(...)
Wiele osób w różnych dyskusjach podpiera się Konstytucją, niejednokrotnie jednak można jednak odnieść wrażenie, że powoływania się na ustawę zasadniczą nie poprzedziła jej lektura (ze zrozumieniem). Ale po kolei...
Ujmę to tak - jeśli konstytucja/inna ustawa wywyższa religię katolicką ponad inne religie, co pokazano w innym cytacie:
§ 12. W pomieszczeniach szkolnych może być umieszczony krzyż. W szkole można także odmawiać modlitwę przed i po zajęciach. Odmawianie modlitwy w szkole powinno być wyrazem wspólnego dążenia uczniów oraz taktu i delikatności ze strony nauczycieli i wychowawców.
To znaczy, że takie coś wypadałoby zmienić.
Najpierw mówi się, że wszystkie religie w Polsce są równe - a później wszędzie wiesza się podobizny Krystka przyszpilonego do dwóch patyków, argumentując to tym, że "katolicy są w większości", zaś wieszanie innych znaków religijnych powoduje oburzenie. Sugeruję zatem zmienić "wszystkie religie są w Polsce równe" na "wszystkie religie są w Polsce równe tak długo, jak jest to religia katolicka".
Tym niemniej jeżeli rozmawiamy o tym co wolno w Polsce, czego nie wolno, co można a czego nie można w myśl naszego ustroju, to proponuje sięgać przede wszystkim po pojęcia prawne zawarte w aktach prawnych, gdyż to one mają znaczenie jeżeli chodzi o określanie czyjejś sytuacji prawnej.
A samo pojęcie państwa świeckiego nie występuje w naszej Konstytucji, ani w żadnej innej europejskiej ustawie zasadniczej (od upadku ZSRR, którego konstytucja zawierała takie sformułowanie). Proponuje zatem sięgnąć do polskiej Konstytucji, która w art. 25 ust. 2 stanowi:
„Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.”
Ja to rozumiem tak, że można sobie powiesić krzyż na szyi, ale na budynku państwowym - już nie.
A, i skoro "swoboda ich wyrażania w życiu publicznym" to dla ciebie możliwość wywieszania symboli na budynkach publicznych - dlaczego w takim razie nie mogę sobie powiesić w sejmie portretu Nietzschego/Lenina/Engelsa/innej tego typu osobistości? A, no tak, większości się to nie spodoba... Czyli jednak można w ten sposób "wyrażać" tylko to, co się podoba większości. Równości brak, są za to rządy tłumu.
Widać zatem, że nastąpiło jakieś dziwne pomieszanie pojęć. Polska jest państwem bezstronnym religijnie, a antyreligijnym. Bezstronność w żaden sposób nie oznacza zwalczania, czy rugowania czegoś. A co więcej zacytowany przepis in fine dopuszcza obecność religii w życiu publicznym.
Nie oznacza? To dlaczego nie mogę sobie walnąć pentagramu na ścianie w szkole? Usunięcie krzyża ze szkół to "zwalczanie religii", ale już usunięcie pentagramu, który ktoś tam powiesił to tylko "dbanie o porządek"?
(...)Ale tego słowa używamy przecież i na co dzień. Jeżeli np. forumową debatę sędziuje jakiś sędzia, to powinien być on bezstronny. Tym niemniej jego bezstronność nie ma polegać na wywaleniu uczestników debaty z forum. Mało tego, ma on obowiązek wydając werdykt wskazać zwycięzcę, a pomimo tego nie uważamy tego za złamanie bezstronności. Nikt nie podnosi larum. Wynika z tego, że wojujący ateiści i antyklerykałowie przestają rozumieć słowo „bezstronność” jedynie w kontekście religii.
Zły przykład. Gdyby sędzia był odzwierciedleniem obecnej sytuacji w Polsce związanej z krzyżami, to najpierw pozwoliłby jednemu z uczestników wypowiadać się w debacie, bo reprezentuje poglądy większości (krzyż w budynkach publicznych), a drugiemu kazał się zamknąć, bo jest w mniejszości (pentagram/gwiazda dawida/coś takiego na ścianie). Albo dopuszcza się do głosu każdego z uczestników debaty, albo debaty nie ma. Proste.
Polska jest również państwem bezstronnym światopoglądowo, ale bynajmniej nie oznacza to np. zakazu publicznego występowania polityków czy działaczy politycznych.
W istocie w kontekście bezstronności religijnej kluczowym jest właśnie tysiącletnia tradycja.
Pamiętaj, że chrześcijańską tradycją jest także palenie na stosach czy krucjaty. Rozumiem, że należałoby je wprowadzić, bo usprawniano jest przez dziesiątki/setki lat?
Żyjemy w kulturze europejskiej ukształtowanej przez chrześcijaństwo, w naszym kraju religią dominująca jest Katolicyzm. Nie ma zatem przeszkód ażeby państwo umożliwiło Katolikom i Katolicyzmowi obecność w przestrzeni publicznej. Podobnie jak w sytuacji dominacji innej religii logicznym byłoby, ażeby państwo bezstronne religijnie odpowiadając na zapotrzebowania społeczne umożliwiło taką obecność lub ewentualnie ustanowiło stosowne regulacje wobec innych religii.
Czyli religie nie są równe, "najrówniejsza" jest ta większości.
I nie jest również tak jak chciałby Tekeeus, że symbole religijne cieszą się podobnym statusem jak symbole zespołów muzycznych czy opilstwa.
Dla mnie tak. Powiedziałbym nawet, że symbole zespołów muzycznych są ważniejsze niż symbole religijne - przeciętny katolik często swoje zainteresowanie religią ogranicza do 40 minut wystanych w kościele co niedzielę (bez wsłuchiwania się w to, co mówi homo sapiens sapiens w czarnej szacie), zaś przeciętny fan zespołu muzycznego się nim interesuje, słucha jego utworów etc. Nie wspomnę nawet o tym, że taki katolik na widok palonej biblii obraża się po to tylko, by się obrazić, bo sam ma nikłe pojęcie o swojej religii, nie przeczytał całej biblii (i trudno się dziwić - podobnego crapu pod względem fabuły i spójności świata na próżno szukać w dzisiejszych księgarniach), a katolikiem jest tylko przez 40 minut na mszy.
Nie ma logicznego powodu, dla którego obok znaków religijnych nie powinno się umieszczać symboli kapel.
W kulturze przyjęte jest umieszczanie m.in. tych pierwszych, a tych drugich już nie.
Powalający argument, "bo tak i już".
Nie widzę powodu, żeby z powodu czyjegoś ideologicznego chciejstwa przestać przyjmować do wiadomości istnienie norm kulturowych, obyczajów i przyjętych zwyczajów a także ich wpływu na regulowanie naszego funkcjonowania w życiu codziennym.
Oho, znowu się zaczyna - "masz inne zdanie, więc jesteś zUy i masz IDEOLOGICZNE CHCIEJSTWO OMFG STRASZNE!!111oneoneone". Nie ma to jak pseudo psychoanaliza... "Obsesjonacie".
Skoro nic on dla ciebie nie znaczy to nie zwracaj na niego uwagi
Spójrzmy na to z innej strony, może i krzyż dla mnie nic nie znaczy... ale osoby, dla których jest święty będą wymagać od mojej osoby abym potraktował go z takim samym szacunkiem jakim darzą go oni. Religią dominującą jest katolicyzm.(...)
Dobry argument - można mieć wolność słowa tak długo, jak długo nie chodzi o religię. Jeśli krzyż nie jest dla mnie czymś świętym, to i tak muszę do niego podchodzić nie jak do zwykłego przedmiotu, a jak do świętej krowy, inaczej zostanie to uznane za "obrazę religijną". Gdybym powiedział komuś, że podtarłem się najnowszym wydaniem Kubusia Puchatka (bo mi się papier toaletowy skończył), to nikt by na to nie zwrócił uwagi, ale jakbym powiedział, że podtarłem się biblią (która, w moich oczach, różni się od przygód Puchatka tylko tym, że jest mniej spójna, dłuższa i, ewentualnie, można ją uznać za zabytek kultury językowej), to od razu podniosłoby się wielkie halo, że obrażam bla bla bla.
Cóż, oni mają prawo uznawać Krystka za boga - dlaczego w takim razie ja nie mam prawa nazywania go za naiwnego idealistę? Obraza religijna?
Skoro twoim zdaniem można zachować ateistyczne poglądy pod presją krzyża w miejscach publicznych, to równie dobrze można zachować katolickie poglądy pod presją jego braku.
(...)
Jak mi podasz chociaż jeden konkretny, logiczny powód, dla którego byś miał wieszać pentagram na ścianie, inny powód niż taki, żeby udowodnić, że się nie da, to się z tobą z radością zgodzę.
Krzyże się powiesza bo tak i już, ale powieszanie innych symboli religijnych trzeba uzasadniać. To może tak: co noc o północy zjadam kota na cmentarzu i rysuję pentagramy na ziemi, zatem żądam, aby w szkołach/budynkach publicznych wywieszano pentagramy. Że argument bzdurny? Cóż, na takim samym poziomie jak "bo to tradycja taka" albo "bo tak chce większość".
Powtórzę jeszcze raz: dla ciebie to tylko kawałek drewna, dla innych to jest symbol religijny.
Zgadza się - dla innych, nie dla mnie, więc nie widzę powodów, dla których ja miałbym podchodzić do krzyża jak do czegoś nietykalnego.
Skoro nic on dla ciebie nie znaczy to nie zwracaj na niego uwagi. Ja tak robię i po prostu tego nie zauważam i zaręczam ci, że można mieć poglądy ateistyczne bez elementów antyklerykalizmu. Mnie to nie obchodzi, wiem co myślę i nie mam zamiaru walczyć o to, żeby dwa kije na krzyż zniknęły ze ściany, łapiesz?
Dla mnie coś znaczy - podkreśla, że Polska to kraj katolicki, gdzie armia klechów z kościoła rzymskokatolickiego jest na tyle upierdliwa, że wprowadziła swoje znaki handlowe (krzyż na przykład) do budynków państwowych.
Użytkownik Tekeeus edytował ten post 16.09.2009 - 10:50