
Jesień, znacznie szybciej zapada zmrok, warunki atmosferyczne są coraz gorsze - będzie coraz więcej dni deszczowych, a nad drogami pojawi się mgła. Taka aura sprzyja... pojawianiu się autostopowiczów widmo. Wsłuchując się w krążące opowieści na ich temat, można się nie na żarty przestraszyć. Czy rzeczywiście istnieje prawdopodobieństwo, że pasażer, któremu zdecydujemy się oddać przysługę i zawieść go gdzieś pod wskazany przez niego adres, okaże się kimś więcej niż np. tylko przemokniętą dziewczyną?

Opowieści o tajemniczych autostopowiczach pojawiają się nie od dziś. Wydaje się, że popularność tych historii zaczęła się nasilać wraz z pojawieniem się takich kultowych już dziś filmów, jak: "Autostopowicz" czy "Martwa cisza" (w tym wypadku akcja toczyła się na jachcie). Okazuje się, że jeszcze bardziej niezwykłych historii na temat podróżników czekających na okazję nie brakuje na co dzień w życiu. O niektórych z nich mówi się, że są wymysłem bujnej wyobraźni. Czy to tylko miejskie legendy, a może rzeczywiście coś jest na rzeczy? Zaskakujące może być to, że w przypadku niektórych z tych historii nie brakuje świadków, którzy potwierdzają krążące m.in. w internecie opisy.

Scenariusz nierzadko bywa ten sam: mrok, pusta droga, niesprzyjające warunki atmosferyczne, zwykle w postaci padającego śniegu, deszczu czy burzy. Aż nagle z ciemności wyłania się postać, która ze wszystkich sił usiłuje złapać tzw. stopa. Serce kierującego wypełnia litość. Zatrzymuje się on na poboczu, a autostopowicz prosi o zawiezienie do miasta. W samochodzie panuje dziwna atmosfera. Pasażer jest tajemniczy, pozbawiony naturalności, a rozmowa jakoś się nie klei. Jedyną rzeczą, którą siedząca na tylnym siedzeniu postać jest w stanie powtarzać jak mantrę, jest adres pod który chce się jak najszybciej udać. Kiedy jest już niemal u celu swej podróży, nagle milknie, a kiedy dociera na miejsce... znika.
Zaniepokojony zagadkowym zdarzeniem kierowca udaje się pod wskazany wcześniej przez pasażera adres, gdzie dowiaduje się, że osoba, którą chwilę wcześniej wiózł swoim samochodem, nie żyje już od jakiegoś czasu. Zwykle okazuje się, że zginęła w tragicznych okolicznościach na drodze, z której wcześniej zabrał ją wspaniałomyślny kierowca.

Największe zaciekawienie musi budzić fakt, że autostopowicz zwykle nie może się pokazać swoim bliskim, choć włożył tak wiele wysiłku w to, aby dotrzeć do domu. Nie jest to możliwe, ponieważ zmarły, aby pokazać się na drodze i móc złapać stopa, zaangażował w to tak wiele energii, że nie starcza mu już sił by pokazać się najbliższym.
Często bywa i tak, też autostopowicz nie jest świadomy tego, że nie żyje. Zdarza się, że zostawia po sobie w samochodzie, którym podróżował dzięki łasce kierowcy jakiś osobisty przedmiot albo też, że z auta ginie jakiś przedmiot, który potem odnajdywany jest... na grobie autostopowicza.

Pierwsze doniesienia na temat autostopowiczów widmo pochodzą ze Stanów Zjednoczonych. Ale takie same historie pojawiają się z zaskakującą regularnością także w innych regionach świata.
Interesująca historia pochodzi z Wielkiej Brytanii. W okolicy miasteczka Maidstone przejeżdżający kierowca natknął się na stojącą przy drodze młodą kobietę. W czasie jazdy prowadzący pojazd dowiedział się, że dziewczyna wkrótce ma wyjść za mąż. Kiedy zbliżali się do celu podróży, kobieta nagle ucichła, a gdy mężczyzna odwrócił się, okazało się, że tylna kanapa jest pusta. Zdziwiło go to, gdyż jechał na tyle szybko, że opuszczenie przez nią pojazdu było niemożliwe. Postanowił jednak udać się pod wskazany wcześniej przez młodą kobietę adres. Gdy dotarł na miejsce, drzwi otworzyła staruszka, która wcale nie była zdziwiona relacją mężczyzny. Opowiedziała mu ona natomiast zatrważającą historię, o tym jak trzy lata wcześniej jej córka zginęła na tej drodze - zdarzyło się to na trzy dni przed jej ślubem. Od tej pory już kilkukrotnie próbowała się ona dostać w ten sposób do domu i za każdym razem schemat zdarzeń się powtarzał.
Podobne opowieści pochodzą też z Polski. W internecie można odnaleźć relację wydarzeń, które miały miejsce w okolicy miejscowości Adamów. Pewnego dnia, gdy aura była nie najlepsza, wracającego z pracy mężczyznę zatrzymała starsza kobieta. Staruszka nie była zbyt serdeczna wobec kierowcy. Gdy ten zadawał jej pytania, ta tylko odburkiwała mu pod nosem, że jedzie do Adamowa.
W czasie jazdy niewiasta popędzała mężczyznę, żeby jechał szybciej, gdyż spieszyła się do domu, do męża, któremu miała ugotować obiad. Kiedy już niemal byli u celu podróży, kierowca zapytał o dokładny adres. Staruszka niepewnym tonem podała miejsce, pod które chciała się udać. I tutaj znany już z innych historii schemat się powtórzył. Po dotarciu na miejsce, mężczyzna odwrócił się do tyłu, jednak na tylnych siedzeniach nikogo już nie było. Przez chwilę zamyślił się, dochodząc do w wniosku, że być może kobieta wymknęła się niepostrzeżenie. Postanowił jednak udać się pod podany przez nią adres, by sprawdzić swoje podejrzenia. Drzwi otworzył starszy mężczyzna, który twierdził, że mieszka sam. Jednak po wysłuchaniu całej opowieści staruszek stwierdził, że to musiała być jego zmarła przed czterema laty żona, która zginęła w wypadku drogowym na tej samej trasie, na której zatrzymywała stopa. Po krótkiej rozmowie okazało się, że kierowca nie był pierwszym, który wiózł autostopowiczkę widmo. Wcześniej podobna sytuacja miała miejsce kilka razy.
Nie brakuje innych tego typu opowieści, nie brakuje też świadków, którzy gotowi są potwierdzić ich wiarygodność. Ale na podstawie samych tych zeznań trudno dziś wyrokować, do jakiej kategorii należy przypisać historie na temat wzbudzających litość autostopowiczów i pragnących im pomóc kierowców. Czy na drogach naprawdę można spotkać duchy ofiar wypadków komunikacyjnych, a może są to jedynie fascynujące legendy? Może jednak warto przezornie zachować ostrożność. Przecież każdego dnia miliony kierowców poruszają się po drogach, często w nocy. Dlatego nie dajmy się zwieść, uważnie obserwujmy tych, których podwozimy, bo następny autostopowicz - zamiast duchem spokojnej starszej pani może okazać się widmem seryjnego mordercy.
Kim jest autostopowicz widmo?
Autostopowicz widmo jest duchem człowieka, który wykorzystując niesamowitą ilość energii, staje się widzialny dla ludzi. Prosi o podwiezienie najczęściej do domu, nie zdając sobie sprawy, że nie żyje.
Typowy schemat spotkania
Kierowca widząc ludzką postać zatrzymuje samochód, aby ją podwieźć do domu. Najczęściej w relacjach pojawia się również wątek bardzo niekorzystnej pogody tj. obfity deszcz, śnieg, burza itp. Kierowca podwożąc widmo, rozmawia z nim, dowiaduje się o nim szczegółów. Jednak autostopowicz jest zazwyczaj mało rozmowny, nienaturalny. Pytając się dokąd ma go podwieźć, ten podaje ulicę i numer domu. Będąc na miejscu, kierowca puka do domu, mówi że podwiózł człowieka, który twierdzi że tutaj mieszka. Ludzie, którzy otwierają drzwi nie wydają się wcale zdziwieni i po chwili mówią, że osoba, którą kierowca podwiózł nie żyje od kilku lat. Kierowca zaskoczony, a zarazem przestraszony wchodzi do samochodu i widzi, że autostopowicza rzeczywiście nie ma. Opiekunowie tłumaczą kierowcy, że nie jest jedyną osobą, która podwiozła ich dziecko (najczęściej), przed nim zrobiło to kilku ludzi.
Dlaczego autostopowicz widmo chce dotrzeć do domu?
Widmo autostopowicza zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że nie żyje. Chce skontaktować się z bliskimi, zobaczyć ich, porozmawiać. Aby widmo stało się widoczne dla człowieka potrzebuje niesamowitej ilości energii, która nie starcza na ukazanie się bliskim. Autostopowicz traci już ją w samochodzie. Coś nie pozwala mu także zobaczyć bliskich jako duch. To coś powoduje, że widmo znajduje się dosyć daleko od domu. Może ma być to pokuta?
Gdzie pojawiają się autostopowicz widmo?
Widmo tego typu pojawia się na całym świecie. Nie ma jedynego miejsca w którym autostopowicze widmo ukazują się ludziom. Jest ich bardzo wiele. Pierwsza relacja o takim zjawisku pojawiła się w Stanach Zjednoczonych.
Dowody spotkań
Zdarza się, że widmo zostawi w pojeździe zmaterializowany przedmiot typu: chustkę, apaszkę itp. Istnieją relację świadków, którzy twierdzili, że po spotkaniu widma, zniknęła im jakaś rzecz, która niespodziewanie znalazła się na grobie zmarłej osoby widmo.
Przykłady relacji
Prawdopodobnie w 1969r. jadąc samochodem kierowca zobaczył młodą dziewczyną, proszącą o podwiezienie. Podczas jazdy dziewczyna cały czas mówiła, podając adres, oraz wspominając, że dzień później ma wyjść za mąż. Kiedy dojeżdżał Maidstone, dziewczyna przestała mówić, a kiedy mężczyzna odwrócił się do niej, ze zdumieniem stwierdził, że jej tam nie ma. Podczas jazdy utrzymywał dużą prędkość tak, że trudno byłoby wyskoczyć w trakcie jazdy. Kiedy mężczyzna poszedł pod wskazany adres, stara kobieta, która tam mieszkała, stwierdziła, że opisał jej zmarłą córkę. Tragedia miała mieć miejsce na tamtej drodze trzy lata wcześniej w przeddzień jej ślubu, a od tamtej pory w rocznicę śmierci dziewczyna miała się objawiać na drodze przypadkowym kierowcom.
Inna relacja
W pobliżu miejscowości Swarzewo, dość często manifestuje się widmo dziewczyny, która zginęła na tym odcinku drogi 216. Zjawa niespodziewanie wbiega na jezdnię, gdy kierowca znajduje się w odległości kilku metrów od niej.
Dziewczyna-widmo ma czarne włosy i zawsze jest widywana w sukience jasnego koloru - niezależnie od warunków atmosferycznych i pory roku.
Oto relacja świadka:
„Zajmuje się robieniem tzw. Szkoleń dla firmy ….., robię to na terenie całego kraju. To oznacza, że muszę dużo jeździć. Bardzo lubię prowadzić samochód w ciągu dnia, ale zdarza mi się także jechać nocą, czego staram się unikać. Lubię strony Nautilusa, ale nigdy nic mi się dziwnego nie przytrafiło. Wszystko zmieniło się 21 stycznia 2007 roku, kiedy postanowiłem pojechać do Warszawy jadąc z ośrodka nad morzem, gdzie robiliśmy szkolenie. Jechałem Oplem Astrą, razem ze mną była moja koleżanka z działu marketingu, która także może wszystko potwierdzić jeżeli tego będziecie chcieli. Było to na drodze 216 za miejscowością Swarzewo. Była godzina 22.20, a pamiętam to dokładnie, gdyż tuż przed tym wydarzeniem spojrzałem na zegarek, gdyż liczyłem, ile mogę jeszcze przejechać na zatankowanej benzynie. Tę dziewczynę pierwsza zauważyła Magda, która powiedziała coś takiego, jak „zobacz, ktoś stoi przy drodze” czy coś w tym stylu.
Była to dziewczyna w wieku ok. 25 lat, miała czarne włosy, była ubrana w sukienkę jasnej barwy, ale prawdę mówiąc nie pamiętam dokładnie, jaki to był kolor. Pamiętam tylko, że zdumiało mnie to, że w takim stroju wybrała się na spacer. Mimo ciepłej zimy było około 4 stopni, czyli całkiem zimno. Jechałem około 90 km/h, miałem włączone długie światła i widziałem ją bardzo wyraźnie. Kiedy byłem od niej jakieś 10 metrów, wtedy ona ruszyła na jezdnię. Próbowałem ją wyminąć, ale ta dziewczyna po prostu szła naprzeciw mojego samochodu. Nacisnąłem z całej siły na hamulec i po prostu w nią wjechałem. Był okropny pisk hamulców i byłem pewien, że po niej przejechałem. Wyskoczyliśmy z samochodu, a ja rzuciłem się do tyłu aby zobaczyć, czy ona żyje. Nikogo na drodze nie było! Był tylko ślad mojego hamowania. Zatrzymał się samochód ciężarowy widząc, że nasz Opel stoi pośrodku drogi i ma otwarte drzwi. Kierowca był przekonany, że doszło do wypadku. Kiedy powiedziałem mu, że przejechałem dziewczynę on natychmiast zobaczył, czy ona przypadkiem nie jest pod moim autem. Możecie wyobrazić sobie, jak byliśmy przerażeni, kiedy okazało się, że na aucie nie ma nawet śladu po uderzeniu w tę dziewczynę! Pod samochodem nie było także nikogo. Kierowca zapytał mnie, czy przypadkiem nie jestem na jakiś kwasach, ale na szczęście Magda potwierdziła, że na 100% nasz samochód uderzył w dziewczynę, która wbiegła na jezdnię i znikła. Kierowca ciężarówki powiedział wtedy, że od jego kolegów słyszał opowieści o zjawach, które czasami rzucają się pod samochody i powodują wiele wypadków.
Kiedy to powiedział zjeżyły mi się włosy na głowie i błyskawicznie wsiedliśmy do samochodu i stamtąd odjechaliśmy. Wiem, że nikt mi w to nie uwierzy, ale słowo daję przeżyłem to, a raczej przeżyliśmy. Bo jak powiedziałem widziała to jeszcze jedna osoba. Od tej pory przyrzekłem sobie, że już nigdy nie będę jeździł nocą samochodem. Wiem już, że są jakieś istoty, które są zjawami i które można czasami widzieć tak samo, jak widzi się innych, żywych ludzi. Ale te zjawy nie są żywe, lecz składają się z jakieś ulotnej materii."
Zrodlo: niewiarygodne.pl
nautilius
forumzn
edit:literki
Użytkownik Staniq edytował ten post 28.09.2012 - 18:13