Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy w Polsce będzie rewolucja?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
127 odpowiedzi w tym temacie

#16

Templariusz.
  • Postów: 499
  • Tematów: 35
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie ważne w jakim dostatku byśmy żyli zawsze będzie źle, zawsze będzie jakiś powód do narzekania, co z tego że ludzie budują domy na potęgę, chleb zdrożał! Mam 16 lat, wiem że nie wiele ale także wiem że zaraz pojawi się chmara "dojrzałych" użytkowników, którzy zaczną wytykać mi mój wiek, mimo wszystko muszę powiedzieć że odkąd żyje nigdy nie słyszałem żeby ktoś powiedział że żyje się mu się całkiem nieźle.Fakt że Polska nie jest jakąś utopijną krainą mlekiem i miodem płynącą, ale na litość boską czy naprawdę tak źle się tutaj żyje? Założę się że większość z tych osób które tak mówią nigdy nie widziało prawdziwej biedy na oczy.Ale tak to już jest że człowiek po cichu chce żeby było naprawdę źle, bo wtedy ma usprawiedliwienie dla swoich niepowodzeń.
  • 0



#17

spychi.
  • Postów: 39
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Ja namawiałem nie raz do rewolucji i zmian w Polsce i niestety bez siły a pokojowo nic nie zdziałamy przy obecnych mediach, bo z każdego kto będzie się pchał do parlamentu z partią albo zniszczą albo zrobią wroga publicznego. Tu potrzeba puczu na skalę Piłsudskiego albo radykalnych rozwiązań, wszystkich obecnych w parlamencie (nie ważne kto z kim czy na lewo czy na prawo) trzeba wyrzucić ich wszystkich, możecie mnie nazwać paranoikiem ale jeżeli wszystkich ich tam się nie wyrzuci to cały czas będą układy, bo ten załatwi mi ten stołek tamten taki stołek i tak w kółko Macieja! Tu trzeba autorytaryzmu i swobód tak jak w demokracji, odpowiedzialności i nie ukrywanie się od potencjalnej krytyki ze strony mediów lub opinii publicznej, a stawaniu jej naprzeciw!
Mam dosyć tego chorego prawa podatkowego i brak jakiejkolwiek ogłady polityków z okradania nas!
Bycie politykiem to prestiż i jeśli parlament powinien działać to tak jak w Szwajcarii!
Cholera poszedłbym na układ, który Pan Cejerowski uważa za właściwy; "Politycy według zasady to elita, elita która powinna mieć majątek, status oraz wkład własny żeby zaistnieć!
Bo skoro bogaty to nie nakradnie?

Użytkownik spychi edytował ten post 25.11.2011 - 20:17

  • 0

#18

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@Przemo

Jeśli przez rewolucję rozumieć nie wystąpienie przeciwko władzy, tylko przewrót w mentalności i stylu życia to żyjemy właśnie w czasie rewolucji informatycznej. My sobie z tego nie zdajemy sprawy bo w tym siedzimy, ale Internet drastycznie zmienia świat, tak jak kiedyś świat zmieniła rewolucja przemysłowa. Coś z tego na pewno wyniknie. Świat się podzieli według jakichś nowych kryteriów.
  • 0

#19

WormeX.
  • Postów: 69
  • Tematów: 0
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Wam się widzi, że zostaniecie jakimiś przywódcami po tej rewolucji? Za każdą rewolucją w historii kryły się interesy jakiejś grupy.
Załóżmy, że jest rewolucja. Pomińmy przelew krwi dla wyższego celu. I co potem? Krew została przelana na darmo?
Polacy mentalność niewolnika zawdzięczają zaborom i gloryfikowanemu PRLowi (nie mogę się powstrzymać przed uszczypliwością, podobnie do Ciebie, noxilli, wypowiadał się mój znajomy. Był w partii :) Tacy ludzie mieli w PRL lepiej) Karmiliście świnie chlebem? No to musiało wam się nieźle powodzić, skoro w moim domu chleb wyjadało się do ostatniej piętki. Poza tym to, co teraz jest w sklepach to tylko produkt chlebopodobny, a nie chleb. Prawdziwy chleb ma inny smak.
Ta mentalność sprawia, że zawsze musimy szukać jakiegoś wroga. Teraz też znaleźliśmy zaborcę.

@co do tej róznicy między GB a Polską: proszę was, trochę pomyślunku! Lata PRLu to stracone lata na tym polu. Gospodarka nierentowna, nierentowne firmy państwowe z małymi wyjątkami potwierdzającymi regułę.
  • 3

#20

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Karmiliście świnie chlebem? No to musiało wam się nieźle powodzić, skoro w moim domu chleb wyjadało się do ostatniej piętki.

Łoj starsznie nam sie powodziło , Nigdy nie byliśmy za granicą ,nie mieliśmy ani samochodu, ani nie dorobiliśmy sie domu. Normą za komuny jednak było oddawanie suchego chleba i nieporzebnego jedzenia ,by nie wyrzucać chleba na smietnik. Stad mieliśmy chleb. Nigdy nie widziałeś ludzi zbierajacych suchy chleb np dla konia?

http://www.youtube.com/watch?v=2ziNhX7lOW8

Najwyrażniej wg Wortexa to był członek partii.
Do dzisiaj nie wyrzucam w ogóle zbednego chleba tylko daję moim wilkom albo sasiadowi( ma kury). Ewentualnie przerabiam na wodziankę lub smażę. Bo to objaw szacunku dla chleba.Co gorsza lubie chleb z (prywatnej piekarni) z (dobrym domowym) smalcem z skwarkami. A choćby sie wściec trudno nazwać mnie ubogim.Twoi rodzice kazali zjadac tobie nawet niedopieczony(piekarnie za komuny tez często partaczyły) i spleśniały? Wyrazy współczucia .


Poza tym to, co teraz jest w sklepach to tylko produkt chlebopodobny, a nie chleb.
[/quote]

Wortex zachowujesz się jak ta żydówka z kawału która tumaczyła się że:
po pierwsze garnka nie pożyczała ,
po drugie dawno go oddała
a po trzecie był od początku dziurawy.
Za komuny by doprowadzić się do takiego stanu by chleb był rarytasem trzeba było zrobić coś naprawdę niezwykłego.
W żadnej znanej mi rodzinie chleb ze smalcem nie byl żadnym rarytasem a znam równiez rodziny bardzo ale to bardzo biedne. Lepiej mieli też( a przynajmniej chleb ze smalcem nie był dla nich żadnym rarytasem) górnicy, hutnicy, kolejarze, marynarze , lekarze........ Każdy ale to praktycznie każdy mógł jezeli tylko chciał poprawić swój byt .
Wystarczy żeby nie był łamagą i nie bał sie pracy .Nawet jak nawet nic nie umiał. Wszystkie wielkie kolosy komunistycznej gospodarki cierpiały na niedostatek rąk do pracy. Tak naprawdę jak było tak żle w twojej rodzinie czemu nie ruszył któryś z twoich rodziców do pracy???Niechciało sie pracować czy co? Jak było żle to "czapka na uszy" i jechałeś na Ślask , były hotele pracownicze, praca czekała.Tak zrobili np moi wujkowie.


Ogłoszenie z końca istanienia komuny(1986rok)

Dołączona grafika

Dzisiaj takiej mozliwości juz dla młodych niema.


[quote]Poza tym to, co teraz jest w sklepach to tylko produkte chlebopodobny, a nie chleb.[/quote]
A za komuny to jasnie panu Wortexowi chleb słuzba w piecu chlebowym opalanym drewnem owocowym indywidualnie wypiekała??? Masówka w sklepach niczym ciekawym sie wyróżniała. Mój dziadek potrafił na drugi kraniec miasta drałować i stać w kolejce po chleb do prywatnego piekarza 2 godziny "skoro swit" by miec lepszy chleb niż "to" na półce spółdzielni Społem czy jakims innym GESie. Dzisiaj kupić prawdziwy chleb tez nie problrem trzeba tylko poszukać no i kosztuje kikadziesiąt groszy wiecej.Albo samemu piec.
Ale najwyraźniej wspólcześnie ludzie lubią jeść śmieci.
.[quote]
Mam 16 lat, wiem ,że nie wiele ale także wiem że zaraz pojawi się chmara "dojrzałych" użytkowników, którzy zaczną wytykać mi mój wiek, mimo wszystko muszę powiedzieć że odkąd żyje nigdy nie słyszałem żeby ktoś powiedział że żyje się mu się całkiem nieźle[/quote]
No to cyk!Mozesz to odfajkować . Oficjalnie stwierdzam ze spotkałeś kogoś kto stwierdza że żyje sobie nieźle. Wystarczyło że wyprowadziłem sie z Kotliny Kłodzkiej.Nie narzekam. Może nie stać mnie na porsche ,ale jestem zdrowy,mam dom, nie mam długów, pracuje z żoną w małej rodzinnej firemce.Jesteśmy bardzo szczęśliwi.Jestem wiec bogaczem.

Użytkownik noxili edytował ten post 26.11.2011 - 18:19

  • 3



#21

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Za komuny kto chciał to pracował. Wystarczyły chęci. Jak ktoś pisze brednie o jakiejś ostatniej kromce chleba ze smalcem to musiał być kompletnym nierobem, który nawet nie chciał pracować w systemie "czy się stoi czy się leży...". Czyli kompletna już parodia, bo w PRL człowiek nie był przepracowany, dzisiaj to jest zapieprz w fabryce. Więc kompletnie nie czaje jakim trzeba być nygusem by za komuny nie chcieć pracować. Dzisiaj pewnie jeden człowiek robi więcej niż 3 wtedy a i tak nie ma miejsc pracy.

Najwyrażniej wg Wortexa to był członek partii.


Pewnie wedle niego, każdy kto pracował w PRL był z układu :D Czyli by być prawdziwym polakiem trzeba było nie pracować w ogóle, osrać władzę i tylko strajkować. Po to by po przewrocie gderać w jakiej to nędzy się żyło.

Gdyby dzisiejsze czasy były dużo lepsze to po 1. nie było by ludzi pracujących żyjących w nędzy a są. Są tacy co robią na czarno albo na umowach śmieciowych. Wtedy dostają grosze co nie starczają na rachunki.

I nie mówię tego z rodziny jakiejś bogatej - Ojciec na kolei zwykły pracownik, Matka w biurze projektowym, zwykła kreślarka. Zwykłe zawody, by robić to co Ojciec wystarczyła zawodówka, a Matka wystarczyła matura. Co ciekawe po takim wykształceniu nie trzeba było głodować o smalcu. Czy dzisiaj z takim wykształceniem w ogóle jest praca ? :)

Moja Mama zarabiała około 3000 zł przed zrobieniem technikum, czyli tylko po maturze ! W latach 70-tych, dopiero w 75 zrobiła technikum by objąć lepszą fuchę - asystent projektanta. Co dzisiaj można robić po maturze ? :)

Teraz spojrzeć na te ceny Przema i sobie zobaczyć, jaki to był wydatek np. podany przez niego czynsz. Dla osoby po maturze...jaki to był % pensji.

W mojej rodzinie każdy po studiach normalnie żył za komuny, co dzisiaj jest po studiach ? Wyjazd za granicę...

Ogólnie i robole mieli więcej niż teraz ale też ludzie wykształceni nie musieli nigdzie emigrować.

Moim zdaniem to powinien być punkt odniesienia, nie żadne szynki, radia czy kolejki. Tylko to jakie wykształcenie wystarczyło by dostać pracę z płaca wystarczającą by opłacić rachunki i coś zjeść. Krótko mówiąc, wystarczyło skończyć byle szkołę podstawową i już. A po maturze to już ładna praca była. Po studiach to już luksus. Dzisiaj od studiów to dopiero zaczyna się rozmowa o pracy, której i tak nie ma dla każdego.

Jeszcze wspomnę o tej elektronice. Oprócz aspektu systemu polityczno-gospodarczego, proponuję uwzględnić, że to były nowinki technologiczne. Wystarczy sobie zobaczyć jakie ceny były komputerów w Polsce w latach 90-tych, mimo nowego ustroju, komputer to był kompletny luksus bogaczy. Spadek cen nic tu nie miał wspólnego z ustrojem, tylko z postępem technologicznym, gwałtownym rozwojem procesu technologicznego i upakowywaniu tranzystorów w coraz mniejszym chipie. Co spowodowało, że dzisiaj można spokojnie przeglądać Internet na komputerze z drugiej ręki sprzed 10-lat. Rynek się przesycił elektroniką, każdy ma komputer, i ciężej jest zachęcić do jego wymiany na nowy. Ceny muszą być niskie i konkurencyjne i tyle. To samo z telewizorami LCD i komórkami. Gwałtowny boom elektroniczny na świecie zbiegł się w czasie ze zmianą ustroju w naszym kraju.

Użytkownik Xellos edytował ten post 26.11.2011 - 19:15

  • 3

#22

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Brak towarów to był właśnie efekt niskich cen, które były wtedy sztucznie ustalane. Ale obecne ceny to efekt rządu socjalistów. W latach 90, kiedy nie było tony podatków i regulacji wszystko było nadal tanie jak barszcz, tylko niczego już nie brakowało. Wystarczyło iść w kierunku rynkowych reform, uwłaszczyć majątek narodowy, a nie sprzedać go za bezcen, to mielibyśmy dzisiaj kraj mlekiem i miodem płynący. Wybrało się głupków to macie.
  • 0

#23

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Jeszcze wspomnę o tej elektronice.


Masz rację, to była zupełnie inna technologia.
Z dzisiejszego punktu widzenia może prymitywna. Ale miała jedną zaletę. Produkty były naprawialne i produkowane na długie długie lata.
Czy dzisiaj ktoś z młodego pokolenia jest sobie w stanie wyobrazić lodówkę, która z jedną tylko awarią pracowała prawie 40 lat?


Ja ze swojej strony dodam:
Mam "na chodzie " polski kalkulator marki BRDA.Kupiłem go za pieniądze na "1 komunie" czyli jakieś 30 lat temu. Zasilacz do niego też na jest na chodzie (przerobiłem mu tylko wtyczke i pracuje z routerem WIFI)
Moi rodzice kupili sobie amplituner DUET i gramofon Manuel. Oba 30latki do dzisiaj sprawne (w gramofonie wymieniałem tylko gumowy pasek).W czasie remontu mojego domu posługuję sie 33 letnią wiertarką cieszyńskiej fmy Celma (licencja Bosch).Zeby było śmieszniej w czasie remontu identycznie pracując zajechałem po kolei dwie współczesne.A zielona celma wciąż trwa i pracuje.

Owszem, są gospodarstwa rolne, które hodują dwie trzy świnki na własny użytek. Ale ryzykują.


Sąsiad hodował na własne potrzeby prosiaka bez kolczyka- ktoś doniósł na niego i miał spore kłopoty.


Tak wracając do głownego tematu. `Zbliża sie moment gdy bądzie okazja do wybuchu wielkiego niezadowolenia społecznego i byćmoze rewolucji. Za parę lat wygasną dopłaty do rolnictwa :mrgreen:

Użytkownik noxili edytował ten post 27.11.2011 - 09:15

  • 0



#24

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wybacz, że zapytam, ale czy dzisiaj nie mamy sztucznie ustalanych cen? Dopłaty unijne powodują, że rolnikowi lepiej opłaca się zasadzić las na polu uprawnym, niż produkować żywność.

...


No toć przecież mówię, że trockiści zepsuli reformy wywalczone na przełomie lat 80/90. Ale ludzie europejscy sami chcą żyć w dziadostwie, więc ja już z tym nie walczę tylko kombinuję jak się od nich uwolnić, najlepiej jeszcze przed śmiercią.
  • 0

#25 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Teamt ciekawy, choc raczej powinien brzmieć: "Czy Polsce potrzebna jest rewolucja?"

Według mnie społeczeństwo polskie zostało już bardzo mocno rozwarstwione (podzielone). Mamy niewielką, najwyżej 5% liczbę rodakaów, pośród pracujących lub prowadzących biznes, którzy zaliczani są do najbogatszych z nas, chociaż w skali ogólnoświatowej nadal są "biedakami" - jeżeli można tak to nazwać.

Po drugiej stronie bieguna stoją Ci najbiedniejsi, ciężko, zazwyczaj uczciwie pracujący, w miarę dobrze wykształcenie, ale bez koneksji, perspektyw. Pracują na "śmieciowych" umowach za najniższe wynagrodzenia albo w ogóle na "czarno" bez umów. To jest rzesza w mojej ocenie jakiś 70% spośród osób czynnych zawodowo. Reszta czyli jakieś 25% zaliczani są do klasy średniej choć z klasą średnią rzeczywiście niewiele wspólnego mają.

Teraz weźmy pod uwagę, że z 38 mln mieszkańców Polski czynnych zawodowo jest (może być 15 mln obywateli). Z tego ok. 2,5 mln to są bezrobotni. Jak 12,5 mln ludzi, którzy pracują, płacą podatki, gdzie dodatkowo jeszcze ok. 1 mln ludzi to ludzie zatrudnieni w budżetówce a więc mający wynagrodzenia z podatków (zastanawiam się po co w ogóle ten sztuczny obieg pieniądza ludzi zatrudnionych w budżetówce - chyba tylko po to by utrzymywać całą rzeszę biurokracji do obsługi tego) może być w stanie utrzymać prawie 40 mln społeczeństwo bardzo, ale to bardzo socjalne.

Zostaliśmy wprzęgnięci w tryby mechanizmu nazwanego gospodarką globalną, której nieodłącznym elementem stały się potężne organizacje ponadnarodowe takie jak choćbu UE. Dziś światem rządzi "pieniądz" - sztuczny wytwór nie mający absolutnie żadnego pokrycia, parytetu. Pusty papier, bilon z nadrukowaną umowną liczbą punktów. To korporacje (najczęściej zbyt wielkie by upaść i być zlikwidowanymi) stają się wiodącymi mechanizmami napędzającymi gospodarkę. W ciągu dekady mogą podnieś niejeden kraj z zapaści i zacofania cywilizacyjnego albo go tam zapędzić. Dobrym przykładem działania korporacji i tzw. "SpecOps" jest dziś Wenezuela. Niegdyś kraj "Prosperity", największy przyjaciel USA i popleczników tego hegemona, dziś zajadły wróg u bram ekspansji za poszukiwaniem nowych złóż zasobów naturalnych.

Polska nie potrzebuje rewolucji, nie będzie u nas rewolucji. Jesteśmy w momencie, z którego odwrotu dokonać można chyba tylko poprzez działania militarne. Jednak struktura społeczna nie pozwla już na takie rozwiązanie. Staliśmy się "wasalem" mocarstw. Pochylamy głowę coraz niżej, coraz ciężej pracujemy. I jeszcze wiele lat upłynie nim zrozumiemy jak bardzo "Ci", na których głosujemy, jak bardzo klasa polityczna naszego kraju (sformułowania "klasa" uzyłem ze względów jasności wpisu a nie ze względu na to, że jakąś tam klasę Ci ludzie mają) zaprzedała nasz wspólny, narodowy majątek, zasoby, nas ludzi, Polaków jako zasoby ludzkie "możnym tego świata" w zamian za krótkotrwałe interesy i profity.

http://www.youtube.com/watch?v=Cw2iHSQP21g

Użytkownik Sentinel edytował ten post 27.11.2011 - 11:08

  • 0

#26

raptorzysko.
  • Postów: 22
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

*
Popularny

Taki długi post napisałam, a mi przeglądarka się zamknęła, nosz fak.
W każdym razie, skróce moją poprzednią wypowiedź.
Paranoją w dzisiejszych czasach jest rynek pracy. Wymagania z kosmosu (25 lat, 10 lat doświadczenia, wykształcenie wyższe 5 kierunków, 14 języków na poziomie ekspert za pensje 800zł umowa o dzieło i nara bara, wyruchamy cie).
Kiedyś, jak to ktoś już wspominał, praca była, wystarczy chcieć. Dzisiaj chcemy, pracy nie ma. Chore koło pt nie mam doświadczenia, bo nie mam pracy, nie mam pracy, bo nie mam doświadczenia. A tak się promuje studiowanie, angażowanie, kursy etc, tylko oczywiście wszystko płatne (nie łudźmy się, szkoły, nawet publiczne i dziennie, nie są darmowe). A skąd na to brać pieniądze? Czy to się kiedyś zwróci pracując za marne grosze? Nie zapomnę, jak kiedyś byłam na rozmowe o prace, na grafika, umowa o dzieło, pełna dyspozycyjność, pierdoły typowo graficzne + robienie kawy, sprzątanie, odbieranie telefonów. Ile mi chciał uroczy pan dać? 800zł. Chyba śmiech na sali, bo za tyle to ja bym studiów zaocznych nie opłaciła (swoją drogą 6,5K za semestr to troche dużo). Pracy i tak nie dostałam, bo mój "szef" nic się nie znał na robocie i negował wszystko, co mam w CV i portfolio.
W dzisiejszych czasach, żeby dostać pracę, to trzeba mieć znajomości. Ci co takowych nie mają, mimo odpowiedniego wykształcenia, działają jako robole. Drugą stroną medalu jest to, jak mój kochany profesor na wykładzie powiedział, że studia i ogółem szkolnictwo czy praca naukowa, podporządkowana jest tym z góry. Przykładem moze tutaj być sprawa gimnazjów, nie ważne jakie będą wyniki badań, i tak gimnazjum jest DOBRE. A to, że kiedyś nauczyciela się szanowało i się go bało, nie ma nic wspólnego z dzisiejszym wrzucaniem mu kosza na głowę, do którego rodzice mają pretensje, że dzieciak, leń, dostał 1, bo znowu nie chciało mu się pracy domowej odrobić. Co to ma być, pytam się?
Inflacja dyplomów również stała się zjawiskiem powszednim. Kiedyś matura wystarczyła, by zrobić karierę, a teraz to nawet dyplom doktoranta za przeproszeniem g daje. Idą na studia takie paniusie, co nie wiedzą podstawowych rzeczy, a nagle potem pani mgr, chociaż pracy dyplomowej nie mogła napisać normalnie, bo nie ogarnią w wordzie przycisku "akapity". Testy inteligencji przed studiami i egzaminy, a nie po maturze, bo obecną maturę to każdy debil zda.
Ale wróćmy jeszcze do tej pracy.
Jestem z zamiłowania i wykształcenia grafikiem, głównie robię ilustracje. Od x czasu próbuję się załapać w tym fachu. Wiem, że moje portfolio jest dobre, a nawet bardzo, reprezentuje różne style, wysoki poziom i ogółem to czego się wymaga - umiejętności i elastyczności. Miałam już z x rozmów o pracę, same ochy achy, bo moje grafiki takie zajefajne. Za każdym razem zostawałam z kwitkiem, bo pojawił się kuzyn siostry brata matki wujka stryjecznego żony babki od strony ojca, który guzik umie, ale szuka pracy. Co z tego, że jedyna jego styczność z ołówkiem to dłubanie nim w nosie? Kij w to, znajomości znajomości znajomości. Gdyby nie moja koleżanka, to nigdy bym nie pracowała, a tak to chociaż do upadku sieciówki robiłam na ulotkach i magazynie.
Taka sama sytuacja w rządzie. Stare pryki siedzą na stołkach, nikogo nowego, ze świeżym umysłem nie wpuszczą, bo im gęby od koryta zabiorą, a tylko kombinują jakby tu jeszcze wydoić. To było nie do pomyślenia. Ludzie młodzi, chcący coś zrobić z państwem, polepszyć, coś, zostają spychani na margines, zamiast pozwolić im się wykazać, a nóż się uda.
Cała ta Unia to dla mnie brednie, bo mają tylko wymagania, wyższe ceny, a sami nie pomagają (prócz śmiesznych dotacji). Czy odkąd weszliśmy do Unii zrobiło się lepiej? Ja myślę, że jest odwrotnie.
A teraz spójrzmy na sytuacje młodych za granicą. Mam kontakt z kilkoma Finami i z tego co się orientuje, państwo wspiera swojego obywatela, szczególnie jeśli jest utalentowany. Mój znajomy, młodszy ode mnie, samouk muzyk (jazz-electro), komponuje melodyjki do reklam i innych badziewi, co chwila jakieś zlecenie, dzięki czemu wybudował sobie studio w domu. A mieszka od kilku lat sam i stać go na profesjonalny sprzęt muzyczny. Państwo mu pomogło się wybić, mimo braku wykształcenia muzycznego. Porównajmy teraz moją sytuacje - umiejętności + wykształcenie = zero. U niego umiejętności + brak wykształcenia = sukces.
O co w tym chodzi powiedźcie mi?
Poza tym kolejna kwestia. Studia dzienne niekiedy są koniecznością, bo np moich rodziców nie stać na opłacenie czesnego za zaoczne (a mgr sa droższe od lic), a na dziennych miałam tak opłakany plan zajęć, że nikt nawet na 1/8 etatu by mnie nie zatrudnił, skoro każdego dnia inaczej szłam na zajęcia (a wszystkie były obowiązkowe + wykłady specjalizacyjne) w innym wymiarze godzin. Raz 8 12, innym razem 15-17 a jeszcze innym 12-19. O pracy weekendowej mogłam sobie pomarzyć, skoro już wszystko obsiedzone przez "doświadczonych z dalekiej rodziny szefostwa".
Nie dziwię się, że młodzi wyjeżdżają za granicę, skoro wykształconemu, pracowitemu człowiekowi rzuca się ochłapy pod nos w stylu praca u chińczyka, 12 godzin na linii produkcyjnej za 1000zł na rękę.
Mimo, że nie jestem zbytnio onto-polityka, jednakże widzę, że dobrze nie jest. Dodatkowo na każdą swoją umiejętność trzeba mieć papierek. Umiem angielski dobrze, sama sie nauczyłam - jestem niewiarygodna, bo nie mam papierka. Umiem Photoshopa i Corela - sama sie nauczyłam - nie mam papierka. I tak w koło macieju.
  • 6

#27

Xellos.
  • Postów: 1090
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Masz rację, to była zupełnie inna technologia.
Z dzisiejszego punktu widzenia może prymitywna. Ale miała jedną zaletę. Produkty były naprawialne i produkowane na długie długie lata.
Czy dzisiaj ktoś z młodego pokolenia jest sobie w stanie wyobrazić lodówkę, która z jedną tylko awarią pracowała prawie 40 lat?
Albo odkurzacz, który pracował bezawaryjnie prze 35 lat? (Wyrzuciłem go kiedy zepsuł się wyłącznik i trzeba było wyłączać przez wyjęcie wtyczki z sieci).


To jest problem współczesnego świata :) Możliwości produkcji wytrzymałego sprzętu są. Ale czy jest sens ? By gospodarka szła do przodu potrzebna jest ciągła konsumpcja dóbr. Wiadome jest, że producent TV nie zrobi telewizora na 40 lat bo zbankrutuje. Musi się zepsuć wcześniej, tak by klient kupił ponownie. Do pewnego stopnia, dopóki technologia jest zupełnie nowa i szybko są w niej nowości, to jest inny czynnik ponownego kupna. Czyli czynnik nowych możliwości. Ale w przypadku sprzętów wydojonych na maxa takich jak pralki czy lodówki, nikt nie będzie zmieniał aż do zepsucia. Bo nie ma bodźca do zmiany. Ale dzisiejsze TV też już osiągnęły przyzwoity kres, tzn. że obraz jest wystarczający dla przeciętnego widza, i tylko nielicznych zachęcą jakieś dodatki typu, jeszcze wyższa rozdzielczość, itp. czyli tak zwane detale.

W komputerach jedynym czynnikiem napędzającym wszystko są gry komputerowe, tam na razie jest nieograniczony kres możliwości i zachęta do kupowania dla graczy. Natomiast jak ktoś nie gra, to już od dawna sprzętu zmieniać nie musi. Wszystkie podstawowe czynności wykona na komputerze sprzed wielu lat. W komórkach jest podobnie, mało znam osób co ich kręcą jakieś tam nowości w telefonach. Wystarczy, że telefon dzwoni, wysyła smsy i ma czytelny ekran. To wszystko już jest.

Jednak to chyba problem nierozwiązywalny jest. Bo żadna firma nie ustawi sobie za priorytet wytrzymałości swojego produktu, tylko tak obliczy na ile ma starczyć by mieć dochód i ciągłą sprzedaż.

Np. moja pralka co roku się psuje, co roku facet wymienia programator...to już nudne jest. Zawsze w ten sam sposób się psuje :) Ale facet kasuje 100zł i do przodu. Ciekawe ilu osobom tak samo się psuje :P Pewnie ma mnie to zachęcić do kupna nowej hehe
  • 0

#28

BrainCollector.
  • Postów: 1825
  • Tematów: 101
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Przecież jeszcze niedawno było dość głośno właśnie w sprawie krótkowieczności sprzetu i celowe praktyki firm, żeby po kilku latach (zaraz po gwarancji) produkt po prostu nadawał się do wyrzucenia. Zastanawiam się ile osób ma dalej działające stare telefony takie jak nokia 3510 czy jeszcze starsze "cegły" a ile osób musi bawić się w serwisowanie czy wyrsucanie nowszych modeli (ok, technologia bardziej skomplikowana ale to nie znaczy, że ma żyć tylko chwilę w porównaniu do starych). Ale to jest równie śmieszne co... drogi. Stare drogi, kamienne przez setki lat trzymają się wspaniale a wystarczy popatrzeć na "nowoczesne" co rozsypują sie po kilku latach. (kto jeździ do Lublina trasą z Zamościa ten wie co dzieje sie od kilkunastu miesięcy przed Lublinem co jest żałośnie śmieszne, zastanawiam się ile lat wytrzyma ta droga po wybudowaniu jej za jakieś kolejne kilka... naście miesięcy).
"Buy and large is a super store, all you need and some much more..."
  • 0



#29

Mika’el.
  • Postów: 810
  • Tematów: 34
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Coś pięknego...



W Polsce rewolucji nie będzie, można wiele o narodzie pisać, mówić, ale nie jesteśmy narodem krwiożerczym i nie sądzę byśmy mogli skakać sobie nawzajem do gardeł.Czym innym jest gadulstwo i wypluwanie z siebie całymi seriami epitetów, a czym innym wampiryzm nastawiony na wykluczanie nas samych.Nie, nie osądzę nas tak, z zewnętrznym wrogiem i owszem, baa nawet w tych momentach będziemy wstanie z nielubianym osobnikiem stanąć ramię w ramię.Tak nas postrzegam jako całość.Sama rewolucję to już widzę, w necie, ale to inna forma walki, bezkrwawa.
  • 0

#30

WormeX.
  • Postów: 69
  • Tematów: 0
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Dalej nikt mi nie odpowiedział z tych zagorzałych zwolenników i krzewicieli rewolucji na pytanie: Co potem?? Jaki macie plan? Noxilii, wprowadzisz swoją własną dyktaturę czy masz wujka, który się zna na rządzeniu państwem. Dlaczego wszyscy myślą, że kierowanie państwem to taka prosta łatwa i przyjemna rzecz? Dlaczego każdy uważa się za eksperta?


U mnie chleba się nie kupowało. Chleb się piekło. Przy okazji ogrzewany był dom w zimie. Nie było żadnych patologii. I nie zdarzało się, że chleb pleśniał. Nigdy. Owszem, mieszkałem na wsi jak duża część polskiego społeczeństwa. Nie każdego człowieka na wsi można nazwać rolnikiem. Mieliśmy małe pole gdzie sadziło się ziemniaki, siało pszenicę na własne potrzeby, trochę warzyw. Wszyscy domownicy oprócz tego pracowali w mieście. Nie mówię że za komuny był głód. Tylko, że nie było takiej ilości i różnorodności towarów spożywczych jak dziś. Przykład? Mandarynki na święta :)
Praca? Tak, była praca w myśl zasady "Czy się stoi, czy się leży, tysiąc złotych się należy" czyli fikcyjne etaty, które były udręką dla gospodarki.
  • -1


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych