli wyprzedzamy w tym rankingu innych imigrantów; szczególnie tych z bliskiego wschodu, to musisz przyznać, że coś mimo wszystko jest na rzeczy.

Pomijam już oczywiście zagadnienie tego dlaczego nasi rodacy emigrują  :szczerb: 
 
Ja nie neguję oczywiście, że są ludzie, którzy dzieci mieć nie chcą - ale nie są oni na tyle liczną grupą aby mieć wpływ na wskaźnik demograficzny. Moim zdaniem dzieci jest mniej (w krajach rozwiniętych) dlatego, że naturalny model dla naszego gatunku to 2+1 lub 2+2. Naturalny instynkt zostaje zaspokojony a przy tak nielicznej rodzinie świat nadal stoi dla nas otworem.
 

Na początku zawsze występuje wzrost podaży, potem lawinowy jego postęp buduje bańkę. Jeśli uda się ją w porę schłodzić można uniknąć wielkich problemów.


Wy naprawdę wierzycie w to, że z czymś walczycie.  :facepalm: 

Posługujesz się uproszczonym modelem wyciągniętym wprost z Keynesa (bez czasu i kapitału), który nie zauważa tego iż już w czasie boomu konsumpcyjnego ludzie są biedniejsi niż im się wydaje. A zabiegi rządu (jak np. nacjonalizacja dużej części sektora nieruchomości i AIG w Stanach) to tylko kolejne ciosy, które dobijają gospodarkę.

Austriacka teoria cykli koniunkturalnych na naszych oczach przestaje być tylko teorią.
 

Ty zastanawiasz się kto miałby go pobierać, ja zastanawiam się bardziej nad tym kto miałby go płacić i dlaczego karać tak jedno pokolenia. To nie będzie niski podatek, będzie bił po kieszeni najsłabiej zarabiających. Zwłaszcza że z tego co widzę postulujesz tutaj stałe kwoty, bez progresji.

 
Progresja nie działa - nie ma sensu z niej korzystać. Istnieje "próg bólu" który jest do udźwignięcia przez obywateli - przy progresji kapitał będzie alokowany w miejscach do których fiskus nie będzie miał dostępu - tym samym wpływ do budżetu będzie mniejszy. Wystarczy popatrzeć na ceny akcyzy podczas rządów Millera żeby zdać sobie z tego sprawę.
 
Po kieszeni bije nas podwójne pobieranie podatku emerytalnego + podatek dochodowy. Bije właśnie tych najmniej zarabiających, dlaczego? 
 
Jaka jest ściągalności CIT-u?  :szczerb:
 
Sam sobie odpowiedz po której stronie stoisz. Wielki biznes istnieje tylko dzięki państwu i tylko dzięki niemu może nie płacić podatków - kto za to odpowie? Najbiedniejszy i to podwójnie a nawet potrójnie; raz za sprawą ściągalności PIT-u, drugi raz dzięki zatrudnieniu poniżej pensji pozwalającej na zaspokojenie potrzeb konsumenta a po trzecie poprzez podatki pośrednie. Można oczywiście nawoływać do nowego lepszego faszyzmu ale wybacz to już nie moja bajka.
 
Chociaż oczywiście rozumiem (ze strony materialnej bo od strony moralnej mnie to obrzydza) wmówienie klasie *ekhem ekhem* wyzyskiwanej, że pogonimy burżujów. W podobny sposób do władzy doszedł Lenin - cytując mojego wykładowcę był to "największy przekręt w dziejach świata, ludzie sami sobie założyli obroże z uśmiechami na ustach".
 

Utrzymanie popytu wśród mniej zamożnych poprzez mniejsze obciążenia jest korzystne dla gospodarki, bo to oni wydają niemal wszystko na utrzymanie bieżące. Podniesienie ich dochodów daje największego kopa gospodarce.


Srogi imperatyw.

Zacznijmy od cytatu Hazlitta - "Płaca realna bierze się z produkcji a nie dekretów rządu". Teoretycznie moglibyśmy na tym skończyć ale...

Zadziwia mnie to jak postrzegasz gospodarkę - najmniej zamożni, bogaci; rozpatrujesz ją tylko pod kątem ceny pracy a nie wypływu na oczekiwania konsumentów. W swojej wizji ekonomicznej żonglujesz kapitałem przekładając go z miejsca na miejsce "dając kopa gospodarce".

Co jednak w wypadku jeżeli pracodawcy nie będą mogli udźwignąć kosztów pracy (rozważam to sobie teoretycznie jednak niestety to jest fakt)? Będą musieli dokonać redukcji zatrudnienia, postawić na ludzi najbardziej produktywnych (czyli nadal bijemy w tych, którzy niespecjalnie radzą sobie w życiu) lub... obciążyć kosztami pracy konsumenta, który oczywiście wybierze substytut tańszy. Bilans wyjdzie na zero - bezrobotni nie pobudzą gospodarki.

Pomijam już destrukcyjny wpływ takich decyzji rządu na młode pokolenie.
 

Tutaj już wchodzimy w kwestię sprawiedliwości społecznej.


Ja nie chcę, żeby ludzie przymierali głodem - myślę, że nikt o zdrowych zmysłach o tym nie śni. Jednak różnimy się sposobami walki z tym zjawiskiem, co jest raczej rzeczą normalną - inaczej świat byłby nudny  ;) .
 

Bo leseferyzm jest... prymitywny i łopatologiczny, nie odpowiada zawiłej rzeczywistości.


:o

Ja rozumiem nie zgadzać się... ale twierdzenie, że "Ludzkie Działanie", dzieło totalne moim zdaniem, przedstawia ideologię prymitywną i łopatologiczną... to serio jestem w szoku. Czytałeś ją może, że przedstawiasz taki pogląd?




Muszę z przykrością stwierdzić że to są jedynie pobożne życzenia oparte o teorię austryjaków.


Argument jednorożca - zakładasz tezę, iż państwa libertariańskie nie istnieją ponieważ są tak samo realnym bytem co jednorożce. Doświadczenie historyczne mówi nam jednak, że nawet z pozoru nierealna obecnie idea może w przyszłości przewrócić świat do góry nogami (oczywiście również w niektórych przypadkach w pejoratywnym tego słowa znaczeniu) lub... doprowadzić ludzi do ciekawych i innowacyjnych wniosków myślowych - ja chcę pobudzić ludzi do myślenia, na nic więcej aktualnie nie liczę.

Jestem rozczarowany przykładem Boliwii... kraju gdzie bank centralny uznaje Bitcoin za walutę nielegalną - liczyłem na coś bardziej konkretnego ot, np. Somalię  :szczerb:

Ogólnie mylisz monetaryzm i szkołę neoklasyczną z austriacką. Są między nimi ogromne różnice - przykładowo Rand kontestowała Hayek'a nazywając go socjaldemokratą; Friedmana mając już za kompletnego lewaka - nawet Mises'owi się dostało. Także jeżeli mówimy o szkole austriackiej to nie wybiegaj proszę w niepotrzebne dywagacje - w/w szkół nie mam zamiaru bronić.
 
I na koniec.
 

Musi ona być budowana przy współpracy wszystkich grup zainteresowanych.


Dokładnie.

Mam tylko jedno "ale". Model, który proponujesz niszczy delikatną nić porozumień społecznych, zamieniając je na imperatywy. Co prowadzi do degeneracji społeczeństwa i wewnętrznych napięć o których wcześniej wspominałeś. Dzięki temu stwierdzeniu dochodzimy do wniosku, że socjalistami są libertarianie! KMWTW  :szczerb:



#41

Krzys19911.
  • Postów: 345
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Co bym zmienił w polskim prawie? Uuuuuu... chyba krótsza byłaby lista, czego bym nie zmienił w naszym kochanym Kraju absurdów :P. Zacząłbym od samych podstaw, ale tutaj zaczęłaby się polityka, więc muszę to pominąć. Na temat finansów państwa (ZUS, US, składki zdrowotne, publiczna edukacja, etc.) i podatków też mógłbym się rozpisać, ale to również może być uznane za politykę (czy nie?), więc przejdę tylko do prawa sensu stricte.

 

1. Wszyscy więźniowie powinni sami opłacać swój pobyt w więzieniach. To absurd, że w dzisiejszej Polsce przestępca zostaje nagradzany za przestępstwo dostając na mój koszt przytulny dach nad głową i jedzonko.

 

2. Wprowadziłbym karę śmierci dla morderców

 

3. Wprowadziłbym chemiczną kastrację przestępców seksualnych

 

4. Zmniejszyłbym znacznie biurokrację. Chciałbym na swojej prywatnej własności móc postawić budynek, czy ściąć własne drzewo bez konieczności uzyskania pozwolenia od państwa

 

5. Nie chcę, by państwo mówiło mi, jakie używki mogę, a jakich nie mogę zażywać, co mogę jeść, a czego nie mogę, itp. To tylko moje ciało i jeżeli chcę sobie zaszkodzić, państwu nic do tego. Poza tym legalizacja narkotyków oznaczałaby praktycznie zniszczenie całej przestępczości narkotykowej, bo ceny gwałtownie spadłyby w dól i mafii nie opłacałoby się po prostu tym zajmować. Nie muszę chyba tłumaczyć związku delegalizacji używek z przestępczością, wystarczy, że wspomnę chociażby o Ameryce w czasach prohibicji. W tamtych czasach Ameryka miała jeden z największych wskaźników przestępczości w historii. Wszystkie najlepsze historie gangsterskie dzieją się w tamtych czasach, Al Capone, etc.

 

6. Chcę również, by nie było przymusu zapinania pasów bezpieczeństwa. Tak samo jak z narkotykami- tylko sobie szkodzę nie zapinając pasów, więc po co państwo ma w to ingerować?

 

7. Nie chcę ograniczeń prędkości na drogach. Uczciwym rozwiązaniem byłaby tylko wzmianka, że prędkość ma być "dostosowana do warunków na drodze", Każdy z nas ma inny refleks i może jechać z inna prędkością. Więcej piratów na drogach? Na początku pewnie tak, dlatego proponuję jednocześnie znaczne zaostrzenie kar dla ludzi, którzy spowodują wypadek drogowy. Chcesz jechać szybciej? Ok, ale bierzesz za to pełną odpowiedzialność.

 

8. Chcę legalnie grać w pokera. To absurd, że nie mogę ze swoimi pieniędzmi zrobić co chcę, na przykład oddać komuś w przyjemnej grze.

 

9. Chcę, by sprawy były rozstrzygane podczas jednej rozprawy (z małymi wyjątkami), nawet jeśli ta rozprawa miałaby trwać kilka dni nieprzerwanie. Sprawy ciągnące się przez lata to kolejny absurd.

 

10. Chcę, by każdy Polak miał dostęp do broni i mógł skutecznie bronić się przed napaścią. Zastrzelenie złodzieja na swojej własnej posesji nie powinno być karane w ogóle.

 

Tyle na razie pamiętam :). Na pewno byłoby tego znacznie więcej, mnóstwo jakichś drobnych przepisów, które tylko utrudniają życie i ograniczają wolność, ale to już musiałbym sięgnąć do kodeksów. Na razie to wszystko, co przychodzi mi do głowy.



#42

Monolith.

    ótta

  • Postów: 1248
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

2. Wprowadziłbym karę śmierci dla morderców.

 

 

A jeśli to byłby przypadek? Albo osoba psychicznie niezrównoważona?

 

10. Chcę, by każdy Polak miał dostęp do broni i mógł skutecznie bronić się przed napaścią. Zastrzelenie złodzieja na swojej własnej posesji nie powinno być karane w ogóle.

 

 

Jak udowodnisz, że to złodziej, a nie listonosz, albo, że ktoś tego nie ukartował?

Każdy Polak, czyli brak ograniczeń wiekowych, psychologicznych itd.?


Użytkownik Monolith edytował ten post 04.07.2014 - 09:56


#43

Lupus28.

    ¯\_(ツ)_/¯

  • Postów: 641
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

6. Chcę również, by nie było przymusu zapinania pasów bezpieczeństwa. Tak samo jak z narkotykami- tylko sobie szkodzę nie zapinając pasów, więc po co państwo ma w to ingerować?

A w czym ci to zapinanie pasów przeszkadza? Powiedzmy, że ktoś ma dziecko, które widzi, że rodzice nie zapinają pasów i oczywiście bierze z nich przykład. Dlaczego niewinny człowiek ma być narażony na utratę życia przez głupotę innych?

 

7. Nie chcę ograniczeń prędkości na drogach. Uczciwym rozwiązaniem byłaby tylko wzmianka, że prędkość ma być "dostosowana do warunków na drodze", Każdy z nas ma inny refleks i może jechać z inna prędkością. Więcej piratów na drogach? Na początku pewnie tak, dlatego proponuję jednocześnie znaczne zaostrzenie kar dla ludzi, którzy spowodują wypadek drogowy. Chcesz jechać szybciej? Ok, ale bierzesz za to pełną odpowiedzialność.

Jak wyżej, dlaczego ktoś ma być narażony na niebezpieczeństwo przez głupotę innych? Znajdzie się jakiś wariat, który będzie jechał za szybko - ale przecież mu wolno, bo nie ma ograniczeń. W końcu spowoduje wypadek, zabije kogoś - nieszczęście gotowe. Może jeszcze znieśmy zakaz jazdy po alkoholu? Przecież jak ktoś jest mądry, to po pijaku za kierownicę nie wsiądzie.


Użytkownik Lupus28 edytował ten post 04.07.2014 - 10:13




#44

Krzys19911.
  • Postów: 345
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

A jeśli to byłby przypadek? Albo osoba psychicznie niezrównoważona?

 

Ze względu na swój ostateczny charakter kara śmierci powinna być wykonywana tyko w przypadkach, gdy nie ma wątpliwości, że ktoś zamordował. Podobnie zresztą z kastracją, tutaj też trzeba szczególnie uważać, by nie skazać na nią niewinnego. Choroba psychiczna jest oczywiście okolicznością wykluczającą karę śmierci.

 

Jak udowodnisz, że to złodziej, a nie listonosz, albo, że ktoś tego nie ukartował?

Każdy Polak, czyli brak ograniczeń wiekowych, psychologicznych itd.?

 

Oczywiście, że chodziło mi o pełnoletnich, poczytalnych ludzi. Dokonałem po prostu pewnego uproszczenia. Od udowadniania tego będzie policja, tak jak zresztą jest w Ameryce.

 

 

A w czym ci to zapinanie pasów przeszkadza? Powiedzmy, że ktoś ma dziecko, które widzi, że rodzice nie zapinają pasów i oczywiście bierze z nich przykład. Dlaczego niewinny człowiek ma być narażony na utratę życia przez głupotę innych?

 

Nie tyle mi przeszkadza, co jest po prostu niepotrzebnym przepisem. Jeżeli rodzice są głupi i tak wychowują swoje dzieci, to nic na to nie poradzimy.

 

 

Jak wyżej, dlaczego ktoś ma być narażony na niebezpieczeństwo przez głupotę innych? Znajdzie się jakiś wariat, który będzie jechał za szybko - ale przecież mu wolno, bo nie ma ograniczeń. W końcu spowoduje wypadek, zabije kogoś - nieszczęście gotowe. Może jeszcze znieśmy zakaz jazdy po alkoholu? Przecież jak ktoś jest mądry, to po pijaku za kierownicę nie wsiądzie.

 

Może inaczej: jak ktoś zna swój organizm i doskonale wie, ile może wypić, żeby dobrze i świadomie jeździć, to powinno mu się pozwolić jechać- ale na jego własną odpowiedzialność. Kierowcom wolno byłoby jeździć szybko i po alkoholu, ale nie wolno byłoby jeździć niebezpiecznie. Jeśli ktoś będzie jechał zbyt niebezpiecznie i w wyniku jego jazdy ktoś zginie- idzie do więzienia za zabójstwo. Nie jestem za usprawiedliwianiem idiotów za kierownicą. Jestem za usprawiedliwianiem mądrych, świadomych ludzi, którzy doskonale wiedzą jak i ile na godzinę mogą jechać.



#45

Blitz Wölf.
  • Postów: 495
  • Tematów: 7
  • Płeć:Nieokreślona
  • Artykułów: 1
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Zlikwidowałabym podatek od spadków i darowizn. Uważam go za całkowicie zbędny.






 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych