Skocz do zawartości


Zdjęcie

Klątwa loterii


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
32 odpowiedzi w tym temacie

#16

kamilus.
  • Postów: 1231
  • Tematów: 106
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A propos tematu, to w moim mieście był przypadek, gdy młody chłopak wygrał w lotto 20 mln zł (swego czasu był to rekord w kraju). Kupił sobie motocykl (pewnie nie tylko), ale w ciągu paru tygodni miał wypadek, którego nie przeżył...
  • 2



#17

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

A propos tematu, to w moim mieście był przypadek, gdy młody chłopak wygrał w lotto 20 mln zł (swego czasu był to rekord w kraju). Kupił sobie motocykl (pewnie nie tylko), ale w ciągu paru tygodni miał wypadek, którego nie przeżył...


Przeznaczenie ;] Przykład na to, że pieniądze nie są rozwiązaniem na wszystko, śmierć jest sprawiedliwa - dopada biednego i bogatego, głupiego i mądrego, wysoko i nisko postawionego...
  • 0



#18

defensis.
  • Postów: 356
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nazwę to jednym słowem: DEBILIZM!

10 mln wrzucić na konto i żyć z odsetek - i to życie jest na b. wysokim poziomie.
  • 0



#19

Hologram.
  • Postów: 735
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Bardzo zła
Reputacja

Napisano


Pieniądz dają złudne szczęście. Ja gdybym wygrał - powiedzmy 300 milionów dolarów - z 90 % tej kwoty rozdałbym na cele charytatywne. Wiedząc że pomogłem mojej cywilizacji, byłbym spełniony moralnie. Żaden domek z basen, porsche, ferrari czy inne duperele technologi nie zastąpią tego spełnienia.

Gdybyś tyle wygrał, to nie musiałbyś pracować do końca życia, nie musiałyby też pracować twoje dzieci ani wnuki (oczywiście gdybyś wydawał te pieniądze w miarę rozsądnie, a nie 200 tysięcy dziennie). A gdybyś większość tej kwoty wpłacił na lokatę, a "na życie" zostawiłbyś sobie "tylko" kilka milionów i gdybyś tą lokatę odnawiał w kółko, to mógłbyś żyć z samych odsetek z lokaty. W ten sposób zapewnił byś godne życie swoim dzieciom, wnukom, braciom, siostrom i w ogóle całej swojej rodzinie na najbliższe kilkaset lat.
Powiedzmy, że wpłaciłbyś 200 mln na roczną 5%-ową lokatę. Po roku miałbyś dodatkowe 10 mln minus podatki to jakieś 9 mln - chyba by ci tyle wystarczyło na rok? ;) I co roku wzbogacałbyś się o dodatkowe kilka milionów bez kiwnięcia palcem.

I chyba byłbyś bardziej spełniony moralnie, wiedząc, że twoje dzieci, wnuki, prawnuki i jeszcze kilka kolejnych pokoleń twoich potomków nie musi pracować i martwić się o pieniądze. ;)

Oczywiście na cele charytatywne też warto by przeznaczyć jakąś kwotę - ale raczej nie aż 90%. ;)




To jest bezsens. Po co mi 300 mln dolarów, jak na poziomie można żyć za 1 milion. Przerażają mnie miliarderzy, którzy dla samych statystyk i tego jacy to są bogaci przechowują te swoje 40 miliradów dolarów. na swoich kontach, a obok nich żyją ludzie którzy umierają z głodu, przemocy, i innych przyczyn. Ja moją mame, tate, brata traktuje tak samo jak każdego innego człowieka. Życie to fenomen biologiczno-chemiczno-fizyczny, i każde życie jest fenomenem. Jestem zbudowany z tych samych atomów co ty, i 6 miliardów ludzi na tej planecie - dlatego uważam że każdy z nas zasługuje na takie same wartości materialne i godne życie. W jakimś sensie jesteśmy tym samym :)

Użytkownik Hologram edytował ten post 24.08.2011 - 18:10

  • 0

#20

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Pięć lat i bankructwo, bezdomność, zasiłek?

http://wiadomosci.on...,wiadomosc.html
  • 0



#21

Damantris.
  • Postów: 152
  • Tematów: 11
  • Płeć:Kobieta
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Hologram - a jeżeli takie 300 000 000 PLN to pieniądze, których nie wygrałeś, tylko byłeś na tyle mądry i obrotny, że założyłeś biznes, który zaczął przynosić wysokie dochody i sam doszedłeś do takich pieniędzy poprzez ciężką pracę, dajmy na to przez 10lat dzień w dzień po kilkanaście godzin? Też tak chętnie rozdawałbyś innym swoje ciężko zarobione pieniądze?

Jakąś tam niewielką sumę może i oddałabym na cele charytatywne (co zresztą ci miliarderzy, o których mówisz, też czynią, wystarczy trochę pogrzebać w internecie), ale to byłby tylko niewielki procent kwoty, jaką bym wygrała/zarobiła na złotym interesie. Dlaczego mam rozdawać swoje pieniądze innym? Skoro mnie się udało tyle zarobić, to inni też mogli w ten sposób pracować. Skoro dopisało mi szczęście na loterii - oni też mogli kupić los. Nie żyjemy w socjalizmie, gdzie każdy ma mieć po równo.
Rodzina? Bardzo proszę: rodzice, dziadkowie, czy rodzeństwo - pewnie, że bym im pomogła, zabezpieczyła ich przyszłość, czy kupiła lepsze samochody. Ale dlaczego niby miałabym pomagać ciotkom, wujkom, kuzynostwu, którym nawet nie chce się ruszyć tyłka na pocztę, żeby mi przysłać pocztówkę z życzeniami na święta?
Przyjaciele? W porządku - mogę im kupować prezenty na urodziny za 200zł, zamiast za 20zł, albo zabrać ich na fajną wycieczkę, ale dlaczego miałabym im dawać pieniądze, czy pomagać spłacać kredyty?
Poza swoimi rodzicami i chłopakiem nie znam absolutnie żadnej osoby, która byłaby skłonna podzielić się ze mną swoim majątkiem, więc dlaczego ja miałabym to czynić?

Odnośnie bieżącego wątku rozmowy w tym temacie warto wspomnieć o mojej rodzinie: oboje rodzice wychowali się w bardzo biednych rodzinach, na wsiach, wśród ludzi, którzy ledwo łączyli koniec z końcem. Mój ojciec, pochodzący z zapadłej wsi mazowszańskiej wyjechał do Wrocławia jako 14latek (!), sam, jeden, żeby tutaj zdobyć zawód. Imał się wszelkich zajęć, z jakich mógł się utrzymać. Jak skończył szkołę pracował na dwa etaty w budowlance. Jego dwaj starsi bracia nie pomagali mu finansowo, ponieważ, pomimo tego, że obaj pracowali na Zachodzie, to woleli przepić wypłatę, a żonom i dzieciom przesłać marne grosze, niż żyć na poziomie.
Ojciec w końcu otworzył własną firmę budowlaną, zaczął dostawać zlecenia z Urzędu Miasta. I się wiodło. I nagle wszyscy sobie o nim przypomnieli, zaczęli nas odwiedzać, dzwonić, opowiadać, jak im ciężko, jak ledwo koniec z końcem wiążą. Pomagał, no bo rodzina. Nadszedł kilkuletni kryzys w branży - cisza. Nikt nie dzwonił nikt nie pytał, czy ojciec sobie radzi i może utrzymać rodzinę. Sytuacja się poprawiła, ojciec kupił dużą działkę we Wrocławiu, wybudował nam piękny dom, kupił działkę pod miastem i wykopał staw, żebyśmy mieli gdzie wypoczywać w ciszy. I znów ciągle ktoś czegoś potrzebuje, bo sobie nie radzą. Brat mojej mamy jest zadłużony u ojca na ponad 100 000zł, które pożyczał systematycznie przez lata. Do tego doszły straty finansowe przez rozbicie samochodu dostawczego, który był kupiony dwa miesiące wcześniej z salonu. Auto do kasacji. I nikomu nawet przez myśl nie przechodzi, żeby jakiekolwiek z pożyczonych pieniędzy zwrócić. Po co? Przecież mamy pieniądze, przecież stać nas, żeby pożyczyć raz na kilka miesięcy parę tysięcy złotych. Przecież kupimy drugi samochód. Ale nikt jakoś nie pamięta, że te pieniądze wcale nie spadły z nieba i trzeba było na nie zapracować. A jak mój ojciec proponuje komuś z rodziny jakąś fuchę, bo potrzebuje ludzi, z której można zarobić kilka klocków - no co ty! Przecież to obraza! Za kogo ty mnie masz? Ja mam dla ciebie pracować? Nie gadaj głupot, tylko pożycz 500zł do grudnia.
  • 1

#22

666.
  • Postów: 260
  • Tematów: 36
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

@Damantris,
analizując rynek tak naprawde mozna miec wiele z tych rzeczy "za darmo", patrząc na nasze realia w polsce, a nawet kiedy (jak w moim przypadku) mam obu rodziców na emeryturze nie trzeba dużo pieniedzy aby sie modnie/dobrze ubrać, ilekroć fakt-faktem, że samochody i domy mozna kupić, ale jednoczesnie będzie trzeba za to płacić.
Czysty przykład (ale jak jeszcze moja matka pracowała) - mówisz o 40"-plaźmie za 3 kafle? w 2006 roku za telewizor 26" LCD z jednym wejsciem HDMI trzeba było zabulić ponad 4 tysiące w ratach! I to "do użytku domowego" - do plazmy trzeba (z tego co wiem) dość często dokupywać plazmę (rozrzedzony gaz), ale rzekomo nowsze telewizory uniknęły tego problemu
Jednoczesnie, jest też coś takiego jak "paradoks dot. popuszczania pasa" - sugeruje, że możemy tak naprawdę kupować taniej produkty, które są dość drogie, płacąc za to znacznie mniej (mowa tu o cukrze, ale jednoczesnie o np. ubraniach) - haczykiem tkwiący w tym wszystkim jest "czas" i "chęć" - które trzeba poświęcić, żeby ów coś wartościowego znaleść. Jednak znaleść się da
W tym kraju wystarcy tylko (za przeproszeniem) zapierdalajac (4-6)*x lat, gdzie x to liczba fakultetów, które chce sie mieć skonczyc, posprzedawać wszystko, na zachód i można bardzo dużo osiągnąć; a jak będziemy chcieli pomieszkać w USA/Francji/Hiszpanii, które nie są tak ubogie jak polska - to "nawet" nie trzeba sie trudzic z kupowaniem drogiego futra na zimę (chodź ostatnio "z tym" były problemy)
Innym jeszcze punktem jest "determinacja" - "Czyli co chcemy osiągnąć i na co sobie pozwolić a jednoczesnie czym chcemy sie zadowolić" - wbrew pozorom można znaleść dosc tanie futra z prawdziwej skóry, tanie srebrne i złote rzeczy, tylko jezeli "faktycznie nie może nas ominąć żadna impreza, i oszczędzamy na np. ubraniach, żeby imprezować i sie spijać", wówczas faktycznie takiego futra sobie nie kupimy.

Dla zainteresowanych:
Ja dla przykładu (praktycznie od sierpia '09-teraz) przestałem imprezować (chodź tylko sporadyczne imprezy były, jak halloween, sylwester), jednoczesnie zaoszczędzając pieniądze pi-razy-oko.
Za ów "oszczędzone" pieniądze kupiłem sobie 2 rzeczy (gdzie cena rynkowa ich to 2 500zł + 1 600zł + 1 300zł) + na chwile obecną modernizuje 2 komputery stacjonarne (gdzie jeden wartość rynkową będzie miał ok. 1 500zł, drugi 200zł) - nie na chwile obecną "jeszcze" nie działają (ale części już są w drodze), zaś na oba wydałem niespełna 400zł + czas poswiecony na obadanie rynku (który wcale nie był do wykorzystania jednorazowego/monotematycznego). Jednak tak naprawde mogłem dokonać dużo tańszych zakupów, z akcesorii komputerowych, przyczyniajac sie, ze ów kompy byłyby dużo lepsze (tylko ot były-właśnie "zaburzenia czasu"). Jednoczesnie od maja '09 roku chodząc do chwili obecnej na angielski 2 razy w tygodniu (40zł/godzine lekcji, gdzie normalnie sie bierze 50/60zł). Była silna determinacja, zaś ostatni alkohol spożywałem na sylwestra + winka na wielkanoc trochę (ale to tylko do obiadu, bynajmniej nie pozoliłem na stan nietrzeźwości).

Wniosek: Naprawde, nie trzeba być multimiliarderem żeby być szczęśliwym, a - co moge dodać do puenty w temacie - my jako ludzie niedość, że nie będziemy potrafili spożytkować wygranej, to jeszcze też nie będziemy umieli cieszyć się nią w 100% - gdyż bardzo często myśląc o wygranej mamy na mysli "kupie, kupie" a nie "spozytkuje". Tylko czasem ludzie nie mogą żyć bez imprez, na których zabulaja czasem 100zł/impreza, zeby skonczyc jakiekolwiek studia (znam takie przypadki; mój kumpel mi nawet powiedział "Nie moge pogodzić nauki z imprezami i robotą, to przestałęm się uczyć") - swoją drogą, to jest ich w pewnym sensie "szczęście", tylko w/w tekst nie dociera do nich, chociaż się skarżą "jak to w polsce jest źle".

Pozdrawiam
  • 0

#23

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Najlepiej mieć takich ludzi, gdzieś tak samo jak oni Cię mieli gdzieś zanim się dorobiłeś. Olać i tyle. Ja nie rozumiem jak można mieć wyrzuty sumienia, gdy się nie pomoże komuś kto nie pomógł Tobie w trudnych chwilach.
  • 0



#24

Kitsune.
  • Postów: 84
  • Tematów: 2
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Co jak co, ale szkoda mi takich ludzi. Trochę Im sodówka uderzyła do głowy, trochę chcieli sobie porobić przyjemności i tak to wszystko się skończyło.

Może teraz nie jestem jakoś przy kasie, ale jakbym wygrała takie pieniądze, nawet milion złotych, to jasne, że bym od razu nie przetrwoniła. Jakby patrzeć na dzień dzisiejszy, to jakieś małe mieszkanie w bloku (2 pokoje, kuchnia, łazienka, przedpokoik), do tego auto - jakieś w miarę dobre, ale nie za wygórowane, bo ostatnimi czasy rodzicielce się auto rozklekotało i teraz musimy albo łazić, albo jeździć autobusami.

No to przypuśćmy, że na mieszkanie z wykończeniem i wszystkim wydam 470 tys. Doliczmy do tego auto, dajmy na to 70 tys - mamy 540 tysięcy. No to to okej, ale za rok na wakacje przydałoby się gdzieś pojechać. Powiedzmy, że pójdzie 10 tysięcy maksymalnie, więc 550 tys. nam wyjdzie.
A reszta niech spoczywa na lokacie i procentuje, bo nie zamierzałabym zaprzepaścić pieniędzy na jakieś bzdety.

I coś nie myślę, że mnie rodzina bądź ktoś z mojego otoczenia chcieli zamordować... Wiedzą, że nie ze mną takie numery (xD). Najwyżej by się podlizywali (tzn. znajomi, bo oczywiście rodzinka najważniejsza jest na świecie :)).

Użytkownik ChopAndChange edytował ten post 24.08.2011 - 20:50

  • 0

#25

Hologram.
  • Postów: 735
  • Tematów: 31
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Bardzo zła
Reputacja

Napisano

Hologram - a jeżeli takie 300 000 000 PLN to pieniądze, których nie wygrałeś, tylko byłeś na tyle mądry i obrotny, że założyłeś biznes, który zaczął przynosić wysokie dochody i sam doszedłeś do takich pieniędzy poprzez ciężką pracę, dajmy na to przez 10lat dzień w dzień po kilkanaście godzin? Też tak chętnie rozdawałbyś innym swoje ciężko zarobione pieniądze?

Jakąś tam niewielką sumę może i oddałabym na cele charytatywne (co zresztą ci miliarderzy, o których mówisz, też czynią, wystarczy trochę pogrzebać w internecie), ale to byłby tylko niewielki procent kwoty, jaką bym wygrała/zarobiła na złotym interesie. Dlaczego mam rozdawać swoje pieniądze innym? Skoro mnie się udało tyle zarobić, to inni też mogli w ten sposób pracować. Skoro dopisało mi szczęście na loterii - oni też mogli kupić los. Nie żyjemy w socjalizmie, gdzie każdy ma mieć po równo.
Rodzina? Bardzo proszę: rodzice, dziadkowie, czy rodzeństwo - pewnie, że bym im pomogła, zabezpieczyła ich przyszłość, czy kupiła lepsze samochody. Ale dlaczego niby miałabym pomagać ciotkom, wujkom, kuzynostwu, którym nawet nie chce się ruszyć tyłka na pocztę, żeby mi przysłać pocztówkę z życzeniami na święta?
Przyjaciele? W porządku - mogę im kupować prezenty na urodziny za 200zł, zamiast za 20zł, albo zabrać ich na fajną wycieczkę, ale dlaczego miałabym im dawać pieniądze, czy pomagać spłacać kredyty?
Poza swoimi rodzicami i chłopakiem nie znam absolutnie żadnej osoby, która byłaby skłonna podzielić się ze mną swoim majątkiem, więc dlaczego ja miałabym to czynić?

Odnośnie bieżącego wątku rozmowy w tym temacie warto wspomnieć o mojej rodzinie: oboje rodzice wychowali się w bardzo biednych rodzinach, na wsiach, wśród ludzi, którzy ledwo łączyli koniec z końcem. Mój ojciec, pochodzący z zapadłej wsi mazowszańskiej wyjechał do Wrocławia jako 14latek (!), sam, jeden, żeby tutaj zdobyć zawód. Imał się wszelkich zajęć, z jakich mógł się utrzymać. Jak skończył szkołę pracował na dwa etaty w budowlance. Jego dwaj starsi bracia nie pomagali mu finansowo, ponieważ, pomimo tego, że obaj pracowali na Zachodzie, to woleli przepić wypłatę, a żonom i dzieciom przesłać marne grosze, niż żyć na poziomie.
Ojciec w końcu otworzył własną firmę budowlaną, zaczął dostawać zlecenia z Urzędu Miasta. I się wiodło. I nagle wszyscy sobie o nim przypomnieli, zaczęli nas odwiedzać, dzwonić, opowiadać, jak im ciężko, jak ledwo koniec z końcem wiążą. Pomagał, no bo rodzina. Nadszedł kilkuletni kryzys w branży - cisza. Nikt nie dzwonił nikt nie pytał, czy ojciec sobie radzi i może utrzymać rodzinę. Sytuacja się poprawiła, ojciec kupił dużą działkę we Wrocławiu, wybudował nam piękny dom, kupił działkę pod miastem i wykopał staw, żebyśmy mieli gdzie wypoczywać w ciszy. I znów ciągle ktoś czegoś potrzebuje, bo sobie nie radzą. Brat mojej mamy jest zadłużony u ojca na ponad 100 000zł, które pożyczał systematycznie przez lata. Do tego doszły straty finansowe przez rozbicie samochodu dostawczego, który był kupiony dwa miesiące wcześniej z salonu. Auto do kasacji. I nikomu nawet przez myśl nie przechodzi, żeby jakiekolwiek z pożyczonych pieniędzy zwrócić. Po co? Przecież mamy pieniądze, przecież stać nas, żeby pożyczyć raz na kilka miesięcy parę tysięcy złotych. Przecież kupimy drugi samochód. Ale nikt jakoś nie pamięta, że te pieniądze wcale nie spadły z nieba i trzeba było na nie zapracować. A jak mój ojciec proponuje komuś z rodziny jakąś fuchę, bo potrzebuje ludzi, z której można zarobić kilka klocków - no co ty! Przecież to obraza! Za kogo ty mnie masz? Ja mam dla ciebie pracować? Nie gadaj głupot, tylko pożycz 500zł do grudnia.





Odpowiem ci tak. Kiedyś skończą się surowce naturalne, być może nasz cywilizacja przetrwa jeśli ewolucja technologiczna na to pozwoli i rozbudujemy nasze bazy na innych planetach/galatkykach/wszechświatach. I nie będzie problemu pieniądza. Dzisiaj jesteśmy stłoczni na bardzo małej, niewinnej planetce która dręczona koszmarem inteligentnego życia wysiada. Nie wiemy czy jest życie po śmierci - i stąd jest problem dualizmu hedonistów i fanatyków religijnych, nie wiemy jak powstało życie, nie znamy czynnika który spowodował Big Ban. A może wszechświat to hologram, osobiście jestem o tym przekonany patrząc na pewne właściwości mikro-elementarnych cząstek jak atomy. Problem w tym że ludzie powszechni myślą tylko o tej planecie i przyjemnościach na niej, ich umysł nie pojmuje bogactwa wszechświata. To bardzo głęboki i niebezpieczny problem - przerost ego nad moralność, przerost wartości pieniądz nad wartość życia. Tak - oddałbym 90 % tej kwoty i wiedząc że młody człowiek, potencjalny zabójca który wychowywałby się w biednej rodzinie patologicznej, brudnym i obskurnym blokowisku wychowuje się w godnych człowieka warunkach i rozumie że istnieje sprawiedliwość - w konsekwencji, nie wbije noża w brzuch przechodnia. Spada poziom obaw społecznych - socjalizm to słabe rozwiązanie. Żadna z dotychczasowych doktryn politycznych nie jest doskonała, doskonałe rozwiązanie to zrozumienie że każdy człowiek posiada ten sam zestaw uczuć co ty i należy go wspierać. Doskonały model społeczeństwa to Utopia. I chcąc nie chcąc, ludzkość musie stan zbliżony do tego modelu osiągnąć. Wszystko zależy od tego czym jest rzeczywistość. Jeśli inteligentnym hologramem - to życie nie jest warte 300 milionów dolarów, bo to oznacza że ktoś testuje nasze przywiązanie do materi, jeśli zaś odwrotnie - giniemy bez powrotu - no cóż. Innym problemem jest to że życie nie ma większego sensu w tej strukturze konceptualnej w której jesteśmy więc zrozumiałe jest to że problemy z pytaniami dlaczego, bawmy się bo życie jest jedno(?), po co te wojny, dlaczego niesprawiedliwość - nigdy nie znikną.

Użytkownik Hologram edytował ten post 24.08.2011 - 21:05

  • 0

#26

NaziCommunism.
  • Postów: 12
  • Tematów: 0
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

Ostatnio wygrałem 2 Big Milka, teraz nie mam matki. ;/
  • -2

#27

Thornberry.
  • Postów: 11
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Kiedyś w szkole zrobili nam loterię i wygrałem batonika. ;x
I teraz jak w kompie wciskam enter to mi monitor gaśnie.

Użytkownik Thornberry edytował ten post 24.08.2011 - 21:12

  • -1

#28

jozef1972.
  • Postów: 6
  • Tematów: 0
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

ja wygrałem kompa ale synek przylepiał magnesy na obudowe

więc możliwe że prawda
  • -1

#29

NaziCommunism.
  • Postów: 12
  • Tematów: 0
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

Thornberry:

Twoje problemy natury seksualnej to na pewno sprawka klątwy szkolnej loterii.
Jeśli chcesz się jej pozbyć musisz teraz użyć tego batona jako sondy doodbytniczej.

Mam nadzieję, że pomogłem.

Pozdrawiam!

Użytkownik NaziCommunism edytował ten post 24.08.2011 - 21:13

  • -1

#30

bolekilolek.
  • Postów: 1377
  • Tematów: 27
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

O widzę, że mamy nowego spamera ;] Witaj NaziComumunism ;)
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych