Skocz do zawartości


Zdjęcie

Niedzielna msza święta. Obowiązek czy przymus?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
123 odpowiedzi w tym temacie

#1

Jooe.
  • Postów: 212
  • Tematów: 32
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Rodzice od małego brali mnie na mszę święte jak to na katolicką rodzinę przystało... Przysięga to przysięga. Chodziłem później już czasem sam, tylko dlatego, że byłem zmuszony... Nic mnie nie ciągnęło tam... Zacząłem interesować się ewolucja życia na ziemi i wszechświatem. Łączyłem to z tym co głosi kościół ale nie bardzo szło sie w tym połapać... Po prostu jest tyle niespójności że tylko ktoś mało inteligentny tego nie dostrzega... I tak chodziłem bez marudzenia do osiemnastego roku życia...


Teraz zacząłem mówić rodzicom, że nie wiem po co chodzę do tego kościoła... Tylko stoję i czekam na koniec... Dyskutowałem na temat teorii Darwinizmu ale oni mówią że nauka kłamie... I tu sie kończą ich argumenty mówiąc że chodzenie do kościoła to obowiązek... Dobra, obowiązek się czuje... Czuje obowiązek odrobienia pracy domowej, obowiązek uczenia się... Ale nie czuje jakiegoś zobowiązania żeby iść do kościoła... Było tak, że gdy nie chciałem iść lub wydało sie że wychodząc do kościoła nie doszedłem do niego dostawałem zje.bke a przy tym zostałem zwyzywany a nawet czasem dostało mi sie pasem, to wszystko w wielu 17-19 lat? To normalne żeby rodzice tak zmuszali swoje dzieci? W Boga nie wiem czy wierzę czy nie, na pewno raczej nie wierzę w Stary Testament, nowy już bardziej można zaakceptować ale nie wiadomo jak interpetować bo tam wszystko niby jest w przenosni... A Bóg niby objawił to prostym ludziom, szkoda że nie wiadomo jak pojmować jego słówa, przeciętny zjadacz chleba zwykle bierze Pismo święte dosłownie... I zauważyłem zależność między ludźmi lepiej wykształconymi a ich wiarą, im człowiek mniej wykształcony tym bardziej zagorzałym jest katolikiem... I odwrotnie, większą wiedzą mniejsza wiara... I ludzie dobrze wykształceni a nie koniecznie wierzący i praktykujący zwykle znają lepiej pismo święte niż Ci wielcy katolicy...

U moich rodziców leży wiedzą z pisma świętego... Wierzą w to co ksiądz mówi...nigdy nie słyszeli o inkwizycji czy o różnicy między starym a nowym testamentem...


Co wy myslice o tym całym cyrku?
  • 15

#2

mdf.
  • Postów: 66
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Tak to jest. Cyrk.
Katolicy jak i wyznawcy innych religii są zamknięci na informacje mogące ich uwolnić od tych wszystkich dogmatów. Wierzą w coś, w co wierzyli ich rodzice, dziadkowie i wcześniejsi przodkowie nie rozumiejąc, że rozwój polega na odrywaniu nowego, podważania faktów, które nie mają prawa bytu ze względu na wyniki czystego myślenia. Kiedyś nie wolno(!) było wierzyć ludziom, że ziemia krąży wokół słońca. Kto myślał inaczej był dyskredytowany, kompromitowany i mieszany z błotem. A Ci sami ludzie, którzy nie dali wierzyć w to jak naprawdę wygląda nasz układ słoneczny, wcześniej zaakceptowali fakt, że ziemia nie jest płaska i nie kończy się przepaścią, a jest okrągła. Dzisiaj nadszedł czas, kiedy religie tracą prawo bytu, coraz więcej młodych ludzi się im sprzeciwia, nie akceptuje tego, bo wie, że to bardziej legenda i tradycja niż prawda o naszym pochodzeniu. Prawda jest inna i spójrzcie jej w końcu w oczy.
  • 3

#3

potru.
  • Postów: 35
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Religia jest wrogiem rozwoju. A już na pewno rozwoju duchowego. Sam mówisz, że starym szybko kończą się argumenty do sensownej polemiki i zapewne kończy się na "BO TAK". Przy bezwarunkowym oddaniu, żeby nie napisać 'fanatyzmie', nie ma mowy o jakimkolwiek porozumieniu. Fuzja religii i nauki nie ma szans istnienia głównie dlatego, że nauka sama w sobie stała się formą religii, a te rzadko cechują się tolerancją i chęcią porozumienia. W nauce wyznaje się innych bogów, odprawia inne rytuały ale to często podobna forma fundamentalizmu. Nie szukaj pomostu bo go nie znajdziesz.
Myślę, że powinieneś pomyśleć nad separacją wiary, duchowości i kościoła. Często są przyjmowane jako synonimy ale tak wcale nie jest. Jedno nie wynika z drugiego i nie musi być, a wręcz nie może być wymieniane jednym tchem.

Skoro nie czujesz się zobowiązany to dlaczego miałbyś robić coś przeciw sobie? Czy nie jest to obłuda? Chodzę bo mi ktoś karze, a nie dlatego, że chcę/potrzebuję? Myślisz, że bóg chciałby żebyś chodził do świątyni pisać smsy czy dłubać w nosie? Myślisz, że przymuszona owieczka to dobra owieczka?
Może mam nieco liberalne podejście do zagadnienia ale uważam, że NIE TO NIE. Moja mama dosyć szybko poddała się i schowała bicz do szafki, bo przecież ile razy można się denerwować czymś nad czym nie ma się kontroli? Czy tego chciała czy nie to nie miała wpływu na to czy trafię tej niedzieli do, za czy przed kościół albo czy ksiądz się będzie cieszył datkiem czy pobliska cukiernia.

Fajnie, że czaisz dwie strony medalu i, że masz wątpliwości bo zadawanie pytań to cecha inteligencji i indykator chęci rozwoju. Gratuluję myślenia za siebie. Może jeszcze nie wszystko stracone.

Pozdrawiam w to piękne niedzielne bez klerykalne południe
  • 6

#4

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Można powiedzieć, że jest obowiązkiem, ale jeśli pragniesz tego. Chodzenie do Kościoła, tylko, aby sobie postać tam, jest bezcelowe, bo Ty masz tam spotkać się z Bogiem, a nie stać bezmyślnie. W moim uznaniu, jeśli nie chcesz to nie chodź, być może kiedyś zechcesz. Podobny pogląd ma ksiądz, przygotowujący mnie do bierzmowania; jeśli zależy Ci tylko na formalności, a wszystkie spotkania, różańce, roraty, czy msze, chcesz tylko zaliczyć to lepiej w ogóle nie przystępować; bo bez niego da się żyć, można zacząć przygotowania później, a za zmarnowanie sakramentu bierzmowania zapewne otrzyma się adekwatną karę po śmierci. Więc jeśli nie chcesz, to nie chodź, tak chyba będzie lepiej, być może kiedyś odkryjesz sens tego wszystkiego. Też mam podobne przemyślenia, zwłaszcza odnośnie "katolików", którzy nie rozumieją Słowa Bożego, a co gorsza go nie znają, "odfajkowują" Mszę i tak dalej.

EDIT: Mam nadzieję, że nie wybuchnie tu znów "wojna religijna" jak w temacie "Walka z Kościołem" - pozdro dla Leviatana ;)

Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 25.03.2012 - 11:35

  • -1



#5

buba.
  • Postów: 98
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

a za zmarnowanie sakramentu bierzmowania zapewne otrzyma się adekwatną karę po śmierci.


A jaka to będzie kara? I dlaczego bóg ma mnie karać..bo chyba o nim mowa..tzn jahwe , bo podobno mnie kocha.To jak to jest?
Bo ja ten sakrament "zmarnowałem" i się trochę boje.

Użytkownik buba edytował ten post 25.03.2012 - 11:36

  • 1

#6

Jooe.
  • Postów: 212
  • Tematów: 32
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

A czy można być dobrym człowiekiem nie chodząc do kościoła? Z nikim nie żyje źle... Nikomu nie życzę złych rzeczy... Zawsze staram się pomagać na miarę swoich możliwości... Próbuje żyć w świetle najważniejszego z przykazań i 10 przykazań danych przez Boga ale nie dlatego, że są one obowiązkiem każdego katolika ale jakże piękne są w stosunkach między ludźmi, szanuj bliźniego, nie kradnij, nie kłam, nie zabijaj... Dla mnie są to zasady moralne i trzymam się tego żeby w miarę możliwości być dobrym człowiekiem...

Ale co mi z chodzenia do kościoła? Co niektórym gdzie w niedzielę idą ładnie pięknie wszystko z zewnątrz a gdyby popatrzeć od środka na ich życie to nie jest tak kolorowo... Znam paru takich którzy w niedzielę są zagorzałymi katolikami a na codzień tego nie widać... Druga strona medalu. Żeby w zgodzie z sąsiadem żyć to się nie da... Żeby pomóc przy własnej stracie to już nie bardzo...

WithinTemptation


Przystąpiłeś do bierzmowania bo czułes chęć i zobowiązanie czy dlatego że bałes sie kary po śmierci?

Użytkownik Jooe edytował ten post 25.03.2012 - 11:41

  • 1

#7

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

A jaka to będzie kara?
Bo ja ten sakrament "zmarnowałem" i się trochę boje.



Wiesz, w sumie to nie wiem, ale nie masz się co na razie martwić; skup się na tym, aby "zakryć" go swymi dobrymi uczynkami.
  • -1



#8

buba.
  • Postów: 98
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A czy można być dobrym człowiekiem nie chodząc do kościoła?


A czy można być dobrym człowiekiem chodząc do kościoła?

A jaka to będzie kara?
Bo ja ten sakrament "zmarnowałem" i się trochę boje.



Wiesz, w sumie to nie wiem, ale nie masz się co na razie martwić; skup się na tym, aby "zakryć" go swymi dobrymi uczynkami.



To jak to? skąd wiesz ,że za to są przwidziane jakieś kary?


do autora tematu?

przykazania : ''ani żadnej rzeczy ,która jego jest' też przestrzegasz? i co to w ogóle znaczy według Ciebie.

Użytkownik buba edytował ten post 25.03.2012 - 11:44

  • 1

#9

Amontillado.
  • Postów: 631
  • Tematów: 50
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 21
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Odpowiadając na pytanie w Twoim temacie: Nie powinna być ani obowiązkiem ani przymusem.

Twoi rodzice, jako osoby wierzące, popełnili standardowy błąd - zmuszają Cię do wiary. Co innego wychowywać dziecko w duchu swojej religii i przekazywać mu prawdy z tej religii płynące (jest to normalne zachowanie); a co innego zmuszanie dziecka do wiary (to zachowanie patologiczne). Tym bardziej jeśli mówimy tu o nastolatku, który zaczyna samodzielnie spoglądać na świat i samodzielnie kształtować swoje poglądy.

Jednocześnie warto spróbować zrozumieć zachowanie takich rodziców. Jak sam piszesz "lezy u nich wiedza z Pisma Świętego" - całą swoją wiedzę czerpią więc od danego księdza. Ksiądz to też człowiek, a więc każdy z nich ma własne poglądy, m.in. teologiczne. Często radykalne, ortodoksyjne, często idące w sprzeczności z Biblią.
Dodatkowo jeśli rodzina pochodzi z małej miejscowości znajduje się pod skrzydłami małej parafii, w której ksiądz teoretycznie mający nauczać w zgodzie z Kościołem - w praktyce często przekazuje swoje własne spojrzenie na świat, wiarę, itp.

Tak więc rodzice - którzy z różnych przyczyn - nie zgłębiają wiary na własną rękę, bezkrytycznie przyjmują słowa księdza. Ksiadz mówiący o tym, że niechodzenie na Mszę w niedzielę grozi piekłem, karą, odrzuceniem przez Boga zakorzenia w ich umysłach podświadomy strach. Strach ten przekłada się na lęk o przyszłość swoich dzieci. Stąd nakazując swojej pociesze chodzenie do Kościoła, pragną najzwyczajniej jego dobra (żeby nie groziła mu kara/piekło/itp).

Takie zachowanie osiaga przeciwny skutek do zamierzonego. Młody człowiek buntuje się, szuka oparcia w nauce, która według niego stoi w opozycji do religii. Jest to błędne koło, z którego nie ma tak naprawdę wyjścia.

Postawy rodziców nie zmienisz, ich światopogląd uformował się i zastygł w "skorupie". Twój jest jeszcze płynny, ciągle go kształtujesz. Jeśli pobędziesz trochę na forum zauważysz, że postawa Twoich rodziców podobna jest do postawy niektórych zwolenników teorii spiskowych - wszelka dyskusja z nimi kończy się agresją, atakami, itp. Czasem należy zrezygnować z dyskusji i przedstwiania swoich racji.

Jeśli jeszcze interesuje Cię religia, wiara, chrześcijańswto - czytaj na ten temat na własną rękę, weryfkuj różne argumenty, itd. Ja nie zgodzam się z Tobą - wiedza i wiara mogą iść w parze. Kto uważa, że jest to niemożliwe ma niepełny obraz jednej z tych dziedzin życia.

Jeśli Cię to nie interesuje i uznajesz wiare, religie za głupoty - cóż, zaciśnij zęby i póki jesteś "na garnuszku" u rodziców musisz niestety dostosowywać się do ich nakazów. O ile nadal z nimi mieszkasz. Potem - róbta co chceta ;)
  • 1



#10 Gość_Kniaź

Gość_Kniaź.
  • Tematów: 0

Napisano

I znowu 30 stron dyskusji o niczym się szykuje ;p
  • 1

#11

Ana Mert.
  • Postów: 2348
  • Tematów: 19
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Masz swoje 18 lat więc mogą ci naskoczyć. Znajdź pracę albo idź na studia do innego miasta i przeprowadź się. Jeżeli jednak nie masz takiej możliwości możesz zainicjować rodzinne spotkanie z księdzem (najlepiej wybierz jakiegoś młodego - stary, zwłaszcza proboszcz może trzymać stronę rodziców), do ich zadań nie należy jedynie wygłaszanie kazań ale również udzielanie rad parafianom m.in. w tego typu sprawach.
Jestem pewna, że nawet ksiądz (w każdym razie mądry ksiądz) zauważy w zachowaniu rodziców ślady przemocy. Wygląda na to, że twoi rodzice w twoim "braku wiary" dostrzegają własną porażkę i uważają, że robisz to wszystko by zrobić im na złość. Bardziej niż to, że "pójdziesz do piekła" drażni ich, że śmiesz mieć własne zdanie, że poszukujesz własnej drogi, uważają też, że jesteś leniwy. A ty przecież nie utraciłeś do końca wiary, po prostu nie widzisz sensu w niedostosowanych do norm dzisiejszego świata rytuałach.
Po takiej rozmowie ksiądz wygłosi "kazanie" zarówno tobie (będzie próbował cię nawrócić) jak i rodzicom (syn jest dorosły i ma prawo do własnego zdania, dzieciak błądzi ale groźbami i karami nic nie zdziałacie, chłopak potrzebuje mentora a nie nadzoru). Może przemówi w ten sposób rodzicom do rozumu.

Swoją drogą szczerze ci współczuję. Moi rodzice poddali się gdy miałam 13 lat, nawet do bierzmowania nie poszłam. No ale i oni nigdy nie byli przesadnie religijni. Moja mama wierzy w Boga i Jezusa ale nie wierzy w Kościół a mój tata odwrotnie (nie wiem jak to możliwe... :o ) - wierzy w Kościół ale nie wierzy w Boga ani Jezusa. :))
  • 0



#12

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

A czy można być dobrym człowiekiem nie chodząc do kościoła? Z nikim nie żyje źle... Nikomu nie życzę złych rzeczy... Zawsze staram się pomagać na miarę swoich możliwości... Próbuje żyć w świetle najważniejszego z przykazań i 10 przykazań danych przez Boga ale nie dlatego, że są one obowiązkiem każdego katolika ale jakże piękne są w stosunkach między ludźmi, szanuj bliźniego, nie kradnij, nie kłam, nie zabijaj... Dla mnie są to zasady moralne i trzymam się tego żeby w miarę możliwości być dobrym człowiekiem..


Głupie pytanie, no jasne, że tak ;) "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego" Jeżeli naprawdę przestrzegasz tych zasad, gwarantuję Ci, że jesteś "lepszy" od niejednego "katolika".

Przystąpiłas do bierzmowania bo czułaś chęć i zobowiązanie czy dlatego że bałas sie kary po śmierci?


Powiem tak, w pewnym sensie boję się częściowo kary po śmierci, bo wiem, że święty nie jestem, jednak nie jest to fundament mojej wiary, bo w sumie byłoby to sprzeczne ze wszystkim; Jest grzechem przeciw Duchowi Świętemu taka "wiara". Jak na razie chcę się skupić tu i teraz, aby stać się jak najlepszym człowiekiem, mam nadzieję, że będę miał na to niemało czasu, więc nie chcę na razie myśleć o tym co będzie po śmierci. Również należę do tych "wyzwolonych" ludzi i sam staram się myśleć, więc jeśli bym w to wszystko nie wierzył, nie robiłbym nic w tym kierunku.

To jak to? skąd wiesz ,że za to są przwidziane jakieś kary?


Ajj, źle napisałem. Chciałem przez to powiedzieć, że nie wiem jaką Bóg "karę" może wystosować wobec takowej osoby, gdyż raz, nie wiem pod jakim kątem On ocenia, dwa nie znam sytuacji owego śmiertelnika, co może znacznie odmienić jego los. Zmarnowanie tego sakramentu to uczynek zły o dużym znaczeniu, bo marnujesz dary Ducha Świętego, więc zapewne kara jest.

Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 25.03.2012 - 12:04

  • 0



#13

buba.
  • Postów: 98
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A czy można być dobrym człowiekiem nie chodząc do kościoła? Z nikim nie żyje źle... Nikomu nie życzę złych rzeczy... Zawsze staram się pomagać na miarę swoich możliwości... Próbuje żyć w świetle najważniejszego z przykazań i 10 przykazań danych przez Boga ale nie dlatego, że są one obowiązkiem każdego katolika ale jakże piękne są w stosunkach między ludźmi, szanuj bliźniego, nie kradnij, nie kłam, nie zabijaj... Dla mnie są to zasady moralne i trzymam się tego żeby w miarę możliwości być dobrym człowiekiem..


Głupie pytanie, no jasne, że tak ;) "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego" Jeżeli naprawdę przestrzegasz tych zasad, gwarantuję Ci, że jesteś "lepszy" od niejednego "katolika".

Przystąpiłas do bierzmowania bo czułaś chęć i zobowiązanie czy dlatego że bałas sie kary po śmierci?


Powiem tak, w pewnym sensie boję się częściowo kary po śmierci, bo wiem, że święty nie jestem, jednak nie jest to fundament mojej wiary, bo w sumie byłoby to sprzeczne ze wszystkim; Jest grzechem przeciw Duchowi Świętemu taka "wiara". Jak na razie chcę się skupić tu i teraz, aby stać się jak najlepszym człowiekiem, mam nadzieję, że będę miał na to niemało czasu, więc nie chcę na razie myśleć o tym co będzie po śmierci. Również należę do tych "wyzwolonych" ludzi i sam staram się myśleć, więc jeśli bym w to wszystko nie wierzył, nie robiłbym nic w tym kierunku.


Rozumiem ,że nie bierzesz mnie na poważnie i ignorujesz moje posty, bo jestem trollem
Ale mógłbyś się jednak odnieść do tego:

skąd wiesz ,ze za "marnowanie" sakramentu bierzmowania przewidziane są kary po śmierci

i dlaczego bóg tak wspaniały, i miłosierny miałby karać swoje dzieci?

Użytkownik buba edytował ten post 25.03.2012 - 12:02

  • 1

#14

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Rozumiem ,że nie bierzesz mnie na poważnie i ignorujesz moje posty bo jestem trollem
Ale mógłbyś się jednak odnieść do tego:

skąd wiesz ,ze za "marnowanie" sakramentu bierzmowania przewidziane są kary po śmierci


Odniosłem się oO I nie uważam Cię za trolla.

i dlaczego bóg tak wspaniały, i miłosierny miałby karać swoje dzieci?


Bo same pchają się w ręce "szatańskie"? Tak jakbyś nie miał być ukarany za morderstwo, bo wszyscy Polacy to bracia i nie powinniśmy się karać. Ja nie rozumiem, dlaczego wszystkim miałoby się "upiec"? Jeżeli uważasz, że święty za życia, powinien obyć taką samą drogę do zbawienia jak Hitler, to chyba nie rozumiesz pojęcia sprawiedliwości. W sumie nie wierzę w zbawienie Hitlera, jako osoby przesiąkniętej całkowicie złem, ale nic nigdy nie wiadomo.

Użytkownik WithinTemptation edytował ten post 25.03.2012 - 12:08

  • 0



#15

Jooe.
  • Postów: 212
  • Tematów: 32
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

"ani żadnej
rzeczy ,która jego jest' też
przestrzegasz? i co to w ogóle
znaczy według Ciebie"

Postrzegam to jako przykazanie adekwatne do siódmego... lub też jako zazdrość




Nauka może iść w parze z wiarą owszem... Ale nie równolegle w każdym punkcie... I jeśli dużo odbiega np stworzenie świata przez Boga to tłumaczy się że nie wolno brać dosłownie słowa Bożego... Dla mnie pismo święte już na dzień dobry wydaje sie być tworem wyobraźni i ciekawości człowieka... I ten Bóg, niszczymy każdego kto stanie na drodze dzieciom Izraela, zabijamy wszystkich złych... A nowy testament? Nagle Bóg staje sie miłosierny, na nikogo nie podnosimy ręki ale nastawiany drugi policzek... Nie rozumiem tego... Piękny jest nowy testament i to co niesie ze sobą, miłość do drugiego człowieka nawet jeśli jest Twoim największym wrogiem... A w Starym Testamencie mamy przykład jak Bóg traktował wrogów... Zgubił ich w wodach Morza Czerwonego...


A ciekaw jestem czy rzeczywiście jeśli dokonać by badań czy można byłoby odnaleźć pozostałości zastępów koni, rydwanów i setek żołnierzy...


Nie wiem, nie potwierdzam, nie zaprzeczam.... Jestem tylko zwykłym człowiekiem...

Użytkownik Jooe edytował ten post 25.03.2012 - 12:16

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych