Skocz do zawartości


IZRAEL - Wojna w Gazie. "Nie czy, ale kiedy?"


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
38 odpowiedzi w tym temacie

#16

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tylko biorąc pod uwagę potencjał ludnościowy, a i terytorialny oraz gospodarczy są kraje, które mogą "pójść na wymianę" ciosów jądrowych, a są i takie, które kompletnie na to pozwolić sobie nie mogą.


500 głowic które posiada Izrael mogą spowodować zniszczenie wszystkich większych miast Iranu. Trzeba być szaleńcem żeby rozpocząć taką jatkę. Co z tego że zniszczą Izrael, skoro stracą połowę populacji, a miasta będą nie do użytku. Dodatkowo z Izraelem graniczy wiele państw muzułmańskich, które również ucierpiałyby na skutek opadów radioaktywnych. Pomijając stracenie zniszczonych terenów na wiele lat. To irracjonalne, by dla samego tylko faktu zniszczenia Izraela poświęcić tak wiele.

Mam uwierzyć, że dla samej satysfakcji zniszczenia Izraela, Iran poszatkuje swoje terytorium, zabije narazi inne państwa muzułmańskie na opad radioaktywny i stworzy radioaktywną pustynie nieopodal świętego miasta islamu?

Dołączona grafika

Ja rozumiem że taka jest doktryna militarna Izraela, że wraz z utratą tej karty przetargowej jaką jest atom stracą również pozycje jedynego rozgrywającego.
  • 1



#17

NoMeansNo.
  • Postów: 1580
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Dodatkowo z Izraelem graniczy wiele państw muzułmańskich, które również ucierpiałyby na skutek opadów radioaktywnych. Pomijając stracenie zniszczonych terenów na wiele lat. To irracjonalne, by dla samego tylko faktu zniszczenia Izraela poświęcić tak wiele.

A kiedy to polityka państw ościennych była w stosunku do Izraela racjonalna? Jeżeli np. punktem wyjścia do ewentualnych rozmów jest "zdemontowanie Izraela w ciągu trzech dni" a potem dopiero możemy rozmawiać?

Mam uwierzyć, że dla samej satysfakcji zniszczenia Izraela, Iran poszatkuje swoje terytorium, zabije narazi inne państwa muzułmańskie na opad radioaktywny i stworzy radioaktywną pustynie nieopodal świętego miasta islamu?

Mówię o potencjalnej groźbie. Izrael istnieje, bo ma zdecydowaną przewagę militarną (z ukrytym "nieoficjalnym" potencjałem jądrowym) - tylko to powstrzymuje część sąsiadów od bardziej radykalnych kroków. Strach przed Izraelem jest na tyle duży, że można "podgryzać" Izrael wykorzystując przy tym, nie mających nic do stracenia, Palestyńczyków.

Ja rozumiem że taka jest doktryna militarna Izraela, że wraz z utratą tej karty przetargowej jaką jest atom stracą również pozycje jedynego rozgrywającego.

Tak. Stracą wszystko. Mając identyczne środki masowego rażenia - nie mogą trzymać w szachu przeciwnika, bo ten może zrewanżować się tym samym. Coś podobnego powiedział Brzeziński o relacjach Polska - Rosja. My nie mamy broni jądrowej, więc nie jesteśmy "prawdziwym" partnerem.

Ten "okołoholocaustowy" żart rysunkowych jest z lekka... żenujący.
  • 0

#18

mylo.

    Altair

  • Postów: 4511
  • Tematów: 83
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Mówię o potencjalnej groźbie. Izrael istnieje, bo ma zdecydowaną przewagę militarną (z ukrytym "nieoficjalnym" potencjałem jądrowym) - tylko to powstrzymuje część sąsiadów od bardziej radykalnych kroków.


Ba. Izrael nawet nie musi posiadać przewagi militarnej. Większość wojen które toczyli była prowadzona przy przewadze liczebnej i strategicznej pozycji wyjściowej otaczających ich nieprzyjaciół. ;) Jednak uczucie strachu przed anihilacją i brak bojaźni przed zdecydowanymi krokami zdziałały swoje. Wiele krajów sparzyło się na Izraelu, jak widać sąsiedzi dali sobie już z nim spokój.

Tak. Stracą wszystko. Mając identyczne środki masowego rażenia - nie mogą trzymać w szachu przeciwnika, bo ten może zrewanżować się tym samym.


Stracą rolę pierwszoplanowego rozgrywającego, ale to nie znaczy że stracą swoje państwo. ZSRR i USA w czasie zimnej wojny również straszyły się atomem, ale jeszcze żyjemy. Więc Iran będzie musiał stać się "prawdziwym" partnerem dla Izraela. Atom sprawia że mały i duży jest równym partnerem, bo mogą zadać sobie dotkliwe straty których oboje pragną uniknąć.


Żart rysunkowy może niewyszukany, ale nieco prawdy jest. :)

Użytkownik mylo edytował ten post 27.12.2010 - 21:55

  • 0



#19 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

17:25, 09.01.2011 /Reuters

Rozmowy pokojowe wstrzymane. Przez hotel

KONFLIKT IZRAELSKO-PALESTYŃSKI SIĘ ZAOGNIŁ

Izraelskie buldożery zburzyły hotel "Pasterz" we wschodniej części Jerozolimy. Na jego miejscu ma powstać 20 nowych apartamentów dla Izraelczyków. Władze Autonomii Palestyńskiej uznały, że Izrael zniweczył szanse na wznowienie procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie.
Mark Regev, rzecznik izraelskiego rządu, odmówił dyskusji na temat hotelu i wezwał Palestyńczyków do powrotu do rozmów pokojowych.

- Bez rozmów na temat zburzenia hotelu "Pasterz" nie będzie negocjacji - odpowiedział główny palestyński negocjator Saeb Erekat.
Według izraelskiego działacza na rzecz pokoju Mossiego Raza ci, którzy stoją za projektem budowy nowej izraelskiej enklawy "sprawią, że sytuacja w Jerozolimie jeszcze się pogorszy".

Deklaracja władz Autonomii oznacza, że pod znakiem zapytania stoi wspólny wyjazd palestyńskich i izraelskich negocjatorów do Waszyngtonu, planowany na przyszły tydzień.

ant

Źródło: www.tvn24.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 09.01.2011 - 21:52

  • 0

#20

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tu jest więcej o tym hotelu

USA i UE krytykują Izrael za zburzenie Hotelu Shepherd


Szefowa dyplomacji europejskiej Catherine Ashton i jej amerykańska odpowiedniczka Hillary Clinton zdecydowanie potępiły zburzenie przez Izrael symbolicznej dla Palestyńczyków budowli - dawnej siedziby muftiego we Wschodniej Jerozolimie, Hotelu Shepherd.
Ashton, dając wyraz stanowisku UE, że cała działalność Izraela zmierzająca do zakładania nowych żydowskich kolonii na palestyńskich terytoriach okupowanych jest nielegalna, oświadczyła:

"Zdecydowanie potępiam zburzenie tego ranka Hotelu Shepherd w związku z budową nowego, nielegalnego osiedla (we Wschodniej Jerozolimie). Przypominam, że osiedla te są nielegalne w świetle prawa międzynarodowego" - podkreśliła Ashton w ogłoszonym w Brukseli komunikacie.

Podkopane zaufania

- Osiedla podkopują zaufanie między stronami i stanowią przeszkodę na drodze do pokoju - stwierdziła Catherine Ashton. Przypomniała, że "Wschodnia Jerozolima stanowi część okupowanego terytorium palestyńskiego", a "Unia Europejska nigdy nie uznała jego aneksji".

Ashton wyraziła również zaniepokojenie nawrotem aktów przemocy na terytoriach okupowanych i wezwała obie strony, Izrael i Palestyńczyków, do "zaprzestania wszelkiej przemocy".

Krytycznie o wyburzeniu Hotelu wypowiedziała się także Sekretarz Stanu USA Hillary Clinton. W swoim oświadczeniu podkreśliła, że USA są bardzo zaniepokojone tym ruchem Izraela i podkopuje on fundamenty procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie.

Zburzony symbol

Wzniesiony w 1930 roku historyczny Hotel Shepherd był rezydencją muftiego Jerozolimy, Hadż Amina Husseiniego. Władze brytyjskie udzieliły mu azylu, a gmach przeszedł pod kontrolę Jordanii, która kontrolowała po 1948 roku wschodnią część miasta.

W wyniku wojny sześciodniowej 1967 roku budynek przejęli Izraelczycy, a dwadzieścia lat później rząd izraelski sprzedał go amerykańskiemu biznesmanowi Irvingowi Moskowitzowi, który przez wiele lat finansował zakładanie osiedli żydowskich na ziemiach palestyńskich. W roku 2009 burmistrz Jerozolimy postanowił zburzyć hotel i zbudować na jego miejscu apartamentowiec dla Izraelczyków.
10 lat do pokoju na Bliskim Wschodzie?
Potrzeba "co najmniej dekady", aby doszło do porozumienia... czytaj więcej »


Decyzja ta została zakwestionowana przez Waszyngton, który wystąpił do Izraela poprzez izraelskiego ambasadora w USA o poniechanie tego planu.

Igranie z ogniem

Potomkowie muftiego Husseiniego próbują dochodzić swego prawa do własności Hotelu Shepherd na drodze prawnej. Adwokat rodziny Maher Hanna zapowiedział, że będzie się starał o nakaz wstrzymania budowy apartamentowca.

Główny negocjator z ramienia Autonomii Palestyńskiej Saeb Erkat powiedział w niedzielę, że eskalacja przemocy w stosunkach izraelsko-palestyńskich, a obecnie zburzenie symbolicznego dla Palestyńczyków budynku stanowią bezpośrednie zagrożenie dla wysiłków pokojowych na Bliskim Wschodzie. - To bardzo niebezpieczne, oni igrają z ogniem - oświadczył Erekat.



Jeśli takie rzeczy dzieją się za przyzwoleniem władz Izraela, to inaczej niż bandyckim państwem nazwać go nie można. Izrael ewidentnie dąży do konfliktu.

Użytkownik nexus6 edytował ten post 16.01.2011 - 05:42

  • 0

#21 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Juliusz Urbanowicz z Tel Awiwu 09 marca 2011 21:48, ostatnia aktualizacja 21:48

Wojna na Bliskim Wschodzie? Izrael się boi

Mówmy o demokracji, ale szykujmy się do wojny – tak falę arabskich rewolucji komentują przerażeni destabilizacją regionu Izraelczycy.

W Izraelu ze świecą trzeba szukać osoby, która cieszy się z rewolucyjnych zmian w krajach arabskich. Już obalenie Hosniego Mubaraka w Egipcie► Izraelczycy przyjęli z ogromnym niepokojem. Krwawe walki w Libii► tylko te obawy pogłębiły. – Pięknie, że Arabowie mówią o demokracji, ale ważniejsze jest to, co myślą. Przecież Bractwo Muzułmańskie chce wprowadzić prawo religijne. Ten postulat popiera 80 proc. Egipcjan. Będą obcinać złodziejom ręce? Kamienować za zdradę małżonka? Tak ma wyglądać arabska demokracja i prawa człowieka? Jeśli sobie zafundują coś takiego, to co zrobią nam? – gorączkuje się Eli, właściciel małego baru przy nadmorskiej ulicy Hayarkon w Tel Awiwie.

W dzień po ustąpieniu Mubaraka Eli od samego rana rozmawiał z żoną tylko o wydarzeniach w Egipcie. Małżeństwo trzydziestoparolatków było przekonane, że świat, jaki dotąd znali, wali im się na głowę, w dodatku w szabas. Ich obawy wydawały się nieco surrealistyczne, bo dokoła było spokojnie, a kilkaset metrów dalej surferzy beztrosko ślizgali się po śródziemnomorskich falach. – Przez całe moje życie panował pokój z Egiptem, teraz wszystko może szlag trafić – wyjaśniał Eli.

Obawy ulicy zdaje się podzielać większość izraelskich polityków i komentatorów. Przewidują, że ewentualne rządy większości w Egipcie przyniosą nie demokrację, o której tak wiele się mówi na Zachodzie, ale nowy autorytaryzm. Tyle że już nie świecki, lecz islamski – na wzór tego, który pojawił się w Iranie w 1979 roku po obaleniu szacha.

Wprawdzie tymczasowe władze wojskowe w Kairze ogłosiły, że traktat pokojowy z 1979 roku między Egiptem a Izraelem będzie respektowany, ale inne wydarzenia prędko zaczęły potwierdzać, że izraelskie obawy nie są czcze. Nie wiadomo, kiedy Egipt wycofa oddziały wysłane w czasie zamieszek na półwysep Synaj, który w świetle traktatu pokojowego ma pozostawać strefą zdemilitaryzowaną. Początkowo Tel Awiw przymknął na to oko, bo obawiał się, że niepokoje zdestabilizują granicę i doprowadzą do zwiększenia przemytu broni oraz materiałów wybuchowych do sąsiadującej z Egiptem palestyńskiej Strefy Gazy, gdzie rządzi wrogi Izraelowi, fundamentalistyczny ruch Hamas.

Co gorsza, Kanał Sueski , który oddziela strategiczny półwysep od reszty Egiptu, stał się areną symbolicznego przetargu. Po raz pierwszy od lat Iran wysłał w ten rejon okręty wojenne. Tymczasem jeszcze półtora roku temu to Izrael – za zgodą Egiptu – wysłał przez Kanał Sueski na Morze Czerwone swój okręt podwodny. W ten sposób chciał zademonstrować, jak szybko izraelskie siły zbrojne, nie tylko lotnictwo, mogą dotrzeć do Iranu. Teraz okręty irańskie popłynęły do portów syryjskich i z powrotem z identyczną misją – tyle że wymierzoną w Izrael.

A Kair się nie sprzeciwił – co jest wyraźnym znakiem, że układ sił w regionie zmienia się na niekorzyść państwa żydowskiego. – Egipt sygnalizuje, że nie jest już przekonany do strategicznego sojuszu z Izraelem przeciw Iranowi i że teraz zamierza robić biznes z Teheranem. W ostatnich latach za rządów premiera Recepa Tayyipa Erdogana to samo uczyniła Turcja – twierdzi komentator izraelskiej gazety „Haarec” Aluf Benn. Izraelczyków martwi też to, że po wielu latach wygnania do Egiptu wrócił szejk Jusuf al-Karadawi – duchowy przywódca Bractwa Muzułmańskiego. Na stołecznym placu Tahrir, który jest symbolem ostatniej rewolty, wzywał do odzyskania Jerozolimy z rąk Żydów. Tłum zareagował entuzjazmem. Bractwo Muzułmańskie jest najlepiej zorganizowaną organizacją polityczną w Egipcie i to ono jest typowane na zwycięzcę zapowiadanych przez przejściowe władze wyborów – jeśli w ogóle się odbędą.

W Izraelu od razu pojawiły się głosy, że świat ma do czynienia z egipskim Chomeinim, który sprawi, że kontrolę nad rewolucją przejmą islamscy radykałowie – nie tylko w Egipcie, ale i w innych państwach arabskich. Uznawany na Zachodzie za umiarkowanego ideowy patron tunezyjskich islamistów Raszid al-Ganuszi w Izraelu postrzegany jest jako ekstremista. A to dlatego, że popiera Hamas i wzywa do walki z „syjonistyczną okupacją arabskiej ziemi”. Ekipa premiera Benjamina Netanjahu mówi o groźbie hamasyzacji Egiptu. Liberalnym przywódcom tamtejszej rewolty przypisuje się w Izraelu rolę użytecznych idiotów, którzy zrobili swoje i mogą odejść. Na razie uwaga Zachodu jest bardziej skupiona na rzeziach Kaddafiego w Libii niż na groźbach islamistów, ale izraelscy eksperci twierdzą, że materializują się ich najgorsze prognozy. „W żadnej z arabskich rewolucji nie widać nawet zalążka demokracji” – przekonuje na łamach „Jedijot Achronot” Guy Bechor, ekspert do spraw Bliskiego Wschodu.

Tydzień temu izraelski wiceminister spraw zagranicznych Danny Ayalon ostrzegał w Brukseli, że arabskie powstania mogą prowadzić do przejęcia władzy przez ugrupowania islamskie. Taki scenariusz już dawniej został według niego zrealizowany przez Hamas w Gazie, Hezbollah w Libanie i ajatollahów w Iranie. Przekonywał, że zachodnia opinia publiczna zbyt długo za najważniejszy problem Bliskiego Wschodu uznawała konflikt palestyńsko-izraelski. Zdaniem Ayalona jest nim „dysfunkcjonalność arabskich społeczeństw”: gigantyczne bezrobocie, analfabetyzm, bieda i dyskryminacja kobiet.

Zachód jest jednak coraz bardziej poirytowany tą argumentacją i naciska na Tel Awiw, by w zmienionej sytuacji w regionie wyszedł z nową propozycją dla Palestyńczyków, bo inaczej czeka go izolacja w świecie. USA zablokowały wprawdzie w Radzie Bezpieczeństwa ONZ rezolucję potępiającą Izrael za kontynuowanie osadnictwa żydowskiego na terenach, które są uznawane za palestyńskie, ale dyplomaci amerykańscy tłumaczą, że nie mogą dłużej bronić Tel Awiwu, bo ich rola na Bliskim Wschodzie zostanie zredukowana do zera.
<font size="5">Problemy w relacjach z zachodnimi partnerami powodują frustrację Izraelczyków. Pojawiają się kąśliwe komentarze o tonącym amerykańskim imperium i Europie, która popełniła wielki błąd, pozwalając na masową imigrację ludności muzułmańskiej, a teraz staje się zakładnikiem arabskiej i muzułmańskiej mniejszości. Słychać też głosy, że Izrael nie powinien oglądać się na Zachód i samodzielnie zniszczyć instalacje nuklearne w Iranie, zanim ajatollahowie zdobędą bombę nuklearną. Na schodach spotykam sąsiada z zegarem ściennym w dłoniach. – Co robisz? – pytam. – Nastawiam zegar na wypadek wojny jądrowej – mówi Yannai Goldberg, który ma absurdalne poczucie humoru. – Rozmawiajmy o demokracji i pokoju, ale szykujmy się do wojny. Jak nie Iran, to Arabowie będą mieli za chwilę bomby atomowe. A wtedy nam pozostanie tylko modlitwa – mówi już bez śladu ironii.
http://www.newsweek....05a38e88205.jpg



Źródło
: www.newsweek.pl






  • 0

#22

spatium.
  • Postów: 97
  • Tematów: 11
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Izrael zbombardował Gazę - 17 rannych



Tel Awiw: To odpowiedź na ostrzał

Co najmniej 17 osób, w tym 7 dzieci, zostało rannych w wyniku nalotu przeprowadzonego przez izraelskie samoloty bojowe w Strefie Gazy - podały źródła palestyńskie. Jak poinformował rzecznik izraelskiej armii, atak był reakcją na ostrzeliwanie przez palestyńskich ekstremistów granatami i rakietami przygranicznych rejonów Izraela.

Samoloty zaatakowały tunele, którymi - jak twierdzą władze w Tel Awiwie - na terytorium Izraela przechodzą terroryści, oraz obiekty zbrojnych ugrupowań palestyńskich.

Jak poinformował izraelski portal internetowy Ynetnews, powołując się na palestyńskie źródła medyczne, podczas ataku rannych zostało co najmniej 17 Palestyńczyków, w tym siedmioro dzieci.

jak/tr

Źródło

Grali w piłkę. Zginęli od kul żołnierzy



Ataki armii izraelskiej w Strefie Gazy

Ośmiu Palestyńczyków, w tym czterej bojownicy i trzech nastolatków, zginęło we wtorek w izraelskich atakach z ziemi i powietrza w Strefie Gazy - podały miejscowe służby medyczne. To najkrwawszy od miesięcy dzień w Strefie Gazy.

W kontrolowanej przez radykalny Hamas Gazie, w dzielnicy Szajaija, w pobliżu granicy z Izraelem, w następstwie ostrzału zginęło trzech nastolatków grających w piłkę i ich dorosły krewny.

W nalocie dokonanym w innej części Strefy Gazy zginęło czterech bojowników palestyńskich. Rzecznik izraelskiej armii powiedział, że atak był reakcją na ostrzeliwanie przez palestyńskich ekstremistów przygranicznych rejonów Izraela. Wyraził ubolewanie z powodu śmierci cywilów.

W poniedziałek późnym wieczorem izraelskie samoloty bojowe atakowały cele w Strefie Gazy. Według źródeł palestyńskich, podczas ataku rannych zostało co najmniej 17 osób.

Źródło

Izrael drugi raz najedzie Gazę?



Palestyńczycy strzelają w izraelskie miasta

Środowy poranek nie należał do najspokojniejszych w Izraelu. Na miasto Beer Szewa, położone w głębi kraju, spadła palestyńska rakieta, 10 pocisków moździerzowych wybuchło w pobliżu kibuców w regionach Sha'ar HaNegev i Eshkol. Na celowniku Palestyńczyków znalazło się też miasto Aszdod. Izrael odpowiada, że może uciec się do brutalnej odpowiedzi.

Na Beer Szewę tuż przed świtem spadła 122 mm rakieta typu Grad. Do jej wystrzelenia przyznały się Brygady Al-Quds, powiązane z Islamskim Dżihadem, który przyznał się z kolei do ostrzału Aszdod.

W ataku na portowe miasto położone około 40 km na północ od Gazy nikt nie został ranny. Obie grupy są powiązane z Hamasem.

Powtórka ze Strefy Gazy?

Wicepremier Izraela Silwan Szalom powiedział, że sytuacja przypomina tę sprzed izraelskiej ofensywy w Gazie na przełomie 2008 i 2009 roku. Zginęło wówczas 1,4 tys. Palestyńczyków, w większości cywili. Jak podkreśla Reuters, po ofensywie Hamas wstrzymał ostrzał.

- Być może będziemy musieli rozważyć powrót do operacji - powiedział Szalom w rozmowie z izraelskim radiem. - Mówię to, choć wiem, że takie coś może oczywiście spowodować, że region znajdzie się w znacznie bardziej zapalnej sytuacji".

Szalom uważa też, że Hamas może otworzyć nowy front w konflikcie z Izraelem, "by powstrzymać jakąkolwiek możliwość dialogu między Palestyńczykami, albo by zyskać znacznie silniejszą pozycję w takich negocjacjach".

Wpływowy Hamas

Na terytoriach palestyńskich panuje faktyczna dwuwładza od czerwca 2007 roku, kiedy Hamas zbrojnie przejął kontrolę nad Strefą Gazy.

W 2006 roku Hamas wygrał palestyńskie wybory parlamentarne, ale społeczność międzynarodowa nie chciała uznać jego władzy, gdyż ugrupowanie to odmawia Izraelowi prawa do istnienia i jest traktowane przez USA i Unię Europejską jak organizacja terrorystyczna.

Rządzący na Zachodnim Brzegu umiarkowany gabinet prezydenta Mahmuda Abbasa jest uważany przez wspólnotę międzynarodową za jedynego legalnego przedstawiciela Autonomii Palestyńskiej i zaangażowany jest w rozmowy pokojowe z Izraelem.

mtom/k

Źródło

Bomba na przystanku. Zmarła pierwsza ofiara



Ponad trzydzieści osób rannych

Zmarła kobieta, która została ranna w zamachu terrorystycznym w Jerozolimie - poinformowało izraelskie radio publiczne. Wzrosła też liczba osób rannych w eksplozji bomby na przystanku autobusowym w pobliżu głównego dworca autobusowego. Rannych zostało ponad 30 osób, w tym kilka ciężko. Miasto zostało zablokowane. Eksplozja nastąpiła na przystanku autobusowym i zniszczyła autobusy linii nr 74 i 14.

Początkowo informowano, że bomba była w autobusie, a autorem zamachu był zamachowiec-samobójca. Informacje te, podawane między innymi przez ambasadę Izraela w Waszyngtonie, nie potwierdziły się. Ranni zostali przewiezieni do szpitali. Kilkadziesiąt minut po zamachu zmarła pierwsza ofiara zamachu.

Przy budce lub w plecaku

Minister bezpieczeństwa publicznego Icchak Aharanowicz oznajmił, że bomba ważyła ok. 2 kilogramów i była naszpikowana odłamkami. Według różnych źródeł miała być przymocowana do budki telefonicznej lub umieszczona w plecaku na przystanku.

Miasto zablokowane, premier wraca

Jerozolima została zablokowana ze względów bezpieczeństwa, a premier Izraela Benjamin Netanjahu, który miał złożyć wizytę w Moskwie, został w kraju.

Ostatnio było spokojniej

W ostatnich latach w Jerozolimie doszło do kilku zamachów terrorystycznych. Bomba w jerozolimskim autobusie wybuchła ostatnio w 2004 r.

Ostatni zamach bombowy w tym mieście nastąpił w kwietniu 2006 roku, gdy palestyński zamachowiec-samobójca zabił 11 osób w barze kanapkowym.

Do ostatniego dużego zamachu przy użyciu bomby doszło w Izraelu w lutym 2008 roku w Dimonie. Od tamtego czasu ma Izrael spadały pociski moździerzowe i rakiety, ale bomb już nikt nie podkładał.

Kilka godzin po palestyńskim ataku

Także popołudniowa eksplozja nastąpiła kilka godzin po palestyńskich atakach rakietowo-moździerzowych na zachodni Izrael. Na miasto Beer Szewa, położone w głębi kraju, spadła palestyńska rakieta, 10 pocisków moździerzowych wybuchło w pobliżu kibuców w regionach Sha'ar HaNegev i Eshkol. Na celowniku Palestyńczyków znalazło się też miasto Aszdod.

Źródło

"Płynny Ołów" znów popłynie w Strefie Gazy?



Zbrojny odwet za zamach w Jerozolimie nieunikniony

Gdy 23 marca potężny wybuch wstrząsnął Jerozolimą, oczy świata znów zwróciły się na Izrael. Jeszcze kilka godzin przed zamachem wicepremier tego kraju Silvan Shalom sugerował, że może pojawić się konieczność powtórzenia inwazji na Strefę Gazy z przełomu 2008 i 2009 roku.
Środowy zamach w Jerozolimie nastąpił po serii ataków rakietowych i moździerzowych ze Strefy Gazy na terytoria izraelskie. 11 marca doszło też do masakry żydowskiej rodziny w osiedlu Itmar na Zachodnim Brzegu.

Jak pisze ośrodek STRATFOR, premier Izraela staje teraz przed dylematem: czy wrócić do stołu rokowań z prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmoudem Abbasem (i narazić się na ostrą krytykę środowisk ortodoksyjnych), czy odłożyć plan pokojowy ad calendas graecas (co grozi kolejnymi atakami i krytyką społeczności międzynarodowej).

Jeszcze przed zamachem pojawiały się głosy w rządzie o rozważaniu rozwiązania siłowego. Wicepremier Silvan Shalom powiedział w środę w izraelskim radiu, że "być może będziemy musieli rozważyć powrót" do operacji "Płynny Ołów".

- Mówię to pomimo tego, że wiem, iż taka rzecz oczywiście sprawiłaby, że region znalazłby się w znacznie bardziej łatwopalnej sytuacji - stwierdził Shalom. Przeprowadzona na przełomie 2008 i 2009 roku inwazja na Strefę Gazy kosztowała życie 14 Izraelczyków i 1350 Palestyńczyków, w tym setki cywilów, kobiet i dzieci.

Moździerze i rakiety domowej roboty

Jak donosi ośrodek STRATFOR, w ostatnich latach przemoc Palestyńczyków względem Izraelczyków ograniczała się głównie do odpalania w kierunku przygranicznych miast domowej roboty rakiet czy ostrzałów moździerzowych. W zdecydowanej większości przypadków obywało się bez ofiar. Mimo wielu oskarżeń i domysłów, sprawcy podobnych ataków zazwyczaj pozostają nieznani.

Na terytoriach palestyńskich działa wiele organizacji nastawionych wrogo wobec Izraela. Są to między innymi Brygady Męczenników Al-Aksy, Palestyński Islamski Dżihad czy Hezbollah. Na arenie międzynarodowej jednym z największych (i najgłośniejszych) przeciwników Tel Awiwu jest Teheran. Jednak prezydent Ahmendineżad i Iran, szczególnie w kontekście niepokojów wewnętrznych, nie ma realnych szans zagrozić Izraelowi.

jak//gak

Źródło


  • 0

#23 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

12:47, 25.03.2011 /tvn24.pl

Kto chce kolejnej wojny na Bliskim Wschodzie?

ANALIZA TVN24.PL: TEHERAN DĄŻY DO STARCIA
http://m.onet.pl/_m/d39e7bfaa11cf65cb986737329b943d1,14,1.jpg

Fot. EPA Kolejna wojna, kolejne ofiary


Zamach bombowy w Jerozolimie i trwające od kilku dni niemal codzienne bombardowanie Izraela przez palestyńskich radykałów pod znakiem zapytania stawia trwanie kruchego pokoju między Tel Awiwem a kontrolującym Strefę Gazy Hamasem. Komu zależy na wojnie?
Wymierzone w izraelskie osiedla rakiety Grad, pociski moździerzowe, a w środę również ładunek wybuchowy podłożony na przystanku autobusowym w Jerozolimie - to polityka ostatnich dni w wykonaniu palestyńskich radykałów. Niezależnie od tego, która z licznych palestyńskich organizacji przyznaje się do ostrzału, nici ich powiązań i tak prowadzą do rządzącego Strefą Gazy Hamasu.

Do takich wniosków doszli przynajmniej Izraelczycy grożąc Hamasowi odwetem za ataki. Premier Izraela Benjamin Netanjahu już zapowiedział, że Tel Awiw gotowy jest do zbrojnej odpowiedzi na dużą skalę. Inni rządowi oficjele zapowiedzieli już nawet, że ewentualna reakcja Izraela będzie jeszcze większa niż przeprowadzona na przełomie lat 2008/2009 operacja "Płynny Ołów". Z drugiej strony Izraelczycy zdają sobie sprawę, że jakiekolwiek większe zaangażowanie w Strefie Gazy grozi dalszą destabilizacją regionu. To sytuacja, której chcieliby w momencie, gdy wokół walą się w gruzy arabskie reżimy, uniknąć. Niemniej innym graczom regionu może na takiej dalszej destabilizacji zależeć. Na pierwszym miejscu tej listy stoi Iran.

Wszystkie drogi prowadzą do Teheranu

Od dawna wiadomo, że Teheran powiązany jest nie tylko z libańskim, szyickim Hezbollahem, który nieustannie grozi Izraelowi z północnej flanki, ale także z sunnickim Hamasem.

Kierownictwo organizacji nie ukrywa (choć nie afiszuje się z tym przesadnie), że od kilku lat płynie do niej szeroki strumień irańskich dolarów i uzbrojenia, m.in. rakiety Fadżr, które mają o wiele większy zasięg rażenia niż powszechnie używane sowieckiego pomysłu Grady. Oczywistym punktem kontaktowym dla obu partnerów jest Syria, oprócz Hezbollahu główny aliant Iranu na Bliskim Wschodzie. To w uzależnionym od współpracy z Teheranem Damaszku znajduje się główna kwatera rządzącego Strefą Gazy Hamasu z Ismailem Haniją na czele.

Powiązania Iranu z Syrią i Hamasem nie pozostawiają wątpliwości. Dlaczego jednak Teheranowi miałoby zależeć na podgrzaniu atmosfery za pośrednictwem Palestyńczyków właśnie teraz?

Ratować sojuszników

Powodów jest kilka. Pierwszy z nich to chęć podtrzymania przy życiu chwiejących się mniej lub bardziej zaprzyjaźnionych reżimów w Strefie Gazy i Syrii właśnie. Gaza i Damaszek nie uniknęły w ostatnich tygodniach manifestacji zrodzonych z atmosfery arabskich rewolucji w regionie. Manifestanci, choć nie tak liczni jak w Egipcie, Tunezji czy Jemenie, domagają się od swoich władz w gruncie rzeczy tego samego: ukrócenia korupcji, demokratyzacji systemu i liberalizacji.

I w Strefie Gazy i w Syrii manifestacje niezadowolenia spotkały się nikłym zrozumieniem władz. Demonstranci byli rozpędzani siłą, a w Syrii rozprawa z niezadowolonymi skończyła się krwawą rzezią, zginęło prawdopodobnie ponad 100 osób. Niemniej sytuacja w obu krajach daleka jest od normalizacji. Kolejne protesty są niewykluczone, a szczególnie sytuacja w Syrii może wymknąć się spod kontroli.

Nic tak nie cementuje jak Izrael

Izraelska inwazja na Strefę Gazy mogłaby przynieść ukojenie zarówno Baszarowi Asadowi w Damaszku jak i paradoksalnie Hamasowi w Strefie Gazy. Nic tak nie jednoczy bowiem muzułmańskich społeczeństw na Bliskim Wschodzie jak agresywna polityka Izraela. Skupieni na kolejnej wojnie Syryjczycy i Palestyńczycy mogliby odpuścić swoim własnym rządom. Te również mogłyby, szczególnie Damaszek, skupić się na niczym niezakłócanej rozprawie z opozycją. Oczy świata skierowane byłyby gdzie indziej.

W efekcie kolejna wojna w Strefie Gazy mogłaby wzmocnić Syrię wewnętrznie, a i dla palestyńskiego Hamasu nie skończyłaby się polityczną klęską. Trudno wyobrazić sobie bowiem powrót do izraelskiej stałej okupacji Strefy, jak również brak reakcji międzynarodowej nawołującej do ukrócenia izraelskiej operacji. Nawet przegrana Hamasu na polu walki raczej nie skończyłaby się dla niego oddaniem władzy w Strefie.

Egipt i Arabia Saudyjska w kropce


Palestyńsko-izraelskie starcie miałoby jeszcze inne implikacje regionalne na korzyść Iranu. Postawiłoby ono rywala Iranu, Egipt w bardzo trudnej sytuacji.

Rządzący, w teorii przejściowo, krajem wojskowi zostaliby zmuszeni przez rosnące w siłę Bractwo Muzułmańskie do zdecydowanie ostrzejszej reakcji niż w czasie operacji "Płynny Ołów". Rozochocona rewolucją egipska ulica, która do tej pory nie afiszowała się z antyizraelskimi hasłami, mogłaby w takiej sytuacji wymóc na wojsku podjęcie radykalnych kroków z zerwaniem stosunków (choć to mało prawdopodobne) z Izraelem włącznie.

Niezależnie od postawy wojskowych konflikt u granic Egiptu oznaczałby dla Kairu falę uchodźców ze Strefy Gazy, która mogłaby powiększyć porewolucyjną destabilizację kraju. Również inny rywal Iranu, Arabia Saudyjska, zostałby postawiony w wypadku wojny w trudnej sytuacji. Nękany wewnętrznymi niepokojami na szyickim wschodzie kraju (inspirowanymi prawdopodobnie pośrednio przez Teheran) Rijad również musiałby zająć ostrzejsze stanowisko wobec Izraela, by uniknąć dalszego spadku autorytetu w kraju i w świecie muzułmańskim. Jakiekolwiek angażowanie się w sprawy palestyńskie byłoby jednak Rijadowi nie na rękę wobec istnienia sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi i rosnącej obawy przed wzrostem znaczenia Iranu w regionie właśnie, co pokazały wydarzenia w Bahrajnie.

Decyzja należy do Izraelczyków

Czy zatem Izrael zdecyduje się na powtórkę operacji "Płynny Ołów" wiedząc o grze Iranu dążącego do eskalacji konfliktu? Na razie izraelscy politycy ograniczają się do deklaracji o możliwości odwetu, ograniczając się do punktowych ataków odwetowych.

Być może na tym Tel Awiw poprzestanie dodając do tego eliminowanie konkretnych działaczy Hamasu. Należy jednak pamiętać, że izraelski rząd podlega społecznym naciskom, a Izraelczycy postawieni wobec coraz śmielszych palestyńskich ataków ostatnich dni mogą domagać się od gabinetu Benjamina Netanjahu mocniejszych kroków.

Sojusznicy Tel Awiwu, ze Stanami Zjednoczonymi na czele, z pewnością nie będą namawiać Netanjahu do ostrych przedsięwzięć, ale ostateczny głos będzie należał do jego gabinetu i Izraelczyków, których gniew może przewyższyć siłę zimnej kalkulacji.

Maciej Tomaszewski//gak/k

Źródło: www.tvn24.pl


11:28, 25.03.2011 /PAP

USA: Izrael ma prawo do odwetu

GATES Z WIZYTĄ NA BLISKIM WSCHODZIE

http://m.onet.pl/_m/9294d980a54680e6bcc842c1c03fff6d,14,1.jpg
Fot. PAP/EPAGates w Izraelu

Izrael ma prawo do odwetu za zamach bombowy i ataki rakietowe ostatnich dni, ale powinien działać ostrożnie, by nie zaszkodzić zmianom na Bliskim Wschodzie - oświadczył premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu sekretarz obrony USA Robert Gates.
Szef amerykańskiego resortu obrony złożył kondolencje rodzinom ofiar środowego wybuchu bomby na przystanku autobusowym w Jerozolimie, w którym jedna osoba zginęła, a ponad 30 odniosło rany.

Podkreślił też, że związki USA i Izraela w sferze bezpieczeństwa i obrony nigdy nie były silniejsze niż obecnie, ponieważ oba państwa muszą stawić czoło niepokojom w regionie.

Odwet tak, ale...

Gates, były szef CIA, powiedział, że Izrael ma prawo do odwetu za zamach bombowy i ataki rakietowe, które określił mianem "obrzydliwych aktów".

Jednocześnie jednak sugerował, że Izrael powinien działać ostrożnie, by uniknąć ryzyka "wykolejenia kursu zmian w krajach arabskich i muzułmańskich".

Amerykanie nalegają na rozmowy

Gates nalega na palestyńskich i izraelskich przywódców, by podjęli zdecydowane działanie na rzecz pokoju, pomimo ostatnich napięć. Jego zdaniem, polityczne zmiany w regionie stwarzają szansę na porozumienie. Netanjahu podkreślił, że Izrael jest gotów działać z "wielką siłą i wielką determinacją" przeciw atakom terrorystycznym. Jak dodał szef izraelskiego rządu, walka z terrorem leży we wspólnym interesie cywilizowanych krajów i żaden z nich nie może sobie pozwolić na jego tolerowanie.

Bomby i rakiety

W ostatnich dniach przedstawiciele kilku państw zachodnich oraz krajów w regionie, w tym Egiptu, apelowali, by izraelskie władze zachowały umiar - w obawie, że rząd Netanjahu może zdecydować się na frontalny atak na palestyńską Strefę Gazy, skąd wystrzeliwane są rakiety i pociski moździerzowe na Izrael.

mtom/k

Źródło: www.tvn24.pl


Użytkownik Kurczak edytował ten post 16.05.2011 - 19:47

  • 0

#24

Mehitabel.
  • Postów: 758
  • Tematów: 45
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Przy takich inforamcjach nie dziwota że Izrael zbroi się na potęgę:

20 tysięcy rakiet wymierzonych w Izrael

Libański Hezbollah planował wystrzelić w kierunku Izraela od 400 do 600 rakiet dziennie w wypadku konfliktu - twierdził izraelski wywiad w rozmowach z przedstawicielami USA. Informacje na ten temat można znaleźć w ujawnionych przez Wikileaks amerykańskich depeszach dyplomatycznych. Znalazły się tam też informacje na temat najważniejszego obecnie człowieka w Egipcie - gen. Mohammeda Tantawiego i króla Bahrajnu Hamada.

Zdaniem Izraela libański Hezbollah mógł zaatakować przy pomocy arsenału ok. 20 tysięcy pocisków.
Podczas spotkania Amerykanów z przedstawicielami izraelskiego wywiadu 18 listopada 2009 roku tak określono możliwości tej właśnie grupy zbrojnej:

"Hezbollah posiada ponad 20 tys. rakiet (...). Hezbollah przygotowuje się na długi konflikt z Izraelem, podczas którego ma nadzieję wystrzelić dużą liczbę rakiet każdego dnia. Przedstawiciel Mossadu ocenił, że Hezbollah będzie starał się wystrzelić 400-600 rakiet dziennie w Izrael, z czego 100 będzie wymierzonych w Tel Awiw. [Przedstwiciel wywiadu - red.] odnotował, że Hezbollah planuje utrzymać takie ataki przez co najmniej dwa miesiące" - czytamy w depeszy wysłanej przez Amerykanów.


Tyle że niedawno uruchomiony system obrony antyrakietowej "Żelazna kopula" może te plany pokrzyzować,wczoraj po raz pierwszy obronił terytorium Izraela przed atakiem rakietowym:

Iron Dome works in combat, intercepts Katyusha rocket


The Iron Dome counter-rocket defense system intercepted a Grad-model Katyusha rocket fired from the Gaza Strip on Thursday, proving its capabilities in combat for the first time.

IDF sources said the rocket was detected shortly after it was launched in the direction of Ashkelon, south of which a battery was deployed on Monday.


  • 0

#25

Mehitabel.
  • Postów: 758
  • Tematów: 45
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Od rana trwa zmasowany ostrzał Izraela przez Hamas,używane są ciężkie rakiety typu Grad.

Około miliona osób musiało udać się do schronów kiedy okazało się że jednym z celów ostrzału jest izraelski reaktor atomowy w Nahal Soreq.
Jednocześnie coraz efektywniej pociski są przechwytywane przez "Żelazną kopułę":

Savage missile blitz from Gaza sends a million Israelis to shelters

Before dawn Saturday, April 9, Hamas inflicted its heaviest missile blitz yet on southern Israel. - acting now on guidelines from the Lebanese Hizballah. More than a dozen heavy Grad missiles were aimed at seven Israeli cities injuring 10 civilians. One exploded in the sand dunes of Palmahim, aimed at Israel's nuclear research reactor at Nahal Soreq, More missiles landed south of Kiryat Gat, Ofakim, Beersheba and Ashkelon. Sirens sent people running for cover in Gedera and Gan Yavneh. The two Iron Dome systems deployed last week intercepted six of the Grad missiles fired at Beersheba, Ashkelon and Ashdod.


  • 0

#26 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

14:30, 10.04.2011 /PAP, Reuters

Hamas i Izrael chcą zawieszenia broni

OBIE STRONY CHCĄ SPOKOJU. WALKI USTANĄ?

Ghazi Hamad, wiceminister spraw zagranicznych rządu Hamasu zapowiedział, że ugrupowanie zaprzestanie ataków na południowy Izrael, jeśli strona izraelska wstrzyma operacje wojskowe przeciwko bojownikom w Strefie Gazy. Wcześniej minister obrony Izraela Ehud Barak oświadczył, że strona izraelska jest gotowa przystać na rozejm, jeśli będą go przestrzegać także bojownicy.

Minister obrony Izraela Ehud Barak podkreślał także, że strona izraelska nie będzie tolerować ostrzałów i będzie działać "stosownie do tego, co się wydarzy". Na pytanie, czy Izrael rozważa rozpoczęcie ofensywy lądowej w Strefie Gazy wymierzonej w Hamas, odparł, że rozważane są wszystkie opcje, ale może nie być to konieczne.

Zostanie przywrócony spokój?

Izraelski premier Benjamin Netanjahu ostrzegł natomiast Hamas przed "jeszcze mocniejszymi uderzeniami", jeśli palestyńskie ugrupowania będą kontynuować ataki. - Jeśli trwać będą kryminalne ataki na wojskowych lub cywilów izraelskich, reakcja Izraela będzie o wiele ostrzejsza - przestrzegł Netanjahu przed cotygodniowym posiedzeniem rządu.

- Organizacje palestyńskie nie są zainteresowane eskalacją - powiedział rzecznik Hamasu, Sami Abu Zuhri. - Jeśli Izrael zatrzyma swoją agresję, byłoby naturalne, że zostanie przywrócony spokój - dodał.

Wymiana ciosów

W nocy z soboty na niedzielę sytuacja się uspokoiła, a obie strony powstrzymały się od ataków. Tymczasem w niedzielę rano izraelska armia poinformowała, że palestyńscy bojownicy wystrzelili w kierunku południowego Izraela trzy pociski moździerzowe. Nikt nie został ranny, ale izraelskie media przekazały, że w wyniku ostrzału zakłócone zostały dostawy elektryczności.

Według armii, w ciągu ostatnich 48 godzin na Izrael spadło 120 palestyńskich pocisków rakietowych i moździerzowych. Część z nich została przechwycona przez dopiero co uruchomiony system przeciwrakietowy "Iron Dome".

Lotnictwo izraelskie dokonuje od czwartku systematycznych nalotów na Strefę Gazy, po tym jak wystrzelona ze Strefy rakieta trafiła w izraelski autobus szkolny poważnie raniąc jednego ucznia i kierowcę. Od czwartku w izraelskich nalotach zginęło co najmniej 18 Palestyńczyków, a ok. 70 zostało rannych.

mk,ant//kdj,tr

Źródło: www.tvn24.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 10.04.2011 - 17:42

  • 0

#27 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

13:58, 13.04.2011 /tvn24.pl, Reuters, Debka.com

Izraelski atak za sprzedaż broni chemicznej z Libii?

DEBKA.COM: REBELIANCI HANDLOWALI Z HAMASEM I HEZBOLLAHEM

Tajemniczy atak rakietowy w Sudanie mógł mieć związek z transakcją libijskich rebeliantów z terrorystami. 5 kwietnia w zamachu miał zginąć jeden z liderów Hamasu, odpowiedzialny za zakup broni. Według izraelskiego portalu Debka.com, to była akcja sił specjalnych Izraela, której celem było udaremnienie transportu broni chemicznej z Libii do Palestyny i Libanu.

5 kwietnia pocisk rakietowy trafił w hyundaia jadącego w pobliżu lotniska w mieście Port Sudan, zabijając dwóch mężczyzn. Pięć dni później władze Sudanu oświadczyły, że mają "niezbity dowód" na udział Izraela w ataku: szczątki pocisku typu powietrze-ziemia AGM-114 Hellfire.

Izraelskie komando w Sudanie?

Według Chartumu, izraelski helikopter Apache miał nadlecieć od strony Morza Czerwonego, a następnie odpalić pocisk w kierunku celu. Według innej wersji, pocisk odpalono z samolotu bezzałogowego.
Zupełnie inną wersję przedstawia Debka, izraelski portal specjalizujący się w tematyce wywiadowczej i terroryzmu. Według jego źródeł, akcję w Sudanie przeprowadził oddział komandosów, który dokonał desantu z Morza Czerwonego. Samochód zniszczono pociskiem typu ziemia-ziemia, a celem były dwie osoby odgrywające ważne role w irańsko-palestyńskiej siatce przemytu broni przez Sudan.

Chartum twierdzi, że obaj mężczyźni byli obywatelami Sudanu i zaprzecza doniesieniom, że w aucie był wysoki działacz Hamasu Abdel-Latif al-Ashqar. Al-Ashqar odpowiada (odpowiadał?) w organizacji za uzbrojenie. Zastąpił Mahmouda al-Mabhouha, zabitego przez agentów Mossadu w Dubaju w 2010 r.

Według Debki, wbrew oficjalnym doniesieniom, hyundai jechał nie z lotniska w Port Sudan, a z miasta Atbara na północnym wschodzie Sudanu. Atbara to siedziba jednej z największych i najbardziej brutalnych siatek przemytu broni operujących z Sudanu.

Libijscy rebelianci sprzedali gaz terrorystom?

Wschodnia część Sudanu od dawna służy za trasę przerzutu broni, która trafia następnie przez egipski Półwysep Synaj i podziemne tunele do palestyńskiej Strefy Gazy, rządzonej przez Hamas. Atak 5 kwietnia może mieć związek z transportem broni chemicznej z libijskiego Bengazi do Libanu i Strefy Gazy.

Pod koniec marca wysocy oficerowie oddziałów rebelii sprzedali Hezbollahowi i Hamasowi tysiące pocisków chemicznych z magazynów wojskowych, które wpadły w ręce przeciwników Kaddafiego wokół Bengazi – donosi Debka. Rebelianci mieli przekazać ok. 2 tys. pocisków z gazem musztardowym i ok. 1,2 tys. pocisków z gazem działającym na układ nerwowy za kilka milionów dolarów w gotówce.

Transport miał powędrować tradycyjnym szlakiem – przez Sudan.

Nie pierwszy raz

Izrael już wcześniej przeprowadzał akcje zbrojne na terytorium Sudanu, aby powstrzymać napływ broni do Palestyny i Libanu.

W marcu 2009 roku Tel Awiw przyznał się do ataku na konwój wiozący broń dla Hamasu. Do nalotu izraelskich F-16 doszło w styczniu 2009. W operacji zniszczono 23 ciężarówki wiozące 120 ton sprzętu wojskowego, w tym irańskie rakiety "Fadżar-3", które po odpaleniu ze Strefy Gazy mogłyby zagrozić celom w Tel Awiwie.

gak//kdj

Źródło: www.tvn24.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 13.04.2011 - 18:31

  • 0

#28 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

07:41, 30.04.2011 /PAP

"Przestańcie uznawać Izrael"

KONTROWERSJE WOKÓŁ WEWNĄTRZPALESTYŃSKIEGO POROZUMIENIA

Rządzący na Zachodnim Brzegu Fatah musi wycofać się z uznawania Izraela po tym, jak państwo żydowskie odrzuciło palestyńskie porozumienie o jedności narodowej - uznał premier Strefy Gazy z ramienia radykalnego Hamasu, Ismail Hanija.

- Obecność syjonistycznego bytu na naszej ziemi jest bezprawna i nie ma możliwości jego uznania - powiedział Hanija. Jego zdaniem, uznawanie Izraela nie może być usprawiedliwione zwłaszcza po odrzuceniu przez Tel Awiw "praw Palestyńczyków i (ich) jedności".

Premier Strefy Gazy wyraził też przekonanie, że tym razem porozumienie skłóconych ze sobą palestyńskich ugrupowań powiedzie się ponieważ wyciągnęły one wnioski z przeszłości, a ponadto zmieniła się sytuacja w świecie arabskim.

Koniec dwuwładzy?
Porozumienie między dwoma wrogimi wobec siebie od kilku lat ugrupowaniami - Fatahem i Hamasem - ma położyć kres dwuwładzy panującej na terytoriach palestyńskich. Zostało wynegocjowane przez Egipt i obwieszczone niespodziewanie w środę. Zakłada utworzenie tymczasowego rządu, możliwego do zaakceptowania zarówno przez władze Zachodniego Brzegu (Fatah), jak i Strefy Gazy (Hamas). Wstępne porozumienie, które ma być podpisane w przyszłym tygodniu, przewiduje, że palestyński rząd jedności narodowej sprawowałby władzę do czasu wyborów prezydenckich i parlamentarnych. W ramach umowy u władzy pozostałby prezydent Mahmud Abbas (Fatah). Dymisje musieliby natomiast złożyć premierzy Zachodniego Brzegu i Strefy Gazy.

Izrael stawia ultimatum

Izrael odmawia jednak zgody na palestyńskie porozumienie zjednoczeniowe, ponieważ za partnera do rozmów uznaje jedynie umiarkowany, świecki Fatah. Państwo żydowskie uważa Hamas za ugrupowanie terrorystyczne i nie chce z nim negocjować pokoju dopóty, dopóki ta fundamentalistyczna islamska organizacja nie przestanie stawiać sobie za cel zniszczenie Izraela. Hamas zbrojnie przejął kontrolę nad Strefą Gazy w czerwcu 2007 roku. Od tego czasu na terytoriach palestyńskich panuje faktyczna dwuwładza.

jak//gak

Źródło: www.tvn24.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 30.04.2011 - 12:49

  • 0

#29 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

16:08, 01.05.2011 /PAP

Wstrzymali transfer pieniędzy dla Palestyny

IZRAEL ZAWIESIŁ PRZEKAZANIE NALEŻNOŚCI PODATKOWYCH

Izrael zawiesił transfer pieniędzy dla Autonomii Palestyńskiej. Jest to reakcja na zawarte niedawno porozumienie palestyńskich ugrupowań - prezydenckiego Fatahu i radykalnego Hamasu. Ten drugi uznawany jest przez Izrael za ugrupowanie terrorystyczne.
Minister finansów Izraela Juwal Steinic powiedział, że zawiesił w tym tygodniu transfer 300 milionów szekli, czyli prawie 60 milionów euro. W wywiadzie dla wojskowego radia Steinic oświadczył, że obawiał się, że przekazane pieniądze mogą być wykorzystywane przez Hamas.

Przekazywanie należności podatkowych zapewnia Abbasowi, który faktycznie sprawuje władzę tylko na Zachodnim Brzegu Jordanu, równowartość 1-1,4 mld dolarów rocznie, czyli dwie trzecie całego budżetu.

Jeśli Palestyńczycy mogą udowodnić, że nie ma wspólnego funduszu władz palestyńskich i Hamasu w Gazie, sądzę, że przemyślimy sprawę - powiedział Steinic. Dodał, że Izrael wcześniej wstrzymywał już przekazywanie należności z podatków: w czasie powstania palestyńskiego w 2000 roku.

Porozumienie palestyńsko-palestyńskie


Wstępne porozumienie zawarte w środę zakłada utworzenie tymczasowego rządu jedności narodowej do czasu wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Porozumienie zostało skrytykowane przez przywódców izraelskich, którzy wykluczają współpracę z Hamasem.

W ramach umowy u władzy pozostałby prezydent Abbas. Dymisje musieliby jednak złożyć premierzy Zachodniego Brzegu Jordanu i Strefy Gazy. Hamas zbrojnie przejął kontrolę nad Strefą Gazy w czerwcu 2007 roku. Od tego czasu na terytoriach palestyńskich panuje faktyczna dwuwładza.

dan//gak

Źródło: www.tvn24.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 01.05.2011 - 21:02

  • 0

#30

bo16q.
  • Postów: 69
  • Tematów: 4
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Izrael wzywa Abbasa do zerwania podpisanego dziś porozumienia z Hamasem.

edycja cisz:

A źródło?

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych