Oczywiście nic nie zlikwiduje całkowicie patologii ale nalezy ją ograniczać poprzez odowiednią edukację dzieci, rodziców i prawo.
To jak w końcu? Edukowanie czy zakazywanie?
Ja myślę że dopiero się rozpoczęła. Kiedyś ojciec lał swoje dzieci, matkę i nikt nie widział w tym nic złego. Nawet niektórzy z rocznika 90 to przeżywali i piszą że było to potrzebne i dziękują za to. Na szczęście swoich dzieci już nie tłuką. Rozgraniczaj też bogata rodzina i dobra rodzina
Ja byłem wychowywany tą metodą, większość znajomych także. Wobec swych dzieci także będę stosował karcenie wychowawcze-nie mylić z łomotem na zapas lub odreagowywaniem na dziecku.
Czyli twoje teorie sprawdzają sie tylko w mikrospołecznościach takie jak ławka szkolna, a już w skali kraju powinno istnieć prawo i sądy?
To sobie porównaj osoby wychowywane metodą karcenia wychowawczego i aktywności fizycznej z obecną-te wszystkie słitaśne fotki na cmentarzach (nie sataniści lecz gimnazjaliści) fajna fotka z bezdomnym w tle, wiecznie tylko daj i mi się należy...
Postępująca islamizacja? Zastosujmy twój pomysł wygnajmy ich z kraju albo zamknijmy w obozach zagłady, niech się dzieci nie wyzbywają agresji.
Szerzący się homoseksualizm? Do obozów albo opaski na ręke żeby ludzie mogli rzucać kamieniami i opluwać jak pójdzie ulicą.
Wyzbycie się z emocji? Agresja, nienawiść, zemsta - to są emocje które są potrzebne i należy je pielęgnować już od wczesnych lat.
Nie zauważyłeś że w niektórych krajach (w tym szkołach) zakazano używania i obchodzenia Bożego Narodzenia, wprowadza się zakaz używania słów MATKA i OJCIEC, odbiera się dziecko rodzicom gdy jest smutne. Wszystko w imię równości i poprawności politycznej i równych szans dla wszystkich.
Z dziewczynkami na boisku to jest tak: albo "Olga czemu nie grasz?", albo "No bo ona jest agresywna", "Znowu faulujesz", "Kopiesz mnie i się rzucasz" (to co ja mam robić? Stać obok i prosić, żeby mi tą piłkę podali?)
Możesz poćwiczyć technikę po zajęciach zamiast uciekać się do niedozwolonych zagrywek.
Dlaczego w internecie niezależnie od tematu dyskusji zawsze jest homofobia? Nieważne, czy to temat o polityce, religii czy jak tutaj o zabawach dziecięcych to zawsze jakiś homofob musi wejść
Gdyż homosie wszędzie swe teorie wprowadzają-a szkoła jest jednym z ich pól bitewnych.
Nie lubię gier zespołowych w ogóle. Tu może się zacząć nowy temat. Temat grup społecznych, co bardzo widać na WF-ie. Jesteś poza grupą to do niej nie wejdziesz, jesteś osobą która istnieje w klasie i tyle. Wybieranie do drużyn nie na zasadzie "Ta jest szybka i celnie rzuca, to ją wezmę do drużyny" tylko na zasadzie "To jest moja grupa społeczna i będzie moją drużyną". Prace w grupach na lekcji? Znowu nie będzie "Ładnie pisze i rysuje, to zrobimy fajny plakat" tylko znowu dobieranie swojej grupy społecznej.
Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Zawsze wybiera się tych lepszych i najbardziej przydatnych dla określonej grupy. Ścisła solidarność z daną grupą, wsią czy dzielnicą odchodzą w dalszy plan. Nawet koledzy z ławki się nie wybierali w pierwszej kolejności. Tyle lat po szkole i nic się nie zmieniło-mimo że nasze dzieciaki wychowują się podobnych grupach, pracujemy w tych samych firmach, jesteśmy spokrewnieni-to nie ma znaczenia gdy jest meczyk na orliku. Najczęściej snajperzy lub bramkarze wybierają sobie skład. Zastosuje się kilka roszad i można grać dla przyjemności.
To nie było wychowanie bezstresowe tylko chów bezstresowy.
Jak zwał tak zwał-metoda ta sama i efekt podobny.
Mnie do szybkiej reakcji w siatkówce nie pobudza strach (że dostanę w głowę czy mocno w rękę) tylko chęć do gry i radość z niej. Chodziło mi tu głównie o reakcje w wyniku obawy przed fizycznym bólem i upokorzeniem (np. jak się zacznie płakać z bólu).
Siatkówka jest bardzo bolesna-zwłaszcza jak się źle człowiek ustawi i nie zdąży rękoma przyjąć piłki...a ona wyląduje na torbie...męska część wie że to przyjemne nigdy nie było. Mój nauczyciel WF-zrezygnował z siatkówki gdy na AWF-ie wyłamał sobie nadgarstki podczas blokowania.
Moim zdaniem bicie dziecka prowadzi do tego, że dziecko nie unika robienia złych rzeczy, bo zdaje sobie sprawę, że są złe, tylko z obawy przed karą i będzie je robić pod nieuwagę rodziców.
Życzę powodzenia przy tłumaczeniu dwuletniemu dziecku czemu prąd w gniazdku kopie alb czemu szklanka z herbatą jest gorąca. Ja dzieciaka ostrzegałem że jest gorące i dawałem mu dotkąć gorącej łyżeczki lub szklanki. Dzięki bólowi szybko sobie utrwalił te zakazy. W kuchni mogę poruszać się spokojnie, bez obaw że dzieciak ściągnie na siebie czajnik z wrzątkiem czy patelnie z gorącym tłuszczem.
To nie są bzdury. Mały procent dzieci ma zniszczone życie i zdrowie psychiczne właśnie przez takie "zabawy" na wychowaniu fizycznym w podstawówce i gimnazjum. Jest to mały procent dzieci, ale jednak jest.
Mały procent czy promil? Ponownie-w trosce o nielicznych narzuca się coś większości...Chora poprawność i równość społeczna...Coś dla nielicznych kosztem wszystkich innych.
A jednak sporo osób tutaj na forum uważa, że silniejsze dzieci które znęcają się nad słabszymi robią dobrze, bo pomagają im się dotrzeć, uczą ich omijać niebezpieczeństwo, a nawet, że dzięki temu znęcaniu się, będą w stanie uchylić się przed kamieniem rzuconym przez chuligana.
Podobną zasadę można zaobserwować w wojsku...
Praktycznie ciągłe znęcanie się nad słabszymi, ciągłe wyżywanie się-ale to tylko tak z boku wygląda, dla osób którym mamusia tyłeczek podciera i kanapeczki szykuje. Tacy to się po dwóch dniach wieszali gdy pozostali się z tego "znęcania" śmiali.
Dziecko powinno wiedzieć, że nie wkłada się rąk do kontaktu, bo to grozi porażeniem prądem, a nie nie robić tego ze strachu przed karą. Oczywiście nie jestem za pokazywaniem dziecku zdjęć spalonych zwłok, tylko za tłumaczeniem, czym takie wkładanie palców w kontakt grozi zależnie od wieku.
Strach musi być a ból to doskonały utrwalacz, przypomina o konsekwencjach.
Zresztą-możesz sobie tłumaczyć do woli, przekonywać i namawiać. Kolega/koleżanka wie lepiej, oni piękne bajki tworzą i są liderami w grupie. Żeby się im przypodobać dzieciak zrobi coś głupiego wierząc w ich chore zapewnienia.
Sport nie jest jedyną dziedziną, która uczy porażki. Mogą to być też gry planszowe, karciane czy zwykłe zabawy (takie nie wyłącznie sportowe). Zapewne wie o tym każdy, kto ma młodsze rodzeństwo, które nienauczone porażki dostaje ataków złości
Dawno w szkole nie byłem-i wydaje mi się że na świadectwie jest kilkanaście przedmiotów a WF jest jednym z nielicznych przedmiotów. Szkoła podstawowa (czasem średnia) ma za zadanie ogólnie nauczać i określić, nakierować dzieciaka na przedmioty/kierunki w których się rozwinie. Możemy na tej samej zasadzie zakazać plastyki, muzyki-tylko nieliczni skończą na ASP lub jako idole z jakiś show muzycznych.Lecąc dalej-po co dzieciakom matematyka skoro w smartfonach są super aplikacje które podliczą wszystko i znacznie szybciej. Po co im geografia-przecież miła pani w biurze podróży na mapie pokaże gdzie są Bahamy, Grecja czy Hawaje. Zbędna historia-po co mają się uczyć dat i wniosków płynących z określonych doświadczeń skoro dyplomowani historycy nie są zgodni co do intencji i przebiegów jakiś zdarzeń. Nawet gdy ktoś zainteresuje się poważnie tym przedmiotem, analizą zdarzeń to przypisze mu się metkę nacjonalisty, lewaka czy kogoś tam jeszcze. Itd, itp...
W szkole dla każdego jest coś dobrego. Każdy znajdzie sobie coś w czym się może rozwijać-lecz gdy wkracza chora poprawność chroniąca nielicznych kosztem większości-
wiedz że coś się dzieje... Rodzin heteroseksualnych powinno się zakazać...
Ty się chyba lubisz wykłócać dla sportu-bez znaczenia czy masz racje czy nie, ważne aby przepychanka trwała...
Z tego co pamiętam to wiele osób publicznych było w dzieciństwie popychadłami na korytarzach. Byli sierotami na WF-ie aż postanowili to zmienić poprawiając się w danej dziedzinie.
Podam jeden znany przykład-jak dobrze pamiętam to ten pan urodził się jako wcześniak, trochę chorowity i przez to odstawał od grupy-ale to zmienił:
W dzieciństwie był chudym niezbyt ładnym chłopcem, który miał wadę wymowy. W trakcie poszukiwań hobby, jakim mógłby się zająć chłopiec ojciec zaproponował mu lekcję baletu i karate.Może jeszcze w imię równości i poprawności zakażemy dzieciom wyjazdu na wycieczki, kolonie, wczasy, ferie na które nie stać innych z ich szkoły? Jak musi być smutno dziecku gdy kolega z klasy opisuje jak to w Chorwacji lub w Alpach jest wspaniale-co ma takie dziecko powiedzieć? W cioci w stodole jest fajne sianko, krówki na polu, plac zabaw z krytą piaskownicą?