Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dlaczego świat broni Kościół katolicki


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
105 odpowiedzi w tym temacie

#106

mariuszm.
  • Postów: 566
  • Tematów: 28
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Po pierwsze, jeśli o ewolucję chodzi - płodzenie potomstwa nie w każdej sytuacji jest działaniem pożądanym. Jeśli zwierzak na przykład nie ma akurat dostatecznie dużo żarcia, to spłodzenie potomstwa może tylko zaszkodzić, bo matka albo nie będzie miała jedzenia i zeżre potomstwo (co z kolei oznacza, że sporo "zasobów" zostanie straconych, bo wpakowała w potomstwo w brzuchu więcej "surowców" niż otrzymała ze zjedzenia go), albo będzie sama jadła - i potomstwo padnie z głodu, albo da potomstwu - i sama padnie, zaś jej następcy bez jej opieki dosyć szybko zginą.


Z tego wynika że starsze pokolenia bardziej podlegały ewolucji niż my. Cywilizacja i "świadomość dostatku dóbr" sprawia że łamiemy naturę wstrzymując się od potomstwa?
Kiedyś ludzie mieli mniej i rodzili więcej, dzisiaj nie zrezygnujesz z możliwości corocznych wakacji w egipcie za cenę brzdąca w rodzinie.
Dzisiaj opieka jest lepsza (dowodem mniejsza śmiertelność) a przyrost mniejszy? Że niby co, informacja cywilizacyjno-kulturowa dociera z opóźnieniem do genów?

Poza tym - człowiek jest zwierzęciem z na tyle zaawansowanym mózgiem, że jest w stanie wyzwolić się z okowów praw rządzących ewolucją i pokazać selekcji naturalnej środkowy palec. Do tego dochodzi też fakt, że u bardziej rozwiniętych zwierząt seks =/= płodzenie potomstwa, bo jego uprawianie pełni także inne funkcje. (zacieśnianie więzi między poszczególnymi osobnikami, przyjemność etc.)


No i mamy sedno sprawy. Ja mówię że ten palec pokazał ewolucji dawno temu ktoś mocniejszy od nas, Ty, że właśnie ty i twoje pokolenie dopiero robi to.


Dobór naturalny jest w każdych warunkach. Jeżeli mamy jednostkę o pozytywnych cechach, to nawet jeśli część potomstwa będzie miała cechy utrudniające przetrwanie, to jest naprawdę spora szansa na to, że większość potomstwa odziedziczy cechy pozytywne.

Gdyby był w każdych warunkach a nie tylko w strukturach żywych zmieszanie cukru z wodą zaowocowałoby dobrym winem po silniejszym zamieszaniu w naczyniu.


Ponadto skąd wniosek, że karzeł i "matoł" = zła cecha? Gdyby ludzkość nagle została zmuszona do życia w małych jaskiniach, to ów "karzeł" radziłby sobie znakomicie. Z kolei co do matoła... nie wiem czy zauważyłeś, ale większość zwierząt nie ma IQ na poziomie 180 - a jednak sobie doskonale radzą.

Stąd, że niechciałbyś aby karzeł został mężem twojej córki a matoł nauczycielem twoich dzieci.



Ogółem - już na pierwszy rzut oka widać, że o ewolucji nie wiesz niemal dosłownie NIC. I ty teraz próbujesz tą teorię obalać, lol. (chyba obalać, bo trudno mi dojść do wniosku co jest myślą przewodnią w twoich postach)

Czy poznałeś wysztko w religii że uzurpujesz sobie prawo do obalania jej? Czy znasz łzy upadku, radośc nawrócenia, wyrzut sumienia, bezradność w trudnej chwili, nadzieję że jest głębszy sens w tym wszytkim? (a są to rzeczywiste skłądniki religi, bo stoją za nimi konkretni ludzie i ich słowa/przemiana). Czy tylko przez dobrą soczewkę intelektu skupiłeś się na nieścisłościach pism i wykolejeniach wśród niektórych kapłanów?


Zgadza się - miejskie legendy, podobnie jak inne opowiastki, mity etc. również są wytworem kultury, czyli: są wynikiem ewolucji kulturalno-społecznej.

Na które pozwolisz swoim dzieciom (bo na religijnośc zapewne nie) ?

To, że ktoś oddał życie za coś nie znaczy, że dana rzecz jest prawdziwa albo w ogóle ma jakąkolwiek wartość. Tysiące, ba, miliony Niemców za czasów drugiej wojny oddało życie za ideę nadczłowieka i walkę z "gorszymi rasami". Nie oznacza to jednak, że mieli rację bredząc o rasie panów i innych dyrdymałach.

Kiedy twoje dziecko zachoruje na śmiertelną chorobę i jedynie twoja trzustka może je uratować oddasz ją i powiesz "oddałem życie za swoje dziecko, ale nie wiem czy ono ma jakąkolwiek wartość" ?


To, czy ktoś jest skłonny oddać życie za coś oznacza tylko tyle, że ten ktoś BARDZO wierzy w to, za co oddaje życie. Różnica między niebem/piekłem a korporacjami polega na tym, że w przypadku religii mamy do czynienia z indoktrynacją niemal od urodzenia (chrzest i "wychowywanie według katolickich wartości"), kiedy to dziecku się wpaja, że niebo jest prawdziwe, że jak nie zrobi tego i tego to bóg będzie zły, jak oddasz życie to będziesz mieć nagrodę po śmierci etc.

Jakie wartości należy wpajać od dziecka aby były przydatne społecznie i jednocześnie były bardzo niekatolickie?
Zniknie chrześcijaństwo to i przestanie istnieć indoktrynacja?

Mnie przeraża jednostronność obaw o kasę topioną w "korporacji zwanej KK". Kościołowi zazdrościsz/zabraniasz/ krytykujesz kasy. Państwo zabiera ci około 70% w różnej postaci a ty pokorny baranek - obcinają Ci głowę a ty drzesz się że twój kolega stracił palec? ( no bo ty nie dajesz na KK)
  • -3


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych