Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy człowiek może zmartwychwstać?

vodoo ezoteryka zmartwychwstanie

  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
2 odpowiedzi w tym temacie

#1

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Chciałbym zaprezentować artykuł znaleziony swojego czasu na Onecie

 

Czy człowiek może zmartwychwstać?

 

Poseł Godson wywołał lawinę komentarzy twierdząc, że widział dowody na wskrzeszenie umarłego. Choć dla wielu to zabobon, istnieje sporo makabrycznych opowieści o powrotach z zaświatów. Większość pochodzi z kultur Czarnej Afryki. Zmarli wracali niekiedy do życia w bardzo dziwnych okolicznościach, na oczach niedowierzających białych…

 

Raz na jakiś czas pojawiają się prasowe doniesienia o ludziach, którzy obudzili się na katafalku. Jeden z nowszych przypadków dotyczy 34-letniego Brightona Damy Zanthe, który umarł w maju 2013 r. po długiej chorobie. Ludzie, którzy odwiedzali zmarłego w jego domu w Gweru (Zimbabwe) zauważyli jednak, że jego ciało drży. Zanthe miał szczęście, bo obudził się kilka godzin przed pogrzebem. Po dwóch dniach w szpitalu "nieboszczyk" został wypisany do domu.

 

Tego typu przypadki są najczęściej efektem złej diagnozy, kiedy słabo wyczuwalne funkcje życiowe pacjenta wprowadzają lekarzy w błąd. W dobie zaawansowanej medycyny trudno wyobrazić sobie, że można zostać pochowanym żywcem, jednak w XIX w. była to prawdziwa obsesja. Budowano nawet specjalne trumny zapewniające dopływ powietrza i posiadające "alarm" w formie dzwonka, na wypadek gdyby zmarły niespodziewanie się ocknął. W historii odnotowywano jednak dużo bardziej tajemnicze przypadki wskrzeszeń, które każą zadać sobie pytanie: czy to miało prawo się wydarzyć?

 

Tańczący trup

W relacjach antropologów i etnologów, którzy mieszkali wśród pierwotnych ludów Afryki i Ameryki Południowej można natknąć się na opowieści podważające naszą naukową wizję świata. Nawet wybitny brytyjski uczony, Edward Evans-Pritchard (1902-73) - długoletni profesor Oxford University donosił, że podczas wizyty u ludu Azande (Południowy Sudan) widział dziwne światło kierujące się w stronę chaty, gdzie znaleziono potem martwego człowieka. Uczony dowiedział się wkrótce, że był to "duch czarownika" lecący do swej ofiary. Nie umiał sobie tego wytłumaczyć.

 

Jednak to, o czym donosił dr Bruce T. Grindal (1940-2012) było wręcz niewiarygodne. W 1967 r. mieszkał on wśród ludu Sisala z Ghany, badając jego kulturę i zwyczaje. Kiedy w krótkim czasie zmarło dwóch mieszkańców wioski, starszyzna zdecydowała o odprawieniu specjalnej ceremonii z udziałem kapłanów. Podczas niej stało się coś, co zostawiło głęboką rysę na światopoglądzie amerykańskiego badacza: "To, co widziałem, wykraczało poza ramy racjonalnej percepcji" - pisał.

 

Grindal twierdził, że podczas rytualnego tańca ciało jednego ze zmarłych zaczęło drgać jakby w odpowiedzi na gesty pogrążonego w ekstatycznym transie kapłana, który uderzał w ziemię metalową motyką i strzelał naokoło śliną. Wśród zawodzenia i hałasu antropologowi zaczęło udzielać się podniecenie tłumu. Czuł, że za chwilę wydarzy się "coś wielkiego". Niebawem zauważył, że z ciał kapłana i zmarłego bije jakieś nienaturalne światło.

 

Po chwili stało się coś, co absolutnie nim wstrząsnęło: "Roztoczył się przede mną widok tak samo wstrętny, co piękny. Z palców i ust kapłana, w kierunku palców i stóp zmarłego pobiegły niteczki światła. Trupem wstrząsnęły spazmy, stanął on na ziemi i zaczął szaleńczo tańczyć. Kiedy patrzyłem, włączyłem się w ten krąg mocy. Zdawało się, że wszystko ożyło i emanuje światłem i siłą, która popycha tańczących to w jedną, to w drugą stronę" - pisał.

 

Łazarz zombie

Doświadczenie Grindala uświadomiło mu, jak daleko nam jeszcze do zrozumienia praw rządzących życiem pierwotnych społeczności posiadających wiedzę o rzeczach, o których nasza cywilizacja dawno zapomniała. Choć antropologa zapewniono, że trupi taniec miał miejsce naprawdę, możliwe, że dał on się ponieść zbiorowej iluzji i sugestii. Ale afrykańska tradycja ludowa, wyeksportowana wraz z niewolnikami za ocean, zna jeszcze jedną receptę na to, jak wskrzesić zmarłego i potem wykorzystać go do własnych celów.

W 1980 r. na rynku w L'Estere na zachodnim wybrzeżu Haiti zjawił się człowiek podający się za zmarłego 18 lat wcześniej Clarviusa Narcisse. Historia ta odbiła się na wyspie głośnym echem, zwracając też uwagę zachodnich mediów. Rankiem 30 kwietnia 1962 r. mężczyznę przewieziono do szpitala w Deschapelles z gorączką i bólami mięśniowymi. Niedługo potem Narcisse zaczął pluć krwią, a jego stan stopniowo się pogarszał. Zmarł w nocy w szpitalnym łóżku, przy którym czuwała jego siostra, Marie Claire. Zgon potwierdziło dwóch lekarzy.

 

Ciało 40-latka złożono na kilkanaście godzin w kostnicy, a potem pochowano je w rodzinnym grobowcu. Historię jego przedziwnego zmartwychwstania opisał w bestsellerze "The Rainbow and the Serpent" antropolog Wade Davis (ur. 1958) wyjaśniając: "Narcisse twierdził, że na prośbę brata zamieniono go w zombie. Przyczyną był spór o ziemię. […] Zaraz po wskrzeszeniu i wyjęciu z grobu został pobity i związany, a potem przewieziony na plantację, gdzie z innymi zombie pracował jako niewolnik. Po dwóch latach ich "mistrz" został zabity, a zombie uciekli. Przez kolejne 16 lat Narcisse błąkał się po kraju, bojąc się zemsty brata. Kiedy jednak dowiedział się o jego śmierci, wrócił do wioski".

 

Okazało się, że Clairvius Narcisse jest rzeczywiście tym, za kogo się podaje. Nie był też odosobnionym przypadkiem. Kapłani voodoo za pomocą substancji psychoaktywnych w tzw. proszku zombie (w którego skład wchodzi m.in. bieluń) są ponoć w stanie wprowadzić człowieka w stan przypominający śmierć, a po obudzeniu (odtruciu) utrzymują ofiarę w narkotycznym transie, wykorzystując ją jako niewolnika do pracy na plantacji.

 

To samo przeżył m.in. Obanis Pierre, którego pochowano w październiku 1977 r. w Thomazeau. Tuż po pogrzebie został "wywołany z grobu". O tym, co działo się później, mówił: "Jak wół ciągnąłem wózki z trzciną. Byłem jak człowiek, który przeszedł przemianę…". Wkrótce jednak syn "mistrza" ulitował się nad nim i resztą zombie, wypuszczając ich na wolność. 30-letni Pierre wrócił do domu, ale jego organizm był wyniszczony jak u starca.

 

"Kombajn boży"

Wiara w możliwość ożywienia zmarłego jako zombie wywodzi się z Zachodniej Afryki. Z kolei według wierzeń z południa kontynentu, sztukę tę posiedli szamani zwani sangoma. Wydaje się, że pierwotnej wiary mieszkańców Czarnego Lądu w to, że za pomocą magicznych mocy można sprawić, że człowiek zmartwychwstanie nie było w stanie wykorzenić nawet chrześcijaństwo. Dowodem na to jest historia nigeryjskiego pastora, Daniela Ekechukwu, w którą szczerze uwierzył poseł na Sejm RP, John Godson.

 

Urodzony w Nigerii parlamentarzysta wspomniał o tym, komentując popularność, jaką cieszą się w Polsce spotkania z ugandyjskim charyzmatycznym księdzem Johnem Bashoborą (ur. 1946), któremu przypisuje się cudowną moc uzdrawiania, a nawet wskrzeszania zmarłych. Gdy ten urządza sobie tournee po Europie, w Afryce ogromną popularność zdobył niemiecki cudotwórca, pastor Reinhard Bonkke (ur. 1941) nazywający się "bożym kombajnem", który również ma przywracać zmarłych do życia. O jednym z takich przypadków mówił właśnie poseł Godson.

 

Pastor Ekechukwu miał w listopadzie 2001 r. wypadek samochodowy. Przewożony między szpitalami, zmarł w wyniku ciężkich obrażeń. Umieszczone w trumnie zwłoki rodzina postanowiła zabrać przed oblicze nauczającego w mieście Onisha pastora Bonkke. Zmarłego ułożono na stole, a po chwili modlitwy zebranych przy nim ludzi ożył. Niemcowi przyniosło to wielką sławę, choć dokonane za jego wstawiennictwem wskrzeszenie ma wielu krytyków (Sugeruje się, że była to specjalnie zaaranżowana "ustawka").

 

Niespełnione marzenia o wiecznej młodości i nieśmiertelności, jak perpetuum mobile, są przedmiotem debat futurologów, którzy wierzą, że dla techniki przyszłości nie będzie żadnych barier. Zmarłych będzie można "wskrzeszać" np. poprzez klonowanie. Jakiś czas temu innym pomysłem zaskoczył wynalazca i myśliciel Ray Kurzweil, twierdząc, że chce "ożywić" ojca w formie… komputerowego awatara. Wirtualna postać miałaby dysponować informacjami o życiu zmarłego, posiadać jego głos i cechy charakteru. Tylko czy próba oszukania natury w taki sposób nie wydaje się nieco absurdalna?

____________________________

Cytaty za:

S. Magliocco, Witching Culture, Filadelfia 2004.

W. Davis, Serpent and the Rainbow, Nowy Jork 2010.

 

źródło

 


  • 2



#2

Staniq.

    In principio erat Verbum.

  • Postów: 6633
  • Tematów: 766
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 28
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wiara w zmartwychwstanie jest zła i nie powinna była tak zdominować wierzeń chrześcijan. Do dziś pozostaje ona głównym artykułem religii, który przyćmił sobą wszystkie inne, włącznie z tym o miłości. Jezus przyszedł aby nauczać moralności i na tym przecież polegało jego życie. Chrześcijanie nigdy tego nie podjęli. Albowiem łatwiej jest wierzyć w zjawy i duchy niż praktykować wzniosłe uczynki. Łatwiej jest zbudować religię opartą na nadziei i obietnicach, niż na wyrzeczeniach i moralności. I do dziś jeszcze legenda o zmartwychwstaniu, wyrosła z marzeń i złudzeń ludzi sprzed dwóch tysięcy lat, stanowi nieprzebrane wprost źródło natchnień i interpretacji dla jednych, a okazję do spędzenia kilku wspólnych chwil z rodziną i znajomymi, dla innych.

W takiej formie właśnie zmartwychwstanie jest nam znane. Forma zombie, obca kulturowo i nad wyraz egzotyczna budzi chore fascynacje ze względu na aurę tajemniczości, którą jest otoczona. Ach i te nasze słowiańskie czarownice i wiedźmy... Ileż to stworów i truposzy przywróciły do życia, zmuszając ich do niewolniczej pracy!

Ale, ale...zdaje się, że czarownicy zombie też tak działają. No... ktoś czyjeś patenty naruszył.

Przecież historia pełna jest mitów, baśni i opowiadań o wskrzeszaniu umarłych, ale czy to znaczy, że to prawda?

Moim własnym i prywatnym zdaniem, to przekręty, na których budowano mit wszechmogących kapłanów i szamanów (zwał jak zwał), nie mające nic wspólnego ze zmartwychwstaniem form boskich, bądź ich potomstwa, a to zaś materiał na osobny temat.


Użytkownik Staniq edytował ten post 07.04.2014 - 21:36




#3

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wiara w zmartwychwstanie jest zła i nie powinna była tak zdominować wierzeń chrześcijan. Do dziś pozostaje ona głównym artykułem religii, który przyćmił sobą wszystkie inne, włącznie z tym o miłości.

 

Może dlatego, że "przykazanie miłości" tak trudno wcielić w życie - i wszyscy sobie z tego zdają sprawę (i zdawali również na etapie tworzenia tego przykazania).

Swoistego rodzaju "mission impossible" - tylko dla ludzi naprawdę wyjątkowych.

Dlatego obietnica życia wiecznego, poprzedzonego zmartwychwstaniem na sądzie ostatecznym jest taką jakby furtką przez którą mogą się przedostać nawet ci mocno niedoskonali. Takim cukierkiem, czy raczej prezentem świątecznym, o którym małe dzieci śnią na długo przed przyjściem mikołaja.

I choćby nie wiem jak rozrabiały przez cały rok, to w okolicy grudnia spinają się jak mogą, żeby na niego zasłużyć. I zawsze zasługują.

A skoro tak, to wykształca się w nich przekonanie, że od stycznia znowu mogą dawać czadu, bo wystarczy, że w okolicy grudnia...

itd. itp.

 

Moim własnym i prywatnym zdaniem, to przekręty, na których budowano mit wszechmogących kapłanów i szamanów (zwał jak zwał), nie mające nic wspólnego ze zmartwychwstaniem form boskich, bądź ich potomstwa, a to zaś materiał na osobny temat.

 

 

Trudno się nie zgodzić. Wyczerpałem dzisiejszy limit ocen pozytywnych, tak, że ten...


  • 0






Inne tematy z jednym lub większą liczbą słów kluczowych: vodoo, ezoteryka, zmartwychwstanie

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych