Skocz do zawartości


Zdjęcie

Nerwica lękowa


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
23 odpowiedzi w tym temacie

#16

grzybu87.
  • Postów: 7
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ja odczuwam jeszcze do tego, silne bóle i zawroty głowy. Szczególnie w tylnej części i żadne przeciwbólowe tabletki na to nie pomagają.
  • 0

#17

mjr Tsu.

    Brak już słów

  • Postów: 682
  • Tematów: 30
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bo to siedzi Ci w głowie. I nie daj się namówić ludziom którzy piszą żeby nie brać leków, bo są jakieś inne metody, bo nie lecza przyczyn - to są bzdury. Przyczyną są zmiany chemiczne, bądź braki pewnych substancji w mózgu, a leki psychotropowe potrafią trwale odpowiednią kuracja te ubytki zapełnić, zmuszając mózg potem do normalnej pracy.

I nie nie jestem farmaceutycznym agitatorem xD Po prostu jak czytam takie teksty typu

Te leki nie niszczą przyczyny, tylko efekty. Będziesz się truł do końca życia.


to mam wrażenie że jako alternatywę dla leków zaraz ktoś poda medytację, yogę, "rozwój duchowy", feng shui, nordic walking i robótki ręczne.
  • 0



#18

hummin.
  • Postów: 220
  • Tematów: 11
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Bo to siedzi Ci w głowie. I nie daj się namówić ludziom którzy piszą żeby nie brać leków, bo są jakieś inne metody, bo nie lecza przyczyn - to są bzdury. Przyczyną są zmiany chemiczne, bądź braki pewnych substancji w mózgu, a leki psychotropowe potrafią trwale odpowiednią kuracja te ubytki zapełnić, zmuszając mózg potem do normalnej pracy.

I nie nie jestem farmaceutycznym agitatorem xD Po prostu jak czytam takie teksty typu

Te leki nie niszczą przyczyny, tylko efekty. Będziesz się truł do końca życia.


to mam wrażenie że jako alternatywę dla leków zaraz ktoś poda medytację, yogę, "rozwój duchowy", feng shui, nordic walking i robótki ręczne.

Może brać leki, ale lepiej ich unikać, tak leki psychotropowe nie leczą chorób psychicznych! zmniejszają tylko objawy, dają czas by dojść do siebie, ale są to substancje chemiczne, często uzależniające, niekiedy nie da się dobrać pacjentowi leku ponieważ jest tak podatny, że skutki uboczne są porównywalne z objawami choroby, którą mają znosić. Jeśli jednak ktoś chce brać leki, to w przypadku nerwicy można spokojnie zacząć od melisy, ale oczywiście lekarz woli przepisać psychotrop. Rozumiesz różnicę? też cię karmili tym szajsem? medytacja, robótki ręczne, czemu nie? właśnie o to chodzi by zająć czymś umysł, wyciszyć się, w mózgu wciąż tworzą się nowe połączenia nerwowe, gdy robisz coś pozytywnego to twój mózg się kształtuje w dobrym kierunku, jeśli destruktywnego jak np. twój post to sam siebie niszczysz.

Użytkownik hummin edytował ten post 04.11.2012 - 03:09

  • 1

#19

Matis99.
  • Postów: 32
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

W kilku postach aż się to pojawiło, więc chciałbym zauważyć:

1. Psycholog nie jest lekarzem (ale patrz pkt. 3).
2. Psycholog nie ma prawa do wystawiania recept (żadnych!), udzielania porad medycznych ani też badania pacjenta, może robić to tylko lekarz.
3. Psychologia nie jest specjalizacją medyczną, jest nią psychiatria. Aby zostać psychiatrą, należy skończyć medycynę, uzyskać tytuł zawodowy lekarza, a potem zrobić specjalizację z psychiatrii. Aby zostać psychologiem, należy skończyć psychologię. Może być lekarz, który jest jednocześnie psychologiem, bo skończył dwa fakultety, na takiej samej zasadzie, jak lekarz, który jest jednocześnie księdzem (bo skończył seminarium) lub historykiem sztuki (bo skończył historię sztuki).
  • 1

#20

MEfi..
  • Postów: 412
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

W kilku postach aż się to pojawiło, więc chciałbym zauważyć:

1. Psycholog nie jest lekarzem (ale patrz pkt. 3).
2. Psycholog nie ma prawa do wystawiania recept (żadnych!), udzielania porad medycznych ani też badania pacjenta, może robić to tylko lekarz.
3. Psychologia nie jest specjalizacją medyczną, jest nią psychiatria. Aby zostać psychiatrą, należy skończyć medycynę, uzyskać tytuł zawodowy lekarza, a potem zrobić specjalizację z psychiatrii. Aby zostać psychologiem, należy skończyć psychologię. Może być lekarz, który jest jednocześnie psychologiem, bo skończył dwa fakultety, na takiej samej zasadzie, jak lekarz, który jest jednocześnie księdzem (bo skończył seminarium) lub historykiem sztuki (bo skończył historię sztuki).


wyjaśniając wątpliwości byłem u neurologa - psychologa.
  • 0



#21

xeophyte.
  • Postów: 151
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Miałem zdiagnozowaną nerwicę lękowo-depresyjną, silny napad lękowy miałem chyba tylko raz w szkole. Depresji już nie ma, z nerwic tylko jedna pozostała, z lęków fobia społeczna. Psycholodzy, psychiatrzy, leki niewiele pomogły, najbardziej chyba ukończenie szkoły i czas. Chciałbym się wyleczyć do końca ale biorąc pod uwagę możliwości to chyba niemożliwe.
  • 0

#22

:)).
  • Postów: 3
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Cierpię również od roku na nerwicę lękową. Karaś napisz czy palisz papierosy :P jeżeli tak to te zmiany rytmu bicia serca są na sto procent przez palenie, mam to samo :)
Btw. na początku miałem bardzo trudno, dwa silne załamania nerwowe, tygodniowy jadłowstręt, ogólne silne osłabienie po każdym z tych załamań...
Po serii badań które nic nie wykazały udałem się do psychoterapeuty i muszę przyznać że terapia działa, nadal mam niemiłe doświadczenia szczególnie gdy gdzieś przebywam bez żadnej znajomej osoby np. na przystanku (trzęsiawki, nerwowe tiki, zawroty głowy) ale jest o niebo lepiej niż było na początku. Z czasem człowiek zaczyna się przyzwyczajać do tych objaw, w moim przypadku najbardziej trzyma mnie na sile myśl że odkąd to mam, jeszcze ani razu nie zemdlałem itp. jak o tym pomyślę to udaje mi się łatwiej odłożyć niemiłe przypadłości na bok a skupiać się na tym co robię.
Co do leków z własnego doświadczenia nie polecam gdyż ukryją one wszystko pod wyimaginowaną powłoką w głowie i bez odpowiedniego leczenia terapeutycznego po ich odstawieniu gdy człowiek myśli że już wszystko ok wtedy nagle dopada go spowrotem owa nerwica :) Polecam natomiast w kiepskich stanach brać leki ziołowe takie jak neopersen forte itd. mi one mocno pomagają aczkolwiek biore je bardzo doraźnie gdyż im wiecej tym później słabiej działają. Podsumowując:
1. W wypadkach ataku nerwicy próbować odłożyć wszystkie dolegliwości na drugi plan (można sobie wyobrazić że nabiera je sie do wiaderka i odkłada na bok :P) i robić to co się robiło przed atakiem
2. Doraźnie wspomagać się lekami ziołowymi
3. Koniecznie udać sie do dobrego psychoterapeuty który dobierze odpowiednią do pacjenta terapię (ja korzystam z psychodynamicznej terapi). Słyszałem że behawioralna (nie wiem czy dobrze napisałem) również się świetnie sprawdza.

P.S Nerwica to niestety dość niedoceniana dolegliwość wśród otoczenia pacjenta, potrafi napsuć dużo krwi, niekiedy zmienić styl dotychczasowego życia w sposób drastyczny (człowiek staje się apatyczny, zamyka się w sobie, powstają stany depresyjne), najgorsze jest to że ludzie którzy nie mieli do czynienia z nerwicą myślą że skoro człowiek nie leży w szpitalu, chodzi do szkoły/pracy to w takim bądź razie to jest błahostka...
  • 1

#23

Ewcikowa.
  • Postów: 16
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Miewałam podobne problemy. Byłam u dwóch psychiatrów i jednego psychologa. Ta pani psycholog pomogła mi najbardziej ze wszystkich długą terapią behawioralną. Tyle, że moje ataki wiazały się też z atakami autoagresji. Początek temu dała depresja, którą przechodziłam w gimnazjum z powodu ogólnego gnębienia przez rówieśników z powodu nadwagi, nadmiernej wrażliwości i emocjonalnośc i ogólnego braku zrozumienia. Ataki paniki i nazwijmy to histerii pojawiały się głównie przez nagromadzenie w sobie natrętnych myśli i związanych z nimi negatywnych emocji. To było mniej więcej tak: miałam jakiś dylemat, jakiś problem, ale bardzo niewielki. Nagle ten problem urastał w mooich myslach do rangi ogromnej katastrofy. Byłam przekonana, że kompletnie sobie z niczym nie poradzę. Główną rolę odgrywał strach, że wszystko się rozsypie, że wszystko pójdzie nie tak, że w moim przypadku po prostu nie może być dobrze. Takie myslenie pobudzało właśnie ogromne negatywne emocje i poczucie winy. Skutkowało to atakami, podczas których potrafiłam uderzać głową w ścianę, powtarzałam, że chcę się zabić, raniłam się, miotałam po podłodze .... raz tak zaorałam kolanem w podłogę w domu, że miałam dosłownie przyparzoną skórę. Innym razem miałam pocięte całe łydki. Te nerwy i emocje po prostu : "wyładowywałam" na samej sobie, nie kontrolowałam tego. Najgorsze, że podczas takiego ataku mogłam się poranić i w ogóle nie czułam bólu.Po takich atakach zazwyczaj zasypiałam, a gdy się budziłam, dopiero powoli wracała świadomośc, chociaż i tak nie pamietam większości tego, co się ze mną wtedy działo. Bardzo ciężko mi teraz o tym mówić, ale wiem, że mam te okropne czasy już za sobą. Pani psycholog naprawdę mnie zrozumiała, pomogła mi, terapia trwała ponad rok. Nie wiem do dziś czy moje problemy miały podłoże bardziej psychiczne, czy bardziej neurologiczne, nikt tak do końca nie postawił mi jednej diagnozy. Żaden lekarz nie stwierdził na podstawie tych objawów choroby psychicznej. Pokonałam to własną siła, determinacją, spokojem. Nie ukrywam, że medytacja także bardzo duzo mi dała. Teraz jest już w porządku. Musi być. Nie mogę się dać emocjom, to się nie może powtarzać, bo jestem w ciąży i zdrowie mojego dziecka jest jaważniejsze. Przyrzekłam sobie, że jak już tak długą drogę pokonałam, to dalej też muszę dawać radę :) Tym bardziej, że mam dla kogo :)
  • 2

#24

Akashia.
  • Postów: 17
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ja się z nerwicą męczę już ohohoho lat gdzieś będzie około 9. Na początku tylko robiło mi się słabo, i miałam lęki w głowie. Od jakichś 2-3 lat mam ataki paniki. Do tego depresja. No, ostateczna diagnoza - zaburzenia depresyjne z lękiem. Przez to niestety wkopałam się w uzależniające benzodiazepiny, ale już z nich wychodzę, praktycznie już końcówka i niedługo będę wolna. A potem może psychoterapia. Póki co próbuję rzeczy, które ktoś tu wcześniej "wyśmiał" - medytacja, relaksacja, na jogę jestem zbyt leniwa, ziółka, pozytywne myślenie i takie tam. I wiecie co? Pomaga. Dalej doświadczam napadów paniki, ale przynajmniej teraz umiem sobie powiedzieć "spoko, to TYLKO twoje myśli i nic złego ci nie zrobią". Chociaż gdzieś z tyłu głowy zawsze jest ta cicha myśl "umieram". Ale niedawno, jakieś 2-3 miesiące temu wylądowałam przez atak na pogotowiu, badanie krwi, EKG, mierzone ciśnienie, wszystko podwójnie, wszystko w porządku, "to tylko stres, proszę uzupełnić potas i magnez i witaminy z grupy B i wszystko będzie dobrze". Dla pewności kazali mi powtórzyć badania za jakiś czas, to też niedługo się wybiorę i od razu poproszę o skierowanie do neurologa, bo mam jakieś parestezje, zawroty głowy itd nawet w spokojne, niestresujące dni. Ale jestem prawie pewna, że to nadal TYLKO nerwica. Z depresją jakoś radzę sobie dużo lepiej, niż z tą lękową częścią. Ale i ją zaczynam ogarniać. Po badaniach jak już będę miała pewność, że wszystko gra w moim organizmie, pójdę sobie do psychoterapeuty, oczywiście mogłabym iść teraz, ale wolę nie walić sobie na głowę piętnastu wizyt w tygodniu. 

 

Da się to pokonać bez leków. I depresję i nerwicę lękową, te wszystkie paranoje, strach, lęki. Leki są w porządku - jeżeli ktoś uważa, że będą dla niego odpowiednie to niech bierze. Ale zanim zacznie się zatruwać chemią (tak, wiem, hipokrytka hir, sama "ćpię" benzo, co nie? no właśnie już niedługo), polecam najpierw spróbować wszystkich innych metod, nawet tych "najgłupszych" jak joga czy robótki ręczne, a po leki, czy to benzo, czy SSRI - sięgać w ostateczności, kiedy wszystko inne zawiedzie.

 

Powodzenia wszystkim w walce z własnymi myślami :)


  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych