Napisano 11.09.2009 - 08:43
Napisano 11.09.2009 - 10:09
Użytkownik Ana Mert edytował ten post 11.09.2009 - 11:19
Napisano 11.09.2009 - 11:02
Nadal nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie: jaki jest sens okazywania szacunku komuś, kto przestał istnieć? I co z tego, że miał duży wpływ na twoje życie? Według ateisty przestał istnieć, więc mu wszystko jedno. Gdyby 65 000 000 meteoryt (najprawdopodobniej) nie walnąłby w tą planetę, dinozaury by nie wyginęły i gatunek homo sapiens sapiens nigdy by nie powstał, czyli - zawdzięczasz mu swoje istnienie. A jednak nie odprawiasz bezsensownych rytuałów, których celem jest czczenie tego meteorytu.Okazuje szacunek człowiekowi, który swoim życiem miał wywarł wpływ na coś lub kogoś. Mógł to być ojciec, matka, brat, przyjaciel, ale jest to bez znaczenia. Pogrzeb to wyraz szacunku wobec sposobu czyjegoś życia,tego co w jego trakcie ten ktoś osiągnął i dokonał, pożegnanie z kimś,z kim się więcej nie spotkamy. Co do tego ma drzewko z płytami DVD? Czy ten człowiek nie istniał jak te Twoje wymyślne drzewko? Czy te drzewko z płytami kogoś kochało? Wspierało Cię w ważnych chwilach Twojego życia? Za to człowiek istniał i miał wielkie znaczenie w czyimś życiu.Po co ateista miałby okazywać tej osobie szacunek, skoro przestała ona istnieć? W końcu wszystko jej już jedno. Czy okazujesz szacunek stojącemu w twoim pokoju drzewu, na którym rosną płyty DVD? Nie - bonie istnieje. Takie zachowanie jest po prostu nielogiczne i jeśli ateista takie coś robi, to moim zdaniem jest najzwyklejszym hipokrytą.No chyba, że masz jakąś teorię, która odpowiada na pytanie "po cookazywać szacunek czemuś, co przestało istnieć" (i od razu mówię, że bredzenie o wynalazkach w stylu "człowieczeństwa" albo hasełka "bo ja mam emocje i jestem lepszy niż zwierzęta!!111oneoneone" nie jest raczej logiczną odpowiedzią).
Właśnie o to chodzi - nie jesteś w stanie tego logicznie wytłumaczyć. Najpierw ateista odrzuca religię, bo jest nielogiczna i tak dalej, a później sam stosuje jakieś dziwne rytuały, które sensownością dorównują spójnym inaczej tekstom z biblii. Po co okazywać szacunek i wdzięczność, skoro ten ktoś już nie istnieje?Jeżeli nie potrafisz tego pojąć, to ja już nie wiem w jaki sposób jeszcze można to wytłumaczyć. Pogrzeb to wyraz szacunku i wdzięczności wobec osoby, która żyła, a nie jej ducha czy jakiegoś anioła w Królestwie Niebieskim.Chociażby to, że okazując szacunek komuś, kto przestał istnieć robisz to samo, co robi człowiek modlący się do jakiegoś bóstwa. Jeśli według ateisty dana jednostka w momencie śmierci przestaje istnieć, to okazywanie jej szacunku jest bezcelowe - bo przecież i tak nie wywoła to żadnej reakcji.
Zabawne, najpierw większość ateistów twierdzi, że bożki, życie pozagrobowe etc. nie istnieją, bo nie ma na nie dowodów/są nielogiczne,a później sami oddają się pozbawionym sensu rytuałom. Interesujące,hipokryzja pełną gębą.
Ok, czyli jakiś powód jest - potrzeby psychiczne żyjącego, logiki nadal brak. Pominę tutaj fakt, że osoba gadająca do czegoś, co według niej nie istnieje, przypomina mi raczej schizofrenika...Religia ponoć też istnieje, aby spełniać "niektóre psychiczne potrzeby", a jednak ateista nie ma problemów z jej odrzuceniem. I w ogóle, dlaczego wyżalać się na pogrzebie zamiast w domowym zaciszu? Co to, kolejna sytuacja z rodzaju "patrz, jacy jesteśmy społeczni, wszystko musimy robić stadnie"? Nie rozumiem też, dlaczego, aby ostatecznie sobie udowodnić, że dana jednostka nie żyje, trzeba zobaczyć jak trumna zjeżdża do grobu. To co, widok ciała w kostnicy nie jest już wystarczającym dowodem? Czyżby ktoś oczekiwał, że jeszcze wstanie, jak w filmach o Zombie (taaa, i zacznie zżerać móóózgi)?W odpowiedzi zadam inne pytanie: Dlaczego wierzący płaczą na pogrzebach? Przecież wierzą, iż dana osoba nadal żyje gdzies w innym, lepszym świecie w którym zapewne kiedyś się z nią spotkają. Zazdroszczą? Martwią się, że trafiła do piekła? NIE! Smucą się, że już nigdy tej osoby nie zobaczą w życiu doczesnym, że nie usłyszą jej głosu, nie zobaczą uśmiechniętej twarzy. Rozmyślają nad tym, że ta osoba już więcej na naszym świecie nie doświadczy. Zwłaszcza gdy umiera dziecko albo osoba młoda - "całe życie było przed nią". Jednocześnie chcą pożegnać się z tą osobą. Nie dla niej - dla siebie. Zdać sobie sprawę iż ona naprawdę odeszła. Gdy leży jeszcze w trumnie lub jest gdzieś daleko gdzie nikt jej nie widzi, np. w kostnicy do człowieka nie dociera jeszcze iż ta osoba odeszła. Ma świadomość, że umarła - ale jakaś część nadal oczekuje dowodu. Widok tej osoby spuszczanej w trumnie do grobu a później przykrywanej ziemią dopiero uświadamia, że to koniec. A później, gdy wracają na grób? Oczywiście, może liczą na to, iż ich usłyszy. W większości jednak chcą się po prostu wyżalić z tego jak im tej osoby brakuje, jak im żle bez niej. Lub przeciwnie - chcą opowiedzieć co dobrego w ich życiu ostatnio się przydażyło. Czy opowiadając coś jakiejś żywej osobie zawsze liczysz na to, że odpowie? Nie, czasem muwisz dla siebie, potrzebujesz tylko jakiegoś słuchacza aby nie mówić do ściany. To nic, że dana osoba cię wcale nie słucha, śpi (mało to razy rodzina mówi do osoby pogrążonej w śpiączce bez nadzieji na obudzenie się?) lub - nie żyje. Tu chodzi o psychikę osoby mówiącej. O to ,że mimo wszystko - do kogoś mówi. Jedni opowiadają wszystko pamiętnikowi - głupiemu zeszycikowi którego najpewniej nigdy nawet nie przeczytają - drudzy zmarłej mamie - która teraz jest już tylko kupą kości.
Dobra, czyli pomimo tego, że iście schizofreniczne gadanie do czegoś, co zdaniem ateisty nie istnieje jest irracjonalne i pozbawione sensu, jest OK bo "spełnia potrzeby" (zaś irracjonalna i pozbawiona sensu religia, która też ponoć ma za zadanie "spełniać potrzeby", już OK nie jest). Brak konsekwencji, albo w lewo, albo w prawo. 0 albo 1.Z ludźmi niewierzącymi nie jest inaczej. Kierują nimi takie same potrzeby. Dlatego chodzą na pogrzeby i odwiedzają groby zmarłych.
Twoja próba naciągnięcia mnie na osobiste zwierzenia zakończyła się niepowodzeniem.Widać, że nie pochowałeś jeszcze nikogo naprawdę bliskiego. Nie pisałbyś takich głupot o pustym ciele. Może zmarły to jest puste ciało ale ciało będące symbolem zmarłego, ciało które kiedyś było kochaną przez ciebie osobą z którą wiążą się wspomnienia i do której zawsze mogłeś przyjśc po wsparcie. Trochę szacunku dla tego "worka kości".
Napisano 11.09.2009 - 12:13
moim zdaniem blednie zakladasz ze ten szacunek oddaje sie gnijacemu cialu zakopanemu w ziemiNadal nie widzę, jaki jest cel w okazywaniu szacunku czemuś, co przestało istnieć... Przecież temu czemuś i tak wszystko jedno.
Użytkownik pazuzu edytował ten post 11.09.2009 - 12:14
Napisano 11.09.2009 - 12:53
Napisano 11.09.2009 - 18:15
Podpisuję się pod tym, co napisała Ana, ale poza tym - co mentalność, to obyczaj, vide Celtowie, Trakowie, Słowianie Zachodni czy Meksykanie.Przy okazji jest to też fajna zagadka dla wierzących - po co się smucić, skoro zmarły homo sapiens sapiens według danej religii jest w "raju"? Zazdrość?
Ano właśnie, więc siłą rzeczy nijak nie można tego przyrównać do schizofrenicznych wyczynów.Pominę tutaj fakt, że osoba gadająca do czegoś, co według niej nie istnieje, przypomina mi raczej schizofrenika...
Zanim zaczniesz agresywnie rzucać na lewo i prawo hasła typu "logic fail", upewnij się, że sam piszesz z sensem.Czy okazujesz szacunek stojącemu w twoim pokoju drzewu, na którym rosną płyty DVD?
Napisano 12.09.2009 - 21:11
Jako zagorzale niewierzący...
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych