Skocz do zawartości


Zdjęcie

Życie wieczne


  • Zamknięty Temat jest zamknięty
65 odpowiedzi w tym temacie

#1

Dam_Son.
  • Postów: 40
  • Tematów: 2
  • Płeć:Nieokreślona
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam! Od pewnego czasu zastanawia mnie pewien aspekt życia wiecznego. Otóż wyobrażam je sobie jako szczęśliwe spełnienie wszystkich marzeń człowieka, jego oczekiwań i ukrytych pragnień. Jednak po zagłębieniu się w ten temat, wizja wiecznego życia zaczęła mnie przerażać.

W naszym doczesnym życiu wszystko jest zależne od czasu, chcemy spełnić swoje zamierzenia, doświadczyć niezapomnianych wrażeń nim nasz czas się skończy. Świadomość śmierci daje nam pewnego rodzaju komfort jak i motywacje, wiemy, że jeżeli coś nam nie wyjdzie, bądź jeżeli życie zacznie nas "nudzić" zawsze pozostaje nam śmierć. Śmierć, czyli w przekonaniu większości ludzi wizja kolejnego etapu, wyzerowania konta.

Według biblii po śmierci przenosimy się do lepszego świata (bądź do piekła, ale nie będę brał tego teraz pod uwagę), w którym każdy jest piękny, młody, szczęśliwy i żyje wiecznie. I to właśnie słowo "wiecznie" nie napawa mnie optymizmem. Wyobraźcie sobie:

Żyjesz w raju już 70mld lat. Zrobiłeś już wszystko co tylko można, zapewniałeś sobie "szczęśliwość" i wszystko już widziałeś. Życie zaczyna cię nudzić, nie masz co ze sobą zrobić, nic nie jest w stanie cię uszczęśliwić gdyż wszystko jest dla ciebie oklepane, banalne, bo po prostu robiłeś to wszystko już niezliczoną ilość razy. Krążysz po raju i nie masz co ze sobą zrobić. Nie masz już o czym rozmawiać z innymi bytami, gdyż każdy możliwy temat został już poruszony i dogłębnie zbadany miliony razy. Co wtedy? Przecież nie możesz umrzeć musisz "być" dalej. W nieskończoność...

Starałem się sobie jakoś ten problem wytłumaczyć i doszedłem do dwóch możliwych rozwiązań:
1. Gdy życie wieczne zaczyna nas nudzić, odwiedzamy Boga i prosimy o wyzerowanie pamięci, tak aby można było odkrywać raj na nowo. Zachowując przy tym tylko poczucie własnej tożsamości.
2. Gdy życie wieczne zaczyna nas nudzić, "naciskamy przycisk bezpieczeństwa" i zapadamy w coś w rodzaju snu, który może trwać dopóty, dopóki nie odczujemy potrzeby powrotu do raju. (Wersja mniej optymistyczna).

Jakie są wasze domysły i przemyślenia?

P.S. Przepraszam za brak akapitów ale mam jakiś problem z całym panelem bbcodes, a zwykłe "spacjowanie" nie działa.

Użytkownik Dam_Son edytował ten post 04.07.2010 - 19:12

  • 0

#2

kananod.
  • Postów: 90
  • Tematów: 15
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Jako trzeci punkt można dodać jeszcze, że życie wieczne jest niepojęte dla ludzi. Nigdy nie uda nam się dociec prawdy ze względu ograniczonych możliwości naszego umysłu.
  • 2

#3

skrzypus.
  • Postów: 51
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Nieszczególna
Reputacja

Napisano

A może i czwarta możliwość, po jakimś okresie czasu w raju, mamy możliwość powrotu na Ziemie lub dojście świata równoległego, jako nowa postać i zdobywanie od początku wiedzy.
  • 0

#4

Pisaq.
  • Postów: 283
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Skillorzzo dobrze gada, polać mu! :D

Bóg jest wszędzie, a więc i w każdym z nas. Mamy niby boski pierwiastek, duszę czy coś takiego, przez co jesteśmy do niego podobni (czy jakoś tak). Mając do dyspozycji powyższe informacje, wyobraź sobie człowieka jako kawałek płynnego metalu, który łączy się z większym jego kawałkiem (bogiem) na kształt złego terminatora z filmu Terminator 2.

Innymi słowy, jako że jest to niepojęte możemy sobie bajać, jak to od zawsze członkowie każdej religii mieli w zwyczaju. Najwyżej powstanie nowa sekta niszczona przez kościół i państwo z wielką zawziętością... lub nie.
  • 0

#5

Darkan.
  • Postów: 120
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jeśli coś takiego istnieje to zapewne nie ma tam tego czego doświadczyliśmy na ziemi. Nie ma czasu, przestrzeni, nie jesteśmy duszkami fruwającymi w chmurkach. Jeśli raj istnieje to jest to coś całkiem innego, coś czego nie da sie opisać i sobie tego wyobrazić.

jest niepojęte dla ludzi

nuff said
  • 0

#6

CherubUltima.
  • Postów: 42
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Życie czlowieka jest prosta linia, zaczyna sie w momencie narodzin i konczy w chwili smierci. To dla nas oczywiste. W naszym marnym pojmowaniu rzeczywistosci, wszystko ma swoj poczatek i koniec. Dlatego nie potrafimy wyobrazic sobie co było przed Bogiem lub przed powstaniem wszechswiata. Prawa, ktore rzadza swiatem materialnym nie pozwalaja czlowiekowi na choćby wyobrazenie sobie takich mozliwosci a co dopiero ich poznanie i zrozumienie. Smierc ciala fizycznego jest tylko przystankiem na dlugiej drodze, ktora pokonuje nasza swiadomosc. Gdy dusza opusci skafander(ciało) w któym mogła poruszać się w swiecie fizycznym, wychodzi poza czas. Wtedy obowiozuja juz inne prawa i zasady, o ile w ogole sa jakies ograniczenia, ktorych jak dotad jeszcze nie poznalismy. Stamtad jeszcze nikt nie wrocil i nie opowiedział, wiec watpie zeby za tego zycia bylo nam dane dowiedziec sie co jest dalej.
  • 0

#7

nerka123.
  • Postów: 47
  • Tematów: 7
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Moim zdaniem, gdy człowiek umiera jego dusza wedruje do świata równoległego, co oczywiście wiąże się z utratą pamięci. (I tak w nieskończoność, nie biorąc pod uwagę "dnia ostatecznego", który zakończy wszystko, jezeli oczywiście nadejdzie)
  • 0

#8

Guy Fruit.
  • Postów: 111
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja Bardzo zła
Reputacja

Napisano

Hm....Ciekawe przemyślenie.Ale nie ma sie czym przejmować jak na moje.To wszytko tam (mam nadzieje) opiera się na innych zasadach.Jeżeli jest wieczność (u boku Boga) to jest oczywistym ,że zgotował wieczne atrakcje.Wydaję mi się ,że tam żyjesz na zasadzie tu i teraz (terażniejszość) ,nie czujesz zmęczenia,poruszasz sie za pomocą myśli i przedewszystkim jesteś u żrodła rajskiej energii ,która napewno cieszy na nieskończoność i jeszcze dłużej.Ja osobiście nie mam wątpliwości co do tego ,że istnieje wieczność.Pomogła mi w utrzymaniu tego zdania jedna książka człowieka Paula Bruntona pt. ''Przebudzenie Boga'' . I dam cytat pewnego człowieka Lao-tsy ^^

Spokój zwany jest prawem powrotu,
Prawo powrotu zwie się wiecznością.
Poznanie wieczności zwie się oświeceniem,
Ignorować wieczność to ściągać na siebie nieszczęście,
Poznać wieczność to być wielkiej Duszy.
  • 0

#9

rgppanc.
  • Postów: 498
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Moim zdaniem nie należy pojmować życia wiecznego według ziemskich kategorii. To nie chodzi o to, że każdy będzie "piękny, młody i szczęśliwy". To raczej będzie zupełnie odmienny stan postrzegania, bezosobowy, jakiś błogi spokój i pogoda ducha, stan spełnienia, który nigdy się nie nudzi i jakiego nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić używając zmysłów, w jakie wyposażone są nasze śmiertelne ciała.
  • 1



#10

Zupek.
  • Postów: 8
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Moim zdaniem nie powinno nas to interesować. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Będzie jak będzie. Ale biorąc pod uwagę to co piszecie to możliwe że będzie tak:

- człowiek jest zawsze spełniony
- po prostu leży, siedzi i nic nie potrzebuje

A po za tym zapytaj księdza który i tak nie wie ;d
  • 0

#11

Mischakel.

    Ataman

  • Postów: 762
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Może naszą prawdziwą formą nie jest ciało, a to, co nazywamy duszą...
Kiedyś tak sobie myślałem (w kategoriach "jak to by mogło wyglądać"), że może po śmierci ciała nasza dusza staje się istotą z jakimiś zdolnościami telekinetycznymi i w ogóle "supermocami" :) Że staje się wieczna i niezniszczalna i wędruje przez wszechświat spotykając po drodze inne cielesne cywilizacje i wybiera wtedy, czy je po prostu ominąć, czy im pomóc, czy nawet przeszkodzić przy użyciu swoich mocy :D
Ale to tylko mój dosyć dziwny pewnie filozoficzno-fantastyczny wywód myślowy :D
To znaczy, że może po śmierci stajemy się jakąś istotą wyższą, która być może nie odczuwa już uczuć tak jak człowiek, nie ma formy materialnej a więc wyglądu i narządów, nie ma imienia i jest samotna... Taka wizja kosmicznego wędrowca, którego celem jest... Iść przed siebie. Wydaje się bez sensu, ale jeżeli kiedykolwiek moglibyśmy pojąć wieczność, to pewnie czekają nas jeszcze setki lub tysiące lat badań.
Mam nadzieję, że nikt nie ma mnie za oszołoma :D
  • 0

#12

Mishka.
  • Postów: 310
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Ja myślę, że "życie wieczne" wygląda na wieczne tylko z naszej perspektywy, natomiast to, co nazywamy "Niebem" leży jakby poza czasem. Więc 70 mld lat minie tam niezauważenie. Prawdopodobnie w ogóle brak będzie upływu czasu a także jego odczuwania. Tak, jakby ten wymiar w ogóle nie istniał. Skrócenie czasu, żeby nie wiem w jakich proporcjach, nie daje takiego efektu, bo skoro życie jest wieczne (czyli dąży do nieskończoności), to zawsze w końcu dotrzemy do granicy wytrzymałości, natomiast w środowisku bezczasowym nigdy się niczym nie znudzimy, bo czas nie będzie płynąć
  • 0

#13

Dager.
  • Postów: 3079
  • Tematów: 64
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zgodzę się z takim pojęciem "wieczności", jako innej, nieznanej nam wartości. To musi być zupełnie nowa jakość, doznanie czegoś, co staramy się rozpoznać, nie mając o tym żadnej wiedzy.
  • 0



#14

Vallentine.
  • Postów: 4
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie wierze w zycie wieczne, nie z pobudek religijnych ale z czystej logiki. Zakladajac, ze wszystko co istnieje, wszystko, istnieje tylko dlatego, ze posiada jakas energie to wszystko w koncu przemija poniewaz nie ma (a przynajmniej nie powinna istniec) formy energii ktorej byt bylby nieskonczony. Wszystko w koncu sie konczy, komorki umieraja, gaz w gwiazdach sie wypala, promieniowania, fale, materia ulegaja rozkladowi, mysl ktora ponoc tez jest energia - rownierz przemija.

Wiele religii/systemow filozoficznych okresla dusze jako jedyna rzecz istniejaca wiecznie i nie poddajacej sie przemiana, co przes to rozumiec? Otoz wszystko w koncu przemija, fakt, ale nic nie ginie. To sformulowanie stare jak swiat ale uwazam, ze idealnie oddaje istote istnienia. Ingerencja ktora pozwolilaby na to by nasza jazn, albo cokolwiek istnialo niewzruszone przez wiecznosc jest niczym innym jak absolutem ktorego nie umiejemy pojac i nie pojmiemy, nie z racji budowy naszych mozgow czy czegos w te strone ale z racji tego, ze sami to okreslamy tak a nie inaczej. Takie pojecia pierwotne ktorych nie umiemy wyjasnic inaczej niz samymi pojeciami pierwotnymi.

Jak juz mowilem, rozne systemy okreslaja dusze, nie ludzka ale po prostu - dusze - metafizyczny byt bedacy wszedzie i nigdzie (znowu pojecia pierwotne), ale jest to dla mnie malo przekonujace okreslenie. Ponoc zwierzeta maja dusze, my, rosliny, przedmioty jak kamienie, ciala niebieskie itepe. Ale dlaczego ludzie nazywajacy to wszystko ograniczaja sie tylko do rzeczy ktore sami wybiora? istoty zywe, jakie my znamy, zbudowane sa w podobny sposob: samowystarczalne komorki tworza na swoje podbienstwo systemy narzadow ktore tworza okreslona calosc, zas sama calosc wykonuje te same czynnosci co komorka plus dodatkowe, na jakie pozwala bardziej wielplaszczyznowa budowa. Ludzkie cialo dziennie traci tysiace komorek i na ich miejsce powstaja nowe.

Wg fizyki kwantowej wszystko co istnieje w taki sposb, ze mozemy to objac jakimkolwiek ze zmyslow, wszystko jest jedna harmonijna caloscia. RAW pisal o superjazni, o jednym tzw mega umysle, mega ciele jakim jest wszechswiat. Zakaldajac, ze wszyscy jestesmy tylko czastkami universum, wliczajac w to virusy, malutkie komorki a takze systemy planetarne, gwiazdy tysiackrotnie wieksze od slonca i gromady galaktyk wtedy jedyna rzecza jaka mozna nazwac wiecznie zywa jest nic innego jak wszechswiat. Ale nauka juz stwierdzila, ze o ile poczatek istnienia wszechswiata nie jest do konca pewny, o tyle jego koniec jest (aktualnie) niepodwazalny.

Teraz wroce do tego co napisalem na poczatku: co to jest to zycie? Czy wszechswiat zyje? Ludzie uzywajac tego sformulowania nadali mu oczywiscie wymogi: zdolnosc wzrostu, wydalania, wyodrebnienie ze swiata zewnetrznego. Mozna sie o to klocic, ale wszechswiat nie zyje. Nie jest organizmem zywym. Dlaczego? Z bardzo prostego wzgledu - termin okreslajacy zycie zostal stworzony przez ludzi jako okreslenie systemow biologicznych istniejacych TYLKO na naszej planecie (dopiero potem zaczeto szukac "zycia" za jakie my takie a nie inne uwazamy poza nasza planeta). Zycie wieczne z racji samej etymologii obu slow nie ma prawa istniec w sposob pojmowalny przez nas. Tak samo jak wszelkie pojecia pierwotne i gdybanie o absolucie, wiecznosci, transcendetalizmie itepe. Mozna sie o to klocic ale zawsze sprowadzimy sie do 3 wyjsc: nie potrafimy tego objac glowa; jest to sprawka Boga i (czyt znowu nie potrafimy tego pojac); albo ptorafimy to pojac i temu negujemy (lub zatwierdzamy jak mozliwe).

Perspektywa zycia wiecznego, patrzac na to bez zbednego filozofowania z mojej strony, jest dla mnie calkowicie zrozumiala. To po prostu byt niewzruszony przez dzialania zewnetrzne. Idealny rozrost na miejsce ubytku lub brak calkowitego ubytkyu. Jednak, jezeli mialoby ono wygladac jako ubytek=rozrost to nie jest to zycie wieczne ale zwykle przemijanie jak kazde inne - tyle, ze idealnei harmonijne. Zas jezeli zycie wieczne mialoby byc calkowitym brakiem "ubywania" wtedy jest to nic innego jak niesmiertelnosc. A ta, podobnie jak chcoiazby energia perpetualna nie maja racji istnienia.

Oczywiscie, zakladajac, ze Bog nie istnieje. A nawet jesli istnieje to i tak tego nie zrozumiemy.

EDIT: tatik
Jeśli się zjawisz ponownie na forum zmień avatarka na regulaminowy czyli do 20 KB

  • 0

#15

Arkadiusz.

    Pilot in command

  • Postów: 757
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Nie można mówić o świadomości bytu dotyczącej jego bytowania w wieczności. Szczęścia, które otrzymuje byt także nie można traktować w sposób ziemski, a więc w większym lub mniejszym stopniu materialny. Prosty przykład: ktoś interesuje się fotografią, ale pstryka prostym kompaktem. Chce się rozwijać, chciałby mieć bardziej zaawansowany aparat. Wie, że kiedy wejdzie w jego posiadanie, będzie mógł odkrywać nowe ścieżki w fotografii, co przyniesie mu satysfakcję. Satysfakcja to szczęście, jednak aby do niego dotrzeć trzeba przejść pewną drogę, a więc na ten aparat trzeba zarobić, aby zarobić, konieczna jest praca, pracę trzeba znaleźć. Można aparat ukraść, ale wtedy ryzykuje się karę, którą nakłada państwo, ale też konflikt moralny z samym sobą. Oczywiście po zdobyciu urządzenia czas na naukę, odkrywanie tych nowych ścieżek, kreowanie. Człowiek zostaje najlepszym fotografem w mieście, w kraju, w końcu na świecie. Czuje się szczęśliwy, ale są w nim obawy, że znajdzie się ktoś jeszcze lepszy. Jest to jednak szczęście w jednym aspekcie, bo można czuć się szczęśliwym z noszenia tytułu najlepszego fotografa świata, a jednocześnie borykać się problemami codzienności - ktoś bliski ciężko zachoruje, padnie się ofiarą zdrady, oszustwa. Jeśli tak nie jest, obawiamy się, że tak może się stać. Wieczne szczęście to bezgraniczne zaspokojenie wszelkich potrzeb wraz z wyeliminowaniem potrzeby odnoszenia tego stanu do upływu czasu. Jest to szczęście doskonale dobre, a więc takie w którym nie widzimy kresu jego trwania i nie odczuwamy potrzeby rysowania wykresu od A do B. Nie ma nic co mogło by je zmącić, ale i my nie chcemy, aby coś takiego zaistniało.
  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych