Skocz do zawartości


Zdjęcie

Kłamstwa, którymi jesteśmy karmieni.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
199 odpowiedzi w tym temacie

#151

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Erik - czy ty umiesz odpowiadać jasno? Papieżyca Joanna istniała czy nie?
  • 0



#152

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Erik - czy ty umiesz odpowiadać jasno? Papieżyca Joanna istniała czy nie?


Moim zdaniem jak najbardziej ISTNIAŁA.!
  • 0



#153

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A moim zdaniem to mit - argumenty podałem.

I nie etykietkuj mnie że "moimi sprzymierzeńcami są miliony ogłupionych" - mi z kościołem nie po drodze, ale niech w dyskusji argumenty będą prawdziwe.
  • 0



#154

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A moim zdaniem to mit - argumenty podałem.

I nie etykietkuj mnie że "moimi sprzymierzeńcami są miliony ogłupionych" - mi z kościołem nie po drodze, ale niech w dyskusji argumenty będą prawdziwe.

No więc nieco prawdziwych argumentów na temat jak papiestwo boi się i dyskredytuje kobiety.
GDZIE DIABEŁ NIE MOŻE TAM BABĘ POŚLE

Kobieca seksualność od zawsze była uważana za coś niezrozumiałego, tajemniczego, a nawet, a może przede wszystkim, za coś mrocznego. Dlatego też mężczyźni w obawie o swą władzę nad kobiecością i ażeby zaznaczyć swą męską tożsamość musieli przekonać siebie samych, że kobiety należy poddać kontroli, a nawet zdyskredytować do poziomu domowego sprzętu.

Już w najstarszych znanych nam kulturach, takich jak na przykład Sumer, rola kobiety w jakimś niewielkim stopniu była zdominowana przez mężczyznę. Kulty mezopotamskie wywodzące się z religii sumeryjskiej swą genealogię zaczynały od czterech bogów stworzycieli, którzy byli protoplastami całej reszty panteonu. Ich mitologia jest znana z eposu o Gilgameszu i poematu kosmogonicznego Enuma Elisz. I właśnie tam głównym bóstwem był An (w języku akadyjskim: Anu) – władca nieba, król wszystkich bogów - w zasadzie nie zajmował się sprawami ludzi, drugą była Nintu, znana także pod imionami Ninhursag, Ninmah, Aruru – matka-ziemia, bogini płodności, rodzicielka, dalej Enlil – syn Ana – bóg powietrza i Enki (w języku akadyjskim: Ea) – pan słodkich wód.

"Bóg-Niebo" Anu (sum. An, akad. Anu, Anum) - "ojciec wszystkich bogów", "król Anunnaków", męski bóg stojący formalnie na czele panteonu sumeryjskiego i babilońskiego, tworzący wraz ze swym synem Enlilem "Panem Powietrza" i Enkim "Panem Ziemi" wielką trójcę bogów, podobnie jak w hinduskiej czy chrześcijańskiej „św. trójcy” też nie dzielili swej władzy z żeńską stroną stworzenia.

Mimo, że ważną rolę w tej mitologii odgrywała bogini Inana (w języku akadyjskim: Isztar) czczona jako „pani nieba”, jej rola została szybko zdominowana przez kult Marduka. Podobno dyskredytacja Inany -Isztar i przy okazji wszystkich innych kobiet była aktem zemsty po wcześniejszych potyczkach tej pary bogów, gdy z nią przegrywał Marduk wel Amen wel Jahwe.

Choć w sztuce częste były jeszcze wizerunki zwierząt i kobiet – to te ostatnie jedynie były odbiciem przejawu kultu bogini matki i pierwotnych kultów sił przyrody i płodności, lepszych dla kobiet społeczeństw prehistorycznych, kiedy czczono jeszcze magię brzemienności i mistykę narodzin.
Ten pewien męski kompleks podbudowany siłą fizyczną spowodował dominację siły nad pojmowaniem praw natury i intelektu nad intuicją.
Zaczęto więc wyrażać się o waginie jako o bramie, przez którą zło przedostaje się na świat.

A „uczeni chrześcijańscy” całkiem na serio rozważali zagadnienie, czy kobieta jest człowiekiem czy zwierzęciem. Z uwagi na wątpliwości co do człowieczeństwa kobiety, nie mogła ona w dotyczących ich procesach ginąć „szlachetną”, czyli szybką śmiercią. Skazanym kobietom groziły takie kary jak na przykład zagrzebanie żywcem w ziemi lub przebicie kołkiem.

Tak zwane "Sądy Boże" dla kobiet wyglądały miej więcej tak, że żeby udowodnić swą niewinność musiały one na przykład palcem przewiercić kamień albo cegłę na wylot. Wyjąć gołą ręką żelazny przedmiot z wrzącej wody lub oleju i się nie oparzyć, przejeść w długiej koszuli i z rozpuszczonymi włosami
pomiędzy dwoma płonącymi stososami albo jeżeli jakaś kobieta twierdziła, że ją zgwałcono to musiała walczyć na kije ze sprawcą lecz w momencie przegranej to ona była skazywana za cudzołóstwo.

Nawrócony na chrześcijaństwo, łaciński teolog z Afryki Północnej niejaki Quintus Septimus Florens Tertullianus, wyraża to wprost: „Wy jesteście Bramą Diabła. To Wy napoczęłyście z zakazanego drzewa”.

Lęk przed kobiecą seksualnością znajduje wyraz i odpowiedź w bulli „Summis desiderates” wydanej przez papieża Innocentego VIII z 1484 roku, będącej podsumowaniem wcześniejszych uchwał potępiających czary i zezwoleniem karania śmiercią czarownic i czarowników. Innocenty VIII powołał się w niej na słowa Biblii „Nie pozwolisz żyć czarownicy”. (Wj.,22,17.)

Kolejnym tym razem już podręcznikiem inkwizytorskim z 1486 roku, był „Malleus Maleficarum”, powszechniej znany jako „ Młot na czarownice”. Fakt, że tekst Malleusa był pierwotnie poprzedzony bullą wydaną 5 grudnia 1484 roku przez papieża, ten liczący około 1000 słów dokument będąc jednym z głównych dokumentów papieskich na temat czarów, niejako zainicjował ogień pod wszystkimi późniejszymi stosami.

Ta bulla Innocentego VIII wymienia Sprengera i Kramera (nazywając ich Iacobus Sprenger i Henrici Institoris), niejako nakazując im walkę z magią w regionach skażonych uprawianiem czarów (głównie Brema, Kolonia, Moguncja, Salzburg i Trewir). Dając im do tego specjalne upoważnienia, ten wrogo do kobiet nastawiony papież zarówno w tej bulli, jak i w późniejszych dokumentach nakazywał biskupowi Salzburga (a także cesarzowi Zygmuntowi, arcybiskupowi Moguncji, oraz innym hierarchom i książętom) aktywną współpracę i pomoc inkwizytorom w zwalczaniu plagi czarów oraz czarownic.

Według autorów Młota na czarownice (Malleus Maleficarum) Heinricha Kramera (Institorisa) i Jakoba Sprengera, czary uprawiają przede wszystkim niewiasty, które są do tego bardziej przystosowane przez naturę, również z uwagi na mniejszą wiarę, jaka ponoć cechuje kobiety.

Potwierdzeniem tego ma być samo słowo "kobieta". Łacińskie słowo femina (kobieta) ma bowiem mieć swoją etymologię w złożeniu: "mniej wiary" (fe = fides, czyli wiara, oraz mina = minus, czyli mniej), ponadto mężczyźni są bardziej odporni na zakusy Szatana przez sam fakt, iż Jezus był mężczyzną. Inne zasady doktrynalne zawarte w „Młocie na czarownice” głosiły, że wiara w istnienie czarownic jest nieodłączną częścią wiary katolickiej, zaś niedowiarstwo w tej sprawie równa się herezji. Diabelski spisek, który opanował świat, można zwalczyć ludzką dłonią poprzez wiarę i represje, które aprobowała wspomniana wyżej bulla Summis desiderantes affectibus papieża Innocentego VIII.

Kościół usiłując bronić swe zbrodnie, przypisuje również jej powody temu, iż jak wygłaszają to co niektórzy, w średniowieczu cyklicznie dochodziło do plag epidemii dziesiątkujących społeczeństwa Europy, a dodatkowo znające się na usuwaniu ciąży tak zwane baby bezkarnie prowadząc swój proceder aborcji również miały się rzekomo przyczyniać do wyludnienia Europy.

Praktycznie dlatego właśnie, niby w obronie przed wyludnieniem, olbrzymia większość osób oskarżonych o czary stanowiły kobiety (szacunki podają proporcje 1 mężczyzna na kilkaset kobiet) i to właśnie te inteligentne akuszerki, zielarki i uzdrowicielki stanowiły cel ataków kościoła. Prawda jest jednak inna i głównym powodem mordowania tych właśnie kobiet jest przede wszystkim strach przed ich wiedzą i intuicją.
W Europie najwięcej procesów o czary miało miejsce pomiędzy XV a XVII wiekiem. Wśród zarzutów stawianych oskarżonym najczęściej pojawiały się czczenie diabła lub paktowanie z nim, latanie do odległych miejsc na miotłach, nielegalne gromadzenie się na sabatach, kopulacja z inkubami lub sukkubami, kanibalizm (w tym zjadanie dzieci), sprowadzanie chorób, opętań, śmierci, impotencji, bezpłodności ludzi i zwierząt, profanacja hostii i mszy, a także zabicie krowy sąsiada, spowodowanie gradobicia, zniszczenie plonów i kradzież.

Do polowań na czarownice powołany został cały system prokuratorsko–śledczy oraz lekarski (uznano, iż lekarze potrafią odróżnić sprawy diabelskie od defektów somatycznych). Przyznanie się do winy było koronnym dowodem. Ówczesne prawo zezwalało – dla wymuszenia zeznań – stosować w toku śledztwa cierpienia fizyczne. Stosowano też rozmaite próby mające wykazać winę lub niewinność oskarżonej. Do jednej z metod zaliczano próbę wody, która w praktyce dawała niewielkie szanse oskarżonej, która wrzucona do wody zazwyczaj nie szła na dno (co świadczyłoby o niewinności), ponieważ noszone wówczas obfite spódnice utrzymywały ją na powierzchni.

Do dowodzenia winy stosowano także próby łez (jeśli nie potrafiła płakać miała być czarownicą), wagi (waga taka znajdowała się np. w Utrechcie, jeśli oskarżona była lżejsza niż 49,5 kg uważano, że może być czarownicą i wzlecieć na miotle) lub ognia. Czasem też szukano na ciele lub pod skórą domniemanej czarownicy diabelskiego znamienia, wiązało się to z nakłuwaniem ciała ,była to tak zwana „próba bólu”, gdy nakłuwali podejrzaną igłami na całym ciele szukając znamienia czarownicy czyli miejsca niewrażliwego na ból. Po "udowodnieniu" winy skazywano na spalenie na stosie (w Europie kontynentalnej) lub na szubienicę (na Wyspach Brytyjskich i wśród kolonistów w Ameryce Pn.) .

Procesy o czary nie zawsze kończyły się skazaniem na śmierć, znikoma część kończyła się uniewinnieniem. Ogólnie szacuje się na okres polowań na czarownice od 35 000 do około 120 000 ofiar. Jedną ze skazanych na stos kobiet była Matka Shipton, żyjąca na początku XVI wieku. Jej wierszowane przepowiednie nie tylko przewidywały jej własną śmierć w płomieniach stosu, ale również zapowiadały pojawianie się samochodów, samolotów czy łodzi podwodnych, ale również modę, jak i dla nas jeszcze przyszłość . Oddaję więc głos jednej z wielu wartościowych i niebezpiecznych dla męskiego szowinizmu kobiet:

„Słowo w niezgrabnym wierszu tu macie
o tym, co stanie się w przyszłym czasie.

Gdy świat wywróci się do góry nogami
i złoto odnajdą między drzew korzeniami
Wszyscy synowie Anglii co ziemię orają
widziani będą często, jak Księgę czytają.

Nawet biedak wielką posiądzie wiedzę
Wielkie domy w odległych dolinach zbudowane
Całe śniegiem i gradem stoją zasypane
Powóz bez konia sam z siebie pojedzie
Katastrofa przyniesie światu niedolę i biedę.

W Londynie środek Primose Hill
we władaniu biskupstwa będzie w te dni.
Cały świat wokół myśl ludzka okrąży
Tak szybko, że ledwie oko mrugnąć zdąży.

I woda wielkie wykona cuda
Jak dziwne. Lecz się jej to uda.
Przez wzniosłe wzgórza dumni ludzie jeździć będą,
Choć konia ni osła do wozu nie zaprzęgną.

Pod wodą człowiek będzie się na spacery wyprawiał
Będzie tam jeździł, będzie spał, a nawet rozmawiał.
Nawet w powietrzu człowiek będzie mógł zostać dostrzeżonym
W kolorze białym i czarnym, a nawet zielonym.

Wielki człowiek ma przyjść i zebrać się do odejścia
By o proroctwie zaświadczyć, że się wypełnia.
Żelazo na wodzie będzie pływało
tak lekko, jak pływa łódź drewniana.
Złoto odnajdą w strumieniu, w kamieniu,
W tej krainie, co jeszcze nieznana.

Anglia na żydowską dozwoli wiarę
Myślisz że to dziwne, lecz nie kłamstwo to wcale
Żyd, raz jeden już pogardzony,
Jako Chrześcijanin będzie narodzony.

Domów ze szkła nadejdzie moda
w Anglii. Ach, jakże szkoda
Że wojna nadciągnie ze swymi skutkami
Tam, gdzie Poganie mieszkają z Turkami.

Państwa te, w zaciekłych walkach uciśnięte
starają się by innym życia zostały odjęte.
Tak więc, gdy Północ południe podbije
I Orzeł w Lwa paszczy swe gniazdo uwije
Wtedy mnóstwo podatków, okrucieństwa, krwi
Zapuka do każdych najskromniejszych drzwi.

Trzy razy piękna, słoneczna Francja
Powiedziona zostanie do krwawego tańca
I nim naród ten się wreszcie wyzwoli
Trzech tyranów rządzić nim sobie pozwoli.

Trzech z rzędu władców tego narodu
Każdy z innego wywodzi się rodu.
Potem, gdy zaciekłych walk nastanie kres
Już Anglia z Francją jako jedno jest.

Brytyjska oliwka następnie rośnie
W małżeństwie z niemieckim krzewem winorośli.
Ludzie wędrują pod i nad potokami
Spełnione cudowne ich sny z marzeniami.

W tych dniach niezwykłych, lecz w czasie dalekich
Wielkie szaleństwo ogarnie kobiety
By ubierać się jak mężczyźni, porzuciwszy suknie
I odcinać swych dotąd długich włosów pukle.
Będą jeździć w rozkroku z bezwstydnymi twarzami
Jak czarownice to robią na miotłach czasami.

I ryczące potwory z człowiekiem na szczyt postawionym
Zdają się zjadać niedojrzałe plony
I człowiek jak ptaki posiądzie latania cud
I zostawi, opuści i konia, i pług.

I będzie dla wszystkich widoczny znak
Bądź pewien, że stanie się dokładnie tak.
Wtedy umrze miłość i małżeństwo zginie
Do upadku narodów mała liczba dzieci się przyczyni.
Żony będą miast mężów psy i koty pieścić,
A mężczyźni jak świnie żyć, co się w głowie nie mieści.

W dziewiętnaście setek i dwadzieścia sześć
Słoma i kije pożary domom będą nieść.
Wtenczas w planach się znajdą wojny potężne,
A ogień i miecz cały świat obiegnie.

Gdy się obrazki jak żywe swobodnie ruszają,
Gdy łodzie jako ryby pod morzem pływają,
Gdy ludzie jak ptaki przemykają po nieboskłonie
Wówczas połowa świata zginie i we krwi zatonie.
Do tych, co żyć będą w tych przyszłych wiekach,
Tych, co drzeć będą o to co ich czeka:
Do gór, do jaskiń uciekajcie ludziska
Lub tam gdzie bagna, lasy, torfowiska.

Burze się rozwścieczą, zagrzmi w oceanie
Gdy Gabriel na morzu i na lądzie stanie.
A gdy rozlegnie się jego rogu granie
Stary świat umrze i nowy powstanie.

Ognisty smok przetnie niebo sześć razy
Nim umrze ten świat wcale nie bez skazy.
Ludzkość zadrży i będzie przerażona
Gdy szósta zapowiedź proroctwa się dokona.

Przez dni i nocy siedem, przez siedem dób
Człowiek ten nadzwyczajny widok oglądać będzie mógł
Fale nad brzegiem wyrosną wielkie
By móc ląd pokąsać, a następnie
W górach rozpocznie się wielki ryk
I trzęsienie prostą linią przedzieli brzeg.

Wielkie powodzie natomiast tuż potem
Zaleją lądy z takim łomotem,
Że człowiek kuląc się w torfowiskach
Warczy na brata, zęby zaciska.

I szczerząc zęby walczy, zabija
W tajemnicy przed drugim jedzeniem posila
I jakże ohydnie kłamie w swym strachu
Że zabija tylko szpiegów, złodziei, łajdaków.

Człowiek ucieka z powodzi w popłochu
Zabija, gwałci na każdym kroku
Krew ludzkimi rozlana rękami
Wiele krain obleje i do głębi splami.

A gdy mu Smoczy ogon zniknie spod wzroku
Człowiek zapomina, uśmiecha się i z zapałem w oku
Walczy o przetrwanie - lecz to, niestety, błądzenie
Ludzkość zasłużyła na swe przeznaczenie.

Jego wysokie mniemanie, fałszywy śmiech
Wywoła u bogów ponowny ich gniew
Wyślą więc oni Smoka z powrotem
By rozświetlił niebo - on z wielkim impetem
W ziemię uderzy i rozedrze ziemię
Ucieka Król i chłop, całe ludzkie plemię.

Ale powoli poczują potrzebę odkrycia
Źródeł wody, co zdatna do picia
I ludzie będą z pragnienia mrzeć
Nim oceany znów staną by wspiąć się na brzeg.
I lądy będą pękać, rozdzierać się znów.
Myślisz, że to dziwne. Lecz tak będzie tu.

W niektórych daleko odległych "landach"
Kilku ludzi - och, jakże mała ta banda
Musi opuścić swe stałe sadyby
I ziemię przemierzyć, a gdyby
Któryś przetrwał tę podróż, ten zasię
Nowy początek nada wtedy ludzkiej rasie.

Ale nie na lądzie już, nie
Lecz na oceanu gołym, suchym dnie
Nie wszystkie bowiem dusze na Ziemi umierają,
Gdy Smok idzie ogonem swym zamiatając.

Nie każdy grunt na Ziemi zatonie,
Ale ten będzie pławic się w smrodzie i swądzie
Gnijących ciał bestii i ludzi
I roślin zniszczonych na lądzie.

Natomiast grunty z morza wyłonione
Będą suche i czyste, miękkie i uwolnione
Od ludzkich brudów, zarazy i
Dlatego staną się źródłem nowej dynastii.

A oni biedacy będą żyli w przestrachu
Smoczego ogona przez wiele lat.
Lecz czas im wszystkim zatrze pamięć
Myślisz, że to dziwne, lecz będzie tak.

I nim ludzkość się odrodzi
Srebrny wąż jak wizja tajemna nadchodzi
I nieznanego rodzaju wypluwa ludzi
By mieszali się z ziemią, co teraz się budzi.
Gorąco się ochładza i tych ludzi czeka
Rola oświecić umysł przyszłego człowieka

Aby go przeniknąć i aby mu pokazać
Jak żyć w miłości i jak ją przekazać
Dzieciom z darem jasnowidzenia.
To jest naturalne i już się nie zmienia
Że mogą dorastać w spokoju, w pokorze i kiedy tak będzie
Złota Era na nowo rozpocznie się wszędzie.

Proroctwo Matki Shipton tłumaczenie ze stron:
http://blogofsensei....er-shipton.html
http://blogofsensei....shipton_07.html

Wyglądać by mogło, że rola kobiety nie wyglądała wesoło, pokuszę się więc do porównania losu dawniejszych kobiet do losu Polski ,jako również kraju targanego niepokojami , zaborami i wojnami dla której jedyną nadzieją były religia, jak i teksty wieszczów roztaczających ku pokrzepieniu serc wizje „wielkiej Polski”.
Lecz czy na pewno były to jedynie czcze literackie marzenia, czy rewolucje, wojny i zabory nie mogły w Polsce być wykreowywane specjalnie, aby stworzyć taką sytuację, zmuszając ludzi do emigracji. Powszechnie słyszy się o szpiegostwie przemysłowym, które to zjawisko na przykład w środowisku chińskim doprowadziło do swego rodzaju bumu gospodarczego Chin jako państwa, przetwarzając, produkując a następnie sprzedając na zachód ukradzione wcześniej technologie i produkty. Podobna sytuacja była jeszcze niedawno z odizolowaną Japonią, która bardzo szybko stała się potentatem myśli technicznej.

Naszych obywateli można obecnie spotkać w najodleglejszych zakątkach świata, żyją oni w różnych krajach, poznają ich kulturę, sztukę, ale również technologie. Pozwolę się więc zapytać cóż takiego by na przykład się stało, gdyby raptem zmieniły się zarówno warunki życia, jak i sytuacja polityczno-ekonomiczna Polski na tyle, że wszyscy ci „ambasadorzy” Polski w świecie zapragnęliby powrócić na jakiś podobny do proroczej przepowiedni Ojca Klimuszki apel: „Polska będzie źródłem nowego prawa na świecie, zostanie tak uhonorowana wysoko, jak żaden kraj w Europie (...) Polsce będą się kłaniać narody Europy. Widzę mapę Europy, widzę orła polskiego w koronie. Polska jaśnieje jak słońce i blask ten pada naokoło. Do nas będą przyjeżdżać inni, aby żyć tutaj i szczycić się tym".

"Nadchodzi czas Polski i upadku jej wrogów. Przed Polską widzę jasność i wstępowanie do góry. Będzie bardzo dobrze". Dodatkowo według Ojca Klimuszki z Polski miały pochodzić osoby, które będą zmieniać świat. Sugerował, abyśmy byli optymistami i wcale nie myśleli o końcu świata”
"Nasz naród powinien z tego wyjść nienajgorzej. Może pięć, może dziesięć procent jest skazane. Wiem, że to dużo, że to już miliony, ale Francja i Niemcy utracą więcej. Italia najwięcej ucierpi. To Europę naprawdę zjednoczy. Ubóstwo zbliża [...]"
"Jeśli chodzi o nasz naród, to mogę nadmienić, że gdybym miał żyć jeszcze pięćdziesiąt lat i miał do wyboru stały pobyt w dowolnym kraju na świecie, wybrałbym bez wahania Polskę, pomimo jej nieszczęśliwego położenia geograficznego. Nad Polską bowiem nie widzę ciężkich chmur, lecz promienne blaski przyszłości".

Marian Węcławek, prorok z Leszna: „Kto z Polaków nie wróci na czas do Ojczyzny to na obczyźnie zginie, najwięcej w Niemczech. Podobnie Polacy w USA będą szybko wracać do kraju, bo tam poczują głód. Amerykę czekają chude lata (na skutek zmian klimatycznych, ruchów tektonicznych i wojny domowej). W godle państwa polskiego będzie po lewej stronie godło litewskie, a po prawej ukraińskie, bo te państwa będą nam sprzyjać".

Czyż nie mogłoby wówczas się wydawać, iż ta sytuacja, gdzie z powrotem mamy w Polsce tych specjalistów wielu dziedzin życia wygląda na szczęśliwe zrządzenie losu. A cóż jeśli właśnie po to kiedyś było źle, aby teraz mogło być dobrze? Lecz moim zdaniem jeśli zaistnieje taka sytuacja, na pewno nie będzie to jedynie szczęśliwe zrządzenie losu.

A cóż jeśli na dodatek owych zmian, a może właśnie jako motor i powód ich powstania zaistnieje coś, ot chociażby bezsensowna wojna nuklearna jako zwieńczenie wszystkich przeszłych bezsensownych wojen świata, dyskredytując najlepszą odgrywaną przez mężczyzn rolę wojownika?
Czyli mężczyzna nie sprawdzi się w tej też nie całkiem przez siebie wykreowanej roli i odda w ten sposób swoją od tysiącleci wiodącą pozycję kobiecie, na którą moim zdaniem przychodzi czas zapisany w kosmicznym kalendarzu dziejów.
  • 0



#155

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Fajnie, tylko co to ma do Joanny i jej wątpliwego istnienia?
  • 0



#156

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Fajnie, tylko co to ma do Joanny i jej wątpliwego istnienia?

Przyczyny i skutki Kłamstw, którymi jesteśmy karmieni, to może w takim razie tym razem kolejne kłamstwo o śmierci Kolumba i zatajeniu jego ostatniej wyprawy.
Często zadaje się pytanie: czemu honor odkrycia Ameryki przypisuje się Kolumbowi, mimo że znane są przypadki takich wcześniejszych kontaktów między „Nowym” a „Starym Światem”. Moim zdaniem idzie tutaj przede wszystkim o jedno z ogniw „Światowej Konspiracji” jak i polityki, między innymi Watykanu, który w dobie wyścigu rywalizacji Hiszpanii i Portugalii o prym rządów nad światem niejako wykreował admirała Krzysztofa Kolumba do tego jednego celu. Świadczy o tym zarówno sprawa jego tajemniczych narodzin (bądź to ze związku matki Kolumba z jednym z hierarchów kościoła, bądź z podobnie jak Kolumb fingującego swą śmierć za przyzwoleniem i współpracą Watykanu Warneńczyka), jak i pomoc zorganizowania utajonej „Piątej Wyprawy”. Poszlak, gdyż oczywiście trudno o ujawnienie dowodów jeśli to nie jest na rękę tak naprawdę rządzących tym światem, jest sporo, jedną z takich „dziwnych” przypadków mogłaby być tutaj niejako sensacyjna niczym dobry kryminał sprawa tak zwanego „manuskryptu z Puri”
(odnalezionego w 1984 roku w Indiach, w Puri.)


Zapewne powinienem wytłumaczyć dla wszystkich tych, którzy nie spotkali się wcześniej z tym materiałem dlaczego nie tylko moim zdaniem ten manuskrypt jest taki niezwykły? Tak więc jak wynika z analiz zarówno lingwistycznych jak i historycznych wydaje się być autentyczny i że przynajmniej pośrednio autorem jego jest nie kto inny jak Krzysztof Kolumb! Ale może zacznę od samego „tajemniczego” odkrycia.

Wszystko to zaczęło się w 1984 roku, kiedy to, amerykański naukowiec Peter Newman z grupą innych uczonych na zaproszenie rządu Indii zajmował się restauracją i porządkowaniem archiwum i bibliotek świątyni w Puri. Tam właśnie natrafił na manuskrypt - spisany pismem świeckim, który po bliższej analizie ujawnił swoją sensacyjną treść. Okazało się bowiem, że jest to podyktowany przez Krzysztofa Kolumba, jakiemuś skrybie, opis jego podróży. Najniezwyklejsze jest jednak to, że mówi on o podróży piątej, a więc dotychczas nie znanej! Co więcej, został on podyktowany około roku 1510, to znaczy w cztery lata po jego oficjalnej śmierci! Newman, węsząc wielkie odkrycie, manuskrypt po prostu ukradł i zawiózł do Ameryki. Kiedy ogłosił jego treść wybuchł podwójny skandal: po pierwsze posądzano go o fałszerstwo, po drugie Indie domagały się zwrotu manuskryptu. Tymczasem dokonano badań jego autentyczności, okazało się, że manuskrypt na pewno pochodzi z początku XVI wieku - tak więc prawdopodobieństwo fałszerstwa było prawie zerowe.

Dowiadujemy się więc rzeczy wręcz niesamowitej: jedna z największych postaci w dziejach ludzkości skutecznie symulowała swoją śmierć, a następnie odbyła podróż dookoła świata! Część podróży odbył lądem - w poprzek Ameryki Środkowej, aż do wybrzeża oceanu Spokojnego.

Co jednak manuskrypt Kolumba ma do zagadnień Paleoastronautyki? Otóż ma i to bardzo wiele. Po pierwsze udowadnia kwestie od setek jeśli nie tysięcy lat istniejącej konspiracji zarówno w polityce jak i w wierze i religii. Poza tym potwierdza fakt istnienia już w XV, XVI wieku map, które z punktu widzenia ówczesnej wiedzy były zupełnie niewytłumaczalne. Kolumb potwierdza w nim, że takie mapy posiadał, a więc wcześniej wiedział o istnieniu kontynentu, który odkrył. Nie mogło być mowy o pomyłce!

Jednak takie mapy istnieją nie tylko w opisach, niektóre z nich przetrwały do dziś. Tak więc pod koniec piętnastego wieku i w wieku szesnastym pojawiły się w obiegu mapy, które wyprzedzały ówczesną wiedzę o powierzchni naszej planety. Przytoczyć tutaj można słynne mapy tureckiego admirała Piri Reisa. Opublikował on dwie mapy: w 1543 i 1518 roku. Na drugiej z nich widoczne jest dokładnie południowy cypel Ameryki Południowej i brzegi Antarktydy!. A przypomnę tutaj, że w tamtym okresie (XV-XVI wiek) wiedza o tym fragmencie powierzchni Ziemi była podobno żadna. Jeszcze bardziej niesamowita jest jednak mapa pewnego kartografa Oronteusa Fineusa pochodząca z 1530 roku. Mapa ta ukazuje Antarktydę nie tylko wolną od lodów, gdzie widoczne są rzeki, doliny, góry - o których nawet dzisiaj nie mamy wielkiego pojęcia, ponieważ ląd ten pokryty jest około 2 kilometrową warstwą lodu, lub to, że w 1530 roku o antarktydzie wcale nie wiedziano, a odkryta została w początkach XIX wieku. Lecz jak próbuję to udowodnić w:

http://www.armagedon...lantyda,49.html

http://www.paranorma...opic=3593&st=15

„Co w rzeczywistości dowodzi, że mapa ta pokazuje kontynent Australijsko- Antarktydzki z przed około 29 milionów lat, kiedy to obydwa te kontynenty zaczęły się od siebie oddalać, co potwierdzają współczesne teorie dryfu kontynentalnego i mapy geologiczne obrazujące bliźniaczy z mapą Orenteusa obraz tych obszarów już z przed 56 milionów lat, gdy Ziemia Ognista stykała się z Falklandami i Szetladami, a wypiętrzone kontynenty Australii i Antarktydy wraz z wciskająca się w nie Nową Zelandią tworzyły jeden kontynent”

Piri Reis w swoich uwagach (spisanych na marginesach map) wspomina, że Krzysztof Kolumb, gdy odkrył nowe ziemie, zaopatrzony był w mapy, które mówiły o istnieniu jakiegoś lądu na drugiej półkuli. Piri Reis wspomina również, że swoją mapę zawdzięcza jednemu z uczestników wyprawy Kolumba.

W manuskrypcie z Puri można znaleźć fragmenty w których Kolumb wspomina, że w jego posiadaniu znajdowały się fragmenty czegoś, co on nazywa "Imago Mundi" - mapa, obraz świata. Temat map przewija się w treści manuskryptu. Wnioskować można, że wszystkie te mapy: Kolumba, Oronteusa Fineaeusa, Piri Reisa, miały jakieś jedno źródło, jakiś wspólny wzór!

Piri Reis o swojej mapie mówi: "Nikt w naszym wieku nie posiada takiej mapy...Została ona wyrysowana na podstawie dwudziestu fragmentów Mappae mundi (Imago Mundi). To są mapy, które powstały za czasów Aleksandra i pokazują niezamieszkałe części świata." Na obrzeżu swej słynnej mapy Piri Reis napisał, iż w jej wykonaniu pomocne mu były różne mapy, w tym mapa Nowego Świata, którą otrzymał od pewnego marynarza, towarzysza wyprawy Kolumba. Dotychczas mniemano, że marynarzem tym był nawigator Admirała, Juan de la Cosa, autor słynnej mapy Ameryki z 1500 roku. Lecz są poszlaki, iż człowiekiem tym był sam Kolumb lub bardzo dziwna opisana postać w manuskrypcie nie jaki Jeronimo de Santi- Estaban, człowiek związany ze sprawą „Ewangelii Tomasza” zanim ona została oficjalnie odkryta w XX wieku.
Grecką Ewangelię apostoła Tomasza tworzy szereg logosów, czyli wypowiedzi Chrystusa. Jest ich razem sto czternaście, dwadzieścia z nich Kevin Beatty wyszukał w „Kodeksie z Puri”. Ciekawe, bo w przeciwieństwie do innych apokryfów kursujących po ówczesnej Europie w odpisach i w różnych, czasami daleko odbiegających od oryginału tłumaczeniach (jednym z nich był chociażby apokryf Księgi Ezdrasza, na który powoływał się Kolumb), ewangelia św. Tomasza nie mogła być znana w XVI wieku.
Na jej odkrycie świat musiał czekać prawie 2 tysiące lat (w 1945 roku w Nag Hammadi w Egipcie)
Nie ma więc przypadku, że na przykład manuskrypt dzieli się na 12 rozdziałów ( tyle samo, ile miało być kawałków Imago Mundi), a dwunastka podniesiona do potęgi drugiej daje liczbę 144- tyle, ile oryginalnie jest mów Pańskich w Ewangelii apostoła Tomasza, o których w kodeksie mówi Kolumbowi, czarny charakter (Jeronimo de Santi- Estaban) chcący za pośrednictwem 30 logosów Jezusa zniszczyć fałszywy kościół katolicki.

Wracając jednak do mapy na której sam Piri Reis, napisał, że „niewierny Colombo” udał się do „beja Hiszpanii”, ten zaś ofiarował mu: „dwa statki i posłał na Morze Zachodnie, by odkrył leżące tam ziemie i przejął na własność w jego imieniu”



Potwierdza to, że wzorem dla wszystkich krążących w tamtych okresie map musiała być jakaś jedna, stara mapa, pochodząca z czasów Aleksandra, a może jeszcze starsza.

Istniały również i inne mapy. Na jednej z nich Ameryka i Azja połączone są ze sobą pasem lądu w miejscu cieśniny Beringa. Kiedyś te kontynenty były faktycznie ze sobą połączone – oficjalnie szacuje się, że około 30 tysięcy lat temu! (tamtędy ponoć wywędrowały ludy z Azji do Ameryki). Również około 30 tysięcy lat temu Antarktyda miała by być wolna od lodów. Takich map, znanych jest dzisiaj znacznie więcej. I tak na przykład:

W 1507 roku, w klasztorze St. Die w Lotaryngii, niemiecki kosmograf Martin Waldeseemuller opublikował dzieło zatytułowane „Cosmographiae Intrroductio” (Wprowadzenie do kosmografii) w którym zaproponował nazwać Nowy Świat imieniem jego odkrywcy- Ameriga Vespucciego. Na dołączonej do księgi rycinie czytelnik może obejrzeć Ameriga Vespucciego stojącego na tle bardzo intrygującej mapy. Wyobraża ona fragment Ameryki Północnej, Przesmyk Panamski i część kontynentu Ameryki Południowej. Problem w tym, że w 1507 roku nikt, prócz Kolumba , nie mógł wiedzieć na pewno, że ledwie wąski pas ziemi odcina Atlantyk od Pacyfiku.

W 1510 roku portugalski kartograf, Jorge Reinelaz, namalował mapę przedstawiającą Ocean Indyjski. Widać na niej zarys Australii, Malakkę i Filipiny. W dwa lata później portugalski Wicekról Indii rezydujący w Kalikacie, Alfons Albuquergue, posłał do króla Manuela kopię mapy, wybrzeża Chin, Pacyfik, Ameryka Południowa i zachodnie rubieże Europy- Portugalia oraz Hiszpania.

W tym samym roku, to jest w roku 1512, krakowski kartograf, Jan ze Stobnicy, także sporządził pewną mapę. Widnieje na niej Przesmyk Panamski, Ameryka Północna, Ameryka Południowa zaś ma kształt zwężającego się trójkąta. Co więcej, Jan ze Stobnicy, jako pierwszy uczony, narysował mapę ukazującą oddzielnie dwie półkule Ziemi: wschodnią (Europę, Afrykę i Azję)i zachodnią (nowy świat, Japonię i również Ocean Spokojny). I nie było by w tym nic zdumiewającego, gdyby nie to, że Przesmyk Panamski przekroczono dopiero w roku 1513, a Pacyfik przemierzono w roku 1521.

Mówiąc więc najkrócej, w 1512 roku niewielu kartografów zdawało sobie sprawę, że cztery ekspedycje Kolumba, wyprawy Vespucciego, Hojedy, Vasco da Gama, Cabota i innych żeglarzy ograniczały się tylko do jednej półkuli. Bo aczkolwiek Jan ze Stobnicy fałszywie obliczył odległość dzielącą Japonię od Ameryki, to rozmiary Pacyfiku podał niemalże w zgodzie z rzeczywistością.


Mapa geografa Benincasy z XVI wieku, która przedstawia Bałtyk nie w tym kształcie, jaki posiada on dzisiaj, lecz w takim, jaki mógł on mieć przed roztopieniem lodów ostatniej epoki lodowcowej. O pomyłce nie mogło być mowy - w XVI wieku doskonale znano kształt Bałtyku (świadczą o tym dziesiątki innych map).

Na mapie morza Śródziemnego sporządzonej przez geografa arabskiego Ibn bez Zara widać setki małych wysepek, które mogły istnieć tylko wtedy, gdy poziom morza był znacznie niższy, a więc również przed roztopieniem lodów


Mapa Zenona pokazuje Grenlandię bez lodów, z łańcuchami górskimi ma południu i północy, oddzielone pasem nizin.

Jaki z tego jednak płynie wniosek? W szesnastym wieku w obiegu znajdowały się dwa rodzaje map: jedne, zwyczajne, ukazujące ówcześnie znany obraz świata; oraz drugi rodzaj - ukazujący obraz świata sprzed tysięcy lat!

Ten drugi rodzaj map, to prawdopodobnie tylko kopie jakichś starszych map. Pozostaje więc pytanie: Kto przed tysiącami lat dysponował techniką pozwalającą wykonać takie mapy Ziemi? Możliwości pozostają tylko dwie: albo dokonały tego jakieś obce istoty, które w jakimś celu potrzebowały takich map, albo są to pozostałości po jakiejś dawnej, niezwykle rozwiniętej cywilizacji (Atlantyda?). Trudno powiedzieć, która z nich jest bardziej prawdopodobna.

Potwierdzeniem autentyczności manuskryptu z Puri, mogą również być pośrednio słowa wspominanego już Piri Reisa. Pisze on, o wyprawie Kolumba, w którą ten udał się dowodząc dwoma statkami. Tak więc nie pisze on ani o pierwszej wyprawie - w której brały udział trzy statki, ani o wyprawie drugiej (siedemnaście statków) ani o trzeciej (trzy statki). Nie chodzi również o wyprawę czwartą - tutaj udział wzięły cztery statki. Tak więc Piri Reis wspomina prawdopodobnie o piątej, nieznanej wyprawie Kolumba, o której jest mowa w manuskrypcie z Puri.

Tajemnica z Puri (przekład na podstawie: Codex of Puri An Autobiography of Christophorus Columbus, Columbus Story of the Fifth Travel According to Unknown Manuscript Discovered in Jagannath Temple in India: Codex of Puri.)

Z tego co wynika z tekstu „Manuskryptu z Puri” Kolumb zdobył tę jedną mapę „Imago Mundi” , która według legendy miałaby podobno być częścią obrusa, na którym według tradycji i tego w co wierzył Kolumb, podczas „objawienia w duchu świętym” miały ukazać się zarysy lądów. Obrus- mapa miała być podzielona na 12 części i przekazane apostołom wraz z ich misją głoszenia ewangelii w różnych zakątkach świata. Tyle chrześcijańska legenda, lecz jakby nie było należy przyznać, że mapa będąca w posiadaniu Kolumba była co najmniej dziwnie wyprzedzająca oficjalnie znaną wiedzę o zarysach ziem i kontynentów.
Mimo, iż oficjalnie postać Krzysztofa Kolumba jest niby tak bardzo dobrze znana jego biografom, jest tam wiele luk i kto wie czy nawet ów manuskrypt, o którym wspominam nie jest jakąś formą oszustwa. Wówczas jednak zważywszy jakość takiego oszustwa, to że sprawa obijała się o najwyższe struktury polityczno-międzynarodowo-historyczne, jak i to, że dziwnym trafem Peter W. Newman, czyli człowiek który odkrył manuskrypt i który wykradł i przemycił go do USA zginął kilka tygodni później w tajemniczym wypadku drogowym, dowodzić może iż jeśli na przykład Newman zginął, gdyż za wiele wiedział o sprawie i być może sam podrzucił, a następnie wykradł wspaniale podrobiony dokument, aby zwrócić uwagę świata na jego kontrowersyjną treść, nie było to zrobione po to, aby w sezonie ogórkowym miały o czym pisać miesięczniki plotkarskiego typu!?
  • 1



#157

Kuruša.
  • Postów: 632
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie wiem Eriku, czy wiesz, ale względem starożytności położenie kobiety zmieniło się znacznie NA LEPSZE. W Rzymie to mężczyzna mógł kobietę zabić, skazać na śmierć lub sprzedać- takie było prawo w starożytnym Rzymie, bezpośrednim poprzedniku chrześcijaństwa. Czy w średniowieczu było to możliwe? nie. W Grecji klasycznej ideał kobiety.... nie wychodził z domu i nie brał udziału w życiu publicznym. Znowu in plus dla średniowiecza. W Biblii córki nie są wymieniane nawet jako potomstwo. Tymczasem w średniowieczu wdowy dziedziczyły czasem potężne majątki lub wręcz SPRAWOWAŁY WŁADZĘ. Naprawdę, poczytaj zanim będziesz pisał bzdury.

A co mają teraz mapy.... mamy obalać kolejny Twój mit, jakiś wymysł, bo ten Ci się znudził?


Ad Kpiarz

Nie zauważyłem, żebyś pisała, dlatego zgłaszam się- byłem w bibliotece, nie trafiłem na pozycję z tych slajdów, ale znalazłem dwie inne o mitologii. W jednej była wzmianka o Re-Horeachet-Amon-Chapri, w drugiej tylko o Amon-Re.

Użytkownik Lechista edytował ten post 22.12.2013 - 20:59

  • -1

#158

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

To, że pozycja kobiety (strach przed nią) zaistniał dawno temu (Sumeryjskie teksty, kiedy to po objęciu władzy przez Marduka role kobiety umniejszono do pozycji domowego sprzętu) nie oznaczają wcale, ze w średniowieczu nie mogłaby ona uzyskać godnej jej, jako człowiekowi pozycji, w czym przede wszystkim przeszkadzał właśnie kler!

A obalać niczego nie musisz a nawet nie uważam, iż Tobie to się udałoby gdyż z reguły to, co oficjalnie wiadomo i to, co się lansuje w bardzo małej mierze jest „Prawdą”
  • 0



#159

Kuruša.
  • Postów: 632
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

To, że pozycja kobiety (strach przed nią) zaistniał dawno temu (Sumeryjskie teksty, kiedy to po objęciu władzy przez Marduka role kobiety umniejszono do pozycji domowego sprzętu) nie oznaczają wcale, ze w średniowieczu nie mogłaby ona uzyskać godnej jej, jako człowiekowi pozycji, w czym przede wszystkim przeszkadzał właśnie kler!


To dlatego największa świątynia w świecie greckim była poświęcona ARTEMIDZIE?
To dlatego drugi z cudów świata został zbudowany na cześć kobiety (Semiramida)?
To dlatego jedna z najwspanialszych bram do Babilonu nosi imię bogini- Isztar?
Wytłumacz mi też, skąd w I tyś. p.n.e. pojawia się w Anatolii kult Kybele- bogini płodności?

No cóż, widzisz, jednak ten kler nie miał takiej władzy absolutnej jak próbujesz to przedstawić, najwyraźniej...
  • 0

#160

owerfull.
  • Postów: 1321
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano


Erik - czy ty umiesz odpowiadać jasno? Papieżyca Joanna istniała czy nie?


Moim zdaniem jak najbardziej ISTNIAŁA.!

Erik, co ty na to żeby założyć temat o legendach i podaniach, tam będziesz mógł się rozpisywać o swojej Joannie :D.
  • 0

#161

p0lybius.
  • Postów: 111
  • Tematów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

A może dopuścisz możliwość, że rzekoma papieżyca również może być kłamstwem, które powtarzane 1000 razy stało się faktem?

Podajesz legendy i niejasne hipotezy, jako dowód że KK kłamie. Ale gdybym ja podał podobne teorie o jakiejśc organizacji ateistycznej, czy wgl na temat, który godziłby w Twoje zdanie, to zaraz by było że to nie potwierdzone, że kłamie, że są to mity, a nauka i historia raczej przemawia za tym, że to bajki. Bardziej prawdopodobna jest historia z całunem Turyński, ale tutaj drobne niescisłości już obalają całą hipoteze, bo tak wygodniej, a tutaj teoria dziurawa jak ser szwajcarski, uważana jest za pewniak.

Jak już chcesz pokazywać złe strony Kościoła, to pokaż te prawdziwe, a nie jakieś bajki i plotki. Dawno nie widziałem żeby ateista posługiwał się teoriami sprzecznymi z wiedzą naukową, ale trudno.

Równie prawdopodobne jest istnienie Yeti, albo jak już ktoś słusznie zauważył, smoka wawelskiego.
  • 0

#162

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A może dopuścisz możliwość, że rzekoma papieżyca również może być kłamstwem, które powtarzane 1000 razy stało się faktem?

Podajesz legendy i niejasne hipotezy, jako dowód że KK kłamie. Ale gdybym ja podał podobne teorie o jakiejśc organizacji ateistycznej, czy wgl na temat, który godziłby w Twoje zdanie, to zaraz by było że to nie potwierdzone, że kłamie, że są to mity, a nauka i historia raczej przemawia za tym, że to bajki. Bardziej prawdopodobna jest historia z całunem Turyński, ale tutaj drobne niescisłości już obalają całą hipoteze, bo tak wygodniej, a tutaj teoria dziurawa jak ser szwajcarski, uważana jest za pewniak.

Jak już chcesz pokazywać złe strony Kościoła, to pokaż te prawdziwe, a nie jakieś bajki i plotki. Dawno nie widziałem żeby ateista posługiwał się teoriami sprzecznymi z wiedzą naukową, ale trudno.

Równie prawdopodobne jest istnienie Yeti, albo jak już ktoś słusznie zauważył, smoka wawelskiego.

Nie jestem ateistą ale deistą,a co do Całunu Turyńskiego - prawdopodobnie najnowsza (średniowieczna) historia tej relikwii wyglądała następująco. Ocalił ją Jean de Joinville ( pierwszy Francuski kronikarz piszący po francusku; ). który ostrzegł Wielkiego Mistrza Templariuszy Jakuba de Molay i członka rodziny męża córki Joinvilla Margaret z drugiego małżeństwa Galfryda de Charnay mistrza Templariuszy prowincjała Normandii, spalonego na stosie 7 lat później razem z Jakubem de Molay. Obaj wielcy mistrzowie Templariuszy nie wierzyli, że Filip IV odważy się zaatakować tę największą siłę militarną średniowiecza, ale profilaktycznie w przeddzień napaści 13 października 1307 roku ( stąd pechowy piątek trzynastego) z Paryża wyjechało 9 załadowanych wozów. Z wybrzeży zniknęła cała flota Templariuszy, a w komturiach i w samym Tempel zostali jedynie starzy emerytowani rycerze i obsługa. Ale Jean de Joinville otrzymał na przechowanie jeszcze coś, coś co stało się tajemnicą rodu Joinvilla i za co jeśli by tylko ktoś chciał cokolwiek choćby szeptać, jak podają potomni Jan Joinville kopał ich w tyłek.
Tym czymś była największa relikwia Chrześcijańskiego świata po stracie „Prawdziwego Krzyża” w 1187 w czasie przed II Krucjatą (1189-1192), a mianowicie płótno, w które miało być zawinięte ciało Jezusa, znane dziś jako „Całun Turyński”, zrabowany z Konstantynopola podczas IV wyprawy krzyżowej (1202-1204, w 1204). 12 kwietnia 1204 krzyżowcy IV krucjaty zdobywają Konstantynopol. Jeden z kronikarzy krucjaty, Robert de Clari, pisze, że całun znika z miasta. Następnie Templariusze wykradają z własnego statku, który miał wieźć ukradzione skarby i relikwie dla papieża Innocentego III. Zostaje w końcu odnaleziony w mieście Troyes w Szampanii, kiedy to został zaprezentowany publicznie przez wnuka Jeana de Joinville i potomka spalonego na stosie w Paryżu Galfryda de Charnay, Geoffreya II de Charnay.
Teoria templariuszy, której autorem jest Ian Wilson, zakłada, iż całun dostaje się w ręce zakonu templariuszy. Płótno do roku 1291 miałoby przebywać w Akce, jednej z ostatnich twierdz krzyżowców w Palestynie, a następnie miało trafić na Cypr. W 1306 roku całun zostaje przewieziony do Paryża, gdzie znajduje się główna siedziba tego zakonu: Templum. 13 Października 1307 roku zakon rycerski templariuszy zostaje oskarżony przez króla Filipa IV Pięknego o herezję i kult tajemniczego "bożka" w postaci głowy z brodą (w roku 1945 w Templecombe w Anglii odnaleziono na suficie dębowy panel datowany na koniec XIII w. z wymalowanym na nim wizerunkiem brodatej twarzy, która jest bardzo podobna do przedstawienia z całunu; podobnie we Francji, w kaplicy Św. Marii du Menez-Hom, znajduje się krzyż, na którym zamiast figury ukrzyżowanego Chrystusa znajduje się tzw. "mandylion templariuszy" – poprzeczny prostokąt z kamienia, na którym wyrzeźbiona jest płaskorzeźba przedstawiająca samą twarz Jezusa), wskutek czego jego członkowie zostają aresztowani. 19 marca 1314 roku zostaje spalony na stosie ostatni mistrz zakonu templariuszy Jakub de Molay. Wraz z nim ginie również preceptor Normandii, niejaki Gotfryd de Charnay. Wilson sądzi, iż jest to przodek Gotfryda de Charny. Podczas studiów nad dokumentami związanymi z procesem zakonu templariuszy badaczka tajnych archiwów watykańskich Barbara Frale natknęła się na wzmiankę o młodym Francuzie nazwiskiem Arnaut Sabbatier, który wstąpił do zakonu w roku 1287.
W swoich zeznaniach ujawnił on, że w ramach obrzędu inicjacyjnego został zaprowadzony w "tajemne miejsce, do którego dostęp mieli tylko bracia templariusze". Tam pokazano mu "długie, lniane płótno, przedstawiające odbicie postaci mężczyzny" i nakazano oddawać wizerunkowi cześć, trzykrotnie całując jego stopy. Pierwsze wiadomości o kulcie całunu w Lirey pochodzą z lat 1350. W 1356 r. biskup Troyes, Henryk z Poitiers, konsekrował kolegiatę w Lirey, a rok później przyznał odpusty pielgrzymom nawiedzającym wystawiany tam całun. Joanna de Vergy (wdowa po Gotfydzie I de Charny) bezskutecznie starała się po 1389 r. o regularne wystawianie całunu w kolegiacie.

O wystawieniu z 1357 r. dowiadujemy się z pism kolejnego biskupa Troyes, Pierre'a d'Arcis. W związku ze staraniem Gotfryda II de Charny o wystawianie całunu. Ostatecznie papież Klemens VII bullą z 6 stycznia 1390 r. zezwolił kanonikom z Lirey na wystawianie całunu i udzielanie odpustów . Materialnym potwierdzeniem historii całunu w tych latach jest ołowiany medalion (wydobyty w 1855 r. z dna Sekwany), na którym przedstawiono rozwinięty całun przy końcach którego znajdują się herby Gotfryda I de Charny i Joanny de Vergy.
Przypuszcza się, że była to pamiątka zgubiona przez średniowiecznego pielgrzyma.
  • 2



#163

Kuruša.
  • Postów: 632
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

no dobra, to co z tymi kobietami i mapami?
  • 0

#164

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A to, że gdy Erikowi wykaże się, że się myli, to zamiast odpowiedzi wkleja kolejny tekst nie na temat.
  • 0



#165

Erik.
  • Postów: 927
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Niekoniecznie. Tak moje jak Wasze wypowiedzi (szczególnie w zainicjowanych przeze mnie tematach) będą jedynie podobne do procesu poszlakowego, a jako że tak jak ktoś powiedział kiedyś, iż w sądzie i osądzie większości procesów kogokolwiek chodzi przede wszystkim o to czy lepiej kłamie obrońca czy oskarżyciel, tak, więc i my z pewnością nie udowodnimy nic w 100% (gdyż ja mam również cały worek kontr argumentów na te wasze poszlaki i niczym nieuzasadnione wywody ). Po prostu nie zamierzam trącić zbyt wiele czasu na odbijanie argumentowych piłeczek. tak jak to się dzieje np w temacie o Chemtrailsach .
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych