Napisano
21.12.2012 - 14:17
Jeśli dzisiaj nic się nie wydarzy (dobrego czy złego) to wielu całkiem dorosłych ludzi dozna rozczarowania podobnego do tego, kiedy dzieci dowiadują się w szkole, że Święty Mikołaj nie istnieje. To z pewnością zaboli ich, tym bardziej że zamiast współczucia otrzymają śmiech i pogardę. Ludzie z reguły potrzebują wierzyć w bezczelne łgarstwa i nie jest to nic niezwykłego, każdy z nas w głębi serca marzy o tym, żeby nasz świat był niezwykły. Na pogardę zasługują kłamcy, którzy wykorzystują ludzką naiwność dla własnych profitów. Wyobraźnia, naiwność czy po prostu sama chęć wiary w coś od początku skazanego na niepowodzenie nie jest niczym złym. Ludzie byli by okropni bez tych przymiotów. W sumie to ludzie właściwie są okropni. A zwłaszcza Ci, którzy nigdy nie wierzyli w sposób naiwny.
Osobiście lubię wierzyć w rzeczy niestworzone. Lubię stan podniecenia w którym słucham z otwartymi oczyma bajki o dobrych i złych. Bajki, która dzieje się być może na naszym świecie, pomiędzy nami. Lubię się ową walką nie tylko emocjonować, ale również utożsamiać się z jej bohaterami. Oczywiście z dystansem, ale wierzę np w duchy, latające talerze, tajne rządowe projekty, krążenie energii pomiędzy ludźmi i wiele podobnych rzeczy i nie zamierzam się z tego powodu wstydzić, tak jak nie zamierzam się tym chełpić. Po prostu lubię myśleć w sposób otwarty, nie blokować swoich myśli dogmatami, nie zabijać swoich marzeń tylko dlatego, że ktoś wytyka mnie palcem. W takim wypadku wolę nic nie mówić. Oczywiście jeśli coś się nie sprawdza to rozczarowany muszę się z tym pogodzić. Dla mnie jednak jest to jak najbardziej naturalny sposób myślenia i myślę, że ludzie którzy od początku nie wierzą w nic z czystego uporu nie mają wcale powodu aby czuć jakąś chorą dumę. To tak jak czuć dumę z powodu tego że od początku nie wierzyło się w istnienie Świętego Mikołaja. Tak więc cała historia z nakręcanym końcem świata jest raczej smutna, niż wesoła.