Skocz do zawartości


Zdjęcie

Duch przez którego o mało nie umarłam ze strachu


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
38 odpowiedzi w tym temacie

#1

Claire.
  • Postów: 294
  • Tematów: 12
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Chciałam się z Wami podzielić jedną z najstraszniejszych i najdziwniejszych historii jakie mi się przydarzyły i chociaż minęło już wiele lat to nadal mam dreszcze jak przypomnę sobie tamte chwile.

Wyjechałam z mężem i naszymi znajomymi nad Bug do naszego znajomego. Miał on mały drewniany domek nad samą rzeką w środku ciemnego lasu. Ogólnie domek był sam w sobie przerażający, stary, ciemny i skrzypiący. Las był wilgotny i ponury. Nie za bardzo mi się tam spodobało ale dojechało więcej znajomych i w końcu zrobiło się wesoło. Wieczorem zrobiliśmy grilla i piliśmy piwo bawiąc się w najlepsze.
Obok działki tego znajomego znajdował się dość duży otoczony przez wysoki płot bagnisty teren, całkowicie zarośnięty przez krzaki, drzewa i inne zielsko. Zaczęliśmy się dopytywać co tam jest więc on opowiedział nam historię, że na tej działce podobno stoi hangar a w nim żaglówka. Podobno 30 lat wcześniej ich sąsiad skończył budowę pięknej żaglówki, która miała być prezentem dla jego żony. Budował ją prawie 15 lat. Niestety żona tego człowieka porzuciła go i wyjechała z kochankiem do Australii. On kiedy się o tym dowiedział to się zabił z rozpaczy. Żaglówka nigdy nie doczekała się zwodowania i podobno stała tam samotnie od 30 lat i coraz bardziej zarastała krzakami.
Ten nasz znajomy powiedział, że odkąd pamiętał kiedy był jeszcze dzieckiem to miał bezwględny zakaz chodzenia na tamtą posesję. Rodzice mówili mu, że tam jest niebezpiecznie, że bagno, bezdomni itp.
Oczywiście byliśmy bardzo zaciekawieni co tam się znajduje i odważniejsi po alkoholu stwierdziliśmy, że tam pójdziemy. Było nas 5 osób. Przeszliśmy przez płot i z ogromnym trudem przesuwaliśmy się w głąb posesji sąsiada. Nie było łatwo bo faktycznie teren był podmokły i po paru metrach byliśmy totalnie przemoczeni i podrapani przez rośliny. Było ciemno, chłodno i nieprzyjemnie... Ogarnęło mnie bardzo złe przeczucie i prosiłam ich abyśmy jednak wrócili do domku i przyszli tam w dzień. Jednak moi znajomi się nie zgodzili.

Po pewnym czasie ku mojemu zdziwieniu (bo nie wierzyłam do końca koledze w tą opowieść) znaleźliśmy ten hangar. Budynek miał kształt trójkąta z małym okienkiem wysoko na samej górze. Na środku były drzwi wielkości garażowych a przez wyjściem coś takiego jakby tory (pewnie do wyprowadzenia jachtu). Wszystko było zamknięte na kilka kłódek. Sporo czasu zajęło zanim chłopakom udało się rozwalić kłódki. Byłam temu bardzo przeciwna, nie spodziewałam się że będą chcieli to robić. Ja i jeszcze jedna koleżanka płakałyśmy i prosiłyśmy aby tego nie robili jednak ich ciekawość była silniejsza.

W końcu dostali się do środka i naszym oczom ukazał się przepiękna żaglówka. Robiła ogromne wrażenie. Była wielka, drewniana, błyszcząca. Wszędzie leżały jakieś rzeczy osobiste, niedopałki papierosów, gazety (sprzed 30 lat), nawet puszki z niedokończonym jedzeniem. Była tam cała masa narzędzi, stare pieniądze i butelka zaczętego alkoholu. Ogarnęła mnie groza bo chłopaki zaczęli wchodzić do jachtu do środka, wiedziałam, że jeśli duchy istnieją to się na pewno im nie spodoba. Miałam rację bo nagle na górze usłyszeliśmy kroki i łomot.

Wszyscy pobledli. Niestety jeden z chłopaków który był tam z nami i był dość mocno pijany zrobił coś bardzo głupiego. Wziął stojące przy drabinie widły, wspiął się na gorę i zaczął na oślep celować tymi widłami krzycząc aby to coś stamtąd się wynosiło. Nagle wszystko ucichło ale byliśmy tak przerażeni, że zaczęliśmy uciekać. Udało nam się dostać z powrotem do domku kolegi. Na miejscu okazało się, że chłopaki zabrali stamtąd jakieś przedmioty i narzędzia. Byłam wściekła.

Ale to nie jest najgorsze w tej całej historii. Najgorsze było to, że jedna para jeszcze tego samej nocy wyjechała bo się przez to pokłócili, a mój ex postanowił się wybrać o 4 rano na ryby razem z tym kolegą i zostawili mnie samą o 3 nad ranem. Zasięgu w komórkach zero a ja sama jak palec w tym przerażającym domku ze świadomością że 200 metrów dalej jest ten przeklęty hangar. Pamiętam, że bałam się tak strasznie, że z trudem łapałam oddech. Starałam się za wszelką cenę zasnąć. Było bardzo zimno więc dorzuciłam drewna do kominka, przysunęłam bliżej materac, wzięłam ze sobą nóż (do obrony) i po pewnym czasie udało mi się usnąć.
Nagle zbudziło mnie skrzypienie furtki tak jakby ktoś wszedł na posesję. Furtka była dość daleko od domku, na drugim końcu podwórka. Prowadziła do niej wąska droga dla samochodu. Podeszłam więc co żaluzji, odchyliłam ją i patrzę a tam idzie kobieta, na bosaka, w samej koszuli nocnej. Jest blondynką, bardzo ładną, ma rozpięte włosy. Zbliża się do drzwi i puka. Otwieram i ona wchodzi. Patrzymy się na siebie przez chwilę i nagle ona robi bardzo agresywny ruch. Wyrywa mi nóż który miałam w ręce i wbija mi go w serce. Czuję potworny ból, upadam i robi mi się ciemno przed oczami. Nagle się zrywam z płaczem. Okazało się że to był tylko sen. Patrzę na zegarek jest 03:30 tak jakby nie minęła nawet minuta odkąd zasnęłam. Serce wali mi jak opętane i nagle słyszę skrzypienie furtki ale już nie podchodzę do żaluzji. Jestem dosłownie sparaliżowana ze strachu. Nieudolnie próbuję wybrać nr komórki do męża ale telefon ciągle wypada mi z trzęsącej się ręki. Nawet jak uda mi się w końcu wybrać to pokazuje, ze nie ma zasięgu. Pamiętam, że nagle usłyszałam kroki na tarasie przed domem. Ktoś tam ewidentnie był. Pierwszy raz ze strachu czułam metaliczny smak w ustach a mimo zimna krople potu płynęły mi po czole. Możecie wierzyć lub mnie ale w pewnym momencie strach spowodował u mnie praktycznie całkowity paraliż, siedziałam podparta przy ścianie i patrzyłam się nieruchomo przed siebie. Tak mocno ściskałam nóż, że zraniłam się do krwi i nawet tego nie czułam. Byłam pewna, że to już koniec.
Przesiedziałam tak kilka godzin aż wszelka aktywność na zewnątrz ucichła i nastał dzień. Ja nadal siedziałam i nie mogłam wstać. Dopiero o 14tej odważyłam się stamtąd podnieść. Chłopaków jeszcze nie było ale wyjrzałam na zewnątrz. Był piękny słoneczny dzień. Pobiegłam przez całą posesję jak najdalej stamtąd. Pobiegłam nad rzekę i czekałam na jakiegokolwiek żywego człowieka aby poczuć się bezpieczniej.
Cieszę się, że przez tamtą przygodę nie postradałam zmysłów bo myślę, że niewiele mi brakowało. Z tego powodu między innymi rozstałam się ze swoim mężem. Nie potrafiłam mu wybaczyć tego włamania, tego że mnie zostawił na tyle godzin. Przez wiele miesięcy dochodziłam do siebie i bałam się własnego cienia.
Może to wszystko da się jakoś logicznie wytłumaczyć ale postawcie się na moim miejscu choć przez sekundę. Byłam w środku okropnego lasu zupelnie sama, w promieniu wielu kilometrów nie było nawet sąsiada bo był marzec i nikt jeszcze nie przyjeżdżał. Telefon nie działał, byłam zupełnie bezbronna, zwłaszcza jeśli były to jakieś siły nieczyste.
Dodam jeszcze, że następnego dnia pojawił się zasięg w telefonie i był już przez caly czas. Może to również przypadek. Nie wiem ale nikomu tego nie życzę co ja przeszłam.

Użytkownik Claire edytował ten post 09.03.2012 - 13:13

  • 1

#2

            .

    Equilibrium

  • Postów: 299
  • Tematów: 43
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Prosze mi tylko wytłumaczyć dlaczego w tekscie jest pierwszo 3 nad ranem a póxniej 15.30?
  • 0



#3

Serafina.
  • Postów: 18
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

jak dla mnie za dużo Stephena Kinga.
Poszliście w nocy na jakieś moczary bo kolega opowiedział wam historię rodem z horroru klasy B. kto pcha się po nocy w zupełnie nieznany teren do tego bez latarek, ubrany tak jak akurat stoi :/ ?
Znaleźliście hangar po czym koledzy rozwalili kłódki. Czym je rozwalili i skąd owe kłódki się tam wgl wzięły? Nawet jeśli ktoś kiedyś zamkną ten hangar to nie wydaje mi się aby jachcik przestał tam w spokoju 30 lat. Nie w Polsce gdzie opuszczone domy są rozgrabiane do cna w przeciągu miesiąca.
Weszliście do środka i ujrzeliście piękny jachcik i mnóstwo innych szczegółów. Pytam się jakim cudem skoro było bardzo ciemno? Poza tym jak to się stało że był on w tak dobrym stanie skoro od 30 lat stał na moczarach ?
Kolejne, co nawet mnie rozbawiło: kto wylatuje na "ducha" z widłami ? albo w obronie przed "duchem" kładzie się spać z nożem ?
No i skoro twoi koledzy poszli na ryby o 3-4 nad ranem to kiedy twoja koleżanka zdążyła wyjechać z domku?
  • 6

#4

Yautja.
  • Postów: 16
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wszystko było zamknięte na kilka kłódek. Sporo czasu zajęło zanim chłopakom udało się rozwalić kłódki.

Same dorosłe pary a włamywać się zachciało.Przecież to wandalizm,zważając jeszcze na to ,że dla tego człowieka który popełnił samobójstwo było to bardzo ważne miejsce i projekt.

Ja i jeszcze jedna koleżanka płakałyśmy i prosiłyśmy aby tego nie robili jednak ich ciekawość była silniejsza.

Zrobiła się z tego chora sytuacja ale co tam,trzeba było zajrzeć.

Wszyscy pobledli. Niestety jeden z chłopaków który był tam z nami i był dość mocno pijany zrobił coś bardzo głupiego. Wziął stojące przy drabinie widły, wspiął się na gorę i zaczął na oślep celować tymi widłami krzycząc aby to coś stamtąd się wynosiło.

Za dużo alkoholu,straszna historyjka i umysł sam się nakręca.
Dorośli ludzie a zachowanie jak u gimnazjalisty(nie każdego żeby nikt mnie nie posądzał).Jesli ta historia jest prawdziwa to dowód na to ,że lepiej nie zakłócać spokoju zmarłych.
  • 0

#5

Claire.
  • Postów: 294
  • Tematów: 12
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Prosze mi tylko wytłumaczyć dlaczego w tekscie jest pierwszo 3 nad ranem a póxniej 15.30?



Pomyłka. Miała być 3:30 juz poprawiona
  • 0

#6

Kirusiek.
  • Postów: 3
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Większość absurdów wypisali moi poprzednicy jednakże dorzucę coś od siebie.
Idealny przykład jak alkohol + niby straszna historyjka mogą wpłynąć na ludzi.
Cała historia jest strasznie podkoloryzowana. Ciemny, wilgotny, ponury las i przerażający, stary, ciemny, skrzypiący domek. Więcej "mrocznych" epitetów nie było? No ale to nie jest aż tak istotne...
Kto normalny w środku nocy idzie na moczary i to jeszcze na dodatek pod wpływem alkoholu? Ja za dnia bym się bała iść na bagna by się nie utopić. Jak widać dorośli ludzie a zero pomyślunku.

Wszyscy pobledli. Niestety jeden z chłopaków który był tam z nami i był dość mocno pijany zrobił coś bardzo głupiego. Wziął stojące przy drabinie widły, wspiął się na gorę i zaczął na oślep celować tymi widłami krzycząc aby to coś stamtąd się wynosiło. Nagle wszystko ucichło ale byliśmy tak przerażeni, że zaczęliśmy uciekać.

Tak, trafił widłami jakiegoś bezdomnego o których była wcześniej mowa. Informuję na przyszłość iż wymachiwanie na oślep widłami nie jest dobrym pomysłem szczególnie w walce z duchami.

Z tego powodu między innymi rozstałam się ze swoim mężem. Nie potrafiłam mu wybaczyć tego włamania, tego że mnie zostawił na tyle godzin.


Zostawiłaś męża tylko dlatego, że był ciekawską osóbką i tak jak cała reszta (razem z Tobą) chciał zobaczyć co jest na terenie posesji czy może jednak dlatego, że śmiał wyjść z domku i iść na ryby?

Wiem, że ma wypowiedź brzmi podle ale nie lubię takich wymyślnych historii, gdzie autorzy sami się nakręcają. Szczególnie, że każdy miewa koszmary, a to co potem słyszałaś mogło być jedynie zwykłym przesłyszeniem spowodowanym jeszcze strachem, który pozostał po śnie.

Użytkownik Kirusiek edytował ten post 09.03.2012 - 13:18

  • 3

#7

Claire.
  • Postów: 294
  • Tematów: 12
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Wszystko było zamknięte na kilka kłódek. Sporo czasu zajęło zanim chłopakom udało się rozwalić kłódki.

Same dorosłe pary a włamywać się zachciało.Przecież to wandalizm,zważając jeszcze na to ,że dla tego człowieka który popełnił samobójstwo było to bardzo ważne miejsce i projekt.

Ja i jeszcze jedna koleżanka płakałyśmy i prosiłyśmy aby tego nie robili jednak ich ciekawość była silniejsza.

Zrobiła się z tego chora sytuacja ale co tam,trzeba było zajrzeć.

Wszyscy pobledli. Niestety jeden z chłopaków który był tam z nami i był dość mocno pijany zrobił coś bardzo głupiego. Wziął stojące przy drabinie widły, wspiął się na gorę i zaczął na oślep celować tymi widłami krzycząc aby to coś stamtąd się wynosiło.

Za dużo alkoholu,straszna historyjka i umysł sam się nakręca.
Dorośli ludzie a zachowanie jak u gimnazjalisty(nie każdego żeby nikt mnie nie posądzał).Jesli ta historia jest prawdziwa to dowód na to ,że lepiej nie zakłócać spokoju zmarłych.


Wtedy miałam 18 lat. To było 10 lat temu. Każdy ma prawo do błędu ale chyba nie o tym mowa na tej stronie prawda? Byłam calkowicie przeciwna abyśmy w ogóle tam wchodzili ale niestety nie mogłam się wycofać już jak tam doszliśmy. Raczej sama przez te gąszcze bym nie wróciła bo się balam. Jak napisałam jestem już rozwiedziona od paru lat więc popełniłam błąd wiążąc się z tamtym człowiekiem. Nie spodziewałam się, że oni będą chcieli tam wejść na siłę. Ten nasz znajomy przekonywał nas, że nic się nie stanie bo to i tak stoi puste od 30 lat i warto sprawdzić co tam w ogóle jest zanim zupełnie się nie zmarnuje i nie zgnije. Na samo wspomnienie tej historii nawet teraz ręce mi się trzęsą.

Chętnie pokazałabym Wam teraz tamto miejsce. Myślę, że trafiłabym tam. Może ten hangar nadal tam stoi to sami byście mogli zobaczyć jak przerażające to miejsce. Jest to wioska turystyczna około 5 kilometrów od Kamieńczyka (obok Wyszkowa).

jak dla mnie za dużo Stephena Kinga.
Poszliście w nocy na jakieś moczary bo kolega opowiedział wam historię rodem z horroru klasy B. kto pcha się po nocy w zupełnie nieznany teren do tego bez latarek, ubrany tak jak akurat stoi :/ ?
Znaleźliście hangar po czym koledzy rozwalili kłódki. Czym je rozwalili i skąd owe kłódki się tam wgl wzięły? Nawet jeśli ktoś kiedyś zamkną ten hangar to nie wydaje mi się aby jachcik przestał tam w spokoju 30 lat. Nie w Polsce gdzie opuszczone domy są rozgrabiane do cna w przeciągu miesiąca.
Weszliście do środka i ujrzeliście piękny jachcik i mnóstwo innych szczegółów. Pytam się jakim cudem skoro było bardzo ciemno? Poza tym jak to się stało że był on w tak dobrym stanie skoro od 30 lat stał na moczarach ?
Kolejne, co nawet mnie rozbawiło: kto wylatuje na "ducha" z widłami ? albo w obronie przed "duchem" kładzie się spać z nożem ?
No i skoro twoi koledzy poszli na ryby o 3-4 nad ranem to kiedy twoja koleżanka zdążyła wyjechać z domku?


Po pierwsze nie wiem jak jest z prawdziwością opowieści mojego znajomego ale myślę, że gdyby się uprzeć można to sprwadzić gdzieś w urzędzie lub w kościele w Wyszkowie czy taka osoba faktycznie tam żyła i czy popełniła samobójstwo. Nie sprawdzałam.
Po drugie mieliśmy latarki i to nawet kilka. Chłopaki mieli również tasak i łom aby przedostać się przez zarośla więc zardzewiałe kłódki to nie był akurat większy problem dla nich.
Po trzecie podejrzewam, ze kłódki założył sam właściciel przed śmiercią. A ponieważ nie mieli dzieci a żóna wyjechała to nikt nie dostał tego w spadku. Poza tym to miejsce to straszna wiocha i bywają tam ludzie tylko latem więc może dzięki temu tak piękny jacht mógł tam stać tyle lat. Jeśli chodzi o zgniliznę i wodę to nie dostawała się do środka bo akurat hangar stał na wzniesieniu. Jacht był w idealnym nienaruszonym stanie.
Po czwarte nie wiem dlaczego kolega wyskoczył na ducha z widłami. Sama tego nie rozumiem.
Po piąte koleżanka pojechała ze swoim facetem do domu w nocy bo sie strasznie przestraszyła co zresztą chyba napisałam w tekście.

Nie musisz mi wierzyć bo i tak Ci nie udowodnię. Najchętniej bym po prosut pokazala wszystkim to miejsce ale obwiam się że ten mój znajomy zrobił już tam czystkę. Już wtedy wspominał, że tak piękny jacht trzeba koniecznie zwodować. Nie mam z nim kontaktu od tamtej pory to nie wiem.
Napisałąm tą historię bo faktycznie mi się kiedyś przydażyła. A co do Kinga to nie lubię go i nigdy żadnej jego książki nie przeczytałam.

Większość absurdów wypisali moi poprzednicy jednakże dorzucę coś od siebie.
Idealny przykład jak alkohol + niby straszna historyjka mogą wpłynąć na ludzi.
Cała historia jest strasznie podkoloryzowana. Ciemny, wilgotny, ponury las i przerażający, stary, ciemny, skrzypiący domek. Więcej "mrocznych" epitetów nie było? No ale to nie jest aż tak istotne...
Kto normalny w środku nocy idzie na moczary i to jeszcze na dodatek pod wpływem alkoholu? Ja za dnia bym się bała iść na bagna by się nie utopić. Jak widać dorośli ludzie a zero pomyślunku.

Wszyscy pobledli. Niestety jeden z chłopaków który był tam z nami i był dość mocno pijany zrobił coś bardzo głupiego. Wziął stojące przy drabinie widły, wspiął się na gorę i zaczął na oślep celować tymi widłami krzycząc aby to coś stamtąd się wynosiło. Nagle wszystko ucichło ale byliśmy tak przerażeni, że zaczęliśmy uciekać.

Tak, trafił widłami jakiegoś bezdomnego o których była wcześniej mowa. Informuję na przyszłość iż wymachiwanie na oślep widłami nie jest dobrym pomysłem szczególnie w walce z duchami.

Z tego powodu między innymi rozstałam się ze swoim mężem. Nie potrafiłam mu wybaczyć tego włamania, tego że mnie zostawił na tyle godzin.


Zostawiłaś męża tylko dlatego, że był ciekawską osóbką i tak jak cała reszta (razem z Tobą) chciał zobaczyć co jest na terenie posesji czy może jednak dlatego, że śmiał wyjść z domku i iść na ryby?

Wiem, że ma wypowiedź brzmi podle ale nie lubię takich wymyślnych historii, gdzie autorzy sami się nakręcają. Szczególnie, że każdy miewa koszmary, a to co potem słyszałaś mogło być jedynie zwykłym przesłyszeniem spowodowanym jeszcze strachem, który pozostał po śnie.


Nie tylko dlatego zostawiłam męża. Wiele bylo ku temu powodow ale to chyba był gwóźdź do trumny dla naszego krótkiego i niedojrzałego związku.
Wiem, że historia może wydawać się przekoloryzowana ale tak nie jest. Starałam się pisać wszystko dokładnie tak jak było. Widzialeś kiedyś Wyszkowskie lasy? Allbo okolice Bugu przy WYszkowie? Jeśli nie to szkoda bo zrozumiałbyś, że tam faktycznie jest niezbyt przyjaźnie. Drzewa są wysokie, stare, dają cień i półmrok. Nawet przed tą historią nie przepadalam za jeżdżeniem tam. Wydawało mi się tak jakby smutno. Rano nad Bugiem prawie zawsze była gęsta mgła co dodawało zgrozy tamtym terenom.
Przeczytałam przed chwilą to co napisałam jeszcze raz i powiem Ci że chyba ani razu nie przekoloryzowałam nic. A to że się nakręcałam będąc sama to chyba normalne. Nigdy nie wykluczałam, że ten sen, te dźwięki byly efektem mojego strachu i autosugestii.

Widzę, że to niby portal o zjawiskach paranormalnych w którym nie można przedstawić czegoś jak było na prawdę bo zaraz znajdzie się tabun przeciwników którzy stwierdzą, że to historia przekoloryzowana więc nie prawdziwa.
Nie mam powodów aby kłamać i wymyślać, po prostu myślalam, że kogoś zainteresuje moje przeżycie. To czy byłam wtedy młoda, głupia czy pijana to chyba nie ma nic do rzeczy a raczej nie powinno mieć skoro tematem są zjawiska nadprzyrodzone. Widzę, że zbytnia szczerość nie popłaca. . Poza tym aż tak pijana to nie byłam ,bez przesady. Max dwa piwa wypiłam tamtej nocy....
  • 0

#8

Adrien.
  • Postów: 16
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

ależ po co piwa ja mam gorsze zwidy jak zjem za dużo steków z moim ostrym sosem

PS lepiej podaj mi namiary swojego dilera
  • -5

#9

Kirusiek.
  • Postów: 3
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie twierdzę, że historia jest fałszywa. Jednak wydaje mi się ona ubarwiona, jest to jednak tylko moje zdanie. Ogólnie rzecz biorąc historia jest dobrze opisana i przynajmniej nie ma rażących w oczy błędów.

Widzę, że to niby portal o zjawiskach paranormalnych w którym nie można przedstawić czegoś jak było na prawdę bo zaraz znajdzie się tabun przeciwników którzy stwierdzą, że to historia przekoloryzowana więc nie prawdziwa.

Przeanalizowałam jeszcze raz to co napisałaś w temacie i nie znalazłam nic paranormalnego, więc może dlatego spotkałaś się ze sceptyczną oceną użytkowników. Opuszczony hangar na moczarach nie jest niczym dziwnym. Samobójstwo również nie należy do rzeczy niezwykłych. Koszmary miewa każdy. Poza tym jaki związek ma kobieta, która Ci się przyśniła ze wcześniejszymi wydarzeniami? Gdybyś we śnie zobaczyła tego mężczyznę, który się zabił to już byłoby nieco ciekawiej. Zaś co do omamów słuchowych to jest to raczej działka psychologów i nie szukałabym wyjaśnienia w zjawiskach paranormalnych.

A na koniec nie byłabym sobą gdybym się czegoś złośliwie jeszcze nie uczepiła.

Wtedy miałam 18 lat.

Chyba mam jakieś przestarzałe myślenie. Wiem, że to możliwe ale 18 lat to trochę wcześnie jak na związek małżeński.

A co do Kinga to nie lubię go i nigdy żadnej jego książki nie przeczytałam.

Jak możesz twierdzić, że czegoś nie lubisz skoro tego nie znasz. Nie przeczytałaś żadnej książki i z góry zakładasz, że Ci się nie podoba?

Użytkownik Kirusiek edytował ten post 09.03.2012 - 15:12

  • 1

#10

makiwara.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Poza tym to miejsce to straszna wiocha i bywają tam ludzie tylko latem więc może dzięki temu tak piękny jacht mógł tam stać tyle lat.

Biorąc pod uwagę charakter większości letnich wycieczek w tego typu miejsca, jest to raczej argument przeciw prawdziwości Twojej historii. Albo pewnych jej elementów chociaż.
Nawet jeśliby jednak nikt nie zdewastował budynku (hue hue) w ciągu t r z y d z i e s t u lat, taki jacht (łódź czy cokolwiek innego) nie pozostałby nienaruszony ze względu na naturalne czynniki; wilgoć (na bagnach chyba wysoka), próchnienie, korniki, kurz nie sprzyjają utrzymaniu reklamowego błysku. Ludzka tkanka miękka rozkłada się średnio w ciągu trzech lat, nie można więc oczekiwać od zawartości puszki, że przetrwa chociaż dekadę, nie zabijając przy tym zapachem amoniaku. Dlatego skłaniam się ku teorii, że widłami został potraktowany koczujący tam bezdomny.
Jeśli wydarzenia te w ogóle miały miejsce. Bo konstrukcja Twojej wypowiedzi (posłużyłaś się tutaj kilkoma zabiegami literackimi, czyż nie?) wskazuje na fakt zupełnie odmienny.
  • 1

#11

MrOsamaful.
  • Postów: 550
  • Tematów: 14
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Hoho masz dobrą pamięć skoro opowiadasz tak dokładnie zdarzenie, które działo się dawno temu, a może dobrą wyobraźnię.
  • 0

#12

Claire.
  • Postów: 294
  • Tematów: 12
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Poza tym to miejsce to straszna wiocha i bywają tam ludzie tylko latem więc może dzięki temu tak piękny jacht mógł tam stać tyle lat.

Biorąc pod uwagę charakter większości letnich wycieczek w tego typu miejsca, jest to raczej argument przeciw prawdziwości Twojej historii. Albo pewnych jej elementów chociaż.
Nawet jeśliby jednak nikt nie zdewastował budynku (hue hue) w ciągu t r z y d z i e s t u lat, taki jacht (łódź czy cokolwiek innego) nie pozostałby nienaruszony ze względu na naturalne czynniki; wilgoć (na bagnach chyba wysoka), próchnienie, korniki, kurz nie sprzyjają utrzymaniu reklamowego błysku. Ludzka tkanka miękka rozkłada się średnio w ciągu trzech lat, nie można więc oczekiwać od zawartości puszki, że przetrwa chociaż dekadę, nie zabijając przy tym zapachem amoniaku. Dlatego skłaniam się ku teorii, że widłami został potraktowany koczujący tam bezdomny.
Jeśli wydarzenia te w ogóle miały miejsce. Bo konstrukcja Twojej wypowiedzi (posłużyłaś się tutaj kilkoma zabiegami literackimi, czyż nie?) wskazuje na fakt zupełnie odmienny.


A niby to dlaczego dobrze zakonserwowany jacht miałby się uszkodzić skoro stał w hangarze do którego nei dochodziła woda? Po prostu dziwi mnie twoja opinia bo na własne oczy widziałam jacht i nie rzuciło mi się w oczy aby był jakoś specjalnie zniszczony. Była wprawdzie wtedy noc i mieliśmy tylko latarki ale zdążyliśmy się przyjrzeć dość dokładnie. Ja do środka nie wchodziłam więc nie wiem jak w jakim stanie był w środku.
Bezdomnego wykluczam bo obiekt był zamknięty wcześniej od zewnątrz co opisałam w tekście.
Możesz mi wytłumaczyć jakie zabiegi literackie masz na myśli? Chyba mi to pochlebia bo tekst pisałam na szybko w pracy tak aby szefowa nie zauważyła i nie miałam czasu na zrealizowanie się przy tym literacko. Wprawdzie od bardzo dawna nosiłam się z zamiarem poddania mojej przygody dyskusji na jakimś forum ale do tej pory tego nie opisałam.

Nie twierdzę, że historia jest fałszywa. Jednak wydaje mi się ona ubarwiona, jest to jednak tylko moje zdanie. Ogólnie rzecz biorąc historia jest dobrze opisana i przynajmniej nie ma rażących w oczy błędów.

Widzę, że to niby portal o zjawiskach paranormalnych w którym nie można przedstawić czegoś jak było na prawdę bo zaraz znajdzie się tabun przeciwników którzy stwierdzą, że to historia przekoloryzowana więc nie prawdziwa.

Przeanalizowałam jeszcze raz to co napisałaś w temacie i nie znalazłam nic paranormalnego, więc może dlatego spotkałaś się ze sceptyczną oceną użytkowników. Opuszczony hangar na moczarach nie jest niczym dziwnym. Samobójstwo również nie należy do rzeczy niezwykłych. Koszmary miewa każdy. Poza tym jaki związek ma kobieta, która Ci się przyśniła ze wcześniejszymi wydarzeniami? Gdybyś we śnie zobaczyła tego mężczyznę, który się zabił to już byłoby nieco ciekawiej. Zaś co do omamów słuchowych to jest to raczej działka psychologów i nie szukałabym wyjaśnienia w zjawiskach paranormalnych.

A na koniec nie byłabym sobą gdybym się czegoś złośliwie jeszcze nie uczepiła.

Wtedy miałam 18 lat.

Chyba mam jakieś przestarzałe myślenie. Wiem, że to możliwe ale 18 lat to trochę wcześnie jak na związek małżeński.

A co do Kinga to nie lubię go i nigdy żadnej jego książki nie przeczytałam.

Jak możesz twierdzić, że czegoś nie lubisz skoro tego nie znasz. Nie przeczytałaś żadnej książki i z góry zakładasz, że Ci się nie podoba?



Dla mnie wystąpiły dwa zjawiska paranormalne. Pierwsze to były kroki na poddaszu budynku oraz łomot tak jakby ktoś nas chciał porządnie przestraszyć. Nikt oprócz nas nie mógł tam się dostać bo drzwi były zamknięte od zewnątrz. Drugie zjawisko to to, że coś chodziło w okół domku mojego znajomego kiedy tam byłam.
Jeśli chodzi o Kinga to nei przeczytałam do końca żadnej jego książki, kończyło się zwykle na kilku stronach. Obejrzałam natomiast jakiś film i nie przypadł mi do gustu. Bardzo lubię thillery i po prostu od razu wiedziałam, że akurat King nie podpasował mi stylem.

Co do związku małżeńskiego to chyba nie Twoja sprawa i nie jest to sprawa na to forum?


Jeśli chodzi natomiast o tą kobietę co mi się śniła to sobie pomyślałam, że może ona była żoną tego gościa, która wcale nie wyjechała a została przez niego zabita a on miał poczucie winy z tego powodu i również się zabił. Już kiedyś miałam taką teorię. Ten statek miał wyryte z boku żeńskie imię więc może faktycznie to ta kobieta nas straszyła a nie on.

Użytkownik Claire edytował ten post 09.03.2012 - 17:02

  • 0

#13

Wszystko.
  • Postów: 10021
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Po pierwsze:
Żeby na tzw. poddaszu mógł ktoś chodzić, to ten hangar musiał mieć przynajmniej 2 metry wysokości. I mimo tego nie było widać z oddali że hangar tam stoi? Dopiero kiedy znaleźliście się w środku zauważyliście ten obiekt?
Trawa i krzaki rosnące dookoła nie miały chyba 4 metrów wysokości. A nawet gdyby tak wysokie były, to przecież nie wierzę, że z żadnej strony nie było luki gdzie by chociaż fragment tego hangaru był widoczny.
Po drugie:
Ten twój kolega chyba jest panikarzem. Gdybym to ja był w takim pomieszczeniu gdzieś w środku lasu i usłyszał jakieś odgłosy dobiegające z góry to bym pomyślał, że pewnie kilka gałęzi spadło na dach albo jakieś szyszki. W twoim przypadku gdzie byliście w metalowym hangarze, takie wyjaśnienie powinno przyjść w pierwszej kolejności do głowy. Na waszym miejscu na pewno bym nie pobiegł do góry z widłami.
Odważni to oni nie byli. Żeby blednąć ze strachu z powodu usłyszenia kilku odgłosów?
Po czwarte:
Duch pojawia się tylko w nazwie tego tematu i w twoim śnie. Oprócz tego w tej historii nie ma innych paranormalnych elementów.
  • 0



#14

polonia66.
  • Postów: 55
  • Tematów: 11
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

nie polecam czytać - nie warto
  • -1

#15

makiwara.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Da się zauważyć namiastkę kompozycji szkatułkowej (tam przy motywie snu); nikt raczej, kto chce zrelacjonować wydarzenie - tym bardziej na prędko - nie zastosuje takiego zabiegu. Uznajmy to jednak za czepialstwo.
A propos spadku jeszcze: separacja wyklucza dziedziczenie, wyjazd partnera chyba nie (biorę to na zdrowy w miarę rozsądek, wiedzę z zakresu prawa mam nikłą); żona po przejęciu majątku mogła go komuś zwyczajnie użyczać. Skoro Twój znajomy pojawiał się w okolicy tylko w okresie letnim, na temat ewentualnych gości tamtego domu wiedzę miał nikłą, żeby nie powiedzieć - zerową.
Nie sądzę też, żeby jakakolwiek konserwacja zabezpieczyła drewno na tak długi czas, nawet jeśli nie jest ono użytkowane.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych