Napisano 05.06.2011 - 12:57
Napisano 05.06.2011 - 13:56
Napisano 05.06.2011 - 19:36
Napisano 05.06.2011 - 19:57
Trochę polecę z offtopiciem, ale będzie to temat powiedzmy "pokrewny", z poruszanymi tutaj. Przerobienie gniazdka bez bolca, na gniazdko z bolcem, to "uziemienie" lub "zerowanie" - nie znam się na tym, więc nie wiem, który termin jest prawdziwy (można tu uznać, za pytanie nr 1). W każdym razie jeśli mam takie gniazdko bez bolca, to czy samo podłączenie do niego przejściówki/przedłużacza z bolcem, czyni to gniazdko uziemionym / wyzerowanym ? Czyli czy o urządzeniach podłączonych do takiego gniazdka, można wtedy powiedzieć, że są podłączone do gniazdka uziemionego/wyzerowanego ?
Napisano 06.06.2011 - 09:44
Skoro przeszło po kablach to zapewne nie posiadasz w domu instalacji odgromowej lub istniejąca jest niesprawna. Rzeczywiście to czy 'korki' są włączone nie ma tu znaczenia bo ładunek idzie po kablach a wyciągając sprzęt z gniazdek uchroniłeś go przed niechybnym spaleniem (a być może w drastycznym scenariuszu i pożarem w domu).Albo mieszkasz na odludziu, gdzie najwyższym punktem w okolicy jest dach Twojego domu albo właśnie masz sporego pecha że walnął właśnie w Twój domek.
Trzeba też pamiętać, że często budowlańcy, elektrycy odwalają fuszerki
Napisano 06.06.2011 - 11:29
Nie posiadam instalacji odgromowej
Użytkownik Alembik_Vina edytował ten post 06.06.2011 - 11:31
Napisano 06.06.2011 - 13:26
Napisano 09.06.2011 - 13:55
Napisano 10.06.2011 - 07:45
Napisano 10.06.2011 - 23:38
Kilkadziesiąt minut temu znów zajrzałem śmierci w oczy. Muszę napisać temat, bo mi nie da. O godzinie 16.15 w szybkim tempie zbierałem ciuchy, bo przyszła burza. Już padało i w ostatniej chwili przed najgorszym deszczem udało mi się zebrać wszystko. Wyłączyłem korki, wszystko z kontaktu co tylko możliwe no i siedzę spokojnie. W międzyczasie naszło mnie na fajke, ale pomyślałem, że zjem coś wcześniej. Burza trwała 20minut, ale była konkretna i dość mocno pioruny uderzały, a grzmot występował po 2,3 sekundach od błysku. Do sedna, robię sobie te kanapki, a tu jak nie pierdyknie w jednej sekundzie, i tylko zobaczyłem z kontaktu taki łańcuch na nóż, który trzymałem w ręce. Odrzuciło mnie na lodówkę, zrobiło się czarno przed oczami na kilka sekund. Przeszedłem do następnego pokoju, a serce mi już waliło jak oszalałe, ręce trzęsły się jak cholera. No i pytanie czy to możliwe, żeby piorun jakoś przebył tę drogę i mnie uderzył? Chyba miałem sporo szczęścia, bo rączka od noża jest pokryta jakimś tworzywem, a większość noży u mnie jest w całości metalowych.
Masz szczęście że byłeś w domu i najlepiej nigdy nie wychodz w czasie burzy,moje przypuszczenie jest takie, piorun nie uderza gdzie mu pasuje,musi mieć wysłany sygnał elektryczny od rzeczy lub osoby , ten sygnał jest jak laserowy celownik snajperski, namierzenie i strzał.
Może to Ty byłeś naładowany w czasie burzy jakimś ładunkiem elektrycznym w czasie przebywania na powietrzu,jednym słowem byłeś celem.
Piorun to potężna siła - więc wcale nie dziwię się, że mógł przeskoczyć - całe szczęście nóż był izolowany więc całego uderzenia nie przyjąłeś na klatę.
Czymś rozgniewałeś Peruna
Użytkownik perun edytował ten post 10.06.2011 - 23:40
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych