PiS to nie tylko Kaczyński. O ile faktycznie jest to partia wyjątkowo wodzowska to nie można zapomnieć, że działają w niej osoby o różnych, czasami skrajnie do siebie przeciwstawnych poglądach. Sprowadzanie PiSu do Kaczyńskich to trochę nieporozumienie - to tak jakby stwierdzić, że KPCh jest wolnorynkowa bo takie poglądy prezentuje sobą Xi Jinping.
PiS to tylko Kaczyński. Bez tego człowieka ta partia rozsypałaby się w kilka dni, gdyż - jak każda inna partia - jej członkowie są "zawodowymi politykami". Gdyby miejsca Kaczyńskiego nie zajął sprawny przywódca nadający ton i sens istnienia partii, to w ramach szukania nowego gniazda, w którym mogliby robić na swoje utrzymanie, członkowie poprzechodzili by do innych partii. Zresztą, nawet pod przewodnictwem Kaczyńskiego (wcześniej Kaczyńskich) to się dzieje. Rotacje personalne są na porządku prawie, że dziennym, nasilają się zaś po okresie wyborów, gdy dochodzi do podziału łupów.
Człowiekiem reprezentującym jakąkolwiek treść polityczną, którego słowo istnieje - to Kaczyński. Reszta występuje w charakterze statystów, papug i ludzi, których działalność polityczna ogranicza się do prowadzenia wewnątrzpartyjnych gier w celu uzyskania odpowiedniego stołka.
Pokazuje to świetnie los efemeryd "rozłamowców" z PiSu, które miały być nową jakością polskiej polityki: Polska jest Najważniejsza i grupa ziobrystów, których przywódcy świetnie pokazali jakiego są formatu i jak skupiają wokół siebie szeregowych członków.
Druga sprawa jest taka, że faktycznie PiS odwołuje się mocno do tradycji sanacyjnej. Tylko czy to coś zmienia ? Endecja z sanacją w sprawie niepodległości potrafiła znaleźć wspólny język - chociaż o zupełnie innym zabarwieniu.
Po pierwsze: sanacja powstała sporo lat po odzyskaniu niepodległości i była to organizacja trochę inna od piłsudczykowskiego ppsu.
Jednak przyjmuję, że chodzi tutaj o obóz piłsudczyków w ogóle, zaś sanacja wyszła z poplątania języka. Oba środowiska cały czas prowadziły ze sobą wojnę na pełną skalę - z mniejszymi lub większymi okresami czasowego zawieszenia broni. Jeszcze na przełomie wieków nierzadkie były zbrojne burdy bojówek obu organizacji, miały one też miejsce przez cały okres istnienia IIRP. Teza, że znaleźli wspólny język w sprawie niepodległości, jest nieprawdziwa, gdyż (pomijając wewnętrzne rozłamy tych środowisk, gdzie część endeków przechodziła do piłsudczyków, i w drugą stronę) od A do Z Dmowski i Piłsudski mieli całkowicie odmienne koncepcje, jak odrodzona Polska ma wyglądać i nigdy oba środowiska nie doszły do porozumienia. Piłsudski robił swoje na wschodzie, Dmowski robił swoje na Zachodzie, obaj dążyli do skrajnie odmiennych celów z jednym tylko punktem wspólnym - niepodległa Polska.
Różnice między myślą piłsudczykowską (później sanacyjną, dziś neosanacyjną), a endecką (dziś narodową, niektórzy nazywają to neoendecją, vide najnowsza książka R. Ziemkiewicza) są fundamentalne i z nich wynikają diametralnie różne cele i środki polskiej polityki - wewnętrznej i zewnętrznej.
Poza tym chodziło mi o to, że jeżeli w Tusk Vision Network przedstawia się kogoś jako ksenofobicznego nacjonalistę z ciągotkami do antysemityzmu to wniosek jest jasny - Kaczysta!
Wiem o tym, moja wypowiedź była pokrótce wyjaśnieniem, gdyż duża część ludzi PiS kojarzy z narodowcami i antysemityzmem, co jest absurdalne, gdyż PiS jest tak samo antynarodowy i tak samo filosemicki jak inne główne ugrupowania polityczne.
Osobiście uważam, że aktualnie mówienie, że coś jest po prawej bądź lewej stronie jest zbytnim uproszczeniem.
Używam tych określeń w kontekście ich faktycznego, historycznego znaczenia. W tej formie są one wyraźne i wymowne.
Użytkownik Mr. Mojo Risin' edytował ten post 22.11.2012 - 13:33