Skocz do zawartości


Zdjęcie

Duch przez którego o mało nie umarłam ze strachu


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
38 odpowiedzi w tym temacie

#16

Cati.
  • Postów: 15
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Z nożem na duchy <okok> . Trochę się dziwie ,że zostawiłaś tylko dlatego swojego męża . Mogłaś równie dobrze iść z Nimi na ryby i nie byłoby problemów. Z resztą w nocy gdy ktoś jest sam psychika potrafi wymyślać takie historie.
  • 0

#17

Claire.
  • Postów: 294
  • Tematów: 12
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Po pierwsze:
Żeby na tzw. poddaszu mógł ktoś chodzić, to ten hangar musiał mieć przynajmniej 2 metry wysokości. I mimo tego nie było widać z oddali że hangar tam stoi? Dopiero kiedy znaleźliście się w środku zauważyliście ten obiekt?
Trawa i krzaki rosnące dookoła nie miały chyba 4 metrów wysokości. A nawet gdyby tak wysokie były, to przecież nie wierzę, że z żadnej strony nie było luki gdzie by chociaż fragment tego hangaru był widoczny.
Po drugie:
Ten twój kolega chyba jest panikarzem. Gdybym to ja był w takim pomieszczeniu gdzieś w środku lasu i usłyszał jakieś odgłosy dobiegające z góry to bym pomyślał, że pewnie kilka gałęzi spadło na dach albo jakieś szyszki. W twoim przypadku gdzie byliście w metalowym hangarze, takie wyjaśnienie powinno przyjść w pierwszej kolejności do głowy. Na waszym miejscu na pewno bym nie pobiegł do góry z widłami.
Odważni to oni nie byli. Żeby blednąć ze strachu z powodu usłyszenia kilku odgłosów?
Po czwarte:
Duch pojawia się tylko w nazwie tego tematu i w twoim śnie. Oprócz tego w tej historii nie ma innych paranormalnych elementów.


Przecież ja nie napisałam, że tego budynku nie było widać. Może było w dzień go widać, nie pamiętam tego. Tak jak pisałam, ten mój znajomy zdawał sobie sprawę, że tam jest jacht bo wiedział to od rodziców i od okolicznych ludzi, którzy znali tego człowieka i wiedzieli, że buduje jacht. Oni z jakiegoś powodu tam nie chodzili. To również dziwne i nie wiem dlaczego nikt tego wczesniej nie ograbił. Ta historia faktycznie może wydawać się niewiarygodna. Przyznaję. Ale jest prawdziwa i przydarzyła się mi. Nigdy tego nie zapomnę i cieszę się z jednej strony, ze miałam okazję przeżyć coś tak bardzo dziwnego.
Hałas który słyszeliśmy na górze na pewno nie był spowodowany spadającą gałęzią. Potrafilibyśmy odróżnić taki dźwięk od kroków i łomotu spowodowanego przez człowieka.
Nie rozumiem co w tym takiego aż niezwykłego, że mógła to być zagubiona dusza która po prostu chciała nas przepędzić? Przecież to forum o takich zjawiskach. Dlatego tu napisałam. Nie sądzę aby jakikolwiek bezdomny zaszył się w takiej dziczy w marcu w czasie przymrozków. Jeśli nawet był to bezdomny i jakimś cudem dostał się do środka przez okno na górze to musiał być niesamowicie odważny, że w ogóle chciał przebywać w tak nieprzyjaznym miejscu. Poza tym dlaczego nie położył się na jachcie gdzie na dole była koja i koce?
Ja również mam wiele wątpliwości co właściwie wtedy się wydarzyło i żałuję, że już nigdy tam nie pojechałam w dzień i nie obejrzałam tego miejsca z innej perspektywy. Może wtedy coś by się wyjaśniło?
  • 0

#18

Marble.
  • Postów: 99
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Przyznam, że moją pierwszą reakcją na tę historię też był sceptycyzm i doszukiwanie się błędów logicznych w tekście, żeby udowodnić że to fake. Ale na komentarze odpowiadasz z sensem, więc zakładam, że historia jest prawdziwa.
Problem w tym, że twoja opowieść jest... zbyt ładnie napisana. Poza ostatnim akapitem ma formę typowego opowiadania albo creepypasty, dlatego trochę trudno uwierzyć, że to prawdziwa relacja. Ale rozumiem, że przez 10 lat ułożyłaś to sobie jakoś w głowie, no i pewnie chciałaś jakoś wyrazić jak bardzo byłaś przestraszona.
Po drugie - tak naprawdę nic takiego się nie wydarzyło - byłaś w strasznym miejscu, nakręciłaś się historią o sąsiedzie i bardzo się przestraszyłaś. Ludzki mózg działa w dziwny sposób - w skrajnym przerażeniu mogłaś sobie wyobrazić te hałasy, ale być święcie przekonana, że naprawdę je słyszałaś. To wyjaśnia też ten koszmar - mózg przełożył twoje przerażenie na obrazy.
Taki strach odciska piętno w pamięci. Pamiętam, jak kiedyś wracałam wieczorem do domu i nagle w całej dzielnicy wysiadł prąd. Szłam sobie oświetlonym chodnikiem, mrugnęłam, a kiedy otworzyłam oczy wszędzie wokół była ciemność. Trwało to chyba tylko kilka minut, nic wielkiego, ale do tej pory pamiętam jaka byłam przerażona.

A co do Kinga, to z twoją opowieścią skojarzył mi się "Buick 8"", całkiem dobra książka. No i oczywiście "Lśnienie", jego najlepsze dzieło.
  • 0

#19

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Mi ta historia wyglada na prawdziwa.A przynajmniej opisana z totalnie subiektywnego punktu widzenia. Po pierwsze :Nic nie wskazuje na opuszcenie hangaru i jachtu. Taki jacht to jest dobro dość sporo warte (60 000 do 400 000 zł) szansa ze przestałby 'bezpański " 30 lat gdzieś na uboczu jest mniej więcej taka ze mercedes klasy s otwarty i z widocznymi kluczykami w stacyjace przetrwaał by tydzień w zakazanej dzielnicy. Zadna. Dodatkowe wskazówki że ktoś nim sie opiekuje: Alkohol w rozpoczetych butelkach (jezeli nie sa dsolidnie zamkniete korkiem naturalnym lub plastikowym uloyni się po roku dwóch najdłuzej). Byłem w wielu opuszconych miejscach i muszae powiedziec że jezeli nikt tego jakoś niema na oku to juz po 5 latach niema nic poza starymi nic niewartymi meblami. Inaczej wszystkie rzeczy metalowe sa rozkradzione i rozszabrowane .A tu zostały nawet narzadzia które sa dość wartościowe.
Po ludzku mówiąc włamaliście sie do czyjej własności o którą ktoś dbał i mieliście szczeście że nikt was nie przyuwazył bo zgarneła by was policja albo co prawdopdobniejsze grupa miejscowych lokalsów których opłaca właściciel jachtu. Jak masz coś tak drogiego na wsi i uboczu to normą jest albo znajomości i układy albo opłacanie . Tak czy inaczej żałowalibyście że nie wezwano by glin.

Potrafilibyśmy odróżnić taki dźwięk od kroków i łomotu spowodowanego przez człowieka.

Być moze był ktoś kto pilnował i nawiał po wsparcie a w takim razie mieliście cholerne szcęście że zdażyliście wynieść się ztamtad na czas.

Mogłaś równie dobrze iść z Nimi na ryby i nie byłoby problemów

.
Łowienie ryb na przedwiośniu (lodowata woda= czas zycia po wpadnieciu liczony w minutach),w nocy(minimalne szanse na pomoc) i popijaku (brak sensownej oceny sytuaci i ta jeszcze równowaga...) Jest świetnym pomysłem tylko wypadkiu gdy autorka planowała oszczędzić na kosztach rozwodu i zamierzała wypchnąć męża i swiadków do wody. Morderstwo doskonałe.Przy okazji podniosła by srednie IQ populacji ludzkiej.
Cała reszta to nic paranormalnego . Przysniło sie jej coś strasznego bardzo realistycznie , juz przed snem była ostro wystraszona i tyle .Sen połozył kropke nad i.
  • 0



#20

Szymon034.
  • Postów: 21
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ludzie bez takej spiny ,prosze. Juz od dawna zauwazylem, ze wiekszosc z was to ludzie, ktorzy nie uwierza w nic co uzytkownicy tu zamieszczaja, ale bez przesady. Opowiesc jest swietna, mega dobrze napisana i sa emocje. Duzo bardziej wole czytac takie historie niz o jakims nawiedzonym dziadku, chciaz takie tu sa lepiej przyjmowane. Smiesza mnie tez komentarze typu:"z nozem na ducha?". Bardzo chcialbym sobie wyobrazic takie osoby w takiej sytuacji. Co jak co ale noz zawsze daje jakies poczucie bezpieczenstwa i trudno tu wymagac o jakis pelen profesjonalizm w walce z ducham, szczegolnie od osoby , ktora sie tym nie zajmuje. A tacy uzytkownicy jak np. "Wszystko" , ktorzy doslownie kazda opowiesc zjada i maja jakies super wytlumaczenie, poprostu nie wiem co tu robia, bo bez wiary jako takiej mozna wszystko sobie wytlumaczyc.
  • 2

#21

Claire.
  • Postów: 294
  • Tematów: 12
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Dzięki Szymon. Na 19 komentarzy jeden pochlebny. Chyba jestem jednak strasznie naiwna, bo myślałam, że moja opowieść jest jednak wiarygodna i spodziewałam się zupełnie innej reakcji.

Całej pozostałej grupie osób mnie krytukujących - Jesteście śmieszni bo ani jeden z waszych zarzutów w których twierdziliście że kłamię nie był z sensem. Opowieść była prawdziwa i ja to wiem. Tym bardziej śmieszyły mnie wasze uwagi wyssane z palca. Zupełnie nie mieliście się do czego przyczepić, że tak skromnie powiem hehe

A wracając do tematu to ja mimo wszystko uważam, że tamtej nocy wydarzyło się coś niewytłumaczalnego. I oprócz tego, że tak się bałam i nakręcałam było jednak coś co doprowadziło mnie do tak przerażającego strachu, ze rano miałam kilka siwych włosów.

Ktoś autentycznie chodził dookoła domku w którym byłam sama. Nie wierzę, że wyobraźna może się posunąć tak daleko abym słyszała rytmiczne kroki, przesuwanie krzeseł na tarasie. Ewidentnie ktoś chciał mnie doprowadzić do szaleństwa i przestraszyć na śmierć. Tak jak napisałam, byłam tak przerażona, że nie mogłam się poruszyć.

Tak, miałam przy sobie nóż ale nic innego nie przyszło mi do głowy. W końcu w śnie zostałam zaatakowana nożem.

Ta kobieta autentycznie mi się przyśniła i była bardzo rzeczywista. Poza tym zakładam, że może opowieść mojego znajomego była nieprawdziwa. MOże to nie mężczyzna się zabił tylko np. jego żona i to ona mi się przyśniła. A może ta nocna zjawa z mojego snu była w ogóle kimś innym.
Nie macie pojęcia co przeżyłam i jak bardzo mocno się bałam. Tego nie da się opisać dosłownie. To był strach trwający nieustannie wiele godzin.
Jego objawy odczuwałam jeszcze wiele dni. Np. ból głowy, mięśni, roztrzęsienie.
Stwierdziłam, że moja historia jest warta aby ją tu opisać. Liczyłam na jakąś dyskusję na poziomie. Nie spodziewałam się, że zostanę z góry zaatakowana przez wszystkich z każdej strony i każdy podważy moją historię. Po co miałabym kłamać? Mam prawie 30 lat, dzieci, dom, pracę i wierzcie mi, że nie narzekam na brak czasu aby go tracić pisząc wyssane z palca historie.
Pozdrawiam.
  • 1

#22

de Facto.
  • Postów: 8
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Stwierdziłam, że moja historia jest warta aby ją tu opisać. Liczyłam na jakąś dyskusję na poziomie. Nie spodziewałam się, że zostanę z góry zaatakowana przez wszystkich z każdej strony i każdy podważy moją historię.

Słuchaj, koleżanko. To nie jest wcale tak, że każdy Cię atakuje, tylko po prostu wszyscy chcą dojść do tego, czy ta historia jest prawdziwa, po prostu chcą jakiegoś wytłumaczenia całej tej sytuacji. Nie spodziewaj się, że napiszesz tu jakąś historię i wszyscy od razu Ci uwierzą i będą pisali "to na pewno był duch!", "wow, super historia, wierzę Ci" itd. Mówisz, że liczyłaś na dyskusję na poziomie, a takowa się odbywa i wszyscy chcemy dojść do prawdy. Sorry, ale jak dla mnie nie zachowujesz się jak trzydziestolatka, mając nadzieję, że każdy, kto będzie czytał tą historię, od razu Ci w nią uwierzy, bo po prostu tą opowieść trzeba porządnie zanalizować i wyciągnąć z niej odpowiednie wnioski.

Użytkownik de Facto edytował ten post 20.03.2012 - 15:29

  • 1

#23

Kaceper.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Poszperałem trochę w google maps. Szkoda, że autorka nie podała dokładnej nazwy miejscowości, znalazłem jednak coś dużego, jakość zdjęcia nie pozwala mi ocenić czy to plac czy budynek z płaskim dachem. Współrzędne: 52.556553, 21.420048. Po prawej stronie. Może autorka oceni czy to ta okolica czy chodzi o jakieś inne miejsce?


EDIT: Drzewa rzucają cień na ten obiekt więc jeśli nie jest to plac a budynek to faktycznie mógł nie być widoczny z daleka.

Użytkownik Kaceper edytował ten post 07.04.2012 - 16:40

  • 0

#24

AnnMarie.
  • Postów: 39
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

niestety, prawda jest taka że na tym forum jest więcej sceptyków niż osób które przynajmniej próbują w coś uwierzyć, z góry wszystko negują. ja się więc pytam, PO CO TU JESTEŚCIE?
a co do historii, ciekawa, być może kiedyś zawędruję w pobliskie strony w poszukiwaniu owego miejsca.

i pozwolę sobie powiedzieć jeszcze jedno, jak to zawsze mawiała moja mama 'bać należy się żywych nie umarłych' ja też bym wzięła nóż. bo nawet jeśli to nie był duch o którym wspomina autorka to mogli być inni ludzie albo bezdomni, pijaczki w poszukiwaniu grosza oczekujący ze w domu nikogo nie ma. też bym się bezpieczniej czuła z nożem w ręku:) bo jakoś nie wyobrażam sobie bronić się różańcem albo innymi głupotami
  • 0

#25

Po_prostu.
  • Postów: 264
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Dzięki Szymon. Na 19 komentarzy jeden pochlebny. Chyba jestem jednak strasznie naiwna, bo myślałam, że moja opowieść jest jednak wiarygodna i spodziewałam się zupełnie innej reakcji.

Zgubiła cię nadmierna dbałość o wiarygodność właśnie.

Całej pozostałej grupie osób mnie krytukujących - Jesteście śmieszni bo ani jeden z waszych zarzutów w których twierdziliście że kłamię nie był z sensem. Opowieść była prawdziwa i ja to wiem. Tym bardziej śmieszyły mnie wasze uwagi wyssane z palca. Zupełnie nie mieliście się do czego przyczepić, że tak skromnie powiem hehe

To ty jesteś śmieszna, skoro nie potrafisz przyjąć konstruktywnej krytyki w kwestii pisania opowiadań z "dreszczykiem". Jeśli nie popracujesz nad warsztatem, nigdy żadna z twoich historii nie będzie brzmiała wiarygodnie. Nie rozumiem twojego oburzenia, rozumiem, że napracowałaś się nad opowiadaniem, ale pierwsze prace nie zawsze są genialne x|
  • 0

#26

AnnMarie.
  • Postów: 39
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

@Up Przecież napisała, że tworzyła na szybko w pracy.

I jeśli mogę być szczera to słowo ''opowiadanie" kojarzy mi się z fikcją literacką. bardziej pasowałoby mi stwierdzenie 'opis wydarzeń"
  • 0

#27

used2be.
  • Postów: 26
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Znajdz na google earth to miejsce, zrób zrzut ekranu, wrzuć na forum =) (jeśli nie wiesz jak to zrobić prosta instrukcja: wpisujesz nazwe miejscowości w google i klikasz po prawej stronie "mapy"). Czekam z niecierpliwością na efekty
  • 0

#28

Claire.
  • Postów: 294
  • Tematów: 12
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Od godziny siedzę na google maps z wiodokiem satelitarnym i nie potrafię odnaleźć nawet w przybliżeniu tego miejsca. Pewnie teraz powiesicie na mnie psy, że kłamałam itp. ale trudno.

Może napiszę co pamiętam (jak się jechało) i komuś uda się odnaleźć to miejsce. Nie sądzę jednak aby było widoczne bo hangar znajdował się w środku lasu.

Tak więc pamiętam, że aby tam dojechać wyjeżdżało się już z Kamieńczyka i przejeżdżało kładką nad jakąś rzeką (nie pamiętam czy było to Bóg czy Liwiec ale w mojej pamięci wydaje mi się, że była to jakas mniejsza rzeka, moze nawet strumień, mogę się jednak mylić). Tej kładki za cholerę nie mogę odnaleźć na google maps.. Może komuś się uda. Ten przejazd był bardzo blisko Kamieńczyka. Potem jechaliśmy prosto szosą (dość szeroką, dwupasmową). Po lewej stronie ciągnęła się rzeka - Bug. Mijaliśmy kilka ośrodków wczasowych, każdy z dużą ilością małych domków. Potem droga odbijała nieco w prawo oddalając się od rzeki (albo rzeka odbijała w lewo w każdym razie oddallaliśmy się od rzeki). Wydaje mi się że od wspomnianej wczesniej kładki przejechaliśmy max 2 -3 km i skręcaliśmy w lewo w ostry zakręt w polną drogę, która szła przez las. Jechaliśmy tak prosto dość długo około 2-3 km aż do samej rzeki. Tam był domek naszego znajmomego a zaraz obok znajdowała się wspomniana działka.
Nigdy nie byłam dobra w mapach poza tym minęło już prawie 10 lat odkąd tam byłam. Jestem pewna że samochodem dojechałabym nawet teraz, ale jakoś ze zdjęć satelitarnych nie potrafię odczytać trasy.

Od godziny siedzę na google maps z wiodokiem satelitarnym i nie potrafię odnaleźć nawet w przybliżeniu tego miejsca. Pewnie teraz powiesicie na mnie psy, że kłamałam itp. ale trudno.

Może napiszę co pamiętam (jak się jechało) i komuś uda się odnaleźć to miejsce. Nie sądzę jednak aby było widoczne bo hangar znajdował się w środku lasu.

Tak więc pamiętam, że aby tam dojechać wyjeżdżało się już z Kamieńczyka i przejeżdżało kładką nad jakąś rzeką (nie pamiętam czy było to Bóg czy Liwiec ale w mojej pamięci wydaje mi się, że była to jakas mniejsza rzeka, moze nawet strumień, mogę się jednak mylić). Tej kładki za cholerę nie mogę odnaleźć na google maps.. Może komuś się uda. Ten przejazd był bardzo blisko Kamieńczyka. Potem jechaliśmy prosto szosą (dość szeroką, dwupasmową). Po lewej stronie ciągnęła się rzeka - Bug. Mijaliśmy kilka ośrodków wczasowych, każdy z dużą ilością małych domków. Potem droga odbijała nieco w prawo oddalając się od rzeki (albo rzeka odbijała w lewo w każdym razie oddallaliśmy się od rzeki). Wydaje mi się że od wspomnianej wczesniej kładki przejechaliśmy max 2 -3 km i skręcaliśmy w lewo w ostry zakręt w polną drogę, która szła przez las. Jechaliśmy tak prosto dość długo około 2-3 km aż do samej rzeki. Tam był domek naszego znajmomego a zaraz obok znajdowała się wspomniana działka.
Nigdy nie byłam dobra w mapach poza tym minęło już prawie 10 lat odkąd tam byłam. Jestem pewna że samochodem dojechałabym nawet teraz, ale jakoś ze zdjęć satelitarnych nie potrafię odczytać trasy.

Jeszcze przypomniało mi się, że to było około 4 kilometrów od momentu gdzie Bug się łączy z Liwcem. Tego też za cholerę nie mogę znaleźć na mapie... W pobliżu tego miejsca jest dużo domków wczasowych.


  • 0

#29

Gargamel.
  • Postów: 82
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Zwracam honor, nie zwróciłem uwagi na date tamtego wpisu

Użytkownik Gargamel edytował ten post 11.04.2012 - 23:36

  • -1

#30

Claire.
  • Postów: 294
  • Tematów: 12
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Znalazłem coś ciekawego:

Długo się zastanawiałam czy napisać moją dziwną historię. Przeczytałam caly wątek dotyczący strasznych historii mając nadzieję, że choć trochę zrozumiem to co się stało w listopadzie trzy lata temu. Jedno wiem napewno, że strach który odczuwałam był niesamowity....
Miało to miejsce w lesie niedaleko miesjcowości Kamieńczyk obok Wyszkowa, w pobliżu działki mojego znajomego. Na tej jego działce stoi stary, około 50letni drewniany ponury domek otoczony lasem, z jednej strony płynie szeroka rzeka (Bug) a z drugiej strony są tylko lasy no i .... działka na którą nikt oprucz mojego kolegi nie wchodził prawdopodobnie od 25 lat. Ogólnie okolica jest taka mroczna i ponura, zawsze kiedy tam jeździłam to czułam duży dyskomfort, bojąc się wyjść nawet w nocy do toalety. Myślę, że ludzie piszący na tym forum w większości wiedzą co mam na myśli. .. niby nic szczególnego się nie dzieje a ma się wrażenie że zza każdego krzaka coś cię obserwuje.

Którejś nocy około godziny 24 siedzieliśmy na tarasie jak zwykle i zaczęło nam się nudzić, Maciek, właściciel domku opowiedział nam, że na tej wspomnianej już działce obok stoi hangar a w nim jacht który był budowany przez kilkanaście lat przez jego sąsiada. Podobno sąsiad ten robił to dla żony, jednak w chwili kiedy go skończył żona odeszła z innym mężczyzną a jej mąż umarł na zawał na w/w jachcie. Wszystko bylo gotowe do wodowania jednak nie zdążył spełnić swojego marzenia. Maciek opowiadał nam też, że ludzie plotkują, że tak naprawdę to facet ten zabił swoją żonę,a dopiero później umarł, ponieważ ona nawet nie zjawiła się na pogrzebie, nikt jej nigdy nie widzial, nigdy już nie wróciła. Oczywiście odrazu poprosiliśmy Maćka żeby nas zabrał na ten jacht. Przedzieraliśmy się w nocy przez krzaczory, a nie było łatwo, działka jest bardzo duża, podmoknięta, wszystko zarośnięte... maciek był tam parę razy ale za każdym razem zapominał jak tam dojść. W końcu znaleźliśmy ten domek, rozwaliliśmy starą kłudkę i weszliśmy do środka. To co zobaczyliśmy było piękne, cudowny jacht... drewniany, po prostu niesamowity, w całości skończony. Zaczęliśmy wszystko oglądać, miało się wrażenie, jakby dopiero ktoś stamtąd wyszedł, w jachcie stala popielniczka a wniej do połowy wypalony papieros, obok gazeta z datą sprzed 25 lat... każdy detal jachtu był zrobiony ręcznie, nawet żagle czy poduszki do siedzenia. Zafascynowani oglądaliśmy to wszystko dłuższy czas, gdy nagle przeraziły nas wyraźne kroki które usłyszeliśmy na piętrze tego domku. Były to zdecydowane kroki kogoś ciężkiego, nie mogliśmy się wszyscy pomylić. Maciek się zdenerwował i powiedział że to pewnie bezdomny, wziął widły i po drabinie wszedł na górę, zaczął się wydzierać na tego kogoś, żeby wyszedł. Jak zaświeciliśmy latarką to nikogo nie było, więc zaczęliśmy uciekać przerażeni, a zaznaczam że moi koledzy są w wieku ponad 30 lat i nie łatwo dają się przestraszyć....


Kiedy dotaliśmy do domku Maćka i trochę ochłoneliśmy to chłopaki stwierdzili że idą popływać na kajaku w nocy i mimo, że ich prosiłam żeby zostali to i tak poszli obiecując że niedługo wrócą....
Bardzo się bałam ale w kócu udało mi się przysnąć i wtedy miałam dziwny sen... śniło mi się jak otwiera się furtka a ja podchodzę do żaluzji w domku i widzę zbliżającą się do mnie kobietę w sukience na ramionczka (listopad był), ta kobieta puka do drzwi a ja jej otwieram i ona zaczyna mnie bić, mocno.. po twarzy, przewraca mnie na podłogę i wyciąga nóż, prubuje mi go wbić w serce i wtedy się obudziłam. Byłam przerażona, cala się trzęsłam, zauważyłam że minęła zaledwie minuta odkąd niby zasnęłam i wtedy stało się coś okropnego, usłyszałam jak otwiera się drewniana furtka, myślałam że zemdleję ze strachu...ale bałam się podejść do żaluzji.. nie byłam w stanie nawet drgnąć ze strachu... serce mi waliło tak głośno że sama je słyszałam, slyszałam też kroki na ścieżce a później jak ktoś wszedł na taras.. słyszałam jak chodzi i podchodzi do mojego okna.. to była najgorsza noc w moim życiu, to coś odeszło dopiero jak zaczęło sie robić widno. Zapewniam że historia ta jest prawdziwa, że ten jacht istnieje i jeśli ktoś bardzo chce to mogę nawet wytłumaczyć jak tam dojechać. Nikomu nie życzę tego co mi się przytrafiło. Sorry że tak długo ale chciałam oddać klimat tego wydarzenia.



Niezła ściema koleżanko "Moniko" z grono.net.pl :mrgreen: Tutaj było to dziesięć lat temu, na grono.pl trzy lata temu i troszkę inaczej prawda ?

Podany cytat pochodzi stąd.

Zresztą wpiszcie sobie w google: "Kamieńczyk koło Wyszkowa nawiedzony hangar" :lol3:



Może faktycznie opisałam już tą historię parę lat temu i to tylko potwierdza jej prawdziwość. Nie wiem co chciałeś udowodnić, wklejając ją tutaj. Przecież nikt nikomu nie zabroni opisywać swoich przeżyć na różnych forach. Poza tym pisałam ją bardzo dawno więc wszystko się zgadza. Pisząc, że historia działa się 10 lat temu, miałam na myśli czas przybliżony. Równie dobrze mogło to być jedenaście lat temu albo 8 lat temu. Nie pamiętam dokładnie roku kiedy to się działo. Nie wnikałam w taki szczegół.

Wobec powyższej niemiłej bardzo dla mnie sytuacji jestem zmuszona się stąd usunąć. Zgłosiłam adminowi nadużycie i mam nadzieję, że coś z tym zrobi. Konto na gronie (bezprawnie tutaj podane) również usunęłam.
Na pożegnanie powiem Wam tylko tyle, że bardzo mi przykro, że ktoś wkleił tu linka do strony gdzie są umieszczone moje zdjęcia, zdjęcia mojego dziecka oraz niektóre nasze dane. Myślałam, że jest to forum anonimowe.
Tobie użytkowniku Gargamel, który jesteś taki dumny z siebie niesamowicie gratuluję głupoty bo akurat to co uważasz za dowód, że kłamię jest śmieszne. Nie mam zamiaru nikogo na siłę przekonywać.
Chciałam się z Wami po prostu podzielić historią, która od tylu lat we mnie siedzi i nie daje spokoju. Nie ukrywam, ze w głębi duszy liczyłam, ze może zorganizuję kiedyś jakąs grupę i wybiorę się tam ponownie aby jeszcze raz obejrzeć to miejsce.
Teraz jak to jeszcze raz przeczytałam, muszę przyznać rację, brzmi to trochę nieprawdopodobnie. Tym bardziej poniekąd się cieszę, że mogłam to przeżyć. Cieszę się bo myślę, że niewiele osób miało okazję zobaczyć w życiu coś takiego jak ten opuszczony jacht. Poza późniejszym strachem, muszę przyznać, że warto było mimo wszystko.
Pozdrawiam.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych