Wybaczcie nieobecność. Tak jakoś wyszło
Wracam do Was z opowieścią rodem jak z horroru. Tę zasłyszałam od kolegi mieszkającego przy Pułankach. Ta nawet mi (!), mocno wierzącej w zjawiska paranormalne wszelkiej maści kobiecinie, nie pasują. Cóż. Brzmi ciekawie. I z jednej strony nie wierzę w tę akurat historię, jednak z drugiej strony... na pewno nie chciałabym spędzić w tym lesie nocy, a przyznam szczerze, że już się powoli zbierałam na Blair Witch Project - Pułanki Edition vol 6,66.
Niestety, speniałam
Jedziemy!
Mój kolega Paweł szedł kiedyś z mamą na spacer. Do lasu, do Pułanek. Był wtedy młodziutki, miał może 6, góra 7 lat. W pewnym momencie usłyszał on jakieś stuki, jakby coś się stłukło i słyszał przytłumioną muzykę. To było niedaleko (jakieś 300 m) od Baru Leśnego na Brzózie Stadnickiej. Mama powiedziała Pawłowi, że to tylko jakaś zabawa w "Leśnej" (potoczna nazwa baru). Wrócili do domu. Paweł jednak cały czas upierał się, że dźwięk było słychać z bliska, tylko że strasznie przytłumiony.
Nikt nie mówił o sprawie długie lata, to było rodzinnym tematem tabu, dopóki Paweł nie podrósł i to sporo. Nikt już nawet tam nie chodził z całego domu, czasami tylko sam Paweł, wciąż słyszał tłuczone szkło, muzykę i czasami jakieś śmiechy. Jak miał 20 lat, to dowiedział się od swojej babci co słyszał tamtego dnia w lesie.
"W czasach II Wojny Światowej w Pułankach na polanie była żydowska karczma. Żydzi chodzili tam pić, bawić się, jeść, grać w karty i zażywać innych rozrywek. Pewnego dnia żony 3 żydów zaczęły się denerwować, że ich mężów całymi wieczorami, niekiedy do białego rana, nie ma w domu, bo piją i biesiadują. Zebrały się pewnej nocy pod karczmą i rzuciły nań klątwę. Karczma zapadła się pod ziemię, a na jej miejscu powstało małe wgłębienie. Do dziś dzień nic nie chce na tej polanie wyrosnąć, ziemia jest sucha a zwierzęta uciekają stamtąd. Przechodząc obok można usłyszeć stukanie kieliszków, muzykę i odgłosy biesiadujących żydów, a raczej ich dusz". Kolega dopowiedział jeszcze, że na Google Maps na dużym przybliżeniu drzewa układają się w pentagram dookoła tej polany. Nie wiem, nie sprawdzałam. Jednak jeśli ktoś chce, mogę sprawdzić i zrobić screena.
Teraz suche fakty: NA TAK
1. Polana faktycznie jest, w postaci delikatnego wgłębienia.
2. Ludzie mówią, że kiedy szli z psami na spacer, zwierze nigdy nie zbliżyło się do niej. Na drzewach dookoła podobno nie siadają nawet ptaki, koty miauczą i puszą się gdy widzą polanę.
3. Faktycznie nic nie chce tam rosnąć, a ziemia jest sucha i jej kolor czy żyzność delikatnie różni się od całego lasu.
NA NIE
1. Wątpię, by 3 kobieciny w jednej miejscowości w tym samym czasie okazały się (all of them) tak potężnymi wiedźmami, by mogły sprawić, że karczma zapada się pod ziemię.
2. Wątpię, by były one na tyle wkurzone, by razem ze swoimi mężami uśmiercić kilkunastu czy choćby kilku innych żydów.
3. To prawie niemożliwe, by podczas II Wojny Światowej karczma żydowska bez żadnej przykrywki, nijak nie schowana, ot tak po prostu stojąca sobie w lesie na pełnym widoku - nie została spalona, wszak skoro inni ludzie ukrywali na mojej wsi żydów, to jednak musieli i tutaj ich szukać, choć to wiocha zabita dechami.
4. Drzewa rosną losowo, tym bardziej, że las ten jest naturalny, więc mogą się układać jak chcą. Podejrzewam, że większość z Was byłaby w stanie odnaleźć pentagram z drzew na GM w swojej miejscowości
A Wy co o tym sądzicie?
Użytkownik YhdenEnkeli edytował ten post 09.12.2013 - 13:43