Jestem jedynakiem, tego miejsca boi się raczej większość ludzi z osiedla i mało kto ma odwagę się zbliżyć do niego. Właściciel(ka?) nie interesował się nigdy tym miejscem. Poprzednia domowniczka zmarła (samotnie, z tego co słyszałem, gdyż reszta rodziny/dzieci są "gdzieś w świecie"). Zresztą czynnik ludzki wykluczam, bo to co widziałem było zdeformowane i jaśniało dziwnym światłem.
P.S. Wyobraźnia tylko raz płatała mi porządnego figla. Dziadek, który mieszkał wraz ze mną w domu zmarł, kiedy ja miałem pójść do szkoły podstawowej. Po tym przej najbliższe 2~3 lata widziałem jego twarz na schodach prowadzących na piętro. I tylko tam, za każdym razem kiedy po nich wchodziłem. Nieruchoma i poważna... brr, pamiętam jak wtedy się bałem ciemności panującej nad nimi.