wieslawo należy się wielki plus. Mimo, iż od początku byłem za prawdziwością niezwykłej siły duchowej to teraz się to jeszcze bardziej umocniło. Zdałem sobie sprawę, że świat w którym żyjemy opiera się na ostatnich 200 latach nauki. Jak możemy w ogóle być tak zadufani w sobie, iż sądzimy, że przez te 200 lat jesteśmy tak niesamowicie mądrzy i dobrze rozwinięci, że przewyższamy swoją wiedzą wszystkich ludzi, którzy żyli w ciągu ostatnich 200 tys. lat (przyjmijmy).
Teraz nam się dobrze żyje ? - wojny, obozy, zabójstwa itd. na porządku dziennym.
Mamy komputery, konsole, ogromne telewizory, kina na każdym kroku, basen, siłownia, ogólnie sporty - ogrom rozrywek. Kiedy możemy się zastanowić nad sensem istnienia i całego tego świata ? Przeciętni ludzie (Ci inteligentniejsi, bo o tych 'zniewolonych' przez religie to nawet nie wspominam...) pomyślą o sensie życia czasami, w czasie relaksu, przed snem, czasami zupełnie przypadkowo, w wyniku jakiegoś zdarzenia... Niektórych zaczyna to interesować więc przeszukują internet i czytają posty np. na takim forum jak to. Niejednokrotnie się czegoś dowiedzą, ale to i tak nic. Jesteśmy przytłoczeni tym światem. Nie mamy czasu na rozmyślania duchowe. Praca, rodzina, znajomi, imprezy i inne rozrywki sprawiają, że nie myślimy o tym w ogóle. Jakim cudem możemy w tej kwestii cokolwiek odkryć ?
Ludzie, których sens życia zainteresował naprawdę (lub po prostu mieszkają w odpowiednim miejscu) zaczynają medytować. Stopniowo się wyciszają, w końcu dochodzą do stanu OOBE, zaczynają już po części rozumieć o co w tym wszystkim biega, aż w końcu nawiązują kontakt w Wyższym Ja. Według mnie jest to moment, w którym człowiek po prostu wie (nie wierzy) jaki jest sens życia i na jakiej zasadzie to wszystko działa. On wtedy pomyśli, że warto podzielić się tą wiedzą i zaczyna ludziom tłumaczyć - jedni stwierdzą, że jest chory umysłowo, inni go wyśmieją za te poglądy, jeszcze inni nazwą "błaznem od teorii alternatywnych". W końcu stwierdza, że to bez sensu (bo wyobraźcie sobie, że ktoś chce Wam np. wytłumaczyć świat, w którym nie obowiązuje czas) i zostawia to dla siebie (są na szczęście wyjątki, które starają się nam choć trochę przybliżyć i pomóc w osiągnięciu tego odczucia).
A może w założeniu wszechświata było abyśmy mieli ciągle ten kontakt z Wyższym Ja, lecz go zatraciliśmy w wyniku ewolucji spowodowanej coraz większą ilością rozrywek, która nie pozwala na rozwój duchowy ?
Użytkownik Roger123 edytował ten post 07.08.2011 - 10:23