Ciekawy temat, oglądałem ten sam program (czy to przypadkiem nie był cykl programów na National Geographic?) i też wydał mi się dość wybiórczy w swojej formie. Tak samo jak, moim zdaniem, wy także mylicie się co do rozwoju wypadków w przypadku ewakuacji planety. I to bardzo (bez urazy), choć jak to mówią, opinia jest jak d... - każdy ma swoją
Do rzeczy - odkładamy na bok hollywoodzką papkę w postaci "2012" czy innego sci-fi:
Założenie pierwsze - perspektywa czasowa - 75 lat do zagłady (ustalona arbitralnie przez twórców programu - tzw. guesstimate). Ze względów bezpieczeństwa ucięte zostaje ~20% tego czasu. Powszechnie wiadomo, że tak wielkie projekty zawsze mają poślizg, więc deadline zostaje ustalony na, dajmy na to - 60 lat. W razie obsuwy nie ma tragedii, a zawsze lepiej mieć dodatkowy czas na dodatkowe testy, redesign pewnych kluczowych elementów i instalacji.
Założenie drugie - świadomość nieuchronnej zagłady - nikt z obecnie żyjących nie dostanie "biletu" ze względu na fakt, iż w momencie startu po prostu nie będą już żyć lub będą już po prostu zbyt "wiekowi".
Założenie trzecie - polityka informacyjna - przeciętny obywatel nie dowie się o nadchodzącej katastrofie aż do ostatnich chwil przed jej wystąpieniem lub wcale. I tak, to jest wykonalne. Wystarczy wymyślić odpowiedni cover dla całej operacji. Np. podjęcie próby kolonizacyjnej misji na Marsa. Ludzie z radością i ciekawością przyglądaliby się pomysłowi i rozwojowi prac ogromnych stacji kosmicznych, a konsultanci naukowi i PRowcy zadbaliby o otoczkę, żeby tzw. "plebs" patrzył na to, czym macha się mu przed nosem, jednocześnie knując za jego plecami. Jak to mówią - pod latarnią najciemniej. Mało tego - zapewne sami konstruktorzy i pracownicy "misji na Marsa" nie mieliby pojęcia, że budują coś, co ma posłużyć w zupełnie innym celu.
Założenie czwarte - anihilacja totalna - nadchodzące zdarzenie doszczętnie zniszczy planetę i wszelkie na niej życie, a zatem odrzucane są jakiekolwiek scenariusze zakładające budowę jakichkolwiek konstrukcji na lub pod ziemią.
A zatem - mamy timeline (60 lat). Jesteśmy świadomi nieuchronnej zagłady nas samych (jako osób wtajemniczonych w projekt). Udało nam się także zbudować solidną zasłonę dymną dla "mas", aby móc bez problemów i bez konieczności zbędnej konspiracji wdrożyć nasz plan w życie. Wiemy także, że dla pozostałych nie ma absolutnie żadnych nadziei.
Etap 1: lata 0-3. Ustalenie project timeline i opracowanie konstrukcji statków-arek i metod selekcji "załogi", dziedzictwa kulturalnego, technologicznego, medycznego. Wyznaczenie celu podróży. Ustalenie budżetu projektu.
Etap 2. lata 3-20. Budowa i testowanie pierwszych modeli statków w skali oraz ustalenie założeń idealnego modelu genetycznego przyszłej populacji.
Etap 3: lata 20-40. Rozpoczęcie budowy statków właściwych i wyizolowana "hodowla" pierwszego pokolenia "podróżników".
Etap 4: lata 40-60. Kończenie budowy statków właściwych, pierwsze testy orbitalne i pozaorbitalne. Wyizolowana "hodowla" drugiego pokolenia "podróżników".
Etap 5: lata 60-75. Wylot.
Q&A:
1. Czy udałoby się zachować tak wielkie przedsięwzięcie w tajemnicy? Tak. Prawdę znałaby jedynie garstka wybranych naukowców, polityków, inżynierów. Stworzenie wiarygodnej "otoczki" dałoby zielone światło ze strony opinii publicznej i rządowej. Whistleblowerzy szybko byliby eliminowani. Cała reszta-skutecznie zastraszona. Populacja zaś byłaby przekonana, że lecimy na Marsa. "Ciekawscy" fani teorii spiskowych niech sobie krzyczą. Oficjalna strategia "znających prawdę": wyśmiewać i zaprzeczać.
2. W jaki sposób sfinansować tak kolosalny projekt bez podnoszenia red flags? Rozwiązanie jest bardzo proste. Ustalić wiarygodny budżet misji kolonizacyjnej na Marsa i się go trzymać. Braki finansować środkami nie wykazanymi w żadnym sprawozdaniu (black budget) oraz pochodzącymi z innych, nie do końca legalnych i niewykazywanych źródeł oraz najprościej - "dodrukować" pieniądz mając w poważaniu przyszłą hiperinflację w krajach walut dodrukowywanych.
Scenariusz alternatywny: dogadać się z Chińczykami, którzy przecież w dzisiejszym świecie są "bankiem całego świata" i wykorzystać kolosalne rezerwy pieniądza i złota, które są przecież w ich posiadaniu. W zamian dać im gwarancję spokoju w stosunkach międzynarodowych i te 75 lat niezachwianego totalitaryzmu. Quid pro quo. Chiny byłyby zresztą niezłą lokalizacją dla osadzenia realiów budowy statków-arek.
3. Jak uzyskać aprobatę społeczeństwa na realizację tak ogromnego projektu, podczas gdy są ważniejsze problemy i wydatki na świecie? Dwa słowa - propaganda sukcesu. Jeśli wmówi się opinii publicznej, że rasa ludzka jest gotowa na taki krok - to masa w to uwierzy. I będzie się domagać realizacji misji na Marsa. Pod presją społeczeństwa i lobbystów padną i politycy.
4. Co to "wyizolowana hodowla" podróżników? Losowanie ani kupno "biletów" nie wchodzi w grę ze względu na ogromne ryzyko przecieku informacji i wywołanymi tym samym zamieszkom, sabotażem i powszechnej panice. Tak jak w przypadku niedawnej rekrutacji przeprowadzonej przez NASA - wyselekcjonowałoby się wolontariuszy chętnych na porzucenie dotychczasowego życia i wylot na Marsa. Z tą różnicą, że nie wiedzieliby oni, że zamiast lecieć na Marsa w bliżej nieokreślonej przyszłości służyliby oni za obiekty doświadczalne, a wnioski z badań nad nimi byłyby implementowane w tajnych "hodowlach" rozsianych w kilku miejscach na świecie. Hodowle te miałyby na celu utworzenie wzorca każdej rasy, wolnego od genetycznych obciążeń, wyspecjalizowanego i gotowego do "podróży".
5. W jaki sposób powstawałyby centra "wyizolowanej hodowli" genetycznej? Tutaj także sposób jest bardzo prosty. Wystarczyłoby przebadać próbki DNA wyselekcjonowanych "cywili" i na tej podstawie ustalić skład genotypu rasy podróżników. Na tej podstawie możliwe byłoby takie jej zaplanowanie, aby z czysto biologicznego pkt widzenia genomy poszczególnych członków ekipy nie kolidowały ze sobą, nawet przy krzyżowaniu ich przez lata ciągłej podróży w przestrzeni kosmicznej. Po ustaleniu lokalizacji jeszcze nienarodzonego dziecka (wyselekcjonowanego na podstawie badań DNA rodziców i ich przodków) oczekiwałoby się na jego poród, a następnie informowało rodziców o śmierci dziecka w wyniku komplikacji poporodowych, podczas gdy dziecko przekazywane byłoby do danej "hodowli". Tam natomiast podlegałoby kształtowaniu i edukacji od najmłodszych lat, w sposób wyizolowany od świata zewnętrznego oraz podlegałoby ścisłej specjalizacji, dostosowanej do zaplanowanego składu załogi statków-arek po uwzględnieniu predyspozycji genetycznych. W taki sposób wyhodowane zostałyby dwa kompletne pokolenia "podróżników" idealnie wyspecjalizowanych do poszukiwania "nowej Ziemi" i jej genetycznie nieskażonej kolonizacji. Wiek członków misji zawierałby się w przedziale od 20 do 40 lat, a zatem byliby zarówno w wieku produkcyjnym jak i reprodukcyjnym, a zatem byliby zdolni do bieżącej obsługi statków-arek jednocześnie zachowując ciągłość gatunku.
6. Czy takie rozwiązanie jest etyczne i poprawne moralnie? Na pierwszy rzut oka - nie. Po zastanowieniu jednak trzeba przyznać, że innego wyjścia raczej nie ma. Rasa ludzka ma długą i bogatą historię bratobójczych wojen i konfliktów, niesprawiedliwości i sztucznych podziałów społecznych. Nie jesteśmy moralnie gotowi na to, by decydować o czyimś przeżyciu bądź nie, dlatego też "wyhodowanie" anonimowych prekursorów rasy Human v2.0 jest rozwiązaniem najsprawiedliwszym. W innym wypadku na pokład poza garstką ludzi naprawdę zasłużonych lub zasługujących na "drugą szansę" trafiłoby mnóstwo ludzi, którzy tam się znaleźć nie powinni. Ludzi wpływowych, bogatych, egoistycznych. Jeśli uważamy się za szczytowe osiągnięcie ewolucji to uczmy się na błędach i nie zepsujmy "naszego" nowego startu wysyłając w kosmos jednostek "wybrakowanych".
7. Czy możliwa jest sprawiedliwa "selekcja" podróżników? Chciałbym, aby tak było. Sądzę jednak, że tzw. "elity" znalazłyby sposób, aby na pokładzie statków-arek znaleźli się ich potomkowie bądź oni sami, pomimo, że wcale nie powinni tam trafić.
Na chwilę obecną to byłoby tyle, jeśli o moją opinię chodzi. Sorry, że tyle tego wyszło, ale ze względu na gips na nodze mam mnóstwo czasu do stracenia;) Napisałbym dużo, dużo więcej i poruszyłbym kilka innych kwestii, ale na chwilę obecną wyszło i tak więcej niż planowałem...
Użytkownik KillBill edytował ten post 01.08.2014 - 13:10