Nie jestem lekarzem. Załóżmy, że bym był. Czy w tej sytuacji uważasz, że nie powinienem się wypowiadać na tematy zdrowotne? To kto w takim razie ma do tego prawo, pytam się. A kto ma kwalifikacje? Przypadkowy pan z youtube, którego wiarygodności nie da się sprawdzić, a mimo to Ty mu wierzysz? Widzisz, jestem znacznie bardziej obiektywny: opierając się na własnej wiedzy i wiarygodnych źródłach próbuję ocenić Twoje argumenty. Oczywiście, zaraz się dowiem, że żyjemy w wielkim kłamstwie, w związku z czym pan na youtube (który trzepie kasę na swoim szarlatańskim biznesiku, czy to nie jest konflikt interesów?) albo przykład siostry brata szwagra syna są znacznie bardziej wiarygodne, niż publikacja na pubmedzie. Jak mówiłem, nie mamy płaszczyzny porozumienia. To trochę tak, jakbyś mi tłumaczył, że Bóg istnieje, a ja bym Ci kazał pokazać zdjęcie. Ale ok, nie wierzysz publikacjom, rozumiem. Czy nie wierzysz w takim razie również odkryciom fizjologów, dokonywanym nie od wczoraj? Jesli nie, to wybacz, ale cofnąłeś się do etapu myślenia kategoriami magii, wiesz, że serce bije, ale czemu to już nie bardzo. No bo przecież koncerny farmaceutyczne trzepią kasę na lekach na serce, więc nigdy się nie przyznają, że to nadciśnienie to nikomu nie szkodziPodajesz dużo medycznej terminologi pisząc to w pierwszej osobie, tak więc wygląda, iż prawdopodobnie zajmujesz się w jakiś sposób medycyną.
Nie wiem kim jesteś i z jakiej pozycji występujesz, lecz jeśli jesteś w jakiś zawodowy sposób związany z medycyną to taka dyskusja staje się procesem, gdzie Ty sam dla siebie stanowisz sędziego, a to nie jest już obiektywna wypowiedź, lecz obrona swego miejsca pracy, a to jest po prostu konflikt interesów.
Czyli przyznajesz, że nie masz żadnych realnych argumentów? Słusznie czynisz.Sądzę, że jakiekolwiek nieakademickie dowody (poszlaki) będziesz ignorował za pomocą głupawych anegdot lecz na tej samej zasadzie póki co trudno byłoby komukolwiek przedstawić Tobie jakiekolwiek inne argumenty, gdyż wszystkie te, nawet potwierdzone naukowo, esztabliszment medyczny będzie uważał za kłamstwa, szalbierstwa i wyciąganie pieniędzy z biednych naiwnych zdesperowanych chorych.
Źródła proszę. Już ja widziałem jak prawdziwa była Twoja średnia wieku lekarzy, drugi raz nabrać się nie dam, nie jestem takim debilem za jakiego mnie najwyraźniej uważaszPowiem Tobie więc tylko jedno, przez 50 lat badań i dotacji rządowych na „walkę z rakiem” wyleczalność podniosła się zaledwie o 1 %, a w laboratoriach nadal morduje się gołębie, małpy, świnie i szczury wiedząc o tym, iż ludzie są mimo wszystko inni (przynajmniej w pewnych fizycznych cechach odmienni od zwierząt) i na przykład na przykład zwykła cytryna jest zabójcza dla kota kiedy my w dobie zmutowanego i odwartościałego z witamin, i suplementów pożywienia powinniśmy spożywać jej nawet znaczne ilości.
A zwierzęta to tylko model, wbrew temu co Ci się zdaje naukowcy mają odrobinę mózgu i nie badają czegoś, o czym wiedzą, że nie ma żadnego pokrycia. Powiedz mi tylko jedno: czy w takim razie uważasz, że badania się winno prowadzić od razu na ludziach? To dopiero byłoby niezdrowe
A i owszem, a medycyna to uwzględnia. Zapytaj onkologa. Każdy jeden Ci powie, że wola walki jest bardzo znacząca dla terapii, ba, nawet zostało to zbadane, psychika może wpływać na układ odpornościowy, pobudzająco lub hamująco. Załóżmy, że dałoby się, wpływając na psychikę leczyć nowotwory. Nawet, jeżeli jest to możliwe, wciąż nie umiemy tego zrobić, więc wciąż konieczne konieczne jest wsparcie medycyny. Celowana chemioterapia. Chirurgia. Radioterapia akurat powoli odchodzi do lamusa. Masz rację, jest szkodliwa, a efekty są raczej mizerne. Tyle, że nie we wszystkich przypadkach, bo na przykład w terapii białaczek jest niezastąpiona. Wynika to z wrażliwości szpiku na promieniowanie. Działa to tak, że odpowiednią dawką promieniowania kasuje się szpik wraz z komórkami nowotworowymi, a potem robi się przeszczep i już. Bolesne? Tak. Szkodliwe? Owszem. Skuteczne? Też. A w innym wypadku-śmierć. Śmierć jest jeszcze mniej zdrowa, w pewnym sensieO mocy ludzkiej natury (nie koniecznie jako kontrola nad plemnikami) powiedziano już wiele i to nie tylko w kręgach związanych z parapsychologią (o czym nieśmiało przypomnę, że jest to takie właśnie forum).
A, no i jeszcze ja się pytam: czy Twoim zdaniem to, że forum jest o zjawiskach paranormalnych to wymówka, aby odwiesić na kołek podstawy logiki i puścić wodze fantazji? I jak tu się nie dziwić, że naukowy establiszment nie uznaje waszych argumentów. Wiesz co jest najsmutniejsze? Że nawet, jak jakiś specjalista od paranauki wymyśli coś sensownego, podaje to w tak niestrawnej formie, z absolutnym pogwałceniem jakiejkolwiek metodologii i logiki, że nie ma opcji, żeby coś zwojował.
Ostatnio czytałem ciekawy artykuł o średniowiecznej mniszce Hildegardzie, która już w XII wieku twierdziła, że:
Miała kobita racje, leczy się chorego, nie chorobę. Ameryki tym nie odkryłeś. Że niektórzy lekarze tego nie wiedzą, to inna sprawa.
BTW Św Hildegarda nie jest patronką uzdrowicieli, przynajmniej nie wg. kościoła katolickiego, który, obawiam się, jest w tej kwestii większym autorytetem niż "Nieznany Świat". Naprawdę, przez szacunek do samego siebie, do rozmówcy i do czytających mógłbyś nie robić wynikających z lenistwa błędów, takich ja to albo ten idiotyzm o średniej życia lekarzy. Weryfikuj, co piszesz, albo zaznacz jakoś, że nie masz pewności co do słuszności stwierdzenia, bo to sprawia, że momentami dyskusja z Tobą jest jak kopanie szczeniaczka.
Czyżbyś poczuł się urażony?Dlatego, tak długo jak nie udowodnisz w jakikolwiek sposób, że to nie działa jesteś, no cóż, jeszcze bardziej szkodliwy, gdyż przez takie sposoby jakimi reklamujesz zabójcze zabiegi medyczne możesz kogoś nieświadomego przekonać do trujących napromieniowań i chemii, które zostały wprowadzone do użytku przede wszystkim dlatego, że rozwinęła się chemia, odkryto duże złoża kobaltu i temu podobnych pierwiastków promieniotwórczych, które trzeba było jakoś upłynnić i przy okazji zarobić.
W metodologii naukowej jest tak, że jeśli ktoś prezentuje teorię, ma obowiązek ją udowodnić, ale chrzańmy to, kogo to obchodzi, wszakże chodzi o ludzkie życie, nie ma czasu na takie pierdoły jak dowody. Pan z youtuba tak powiedział, na pewno ma rację, inaczej przecież wstydziłby się publicznie występować, nie? Zastanawia mnie głęboko, dlaczego nie wierzysz naukowcom, ale Twoje absolutne zaufanie ma Gregg Braden, który odnosi ze swojego bełkotu bezpośrednią korzyść.
Żeby udowodnić, że medycyna może pomóc osobom chorym na raka, wystarczy wejść na pubmed i wpisać w wyszukiwarkę cancer. Jaki Ty masz argument przeciw, prócz tego że znasz kogośtam, kto zmarł mimo leczenia? Jakie statystyczne znaczenie ma te kilka osób, które znasz? Na co chorowali konkretnie, w jakim byli wieku, jakie mieli choroby towarzyszące, obciążenie rodzinne? Jakie masz teoretyczne podstawy, żeby oceniać, czy terapia przyniosła zamierzony efekt? Zero informacji. Ale proszę. Udowodnij mi, że nie mam racji, dawaj. Tylko proszę źródła, a nie statystyki z pupy, albo może nawet wymyślone prze Ciebie
A skąd wiesz, że alternatywne terapie działają? Znasz kogoś chociaż? Fakt, że nawet gdybyś znał, to jeszcze żaden dowód, no ale chociaż cień argumentu byś wymyślił, no proszę Cię. Ale, ale, zapomniałem, w sumie przyznałeś wyżej że nie masz argumentu Przynajmniej tak to wygląda z mojej perspektywy w tej chwili. Mogę się oczywiście mylić. Jeśli tak: argumenty proszę. Jeśli uważasz, że jestem własnym sędzią i tak dalej, cóż, zapraszam, możemy zawsze urządzić debatę. W sumie nawet podoba mi się ten pomysł. Podejmiesz wyzwanie? Czy może boisz się, że forumowej publiczności nie przekona bełkoczący o falach Gregg Braden? Od 14, no, powiedzmy 15, bo jeszcze muszę wytrzeźwieć, czerwca jestem Twój.
Nie wnikam, ile kosztuje kuracja w Kanadzie, ale cóż, lekarze, personel i cała reszta muszą z czegoś żyć, nikt nie będzie pracował za darmo, szlachetnością nie nakarmisz dzieci. Tak, to jest biznes swego rodzaju. Uważasz, że co, za darmo powinni leczyć? Utopijny komunizm. Cena pewnie w istocie jest zawyżona, co wynika z tego, że ochron zdrowia jest w Kanadzie podobna jak u nas. Chyba, ale nie upieram się przy tym. Urynkowienie usług medycznych by ją zapewne obniżyło. Tak jest w USA. Ale nadal w szpitalach nie karmią ludzi papryczkami. Nawiasem mówiąc, u nas też nie jest tak, że cena jest zupełnie z od czapy. Ministerstwo zdrowia daje za dany zabieg jakąś ustaloną na sztywno sumę, a jeśli szpital ją przekroczy, to ma problem. Więc szpitale kombinują jakby tu obniżyć koszty, a jednak nadal stosują chemię. Ot, zagwozdka, widać liczyć nie umieją chłopaki.W Kanadzie przeszczep szpiku razem z radiacją i chemią kosztuje 250 000 $ dla jednego pacjenta (oczywiście płaci rząd, więc trzeba „wydrzeć” ile się da, gdyby pacjenci mieli płacić z własnej kieszeni, gwarantuję, że te wszystkie „terapie” musiałyby być dużo, dużo tańsze, a prawdopodobnie szukano by innego rozwiązania, mam na myśli innych metod, w tym tzw. alternatywnych, a tak cała masa ludzi ma z czego żyć – podobno więcej jest ludzi „żyjących z raka” niż na niego chorych – wspaniały biznes, prawda?).
Podsumowując, wciąż czekam na argumenty. Sprawiłbyś mi dużą przyjemność, gdybyś odpowiedział na mojego posta w sposób uporządkowany, zamiast odnieść się do jednej kwestii, po czym wlepić link do youtubowego guru albo jakiegoś bzdurnego pdfa. Jeśli uważasz, że moja ocena jest niesprawiedliwa, zapraszam na ring.
Kurde, w sumie najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że ja się tak natrudzę i mojego posta, ze względu na długość i tak mało kto przeczyta