Skocz do zawartości


Zdjęcie

Jak odeprzeć inwazję Obcych ?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
133 odpowiedzi w tym temacie

#31

Daikin.
  • Postów: 248
  • Tematów: 16
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Skoro tak bardzo uczłowieczamy OBCYCH i pakujemy im spluwy do łap (lub macek albo co tam mają) to warto też zwrócić uwagę na jeden fakt. Ziemianie wysłali na Księżyc i Marsa oraz cholera wie gdzie sondy ale nie słyszałem by chociaż jedna była uzbrojona chociażby na wszelki wypadek.
Więc może OBCY użyli by broni typu; własny urok osobisty.
  • 0



#32

Florek.
  • Postów: 372
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie potrafię określić w co może być uzbrojona piechota Obcych, ale ich statki bez wątpienia dysponują rodzajem broni który paraliżuje układy elektroniczne. Spotkałem się z relacjami opisującymi kilka przypadków w których myśliwce (zarówno te produkcji radzieckiej jak i te produkcji amerykańskiej) po zbliżeniu się do jednostek UFO ulegały swojego rodzaju "paraliżowi". Padała cała awionika.
Stawia nas to w bardzo niekorzystnej sytuacji. Nawet jeżeli nasze myśliwce zbliżą się na odległość umożliwiającą użycie przeciwko jednostce Obcych pocisków rakietowych powietrze-powietrze, to pokładowy system naprowadzania pocisków może ulec sparaliżowaniu zanim dojdą celu.

Przy okazji, nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale nigdzie nie wspomina się o nawiązaniu kontaktów radarowych z jednostkami Obcych.
Często się zdarza że jednostki Obcych które były obserwowane wizualnie, nie zostały wykryte przez stacje radarowe.
Wskazuje to na prawdopodobne posiadanie przez jednostki Obcych urządzeń zakłócających/rozpraszających lub absorbujących fale radarowe.

Znamienny jest fakt że jednostki Obcych bardzo rzadko pojawiają się za dnia. Zwykle nocą, kiedy niemożliwe jest zaobserwowanie z powierzchni ziemi kształtów i powierzchni kadłubów ich statków. Widać tylko światła. Wskazuje to że nie są jeszcze gotowi do otwartej konfrontacji.
Bywa że szlająją się nad danym miejscem przez całą noc, ale kiedy zbliża się dzień odlatują.
Wspominałem przypadek gdy 18 grudnia 2009 roku statek Obcych w kształcie piramidy o średnicy 1,5 kilometra wisiał przez kilka godzin nad Moskwą. Odleciał o świcie. Zastanówmy się, jak byśmy zareagowali gdyby nie odleciał i został nad Moskwą na czas dnia ?

Obecnie na Ziemi żyje 6,8 miliarda ludzi. Jest nas z pozoru dużo.
Warto jednak zauważyć że w 2003 roku amerykańskie wojska w sile 300 tysięcy żołnierzy zdołały w ciągu miesiąca zająć liczący 30 milionów obywateli Irak. Przy analogicznej przewadze technologicznej Obych, ich armia w sile 68 milionów żołnierzy mogła by opanować całą Ziemię.
Uważam że w razie destantowania przez Obcych armii inwazyjnej, w pierwszej kolejności należy podjąć akcje dywersyjne zmierzające do przerwania linii zaopatrzeniowych między wojskami inwazyjnymi Obych na Ziemi a ich flotą na orbicie Ziemi.
Dzięki temu oddziały frontowe Obcych będą miały trudności z uzupełnianiem strat, co zwiększy szanse naszych regularnych wojsk (główny ciężar walk spadnie na nasze dywizje pancerne).
Warto będzie - stylem afgańskich mudżahedinów - podchodzić nocami pod lądowiska Obych z ręcznymi wyrzutniami przeciwlotniczymi i atakować ich lądujące statki transportowe.

Na poniższym nagraniu zarejestrowano prawdopodobnie bardzo dużą, zakamuflowaną jednostkę Obcych która pojawiła się nocą nad Izraelem w 1996 roku:

Święce geometryczne płaszczyzny które na pierwszy rzut oka wydają się być obiektami, w rzeczywistości były nie obiektami lecz świecącymi fragmentami powierzchni bardzo dużego, niewidocznego na tle nocnego nieba obiektu.

Użytkownik Florek edytował ten post 13.01.2010 - 17:31

  • 0

#33

Ill.

    Nawigator

  • Postów: 1656
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie potrafię określić w co może być uzbrojona piechota Obcych, ale ich statki bez wątpienia dysponują rodzajem broni który paraliżuje układy elektroniczne. Spotkałem się z relacjami opisującymi kilka przypadków w których myśliwce (zarówno te produkcji radzieckiej jak i te produkcji amerykańskiej) po zbliżeniu się do jednostek UFO ulegały swojego rodzaju "paraliżowi". Padała cała awionika.
Stawia nas to w bardzo niekorzystnej sytuacji. Nawet jeżeli nasze myśliwce zbliżą się na odległość umożliwiającą użycie przeciwko jednostce Obcych pocisków rakietowych powietrze-powietrze, to pokładowy system naprowadzania pocisków może ulec sparaliżowaniu zanim dojdą celu.

Niekoniecznie, taki efekt może być np. skutkiem zastosowanego napędu. Nie wiemy na jakich zasadach działałby taki napęd, ale możliwe, że powoduje jakiegoś typu zakłócenia elektromagnetyczne. Jeśli to jest broń, to raczej coś w stylu "paralizatora", czyli raczej broń typowo obronna.

Przy okazji, nie wiem czy zwróciliście uwagę, ale nigdzie nie wspomina się o nawiązaniu kontaktów radarowych z jednostkami Obcych.
Często się zdarza że jednostki Obcych które były obserwowane wizualnie, nie zostały wykryte przez stacje radarowe.
Wskazuje to na prawdopodobne posiadanie przez jednostki Obcych urządzeń zakłócających/rozpraszających lub absorbujących fale radarowe.

To też może być kwestia zastosowanej technologii, która może "przy okazji" ukrywać przed falami radiowymi. Inna rzecz, że nie wszystko co się wydaje być statkiem Obcych jest nim.

Znamienny jest fakt że jednostki Obcych bardzo rzadko pojawiają się za dnia. Zwykle nocą, kiedy niemożliwe jest zaobserwowanie z powierzchni ziemi kształtów i powierzchni kadłubów ich statków. Widać tylko światła. Wskazuje to że nie są jeszcze gotowi do otwartej konfrontacji.
Bywa że szlająją się nad danym miejscem przez całą noc, ale kiedy zbliża się dzień odlatują.
Wspominałem przypadek gdy 18 grudnia 2009 roku statek Obcych w kształcie piramidy o średnicy 1,5 kilometra wisiał przez kilka godzin nad Moskwą. Odleciał o świcie. Zastanówmy się, jak byśmy zareagowali gdyby nie odleciał i został nad Moskwą na czas dnia ?

Wierz lub nie, ale te "nocne światełka" to najczęściej (jeśli w żaden inny sposób nie da się tego wytłumaczyć) ziemska technologia ;)
Co do tej piramidy... kluczowe jest tu brak reakcji ludzi na ten obiekt na filmie (bo jest także film nakręcony za dnia) oraz w ogóle brak reakcji np. mediów. Najprawdopodobniej film ten był oszustwem.

Na poniższym nagraniu zarejestrowano prawdopodobnie bardzo dużą, zakamuflowaną jednostkę Obcych która pojawiła się nocą nad Izraelem w 1996 roku:
http://www.youtube.c...h?v=mSSi3cfGyKc
Święce geometryczne płaszczyzny które na pierwszy rzut oka wydają się być obiektami, w rzeczywistości były nie obiektami lecz świecącymi fragmentami powierzchni bardzo dużego, niewidocznego na tle nocnego nieba obiektu.

To może być statek Obcych, ale nie musi i nijak nie da się udowodnić za pomocą tego filmiku czym był zaobserwowany obiekt. Takie obiekty moga nie miec nic wspólnego z pozaziemską inteligencją, a mogą być całkowicie ziemskim, niepoznanym jeszcze zjawiskiem.
  • 1

#34

Florek.
  • Postów: 372
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Rozpatrując możliwości ataku ze strony Obcych oraz obrony planetarnej z naszej strony, należy zwrócić również uwagę na podziały polityczne między ludźmi, które mogą zostać przez Obcych wykorzystane.
Przykładowo, mogą zawrzeć sojusz z rządami poszczególnych państw, aby uzyskać ich wsparcie militarne w walce z innymi państwami na Ziemi.
Elementem przetargowym ze strony Obcych może być nowoczesne uzbrojenie.
Wszyscy wiemy, że Komunistyczna Partia Chin (KPC) rządząca Chińską Republiką Ludową dąży do gospodarczej i militarnej dominacji nad światem (gdyż zgodnie z założeniami komunizmu zasadniczym i ostatecznym celem partii komunistycznej jest potęga jej samej). Obecnie ChRL zarówno pod względem wysokości PKB jak i budżetu wojskowego jest na II miejscu na świecie po Stanach Zjednoczonych.
Przewaga technologiczna armii amerykańskiej nad armią chińską jest ogromna. Co jednak gdyby Obcy dostarczyli Chinom uzbrojenie przewyższające jakościowo uzbrojenie wojsk amerykańskich?
Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że ChRL powróciła by wtedy do stylu polityki zagranicznej nastawionej na konfrontację ze Stanami Zjednoczonymi, którą ChRL stosowała jeszcze w latach 70-tych XX wieku (a której zaprzestała po tym jak w wyniku wojny koreańskiej i wietnamskiej okazało się że uzbrojenie produkcji radzieckiej jest duże gorsze od uzbrojenia produkcji zachodniej i w związku z tym otwarta konfrontacja militarna skazuje ChRL na klęskę). Stąd też obecnie w USA działa bardzo wielu chińskich szpiegów przemysłowych, którzy próbują wykradać tajne informacje związane z amerykańską technologią cywilną i militarną, aby umożliwić ChRL możliwie szybkie nadrobienie zapóźnienia technologicznego.
Dostarczenie Chinom przez Obcych jakiegoś rodzaju supernowoczesnego uzbrojenia potencjalnie umożliwiło by im zniszczenie ludzkości, bez angażowania sił własnych.

edit AlienGrey
A wiesz, co to przecinek?

  • 0

#35

TheGrim.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jako że to mój pierwszy post witam i jednocześnie trochę przepraszam za odkopywanie starego tematu. Jednak kwestia inwazji, czy nawet samego odwiedzania naszej planety przez obcych jest dla mnie trochę bezsensowna i mijająca się z celem. Po pierwsze, jak już inni napisali, taka cywilizacja, musiałaby zużywać do podróży między układami ogromne ilości energii. Nawet jeśli założymy że napęd jest podobny do naszych reaktorów atomowych napędzających statki (odrzucam możliwość skoków nadprzestrzennych czy innych prędkości warp) to i tak zużycie paliwa byłoby ogromne, ponieważ statek obcych zapewne latałby z ogromną prędkością, a co za tym idzie zużywałby ogromnej ilości surowców, nie wspominając o dodatkowych naprawach, gdzie czasami trzeba by pewnie zwolnić i wyjść załatać dziurę z zewnątrz. Dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę odległości między układami w których może występować życie, lub z planetami na których można by założyć kolonię. Lecieliby trochę dłużej niż my na wakacje do Tunezji, do tego trzeba wziąć pod uwagę załogę statku, jeśli nie siedzieliby w komorach kriogenicznych (albo czymś w tym rodzaju) to trzeba wziąć pod uwagę ich starzenie się i zużywanie zapasów. Jeszcze jednym problemem byłaby komunikacja ze swoją "bazą". Odrzucam tutaj zabawy w hologram między układami planetarnymi w czasie rzeczywistym, sygnał wysyłany ze statku do kwatery głównej i na odwrót w pewnym momencie miałby takie opóźnienia, że jakakolwiek komunikacja na bieżąco byłaby niemożliwa. Możemy założyć jeszcze dwie sytuacje dodatkowo, pierwsza to taka, że obcy nie wysłali sondy przed właściwą wyprawą, więc wlatując do naszego układu nie wiedzą nic o tym co tu jest, zatem muszą wykorzystać dostępne środki do sondowania planet i sprawdzania, która się nadaje itp. co by im trochę zajęło. Jest też druga możliwość, że wysłali przed sobą sondę i że dotarła do naszego układu, ale teraz powstaje problem związany z przekazaniem informacji z powrotem. Taka cywilizacja musiałaby czekać najpierw na ewentualny sygnał, że się nie rozbiła po drodze i że znalazła układ, w którym jest wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia planety możliwej do terraformacji, lub od razu kolonizacji. Moim zdaniem, biorąc pod uwagę to co napisałem wyżej, a pewnie nie wszystko wziąłem pod uwagę, to wydaje mi się że przylecenie do nas, tylko po to żeby przez ponad 50 lat (biorę pod uwagę w sumie czasy od Roswell) uprowadzać pojedynczych ludzi, porywać i okaleczać bydło, albo bawić się w "akuku" z naszą cywilizacją, jest trochę mało logiczne. Jeśli stwierdzimy, że kosmici przylecieli tutaj i odstawiają tą szopkę przez dziesięciolecia po to, żeby nas "wysondować" przed ewentualną inwazją, to ma to większy sens. Jednak jeśli tyle czasu i surowców zajęło im dotarcie do naszej planety i wybadanie nas, to ile taką cywilizację będzie kosztowało wysłanie "zielonego światła" do ojczystego systemu, żeby przysłali statek (statki?) kolonizacyjny? Możemy założyć że ta cywilizacja już u nas była w czasach starożytnych i później, ale jeśli wtedy kolonizacja naszej planety się nie udała (a ludzie byli prymitywniejsi i było ich mniej), to nie wiem czy w dzisiejszych czasach chciałoby im się tłuc z bardziej zaawansowaną i liczniejszą cywilizacją w dzisiejszych czasach. Możemy też założyć, że nie odlecieli na zawsze, tylko się przyczaili, powiedzmy w chmurach gazowych jakiejś planety, ale czy przez te kilka tysięcy lat byliby w stanie "przetrwać" bez dostaw z ojczystej planety, a jedyne ich zajęcie to fruwanie do nas żeby, jak już wcześniej pisałem, ukraść nam krowę/kozę, albo porwać kogoś i odstawić? Jeśli już kosmici by wysyłali statek do nas, to byłby pewnie w stylu "fire and forget". Statek będzie leciał przed siebie tylko w jednym celu, najechać i skolonizować, lub połączyć się w jakiś sposób z tubylczą ludnością. Wątpię czy regularne loty z ich systemu do nas i z powrotem byłyby opłacalne, zatem wysłanie takiej misji jest logiczniejsze. Samą kolonizację mogli przeprowadzić w czasach starożytnych, albo nawet wcześniej, ale czemu zatem tego nie zrobili? Mogli nas wytłuc, co nie byłoby trudne i samemu się osiedlić i rozmnażać i staraliby się pewnie zachować "czystość rasy", a zabawa w mieszanie DNA i tworzenie hybryd mogłoby stanowić dla nich zagrożenie, takie jak dla nas stworzenie świadomej i uczącej się sztucznej inteligencji. Temat jednak nie odnosi się do opłacalności takiej wyprawy, a czego innego. Zatem jeśli kosmici zdecydowaliby się na inwazję w dzisiejszych czasach, to kosztowałoby ich to jeszcze więcej środków niż w starożytności. Zważywszy na nasz rozwój technologiczny, atak na nas i podbicie naszej planety nie byłby łatwy. Wojska konwencjonalne byłyby niełatwe do pokonania, a nie cały sprzęt jest elektroniczny na wyposażeniu wojsk. Otwarta walka z nami mogłaby się skończyć ogromnymi stratami i okazać się nieopłacalna (użylibyśmy w końcu broni masowego rażenia, a kosmici pewnie też mieliby coś podobnego w zanadrzu). Walka z ukrycia z nami kosztowałaby bardzo dużo czasu i również środków, jeżeli wziąć pod uwagę okres potrzebny do przejęcia władzy totalnej na świecie. Zrzucanie wirusa jest ciekawe, ale niestety mogłoby się okazać nieefektywne, wirus musiałby się rozprzestrzeniać szybko, mieć wysoką zachorowalność, wysoki stopień śmiertelności. Znamy już mniej więcej taki wirus, nazywa się Ebola (w tym jego inne szczepy), zabija w ok. 5-11 dni, umieralność ok.90% i z tego powodu jest nieefektywny, gdyż nie daje zbyt dużego czasu na skuteczne rozprzestrzenienie się. Ebola potrafiłby szybko wybić mieszkańców miasta, ale nie zdążyłby się rozprzestrzenić dalej, gdyż osoby zainfekowane za szybko by umarły. Z takimi wirusami i ogólnie bronią biologiczną jest też inny problem, podobny jak z bronią jądrową, człowiek rozprzestrzenił się po całej planecie i siedzi w takich miejscach gdzie taki wirus, nie byłby w stanie sam się dostać, chyba że kosmici "opryskiwaliby" całą planetę, metr po metrze, a i to nie zapewnia 100% pewności. Człowiek jest istotą zdolną do bardzo szybkiego przystosowania się do warunków panujących, trzeba wziąć pod uwagę naturalne odporności, naszą szybką zdolność do reprodukcji, to jak mało nasz organizm potrzebuje do przetrwania i jak dużo potrafi znieść. Podejrzewam, że człowiek dla kosmitów byłby tym, czym dla nas są karaluchy. Naszą siłą byłaby nasza zdolność do przetrwania, przy jednoczesnej zdolności do atakowania przeciwnika i w zasadzie dopóki kosmici nie zniszczyliby doszczętnie naszej planety i sprawili że tylko bakterie miałyby prawo przeżyć, to myślę że nasza cywilizacja może się czuć całkiem bezpiecznie we wszechświecie :) Mam nadzieję że się nie zakręciłem w którymś miejscu i że ktoś przebrnie przez ten wywód.
  • 0

#36

Thorge.
  • Postów: 109
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

TheGrim, spieszę Ci z odpowiedzią ; ]

Opłacalność takiej misji zależy w dużej mierze od długości życia tychże obcych. Może mogą oni żyć dziesięć tysięcy lat. Ba, mogli przecież odkryć tajemnicę nieśmiertelności. Myślę, że jeśli potrafią latać między systemami planetarnymi czy galaktykami, wielce możliwe jest to, że potrafią grzebać w swoim DNA i je naprawiać.

Nasze siły prawdopodobnie przegrałyby w kilka dni, agresorzy mogli by użyć impulsów EMP oraz strącać satelity. Bylibyśmy ślep,głusi i bez poważniejszych sił zbrojnych. Zostałoby nam chowanie się po górach i lasach, próbując nie zwracać na siebie uwagi. Walka partyzancka nie ma sensu, tylko spowoduje do ostatecznego rozwiązania sprawy rdzennych mieszkańców - Ziemian. Może zrobią z nami tak jak z Indianami, pozwolą nam żyć w odizolowanych rezerwatach...
  • 0

#37

Sniffer.
  • Postów: 323
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Cóż, gdybyśmy musieli już się bronić, to nie pozostaje inne wyjście, jak potężny system obrony nuklearnej obejmujący całą planetę; a to z tej racji, że chwilowo tylko broń atomowa i wodorowa jest w stanie zapewnić całkowite i natychmiastowe zniszczenie celu. A co, jeśli jednak by się zdołali przebić? Scenariusz jak z taniego sci-fi (świat zostaje rozniesiony na strzępy, po czym jakimś cudem powstaje partyzantka która kończy inwazję za pomocą 1 setnej początkowo dostępnych sił) raczej wykluczony - chyba jeszcze żadna cywilizacja nie wygrała w ten sposób wojny.
Przypuszczam, że zaraz znalazłoby się stado oszołomów, które postanowiłoby paktować z obcymi, być może ktoś by się znalazł z nimi w sojuszu. Zjednoczone armie całego świata można wsadzić między bajki.
  • 0

#38

TheGrim.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie każda armia ma na tyle zaawansowaną technikę, żeby impuls EMP był w stanie całkowicie pozbawić ją rażenia. Z resztą taki impuls musiałby mieć charakter globalny, a podejrzewam że wiele schronów byłoby w stanie coś takiego wytrzymać, podobnie myślę że atomowe okręty podwodne przetrzymałyby to. Coś byśmy w razie impulsu wykombinowali, pewnie w niektórych armiach już są plany na wypadek użycia takiej broni przez siły przeciwnika. Broń jądrowa wydaje się najlepszą obecnie obroną, chociaż w niedalekiej przyszłości broń laserowa również może zyskać na znaczeniu, w dzisiejszych czasach są prowadzone testy strąceń samolotów za pomocą wiązki lasera i nie są bezowocne. Ale tak jak w przypadku broni jądrowej, nie każdy kraj ma broń jądrową, nie mówiąc już o rakietach zdolnych wynieść głowice na orbitę ziemską, trzeba by więc poczekać aż wygaśnie umowa o neutralnym wykorzystaniu przestrzeni kosmicznej, wtedy pewnie niektóre kraje zaczną umieszczać broń jądrową na orbicie. Mielibyśmy jakąś obronę orbitalną, skromną ale jak na nasze możliwości i tak szczytową. Armię ogólnoświatową też bym odłożył na bok, każdy kraj walczyłby we własnej obronie, NATO, czy ONZ zapewne poszłoby w strzępy w obliczu takiego zagrożenia. I rzeczywiście trzeba brać pod uwagę możliwość podjęcia negocjacji z najeźdźcami, pewnie też masowe samobójstwa i parę innych nieciekawych rzeczy. Bylibyśmy w bardzo ciężkiej pozycji, ale myślę że nie najgorszej. I prawda, żadna partyzantka nie wygrała całej wojny, ale też długa i wyniszczająca wojna mogłaby być dla obcych niezbyt opłacalna. I dalej nie mogę pojąć, jeśli kosmici odwiedzili nas w czasach starożytnych, to dlaczego wtedy nas nie spacyfikowali zamiast pomagać nam i budować z nami piramidy? Wtedy nasza obrona była żadna, teraz mamy jakieś szanse.
  • 0

#39

Thorge.
  • Postów: 109
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

TheGrim, zauważ to, że kosmici odwiedzający nas w czasach starożytnych(jeśli wierzyć temu twierdzeniu) nie oznacza, że teraz przywitają nas ponownie. To może być zupełnie inna rasa. Mi na myśl przychodzi rasa kosmitów-nomadów, którzy wyczerpali już potencjał planety matki i krążą teraz, zamieszkując czasami inne planety, by po ich wyjałowieniu ruszyć dalej.
  • 0

#40

Florek.
  • Postów: 372
  • Tematów: 40
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nie ukrywam iż walka z oddziałami inwazyjnymi Obcych nie była by łatwa.
Szczególnie w sytuacji gdy agresor przełamał by nasze regularne linie obrony i zmusił nas do walki partyzanckiej.
Uważam jednak że nie wolno nam dopuścił do zepchnięcia naszych sił do roli partyzantki.
Powinniśmy za wszelką ceną utrzymywać regularne, bronione 24 godziny a dobę linie frontów, przy czym dopuszczam możliwość rozproszenia obrony w razie odizolowania przez nieprzyjaciela głównych zgrupowań naszych wojsk.
Obszarami naszej planety które będą najsilniej bronione bez wątpienia jest terytorium Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, europejskiej części Federacji Rosyjskiej oraz środkowych i wschodnich Chin. Na tych obszarach mamy skupione duże ilości nowoczesnych sił zbrojnych.

Oczywiście, każdy z nas osobiście powinien również się przygotowywać. Pracujcie nad formą fizyczną, ćwiczcie maskowanie w terenie zalesionym oraz uczcie się na temat nowoczesnego uzbrojenia ręcznego.

Naszą podstawową bronią przeciwko jednostkom latającym Obcych będą ręczne zestawy przeciwlotnicze, takie jak zestawy Stinger używane przez afgańskich mudżahedinów przeciwko radzieckim helikopterom i samolotom:

  • 0

#41

Sniffer.
  • Postów: 323
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jak się kto za dużo Bilala naczyta, to potem widzi piramidy nad miastami.
  • 0

#42

nexus6.
  • Postów: 1234
  • Tematów: 14
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

(...)

Po drugie przyznam, że przejawianie takiego prymitywnego, wrodzonego wzorca zachowania, jakim jest agresja i poziom rozwoju pozwalający na pokonywanie olbrzymich dystansów międzygwiezdnych w jakimś rozsądnym czasie jakoś do siebie nie pasują. Wielkoskalowy rozwój technologiczny, okraszony pierwiastekiem agresji to moim zdaniem bardzo niestabilna i mająca raczej nieciekawe perspektywy mieszanka. Sądzę, że kultura na tak wysokim poziomie rozwoju technicznego musi odznaczać się także bardzo wysokimi standardami moralnymi (że tak powiem - na poziomie kosmicznym).


A ja uważam, że inteligencja nie idzie w parze z brakiem agresji. Co więcej, na Ziemi to drapieżniki są bardziej inteligentne niż łagodni roślinożercy. Z kolei wśród ludzi, wielu naukowców czy lekarzy z radością pracowało dla hitlerowskiego czy sowieckiego reżimu i wykorzystywało swą inteligencję do sadystycznych celów.


Przytaczanie tu jako kontrargumentu przykładu konkwisty jest mocno nieadekwatną analogią. Bezpośredni kontakt ewentualnych Obcych z Ziemianami to zupełnie inny poziom, inna "liga". Hipotetyczni kosmici muszą być zdolni do pokonania co najmniej 4,3 roku świetlnego, czyli 40 bilionów km (odległość do najbliższej gwiazdy). Ludzie do tej pory ledwo dolecieli do Księżyca (ok. 400 tysięcy km), a do wyprawy na Marsa nam jeszcze trochę daleko. I wcale nie mówię tu o o jakiejś, wielkiej, kolonizacyjnej i zdobywczej misji, tylko o "biednym" zatknięciu flagi i pozbieraniu paru kamieni. Być może, gdyby Ziemia miała jakiś drugi, nieco dalszy księżyc (np. w 10-krotnie większej odległości) też zostałby już do tej pory "zdobyty" (piszę w cudzysłowie, bo to słowo może być trochę mylące ;) ). Załóżmy, że tak by było.

Zatem jak bardzo różnią się od siebie liczby: 40 bln i 4 mln? 10 mln razy.
Jeżeli Obcych podróżujących między gwiazdami mielibyśmy porównywać do konkwistadorów pokonujących Atlantyk (ok. 5000 km) to dzisiejszych Ziemian musielibyśmy porównać do kogoś, dla kogo pokonanie 50 centymetrów stanowiłoby nie lada wyzwanie. A to wynik godny raczej jakiegoś małego, niezbyt rychliwego robaczka - rdzennych Indian na pewno było stać na więcej.

Mam nadzieję, że to powyższe porównanie, choć na pewno niedoskonałe, nieco zobrazowało rzeczywistą skalę ewentualnych różnic.


Dlaczego rozwój transportu, a w szczególności wzrost zasięgu, miałby się przekładać na poziom zaawansowania technicznego w sposób liniowy?

(...)

Po pierwsze, jak już inni napisali, taka cywilizacja, musiałaby zużywać do podróży między układami ogromne ilości energii. Nawet jeśli założymy że napęd jest podobny do naszych reaktorów atomowych napędzających statki (odrzucam możliwość skoków nadprzestrzennych czy innych prędkości warp) to i tak zużycie paliwa byłoby ogromne, ponieważ statek obcych zapewne latałby z ogromną prędkością, a co za tym idzie zużywałby ogromnej ilości surowców

(...)


To tak jakby ktoś przed 200 laty stwierdził, że aby polecieć w kosmos musimy wyhodować konie 40 razy szybsze od obecnych.

---

Ludzie mają tendencje do antropocentrycznej histerii. Generalnie przyjmuje się taki punkt widzenia - my ludzie i inni. My i przyroda, my i kosmos, my i obcy. Tymczasem jesteśmy częścią przyrody, częścią kosmosu. Warunkowani konstrukcją tego świata, jesteśmy tak samo potrzebni jak drzewa, ptaki, owady, pająki, bakterie, wirusy. Człowieka którego misją było by zabicie wszystkich pająków na Ziemi nie brali byśmy zbyt poważnie. Tak samo kosmici. Mogą polować dla zabawy na pojedynczych ludzi (jak Predator ;) ) albo wytępić nas przez przypadek, ale nie będą prowadzili jakiejś otwartej wojny. Jeśli będą chcieli kolonizować Ziemię to zignorują nas zupełnie, zwalczając tylko jeśli będziemy im wchodzić w drogę. Hodować też nas raczej nie zaczną, tak samo jak ludzie nie hodują bocianów, saren albo dzików tylko udomowione świnie, kury, krowy. Jeśli zwierzyna hodowlana wymagała udomowienia, to ludzie wymagali by alienacji :P.

Zatem według mnie rozważanie czegoś takiego jak starcie z kosmitami jest pozbawione sensu. Kryje się za tym klasyczny antropomorfizm do którego ludzie przejawiają tendencje od niepamiętnych czasów. Pod postacią ufoludka kryje się inny człowiek, inna armia, inny naród. Być może wojna jest niestety koniecznym mechanizmem intelektualnej selekcji - wygrywają bardziej zaawansowane cywilizacje, bardziej efektywne systemy społeczne. Rywalizujemy wewnętrznie bo ma to sens, a konflikt obcych cywilizacji byłby konfliktem międzygatunkowym, czyli coś jak wojna ludzi z ośmiornicami albo szympansów z mrówkami itd - bezsens.

Obcym może natomiast zależeć na pozyskiwaniu wyznawców swojej religii czy filozofii, ogólnie idei. W tych sprawach jesteśmy wyjątkowo ciemni, a mogą mieć one niebagatelne znaczenie dla rzeczywistości.

Użytkownik nexus6 edytował ten post 11.12.2010 - 23:07

  • 0

#43

P.Wiśniewski.
  • Postów: 110
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Eh. Nudzi mi się, to i czytam sobie takie tematy jak ten. Dziwi mnie niezmiernie i niezmiennie fakt, że wszystko przyrównujecie do rasy ludzkiej. Wydaje się, że nie możecie wyjść poza pewien schemat. I tak tworzą się takie posty jak np. ten:

Aby przeżyć w próżni należy dysponować jakimś hermetycznym pojemnikiem. Raczej nie drewnianym. Aby przedostać się przez atmosferę, należy użyć jakiejś izolacji termicznej. Chcę przez to powiedzieć, że istnieją pewne bariery techniczne, które cywilizacja musi w jakiś sposób pokonać. Bez rozwinięcia nawigacji konkwistadorzy nigdy by nie trafili do ameryki.


Sry, butibu, że akurat na Twój post padło - ale tak dogodnie na samej górze 3 strony jest, że nie chciało mi się dalej szukać - choć innych przykładów też jest mnóstwo. Założyłeś, że konieczny jest jakiś hermetyczny pojemnik - skąd takie założenie? Owszem, dla ludzi jest ono prawdziwe, dla większości (wszystkich?) znanych nam istot żywych także. Ale czy możesz powiedzieć ze 100% pewnością, że dla obcych też?

Mówisz o izolacji termicznej - takie samo pytanie - a co, jeśli obcy są przystosowani do ekstremalnych warunków? Albo nawet nie przystosowani, ale ich budowa jest oparta na czymś innym niż związki węgla i ekstremalne temperatury, brak grawitacji etc etc w żaden sposób na nich nie wpływają?

A co, jeśli obcy są w ogóle częściowo w innym wymiarze, i nie da się ich (znaczy, człowiek nie może) dostrzec, albo zniszczyć?

Co, jeśli oni już tu są - i są to np. kamienie? Czy jest ktokolwiek z Was w stanie udowodnić, że kamienie to nie obcy? Może te meteory to właśnie ich inwazja - inwazja, której jednak nigdy nie odczujemy, bo nie jesteśmy świadomi że to kosmici? Jak to możliwe, spytacie. A jeśli przyjmiemy, że ich metabolizm jest ekstremalnie wolny - tak wolny, że nie jesteśmy w stanie go wykryć i vice versa - oni nie dostrzegają nas, bo z ich perspektywy milion lat to ułamek sekundy (przekładając na nasze jednostki czasu)?

A może obcy agresorzy w ogóle nie będą mieli ciała i objawią się jako jakaś forma inteligentnej i myślącej energii, zdolnej manifestować się w dowolny sposób?

Oczywiście, to wszystko domysły, jest możliwe że obcy to "tacy sami ludzie jak my", z tymi samymi ograniczeniami, i przyrównywanie ich do nas i do naszych ograniczeń rzeczywiście ma sens. Ale czy rozważne jest takie kategoryczne zakładanie "pewnych rzeczy przeskoczyć się nie da"? To co dla nas jest problemem nie do przejścia dla "alienów" w ogóle nie musi być problemem. Ba - dla niektórych może być np. w jakiś sposób pomocne :) W jaki? Tego nie wiem, ale wiem że nie jesteśmy w stanie, jako ludzie, wyobrazić sobie wszystkich możliwości - z których spora część w niemal nieskończonym wszechświecie rzeczywiście może wystąpić.
  • 0

#44

James George Grevie.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Moim zdaniem atak na ziemie byłby mało prawdopodobny z obiektywnej wizji.Ludzie patrzą na kosmitów przez ludzki pryzmat i widza żadną krwi cywilizacje nie wszyscy są tacy jak my oni widza zapewne w nas prymitywne stworzenia i widza ze nie potrzebują się mieszać aby nam zaszkodzić bo każdy wie jaka jest sytuacja na ziemi a jedynie próbują nas zrozumieć i poznać nasze zachowania i nie ingerować jeśli by mieli zamiar nas zniszczyć zrobili bo to dawno temu a po za tym nie jesteśmy jedynymi rozumnymi organizmami i przez odległość jaka nas od nich dzieli znalazły by się rasy przewyższające nas inteligencja i nie musieli by się zapuszczać na takie zadupie.

tak inteligentne rasy nie mogą myśleć w tak nie inteligenty sposób lepszym użytkiem było by uczynienie z nas niewolników lub królików doświadczalnych gdyby jednak tak miało by być nigdy byśmy nawet o tym nie wiedzieli kierowali by marionetkowymi rządami i mieli z tego jakiś pożytek.


Witam jestem nowy na forum

Ps: Odchodząc od tematu czy ktoś może mi powiedzieć którzy obcy są pokojowo nastawieni ?
Wizerunek obcego z dużą głową koloru zielonego to to samo co szaraki ? I którzy do nas regularnie odwiedzają
  • 0

#45

Pędnik NieŁągiewki.
  • Postów: 125
  • Tematów: 1
Reputacja Zła
Reputacja

Napisano

Nie tak całkiem za'OT'uję, jako że i Izrael, i Hamas&ferajn ktoś tu wspomniał i przywołał... Mam pytanie do co bardziej ode mnie oświeconych w materii militarnej Uczestników: skoro czytam w Sieci, że "jedynym na świecie wypróbowanym i wiernym Przyjacielem Izraela są USA", które - jak wiemy "bezinteresownie", ot tak z dobrego serca!! - pompują w 2,5 milionowy Erec 5-8mld dolarów/rocznie - dlaczego ani widu, ani czytu, ani pisu, ani słychu że oto tu, np. w Afganistanu, a oto tam, w Iraku, zginęło u boku Amerykanów tylu to a tylu izraelskich żołnierzy? Giną Polacy(i za "panie boże zapłać" ginąć będą!), giną "Beldzy i Holendrowie", Francuzi, Niemce, Australijczycy nawet giną, nawet Mongołowie z Mongolistanu są gotowi ginąć(!) - słowem giną nieomalże wszystkie nacje świata zrzeszone w ONZ, gdzie i Israel też ma głos - a wzmianki o choćby jednym izraelskim żołnierzu jeszczem tam pośród "poległych za demokrację Iraku, Afganistanu" nie znalazł!! Przeoczenie,perfideria rządzących mediami Iluminatów, zmowa milczenia richtig jak ta o walnym przyczynku Polaków w rozszyfrowaniu Enigmy umożliwiającym ostateczne zwycięstwo w II W.Ś.? Może oni tam - u boku, u boku! - sojuszniczo giną tysiącami z Amerykanami, a my, niewdzięcznicy, o tych krwią dzielnych wojaków najlepszej Armii Świata zroszonych "chwalebnościach" nic nie wiemy?! Nie bez kozery to - ten temat - poruszam: nie sztuka walczyć tu, na Forum, z nieznanymi taktyką i uzbrojeniem całkowicie być może imaginowanymi Obcymi, i kwestie ew. zwycięstwa/klęski roztrząsać, kiedy wśród swoich taaakie perfidne "zamilczanie na śmierć" sprawy "masowego udziału Żydów w misjach pod egidą ONZ" panuje, nieprawdaż?!
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości oraz 0 użytkowników anonimowych